9
Nastały dni ciszy. Tej, która Jonghyunowi kojarzyła się z
rodzinnymi kłótniami, kiedy to jego zestresowana matka pożarła się z ojcem.
Potrafili nie odzywać się do siebie kilkanaście godzin. Rekordem były trzy dni.
Zawsze wtedy uciekał na dwór, bo czuł się niekomfortowo w domu. Tak samo było
tym razem. Uciekał przed Kibumem, nie wiedząc, czy wytrzyma w jego
towarzystwie. Nie rozumiał jego zachowania, własnych uczuć ani tej ich relacji.
Niby kiedy się zgadzał wiedział na co się umawiają. To był po prostu seks, bez
uczuć czy angażowania się w jakiś sposób. Otwarty układ, podczas którego mogli
mieć kogoś, szukać sobie partnerek i kiedy sobie kogoś znajdą, wtedy zrezygnują
z ich umowy. Nie powinno w niego tak uderzyć widok Key całującego kogoś innego,
bo nie chodziło już o Taemina. Lubił tego dzieciaka, jednak nie było mu go na
tyle żal, aby z jego powodu być rozgoryczonym. Tym bardziej, że chłopak pewnie
nadal nie był o wszystkim poinformowany. Minho, chociaż pewnie miał wyrzuty
sumienia, nie przyzna się do tego co zaszło. Choi był dobrym gościem, dlatego
nie zależało mu jedynie na swoim dobrze. Nie chciał wkopać Kibuma, wierząc, że
ten po prostu trochę się zagubił we własnych uczuciach. Każdy został w jakiś
sposób pokrzywdzony przez ten jeden pocałunek. Trudno jednak było ocenić kto ma
najgorzej. Key miał wyrzuty sumienia, bo zawiódł tak wiele osób, łącznie z
samym sobą. Choi czuł się źle z tym, że okłamywał Taemina, chociaż go kocha i
chce się z nim podzielić wszystkim. No i Jonghyun, który był najbardziej
zagubiony ze wszystkich. Był ostatnio nawet w barze ze znajomymi, aby zapomnieć
trochę o tej chorej sytuacji, a kiedy jakaś kobieta, całkiem urocza, zaczęła go
zaczepiać, on nie umiał się nią odpowiednio zająć. Kibum w jakiś sposób
zdominował jego myśli. To nie było dla niego normalne. Nawet przed ich układem,
kiedy spotykał się z kobietami, nie myślał o żadnej dłużej niż pół dnia.
Podobnie było, kiedy był w stałym związku. Na wspomnienie o Shin, uderzyło w
niego wspomnienie ich ostatniego spotkania oraz kłótni. W głowie, niczym echo,
odbijały się słowa kobiety. Myślał wtedy o Kibumie, kiedy uprawiali seks? Czy
chłopak go w jakiś sposób podniecał bardziej niż kobiety? Owszem, miał piękne
ciało, jak na mężczyznę. Do tego przez dystans jaki Key starał się utrzymać
pragnął go jeszcze bardziej. To naturalna ludzka cecha, że kiedy coś jest nam
ograniczane, my pragniemy tego ze zdwojoną siłą. Dlatego, nawet nie wiedząc
czemu, zapragnął mieć chłopaka tylko dla siebie. Nie chciał, aby ktoś inny go
oglądał, dotykał. Key miał być tylko jego. Jednak uświadomiono mu, że Kibum nie
jest jego. Blondyn jest niezależny, niczym dzikie zwierzę. Niby udomowione, ale
nadal nieposkromione. Chodził gdzie chciał, był czyj pragnął być. Jego serce od
zawsze było Minho. To uczucie przygasło, niemal się wypaliło, jednak wraz z
jego pojawieniem się, coś się zmieniło, a Jonghyunowi się to nie podobało.
Chciał, aby to jego Key miał w sercu, aby jemu był oddany.
Jong poczuł delikatny dotyk na ramieniu, jednak nawet nie
drgnął, z czego był dumny. Dalej wpatrywał się w laptopa, szykując tekst na
wieczorne wiadomości, który miał im wysłać do siedemnastej, czyli została mu
niecała godzina. Do tego miał słuchawki na uszach, więc nawet nie wiedział, że
Key wrócił. Czuł, że to on. Typowy kwiatowy zapach z niewielką nutą cynamonu unosił
się wokół niego. Kibum przesunął dłoń po jego ramieniu do szyi, wydymając
niezadowolony usta w dzióbek, bo był bezczelnie ignorowany. Do tego te
słuchawki go irytowały. Mimo to spokojnie wsunął palce w miękkie, brązowe włosy
Jonghyuna, aby następnie złapał za jedną ze słuchawek, kładąc ją na ramieniu
mężczyzny. Jong westchnął cicho, unosząc w końcu na niego wzrok, widząc kątem
oka jak ten siada na stole obok niego, głaszcząc delikatnie po włosach, patrząc
szczenięco niczym skarcony pies.
- Jesteś na mnie zły, prawda? – dopytał, czując się źle z
tym, że Jonghyun go unika od kilku dni. I tak czuł się jak śmieć przez to co
zrobił, a zachowanie bruneta było niczym gwóźdź do trumny. Jong odsunął
delikatnie jego dłoń, nie chcąc aby to wyglądało jakby go odtrącał, bo nie
chciał patrzeć na jego zbolałą twarz.
- Nie, po prostu mnie zawiodłeś – mruknął, zerkając na niego
kątem oka, wracając zaraz do pisania tekstu. Wiedział, że blondyn tak szybko
nie odpuści i ta rozmowa może potrwać dłuższą chwilę, co za tym idzie musiał
robić dwie rzeczy na raz. Key zacisnął usta w wąską linię, wsuwając się głębiej
na stół, zakładając nogę na nogę.
- Chodzi o Taemina, czy o coś więcej? – dopytał, nie zdając
sobie sprawy, że w jego głosie słychać nadzieję na coś więcej. Oczywiście to była czysta hipokryzja z jego strony, bo
sam mówił, że nic do niego nigdy nie poczuje i jest między nimi tylko
pożądanie. Czy to przez to, że nie czuł tego silnego ciała nad sobą od
kilkunastu dni i wariował? Miał nadzieję, że o to chodzi i niedługo wszystko
się ułoży, a wtedy znikną wszystkie te dziwne uczucia. Jong zamilkł na dłuższą
chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.
- O Taemina – skłamał gładko tylko dlatego, że nie patrzył
na chłopaka. W innych okolicznościach głos by mu pewnie zadrżał. Nigdy nie był
dobrym kłamcą i aktorem, dlatego nie umiał występować przed kamerą. W końcu
dziennikarz musi być opanowany i przekazywać nawet najgorsze informacje ze
stoickim spokojem. On tak nie potrafił, był zbyt emocjonalny i wybuchowy.
- A nasz układ? – dopytał blondyn, zaczynając sobie
wyłamywać palce ze stawów, jak zawsze kiedy się stresował i nie wiedział co
zrobić z dłońmi. Nie spuszczał przy tym uważnego spojrzenia z mężczyzny,
przyglądając się każdemu drgnięciu mięśnia, każdej zmarszczce tworzącej się
między brwiami.
- To tylko układ. Sam seks, zero uczuć. Możemy mieć innych
partnerów, to otwarta umowa. Dlatego nie obchodzi mnie to czy kogoś całujesz.
Chodzi o to, że zdradziłeś Taemina – odparł na wydechu, kłamiąc jak z nut. To
już nie był układ typu seks i nic więcej. Bo zawsze podczas zbliżenia
przychodzą uczucia. Dobre, złe. Nieważne teraz jakie. Nie są dzikimi
zwierzętami, aby kopulować czując jedynie pożądanie. Blondyn zagryzł mocno
dolną wargę, odwracając wzrok.
- Tak, sam seks – mruknął, zsuwając się szybko ze stołu,
idąc do łazienki. Jong odprowadził go wzrokiem, zwalczając w sobie chęć
pobiegnięcia za nim. Wziął kilka głębszych wdechów, zakładając ponownie
słuchawkę. Pozwolił pochłonąć się pracy, a kiedy skończył odsunął się na
krześle, wzdychając głośno. Zapisał jeszcze plik, wysyłając go do stacji. Zdjął
szybko słuchawki, mając dość piosenki, która leciała w kółko od dobrych
dwudziestu minut. Wstał, rozprostowując zastałe kości. Rozejrzał się dookoła.
Było zbyt cicho. Zaczął szukać Kibuma, jednak nigdzie go nie zastał, a jego
butów i kurtki nie było przed drzwiami. Był jednak dużym chłopcem i umiał sobie
sam poradzić. Przez resztę wieczoru brunet siedział przed telewizorem, dopóki
nie zaczął go morzyć sen. Wtedy przeniósł się do łóżka, zasypiając niemal natychmiast.
Niestety miał bardzo płytki sen i obudził go dźwięk otwieranych drzwi. Mimo to
dalej udawał, że śpi, podczas gry intruz wsunął głowę do środka ciemnego
pokoju, a światło z korytarza wpadało do środka, oświetlając sylwetkę Jonghyuna
na łóżku. Key wszedł cicho do środka, zamykając jak najdelikatniej umiał drzwi,
uważając przy tym na każdy krok, aby nie wejść na coś. W końcu było wiadomo, że
Jong ma wieczny burdel w pokoju. – Jongi, śpisz? – zapytał cicho blondyn,
kucając przy łóżku. Brunet nie odezwał się nawet słowem, dalej udając, że śpi.
Wiedział, nawet bez otwierania oczu, że blondyn jest nieco podpity. Zawsze
wtedy zdrabniał jego imię w taki sposób. Jonghyun liczył, że chłopak, nie
widząc odzewu, sobie pójdzie. Key jednak uporczywie kucał przy nim, myśląc nad
czymś usilnie. W końcu brunet poczuł jak materac się ugina pod ciężarem ciała
gospodarza, a blondyn wsuwa się pod pościel, przysuwając do mężczyzny leżącego
na boku. Kibum wtulił się w niego, opierając czoło o tors Jonga. Kreślił przy
tym delikatne wzory na jego brzuchu, odrysowując każdy mięsień. Blondyn
uwielbiał jego brzuch. Był cudowny w każdym calu.
- Co ty robisz? – zapytał ochrypłym głosem brunet, leżąc
sztywno przy chłopaku, który pisnął przestraszony, czując, że został
przyłapany. Zaśmiał się cicho, zerkając niepewnie w górę. Widział parę
lśniących, brązowych oczu, w których kotłowało się od sprzecznych emocji.
- Udawałeś – mruknął z wyrzutem Kibum, wracając do
spokojnego głaskania brzucha bruneta. Ten nie oponował, pozwalając mu robić co
temu się żywnie podobało. Oboje milczeli, a Jong, pomimo że teraz tego nie
chciał, zaczął czuć rosnące podniecenie, kiedy dłoń chłopaka raz za razem
zsuwała się niżej, aby znowu powędrować w górę. – Czuję się zagubiony – zaczął
Key, któremu zebrało się na wyżalenie się. Musiał z kimś porozmawiać, a nie
miał z kim. Tylko Jonghyun był w temacie. – Wiem, że już go nie kocham. Mimo to
nie potrafiłem zdusić w sobie tego uczucia tęsknoty. Wiesz jak to jest, kiedy
kogoś kochałeś i wspominasz po rozstaniu wszelkie miłe chwile oraz pocałunki? –
dopytał, przesuwając się wraz z Jonghyunem, który ułożył się na plecach, a Key
na jego torsie.
- Nie kochałem nigdy – mruknął, chociaż to nie była do końca
prawda. Kiedyś była jedna dziewczyna, w której się podkochiwał, jednak nie miał
odwagi podejść. Potem to uczucie odeszło, a on zaczął wyrywać każda ładniejszą
dziewczynę. To uczucie sprzed kilku lat było podobne do tego co czuł teraz.
Czym to było? Fascynacją, pożądaniem, miłością?
- To smutne – podsumował Kibum, patrząc na niego uważnie swoimi
kocimi oczami, które były lekko wilgotne. Zastanawiał się nad czymś chwilę,
starając się ważyć słowa, wiedząc, że Jonghyun i tak jest już na niego zły, a
on nie chciał pogarszać sprawy. – Czy nasz układ jest nadal aktualny? – dopytał,
wstrzymując na chwilę powietrze w oczekiwaniu na odpowiedź. Jong spojrzał w
sufit, zaciskając mocniej palce na ramieniu blondyna, którego obejmował
delikatnie.
- Tak – mruknął, a Kibum wypuścił głośno powietrze,
uśmiechając się szeroko. Brunet poczuł delikatny pocałunek na linii szczęki, po
czym poczuł dłoń ciągnącą go za włosy pod pępkiem. Syknął cicho, wypinając
biodra delikatnie w górę. Wiedział do czego to zmierza. – Nie mam dzisiaj
nastroju – wyszeptał, a blondyn wydawał na zasmuconego tą wiadomością, ale
zabrał powoli dłoń, kładąc ją na torsie mężczyzny, aby unieść się delikatnie do
góry.
- Mam iść? – dopytał chłopak, pewnie, że skoro tego nie
robią, to nie powinno go tutaj być. Jong spojrzał na niego, dochodząc do
wniosku, że woli pijanego Kibuma, który był o wiele bardziej otwarty w
wyrażaniu swoich emocji niż ten trzeźwy.
- Chcesz iść? – odpowiedział pytaniem a pytanie. W końcu to
zawsze blondyn wychodził po seksie. Key zagryzł mocno wargę, kręcąc mocno
głową. – Dobrze – wymruczał Jonghyun, obejmując mocniej chłopaka, całując go
delikatnie w polik. Leżeli razem, wtuleni w siebie, żaden z nich nie odezwał
się nawet słowem. Jonghyun jednak chciał jeszcze poruszyć kilka kwestii. –
Bummy – wyszeptał, a ten mruknął cicho pod nosem, na znak, że słucha. – Nie pij
już. To niezdrowe – odparł, zaczynając go głaskać po odsłoniętym ramieniu,
czując jak tego przechodzą dreszcze. Blondyn milczał dłuższą chwilę, nim uniósł
się nieznacznie, uśmiechając się nieco smutno w jego kierunku.
- To twoja wina, że znowu zacząłem pić – mruknął, a widząc
zaskoczenie na twarzy mężczyzny czuł się w obowiązku, aby mu się wytłumaczyć. –
Pojawiłeś się w moim życiu i zaburzyłeś mój spokój – odparł niby z wyrzutem,
jednak wydawał się zadowolony. Jego oczy śmiały się i iskrzyły. – Jednak jestem
szczęśliwy – wyszeptał cicho, jakby bojąc się wypowiedzieć te słowa na głos.
Zaraz ponownie ułożył się na torsie bruneta, wtulając nos w jego szyje. –
Przytul mnie – dodał, nim pozwolił opaść powieką i pogrążył się we śnie.
***
Kibum czuł nieprzyjemny, pulsujący ból w skroniach, mimo to
zaczął się do tego przyzwyczajać. Ilekroć dorwał się do alkoholu, nie znał
umiaru. Zwykle kończyło się to źle. Wpadał w jakieś kłopoty, jak wtedy kiedy
pocałował Minho. Teraz jednak czuł się dobrze. Zamruczał cicho, układając się
na gorącym ciele bruneta. Dopóki ten spał, a on miał kaca, mógł sobie pozwolić
na takie zachowanie. Kiedy już wydobrzeje, wtedy znowu będzie mniej wylewny,
jednak to nie znaczy, że mu się na trzeźwo nie podobają takie małe pieszczoty
jak przytulanie. To było uroczę i nie rozumiał jak mógł od tego uciekać.
Przecież już od początku wiedział, że ten ich układ nie wypali i nie uda się,
przynajmniej mu, zachować dystansu. Jednak nie podejrzewał Jonghyuna o takie
czułe zachowanie względem niego. Może brunet nie był tak do końca hetero? W
końcu jaki ktoś lubiący kobiety, pieprzyłby się z facetem, całował go i tulił
tak chętnie? Chyba tylko szaleniec z zachwianiem swojej seksualności.
Jong chciał wysunąć się delikatnie spod chłopaka, aby zjeść
coś i przynieść Key coś na kaca oraz wodę. Blondyn, czując ruch pod sobą,
zmarszczył niezadowolony nos, łapiąc bruneta za koszulkę, przylegając do niego
mocniej. Jonghyun wywrócił oczami, mimo to uśmiechnął się mimowolnie szerzej.
Gospodarz uniósł nieznacznie wzrok. Miał przekrwione i podkrążone oczy.
- Nie idź nigdzie, tak jest dobrze – wychrypiał Key, który
ledwo mówił przez suchość w gardle. Jong posłusznie ułożył się znowu pod nim,
obejmując mocno. Leżeli tak aż do południa, niestety brunet musiał iść do
pracy, więc zostawił śpiącego Kibuma u siebie w łóżku. Kiedy przyjemne ciepło,
jakim emanował Jonghyun, zniknęło, blondyn wtulił się w jego poduszkę,
wdychając jej zapach. Pachniała męsko, ale subtelnie. Działało to uspokajająco
i pobudzająco na chłopaka, chociaż teraz myślał jedynie o śnie i odpoczynku.
Miał gdzieś pracę i wszystko co go otaczało. Już dawno nie miał dla siebie
leniwego dnia, który by całkowicie przeleżał. Kiedy jednak zaczęło robić się
gorąco, a brzuch domagał się jedzenia uniósł się ociężale z łóżka. Wyciągnął
sobie resztki z poprzedniego dnia, odgrzewając je w mikrofali. Nawet nie zmywał
i wrzucił naczynia do zlewu po zjedzeniu. Gdyby nie to, że czuł od siebie
alkohol, nie myłby się. Wczoraj wylał nieco piwa na koszulę i teraz ten zapach
go drażnił. Po półgodzinnej kąpieli uwalił się w salonie, biorąc pierwszą
lepszą gazetę. Czytał właśnie o jakiś tabletkach na odchudzanie, które
zabijają, kiedy rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Zwlókł się z kanapy, idąc
do drzwi. Zajrzał przez lufcik, widząc po drugiej stronie blond czuprynę. Nie
zastanawiając się wiele, czemu Tae jest u niego, otworzył drzwi. Może przyszedł
z ciastem? W końcu był początek miesiąca, a zawsze wtedy chłopak przychodził z
domowymi wypiekami, które przywoziła mu mama. Spojrzał jeszcze po sobie, czy
wygląda chociaż trochę schludnie, nim otworzył. Taemin słysząc dźwięk zamka
uniósł wzrok, wbijając go w przyjaciela. Nim Kibum zdążył się z nim przywitać,
chłopak wypowiedział się pierwszy.
- Czy Minho naprawdę cię pocałował?
_____________________________________________________________________________________________________
Rozdział
krótki, jednak ostatnio czuje się tak, jakbym się wypaliła a pomimo
wielkich chęci nic mi nie wychodziło... jednak mam nadzieję, że wam
spodobał się ten rozdział bardziej niż mnie.
Za
tydzień możliwe, że nie będzie normalnego rozdziału, a oneshot z okazji
roku bloga. Chociaż kto wie, może dodam jedno i drugie? Zobaczę czy mi
czasu wystarczy.
Zapraszam też do głosowania w ankiecie.