Minho
Choi zakrył oczy, kiedy ostre poranne światło oświetliło
jego twarz. Czuł przyjemny letni wiatr na polikach, uśmiechając się subtelnie
pod nosem na to doznanie. Siedział w parku niedaleko ich mieszkania, a wokół
roznosił się śmiech młodego chłopaka oraz kobiety. Jej głos był niezwykle
melodyjny i kojący serce bruneta. Młody chłopiec, ledwo czteroletni, pomachał
do niego ze swojej huśtawki. Nawoływał go bez przerwy. Na krótkich nogach
podbiegł do niego, ciągnąc za rękaw ciemnej bluzy z żółwiami ninja. Minho
zamiast utkwić wzrok w chłopcu, spojrzał na matkę czując rosnącą gorycz widząc
jej wzrok skierowany na dziecko. Nie patrzyła na niego. Od czterech lat stał
się niemal niewidoczny. Czy tak wiele chciał?
Minho
Pragnął tylko trochę uwagi, jako to gorsze dziecko. To
niechciane, zrodzone z grzechu i w nim wychowane. Pomimo wcześniejszej doznanej
miłości od matki, wiedział podświadomie, że zniszczył jej życie. Czy to nie
ironiczne, iż z pozoru nieświadomy chłopiec, jest w stanie tyle zrozumieć? Dziecko
targało jego rękawem. Minho odczuwał coraz większą złość. Zazdrość. Zazdrość
tak wielką, że aż go zjadała od środka. Odtrącił tą niewinną, małą rączkę. I
znowu słyszał swoje imię. Chłopiec powtarzał je w kółko niczym mantrę, głosem
pełnym uwielbienia.
Minho….
Minho, kochaj mnie.
- Minhoo… - brunet otworzył gwałtownie oczy, oddychając
płytko. Nienawidził tych snów. Nie były to typowe koszmary, które
przestraszyłyby pogrążonego we śnie człowieka. Te sny wyniszczały go
psychicznie, były skazą na jego duszy. Chwilę mu zajęło, nim zwrócił uwagę na
osobnika, który wybudził go z nocnej mary. Blondyn uśmiechnął się szeroko,
siedząc na biodrach bruneta.
- Tae, potrzebujesz czegoś? – zapytał, chcąc się podnieść do
góry opierając na ramionach, ale poczuł opór, kiedy spróbował się poruszyć.
Zmarszczył brwi, a na jego twarz wszedł grymas niezadowolenia, niemal
zdenerwowania na młodszego chłopaka. Zagryzł mocno zęby, uwydatniając zarys
szczęki. Tae zaśmiał się pod nosem, dłonią głaszcząc brzuch mężczyzny. –
Rozwiąż mnie – warknął ostrzegawczo Minho, bojąc się tego co znowu mogło wpaść
do głowy temu dzieciakowi. Poza tym każdy byłby oszczędny w uprzejmości, kiedy
zaraz po przebudzeniu dowiaduje się, że wbrew jego woli został związany. Do
tego własnym krawatem wokół nadgarstków. Co gorsza Taemin robił niespodziewanie
mocne węzły.
- Ale Minho… - Tae zrobił niewinną minę, unosząc wysoko
brwi, co powiększyło i tak już duże, brązowe oczy. – Jeśli cię rozwiąże, to nie
będzie zabawy – mruknął przebarwionym dziecinnym głosem, zaraz uśmiechając się
kącikiem ust. Choi zmrużył oczy, taksując chłopaka wzrokiem. Oceniał
zagrożenie, niczym każda ofiara zapędzona w róg, szukając ucieczki z pułapki.
Blondyn miał na sobie za dużą koszulkę, która sięgała mu zwykle poza pośladki
tym samym, kiedy siedział osłaniała dolne partie, ale opcjonalnie poza
bokserkami, chłopak nie miał na sobie nic więcej.
- Jeśli mnie rozwiążesz… - zaczął, starając się zachować
spokój. – To cię nie ukarzę za ten wybryk – mówił jak do dziecka, ale nie
widział innej opcji, aby dotrzeć do Taemina w obecnym stanie. Swoją drogą nie
był pewien co mu odbiło. Taemin na słowa bruneta uśmiechnął się w ten dziwny,
prowokujący sposób, unosząc koszulkę do góry. Minho zabluźnił pod nosem,
opadając głową na poduszki.
- Ja chce zostać ukarany – wyszeptał głosem cichym, ale
przepełnionym pożądaniem. Blondyn wsunął dłoń pod materiał bluzki, dłonią
dotykając swoich twardych sutków. Podnosząc koszulę odsłonił bokserki, a pod
nimi twardego członka. Nad ranem obudził się z potrzebą seksu. Nie mógł
przestać o nim myśleć, a zwłaszcza o Minho po drugiej stronie ściany. Jego
myśli były nieczyste. Nie był w stanie powstrzymać samego siebie czy wmówić
sobie, że to złe. Po prostu kierował nim instynkt, który pragnął seksu.
Mocnego, brutalnego i długiego z cholernie przystojnym mężczyzną w jego domu.
Nie obchodziło go to, co będzie jutro.
- Cholera – Choi nie przejmował się swoim językiem. Jeśli
byście go zapytali, czego najbardziej się obawiał podczas opieki nad Tae, bez
wahania odpowiedziałby, że na pierwszym miejscu jest próba samobójcza. Jednak
niemal na równi byłoby odhamowanie seksualne, które występuję częściej u
chorych, niż myśli o odebraniu sobie życia. – Minnie, proszę, rozwiąż mnie –
Minho wiedział, że to na nic, lecz nie chciał się poddać, bo to by znaczyło, że
przegrał z samym sobą. Tae był jego pacjentem, a jakikolwiek związek jest
pogwałceniem etykiety.
- Minho! – Taemin jęknął zirytowany i obrażony. Nie rozumiał
czemu brunet wszystko tak utrudnia. – Przecież wiem, że ci się podobam. Widzę
to w twoich oczach, dlaczego więc nie ulegniesz? – mówił załamany, bo przecież
już dawno mógł dostać to, czego chce, a pożądanie się w nim kumulowało, bliskie
wybuchu. Blondyn, nie czekając na odpowiedź, przysunął się do mężczyzny, łącząc
ich usta w subtelnym pocałunku. Choi sapnął głośno. Mimo wszystko był tylko
człowiekiem, który od dawna nie uprawiał seksu, zbyt zajęty pracą. Co za
ironia, że podczas jej wykonywania zostanie nagrodzony chwilą przyjemności.
Jednak nie powinien o tym myśleć w ten sposób. To było złe w każdy sposób. Na
ile mógł z zawiązanymi rękoma, odsunął od siebie blondyna, który wykrzywił usta
w niezadowolony grymas. Nie był szczęśliwy z ciągłego oporu, ale nie poddawał
się. Wsunął dłoń między ich ciała, pieszcząc sprawnymi, długimi palcami krocze
mężczyzny. Minho zagryzł zęby, zaciskając mocno powieki. Chciał walczyć z
własnym ciałem, ale nie był w stanie. Nie chciał tego, ale, do cholery, Taemin
był seksowny i podniecał go już wcześniej, lecz odganiał te myśli. Teraz nie
miał już drogi ucieczki.
- To jest złe… - zapierał się dalej brunet, chociaż był już
półtwardy. Nawet obrzydliwe myśli nie były w stanie ostudzić jego podniecenia.
Tae pokręcił głową, unosząc się z szatyna, by ściągnąć uwierające bokserki.
Najpierw swoje, potem zsunął te bruneta. Blondyn sapnął zachwycony widząc
rozmiar męskości Minho. Choi leżał sztywno z zamkniętymi oczami. Nie widział
blondyna, bo tego nie chciał. Wiedział, że patrząc na niego może stracić nad
sobą kontrolę. Kolejne bluźnierstwo wyrwało się z jego ust wraz z cichym
jękiem, kiedy poczuł wargi omiatające główkę jego członka. Oddychał coraz
ciężej z każdym kolejnym centymetrem głębiej gardła Taemina. Blondyn miał
doświadczenie, a brunet nie chciał nawet myśleć skąd ani ile razy robił to z
przypadkowymi osobami. – Szlag… Tae… - wysapała z trudem mężczyzny, dłońmi
sięgając do włosów blondyna, by odciągnąć go. Jeśli zaraz by nie przestali, to
on doszedłby w ustach chłopaka. Taemin jęknął, kiedy Choi pociągnął go mocno za
włosy. Lubił być w ten sposób traktowany. Ciągnięty za włosy, podczas gdy ktoś
rżnął go brutalnie od tyłu, uderzając mocno w pośladki otwartą dłonią i nazywał
dziwką. Bywał nią w takich momentach,
kiedy wymykał się z domu, by przespać z pierwszym chętnym facetem. Nie miał
wtedy kryteriów. Nie liczyło się czy mężczyzna jest przystojny lub hojnie
obdarzony, czy zrobią to w hotelu, jego mieszkaniu czy toalecie. Liczył się
tylko seks. Jednak z Minho było inaczej. W tym momencie nie był w stanie powiedzieć,
co jest innego w tym stosunku.
Blondyn ponownie usiadł na biodrach mężczyzny w dłoń łapiąc
obie męskości, ocierając je o siebie. Na czubku członka Tae zbierały się
pierwsze krople prejakulatu. Dziwne jest to, że tak rosły mężczyzna jak Minho
nie jest w stanie zrzucić z siebie takiej kruszyny jak Taemin, prawda? Choi
mógł to zrobić, lecz związany nie miał kontroli nad całym ciałem, a nie chciał
zrobić blondynowi krzywdy. Oczywiście po prostu próbował wytłumaczyć przed
samym sobą swoją bierność. Podświadomie, gdzieś bardzo głęboko wiedział, że do
tego dojdzie i wyczekiwał takiej okazji. Nie spodziewał się jednak, iż będzie
tak ograniczony. Może też dlatego zareagował paniką i niepokojem? Chociaż nadal
udawał, że chodzi o wiek Taemina i to, że ten jest jego pacjentem.
- Minho, pozwól mi się pocałować… - Tae brzmiał na
zdesperowanego. Tak wiele razy myślał o ustach bruneta. Chciał ich znowu
skosztować, gdyż poprzedni raz nie był wystarczający. Zbyt krótki, zbyt
jednostronny. – Proszę – dodał błagalnym głosem. Choi zrobił największy błąd,
jaki mógł uczynić w obecnej sytuacji. Spojrzał w te wielkie, sarnie oczy. Może
i Tae siedział półnagi na jego biodrach, posuwał się niemal do gwałtu, ale jego
spojrzenie było nadal miękkie, przepełnione strachem i nadzieją, że nie
zostanie odrzucony. Tym właśnie był ten chłopak. Odepchnięty przez swoją
chorobę, szukający po prostu kogoś, kto go pokocha. Minho zamknął oczy biorąc
głębszy oddech. Kiedy ponownie rozpostarł powieki wiedział już co powinien
zrobić. Pokiwał głową na znak zgody. Taemin uśmiechnął się z ulgą, nie czekając
aż brunet się rozmyśli pochylił się i połączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Choi nie pozostawał bierny podczas pieszczoty. Blondyn, kiedy oderwali się od
siebie, dyszał ciężko patrząc na Minho zamglonymi oczami. Otworzył usta, by coś
powiedzieć, lecz nie wydobyła się z nich nawet jedna sylaba, zupełnie jakby
chłopak w ostatnim chwili się rozmyślił. Obdarzył bruneta jedynie szerokim
uśmiechem, nim odsunął się od niego. Nie wstając, uniósł się jedynie na tyle by
przytrzymać członka mężczyzny pionowo, nim zaczął się powoli opuszczać.
- Taemin, czekaj! – Choi otworzył szeroko oczy w szoku. To
nie był jego pierwszy raz z facetem, więc wiedział, że nie można tak od razu w
niego wchodzić bez wcześniejszego przygotowania. Inaczej sprawi partnerowi
wielki ból.
- W porządku… - sapnął blondyn, zagryzając zęby na wardze,
kiedy główka członka przeszła przez okręg mięśni. – Przygotowałem s-się
wcześniee.. o fuck – Tae jęknął głośno, od razu opadając do końca. Rozciągnął
się pod prysznicem, ale nie podejrzewał, że Minho będzie taki spory. W końcu
mówi się, że Azjaci mają małe penisy. Dlatego był mile zaskoczony tym, co Choi
skrywał w bokserkach. Chłopak wziął kilka głębszych wdechów, nim ponownie się
wyprostował, dłonie opierając za sobą. Zaczął powoli unosić biodra, by ponownie
nabić się na członka. Z początku narzucił wolne tempo drażniąc się z
tymczasowym opiekunem. Taemin wbrew początkowemu zniecierpliwieniu napawał się
tą sytuacją. Czuł przyjemny prąd przechodzący po jego ciele z każdym ruchem
bioder. Minho nie był w stanie na niczym się skupić. Nie spuszczał wzroku z
blondyna. Z jego subtelnych ruchów ciała, przyjemności malującej się na twarzy
oraz tego elektryzującego, prowokującego spojrzenia. Choi już irytowała ta
bezczynność. Poderwał się nagle do góry, zaskakując tym samym Taemina, pod
którym ugięły się ramiona. Minho zgiął go w pół, jedynie cudem samemu nie
robiący fikołka w przód. Tae, kiedy tylko zorientował się w sytuacji, objął
mocnym i desperackim uściskiem bruneta wokół pasa nogami. – Nie… - tylko tyle
był w stanie wydukać, patrząc na bruneta wielkimi zlęknionymi oczami.
- Spokojnie – Choi wyszeptał z subtelnym uśmiechem,
wyciągając dłonie do przodu. – Rozwiąż – poprosił kolejny raz tego dnia, tym
razem ze skutkiem. Taemin nieco niepewnie złapał za węzeł, ale coś kazało mu
wierzyć brunetowi. Minho, kiedy krawat opadł, rozmasował nadgarstki. Teraz mógł
to skończyć. Po prostu odejść, ale z jakiegoś powodu nie mógł tego uczynić i na
pewno nie były to chude nogi blondyna oplatające go w pasie. Uświadomił sobie,
że tego właśnie chce. Dla niego seks nie był ważnym elementem życia, ale Tae
był wyjątkowy. Nie przez swoją chorobę, czy inne czynniki zewnętrzne. Choi po
prostu go lubił i chciał o niego dbać, więc jeśli ten potrzebował kogoś kto go
przeleci – uczyni to z wielką chęcią.
***
Dym wypełnił jego płuca, by po chwili wydobyć się z
organizmu w postaci szarych kółek tworzonych przez bruneta. Kilka metrów dalej
przejechał samochód a po chodniku przeszła starsza kobieta z torbą zakupów i
wnukiem drepczącym za nią. Może to był nawet jej prawnuk? Teraz kobiety coraz
szybciej zachodziły w ciąże. Widząc nastolatkę z wózkiem na ulicy, człowiek
zastanawia się czy jest matką, czy jedynie siostrą. Świat się staczał po równi
pochyłej. Nastolatki zachodziły w ciążę, a psychologowie sypiali ze swoimi
pacjentami…
- Nie wiedziałem, że palisz – o wilku mowa. Zza drzwi
wejściowych wyłoniła się potargana blond czupryna. Taemin mimo że uśmiechał
się, to uciekał nieznacznie wzrokiem, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały.
Było mu wstyd za to co zrobił. Był w pełni świadom swoich czynów, lecz był w
stanie znieść te dni, kiedy wymykał się z domu, aby przespać się z kimś kogo
nigdy więcej nie zobaczy. Choi ostatni raz zaciągnął się papierosem, rzucając
go następnie na ziemię i przygniatając butem.
- Zdarza mi się, kiedy muszę pomyśleć – przy każdym
rozsunięciu warg z ust wydobywały się resztki dymu papierosowego. Właściwie to
Minho nie lubił palić, ale w dziwny sposób pozwalało mu to pozbierać myśli. –
Tae… - brunet wypowiedział cicho imię podopiecznego, który bynajmniej dalej
wpatrywał się z ziemię. Jego ramiona zaczęły drżeć pod materiałem cienkiej
bluzy, lecz na pewno nie było to spowodowane zimnem. Chciał go objąć i powiedzieć,
że wszystko się ułoży, lecz nie mógł go kłamać. Nie wiedział co teraz będzie.
- Przep… - nie dane mu było dokończyć, bo brunet przyłożył
mu palec do ust. Widział już łzy w jego oczach. Nie chciał o tym rozmawiać
przed domem. Zbyt wielu zainteresowanych na około.
- Nie waż się mnie przepraszać, jeśli nie żałujesz. Wiedz,
że potrafię rozpoznać, kiedy kłamiesz – mówił tonem rozbawionym, chociaż nie
było mu za bardzo do śmiechu. Pociągnął młodszego chłopaka za nos, widząc jego
nadęte poliki w końcu puścił. – Chyba musimy porozmawiać – dodał już poważnie,
mimowolnie kładąc dłoń na kieszeni w której znajdowała się paczka papierosów.
Chciał zapalić jeszcze jednego, ale nie teraz. Taemin dał się poprowadził do
salonu, siadając bokiem na kanapie by być przodem do bruneta. Siedzieli w
cichy, a kiedy w końcu odważyli się ją przerwać weszli sobie w słowo. Taemin
zaśmiał się, speszony drapiąc się po karku. Choi zamilkł, przyglądając się
uważnie blondynowi. Był dzisiaj taki zwyczajny. Bez objawów depresji czy manii.
Nie miał słowotoku ani niechęci do życia. Zachowywał się jak normalny dzieciak,
który przespał się ze znajomym nie do końca świadomie. – Czemu nie poznałem cię
w innych okolicznościach? – dopytał, lecz nie oczekiwał od Taemina odpowiedzi i
nikt inny również nie był w stanie jej udzielić. Doskonale zdawał sobie sprawę,
że gdyby tylko dane im było się poznać w innym miejscu, wtedy na pewno by się w
nim zakochał.
- Chodzi ci o to, że jestem rąbnięty? – Tae zaśmiał się nie
żywiąc bynajmniej żadnej urazy. Wiedział, że nie jest normalny, a gdyby nie
choroba jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Choi chciał zaprzeczyć, ale
blondyn uciszył go ruchem ręki. – Rozumiem. Sam ze sobą nie mogę niekiedy
wytrzymać – chociaż się uśmiechał, to w jego oczach widać był ból. Oglądał tak
wiele filmów i myślał jak cudownie by było chodzić co tydzień na te same
zajęcia. Mieć grono niegodnych zaufania znajomych oraz kilku wartych swojej
nazwy przyjaciół. – Jestem tak zmienny, że nawet moja matka… - urwał w połowie
zdania, spuszczając na chwilę głowę, a kiedy ponownie ją uniósł znowu się
uśmiechał. – Mówię za dużo w stresie – zaśmiał się nieszczerze z kwaśną miną.
- Czy twoja mama coś ci robi? – dopytał zaniepokojony
poprzednim uciętym zdaniem. Kobieta wydawała się być dobrą matką, ale pierwsze
wrażenie bywa mylne, o czym nawet on często zapomina.
- Nie, nic z tych rzeczy! – zaprzeczył od razu, chociaż było
widać, że nie mówi wszystkiego. Taemin nie chciał mówić o tym co się niekiedy
działo w tych starych czterech ścianach, ale z drugiej strony komu innemu może
zaufać, jeśli nie Minho? Bezwiednie przysunął się bliżej w poszukiwaniu
bezpieczeństwa. – Czasami tylko ma mnie dość, kiedy ciągle gadam, więc zamyka
mnie w pokoju albo czasami… czasami na mnie krzyczy, ale ją kocham – Choi podziwiał
chłopaka za podejście i szczerość. Nie mógł też potępiać kobiety, bo wiedział,
że mieszkanie z chorym i opiekowanie się nim całkowicie samemu jest trudne.
- Tae, jeśli chodzi o poprzednią noc… - znowu nie dane mu
było dokończyć, bo blondyn zasłonił mu usta. Minho nawet w delikatnym świetle
porannego słońca skrytego za lekkimi chmurami zauważył rumiane poliki blondyna.
- Te dni spędzone z tobą były najwspanialsze w całym moim
życiu, dlatego błagam Minho, pozwól mi tkwić w tej ułudzie i nie niszcz tego.
Wytrzymaj tylko ten ostatni tydzień, a potem odejdziesz i będziesz mógł o mnie
zapomnieć – chłopak powoli odsunął dłonie, kiedy Choi kiwnął głową.
- Nie zapomnę – zapewnił go brunet bez chwili zawahania w
głosie. Był pewien, że jakkolwiek się nie skończy ten tydzień, to Taemina
pozostanie w jego pamięci na zawsze. Blondyn obdarzył go uśmiechem, który mówił
nie wierze ci. – Mówię prawdę! –
Minho desperacko pragnął, aby chłopak mu uwierzył. Gdyby tylko okoliczności
były inne wiedział, że zakochałby się w nim bez opamiętania. Obecnie nie
potrafił powiedzieć co do niego czuje. Przywiązanie, a może chęć zaopiekowania
się nim lub co gorsza naprawdę go pokochał?
- Zrobisz coś dla mnie? – Taemin nie odniósł się do
deklaracji mężczyzny. Nie był na tyle głupi, by wierzyć w słowa. Sam wypowiadał
ich wiele i wiedział jak mało znaczą. – Przez ten ostatni tydzień pozwól mi
poczuć się kochanym. – jego wzrok był poważny a głos drżał w obawie odrzucenia.
– Błagam. – dodał, wiedząc, że to jedyna opcja. Nie chciał nawet myśleć co
będzie, kiedy jego matka zniknie. Ostatnia osoba, która jest mu bliska a za
razem wytrzymuje z nim. Tae od dawna podejrzewał, że nie będzie mu dane zaznać
szczęśliwego i długiego życia z ukochaną osobą. Nikłe były jego nadzieje na
znalezienie kogoś z kim mógłby się związać. Dlatego nic dziwnego, że tak szybko
zakochał się w Minho. Była to miłość niedoświadczonego dzieciaka, lecz
zaskakująco głęboka.
- Zrobię dla ciebie wszystko – tym razem Taemin uwierzył w
słowa bruneta. Przytaknął gorliwie nie będąc z siebie w stanie nic wydusić. W
oczach zebrały mu się łzy ulgi. Niemal rzucił się na Minho, obejmując ciasno
wokół szyi.
Godzinę później siedzieli na tej samej kanapie. Tae opierał
się plecami o tors starszego mężczyzny, podczas gdy ten półleżąc obejmował go w
pasie. Blondyn co jakiś czas przesuwał palcami po ramieniu Minho, które trzymał
go mocno przy sobie. Choi puścił z laptopa film. Lucy, zdaniem bruneta był beznadziejny, zbyt naciągany i skupiony
na nawalance oraz efektach specjalnych, a szkoda bo miał potencjał. Jednak
Taemina urzekł trailer, a starszy mężczyzna nie umiał mu odmówić. Zwłaszcza nie
teraz, kiedy kładł się na nim i patrzył tymi wielkimi, sarnimi oczami. Och, jak
on kochał te oczy.
Lucy właśnie
próbowała przechwycić srebrne walizki od mężczyzny, którzy mieli zająć się ich
przemytem, kiedy Tae spojrzał w górę na Minho. Ten czując na sobie jego wzrok
mruknął pytająco pod nosem. Chłopak póki co nic nie mówił, więc Choi złożył na
jego czole czuły pocałunek.
- Kim… - zaczął, zagryzając następnie wargę. Zbierał w sobie
odwagę od kilku dni, aby zadać to pytanie. – Kim był ten ktoś, o kim mówił
Kibum? – w końcu wydusił z siebie to, co leżało mu od kilku dawna na sercu.
Choi zmarszczył brwi. Chwilę mu zajęło nim pojął o co pyta Taemin. Jego twarz
od razu stężała, a uścisk wokół talii chłopaka zelżał.
- Podsłuchiwałeś? – mruknął pod nosem, nie wiedząc czemu
czuł się urażony. Do tego skoro słyszał o nim,
to na pewno nie umknęła mu również wzmianka o seksie z Key. Taemin spuścił
głowę niczym skarcone dziecko.
- Nie zrobiłem tego specjalnie, ale… nie chciałem wchodzić w
połowie rozmowy. Tym bardziej, że mogliście robić coś, czego nie chciałem
widzieć – burknął pod nosem, krzyżując ramiona na piersi.
- Nic mnie już nie łączy z Kibumem. To przeszłość –
wytłumaczyć się, chociaż Taemin o to nie prosił. Co nie zmieniło faktu, że
blondyn od razu poczuł się lżej z tą informacją. Dla pewności spojrzał w oczy
Minho. Wierzył mu. Choi nie był typem faceta, który sypiałby z kilkoma osobami
równocześnie.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – przypomniał chłopak,
który bynajmniej nie miał zamiaru ustąpić. Za bardzo chciał wiedzieć.
- Lepiej, abyś nie wiedział.
- Dlaczego?! – Taemin poderwał się do góry, patrząc na
opiekuna z żalem. Może i nie był normalny, ale czy był ktoś lepszy do
zwierzania się niż on? W końcu wygada się najwyżej swoim halucynacją. – Minho,
proszę! – mruknął niczym marudne dziecko. Nadużywał tego dnia to słowo, ale
może i tym razem się uda. – Ty wiesz o mnie wszystko, a ja o tobie nic. – dodał
skamląc z tymi wielkimi brązowymi oczami utkwionymi w mężczyźnie.
- Przestaniesz postrzegać mnie jako dobrego faceta – mruknął
z mniejszym przekonaniem niż chwile temu. Do cholery, łamał się niczym cienka
gałązka pod naporem drobnej postaci Taemina. Gdzie podziała się jego
stanowczość?
- Jesteś głupi, jeśli tak myślisz – odparł z typową dla
siebie szczerością. – Nie dostając nic w zamian zamieszkałeś tutaj i
opiekowałeś się mną, a na pewno nie jestem jedynym, któremu pomogłeś. Jesteś
dobry, Minho. Nic nie sprawi, że zmienię o tobie zdanie. Co najwyżej
przestaniesz być panem idealnym, ale
to dobrze. Przestane czuć się wtedy przy tobie tak wybrakowany – zaśmiał się
przy okazji nie szczędząc sobie krytyki własnej osoby. Chłopak miał niezwykle
trzeźwe spojrzenie na samego siebie. Choi go za to podziwiał i uwielbiał.
Dlatego złamał się i zaczął mu opowiadać o swojej matce i przykrości jaka ją
spotkała w postaci dziecka, którym był on.
- Kiedy miałem sześć lat moja mama zaczęła spotykać się z
prawnikiem. To był dobry mężczyzna i zapewniał nam godny byt. Niestety pierwsze
wrażenie bywa mylne. Okazał się oszustem, a chcąc ratować swoja skórę po
wyjściu jego sekretów, postanowił wyjechać za granice. Nie zapomniał jednak o
mojej matce i zostawił jej mieszkanie w bloku. Nie było wielkie, lecz
wystarczało dla naszej dwójka, a już niedługo miało być nas trzech. – Choi
zaczął się bawić palcami lewej dłoni Taemina, który siedział pomiędzy jego
nogami. – Wiesz, cieszyłem się, że będę miał brata. – mruknął pod nosem, nie
patrząc póki co w oczy blondyna. Bał się tego co w nich ujrzy, kiedy skończy
opowiadać całą historię. – Pierwsze dwa lata były wspaniałe, naprawdę – dodał
bez przekonania w głosie, zupełnie jakby starał się przekonać sam siebie. Nie
był w stanie uwierzyć w te słowa. – Kogo ja oszukuje. To był koszmar! Zostałem
zepchnięty na bok, a wiesz jak to działa na dziecięcą psychikę? Odczuwałem
niechęć własnej matki i jej uwielbienie dla mojego brata. Zacząłem mu
zazdrościć, łaknąc uwagi mamy, jednak jako ten gorszy syn nie mogłem na to
liczyć. Nie mogłem się wyżyć na niej, więc robiłem to na bracie. On mnie tak
cholernie kochał i uwielbiał – głos bruneta przesączony był goryczą i
obrzydzeniem dla samego siebie. Taemin widząc ten smutek w jego oczach
przysunął się bliżej, kładąc mężczyźnie głowę na ramieniu na znak wsparcia. –
Był wesołym dzieciakiem, ale przez moje zachowanie, odtrącanie go na każdym
kroku oraz wykazywaną nienawiść w końcu zaczął się w sobie zamykać. Ja byłem
zbyt zaślepiony, aby zauważyć, że coś jest nie tak. Wszystko to była moja wina…
- wyszeptał ostatnie zdanie cicho pod nosem, patrząc uporczywie w dywan.
- Co takiego jest twoją winą? – zapytał zaniepokojony
blondyn, dłonią głaszcząc mężczyznę po włosach. Nie był głupi i domyślił się,
że chłopak, o którym opowiada szatyn, już dawno nie żyje. W końcu ciągle używał
formy przeszłej, kiedy nawiązywał do niego.
- Mama pracowała niekiedy na dwie zmiany. On był nadal mały,
a ja miałem ponad czternaście lat. Powinienem się nim opiekować, lecz pewnego
dnia… po prostu go zostawiłem samego w domu. Nie chciałem z nim siedzieć, a
znajomy zaprosił mnie do siebie. Możesz sobie wyobrazić, że nie skończyło się
dobrze – Choi parsknął pod nosem z goryczą. Taemin zauważył, że jego oczy
zaszkliły się i odbijały światło, które padało z wyciszonego telewizora. – Do tej
pory nie wiem czy to był wypadek, czy też zrobił to umyślnie, co nie zmienia
faktu, że to wszystko to moja wina.
- Jak zginął? – zapytał Taemin nim zdążył się ugryźć w
język. Jednak Minho spodziewał się tego pytania.
- … Utopił się – wydusił w końcu przez ściśnięte gardło,
zaciskając mocno powieki. Od razu wróciło wspomnienie jego matki, która wróciła
do domu przed nim i tulił zimne ciało swojego ukochanego syna. Obraz rozmazał
się, a on ujrzał Taemina w wannie. Wszystko było niezwykle wyraźne. Chociaż w
tamtej chwili był przerażony, to umysł zapamiętał każdy najmniejszy szczegół,
aby potem go dręczyć. – Gdybym tylko nie kierował się nienawiścią i pychą… To
ja powinienem być na jego miejscu. Pociągnąłem za sobą tak wiele żyć – Minho wydawało
się, że słyszy siebie gdzieś z oddali, zupełnie jakby był w innym pokoju. –
Brat, potem matka, która przeze mnie wpadła w depresje… - wyszeptał, nie
powstrzymując samotnej łzy, która spłynęła mu po poliku. Nikomu tak dawno o tym
nie wspominał. Tłumi to w sobie od lat i pozwalał poczuciu winy wyżerać się od
środka.
- Minho… - Tae sam był bliski płaczu. Objął mocno mężczyznę
wokół karku swoimi drobnymi ramionami, wtulając głowę Choi w swój tors,
głaszcząc powoli po włosach.
- Był do ciebie podobny – dodał w koszulkę blondyna. Ten
zatrzymał na chwile dłoń, nie będąc pewnym czy się nie przesłyszał, jednak
kiedy Choi dalej pozwalał sobie pleść co ślina na język przyniesie, Tae był
pewien, że poprzednie słowa mężczyzny nie były tylko wytworem jego wyobraźni. –
Oboje nie zasłużyliście na tak okrutny los. – Minho w końcu objął blondyna
wokół pasa, wtulając mocniej twarz w jego pierś. Nie odezwał się już nawet
słowem, a Taemin powrócił do kojącego pieszczenia jego krótkich brązowych
kosmyków.
***
Brunet cenił sobie spokojne poranki. Zwłaszcza odkąd budził się
u boku Taemin, bez cienia koszmaru pod powiekami. Blondyn przytulał się w
czasie snu do niego niczym koala do drzewa. Grzał go przyjemnie nocami, a nad
ranem witał najczęściej szczerym uśmiechem. Od ich rozmowy minęły dwa dni i może
to nieco nad wyrost, aby Minho pomyślał, że jego stan się poprawił, bo nie miał
epizodów depresji. Chyba chciał się karmić tymi kłamstwami. Przy czym coraz
dotkliwiej przypominał sam sobie, że niedługo będzie musiał go zostawić. Nie
chciał tego, bo naprawdę się do niego przywiązał, a gdzieś w sercu czuł lęk, że
jeśli go zostawi, to chłopak podzieli los jego brata.
- Dzieeń doobnasn – Taemin ziewnął głośno, zniekształcając
tym samym wypowiadane słowa. Choi rozczulił widok potarganego blondyna ze
śladami snu w oczach oraz odciśniętym śladem zagięć poduszki na poliku.
Wcześniej walczył z uciskiem w sercu na myśl o Tae, ale wiedział, że nie
ucieknie przed samym sobą. Zakochiwał się w tym dzieciaku, chociaż to było złe
i niemoralne, w końcu Tae nadal był niepełnoletni.
- Hej, jak się dzisiaj czujesz? – zapytał, jak zwykle miał w
zwyczaju wypytywać o jego stan psychiczny. Tae zamyślił się na chwilę, mrużąc
oczy, kiedy promienie słońca go oślepiły. W końcu spojrzał na Minho, a jego
oczy błyszczały. Choi wie, że to niemożliwe, ale był w stanie dojrzeć w jego
spojrzeniu iskry radości.
- Jestem szczęśliwy. – wyszeptał pod nosem w obawie, że
zepsuje nastrój przyjemnego poranka. Brunet nie pytając o nic więcej złapał
chłopaka za kark, całując go namiętnie z pasją i uczuciem w jędrne wargi.
***
Dni mijały zbyt szybko. Starali się brać z nich pełnymi
garściami. Minho siedział całymi dniami z Tae, wychodził z nim w swoje ulubione
miejsce, zabrał go nawet do lunaparku i salonu gier. Na małe zakupy oraz do
kina. Taemin chodził ciągle szczęśliwy z wielkim uśmiechem od ucha do ucha.
Choi chciał, aby jak najlepiej zapamiętał wspólny czas i nawet nocami nie
próżnowali. Chociaż oboje byli często zmęczeni dniem pełnym wrażeń, to nawet
wieczorami nie zwalniali. Potrafili kochać się godzinami, skupiając się na
pieszczotach, innym razem pieprząc się mocno, aż opadali całkowicie z sił.
- Cholera, chyba się zakochałem – Minho zaśmiał się gorzko.
Jak co rano stał w kuchni z kubkiem kawy i wyglądał przez okno na ulice oraz
pobliskie domy. Zostały tylko dwa dni, nim wróci matka Taemina. Jednak Choi nie
chciał odpuścić tak łatwo. Postara się o opiekę psychologa nad Tae i zgłosi się
jako jego lekarz. Pieprzyć etykę zawodową i to, że będzie kochał własnego
pacjenta. To jedyny sposób, aby go nie zostawiać. Jeszcze nie powiedział
Taeminowi o swoim planie, ale zrobi to na dniach.
Brunet otworzył lodówkę z zamiarem zrobienie blondynowi
śniadanie do łóżka, lecz ta okazała się świecić pustkami. Musiał wyjść do
sklepu, a ten znajdował się około dwudziestu minut drogi stąd. Dom był na
sporym zadupiu. Minho dopił kawę, zarzucając bluzę w drodze do sypialni. Taemin
dalej smacznie spał, a on nie miał serca budzić go tylko po to, aby zaciągnąć
na drobne zakupy. Chłopak ostatnio był w naprawdę dobrym stanie, dlatego
jedynie z niewielką wątpliwością Choi wyszedł do sklepu. Zostawił blondynowi
wiadomość na lodówce w razie gdyby obudził się przed jego powrotem. Czuł lekki
niepokój, kiedy wychodzić z domu, ale wierzył, że nic się nie stanie. W końcu
Tae ostatnio miał świetny nastrój, prawda?
Z torbą pełną świeżych produktów wrócił do starego
mieszkania. Było cicho, kiedy wszedł. Postawił zakupy na ladzie w kuchni,
zauważając kartkę zdjętą z lodówki i położoną na mikrofali.
- Taemin?! – zawołał w głąb mieszkania, lecz odpowiedziała
mu cisza. Zostawił torby w kuchni, samemu idąc do sypialni. Kołdra była
rozkopana, lecz nie było w pomieszczeniu śladu po blondynie. Choi czuł
narastający strach. – Tylko znowu nie to… - wyszeptał do siebie, stojąc niczym
skamieniały pod drzwiami łazienki. Przejrzał każdy pokój poza tym jednym. Chyba
wolał, aby Tae wyszedł, niż znowu zastał go w wannie. Nakazał sobie jednak
spokój. W końcu to nie musi być tak, że coś mu się stało. Pewnie po prostu się
kąpie.
Minho nie spodziewał się tego, co zastał w środku. Wydawało
mu się, że czas się zatrzymał, podobnie jak i jego serce. Blondyn siedział pod
wanną, obok niego leżał ułamany kawałek szkła, a podłogę pod nim pokrywała
krew. Choi działał mechanicznie. Złapał za ręcznik, owijając go wokół pociętego
nadgarstka, paskiem od spodni zaciskając tętnice powyżej ran. Taemin był już
nieprzytomny, lecz czując dotyk i słysząc potok bluźnierstw z ust mężczyzny,
których ten nawet nie był świadomy, otworzył z wielkim trudem oczy.
- Wszystko będzie dobrze. Uratuję cię, słyszysz?! – Minho nie
zorientował się nawet, kiedy zaczął płakać. Nie chciał tracić kolejne osoby,
która stała mu się bliska. Tae cieszył się, że dane mu będzie umrzeć przy boku
mężczyzny, którego pokochał. Wyciągnął w górę zdrową dłoń, którą brunet od razu
uścisnął. Jego własne ręce drżały tak mocno, że nie był w stanie za pierwszym
razem wybrać numeru na pogotowie. – Nie zamykaj oczu! – nakazał blondynowi,
kiedy usłyszał sygnał w komórce.
- Min… - wyszeptał z trudem Tae z czułym uśmiechem, którym
obdarzał brunet codziennie o poranku. – D-dziękuję. Kocham… - nie był w stanie wydusić z siebie nic więcej. Dłoń
opadła mu bezwiednie na ziemię, a powieki skryły smutne spojrzenie.
- Nie! – Choi przytulił do siebie drobne ciało blondyna.
Karetka była w drodze, lecz czy zdąży na czas? – Kocham cię, słyszysz?! Kocham…
- powtarzał w kółko, nawet kiedy usłyszał syreny przed domem, a do łazienki
weszli ratownicy. Minho niewiele pamiętał z późniejszych minut czy godzin.
Wszystko zlewało się w jeden obraz pełen obaw i niepewności. Poinformował matkę
Taemina, lecz nie był pewien co jej powiedział. Chociaż jego ciało działało, to
umysł się całkowicie wyłączył. Znowu pokochał i znowu miał stracić.
***
Pierwsze co dane mu było zobaczyć, to przeraźliwie czysty i
biały sufit.
Pierwsze co dane mu było usłyszeć, to dźwięk maszyn oraz cichą modlitwę.
Pierwsze co dane mu było poczuć, to drobna dłoń wokół jego własnej, ściskająca go mocno w obawie. Blondyn spojrzał w bok, skąd dochodziły dźwięki. Ujrzał drobną kobietę. Bardzo chudą i smutną. Poznał w niej swoją matkę. Tae oddał uścisk, na co rodzicielka poderwała głowę do góry. Nie była w stanie nic z siebie wydusić, kiedy ujrzała swojego jedynego syna żywego. Taemin nie oponował czując jak ta przytula się do niego mocno. Mówiła coś do niego, lecz on nie był w stanie rozpoznać słów. Wydawało mu się, że coś jest nie tak. Czegoś brakowało.
Pierwsze co dane mu było usłyszeć, to dźwięk maszyn oraz cichą modlitwę.
Pierwsze co dane mu było poczuć, to drobna dłoń wokół jego własnej, ściskająca go mocno w obawie. Blondyn spojrzał w bok, skąd dochodziły dźwięki. Ujrzał drobną kobietę. Bardzo chudą i smutną. Poznał w niej swoją matkę. Tae oddał uścisk, na co rodzicielka poderwała głowę do góry. Nie była w stanie nic z siebie wydusić, kiedy ujrzała swojego jedynego syna żywego. Taemin nie oponował czując jak ta przytula się do niego mocno. Mówiła coś do niego, lecz on nie był w stanie rozpoznać słów. Wydawało mu się, że coś jest nie tak. Czegoś brakowało.
- Poczekaj tutaj! – powiedziała kobieta, ocierając poliki z
łez, idąc czym prędzej do drzwi. Tae kiwnął jedynie głową. To było głupie, bo i
tak nigdzie by się nie ruszył. Pewnie gdyby próbował wstać, nogi by się pod nim
ugięły. Po chwili do sali wraz z kobietą wszedł starszy mężczyzna w białym
fartuchu lekarskim. Taemin dojrzał na korytarzu jeszcze jedną postać, lecz ta
nie odważyła się przekroczyć progu. Doktor mówił coś do niego, albo o nim, nie
był pewien, bo nie słuchał go. – Tak się cieszę. – z zamyślenia wyrwał go dotyk
matki na ramieniu. Lekarz wyszedł z białego pokoju. Niedługo po tym próg
przekroczył szatyn, który do tej pory stał na korytarzu. Minho czuł się jakby
dostał skrzydeł z radości na widok oddychającego kochanka.
- Tae, nic ci nie jest – wyszeptał z ulga w głosie
mężczyzna, stojąc nadal w drzwiach. Blondyn kiwnął głową, lustrując Choi
wzrokiem.
- Czuje się dobrze – przytaknął, zerkając na matkę. – Kim pan
jest? – zapytał uprzejmie, nie mogąc sobie przypomnieć twarzy Minho. Choi
chwilę temu chciał skakać ze szczęścia, ale jak zwykle świat łatwo sprowadził
go na ziemię i chociaż było to kolejne spotkanie z rzeczywistością, to równie
brutalne i bolesne jak każde inne.
- Jak to? Przecież to… - zaczęła pani Lee, lecz brunet
uniósł dłoń w niemym geście milczenia. Chociaż bolało, niczym milion szpilek
wbitych w serce, to Minho wiedział, że tak będzie lepiej.
- Przechodziłem koło waszego domu i zobaczyłem otwarte
drzwi. Zaniepokojony wszedłem do środka i znalazłem ciebie. To był chyba jakiś wypadek,
więc zadzwoniłem po pogotowie. – wymyślił na szybko wiarygodne kłamstwo,
starając się nie okazać na twarzy swoich prawdziwych emocji. Blondyn pokiwał
głową, unosząc się do pozycji siedzącej.
- Dziękuję… um, mogę poznać pana imię? – dopytał z
nieśmiałym uśmiechem. Kobieta przyglądała się wszystkiemu z niepokojem.
- Nie jest ważne. Pewnie i tak nigdy więcej się nie spotkamy
– Choi zaśmiał się z pozoru przyjaźnie, ukrywając za tym gestem cały swój ból. –
Uważaj na siebie i nie martw więcej matki – Minho potargał Tae po włosach,
chociaż serce kazało mu zostać przy nim i wszystko wyjaśnić, to nogi same znalazły
drogę do wyjścia.
***
- Jesteś pewien, że tego chcesz? W końcu pokochałeś tego
dzieciaka – Key siedział po drugiej stronie dużego, drewnianego biurka. Minho
zasiadał w skórzanym fotelu, obijając piłkę kauczukową o ścianę na której
wisiały jego dyplomy. Odszedł z opieki społecznej i postanowił z pomocą
pieniędzy dziadków kupić własny gabinet. Wiedział, że ucieka niczym tchórz, ale
zrozumiał, że potrzebuje zmiany. Od próby samobójczej Taemina minął ponad
miesiąc. Brunet odciął wszelkie kontakty z jego matką. Wytłumaczył jej, że nie
może mu pomóc w inny sposób niż odejść. Ta amnezja była dla Tae niczym
błogosławieństwo, pomimo że dla niego była klątwą oraz przekleństwem.
- Tak będzie lepiej, Bummy. Jeśli los tego zapragnie, wtedy
znowu się spotkamy – Minho ostatni raz odbił piłkę, nim wrzucił ją do szuflady
w biurku. Key zacisnął usta w wąską linię, rozglądając się po półkach z
książkami z ciemnego drewna oraz beżowych ścianach.
- Nigdy cię nie zrozumiem. Zamiast gonić za szczęściem, ty
je wypuszczasz i liczysz, że wróci… - Kibum pokręcił głową, a Choi uśmiechnął
się na to ironicznie. Nie miał co dodawać, bo przyjaciel mówił prawdę. Mógł
walczyć o Taemina, ale nadal wmawiał sobie, że dobrze zrobił. Nim zaczął pracę
we własnym gabinecie dostał wiadomość od pani Lee, że choroba jej syna zelżała,
co pozwoli mu wrócić do społeczeństwa. – W razie co wpadnij wieczorem.
Obejrzymy jakiś film, wypijemy – Key wstał z krzesła, łapiąc za torbę. Minho
jedynie pokiwał głową, chociaż oboje wiedzieli, że nie przyjdzie. Kibum
obejrzał się przez ramię nim wyszedł przez drzwi od gabinetu. Choi pozwolił pogrążyć
się w swoich myślach.
- Panie Choi, nowy pacjent przyszedł – w drzwiach
pojawiła się drobna twarzyczka jego młodej asystentki.
- Poproś go – polecił jej, zdejmując nogi z biurka. Z
szuflady na samym dole wyjął notes. Jego wzrok mimowolnie zatrzymał się na
żółtych kartkach w linie. Na samej górze listy widniało imię Taemin podkreślony grubymi liniami.
Jeśli los tego
zapragnie, to spotkają się znowu.
_______________________________________________________________________________________
......
no to ten... koniec, co nie? Pewnie większość z was chciała happy end, ale niestety od początku, chociaż nie miałam środka, to wiedziałam, że zakończy się dla tej dwójki rozłąką D:
Do tego wybaczcie mi spóźnienie, ale ostatnio miałam zbyt wiele na głowie i niestety pewnie tak będzie aż do marca, dlatego rozdziały mogą pojawiać się w dwutygodniowych odstępach.
No i czeka nas oneshot. Tym razem paring jest już ustalony. Jako, że ostatni oneshot był z jongkey, natomiast to opowiadanie było poświęcone jedynie 2minowi, więc sięgnę po jeden z paringów z EXO, a zaraz po tym wyruszy opowiadanie fantasy.
W ferie nadrobię zaległości, bo takowe mam, a tymczasem wyczekuję waszych opinii i dziękuję za wszystkie komentarze, która zdecydowanie napędzały mnie do pisania!
To było... Po prostu piękne.
OdpowiedzUsuńAż nie wiem co napisać xd.
Dosłownie razem z Taeminem przeżywałam każde jego wzloty i upadki. A mimo, że nie ma happy endu... I tak można go tam odnaleźć.
Uwielbiam twoje opowiadania i już nie mogę się doczekać następnego.
Powodzenia C:
Cieszę się, że pomimo happy endu się podobało~
UsuńFakt, można doszukać się dobrego zakończenia, czy takowe sobie dopowiedzieć i o to właśnie mi chodziło.
Mam nadzieję, że następne również przypadnie do gustu, tym bardziej, że będzie nieco innego od tego, co wcześniej udostępniałam. ;3
Koniec?
OdpowiedzUsuńKoniec?
Koniec?
Ahahahahhahahahhahahahhahahahahahha, nie.
Ja wiem, że to miało być krótsze opowiadanie, ale i tak cholernie liczyłam, że je jakoś przedłużysz. No i....czemu taki koniec? Koniec, za który mam ochotę Cię pacnąć, a potem hugnąć w podzięce za opowiadanie.
Ostatnio mam problem z czytaniem opowiadań, ale dzięki Tobie znów mogłam poczuć te emocje podczas czytania. Dziękuję.
Widziałam trochę literówek, pewnie nie miałaś czasu ich ogarniać. Jak będziesz miała chwilę to popraw, bo lepiej się czyta bez takich małych błędów ^^
No cóż, życzę wytrwania w pisaniu, dużo weny i oczywiście czasu!
Ah może dzięki Tobie ruszę się do pisania? Też mam z tym problem. No oby.
Świetne opowiadanie, świetny pomysł.
Powodzenia!
Wiesz... kiedy tak pisałam i wyszło mi prawie 6tys słów myślałam czy by nie podzielić tego na pół, ale jednak wstawiłam w takiej formie, chcąc zakończyć przygodę z tym opowiadaniem. Ha, nie bij biednego autora ;<
UsuńTaak, zdaje sobie sprawę, że pewnie trochę jest literówek, ale praktycznie połowę rozdziału napisałam dnia, którego wstawiałam, więc nawet jak przeleciałam wzrokiem tekst, to nie byłam w stanie wyłapać niedociągnięć. Pewnie jak trochę zapomnę o tym rozdziale, to przeczytam jeszcze raz i wyłapie wszystkie błędy.
Dzięki, liczę, że wena mi dopisze, bo na czas nie mam co liczyć xd No i też liczę, że twój problem z pisaniem minie ;3
Tak, muszę powiedzieć, że niedługi czas po przeczytaniu tego rozdziału skończyłam swoje opowiadanie. Po naprawdę wieeeelu trudnych chwilach. Jestem Ci za to ogromnie wdzięczna! Bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo!
UsuńDziękuję!
Wena w końcu wróci, ona tak ma, lubi na trochę uciekać. Czasami, jak w tym wypadku, coś samo nakazuje jej wrócić, bez zapowiedzi. Od tak, po prostu.
Hwaiting~!
Szczerze nie spodziewałam się takiego drastycznego końca. Liczyłam na happy end, jak to zwykle bywa w takich opowiadaniach, ale tutaj bam! Skaczę niemal z radości, że to się tak skończyło. Tak, jak właśnie powinien skończyć angst - smutno. A końcówka fenomenalna. Z jednej strony ciekawie byłoby przeczytać ciąg dalszy, ale wydaje mi się, że w pewien sposób zepsułoby to, to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńGwałt na Minho, jeśli mogę to tak określić, wypadł świetnie, a kiedy przeczytałam, że Taemin lubi taki ostry seks i wymykał się z domu to prawie zaczęłam płakać, bo ostatnio mam taką manię na bdsm (jakkolwiek to brzmi), że, o boże. Jakbyś po prostu czytała mi w myślach.
Eh, ta próba samobójcza była taka spontaniczna, taka smutna, a scena w szpitalu taka dobijająca. Zazdroszczę Minho, że potrafił tak szybko się opanować i wymyślić tak wiarygodne kłamstwo, ale no w końcu to Minho, więc czego można byłoby się innego spodziewać.
Kocham wątek Minkey w tym opowiadaniu, po prostu kocham. Ogólnie sama końcówka pozytywnie mnie oszołomiła. Będzie mi brakować chorego Taeminka ;c
Czekam niecierpliwie, naprawdę, na kolejne opowiadanie, gdzie wyczekuję mojego ukochanego Jongkey i jak zwykle dużo weny życzę ^^
(((zapraszam też na mojego bloga, bo w sumie chciałabym poznać twoją opinię na temat moich prac afterthewreckage.blogspot.com (eh, wybacz, za taką perfidną reklamę ^^;;;))
Cóż, ostatnio lubuje się w złych zakończeniach lub nie tak całkowicie przesłodzonych ;3 Czuje też ulgę, że pasuje ci smutne zakończenie. Obawiałam się u wielu rozczarowania na taki koniec D: Też w pewnym momencie myślałam o jakimś sequelu, ale to prawda, że mogłoby to zepsuć całe opowiadanie.
UsuńHehe, może czytałam? >D Ale szczerze, sama mam fazę na tego typu seks, niemniej trudno mi gdzieś takowy wpleść, a napisałabym.. a z resztą nie będę się o tym rozpisywać, bo mogę wyjść na zboczoną... xD
Poza tym, że Minho to Minho, to jako psycholog nauczył się ukrywać emocję, ale po wyjściu ze szpitala niewątpliwe, że rozpłakał się przy butelce wódki ;< Ja bym pewnie tak zrobiła xd
Och, też się nie moge doczekać aż wstawie nowe opowiadania, chociaż pomimo początku nie mam nic pomysłu na fabułę...
Nie przejmuj się reklamą. W tym świecie trzeba się promować xD Chętnie zajrzę do ciebie, ale pewnie dopiero podczas ferii, bo obecnie niestety musiałam postawić szkołę na pierwszym miejscu ;<
Hmmmm ... w wypadku takiego, a nie innego zakończenia, za które szczerze mówić mam ochotę przyłożyć ci poduszką (ciesz się że tylko tym, i nie, to wcale nie jest groźba ;pp) i które w sumie ma ten swój urok ... i muszę przyznam szczerze i bez bicia że naprawdę mnie zaskoczyłaś ... proponuje cudowną kontynuacje tej urzekającej historii, gdzie Taeś przypomni sb te wszystkie kochane chwile z Minho i zgłasza sie do niego na wizytę, podczas której robią duuuuuuużo niegrzecznych rzeczy na każdej możliwej powierzchni w gabinecie Minho , w tym i na biurku (no, windą też nie pogardzę xd) <3333 ;D taka drobna sugestia bo mimo iż kocham Exo całym sercem, to chce tu mieś szczęśliwe zakończenie!!!! czy o tak wiele prosze ;ccc
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to cudowny jak zawsze! Zastanówmy sie, co mi sie w nim najbardziej podobało .... ale nad czym tu sie zastanawiać!!! xd przecież to oczywiste *OOOO* O MÓJ BOŻE, MATKO ŚWIĘTA I WSZYSCY ŚWIĘCI!!!!!!!! TO BYŁO TAKIE CUDOWNE!!!!! <333 perwersyjny Taeminek to jest to, co tygryski i suza na lubią najbardziej <333 awwww <333 czytając to miałam wypieki na twarzy!!! Zrobiłaś z tego małego słodziaka małego perwerta .... LUBIE TO! ;D
A później (wcześniej też xd) było pare scen, które chwyciły mnie za serduszko ;ccc najpierw braciszek Minho i jego mama, a potem Taeś ... matko, myślałam, ze nie przetrwam do końca, w pewnym momencie zastanawiałam się czy nie przetrwać czytania i nie dopowiedzieć sb swojego happy endu ale stwierdziłam, że będę twarda xddd
No to co Noona ode mnie chyba tyle ;*** czekam z niecierpliwością (z resztą jak zwykle) na nowe opko <33 i one shota ;** cmokam i tule mocno ;D udanych ferii!!!!! ;3
ps: tak po głębszym zastanowieniu ... jak już nie mogę mieć mieć tej upragnionej kontynuacji 2mina ... to moge zaproponować paring od sb na one shota? wiem, że wybierasz raczej te standardowe, typu Baekyeol, HunHan (;c) czy Kaisoo ale pomarzyć i spróbować zawsze warto c'nie? ;D tak wiec zaproponuje słodziutkiego SuChena, ponieważ dalej mam na nich faze a chyba wszystkie możliwe fiki już przeczytałam ;D ... hhmmm no to chyba tyle ;D
papatki :**
Nie znęcamy się nad autorem i nie torturujemy go poduszkami! Bo inaczej autor się spłoszy i nie wyjdzie ze swojej nory aż do wiosny xD
Usuńhah, chciałabym z jednej strony kontynuację, ale straciłby w takim wypadku urok, nie uważasz? ;< Chociaż wizja tego co robią na tym drewnianym biurku i kozetce jest kusząca >D
Wo, taki zachwyt nad gwałtem na Minho, a co by było jakbym pociagnęła opis seksu do końca... xd Wtedy dopiero by pewnie pokazał swoje prawdziwe oblicze ;3
Podziwiam za wytrwałość! Gdybym była czytelnikiem, to bym przerwała przy ich poranku, bo nie lubię angstów... (tak, wiem, hipokrytka ze mnie xD)
Do ferii jeszcze tydzień, ale dziękuję! Postaram się wtedy coś cudownego dla was stworzyć~
A oneshot... niestety będę się trzymała standardowych paringów, ale będę pamiętała o SuChen i może też się pojawi w niedługim czasie~ Masz moje słowo ;3
Ten cały początek czytałam chyba cały czas z rozchylonymi ustami i pewnego rodzaju szokiem? Zaskoczeniem? No proszę, proszę, kto by się spodziewał takiego napalonego Taeminka?! W sumie, sam Choi nie spodziewał sie czegoś takiego, więc rozumiem jego szok po przebudzeniu. No, ale czemu by sobie nawzajem nie pomóc i ulżyć, prawda? :D
OdpowiedzUsuńWow.... historia Minho jest naprawdę wstrząsająca i szczerze? Nie dziwie mu się, jak zareagował, kiedy mały przyszedł na świat. Dojrzewanie i młodzieńcze wybryki, tylko pogorszyły tak naprawdę te wszystkie uczucia zaniedbania go przez matkę. Może zabrzmię śmiesznie, ale uważam, że to nie tylko Minho zawinił śmierci brata. Jego matka również, bo gdyby skupiała większą uwagę również na swoim pierwszym dziecku, ten nie znienawidziłby swojego młodszego brata i wszystko byłoby ok. Ja zawsze uważam i uważać będę, że trzeba wszystkich traktować po równi, a nie jednych bardziej, drugich mniej. Często, tak jest z nauczycielami. Bynajmniej u mnie w gimnazjum była taka babka od polaka, która miała swoją grupkę lizusów i ich traktowała rewelacyjnie starała się wyciągać, a tych słabszych miała głęboko w poważaniu. Zamiast bardziej się nimi zainteresować, wiedząc, że tamci dadzą sobie lepiej radę. Ale po co, co nie? :) Lepiej było mówić, jakimi to są głąbami i w ogóle. Naprawdę czasami miałam ochotę jej coś powiedzieć, ale wtedy byłam za grzecznym nastolatkiem haha. Xd Żeby nie było, nadal jestem grzeczna, ale jak trza, to umiem coś powiedzieć. xDDD Doszłam do wniosku, że czasami naprawdę lepiej być szczerym, serio...
Woo, końcówką mnie zabiłaś, ewidentnie. Już myślałam, że on naprawdę umrze, ale na szczęście skończyło sie tylko na amnezji. Tak coś podejrzewałam, że dasz jakiś dramatyczny koniec. No i podejrzewałam amnezje, albo śmierć Taemina. XD A co?! I takie dramaty mogą być, haha! W sumie sama uważam, że dobrze dla Minho, bo nie będzie cierpiał. Jednak ta końcówka mnie zaintrygowała, jak pewnie większość czytelników. Jednak pamiętajmy, że Taemin nie jest jedyny w Korei. Może być ich mnóstwo! :P
No cóż, te końce tak szybko nadchodzą i w ogóle, czas leci, jak popieprzony. Xd Boże one shot z Exo? Czy mogę liczyć na Kaisoo, czy coś? albo jaki Baekyeol? :D Zdradzisz mi? Proszę, proszę, proszę~ No i kolejne opko będzie, hihi. Nie mogę sie doczekać. Ten rysunek z Key nadal krąży mi po głowie i się zastanawiam, czy nie miałaś wstawić też Tae teraz? Taką mała zapowiedź? Czy mi się coś porąbało w tej bani? o.O No, ale jeśli dobrze pamiętam, to rozumiem, że przez brak czasu nie dałaś rady. Biedactwo moje. Brak czasu na swoje pierdoły to najgorsze co może być. No bo przecież po co uczyć sie tylko w szkole, jak można w domu co nie? Przecież młodzi ludzie nie mają pasji, tylko chleją po kątach. :> No i do tego te drobne sprawy prywatne dochodzą... maskara. Ja od lutego zaczynam staż, więc ciekawa jestem, jak u mnie to będzie wyglądało z pisaniem i rysowaniem. ;__; chociaż wena na to drugie mi wraca. :3 Wg... Jak tam przygotowania do studniówki idą? Czy już miałaś? :D Jeśli tak, mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś, jeśli byłaś.
No i streszczę opinię co do tego opka: Było naprawdę przyjemne do czytania i dzięki Tobie dowiedziałam sie o nowej chorobie psychicznej. Akurat ostatnio na jakimś kanale leciało coś o zabójstwach i był motyw z chłopakiem, który miał właśnie coś takiego, jak Tae. :D Marta zaraz podjarka i śmieje sie do rodziców, że czyta opko o podobnym przypadku psychicznym, haha. XD No cóż, było w sumie w tej ostatniej części naprawdę dużo miłości i czułości z czego sie ciesze, że Tae mógł ją chociaż zaznać. Dlaczego po wyjściu z domu Minho próbował sie zabić? Tylko on o tym wie. Chociaż.. zastanawia mnie fakt, czy to nie dlatego, że Minho miał lada dzień go opuścić? No wiesz, uznał, że po co ma żyć znowu sam z matką i w ogóle. :/
W sumie to Minho spodziewał się, a raczej zakładał taką opcję, że Taemin któregoś dnia obudzi się i będzie napalony, ale nie spodziewał się, że to on obudzi się zwiazany i zdominowany nijako przez chłopaka xD
UsuńZgadzam się z tobą w pełni. Szczerze mówiąc ja bardziej widzę tutaj winę matki Minho, niż jego, ale wiadomo, że choi niestety dostrzega tylko swoje błędy, jak to często bywa. Niestety problem faworyzowania jest wszechobecny. W końcu czy to wina Minho, że urodził się z gwałtu? Nie on sobie wybrał taki los, a mimo to z jego matce została gorycz... Faworyzowanie jest, tak jak napisałaś, wyjątkowo zauważalne u nauczycieli. Sama obecnie mam taką sytuację u nauczycielki od specjalności. Na szczęście ja zwykle jestem gdzieś pomiędzy, bo wiem, że z nauczycielem się nigdy nie wygra...
Ha, przejrzałaś moje plany ;< Czy ja wiem, czy Minho nie będzie cierpiał? Odczuwa większy ból, niż jakby przy nim został, ale z drugiej strony cierpienie jest większe, jednak może szybciej minię, niż gdyby skończyło się inaczej. W sumie nie uwzględniłam miejsca akcji, ale raczej widziałam je w USA niż korei xD
Hm... no nie wiem, czy mogę ci zdradzić... ;3 Powiem tylko, że jeden z tych, które wymieniłaś na pewno się pojawią xD
Och... i przypomniałaś mi o tym, że miałam wstawić rysunek z Taeminem. Dobrze pamiętałaś, to ja mam już sklerozę D: Rysunek był już skończony tydzień temu i nawet wisi sobie nad biurkiem... Oj, ze stażem to chyba ciężko? Mam nadzieję, że Cię to nie przeciąży D:
Studniówkę mam za tydzień, ale miałam nie iść i niecały tydzień temu okazało się, że jednak pójdę, więc przez ostatni tydzień latałam za sukienką, dodatkami. Brakuje mi jeszcze butów. Niestety już też się nie załapałam do fryzjera, a tak się nakręciłam na farbowanie na biało.. a co, będę jak Jongin xD
oo, jaki ten świat mały! Pewnie nie pamiętasz tytułu film? ;3 Co do próby samobójczej Taemina to jest to bardzo możliwe. Do tego Minho wychodził z domu nie wiedząc w jakim stanie tego dnia jest Tae. Równie dobrze mógł mieć epizod depresyjny, który przyczynił się do próby odebrania sobie życia. Ale to wie już tylko Taemin... xD
Ha! Czyli dobrze pamiętałam z tym obrazkiem i ciesze się, że będzie labo Baekyeol, albo Kaisoo. :3
UsuńTo był bardziej w sumie dokument, niż film, haha. XD
No i co do stażu, będę wypożyczała książki dzieciakom i coś tam jeszcze chyba z nimi robiła, więc chyba tak źle nie będzie?:D Nie wiem, czy ja akurat nie będę miała weekendu wolnego, no i plus 2 dni za cały przepracowany miesiąc. :3 Jakoś dam radę! Wracałam gorzej zapracowana z praktyk w sklepie i miałam siły na pisanie, a teraz bym nie miała? No proszę! :P Logiczne jest to, że na początku będzie ciężko i zmęczenie szybciej łapało, bo nie pracuję nigdzie o ok 3 lat, jak tylko skończyłam zawodówkę ( nie licząc pomocy rodzinie na wsi podczas żniw ;___; masakra. ). Poza tym, znalazłam chyba nowe tchnienie, które napędza mnie do pisania. Muzyka. Zawsze musiała pisać w ciszy, a teraz mój mózg sobie ubzdurał, że najlepiej pisze się, przy odpowiednich kawałkach, pasujących rytmem, czy słowami do pisanych fików. XD Gdyby nie to, chyba bym do tej pory nie ukończyła scenariusza z L.Joe, który udało mi się w końcu wstawić wczoraj. A chyba nic nie dodawałam od listopada! Strasznie mnie to irytuje. :/ No cóż, koncept na opko jakiś mam, ale muszę jeszcze nad nim pomyśleć. Bo wiesz, pomysł łatwo przychodzi, ale rozplanować akcję już ciężej. :P Blog i tak jest aktualnie zawieszony i dokańczam na pierwszym opowiadanie, aby się nie męczyć. Z dwa lub jeden rozdział mi został i zobaczymy, jak to będzie. Może jednak staż pozwoli mi nabyć mnóstwo pomysłów, czy coś? :) No i powodzenia na studniówce. Szkoda, ze nie dało rady z fryzjerem, bo kolorek Jongina mi się podobał. :P Raz znalazłam cię chyba na Fb, to wydaje mi się, że by Ci pasował. :P Nie wiem jak teraz z twoimi włosami jest, czy masz nadal je... krótkie? :P No cóż, mimo wszystko dobrej zabawy Ci życzę, z tygodniowym wyprzedzeniem hue hue. :D :* <3
Oj, tak... co do Taemina i jego powodu próby samobójczej, wie tylko on. XD
Och, taki staż nie wydaje się trudny, chociaż ja bym się go nie podjęła, nie przepadam za dziećmi... xD No i oczywiście, ze znajdziesz siłę na pisanie, bo jak nie ty, to kto? xD
UsuńWiidzisz, muzyka jest dobra do pisania czy czytania :D Cieszę się, bo w takim razie nie będzie problemu, jeśli wstawię jakiś utwór do fragmentu ;3 I zgadzam się z tobą.. pomysły są, ale z fabułą gorzej... Haha, czuja się obserwowana xD Taak, mam je znowu krótkie, nie ma to w końcu jak krótkie. Mniej problemów~
Ja mam długie do połowy pleców i nie narzekam, hihi. :P Raz miałam podobnie ścięte, co ty, ale niestety, długie włosy lepiej mi pasują. :P
UsuńO... jej...
OdpowiedzUsuńCo to w ogóle jest? (hihihihi pozytywnie oczywiście hihihihi)
Nie no.. fajne, fajne. ^^
Nie chciałam szczęśliwego zakończenia( hyhy ^^'). I go tak jakby nie ma przez co jest ciekawe i nie którzy mogą dokończyć samemu czy los obdarzy Minho szczęściem. c: Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba to opowiadanie i na pewno wrócę do niego nie raz. ^^
Piszę nie składnie pewnie przez nadmiar nauki, wybacz. ;;;;;
Miłego wieczoru i chęci do dalszej pracy!~ ^^
Och, kolejna osóbka, która nie pragnęła happy endu. Cieszy mnie to. Mniej nienawidzi i gróźb kierowanych do mojej skromnej osoby xD
UsuńBiedna, współczuje nadmiaru nauki, bo całkowicie to rozumiem D: Mam nadzieję, że się nie przemęczasz~!
Mój Boże.
OdpowiedzUsuńJestem tu znów, po kilkugodzinnej przerwie. Zacznę od tego, że nigdy, nigdy więcej nie popełnię tego błędu, żeby czytać ostatni rozdział ff będąc w tramwaju. Musiałam bardzo dziwnie wyglądać, z zaszklonymi oczami odbijającymi jasne światło telefonu, nie mówiąc już o tym, że prawie przegapiłam przystanek, a po tym jak wysiadłam, po prostu opadłam na najbliższą ławkę, bo musiałam skończyć czytać, nie mogłam przerwać. Uff... tyle rzeczy dzieje się w tym rozdziale. Jest zdecydowanie najlepszy z całego opowiadania. Po poprzednich trzech byłam jak najbardziej na tak, ale dopiero ten totalnie mnie rozwalił i wywołał niekontrolowane feelsy w komunikacji miejskiej.
Okej... może po kolei? Nie wiem czy to mi się uda, myślałam, że jak zabiorę się za pisanie komentarza dopiero teraz, to jakimś cudem będzie on bardziej ogarnięty. Ale wystarczy, że znów spoglądam na te słowa zapisane kursywą, i już coś mnie łamie.
Dobra... mówiłam już, że kocham tę specyficzną relację, którą stworzyłaś między bohaterami. Uwielbiam też sposób, w jaki ona się pogłębiała z każdym kolejnym dniem, nabierała nowego znaczenia, które Minho wypierał ze swojego umysłu. To mi łamie serce, że ta walka, którą stoczył sam ze sobą, i to że w końcu pozowolił się poddać swoim uczuciom... to wszystko i tak poszło na marne ;-; ale znów gubię wątek. Nienawidzęnienawidzę bohaterów tragicznych, którzy są uwiązani pomiędzy jednym złym wyborem, a drugim. Nienawidzę i jednocześnie kocham </3 Taemin i jego desperacja, żeby przez ostatni tydzień poczuć miłość ze strony Minho, który i tak go przecież kocha. Tak mi źle ;-; Szalenie mi się ten motyw spodobał, ta ich mała maskarada, która mogła doprowadzić do prawdziwego szczęścia. A mimo to... mimo to los (Ty! xD) zabiera im to wszystko. Hm... nie wiedziałam, że to będzie smutne zakończenie, ale rozwiązanie sprawy w ten sposób jest chyba najlepszym, co mogłaś zrobić. Chodzi mi o to, że... choć boli... to nadało temu opowiadaniu taki wyrazisty wydźwięk, którego nie doświadczyłabym gdyby wszystko skończyło się happy endem. Zagrałaś na moich emocjach i przez dłuższą chwilę nie mogłam się pozbierać z tej mojej ławeczki, na której to siedząc pożegnałam się z Taeminem i Minho, oraz z ich pięknym wspólnym życiem. Hm... motyw utraty pamięci jest częsty, zwłaszcza w dramach. Tak okropnie go nienawidzę, bo jest najwyższą formą niesprawiedliwości. Co innego kiedy bohater umiera, wtedy po wszystkim, nic nie można zrobić, jedyną pamiątką pozostaje mogiła bądź urna. Ale tu... kiedy Taemin żyje, oddycha, ma się dobrze, a mimo to nie wie, nie pamięta kim jest Minho... to tylko bardziej mnie zabija. Postawa Minho jest szalona, jednocześnie niesamowicie altruistyczna, i okropnie masochistyczna.
Zakończenie było świetne. Otwarte. Pozostawiające w czytelniku nikłą, tlącą się iskierkę nadziei, być może równie ułudnej, jak ta kierująca poczynaniami Minho, ale wciąż kojącej swoją cichą obecnością.
"Jeśli los tego zapragnie, to spotkają się znowu."
Wiesz... chciałabym, żeby ten komentarz był jeszcze dłuższy, bo na takowy zasługujesz, ale chyba nic sensownego już z siebie nie wycisnę.
Dziękuję za ten piękny fragment Twojej wordowej rzeczywistości, który dogłębnie mnie poruszył. Pozdrawiam ~~<3
Ja połączyłam się z internetem w tramwaju i dostałam powiadomienie o nowym komentarzu na blogu. Ja znowu uśmiechałam się czytając to co napisałaś, ale mnie na szczęście przed podejrzliwymi spojrzeniami ludzi ocalił szalik na pół twarzy xD
UsuńWoo, aż takie emocje wywarł? Cieszę się w takim razie~! Samą mnie ściskało serducho jak to pisałam i myślałam, jak się skończy D: Tak,tak, pamiętaj jak wspominałaś o relacji, ale trzeba przyznać, że na początku rozdziału był spory skok w ich relacjach... Ha, dramaty się tutaj kłaniają, nieważne co wybierze i tak będzie źle ;< Ja? Ja zabrałam im to wszystko? Ależ skąd... to tylko.. nieszczęśliwy los xD Co do prawdziwości zakończenia to zgadzam się. Mimo wszystko w angstach powinien być ten zalążek smutku i bólu przy zakończeniu D:
Niestety właśnie nie przepadam za utartymi motywami jak chociażby amnezja, ale mimo wszystko nie mogłam się powstrzymać, bo drugim wyjsciem była śmierć... albo śpiączka, co często w sumie na jedno wychodzi.
Jest bardzo długi i w pełni czuje się nim dowartościowana oraz wywołał u mnie naprawdę duży uśmiech a za razem zdumienie :3 Liczę, że i w przyszłym opowiadaniu poruszę cię na tyle, że nie będziesz mogła się ruszyć z ławki <3
Witaj, to znów ja~~! Nominowałam Cię do Libster Award, jeśli masz ochotę wziąć udział to u mnie na blogu znajdziesz szczegółowe informacje. Jeśli nie - daj znać, mogę zmienić nominację na kogo innego ^.^ Pozdrawiam ~~<3
UsuńPs. oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje opowiadanie ;3
Ach, naprawdę mi miło z tego powodu, ale już raz robiłam Libster Award i obiecałam sobie, że to ostatni, bo nie jestem w tym najlepsza ;< Niemniej wspomnę jeszcze raz, że naprawdę pochlebia mi, że o mnie pomyślałaś~ ;3
Usuńwybacz za spóźnienie :c czytałam rozdział już wcześniej, ale na komórce :C chociaż mam ferie, to szkoła nie oszczędza XD ale nieważne, jestem! w końcu jakby nie mogłoby mnie być pod 2minem? to niemożliwe.
OdpowiedzUsuńegh już koniec? kurde, ja tak pokochałam to opowiadanie ;_; no nie mogę... a ten rozdział?! kurde, najpierw seksik, potem biedny Minhoś i jego braciszek, kolejna próba samobójcza i ten zanik pamięci... jak mógł zapomnieć Minho?! no jak?!
powinnam napisać, że Cię nienawidzę... ale w sumie dla mnie jest happy end! bo ja sobie nie dam wmówić, że nie! nowym pacjentem jak nic jest Taemin! i wierzę, że choroba nieco ustąpiła po tym "wypadku" i się zakocha na nowo i będzie piękny 2min! i żyli długo i szczęśliwie ;_;
[ nie dałaś mi perfidnego, szczęśliwego zakończenia? to se sama go napisałam i tyle :D ]. ale naprawdę całe to opowiadanie.... kurwa no. brak słów, kocham je totalnie! i fakt, 400 rozdziałów to dla mnie za mało!
i nie skłamię mówiąc, że to moje ulubione opowiadanie od Ciebie! nie dość, że 2min to jeszcze ta tematyka, Twój styl no... wszystko ;_; wiadomo, że zachwycona końcem nie jestem, ale najważniejsze, że mi ich nie zabiłaś!! a ja sobie w swej 2minowej główcę już resztę lepiej dokończę :c
tylko strasznie mnie boli, jak pomyślę co musiał Minho czuć... i to jest właśnie magia Twoich opowiadań! potrafię mieć 568464648464 uczuć no!
no. podsumowując - wybaczam Ci, bo dla mnie to nie rozłąka! i nikt mi niczego innego nie wmówi! ja wiem, że Taeś jest już prawie zdrowy i właśnie wtula się w Minhosia! co do shota EXO... postaram się nawet przeczytać! ha! to już coś... w końcu ja i opowiadanie o nich... ale już raz mnie przekonałaś to może i teraz się uda : D [ zawsze zostaje moja bujna wyobraźnia i podstawianie 2mina XDD ]
no i czekam na kolejne opowiadanie! na pewno będzie równie zajebiste no ;_; jak inaczej nazwać no? cudowne, piękne, ciekawe, pochłaniające? wszystko. no wszystko!
rozemocjonowana dei.
ps. z ciekawości - kiedy masz ferie? c:
Rozumiem, też pewnie będę miała podobnie. Z samej historii sztuki zadała mojej klasie trzy prace domowe, w tym wypracowanie na 10-13tys znaków o architekturze lub twórcach XXw. D:
UsuńHaha, taak, spodziewałam się tego, że napiszesz iż mnie nienawidzisz, dlatego jestem bardzo zaskoczona... Ale widzę, że już sobie dorobiłaś sama dalszą część... he, w sumie zrobiłabym tak samo >D
Naprawdę najlepsze? Yey, a było tak lekko przeze mnie traktowane xd
Super, dostałam ułaskawienie! xD Co do oneshota, to będzie jeden z tych paringów z small town, który ci się spodobał~!
A ferie zaczynam od poniedziałku ;3 Już się nie mogę doczekać spania do 9 i siedzenia do 3 w nocy xD
no masakra! nauczyciele są okrutni :C ferie są, żeby odpocząć! >:C
Usuńno jak mogłam sobie nie dorobić? nie przeżyłabym złego endu. nie, jeśli chodzi o 2mina. ich nie można rozdzielić ;_;
może i lekko traktowane, ale napisane perfekcyjnie!
ooo to już wiem jaki paring! i przeczytam nawet :D
oh, miłego wypoczynku w takim razie c: ja właśnie wracam do szkoły... już nie chcę :C
Cześć , nominowałam Cię do Libster Award ^^
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu ->http://jongkey-life.blogspot.com/
Zaskoczyłaś mnie tym końcem :D Ale powiem Ci, że również, jak moim przedmówcy ciesze się, że nie zrobiłaś happy endu~ Ogólnie opowiadanie bardzo mi się podobało, fajnie je rozwijałaś i opisywałaś poszczególne sytuacje. Jak dobrze wiesz bardzo lubię Twoje opowiadania i naprawdę nie mogę się doczekać tego fantasy, w końcu to mój ulubiony gatunek opowiadań <3
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i czasu na pisanie! Pozdrawiam, Grellu~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie świetne.
OdpowiedzUsuńI faktycznie... Nie rozczarowałam się.
A zakończenie było dokładnie takie, jak sobie wyobraziłam, naprawdę. Świetne.
Pozdrawiam ~
Po pierwsze.....Jak ja dawno nie czytałam 2Minów.... jejku, ostatni raz chyba z rok jak nie więcej i chyba zakochałam się w nich na nowo, (to przez hunhany ://////////) To wszystko było fenomenalne, aż brak mi słów, ale byłabym chyba największą ignorantką na świecie, jakbym nie zostawiła tutaj czegoś od siebie. No bo jak, skoro stworzyłaś cudo! Jak ja dawno nie czytałam nic o takiej tematyce, ciągle tylko takie typowe, (dalej bardzo pięknie napisane) romanse, aż miło było przeczytać coś co nim nie było. To znaczy było, ale nie takim.. przesłodzonym? Sam fakt,że uwielbiam wszystko co ma jakieś nawiązanie do chorób psychicznych, a jeszcze coś takiego, wooow. Wybrałaś na prawdę świetną chorobę, która stworzyła mnóstwo możliwości i kurwa, Taemin to życie. jego zachowanie, osobowości miazga, serio uwielbiam go. Tak mnie wystraszyłaś jak wtedy prawie umarł w tej wannie, aż czytałam z mocno bijącym sercem, co dalej. Zaciekawiasz. Potrafisz sprawić, że chce się myśleć, rozkminiać, co się stało... Minho miał cholernie nieprzyjemną przeszłość, a to, co przeżył mały Tae jest straszne. Nawet nie wyobrażam sobie jakie to uczucie rozmawiać z trupem przez trzy dni, a później, z czasem dowiedzieć się, co tak na prawdę się stało. To co wymyśliłaś jest zajebiste, szanuje to. ;-;
OdpowiedzUsuńSama postać Minho też jest świetna, walczył, ale od początku wiedziałam, że w końcu się złamie. Tae był dla niego kimś, kogo potrzebował. Wydaje mi się, że miał silną potrzebę opiekowania się kimś, podświadomie chcąc odpokutować życie swojego brata, a przy tym wszystkim przypatrzyła się jeszcze miłość. Która na swój sposób jest diabelnie piękna.
Co do sceny seksu.
xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Wszystko wyszło Ci zajebiście, nie spodziewałam się czegoś takiego od strony Tae, ale ojaaa, podobało mi się, hahah. Nie no, ale oprócz samego seksu, był to też moment, kiedy MInho otworzył swoje serce. Ten moment jak popatrzył Minniemu w oczy, cudownie to opisałaś. ;;;;;
Chciałabym umieć pisać tak ja ty o takich rzeczach. Ja nawet jak mam pomysł, to wszystko rzucam w połowie i nie mogę pisać dalej ;c włącza się blokada i koniec.
Baaaaardzo dziękuję, że to napisałaś, chyba sprawiłaś, że wrócę do 2minów hahahah.
Pozdrawiam!
Hej ;3
OdpowiedzUsuńCóż.. zakochałam się. Zakochałam się we wszystkich Twoich historiach, jednak ta zajęła w moim sercu szczególne miejsce. Podziwiam sposób w jaki piszesz - widać w nim naprawdę duże zaangażowanie, szczególnie w wiedzy, jaką umiesz przekazać czytelnikowi. Historia wciąga od pierwszego akapitu, postaci są pięknie określone, wyraziste, mają swój własny charakter, swoje wspomnienia, swoje zalety i słabości. Nie wiem co mogę napisać.. wzruszyłam się, co nie zdarza mi się często (możesz być z siebie dumna, moja kochana osóbko! ;3 ). Mimo tego, że opowiadanie nie zakończyło się happy endem, to mimo wszystko, czuję, że to był happy end. Dziękuję, że ostatnim zdaniem napełniłaś mnie tą nadzieją!
Jeszcze raz, na sam koniec, podziwiam, kocham i życzę Ci weny!
~ w wolnej chwili zapraszam też do siebie *nikła nadzieja, że także się komuś spodoba...* ~ http://shinee-wonderland.blogspot.com/