- Byun Baekhyun i Park Chanyeol? – próbował rozczytać przez
plastikową przezroczystą torebkę w której były legitymację szkolne dwójki
chłopaków. Przeniósł następnie wzrok na stos gdzie znajdowały się zwłoki. –
Raczej niewiele wyciągniemy z ich ciał – odparł przyglądając się dokładnie
ognisku. Wszystko spłonęło. I tak nie znaleźliby żadnych dowodów na ciele.
Doskonale o tym wiedział, że to bezcelowe po wczorajszej nocy.
- Czemu jesteś taki sceptyczny? Zobacz ile tutaj śmieci.
Może wśród nich znajdziemy cokolwiek. Chociaż włos – mówił z zapałem, próbując
podnieść przyjaciela na duchu. Widział rezygnację w jego oczach, kiedy tylko
tutaj wszedł. Co go zaskoczyło, bo pamiętał ten płomień w jego oczach.
Mężczyzna pokręcił głową.
- Nie męczy cię to? Mnie zaczęło. Od miesiąca uganiam się
za.. duchem – mruknął z żalem w głosie. Ta niemoc jednak nie była spowodowana
brakiem dowodów. Po prostu poczuł się zmęczony bezcelowością swojej pracy i
tego śledztwa. – Z resztą co dalej? Znajdziesz DNA, ale i tak będziesz musiał
czekać co najmniej dwa tygodnie na wyniki. W tym czasie będą kolejne cztery
ofiary. – dodał na odchodne wręczając partnerowi torbę z dowodami. Wyszedł z
boiska odprowadzony przez wiele par oczu.
***
Pani Kim właśnie wróciła z zakupów. Niosła dwie spore torby
wprost do kuchni, po drodze skopując z siebie buty. Postawiła zakupy na ladzie
zastając swojego syna przy lodówce. Nadal wyglądał marnie, lecz cieszyła się,
że znowu zaczął jeść. Sama nie przespała kilku nocy w obawie o jedynego potomka.
- Jonghyun, kochanie – powiedziała głosem zatroskanej matki.
Brunet raz jeszcze omiótł wzrokiem lodówkę, nim odwrócił się do kobiety. Nadal
wyglądał żałośnie, niczym umarlak z kiepskiego filmu o zombie. – Jak się
czujesz? – zapytała z bólem w oczach. Bardzo kochała swojego syna, dlatego tak
ją ranił fakt, że nie wie co się z nim dzieje. Do tego miała kolejne złe wieści
do przekazania i była pewna, że to tylko podłamie Jonghyuna, lecz wiedziała, że
i tak się dowie. Dlatego chciała być przy nim, kiedy ta informacja wyjdzie na
jaw.
- Nie widać? Tryskam szczęściem – burknął kąśliwie, chociaż
nie chciał być gburem dla własnej matki. Jednak nic nie mógł poradzić na to, że
nie potrafił być uprzejmy, kiedy zadawano mu takie głupie pytania. Niemniej był
świadom, iż to również nie wina jego matki, która nie jest świadoma jego
problemów. Kobieta uśmiechnęła się smutno, skinieniem głowy go przepraszając.
Brunet już miał wychodzić z kuchni, lecz kobieta złapała go za rękaw bluzy.
Swoją drogą dostał ją od Kibuma na urodziny rok wcześniej. Od tamtego czasu
trochę nabrał mięśni, więc nie była już taka luźna, lecz Jong nigdy by się jej
nie pozbył. Była jednym z niewielu rzeczy jaka mu została po chłopaku.
- Usiądź, proszę… - mruknęła cicho kobieta, wskazując na
stołek przy kuchennej ladzie. Brunet spojrzał na nią pustymi oczami, w końcu
zajmując miejsce przed rodzicielką. Ta klęknęła przed nim, łapiąc w swoje
drobne dłonie jego męskie ręce. – Chciałam… - nie wiedziała jak do tego
podejść. To nie była wiadomość, którą łatwo można komuś przekazać. – Baekhyun
nie żyje. Chanyeol również.. – wyszeptała łamiącym się głosem, patrząc wprost w
chłodne oczy swojego syna.
- Szkoda – podsumował Jong, wyplątując dłonie z uścisku
kobiety. Ta spojrzała na niego zaskoczona. To nie był jej synek. Ten słodki,
uczuciowy chłopiec jakiego znała.
- Co się z tobą dzieje?! – krzyknęła na niego, kiedy ten
stał już w drzwiach kuchni. Jonghyun chciał ruszyć dalej, jednak odwrócił się
do niej. – Czemu nie jest ci przykro z powodu twojego przyjaciela?!
- Jest mi cholernie przykro, lecz poza przyjacielem miałem
kogoś, kogo kochałem, ale on już nie żyję. Dlatego nie patrz na mnie z góry, bo
kiedy zmarła twoja dawna miłość nie mogłaś się ogarnąć przez prawie miesiąc –
wypomniał jej ozięble brunet, który pamiętał jak przez mgłę czasy swojego
dzieciństwa. Jong wychodząc z kuchni czuł nieprzyjemny ciężar na sercu, a w
uszach słyszał szloch swojej matki, który wciąż dźwięczał i dźwięczał niczym
zacięta płyta.
***
Jongin właśnie wychodził z mieszkania Luhana. Chłopak
wyglądał z dnia na dzień coraz lepiej, chociaż te zmiany były delikatne. Jednak
coraz częściej się uśmiechał lub przynajmniej starał. Kai doceniał to. Niestety
nie wszyscy byli podobnego zdania. Kiedy włączył ponownie telefon zalała go
fala wiadomości od Amber. Zignorował je wszystkie patrząc na godzinę. Został
wieczorem u Lu, ale wyszedł wcześniej chcąc wejść jeszcze po D.O nim pójdą do
szkoły. I tak miał jeszcze co najmniej godzinę do zajęć, a Luhan zaczynał
wcześnie pracę, dlatego też musiał się ulotnić z jego mieszkania. Dom Kyungsoo
był bliżej niż jego własny. W sumie obecnie więcej czasu spędzał ze znajomymi
niż własną dziewczyną, lecz nie było mu żal. Coraz częściej myślał o innych
zamiast o Amber.
Kiedy przyszedł pod dom Kyungsoo, otworzyła mu gospodyni informując,
iż jej leniwy synek jeszcze śpi.
Niespecjalnie to zdziwiło samego chłopaka, dlatego zaproponował, że go
wyciągnie z łóżka. Wszedł cicho do pokoju przyjaciela, który w najlepsze
drzemał pod ciepłą pościelą. Kai położył swoją torbę na ziemi, siadając na
wolnym skrawku materaca. D.O spał na plecach, z jedną ręką pod głową, drugą
ukrytą gdzieś pod kołdrą. Jongin z delikatnym uśmiechem wpatrywał się w
spokojną twarz znajomego. Odgarnął mu włosy z czoła nie widząc żadnej reakcji,
co znaczyło, że chłopak ma twardy sen. W przypływie chwili pokierował się
sercem, a nie rozumem. Ułożył dłoń obok głowy Kyungsoo, nachylając się nad nim.
Zagryzł wargę, nim złożył na ustach przyjaciela subtelny pocałunek. Odsunął się
jednak błyskawicznie. Nie powinien był tego robić. Potrząsnął głową, uderzając
się samemu w poliki.
- Kai? – D.O przetarł oczy od razu rozpoznając znajomego z
postury. Jongin poczuł jak mu serce staje ze strachu. Odwrócił się do chłopaka,
przy czym starał się, aby nie było nic po nim widać.
- Wstawaj. Trzeba iść do szkoły – Jongin potargał go po
włosach, schodząc z materaca. Kyungsoo przeciągnął się z cichym pomrukiem,
przesuwając językiem po swoich wargach nieświadomy, że chwilę temu przeżył
wymarzony pocałunek z mężczyzną którego kocha.
***
Minho tego dnia nie poszedł do szkoły. Nie miał ochoty iść w
miejsce, w którym panuje grobowy nastrój. Jednak wiedział, że to minie. W końcu
wszyscy zapomną, a ofiar przestanie przybywać. Szatyn spojrzał na łeb psa na
swoich udach. Głaskał zwierzaka nieśpiesznie za uszami siedząc na kanapie w
mieszkaniu Gnoma. Starszy mężczyzna przyniósł mu herbatę, taką jaką Minho lubił
najbardziej. Podziękował z należyta wdzięcznością, upijając jedynie łyk
gorącego trunku.
- Wpadłbyś za dwa dni? Potrzebuje pomocy – poprosił mężczyzna
siadając na swoim ulubionym fotelu, który miał niemal tyle samo lat co on sam.
Minho kiwnął głową, wracając do pieszczenia psa. Kochał te wielkie bestie i
żałował, że nie mógł mieć własnej. Chociaż, kiedy zobaczył tego kundla przed
drzwiami w domu Gnoma coś w nim drgnęło. Skoro ma zamiar zostać w miasteczku to
chyba może rozważyć wszystkie za i przeciw posiadania psa.
- Jasne. Ostatni raz? – dopytał, na co staruszek pokiwał
głową wsłuchując się w delikatną muzykę lecącą z radia.
- Tak, ostatni raz – powtórzył za nim z przymkniętymi
powiekami.
***
Para szła chodnikiem obok szkoły w kierunku niewielkiego
parku stworzonego w lesie. Mijali kolejne ławki, podczas gdy ptaki wesoło
ćwierkały w koronach drzew. Przyroda w odróżnieniu od ludzi nie przeżywała
żałoby. Podobnie jak pewna młoda dziewczyna, która szła z szerokim uśmiechem za
rękę wraz ze swoim chłopakiem. Ten jednak był myślami zupełnie gdzie indziej.
Jongin jedynie przytakiwał na monolog Amber, lecz w głowie miał cały czas
Kyungsoo. Jego słodkie pomruki z rana i smak ust. Wiedział, że to złe. Jednak
było to złe nie dlatego, że był jego przyjacielem. Było złe, bo odkrył to
uczucie za późno. Zbyt zwlekało z owładnięciem nim, by mógł teraz zrobić jakiś
krok. Z drugiej strony mógł zaryzykować. Będą tylko dwa wyjścia. Może nie
odwzajemniać jego uczuć, wtedy odejdzie z czystym sumieniem, lecz jeśli i on
coś do niego czuje, wtedy pojawi się zawahanie, którego nie powinno nigdy być.
Zrani wtedy nie tylko siebie, ale i D.O. Niestety serce nie sługa i często lubi
bratać się z rozumem, podsuwając mu najróżniejsze myśli. Amber szarpnęła go za
ramię, próbując zwrócić jego uwagę, tym samym skraść mu pocałunek. Jongin
poczuł pierwszy raz tak wielkie obrzydzenie na jej wymalowane obślizgłym
błyszczykiem wargi. Wyrwał się z uścisk, patrząc na nią ze złością. Może i
odleciał myślami gdzieś daleka, lecz chociaż skrawki tego co mówiła dziewczyna
dochodziło do niego. I wcale mu się nie podobało jej marudzenie na Kyungsoo.
- Jesteś wkurwiająca – warknął na nią, nie zwracając uwagi
ani na to gdzie są, a tym bardziej na swoje słowa. Pierwszy raz był tak
zirytowany od bardzo dawna.
- Co, proszę? – zapytała z niedowierzaniem, patrząc na
chłopaka szeroko otwartymi w przerażeniu oczyma, chociaż jawiła się w nich
niema groźba.
- Do tego jesteś jeszcze głucha? – odpowiedział jej z
chamskim uśmieszkiem na ustach. Zaczęło się z tego robić przedstawienie, kiedy
coraz większe grupa ludzi ze szkoły zaczęła się im przyglądać. D.O szedł akurat
kilka metrów dalej, ale widząc grupę ludzi zaciekawiło go to. – Mam już dość
twojego ciągłego gderania, narzekania na wszystko i próby zniewolenia mnie. Do
tego jesteś oziębła suką, która myśli jedynie o sobie. Martwisz się tylko o
siebie, czym już rzygam. – wytykał jej kolejno, a ta nie była w stanie nic
powiedzieć będąc w tak wielkim szoku. – Do tego jesteś beznadziejna w łóżku.
Rżysz jak koń podczas orgazmu. – Jongin uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy bo
zebranych przeszedł głośny chichot, na który dziewczyna poczerwieniała.
- A ty…! – wskazała na niego palcem, lecz nie umiała mu nic
wytknąć, zupełnie jakby nagle jego wszelkie wady odleciały. Kai podszedł do
niej, chwytając jej drżąca dłoń.
- Możesz czuć się dumna. Chyba zrobiłaś ze mnie stu
procentowego geja, bo patrząc na ciebie zbiera mi się na wymioty – wyszeptał
czule, zupełnie jakby z nią nie zrywał lecz po prostu szeptał słodkie słówka.
Po zebranych przeszedł szmer. Kyungsoo, który stał wśród tłumu patrzył na scenę
z mieszaniną zaskoczenia i nadziej tlącej się gdzieś w głębi serca. – Och, nie
płacz… - wyszeptał, kiedy ta sięgnęła po ostatnią broń. Wzbudzenie wyrzutów
sumienia, lecz na Jongina to już nie działało. – Zaraz rozmażesz sobie makijaż
i będziesz jeszcze brzydsza – pocieszył ją w nieumiejętny sposób, zabierając
dłonie z jej ramion. Tłum rozstąpił się przed nim, a każdy szeptał między sobą.
Dziewczyna ze łzami lecącymi po polikach, bluźniąc na swojego byłego chłopaka,
odeszła w przeciwną stronę. Ludzie również zaczęli się rozchodzić, poza
Kyungsoo, który stał oniemiały w miejscu.
Chciał wierzyć, że teraz nadeszła jego szansa.
***
Kai siedział w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach. Kilka
osób do niego dzwoniło, ale nie odbierał telefonu. Wiedział jak wielkie
przedstawienie odstawił, ale cieszył się z tego. Skupił się na ekranie
monitora. W odbiciu zobaczył drobną postać wchodzącą do jego pokoju. Zastopował
grę, zdejmując słuchawki nim odwrócił się przodem do przybysza. Kyungsoo stał w
drzwiach, nerwowo bawiąc się palcami za plecami.
- Słyszałem, że zerwałeś z Amber… - zaczął niepewnie się
uśmiechając. Jongin oparł się wygodnie na krześle ciesząc się, że akurat jego
widzi. Nie kogoś z rodziny, nie LuHana ale właśnie D.O.
- I przyszedłeś mnie pocieszyć? – zapytał rozbawiony,
opierając głowę na ręce, patrząc zaczepnie na starszego chłopaka.
- Nie wyglądasz jakbyś potrzebował pocieszenia – parsknął
rozbawiony chłopak, nawiązując do wyjątkowo dobrego humoru kogoś kto właśnie
zerwał. Uwagę Kyungsoo przyciągnęła torba ze spakowanymi rzeczami przy szafie.
– Wybierasz się gdzieś? – dopytał zaniepokojony. Kai spojrzał w tamtą stronę z
cieniem czegoś niepokojącego w oczach.
- To rzeczy Amber. Chce je jej oddać – odparł chociażby bez
zająknięcia, wzruszając ramionami. – Mój drogi przyjacielu… - jęknął
rozpaczliwie, co sprawiło, że chłopak znowu zwrócił na niego uwagę. – Chodź do
mnie – poprosił, a ten nieco niepewnie postawił pierwsze kroki. Kiedy stał metr
przed młodszym chłopakiem, Jongin wychylił się i złapał go w pasie. Wtulił
twarz w brzuch D.O wdychając jego przyjemny, uspokajający zapach. – Pociesz
mnie…
- A..ale… - wydukał Kyungsoo jąkając się niemiłosiernie, z
czerwonymi polikami. Kai oparł brodę o podbrzusze przyjaciela, patrząc w górę.
Jego oczy były poważne i ciemne niczym noc. Miały w sobie coś mrocznego, ale i
pociągającego.
- Proszę… - dodał głosem tak cichym, że D.O ledwo go
usłyszał. Jednak ten szept przeszył całe ciało starszego chłopaka. Kyungsoo
wplótł palce w miękkie włosy, zaczesując je do tyłu. Pokiwał głową, pochylając
się do dołu by przytulić przyjaciela. Nie wiedząc czemu ogarnął go wielki
smutek.
***
Szef policji spojrzał na kalendarz. Pomimo swoich
wcześniejszych słów sprzed dwóch dni, nie przerwał śledztwa. Musiał chociaż
udawać, że coś robi. Na szczęście wiedział, że niedługo nadejdzie już koniec
tego całego cyrku. Całe miasteczku wróci do dawnego życia bez morderstw. Na
pewno na kilka kolejnych lat jedynym problemem będą pijani nastolatkowie
błąkający się po lasach.
- To już jutro – zza pleców mężczyzny rozbrzmiał głos.
- Wydaje mi się, że niedługo się pożegnamy – szef policji
odwrócił się w kierunku agenta FBI z ciepłym uśmiechem. Ten wydawał się
zaskoczony słowami znajomego, lecz ostatecznie westchnął głośno.
- W takim razie co powiesz na wspólne piwo? – zapytał z
przyjaznym grymasem na ustach.
- Jak zza dawnych czasów – komendant pokiwał głową, idąc do
wyjścia z gabinetu.
***
- Naprawdę musisz iść? – mruknął niezadowolony młody
chłopak, obserwując uważnie swojego kochanka, który zakładał na siebie kolejne
warstwy ubrań, chociaż te niedawno latały przez cały pokój w dzikim szale.
- Przepraszam, Minnie. – Minho przysiadł na krawędzi łóżka,
głaszcząc chłopaka po ciemnych włosach. Tae zrobił niezadowolony dzióbek, ale
po chwili uśmiechnął się delikatnie. – Szybko wrócę, zobaczysz – zapewnił go,
całując przed wyjściem namiętnie w nabrzmiałe wargi.
- Może druga runda? – Taemin uśmiechnął się zadziornie,
łapiąc za kołnierz bluzy kochanka. Choi pokręcił rozbawiony głową, odsuwając
delikatnie przyjaciela.
- Jak wrócę – zapewnił go, zabierając jeszcze torbę nim
wyszedł w ciemną noc ostatniego dnia miesiąca.
***
D.O biegał spanikowany po mieście. Sonia znowu uciekła i
chociaż mama nie chciała go w nocy puścić, to on się uparł. Wtedy jego matka
wiedziała, że nawet jeśli mu zabroni, to ten i tak znajdzie sposób na ucieczkę.
Kyungsoo otulił się mocniej kurtką, nieprzerwanie wołając psa. Aż w pewnym
momencie zaczęło go boleć gardło. Naprawdę się bał. Zaczął się lękać ostatnimi
dniami nocy. Szedł koło lasu, czując nieprzyjemne dreszcze przechodzące po jego
ciele. Pisnął przestraszony, kiedy usłyszał tuż przy swoim uchu szelest.
- Mój boże, przestraszyłeś mnie – zaśmiał się speszony
widząc przed sobą swojego przyjaciela. Kai wydawał się zdziwiony tym
spotkaniem. Było dla niego trudne, ale i sprawiło mu radość. – Sonia się znowu
zgubiła. Wiem, że nie powinienem wychodzić przez te ostatnie morderstwa, ale
martwię się o nią. Sam wiesz jak to jest. Ten pies jest roztrzepany… - wpadł w monolog,
który przerwał dopiero, kiedy ramiona Jongina objęły go wokół pasa,
przyciskając mocno do swojego ciała. – Kai? – zapytał zatroskany, oddając
uścisk.
- Kocham cię. – wyszeptał mu do ucha. D.O poczuł, że serce
mu staje na te słowa. Wiele razy odtwarzał w głowie przeróżne scenariusze,
jednak kiedy w końcu do tego doszło nie wiedział co zrobić czy powiedzieć. –
Jesteś najbliższą mi osobą. Moim przyjacielem od wielu lat. Nie wyobrażam sobie
dnia bez ciebie – szeptał głosem zduszonym, bliskim płaczu. Kyungsoo zamiast
radości czuł niepokój.
- Nigdzie się nie wybieram – zapewnił go, głaszcząc
delikatnie po plecach okrytych jedynie cienką bluzą. Jongin odsunął się od
niego z mieszaniną tysiąca skrajnych uczuć w oczach. Już otwierał usta, chciał
coś powiedzieć, jednak nie dane mu to było.
- Jongin – zza ich pleców rozbrzmiał donośny, męski głos.
D.O spojrzał ponad ramie przyjaciela.
- Choi Minho? – zadał sam sobie to pytanie, przenosząc wzrok
z powrotem na znajomego. Kai uśmiechnął się do niego nieco smutno, odgarniając
mu kosmyki włosów z czoła.
- Ma mi pomóc z komputerem – wytłumaczył, oddając D.O jego
przestrzeń osobistą. – Wracaj lepiej do domu. Sonia wróci. Zapewniam cię –
każde kolejne słowo wymawiał coraz ciszej. Kyungsoo chciał go o tyle rzeczy
zapytać. O te dwa słowa, które padły kilka minut wcześniej. Ostatecznie jednak
kiwnął głową, wracając do mieszkania. Kai stał tam tak długo, dopóki chłopak
nie zniknął mu z pola widzenia. Choi podszedł do Jongina, kładąc mu dłoń na
ramieniu jako znak wsparcia. To teraz mu było najbardziej potrzebne.
***
Za dwa tygodnie wyczytamy z policyjnych akt, że Kim Jongin
był ostatnią ofiarą krwawego miesiąca. Przy jego zdjęciu i danych nie
znajdziemy nic innego. Żadnych poszlak czy winnych. Pomimo zeznać Kyungsoo,
Minho nie zostały postawione żadne zarzuty. Na czas śmierci ofiary miał solidne
alibi. Ciało znaleziono w lesie. Wyglądał jakby uciął sobie drzemkę, lecz nikt
nie zobaczył zwłok. Nawet najbliższa rodzina. Szybko poddano je skremowaniu na
pogrzeb, który odbył się trzeciego dnia nowego miesiąca. Dzień po tym jak
powinna zginąć nowa osoba, lecz kiedy nie znaleziono ciała ludzie odetchnęli.
Na pogrzeb Kaia przyszli wszyscy ludzie ze szkoły, agencji FBI, policja i
najbliżsi oraz ci dalsi znajomi. Jednak brakowało jednej osoby. Kyungsoo siedział
w domu, wtulony w bluzę, którą przyjaciel zostawił u niego, jak i wiele innych
rzeczy.
Wiedział, że powinien pójść na pogrzeb. Pożegnać go i
spróbować zapomnieć, lecz to było dla niego za wcześnie. Nienawidził Minho,
policji która nie potrafiła złapać zabójcy, lecz największy żal czuł do samego
siebie. Gdyby tylko coś zrobił. Zatrzymał go po tamtych słowach i nie pozwolił
odejść. Może gdyby mu odpowiedział tymi samymi dwoma słowami, wtedy Jongin
byłby przy nim, przytulał i pocieszał mówiąc, że wszystko się ułoży. Tym razem
nikogo przy nim nie było, nikt nie odsypywał go słodkimi kłamstwami. Jednak nie
mógł nie przyjść. Nadal gdzieś w nim żyła nadzieja. Głupia i ulotna, że jego
przyjacielowi nic nie jest. Musiał zabić w sobie to absurdalne uczucie. Jeśli
nie zobaczy nagrobku z jego imieniem i stosu kwiatów oraz zniczy będzie żył tą
myślą, która go będzie niszczyła kawałek po kawałeczku.
***
Byli wszyscy. Przyjaciele, rodzina, nawet Amber. On jednak
nie widział tego kto jest mu najbliższy. Chciał się przekonać, że dobrze
zrobił, chociaż nie było już odwrotu. Czekał na niego. Obserwował kolejno osoby
podchodzące do grobu. Rodzinę, Amber, LuHana, Minho i Taemina, Gnoma. Wzrokiem
ciągle szukał znajomej twarzy.
- Nie ma go. Może to i lepiej – obok niego stanął drobny
chłopak opierając się o korę drzewa. On nic nie mówił. Wierzył, że przyjdzie,
lecz wiara umierała, kiedy ludzie zaczęli się rozchodzić. Sam miał już zrobić
to samo, kiedy w końcu go ujrzał. Szedł skulony, wyraźnie zmęczony ostatnimi
dniami. Stanął przed nagrobkiem w ciszy. Wszystko do niego powoli dochodziło i
rozrywało po raz drugi serce. Kyungsoo upadł na ziemię zalewając się łzami. –
Nie… - szatyn złapał znajomego za nadgarstek, kiedy ten chciał podejść do
płaczącego chłopaka. – Za późno na to – wyszeptał patrząc przeszywająco na
towarzysza. – Chodźmy stąd. – dodał, puszczając mężczyznę wiedząc, że ten za
nim pójdzie.
- Przepraszam. Kocham cię. - mruknął pod nosem ostatni raz
oglądając się za siebie. Zostawiał wszystko, w tym osobę, którą kochał. Jongin
wytarł łzę z polika idąc w ślad za Baekhyunem.
_________________________________________________________________________________________________________________*upada przed nimi na kolana* Wiem, że jestem złą autorką niedodającą nic na czas. Wybaczcie mi ;< Po prostu czas ucieka mi prze palce i podczas gdy inni się cieszą, że coraz bliżej świąt oraz wakacji to ja panikuje.Do tego niespecjalnie jestem zadowolona, ale to moje osobiste wybredne odczucia.
No ale mniejsza o mnie! Cieszę się, że udało mi się zdążyć przed końcem miesiąca. Został już tylko epilog w którym wszystko wam wyjaśnię, a jest tego sporo jak zauważyliście po końcówce. :3
Po epilogu wstawię one-shota (jongkey wygrało miażdżąco w ankiecie) a potem... są dwa wyjścia, lecz póki co nie będę czarnowidzieć i po prostu proszę was o wsparcie oraz czekanie na kolejne moje twory~!
Oboziuboziuboziu...
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie tego skomentować,
za dużo, za dużo się dzieje:"O
Minho, on jest odpowiedzialny za to wszystko? I ten staruszek? :.////
Oj, dlaczego on to robi? :.///
Czo jak wszystko wyjdzie na jaw? Czo, jak Taemin się dowie?
Ojejujejujeju, no cóż, nie pozostaje nic innego, jak czekać na epilog:>>
Rozdział (jak i wszystko na Twoim blogu) jest wspaniały~
Lubię takie klimaty chechechechehce.
Ei... to chyba mój pierwszy komentarz na tym blogu.. :'O
Tak więc pozdrawiam iiiii czekam na epilog :33
Wajlet.
Nie należy zawsze oceniać po pozorach... Wiadomo, że może wskazywać na Minho wszystko, lecz niekoniecznie to on będzie wszystkiemu winien. A Taemin kocha go chyba tak mocno, że by to przetrwał... chyba o;
UsuńNo i skoro pierwszy komentarz to Witam i cieszę się, iż wszystko się podoba. Postaram się jak najszybciej dodać epilog~!
okej. jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział to miałam takie jhsdgf nhsdxbfsbfsjdfbas, bo tak się ucieszyłam. potem stwierdziłam, że Cię ukatrupię, bo ileż można czekać?! ale po chwili się ogarnęłam, bo wiem jak to jest. sama panikuje, że czas tak ucieka. zaraz święta, trza się wziąć za maturę i w ogóle. więc całkowicie rozumiem!
OdpowiedzUsuńno to zaczęłam się zaczytywać.
przebrnęłam przez Jonga, mało co nie rycząc. spoko. przebrnęłam przez Kaisoo, stwierdzając, że są słodcy i chyba ich nawet polubię! No i ta akcja z Amber... coś pięknego...
I POTEM MUSIAŁAŚ MI TO ZROBIĆ. NO MUSIAŁAŚ!
czemu Minho?! no czemu?! ;_; już chciałam walić w laptopa [który już jest zepsuty, więc źle by się skończyło... ], już chciałam płakać... i jeps końcówka.
JAK?! PYTAM SIĘ JAK?!
boże... czy oni specjalnie upozorowali śmierć? żeby odejść z miasteczka?! to jedyne, co mi przychodzi na myśl! ale jak... czemu?! Key też?! i zostawił Jonga?! Tak samo Kai... skoro kochał D.O to czemu?! A MOŻE TO TYLKO DUCHY?! KURWA MAĆ, TAK STRASZNIE CIĘ NIENAWIDZĘ ;____;
nie wiem co mam myśleć. telepie mną. potwornie czekałam na ten rozdział i codziennie po 5 razy sprawdzałam blogera. a teraz nie wiem co napisać... poważnie, łapy mi się trzęsą ;_; a jeszcze w głośnikach X Japan mi smęci... kurwa.
Co z moim 2minem?! Co z JongKeyem?! powiedz, że jeszcze będzie happy end ;__; o co tu chodzi?! i czemu minho?! OJ BĘDZIESZ SIĘ GRUBO TŁUMACZYĆ W EPILOGU! >: C
nie rozumiem ;_; czuje się jak rozmemłany glut.
jsbgfjasdbfsjdkfbadsjgvfEFHBEF. chce mi się płakać ;_; chociaż 2min żyje! egh :<
co do shota... cieszę się, że JongKey, nie exo! [ wspomniałam, że Kaisoo polubiłam. okej.. ale chyba za wcześnie na takie rozdziały całe o nich XD POZA TYM ICH ROZDZIELIŁAŚ I JUŻ ICH NIE LUBIĘ >:C ]
no i z tego co widziałam, to drugi był 2min! aż w szoku byłam, bo myślałam, że będę jedyną, która na nich zagłosuje XD
no i cóż. mogę jedynie czekać. i wyczekam ile będzie trzeba, chociaż chyba rozumiesz, że ciekawość mnie zżera ;_; ale całkowicie rozumiem brak czasu!
boję się tylko tych dwóch wyjść :c mam nadzieje, że to nic strasznego!
będę czekać ile będzie trzeba! <3. i wspieram Cię całkowicie!
i nie przeżyje tego rozdziału no. egh :<
rozciapciany glutek dei.
Nie zabijaj autorki przed końcem opowiadania xD. Potem możesz mnie zabić... bo po próbnej maturze ledwo zdałam matmę. Chyba tylko głupim trafem udało mi się zdobyć idealnie 30%... głupi to ma szczęście, prawda? Ale mimo wszystko cieszę się, że mnie rozumiesz ;< Chciałabym pisać więcej, ale wracam do domu i chce tylko snu, a tutaj tyle roboty.
UsuńHa! Wkręcasz się w Kaisoo, bardzo dobrze! Bo może ich jeszcze kiedyś dodam do jakiegoś opowiadania, bo w sumie to mój ukochany paring z EXO i czwarty ogółem o;
Hehe... *czuje cudowną satysfakcję z cierpienia innych* Ale nad laptopem sie nie znęcaj. Toż to biedna, niewinna istota ;< Ale się nie rozpłakałaś dzięki końcówce, widzisz, nie było tak źle!
Och, i tak wiem, że mnie kochasz <3 Zobaczysz, ułoży się. Nie jak w tym to w następnym... albo za dwa opowiadania będzie happy end!
Jednak nie denerwuj się tak. Nie chce aby tobą telepało ;x Tak, wszystko ładnie postaram się wytłumaczyć w epilogu. Chociaż niekoniecznie musi to wszystkich zadowolić... *pogwizduje*
Jeszcze pokochasz KAISOO! Zapewniam cię o tym, chociaż sama również się cieszę z wygranej JongKey. Mam sporo Fanficków napisanych z nimi, więc szybko wstawię.
Co do dwóch wyjść... to niestety trochę jest straszne, bo jedno zawiera w sobie zawieszenie bloga aż do matur, ale to najgorsze z najgorszych wyjść D: Postaram się, aby do tego nie doszło.
głupiaś?! pewnie, że Cię nie zabije! <3. ej, moja próbna matma też nie wyszła najlepiej XD" o polski też zaczynam się bać... chociaż idę na studia humanistyczne! XD rozumiem, rozumiem <3. sama wracam późno, robię lekcje, uczę się [albo i nie XD ] i godzina 21 i ja śpię. masakra!
Usuńno wkręcam się trochę, wkręcam ;_; ale 2min zawsze najwięcej serducha zabiera <3. ale miło się będzie czytało, więc nie widzę problemu : D
jesteś okrutna! bardzo! i nie mogę się znęcać, bo jak padnie to co wtedy?! ;_;
nie rozpłakałam... ale było blisko!
no... kiedyś będzie XD za miliony lat! XD
nie denerwowałam się! to było telepanie się z emocji, wzruszenia i w ogóle no :3
jeśli 2min będzie razem... wiesz, że mnie zadowoli? XD
JongKey zawsze dobre! : D A Kaisoo... słodcy i już XD
boże nie! ;_; nie przeżyje tej opcji! nie ma mowy :C już wolę, żebyś dodawała coś raz na dwa, trzy miechy XD samo słowo "zawieszenie" od razu ściska mi gardło! mimo wszystko nawet jeśli... [ ale oby nie! :C ] to też zrozumiem <3.
Nie komentowałam tego opowiadania prawie wcale za co przepraszam, ale niezbyt lubię ff z Exo i Shinee ;;
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że prawie w ogóle nie czytałam tego ff (kilka rozdziałów), ale ten rzeczywiście... wow. Osobiście byłam wstrząśnięta tym jak Jong zachował się wobec matki, serio. Kurde, co będzie z tym Jongkey, omgggggggg~~
Jak Kai zaczął tak wyzywać Amber to myślałam, że wybuchnę XD Takie chamskie zachowanie jest poniżej poziomu tym bardziej w stosunku do dziewczyny (osobiście przyłożyłabym kolesiowi, gdyby tak do mnie powiedział, k), ale jego śmierci się w ogóle nie spodziewałam~! Myślałam, że razem z 2min przeżyją do końca. W sumie ciekawe jest to co z tym Minho, hmmm. Wątpię, że zabił Jongina, chociaż...
Końcówka mnie rozbiła na kawałki. Oni żyją czy są duchami... Nie wiem co mam o tym myśleć, serio.
Czekam niecierpliwie na prolog (proszę, nie pozwól nam długo czekać) i z góry przepraszam, że nie komentowałam na bieżąco jak to wcześniej miałam w zwyczaju jako dfd (ostatnio myślałam, że blogger usunął wszystkie moje komentarze z twojego bloga, ale Bogu dzięki, że jednak nie).
Dużo weny życzę i pozdrawiam ♥
Nic się nie stało. Rozumiem to całkowicie, bo sama nieraz nie umiem się przemóc, aby przeczytać jakieś opowiadanie przez paring lub zespół w nim zawarty.
UsuńNiemniej fajnie, że chociaż kilka rozdziałów przeleciałaś wzrokiem xD Co do Jonghyuna, to faktycznie był dość niemiły względem matki, ale w końcu stracił ukochanego ;<
Ach, nie patrzyłam na wątek Kaia i AMber w ten sposób. Amber od początku była nawet przeze mnie nielubiana, więc nie przejęłam się tym jak Jongin do niej mówi, chociaż gdyby to działo się naprawdę to pewnie też bym inaczej na to zareagowała D:
Postaram się szybko napisać, aby nie trzymać was w niepewności. W najgorszym wypadku dostaniecie go najpóźniej na święta.
I naprawdę nie musisz przepraszać - rozumiem całkowicie. I spokojnie, twoim komentarzom nic się nie stało :3
Ja pinkole!! Ciekawe jak Jonghyin zareaguje jak się dowie że to Choi go zabił!!!! Teraz musisz szybko Epilog wstawić żeby wszystko nam wyjaśnić!
OdpowiedzUsuńP.s Choi zabił Key. Tak miało być:)
UsuńDomyśliłam się, że chodzi Ci o Key. Ale nie należy od razu winić za wszystko Choi... w końcu życie jest przewrotne ;3
UsuńOch.
OdpowiedzUsuńTak.
Więc- trafiłam sobie tu przez przypadek przedwczoraj i na razie przeczytałam tylko SMWK i to opowiadanie. Chciałam się wstrzymać z komentowaniem dopóki nie ogarnę pozostałych, ale naprawdę, to mnie tak rozstroiło, że naprawdę. To co ja przeżywałam czytając to… Boziu. Dawno nie miałam aż takiej ochoty zarwać nockę, żeby przeczytać jakieś ff, a tu mi niespodziewanie wyskakuje Twój blog. Oszaleć można XD W ogóle uwielbiam kryminały i 2mina, SHINee, a zresztą EXO też i przez to jestem trochę rozbita.
Przyznam, że dopiero po przeczytaniu komentarzy pomyślałam, że oni mogli wcale nie umrzeć, tylko… Ech, wiele rzeczy by się zgadzało, ale z drugiej strony to nie bardzo, więc proszę Cię, pisz szybko >.< Oczywiście, w miarę możliwości. Nie wiem jak u Ciebie z datami nowych rozdziałó, bo nie zwracałam na to uwagi. Ale… Obiecuję przeczytać wszystkie pozostałe opowiadania, one shoty i czekać cierpliwie, tylko wytłumacz… XD
Argh, co ten Minho? A ja go tak lubię *.* Jak zrobił coś niedobrego, to Tae będzie cierpieć, no i… Dobra, może przestanę. Pewnie będę tworzyć w głowie milion scenariuszy, a prawda okaże się kompletnie inna. Cóż…
Trzymaj się, życzę weny czy coś i lecę czytać kolejne. To nic, że sprawdzian z fizyki XD
Wow, jestem pełna podziwu, że w tak krótkim czasie zdążyłaś przeczytać aż dwa opowiadania, w tym SMWK, które ma dość dużo rozdziałów o; Pełen szacunek! xd No i jestem nijako dumna z siebie, że udało mi się tym rozdziałem tobą wstrząsnąć. No i sama również uwielbiam kryminały, co z resztą chyba widać xD
UsuńPostaram się w weekendy pisać, aby dodać najpóźniej na święta. Jeśli chodzi o daty nowych rozdziałów, to przed zaczęciem czwartej klasy (tym samym maturalnej) dodawałam co najmniej raz w tygodniu jak i dwa razy niekiedy. Niestety teraz jest kiepsko ;< Ale staram się jak mogę.
Ha, sama mam ten sam problem, ze tworze miliony scenariuszy do czyiś opowiadań, a zwykle nie zgaduje ;<
No i nieco spóźnione, ale mam nadzieję, że fizyka poszła dobrze! (dzięki ci boże, że nie mam tego przedmiotu od dwóch lat)
znowu wybacz małe spóźnienie, ale miałam wczoraj przeczytać i dać komentarz, ale nagle zwaliło mi się kilka spraw na głowę. -_-
OdpowiedzUsuńUwaga! Relacja komentarza, jest taka, że czytałam fragment i komentowałam swoje odczucia co do niektórych, zamiast przeczytać i od razu skomentować. :P
Uhuhuh, detektywi mają dość tej zabawy w kotka i myszkę. :O
Naprawdę szkoda mi Jonghyuna. :( Nie dziwie mu się, że chodzi taki podirytowany i w ogóle. :( W sumie, skoro tak nie wstrząsnęła nim śmierć Channiego i Byun, to nie musiała być prawdziwa przyjaźń, tylko taka, hmm... szkolna? No chyba, że śmierć Kibuma aż tak bardzo go przybiła, że nikt inny dla niego się nie liczy już. :/
aigoo, Kai pocałował D.O! Czy tylko ja widziałam w tym tęczę słodkości i tak dalej? To było takie kochane, romantyczne i nieco podstępne, że skradł mu pocałunek we śnie. Niedobry Kai! 3:D Serio mam na nich ostatnio jakąś dziką fazę, a raczej od bardzo długiego czasu,haha. xD No i nadal trzymam kciuki, aby byli razem i nie umarli
Jak Boga kocham ten gnom jest podejrzany! No i Minho, jak dla mnie! Może te ziółka coś ten teges, jakieś zaczarowane, czy coś? :O ( tak Marta, ostatnio za dużo naczytałaś sie o znachorach. xDD) No, ale serio, nie zdziwiłabym się, jakby jakimś magicznym sposobem Choi miał cos wspólnego z tymi morderstwami. :/
Jezusie Kai! Piękna akcja z Amber! W końcu zauważyłeś, że to wredna sucz, no! :D W sumie to współczuje jej trochę takiego upokorzenia przy wszystkich, ale należało jej się. Niech wie, że nie jest księżniczką świata i tylko ona jest najważniejsza. Do tego to wszystko widział Kyungsoo. Huhuh, nie dziwie się, że sie w sumie cieszył i uważałam, że to dobra szansa by zaryzykować. :3
Nono i D.O i Kim maja baaardzo wspaniałe humory co do zerwania Kai z Amber, haha. xD No coż, ciekawe co to za pocieszenie Kai oczekuje od D.O. :P Zboczony mózg Marty mówi wiele zbereźnych rzeczy, a oczy pokazują wizje, no ale to za szybko raczej, haha. XDD. Ps. mam nadzieję, że nie opisałaś ich śmierci ciut niżej. Chyba cię ''powieszę'' normalnie. XDD No cóż, rozczulił mnie ten motyw, jak Jongin wtulił się w brzuch D.O i tak mruczał, jak jakiś niezwinny kociak, by go pocieszył i w ogóle. :3
haha Taemin, jaki napalony zwierz! :D No tak, pozory mylą. Z natury taki cichy i niepozorny, a tu się okazuje, że to całkiem kompletnie inna osoba, haha. xD
o Ja pierd... normalnie już miałam Ci coś zrobić za ten fragment o śmierci Jongina, bo się chyba tylko przy nich rozryczałam, a tu okazuje się , że on... żyje no i Bek! No kurde mind fuck level hard na twarzy. xDD Jeśli oni żyją, to znaczy, że reszta również. Co oni, ukartowali to wszystko? Obmyślili taki plan ze swoimi śmierciami, by sie stąd wydostać, jak pragnęli? o.O Jezu, kto jak kto, ale ty to mącisz w głowach ,wiesz? :O W sumie, to by miało jakiś tam.. sens, no bo... chyba większość osób, która chciał stąd odejść, miała kogoś ważnego, kto nie chciał. Chciał zostać w tym parszywym miasteczku! Ah, no cóż, będę cierpliwie wyczekiwała epilogu, bo bardzo chcę znać wyjaśnienia! No, ale... tak mi szkoda tego, że Kai go zostawił. :( Biedny Doś, tak musi cierpieć, bo zachciało im się pozorować durne śmierci. :( Czemu chociaż Kai nie ustąpił i nie został z nim? :( Bał się tego, co Key? Bał sie ujawnić, jako.. gej? o.O Eh... to jest posrane nieco, ale fajnie, że dajesz ludziom do myślenia. :P
W ogóle toczy to ważne, że długo cie nie było? Ważne, że wróciłaś z nowym rozdziałem! ^^ Mam cichą nadzieję, że wena cię pokocha i uda ci się coś wykombinować z epilogiem podczas świąt, czy coś. :3 Wg ten rok serio, jakiś parszywy. albo wypadki, albo wszyscy mają jakieś zaniki weny. -_-
A no i co do Choi, to podejrzane, że był wtedy z Jonginem :O Moze to on pomagał im coś ten tego upozorować to wszystko? o.O Jeśli jednak coś spierdoczył, to jak Boga kocham, pomogę mu razem z Tae go zatłuc. xDDDD Nawet jeśli go lubie no! XDDDD Koniec, dziekuję, dobranoc. xDD
UsuńNie przejmuj się spóźnieniem. W końcu każdy ma teraz dnie zawalone, bo koniec roku się zbliża.
UsuńRaczej powiedziałabym, że Jong, Baekhyun i Chanyeol byli przyjaciółmi, lecz Jong się znieczulił po śmierci Kibuma. To dość często, kiedy ludziom przychodzi żyć w żalu... (za dużo literatury o Gettach na polskim) Dlatego pomimo, że było mu przykro z powodu przyjaciół, to pewnie sam by nie miał nic przeciwko, gdyby chodziło o niego. D:
Haha, mam nieco ubawu czytając twój komentarz, kiedy piszesz, że masz nadzieję, że Kaisoo będzie razem i nie umrze, podczas gdy wiem, iż już niedługo będzie część w której dowiesz się prawdy... Ach, jestem złym człowiekiem, że czerpię z tego przyjemność xD Ale fakt faktem, taki cąłus skradziony we śnie jest uroczy ;3 Chociaż szkoda trochę, że D.O o tym nie wie ;x
Magicznym sposobem? Hm, w sumie w legendzie było wspomniane o wiedźmie. Kto wie, może to Gnom jest czarnoksiężnikiem? xD
Oj tak, też jestem zdania, że jej się należało, tym bardziej że w mojej głowie jest jeszcze gorsza niż tutaj w rozdziałach. Dodałam za mało akcji z jej wredną stroną. I niestety na taki rodzaj POCIESZENIA było nieco za wcześnie, ale teraz jest za późno.. hehe, znowu wspomniałaś o śmierci któregoś z nich niżej..
Oj tak, wiem że mącę w głowie i uwielbiam wam to robić. No i raczej wątpię, aby Jongin bał się ujawnienia jako gej. W końcu jawnie wyznał, że Amber sprawiła, iż woli facetów.
Mam zamiar się wyrobić z epilogiem przed świętami, chcąc już skończyć to opowiadanie i ruszyc z kolejnym, chociaż nie wiem jeszcze którym.
Och, nie wiem czy Tae mógłby go zatłuc. Szybciej by go zaakceptował i pomagał zatuszować wszystko żyjąc potem z wyrzutami sumienia przy boku mordercy Minho... xD