Jeśli kiedykolwiek ktoś wierzył, że praca policji wygląda
jak w tych wszystkich programach telewizyjnych jak CSI - to był idiotą.
Przynajmniej szeryf zawsze uważał taki ludzi za naiwnych. Może miał o nich
takie zdanie, bo wiedział jak to działa? Nawet, kiedy pracował w wielkim
mieście, złapanie sprawcy nie zajmowało tydzień. Czasami znalezienie mordercy
zajmuje pięć, dziesięć lub nawet piętnaście lat. Dlatego ta sprawa tak go
przerażała. Ofiar było już cztery, a on nie miał żadnego tropu. Sprawca robił
się coraz bardziej brutalny i zabijał za każdym razem w inny sposób. Zwykle,
jeśli już miał do czynienia z morderstwem, oprawcami byli narkomani, zazdrośni
kochankowie lub inni, niezbyt inteligentni amerykanie. Nigdy nie miał do
czynienia z prawdziwym seryjnym mordercą, który poziomem IQ przewyższał
większość miasteczka. Takie osoby zwykle były nieprzewidywalne, nigdy nie wiedziałeś
co siedzi im w głowie, z drugiej jednak strony nie można było rozróżnić ich od
innych na ulicy. Każdy z nich, z tego czego się nauczył na kursie, miał swoją
pokręconą teorię, która by usprawiedliwiły ich czyny. Posiadali również schemat
dzięki któremu wybierali swoje ofiary. Jedni lubili mordować blondynki, inni
woleli starszych ludzi. Nigdy nie wiedziałeś z kim masz do czynienia. Szeryf,
pomimo wielu lat służby, nie potrafił dostrzec zależności między ofiarami. Lizzy
miała ponad dwadzieścia pięć lat, Kris dziewiętnaście a ZiTao osiemnaście.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ostatnie morderstwo dziesięcioletniego
chłopca. Dzieci, kobiety, mężczyźni. Wydawało się, że sprawca nie ma ustalonego
celu. Szeryf nie wiedział w jaki sposób są wybierane ofiary, poza tym, że
wszystkie pochodzą z miasteczka.
- Proszę, kawa o którą pan prosił – młoda dziewczyna
postawiła na biurku komendanta kubek parującego napoju. Brunetka dopiero
szkoliła się na policjantkę. Od zawsze chciała pomagać innym ludziom z
miasteczka, tak jak jej ojciec. Był zastępcą i pomimo jego sprzeciwów,
dziewczyna w końcu postanowiła pójść w jego ślady. Wcześniej argumentował to
tym, że przecież w miasteczku jest bezpiecznie. Teraz nie mogłaby już tego
samego powiedzieć.
- Sam, powiedz mi, kiedy znaleziono Lizzy - zaczepił dziewczynę nim ta wyszła z
gabinetu. Brunetka na chwilę się zamyśliła, bo wydawało się, że to było tak
dawno odkąd pochowano Liz.
- Pierwszego dnia miesiąca. Czemu pan o to pyta? – dopytała,
chociaż mężczyzna nie miał zamiaru jej odpowiadać. Szeryf zamyślił się na
chwilę, zerkając na kalendarz stojący na biurku. Czerwonym mazakiem nakreślił
kółko wokół jedynki.
- Co z Krisem? – zadał kolejne pytanie, tym razem dziewczyna
odpowiedziała szybciej. Jakiś czas temu się w nim podkochiwała, jednak był
oddany swojej dziewczynie. Często zazdrościła Lizzy.
- Czwartego maja.
- Tao?
- Siódmego maja.
- A Timmy?
- Dziesiątego maja – mężczyzna za każdym razem zakreślał
kółko wokół daty jaką podawała dziewczyna. Ta czekała może na jakieś
wyjaśnienia lecz szeryf wydawał się zbyt skupiony lub nawet przerażony. Po
chwili, nieco drżącą dłonią, zaznaczył datę trzynastego maja. Jeśli jego
przypuszczenia są słuszne, w takim razie między morderstwami są dwudniowe
przerwy. To było niewiele, aby zapobiec kolejnej zbrodni.
***
Szatyn wszedł w piątkowe popołudnie do sklepu. Ciągle
słyszał gadania starych kobiet na temat śmierci dziecka. Ta wiadomość ścisnęła
mu serce. Sam był ojcem, więc nie wiedział co by czuł gdyby się dowiedział, że
jego maluch nie żyje. Co prawda nie była to szczęśliwa rodzinka, mimo to żyli
razem. Suho musiał skończyć wcześniej szkołę, kiedy jego dziewczyna oznajmiła
mu, że jest w ciąży. Z początku się cieszył. Postanowił znaleźć pracę, aby
zarobić na ich przyszłość, która wcale nie była taka jak sobie wymarzył. Pierwsze
osiem miesięcy było cudownych. Suho był troskliwym chłopakiem. Co prawda
plotkowano o nich wiele na mieście, a jego ukochana przez to często płakała
dlatego był zawsze przy niej, aby ją pocieszył. Wtedy przyszła pora na poród. Rzeczywistość
uderzyła w szatyna a była ona taka, że jego dziewczyna to szmata, która go
zdradziła. Mógł zrozumieć, gdyby dziecko nie było Azjatom tak jak on. Jednak
nie jest głupi, aby wierzyć, ze z białej dziewczyny i Azjaty może wyjść mulat.
Mimo to kochał tego malucha, a nienawidził dawnej ukochanej. W końcu zamieszkał
z nią, bo był dorosły i zamierzał wziąć za nią odpowiedzialność wiedząc, że
nikt inny tego nie zrobi.
Wszystkie jego plany i marzenia runęły. Suho od zawsze
pragnął wyjechać do większego miasta, w pogoni za sukcesem większym, niż może
osiągnąć w tym miasteczku. Nie przepadał za nim, chociaż miało swoje uroki.
Mimo to od roku wydawało mu się, że się w nim dusi. Zaraz odgonił te myśli, bo
nie chciał znowu rozdrapywać ledwo zabliźnionych ran. Skupił się na zakupach.
Już prawię miał wszystko z listy, kiedy jego wzrok przykuł niski staruszek
próbujący sięgnąć fasolkę z najwyższej półki. Szatyn, który był od mężczyzny o
ponad głowę wyższy, pomógł mu podając produkt z delikatnym uśmiechem.
- Och, dziękuję – Gnom odwzajemnił uśmiech wrzucając fasolkę
do koszyka.
- Nie ma za co. Dziwię się, że pana tutaj widzę – zagadał
Suho. W porównaniu do większości miasteczka, nie miał nic do tego człowieka.
Był może trochę ekscentryczny, lecz na boga, kto taki nie jest? Do tego
wiedział, że staruszek nigdy nie robił sam zakupów. Jego kiepski stan zdrowia
nie pozwalał mu na noszenie ciężarów.
- Miałem bardzo dużą ochotę na fasolę – odparł, uśmiechając
się a w kącikach oczu powstały mu kurze łapki. Szatyn nie rozumiał jak ludzie
mogą tak koszmarnie traktować tego człowieka, który był naprawdę sympatyczny. –
Powiedz lepiej co u ciebie słychać, Suho – odparł i gadali dopóki oboje nie
doszli do kasy. Chwilę jeszcze zajęli się rozmową. Rozdzielili się dopiero po
wyjściu ze sklepu. Szatyn życzył mężczyźnie udanego dnia, wracając do swojej kochanej dziewczyny i dziecka, które nie
należy do niego.
***
Tae wpatrywał się w szatyna miękkim wzrokiem. Ten co prawda
był zajęty klientami. W końcu nie mógł poświęcać całego czasu rudzielcowi, bo nie
za to mu płacili. Kiedy ruch zelżał, mogli wrócić do przerwanej rozmowy.
- Wpadnę po ciebie w niedziele po południu, dobrze? Muszę
coś wcześniej załatwić – odparł, odwracając się w stronę chłopaka, który
siedział na krześle za jego plecami. Tae przeżuł szybko resztkę lukrowanego
lizaka, oblizując kusząco usta. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się robić
dziwne gesty w obecności Minho, mimo to ten zdawał się ich nie zauważał. W
końcu przytaknął mu. Sam musiał jeszcze zrobić kilka rzeczy przed ich wyjściem
do kina. Miał wszystko zaplanowane co do godziny.
Niestety, jak to bywa z planami, wszystko się posypało.
Chłopak w panice wpadł do mieszkania Key około godziny jedenastej. Rudzielec
przywitał się z matką blondyna, wbiegając szybko po schodach. Przystanął na
chwilę zaskoczony, kiedy jego przyjaciel świergotał przez telefon, co nie było
do niego podobne. Key, zauważając intruza, pożegnał się z rozmówcą
błyskawicznie zrywając połączenie.
- Rozmawiałem z Daniell – mruknął na swoje
usprawiedliwienie. W normalnych okolicznościach dopytałby się o co chodzi,
jednak teraz postanowił machnąć na to ręką. W nocy miał koszmar, że jego
spotkanie z Minho poszło koszmarnie. Teraz martwił się, że sen się
urzeczywistni.
- Nieważne – machnął na niego ręką, siadając obok na łóżku,
łapiąc za drobne dłonie przyjaciela. – Musisz mi pomóc zrobić się na bóstwo dla
Minho! – niemal krzyknął, na co Key uśmiechnął się pod nosem, w ten swój
ironiczny, nieco niebezpieczny sposób. Tae nie przepadał za tym grymasem na
ustach chłopaka, bo nigdy nie zapowiadał niczego dobrego. Oznaczał, że jakaś
myśl zrodziła się w umyśle blondyna.
- Ufasz mi? – dopytał, zaciskając palce na dłoni młodszego
chłopaka, przewidując, że ten będzie próbował uciec. I tak było. Taemin chciał się
odsunąć, lecz Kibum trzymał go mocno przy sobie. W końcu ponowił pytanie, kiedy
ten nie odpowiedział.
- T-tak? – nie brzmiał na pewnego, mimo to ta odpowiedź
wystarczyła Key. Już po chwili złapał chłopaka za nadgarstek, ciągnąc w stronę
łazienki. Usadził Tae tyłem do lustra, nie chcąc aby ten zobaczył co kombinuje.
– O nie… nie,nie,nie! – krzyknął, widząc w dłoniach przyjaciela pudełko,
pędzel, czepek i nożyczki. Wbrew sprzeciwom Tae, Key udało się go przekonać.
Jak zwykle z resztą. Blondyn od zawsze umiał argumentować swoje niedorzeczne
pomysły.
Po niemal dwóch godzinach Tae wyszedł z pokoju Kibuma
odmieniony. Mama chłopaka, która akurat przechodziła obok, prawie nie poznała
przyjaciela swojego syna. Wcześniej zbyt długie i zniszczone włosy zostały
przycięte i pocieniowane, dzięki czemu idealnie się układały. Do tego nie były
już rude, lecz czarne z błękitnymi przebłyskami w słońcu. Key postarał się również
o odpowiedni ubiór. Założył mu, oczywiście nie osobiście, czarne podziurawione
na udach spodnie. Sam uwielbiał w nich chodzić przy Jonghyunie, wiedząc jak na
niego działają. Z Choi pewnie nie będzie inaczej. W końcu Taemin ma, co musi
przyznać z ciężkim sercem, cudowne nogi. Na górę dał mu białą bokserkę z
nadrukiem wilka na tle lasu. Póki co było ciepło, więc nawet nie planował mu
dawać żadnej bluzy. W końcu film skończy się pewnie późno, a wtedy Minho, o ile
jest miłym gościem, pożyczy Tae swoją kurtkę. Plan genialny - zdaniem Kibuma.
***
Minho miał mniej problemów z szykowaniem się. Raczej nigdy
nie przykładał zbyt dużej wagi do wyglądu. Po prostu jako człowiek zajęty pracą
i przeżyciem, zwykle miał gdzieś jak wygląda. Na szczęście posiadał ten typ
urody, że wystarczyło mu przeczesać włosy i już mógł pokazać się ludziom. Dlatego,
kiedy wrócił z pracy, wziął szybki prysznic i przebrał się w świeże ubrania. Co
prawda zapewne będzie musiał powtórzyć tą czynność przed samym kinem. Przeczesał
palcami lekko wilgotne włosy, biorąc portfel i torbę. Sięgnął do kieszeni, w
której miał kartkę zapisaną drobnym, lecz ładnym pismem. Wsiadł na rower, jadąc
kilkanaście minut do najbliższego miasta. W ich miasteczku był dobry sklep,
lecz nie posiadali wszystkiego. Oczywiście Minho nie musiał tego robić, lecz
raz na jakiś czas mógł się wysilić, a ćwiczeń nigdy za mało. Wyszedł ze sklepu
z dwiema wielkimi torbami i kilkunastoma dolarami mniej (na szczęście nie
swoimi). Wszystko włożył do kosza, który zamontował przed wyjazdem. Przetarł
jeszcze czoło, na którym zebrało się kilka kropel potu. Było już dość późno, a
nadal było sporo do zrobienia. Droga powrotna była trudniejsza, lecz dla niego
wszystko było wykonywalne. Przynajmniej sam siebie o tym przekonywał, kiedy
pedałował ile sił. Zatrzymał się dopiero przed starym nieco zniszczonym domem.
Zostawił rower przed wejściem opierając go o drewnianą belkę. Torby z lekkim
trudem uniósł z koszyka, zerkając jeszcze na spróchniałe drewno.
- Przydałoby się odmalować – mruknął sam do siebie. Pokonał
kilka stopni, aby wejść na niewielkie ganek. Łokciem nacisnął dzwonek, a monotonny
nieco denerwujący dźwięk rozniósł się po prawie opustoszałym domu. Po chwili
Choi usłyszał kroki, a w drzwiach stanął stary, zgarbiony facet. Minho
uśmiechnął się do niego szeroko, unosząc torby nieco wyżej. – Przyniosłem
zakupy – odparł a Gnom odsunął się o krok wpuszczając go do wyniszczonego domu.
***
Key miał pomóc Taeminowi się odprężyć przed wizytą w kinie, a
spowodował, że chłopak jeszcze bardziej się denerwował. Cały czas w głowie
huczały mu pytania czy mu się spodoba
moja nowa fryzura, czy nie przesadził z ciuchami. Siedział niczym na
szpilkach w salonie, a jego własna matka mu nie pomagała dokuczając mu. Ojca
jak zwykle nie było, bo siedział w sklepie. Kiedy rozbrzmiał o osiemnastej
dzwonek do drzwi chłopak zerwał się czym prędzej z kanapy.
- Och… - wyszeptał Choi, kiedy zobaczył Tae po raz pierwszy
w nowych włosach. Był zaskoczony taką zmianą, lecz musiał przyznać, że mu pasowało.
Dodawało mu powagi i wyglądał bardziej na swój wiek. – Ładnie wyglądasz –
dodał, podejrzewając, że chłopak oczekuje jakiegoś komentarza. Taemin od razu
się rozpromienił i chociaż jeden ciężar spadł mu z serca. Nie zabierając żadnej
bluzy, tak jak mu poradził Key, wyszedł z Minho do kina. Mieli dwadzieścia
minut do seansu, więc nie było sensu się śpieszyć, tym bardziej, że jedną piątą
filmu zajmowały reklamy. W końcu kino musiało się jakoś utrzymać.
W budynku na ich seansie nie było wiele osób. Co całkowicie
pasowało obojgu. Żaden z nich nie był niezwykle towarzyską osobą. Tae przez
swoją nieśmiałość, a Choi przez wymagający styl życia. Film, który wybrał
Kibum, nie był niesamowity, lecz w dobrym towarzystwie nawet najgorsze chwile
są przyjemne. Oboje śmiali się z kiepskiej gry aktorskiej, przewidywalnego
scenariusza i nieudolnej oprawie graficznej. Kilka osób, które chyba było
zainteresowane filmem, uciszało ich, przez co wpadali w jeszcze większy rechot.
Po około dwóch godzinach wyszli z kina. Po drodze wyrzucili pusty kubeł z
popcornem oraz napoje. Było już ciemno. W końcu film zaczynał się chwilę przed
dwudziestą. Key tak to zaplanował, aby Minho odprowadził Tae. I tak jak
planował blondyn - tak też się stało. Choi, z uwagi na ostatnie wydarzenia, nie
mógł zostawić chłopaka samego. Widział, że też boi się wracać sam co było
urocze.
- Zimno – mruknął Taemin, pocierając nagie ramiona. Minho
widząc to zdjął z siebie kurtkę, zarzucając ją na kruche ramiona chłopaka. –
Dziękuję – wyszeptał zawstydzony, otulając się mocniej materiałem
przesiąkniętym zapachem szatyna. Choi uśmiechnął się delikatnie, targając go po
ciemnych, krótkich włosach. Były niezwykle przyjemne w dotyku.
Przez większość czasu rozmawiali, a droga powrotna zajęła im
więcej czasu niż dojście do kina. Do tego Taemin czuł się trochę winny, bo
Minho robił dodatkowe kilometry. Jego mieszkanie znajdowało się za kinem,
podczas gdy oni szli w stronę północnej części miasta. Tae czuł, że serce mu
łomoczę i nie może przestać się szczerzyć jak głupi. Choi był idealny w każdym
calu. Przynajmniej dla niego. Miły, uprzejmy, zabawny i męski. Do tego miał
dobre serce i cudowny uśmiech, który wywoływał w brzuchu młodszego chłopaka
lawinę emocji. Niestety byli coraz bliżej jego domu. Taemin nie chciał się z
nim rozstawać, do tego nie wiedział jak powinien to zrobić. Rzucić zwykłe na razie, czy też przytulić go, ucałować
w polik? Od myślenia o tym stał się nerwowy, co nie umknęło uwadze szatyna.
Chłopak zaczął wyłamywać sobie palce widząc swój dom z oddali.
- Um… więc, było miło? – odparł, a niepewność w jego głosie
była wręcz namacalna. Minho kiwnął głową, po czym złapał go za podbródek
całując szybko i delikatnie w wargi. Tae zamrugał zdziwiony i nie minęła
chwila, kiedy jego ciało zareagowało. Złapał Choi za przód koszulki, samemu
stając na palcach, aby wbić się w jego usta. Szatyn mruknął cicho łapiąc go za
biodra z początku oddając pieszczotę. Odsunął chłopaka dopiero wtedy, kiedy
poczuł język przesuwający się po jego wargach. Kiedy Minho odepchnął Taemina,
ten zaczął panikować. Odskoczył przestraszony, a jego poliki wręcz płonęły od
zażenowania. – Boże, wygłupiłem się. Przepraszam! – jęknął, zakrywając twarz
dłońmi. Już chciał uciec, ale Choi złapał go za ramię.
- W porządku, Minnie… - wyszeptał, po czym spojrzał ponad
ramię czarnowłosego. - Po prostu ktoś nas obserwuje – dodał, wskazując gestem
głowy na okna. Tae od razu odwrócił się w stronę domu widząc jasne włosy swojej
matki i nagły ruch zasłon. – Czekają na ciebie. Idź już – mruknął mu do ucha, całując
go jeszcze w polik. Młodszy chłopak przytaknął, czując, że chyba przybrał
kolorów na twarzy. Pomachał jeszcze Minho, nim wszedł do domu gdzie w
przedpokoju czekała na niego mama z szerokim, zbyt zadowolonym uśmiechem. Na pytanie jak było odpowiedział jej
wymijająco, uciekając na górę do swojego pokoju. Może na razie miał spokój z
jej strony, lecz nie było to wieczne. Zapewne już jutro zaleje go lawina pytań
o wieczór i pocałunek, który na pewno nie umknął uwadze jego rodzicielki. Nie
miał siły nawet się przebierać. Skopał z siebie jedynie spodnie, w bokserkach
uwalając się na łóżku. Spojrzał na kurtkę szatyna, której nie oddał. Złapał ją
w drobne dłonie, przyciskając do ciała, nos wtulając w pachnący szatynem
materiał. Ile on by oddał, aby poczuć jego silne ramiona i ciepło przy sobie.
***
Nie tylko Minho i Taemin spędzali miło niedzielny wieczór.
Dwójka przyjaciół siedziała wspólnie na dachu, oglądając gwiazdy na bezchmurnym
niebie. Chociaż nazywanie ich jedynie przyjaciółmi byłoby sporym niedomówieniem.
Wszyscy wiedzieli jakie relacje ich łączą, chociaż nigdy nie padły między nimi
oficjalne postanowienia. Nawet ich rodzice byli doinformowani i nie
przeszkadzało im to. Uważali, że to po prostu młodzieńcze zauroczenie. Potrzeba
wyszalenia się i eksperymentowania. Dwójka chłopaków nigdy nie czułą potrzeby,
aby wyciągać swoich rodziców z błędu. Oni wiedzieli, że to co jest między nimi
jest czymś poważnym. Może i nie wiecznym, bo nic takie nie jest, lecz na pewno
nie było to zwykłe zauroczenie.
- W mieście nie ma takich gwiazd – mruknął Chanyeol,
głaszcząc delikatnie kochanka po włosach. Niższy chłopak mruknął będąc zbyt
rozleniwionym, aby odpowiedzieć cokolwiek. – To chyba jedyne co lubię w tym
mieście. Jesteś tak blisko natury – dodał, a Baekhyun w końcu uniósł powieki,
aby spojrzeć na partnera. Oboje byli zgodni co do mieszkania w tym miejscu. Nienawidzili
go, chociaż owszem - miało swoje uroki. Jednak jedynymi plusami były piękne
widoki, świeże powietrze i rodzinną atmosferę. Obaj lgnęli do tłocznego miasta.
Niestety wydostanie się stąd na stałe nie było ładne. Jeśli w ogóle wykonywalne
z podejściem ich rodzin.
- Zaczynasz gadać bzdury – burknął młodszy chłopak, pomimo
że się z nim zgadzał. Park uśmiechnął się do kochanka, łącząc ich usta w
delikatnym, subtelnym i pełnym miłości pocałunku.
- I tak mnie kochasz – odparł z błyskiem w oku i szerokim
uśmiechem na ustach. Baekhyun wywrócił oczami, lecz w końcu skinął głową,
wracając w objęcia partnera. Spojrzał mglistym wzrokiem w gwiazdy
podejrzewając, że Chanyeol teraz próbuje odgadnąć konstelację. W takich
chwilach nie potrzeba słów. Obaj wiedzieli, że byli zdolni zrobić dla drugiego
wszystko. Nawet poświecić własne życie.
***
Młoda dziewczyna z idealnym makijażem i ubraniami weszła
przez drzwi swojego niewielkiego, jednopiętrowego domu. Przez ramię miała
przerzuconą małą torbę podróżną, a na rękach trzymała dziecko, które łkało i
kopało ją coraz mocniej.
- Uspokój się! – warknęła na nie, rzucając pakunek na ziemię
w holu. Chłopiec krzyczał jeszcze głośniej, kiedy matka podniosła na jego głos.
Brunetka rozejrzała się po domu. Mieszkanie było naprawdę niewielkie. Za małe
dla niej. Miało jeden salon połączony z jadalnią, którą był okrągły stół przy
którym mieściły się maksymalnie cztery osoby. Poza tym była kuchnia, gdzie dwie
osoby to był tłum, jedna sypialnia i jedna łazienka oraz niewielki składzik, w
którym trzymali miotły, odkurzacze i inne przedmioty do czyszczenia (z których
rzadko korzystała).
- Tata! – krzyknął chłopiec wprost do ucha kobiety. Ta
zabluźniła głośno idąc z synem na górę, gdzie powinien być jej współlokator.
Była piąta rano w majowy poniedziałek, więc mężczyzna wciąż powinien być w
domu, a skoro nie powitał syna, to nadal musiał spać.
- No oczywiście… - mruknęła, otwierając drzwi od sypialni.
Szatyn leżał na łóżku, ze skrzyżowanymi ramionami na torsie. Chłopiec, widząc
swojego ojca wyciągnął w jego stronę
rączki, tym samym omal nie wypadając z ramion matki, która najchętniej (gdyby
nie konsekwencję) puściła go. Położyło dziecko na łóżku, a to od razu podpełzło
do mężczyzny, potrząsając delikatnie jego ramieniem, powtarzając tato, tato. Kobieta również podeszła
bliżej, już mniej delikatnie niż chłopiec szturchając szatyna. – Suho, do
cholery, wstawaj! – mruknęła gorzkim tonem, bo sama była zmęczona, a ten leżał
na samym środku. Potrząsała nim coraz mocniej, jednak ani drgnął. Panika
zaczęła w niej narastać, kiedy spojrzała na całą postać szatyna, delikatnie
oświetloną przez słońce. Jego klatka ani drgnęła przez minutę podczas której mu
się przypatrywała. – SUHO! – jej krzyk rozniósł się po całym, niewielkim domku,
zapewne docierając do tego obok.
___________________________________________________________________________________________________
Wybaczcie ewentualne błędy, lecz dopiero wstałam po powrocie z działki, więc jestem padnięta.
Co do przyszłego rozdziału - powinien być w niedzielę wieczorem lub poniedziałek od rana. Jeśli uda mi się wyrobić to możecie się go również oczekiwać w środę, lecz to zależy czy wena dopiszę :3
Życzę udanego dnia wam wszystkim i chciałabym podziękować za niezwykle miłe komentarze pod poprzednim postem <3
2MIN, BAEKYEOL <3 Czego chcieć więcej? Do pełni szczęści chyba brakuje mi tylko JongKey (standardzik xd) ;D zasłodziłaś mnie nimi strasznie xd aż chyba odstawię czekoladę ... chociaż nie, jednak nie xd oj jak ja tęskniłam za tym opowiadaniem ;3 w dodatku ta zżerająca od środka ciekawość mnie wykańczała, a teraz jeszcze Suho ;c trochę smutam bo jako tako go lubię ale no cóż, mówi sie trudno ;) to już chyba tradycja, że w każdym rozdziale musi ktoś ginąć, ALE sprawdziłam w zakładce "bohaterowie" kto pójdzie na następny ogień i nikgo takiego nie znalazłam ... nie wiem czy cieszyć sie czy płakać ;.; bo jeśli owy morderca dalej będzie grasować to jedna szczęśliwa parka może sie rozpaść ... T.T a ja tego nie przeżyje. Tyle szczęścia i tyle miłości, a tu nagle bam! jedna z połówek ginie ;c Nie! Nie zrobisz mi tego, Noona, prawda? Prawda... ?
OdpowiedzUsuńNEXT, NEXT, NEXT <33333 Wyjeżdżam dopiero we wtorek, więc załapie sie na jeszcze jedną notkę ;) potem nie wiem czy będe miała neta, więc za braku komentarzy już przepraszam ;) jak wrócę to postaram sie to nadrobić ;D
Cmokam i tule ;*
W takim razie spróbuję Cię zadowolić w pełni, aby niczego nie brakowało ;3 Ale tak drastycznie Cię zasłodziłam, aby odstawiać czekoladę? Lub chociaż o tym myśleć... ojej, chyba serio przesłodziłam tym rozdziałem xD Ha, mówi się trudno póki to nie jedna z par, prawda? ;3 Pocieszy cię, jeśli powiem, że w następnym rozdziale tradycja może się nie dopełnić? Lecz to tylko jednorazowe xd
UsuńEhkem... * odkaszluje * wiesz, nic nie mogę obiecać, że nie zniszcze którejś z par...
I może doczekasz się dwóch rozdziałów? :3
Dopiero teraz do mnie dotarło, że przecież dodałaś kiedyś ten rozdział xD nie wiem, dlaczego go nie zauważyłam, to dziwne. Chyba jest ze mną naprawdę źle haha.
OdpowiedzUsuńZawsze oglądałam z tatą CSI XD to był bardzo fajny serial dla mnie, gdy byłam mała i często się w to bawiłam haha. I wtedy myślałam faktycznie, że praca policji tak wygląda ;-; potem zmądrzałam i już wiedziałam, że to tylko serial, a nie prawdziwe życie i tylko mnie tam oszukują xD ah te dziecięce myśli, że świat wygląda jak w tv i na filmach, a potem rozczarowanie, że jednak taki nie jest.
W sumie sama zastanawiałam się, jak mniej więcej giną te ofiary, co ile dni. Bo zauważyłam w tekście, że było nieraz np. czwartego maja, czy tam dnia miesiąca. Lubie takie zagadki. Nie moge sie doczekać, aż to wyjaśnisz, a wiem, że pewnie jeszcze długa droga do tego xD
Hahaha, dlaczego tak bardzo mnie śmieszy to dziecko. Suho i jego dziecko mulat, nie mogę xD ale z drugiej strony mi go żal, bo dziewczyna go zdradziła ;-; nie wiem czemu Kai pasuje mi na ojca tego dziecka haha. Bo na tt często nazywają go murzynem i po prostu jakoś tak o nim pomyślałam xD
Taemin taki mały kusiciel, lubie go takiego. Co ja mówię! Nie lubię, ale kocham. Taki diabełek w ciele aniołka ;-; I nie spodziewałabym się, że z Key taki fryzjer. Przefarbował Tae na czarno? W sumie podobała mi się jego fryzura zanim rozjaśnił włosy i wyszedł z niego pudel haha. Przypominał mi wtedy wokalistę japońskiego zespołu One Ok Rock (Taka).
Minhuś taki kochany i uczynny, robi zakupy Gnomowi, jejku T^T aż mi się chce go uściskać, no!
Taką randeczkę z Minho to też bym chciała. Kurtka, odprowadzenie do domu, pocałunek na koniec. Idealna randka dla Taemin'a, czyż nie? Słodziaki moje ;-; Nawet nie wiesz jak się cieszę, że było tak dużo mojego ulubionego paringu w tym rozdziale xD
No, i jest kolejna ofiara. Sorki Suho, ale w sumie nie jest mi ciebie aż tak żal, nie wiem czemu. Jakoś mało cie tu było i to chyba dla mnie lepiej. Zabijaj osoby, do których się nie przywiązałam, a tych głównych zostaw w spokoju, okej? XD
Tak czy inaczej czekam na następny rozdział i życzę dużo weny <3
http://shinee-fanfic-blog.blogspot.com/
Z tobą jest źle? Ja zapomniałam, że miałam napisać rozdział... Starzeję się w zastraszającym tempie, skoro mam już takie luki w pamięci xD
UsuńJa sama też lubiłam kiedyś CSI, ale jakoś z czasem jak byłam większa to ta cała technologia ich... to było dla mnie zbyt proste xD Telewizja zawsze kłamie!
Starałam się zawsze (zwłaszcza przy ofiarach) zaznaczać jaki jest dzień tygodnia lub data. No, jeszcze em... 4/5 ofiar? Więc to będzie gdzieś z 6/7 rozdziałów ;3
Ej! To bardzo smutne! Chociaż fakt... suho i dziecko... xD Niestety Suhy nie ma szczęścia w życiu... ;< Kai jakby miał dziecko, to chyba wtedy D.O popełniłby samobójstwo xD
Wiesz... Key kiedyś farbował sobie sam grzywkę w metrze... więc ufarbowanie Tae w łazience to dla niego pryszcz. Czy nawet podcięcie mu włosów... ale Kibum jest przecież taaaki hetero! W blond mu ładnie, chociaż przyznam szczerze, że jakoś nigdy nie skojarzył mi się z Taką o;
Idealna dla Tae? Idealna dla każdej z nas >D
I nie mogę co obiecać a propo ofiar... bo... bohaterowie mi się powoli kończą ;<
Od razu przepraszam za spóźnienie, ale matma - o której już chyba wspominałam, a jak nie, to mam poprawkę XD - stanowczo zabiera mi ostatnio za dość czasu. :/ Nawet nie mam kiedy czegoś napisać, i ubolewa, że dwa miechy mój blok skwierczy w ciszy. :'( No, ale nie ważne. Nie przyszłam tu się wyżalać, tylko przeczytać i skomentować rozdział. :D A więc...
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że Key zmienił image Taeminowi. Ja wręcz nie cierpię go w długich włosach, i do tego rudych. ;/ I jestem prze szczęśliwa, że ma je czarne! :D Nawet Minho siebardzo sposodała taka zmiana. :D W ogóle co do tego zabiego osobnika, to po ujrzeniu jego zdjeć, w bordowych długich włosach, czerwonej sukience - wraz z Suho z Exo i innymi jakimis typkami tanczącymi do something Girl's - na Day na SMTOWN LIVE World Tour IV w Seulu, to zaczynam mieć wątpliwości co do jego męskosci, buhaha xD I do tego czarne sandałkowate szpileczki na niskim obcasie, Boże... co te SM robi z mężczyznami? ;.;
No, ale wracając, Key faktycznie wiedział co robi, umawiajac ich na wieczorną randkę. :D Wszystko poszło zgodnie z planem, i ku uciesze Taemina, Minho wykonał pierwszy gest, hihi. ^^ Nic tylko pozazdrościć ,takiego kochanego i opiekuńczego żabola. Nez sukienki i sztucznych włosów, oczywiście. xD
W ogóle to widzę nowe postaci - Baekyeol. Jak się cieszę, bo akurat lubię bardzo ten paring, hue hue. :3 No i Suho się pojawił. W ogóle to podziwiam go, że tak się zachował. Wziął pod skrzydła niewierną dziewczynę, która zrobiła se dzieciaka z jakimś murzynem. o.O Serio, albo - bitch, I'm rich , albo miał dobre serduszko. Stawiam raczej na to drugie, bo gdyby było pierwsze, nie mieszkali by w takim małym domku. No cóż, ciekawa jestem co się stało, że nagle magicznym cudem, Suho nie żyje. Został otruty czy jak? No cóż, na pewno kiedyś eis tego dowiemy w kolejnych rozdziałach. Na razie wiadomo jest, że oprawca zabija swoje ofiary 3 dnia od poprzedniego morderstwa. :O A to już nieco wiele , aby rozwiązać zagadkę. Trzymam kciuki, aby szeryf rozwiązał to wszystko. :D
Nie masz za co przepraszać ;< To ja będę was przepraszać, bo tydzień temu miałam wstawić rozdział, ale się rozleniwiłam przez te wakację. Bo wcześniej FF odciągały mnie od nauki.. teraz wszystko inne odciąga mnie od opowiadań D: Mam też nadzieję, że poprawka dobrze poszła (lub pójdzie - nie jestem pewna kiedy się piszę poprawkę o;)
UsuńNaprawdę nie cierpisz Tae w długich, rudych włosach?... A ja dawałam go takiego w każdym FF xD
Proszę... nie wspominaj mi o Minho w sukience i peruce... Najgorsze jest to, że jest bardziej kobiecy niż ja.... Załamać się idzie. Do tego Taemin przy danger sie zrobił męski, a Choi kobiecy... noup,noup,noup! Świat się kończy... xD
Oj tam, nawet w sukience i długich włosach bym się z nim umówiła... W końcu nadal pod tą sukienką jest cudowne ciało D:
Ow, cieszę się z twojej miłości do Baekyeol, bo po Kaisoo to chyba mój ukochany paring EXO ;3 Suho ogólnie dla mnie to taki dobry gość, który pomoże kiedy tylko może. Dlatego on mi się wydał idealny, chociaż z początku w ogóle nie miałam pomysłu na jego historię D:
Korci mnie, aby powiedzieć o słowo za dużo, ale to by mogło zniszczyć niespodziankę... dlatego proszę, poczekaj cierpliwie~ Zacznie się szkoła, to i rozdziały będą regularne ;3
UsuńZnam twój wakacyjny ból jeśli chodzi o pisanie. :/ U mnie jest podobnie, bo albo brak czasu, matma, albo po prostu chcę odpocząć i nie mam ochoty niczego pisać, przez nadmiar obowiązków, eh... Aż dziw, że pisałam kiedyś dzień w dzień, i czułam się okropnie, jeśli jakiś dzień nic nie pisałam. Taka byłam zaborcza. o.O A teraz dopadł mnie leń, i chyba się starzeje, haha. xD
I mam porpawkę we wtorek. :O Liczę na rzeczy, w których jestem dobra. Jak mi dowalą w większej ilości geometrię, czy kąty, to się chyba zastrzelę. -_-
Tak! Też tak sazę. Co oni robia z tym przystojnym żabolem?! ;.; Serio nie ogarniam tych przebieranek. Jakoś kobiet nie przebieraja za mężczyzn, albo nie jestem taka ogarnięta w girls bandach. xD
No ja też bym się umówiła, bo nie można gardzić taką przystojną twarzyczką, i wyrzeźbionym ciałkiem, ale no... jednak wolałabym by był w męskiej wersji, a nie kobiety o dłuższych i zgrabniejszych nogach niż ja. ;.;
No cóż, sama jestem za, byś niczego mi nie pisała na temat zagadki. Wolę być zaskoczona, niż wiedzieć wszystko, czy coś. :/ Tak, przyjdzie szkoła, to będziesz pisać, zamaist sieuczyc co? Nie ładnie! Matura sama sie nie napiszę. :P I aż Ci współczuję, chociaż kto wie, że matmy nie dadzą łątwej, skoror nam taki zaskok dowalili, ze tyl ludu poległo. :/ No cóż będę czekałą na kolejne rozdziały z cierpliwością, bo jedyne w jakim kirunku an razie mogę teraz iść, to praca. XD Chociaż, tak bardzo mi się nie chce niczego szukać, jednak mam dość ciagłego brania od rodziców. :/