niedziela, 22 czerwca 2014

Small town, creepy town - 2.Samotnik




Młody mężczyzna przebierał nogami, pedałując ile sił. I tak już był spóźniony do pracy. Co z tego, że była niedziela, a większość normalnych mieszkańców spędzała ten czas na relaksie, spędzaniu czasu z rodziną czy przyjaciółmi? On niestety nie był jak większość tego miasteczka. Przyjechał tutaj z rodzicami kilka lat wcześniej, ci jednak podczas drogi do pobliskiego miasta mieli wypadek samochodowy i nigdy już nie wrócili. Był wtedy jeszcze dzieciakiem. Miał ledwo szesnaście lat, jednak szybko musiał dorosnąć. Wszystkim wmawiał, że rodzice wyjechali na dłużej i co jakiś czas wysyłają mu pieniądze, która tak naprawdę były ubezpieczeniem. Dodatkowo po ich śmierci dostał spadek po babci, jako jedyna, najbliższa rodzina. Niestety nie mógł się porządnie ustawić za takie grosze od państwa. Wcześnie zaczął pracować, łącząc to jednocześnie ze szkołą. Pragnął wyjechać z tego miasteczka, lecz ledwo wiązał koniec z końcem. W końcu czynsz swoje kosztował, woda oraz codzienne życie. Po śmierci rodziców sprzedał też dom, używając do tego Internetu i przelewów, nie załatwiając niczego w cztery oczy. Mieszkali wtedy poza miasteczkiem, a jego ojciec pracował w centrum. Ponieważ nie mieszkali w samym mieście, nikt nie zwrócił uwagi na to, że dom został sprzedany. Szatyn musiał jednak pożegnać się z miejscem, w którym spędził cztery lata oraz które przywoływało wspomnienia o rodzicach. Było to trudna, lecz konieczna decyzja. Jego mieszkanie było trzy razy mniejsze, ale przytulne, chociaż nadal wydawało mu się po dwóch latach puste. Nadal nie umiał przywyknąć do samotności, przez co często zasypiał przy zapalonym telewizorze, byleby słyszeć jakiś hałas, chociaż namiastkę ludzkiego głosu i rozmów.

Mężczyzna zatrzymał się kilka metrów przed tłumem gapiów. Zauważył auto szeryfa, niewielką kartkę ze szpitala, a raczej szpitalika w centrum oraz czarne auto z wydłużonym tyłem, która należało do grabarza. Szatyn parsknął rozbawiony, bo na myśl przyszła mu walka śmierci z aniołem o duszę człowieka. Z początku pomyślał, że stary Stan kopnął w kalendarz i właśnie wącha kwiatki od spodu, ale to nie miało najmniejszego sensu. W takim wypadku nie zebrałaby się taka grupa ludzi, która utrudniała mu przejażdżkę. Nie mając innego wyjścia zszedł z roweru, prowadząc go powoli przez 
tłum. Przechodząc usłyszał urywki rozmów, głównie starych dewotek.

- To straszne! Pewnie powiesił się przez Lizzy – mruknęła jedna z staruszek, szepcząc do swojej przyjaciółki. Chociaż jej szept był na tyle głośny, że kilka osób w około ją usłyszało.

- Oni tak się kochali… - przytaknęła jej druga, a Minho stanął w miejscu. Był dość wysoki, przez co widział ponad głowami ludzi przed sobą. Nie chciał ujrzeć tego, o czym pomyślał. Nie pragnął dojrzeć naprawdę obrazów, które nasuwał mu umysł. Z chodnika widział kawałek szopy. Kilku policjantów kręciło się, spisując zeznania starego Stana, który stał roztrzęsiony, rozbieganym wzrokiem rozglądając się dookoła. Wtedy na noszach wywieźli ciało. Przykryte czarną płachtą. Taką samą, w jakie zawinięte było ciało Lizzy. Wszyscy zaczęli się rozstępować, a rozmowy nagle ucichły. Szatyn obserwował czujnie ciało pod płachtą, pragnąc dojrzeć coś, co rozwieje jego przypuszczenia. Kiedy nosze musiały pokonać niewielkie wzniesienie między chodnikiem a posesją, ciało podskoczyło, a spod czarnego materiału wyłoniła się dłoń. Szatyn zagryzł mocno zęby, odwracając wzrok, zamykając oczy. Zobaczył liczne bransoletki, rzemyki oraz niewielką, delikatną obrączkę, którą Kris wraz z Lizzy dali sobie jako dowód swojej miłości. To właśnie on pojechał z WiFanem do miasta kilka kilometrów dalej, pomóc mu wybrać. W sumie nie byli przyjaciółmi, jednak Kris nie miał właściwie przyjaciół, lecz samych znajomych. Wśród znajomych, to właśnie szatyn był tym najlepszym i najbardziej zaufanym. Kiedy chowali ciało do niewielkiej karetki, rozmowy na nowo zawrzały. On jednak nie chciał słuchać gadania tych starych bab, które niewiele wiedziały o Krisie. On nie był kimś, kto odebrałby sobie życie przez śmierć ukochanej! Pragnął w tej chwili przywalić każdemu, kto uważał inaczej. Ostatecznie jednak spuścił jedynie głowę i przepchnął się przez tłum. Kiedy w końcu miał wolną przestrzeń wokół siebie, wsiadł czym prędzej na rower, gnając do pracy. Był spóźniony, a nie mógł sobie na to pozwolić. Musiał dalej trwać w swojej monotonii, nie pozwalając przygnębieniu nim zawładnąć.

Przyjechał o pół godziny za późno, przez go właściciel musiał stać na kasie. Spojrzał gniewnie na szatyna, na razie jednak obsługiwał klientkę, żegnając ją z firmowym uśmiechem. Kiedy drzwi zamknęły się za kobietą, właściciel wyszedł zza lady, idąc do chłopaka, który stał już obok, czekając na reprymendę.  

- Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie – mruknął, krzyżując ramiona na piersi, tupiąc nerwowo głową. Właściciel był nadal młodym mężczyzną, jednak jego oblicze było mizerne, niczym u ciężko pracującego człowieka, który ma na głowie cały interes. Jego żona nie nadawała się do pracy i należała do kółka gospodyń domowych, które spotykało się cztery razy w tygodniu w centrum, chociaż ich spędzanie czasu, niewiele miało wspólnego z nazwą. Był to raczej klub plotkar i panienek lubiących się zabawić przy owocowych drinkach nad basenem. Szatyn spotkał ją jedynie kilka razy, jednak nie lubił tego typu kobiet. Jego własna matka była przebojową kobieta, jednak różniła się od tych kobiet w miasteczku. Wiedziała zawsze co powiedzieć i jak się zachować. Umiała się zabawić i bez alkoholu i uwielbiała przygody.  Do tego była naturalnie piękna, chociaż to może on po prostu ją idealizował we własnych wspomnieniach.

- Właściwie to mam… - mruknął chłopak, opowiadając po kolei swoją drogę do pracy, uwzględniając w tym swój postój przy działce Stana. W tym czasie przez drzwi wszedł kolejny klient, który tak właściwie nim nie był. Dwójka mężczyzny jedynie przelotnie na niego spojrzała, wracając do przerwanej rozmowy. Nowy przybysz zmarszczył brwi, przyglądając się swojemu ojcu, który poklepał ich pracownika po ramieniu i odszedł. Taemin przechylił głowę w bok, przyglądając się szatynowi, który stał ze spuszczoną głową, oglądając jakieś papiery. Ojciec rudzielca uśmiechnął się do swojego syna, który odwzajemnił gest. Tae kochał swojego ojca i często było mu go żal, kiedy widział coraz większe doły pod jego oczami. Kilka razy próbował mu pomóc w sklepie, jednak przynosił więcej szkód niż pomocy. Niestety, jak swoja matka, miał dwie lewe ręce do roboty. Taemin wszedł między regały, biorąc jakieś nowe wydanie magazynu oraz żelki, z tym wszystkim poszedł do kasy, jednak minął ją i wszedł za ladę, siadając na krześle z tyłu, paczkę żelek odkładając obok, otwierając od razu magazyn. Szatyn spojrzał na produkty, która miał w rękach chłopak, po czym wpisał je na specjalną listę, która nosiła nazwę „zakupy Taemina”. Musieli zawsze wszystko zapisywać przed co miesięcznym rozliczeniem. Nie wbijał tego jednak na paragon, bo potem byłby tylko problem z rozliczeniem tego wszystkiego, bo brakowałoby pieniędzy w kasie, a skąd pewność, że akurat te brakujące sumy pochodzą z zakupów Tae? Dlatego właśnie rudzielec miał osobny zeszyt.

- Czy coś cię gryzie? – zapytał młodszy chłopak, patrząc na mężczyznę znad gazety. Ten z początku nie zauważył, że chłopak mówi do niego. Tae odłożył czasopismo, siadając na ladzie obok kasy. I tak na razie nie było klientów, więc nikomu nie przeszkadzał. – Minho, czy coś się stało? – dopytał, widząc zagubiony wzrok znajomego oraz dość bladą cerę. Wyglądał jakby był chory lub miał zaraz zwymiotować ze zdenerwowania. Ten dopiero, kiedy chłopak był obok, podniósł wzrok, patrząc w te wielkie, czekoladowe oczy. Próbował wymusić uśmiech, lecz wyszedł mu bardziej grymas. Pokręcił głową, dając znak, że nie chce rozmawiać, jednak mogło to też zostać zrozumiane jako nic się nie stało. To i tak nieważne jak Tae to zrozumie. Ten jednak niestety jest uparty, w ten słodki sposób, przez który człowiek w końcu ulega.

- Chodzi o Krisa – zaczął, jednak Taemin szybko wszedł mu w zdanie, pewien, że wie o co chodzi.

- Przejmujesz się tym, że ten jest przygnębiony po śmierci Lizzy? – dopyta, pewien, że zna odpowiedź. Choi zagryzł mocno polik od środka, odwracając wzrok. Parsknął przy tym rozbawiony, chociaż był to raczej śmiech przepełniony goryczą.

- Już dłużej nie będzie przygnębiony – mruknął, wpatrzony w jeden punkt przed sobą, gdzieś bardzo daleko. Tae spojrzał na niego niepewnie, nie rozumiejąc znaczenia słów znajomego. Minho po dłużej chwili ciszy w końcu na niego spojrzał. Już miał coś powiedzieć, jednak wtedy wszedł klient, od razu podchodząc do lady, prosząc o paczkę papierosów oraz gumę do żucia i lizaka dla małej córeczki. Choi przydział firmowy uśmiech, który zniknął zaraz po zamknięciu się drzwi za mężczyznom. Wtedy Minho ponownie spojrzał na Taemina, a jego hebanowe oczy wydawały się puste, co przeraziło rudzielca. – Kris nie żyje. Popełnił samobójstwo – niemal wypluł te słowa z obrzydzeniem, bo nie wierzył w to, że mężczyzna mógłby coś takiego zrobić. Tae nie wiedział co powiedzieć, jednak idealnie wiedział co zrobić. Właściwie jego ciało wiedziało. Wyciągnął ramiona, obejmując szatyna wokół szyi. Minho pozwolił mu na to, samemu przysuwając się bliżej, ukrywając głowę w zagłębieniu szyi rudzielca. Taemin głaskał go powoli po plecach, a Choi starał się, aby łzy nie pojawiły się w jego oczach.

- Czy mogę coś dla ciebie zrobić? – dopytał chłopak, czując się źle, że nie wie co poczynić w tej sytuacji. Minho w końcu delikatnie się od niego odsunął, targając po długich, rudych włosach. Uśmiechnął się jedynie, samemu nie wiedząc, czy jest coś, co jest go teraz w stanie pocieszyć. Był jednak wdzięczny znajomemu, że ten okazał mu współczucie, chociaż zwykle nim gardził. Wiele osób mu współczuło, po tym jak wyszło na jaw, że jego rodzice nie żyją. Na szczęście zdążył wtedy skończyć osiemnaście lat, więc nie przydzielili go do żadnej rodziny zastępczej. Od tamtej pory często miał do czynienia ze współczuciem, którego zaczął się brzydził, teraz było mu jednak potrzebne, kiedy stracił dobrego znajomego. Może nawet mógł go nazwać przyjacielem? Była to po prostu dziwna przyjaźń…

***

- Nie wiem co zrobić – ciche westchnienie chłopaka wypełniło jasny, pastelowy pokój jego przyjaciela, który siedział na ziemi i nakładał bezbarwną odżywkę na paznokcie. Dbał o nie, co nie było gejowskie. Obecnie takie rzeczy były po prostu przypisywane metroseksualnym facetom. Kibum uwielbiał te nowe określenia, których się używa dla biseksualistów, którzy chodzili z kobietami, jednak nadal uwielbiali dbać o wygląd, próbując przy tym zachować resztki swojej męskości, wymyślając dla siebie własne, dziwne określenia.

- Z? – dopytał blondyn, wydawał się średnio zainteresowany, chociaż zawsze go obchodziły problemy swojego przyjaciela. Najlepszego i praktycznie jedynego. Poza Tae była jeszcze jedna osoba z którą był blisko, jednak nie mówił nikomu o tym, że się znają, bo to źle by się skończyło dla obojga.

- Minho jest smutny i nie wiem jak go pocieszyć – odparł, a Kibum mógł się tego spodziewać, ostatnio wszystkie tematy schodziły na szatyna. Blondyn wywrócił oczami, pozwolił mu jednak gadać dalej. Sam dowiedział się o Krisie dość szybko. W końcu była już niedziela wieczór, a informację szybko się rozchodzą. Wszyscy uważali, że powiesił się w rozpaczy po utracie ukochanej, jednak Kibum nie podzielał zdania większości.

- Ciągle tylko Minho i Minho. Minto to, Minho tamto… - mruknął blondyn, prychając pogardliwie. Nie to, aby nie chciał słuchać przyjaciela, jednak nie przepadał jakoś za szatynem. Czasami po prostu jest tak, że za kimś się nie przepada, bez żadnego, konkretnego powodu. – Zakochałeś się w nim, czy co? – dopytał, a kiedy nie usłyszał odpowiedzi, spojrzał na przyjaciela. Ten siedział na łóżku, patrząc na swoje dłonie, ukryty pod gęstą grzywką, jednak nawet jego uszy były czerwone. Key spojrzał na niego zszokowany, a szeroki uśmiech wpłynął na jego usta. – Serio?! – niemal krzyknął, od razu podrywając się z podłogi, siadając obok przyjaciela, podnosząc jego głowę. Ten od razu się wyrwał, ukrywając twarz w dłoniach.

- Kibum! – jęknął żałośnie, pragnąc aby przyjaciel dał mu spokój. Wiedział jaki ten potrafi być upierdliwy, kiedy coś go zainteresuje.

- Nie wiedziałem Minnie, że też lubisz facetów – wyszeptał to przyciszonym głosem, odsuwając mało delikatnie dłonie od twarzy chłopaka. Ten wziął głębszy wdech, wydychając zaraz całe powietrze z płuc.

- Ja też nie wiedziałem… - odparł równie cicho, zupełnie jakby ktoś miał ich usłyszeć. Chyba zaczęła mu się udzielać paranoja Key, który uważał, że w tym miasteczku ściany mają uszy. – Naprawdę chce, aby się uśmiechnął – odparł rudzielec, patrząc szczenięco na blondyna. Ten westchnął, siadając już normalnie na łóżku, puszczając nadgarstki chłopaka. Następną godzinę, a może dwie, przegadali na tym, co Tae powinien zrobić, aby poprawić humor Choi. Niestety Kibum nie za dobrze go znał, aby jakoś mu doradzić. Do tego wydawał się jakiś przygaszony, kiedy wspominali o Krisie. Key co prawda znał wiele osób, kilka go nie lubiło, nawet dużo było takich osób, jednak z Krisem jakoś umiał się dogadać, do tego chodzili wspólnie na angielski i czasem odrabiali pracę w bibliotece. Nadal jednak nie wiedzieli, jak pomóc Minho. Key poradził Taeminowi, aby ten słuchał serca, chociaż sam nigdy tego nie robił. Może kilka razy w życiu, przez co teraz miał tak spaprane życie, jednak nie chciał się teraz nad tym rozwodzić, podczas gdy miał inne problemy na głowie.

***

- Aport! – krzyknął chłopak, rzucając ulubioną, czerwoną piłeczkę Soni. Pies zaszczekał donośnie, puszczając się biegiem. D.O uśmiechnął się szeroko, patrząc na biegnącego pupila. Oczywiście jak zwykle, kiedy ten wracał, musiał zrobić unik, aby nie przywitać się z ziemią, kiedy Sonia zbyt entuzjastycznie będzie chciała mu oddać piłkę. Tym razem jednak zamyślił się o chwilę za długo, przez co potknął się o własne nogi, kiedy pies szarżował na niego. Sonia stanęła nad nim, z troską wypisaną w swoich wielkich, psich oczach. Kyngsoo poklepał ją po pysku, podnosząc się niechętnie z trawy, w akompaniamencie cichego śmiechu. Od razu odwrócił głowę, napotykając roześmiane oblicze swojego sąsiada – Tao. D.O rzucił znowu psu piłkę, podchodząc bliżej płotu odgradzającego jego dom. – Hej – przywitał się, wywracając oczami i uderzając znajomego w ramie, kiedy ten nadal chichotał. Chłopak skrzywił się i w końcu zamilkł, witając się jak należy.

- Widzę, że Kai ją znalazł – odparł, wskazując gestem głowy na psa. Czerwonowłosy kiwnął głową, zaraz jednak spojrzał pytająco na Tao, na co ten począł tłumaczyć – Spotkałem go nad ranem po tej ulewie. Trochę mu pomogłem, ale znasz mnie. Nie jestem zbyt dobry w poszukiwaniach – blondyn zaśmiał się cicho, nawiązując do tego, jak rok wcześniej poszedł do lasu, w efekcie czego połowa miasteczka musiała go szukać. – Nasz Jongin wiele dla ciebie zrobi – dodał, uśmiechając się szelmowsko, opierając głowę o dłoń, która spoczywała na płocie.

- T-tak, to dobry przyjaciel – odparł, czując, że się rumieni. Sonia już dawno przybiegła z piłką, widząc jednak Tao, usiadła w miejscu, machając szczęśliwa ogonem.

- Przyjaciel, oczywiście… - ostatnie sylaby przeciągnął, dając w ten sposób do zrozumienia, że jest to raczej sarkastyczna uwaga. Po tej uwadze, D.O zarumienił się jeszcze bardziej. Nikt nie wiedział o jego uczuciu do Kaia, chyba, że się domyślali. Jedynie Tao, który był jego sąsiadem od zawsze, wiedział, że coś jest na rzeczy. – No już, nie wstydź się tak – mówiąc to, dotknął jego zaróżowionego polika, uśmiechając się kącikiem ust.

- To i tak nie ma znaczenie – odparł, a humor od razu mu opadł. Mógł się przed nim otworzyć, co było dla niego wielką ulgą na duszy.

- Nie mów tak. Kiedyś nadejdzie twoja kolej – chciał go podnieść na duchu, nie mogąc patrzeć na znajomego z taką smutną miną.

- Na razie to nieodwzajemnione uczucie – dodał D.O, uśmiechając się niemrawo. W końcu kiwnął głową na psa, wskazując mu palcem dom. Jakoś ode chciało mu się zabaw. Tao jeszcze raz go pogłaskał, nim zabrał dłoń.

- Trzymaj się – odparł, na co chłopak przytaknął, obdarzając go jeszcze jednym uśmiechem, nim obrócił się, idąc w stronę wejścia. Tao obracał jeszcze chwilę telefon w dłoni. Wiedział jak to jest, kochać bez wzajemności i męczyć się z tym wiele lat. W końcu odsunął się od płotu, idąc do swojego domu. W środku, pomimo ogólnie pogodnej niedzieli, było dość ponuro. W salonie grał telewizor, a przed fotelem siedziała jego matka, trzymając w dłoni butelkę, a w drugiej szklankę, chociaż i tak nie była jej na nic potrzebna, bo piła z kwinta. – Wróciłem – odparł cicho, nie chcąc zwracać na siebie jej uwagi, o ile ta w ogóle jest przytomna.

- Tao… Tao! Przynieś mi piwo z lodówki! – krzyknęła jego matka, blondyn jednak pozostał niewzruszony, idąc po schodach do swojego pokoju, w którym zamknie się na kolejne godziny. Jak zwykle włączy komputer, założy słuchawki i zacznie rozmawiać ze swoimi znajomymi, którzy go wysłuchają i wesprą. Chłopak nienawidził swojego życia w tym miasteczku. Nienawidził matki oraz samego siebie za to, ze nie umie jej pokochać. Mimo to nie dziwił się ojcu, który odszedł od nich, wyprowadzając się z tego miejsca. Jego też nienawidził, bo nie zabrał go ze sobą. Tylko w internecie potrafił się odnaleźć. Jeszcze kawałek dzielił go od spokoju własnego pokoju. Usłyszał jeszcze z dołu jak matka na niego bluźni za to, iż ten tak ją zignorował. – Niewdzięczny bachor! Jesteś gorszy niż ojciec. Dwa sukinsyny! – krzyczała, jednak jej krzyki nigdy nie wychodziły poza te mury. Za dnia była z niej porządna kobieta, lecz kiedy tylko drzwi domu się za nią zamykały, stawała się właśnie takim człowiekiem. Chłopak zamknął za sobą drzwi na zamek, który założył dwa lata temu, kiedy matka pierwszy raz po pijaku podniosła na niego rękę. Następne pół dnia spędził na fotelu.

***

Był poniedziałek po południ, kiedy Sehun spakował szybko podręczniki, niemal wybiegając ze szkoły, aby pobiec do swojego chłopaka, który pracował w ratuszu. Zwykle w pierwszy poniedziałek miesiąca chodzili do restauracji na kolację, potem na długi spacer, aby następnie spędzić noc wspólnie z domu młodszego chłopaka. Ten już dawno umówił się z rodzicami, że tego dnia się wyniosą na całą noc, aby ci mogliby być sami. To był uczciwy układ, tym bardziej, że potem niewiele było okazji, aby mogli spędzić czas razem. Przynajmniej nie w taki sposób, jak w te poniedziałki. Zawsze wtedy miał lepszy humor, a na treningach był raczej rozkojarzony, dlatego z czasem odpuścił je sobie, nadrabiając innego dnia.

Sehun szedł przez główną cześć miasta, które nazywano centrum. Chociaż on sam nie zwykł tak go nazywać. W samym środku znajdowała się niewielka fontanna, wokół kilka sadzonek oraz ławki. Droga była murowana, a w okolicach znajdował się sklep z ubraniami, które przywożono raz miesięcznie z większego miasta, do tego był jeszcze warzywniak oraz ratusz i motelik dla przyjezdnych.  Chłopak swoje kroki skierował w stronę ratusza, który był jedną z najstarszych budowli. Architektura tego miejsca przywodziła na myśl hybrydę neogotyku oraz neoklasycyzmu. Kolumny przy samym wejściu oraz ostro zakończonej wieżyczka z dzwonem i łuki przy oknach. Wyglądało to dość komicznie, chociaż pewnie dla większego znawcy sztuki mogłoby być to coś interesującego, nowego, świeżego.

W środku przywitała go starsza kobieta, dość przyjemna była z niej babka. Zbliżała się do pięćdziesiątki, mimo to nadal żywiołowa i dbała o swój wygląd. Co tydzień chodziła do fryzjera, aby ten ułożył jej włosy, nałożył odżywkę czy inne świństwa, których używają głównie kobiety. Przechodząc dalej mijał kolejne, głównie zamknięte, drzwi. Aż w końcu dotarł do tych z numerem czternaście, gdzie była księgowość i inna robota papierkowa, związana ze sprawami wydatków miasta czy mieszkańców na rzecz miasteczka. To tam pracował jego chłopak, zawalony teraz stertą kartek. LuHan nawet nie musiał podnosić głowy, aby wiedzieć kto wszedł. Sehun był zawsze punktualny. Co czasami kochał, a niekiedy nienawidził. W tym momencie nie wiedział jak się do tego odnieść. Z jednej strony pragnął spokoju, aby skończyć powierzoną mu pracę, z drugiej jednak chciał chwili przerwy i aby ktoś go przytulił. Do tego nie było nikogo w pokoju, w którym pracowało zwykle jeszcze troje ludzi, przez co teraz, będąc samemu, nie miał się do kogo odezwać. W końcu był towarzyskim typem, więc zbyt długa cisza go drażniła.

- Hej, piękny – Sehun podszedł do chłopaka od tyłu, przytulając go i całując w skroń. Mogli sobie na to pozwolić, skoro nikogo nie było w pobliżu. W sumie młodszy chłopak najchętniej zrzuciłby te papiery, rzucił na to biurko kochanka i przeleciał go tak mocno i dobrze, że cały budynek słyszałby jak ten jęczy. Miał dzisiaj nastrój go zdominować, a nieczęsto się to zdarza. Zwykle się wymieniają kto jest na górze. Czasem jednak Sehun ma różne zachcianki.

- Hej – mruknął, odchylając głowę, aby ucałował chłopaka w usta, widząc jednak jego minę, wywrócił oczami i po krótkim buziaku, wrócił wzrokiem do papierów. – Zapomnij o tym. Nie w pracy – odparł, przewidując zamiary chłopaka. Znał go nie od dzisiaj i wiedział często co siedzi w tym kudłatym łbie. Zwłaszcza w poniedziałki, kiedy myśli Sehuna kręciły się głównie wokół seksu.

- Czemu? – jęknął żałośnie młodszy chłopak, opierając głowę na ramieniu kochanka, zaczynając coraz bardziej na nim wisieć, obciążając go tym samym swoim ciężarem. – Nikogo nie ma przecież, nie zauważą, a na drzwiach założymy skarpetkę – prosił dalej, LuHan jednak był nieustępliwy, chociaż skłamałby jakby powiedział, że nie podnieca go myśl o tym. Wiedział też, że jeśli to tutaj zrobią, wtedy to wspomnienie nie opuści jego głowy, przez co ciężko mu będzie skupić się na pracy. Sehun, widząc, że jego skamlenie nic nie daje, postanowił nie naciskać, aby nie zezłościć kochanka, widząc, że ten wyraźnie jest czymś zmartwiony. Nawet podejrzewał czym. Dzisiaj z samego rana odbył się apel, na którym uczczono odejście Krisa z tego świata. To nie tak, że Oh był nieczuły. Po prostu nie okazywał tak tego wszystkiego jak inni i szybko zapominał o nieprzyjemnych rzeczach, wierząc, że czas leczy rany i nie ma co roztrząsać dawnych przykrości.

***

Był wtorek, wczesny ranek, kiedy Kyungsoo wybrał się na dłuższy spacer, o piątej czterdzieści, z psem. Jego celem była piekarnia w centrum. Zwykle to jego mama chodziła około dziewiątej na zakupy spożywcze, jednak chłopak tego dnia nie mógł spać. Koszmary go dręczyły w nocy i jakieś hałasy za oknem. Tego wieczora była też pełnia, a wtedy zwykle miał problemy z zaśnięciem. Więc, aby nieco otrzeźwieć po zarwanej nocy, udał się na długą przechadzkę z Sonią. Ulicę o tej godzinie były całkowicie puste, a delikatna mgła otaczała całe miasteczko. D.O w uszach miał słuchawki, z których leciała spokojna i przyjemna ballada. Nie kojarzył nawet za bardzo zespołu, jednak bardzo lubił ten utwór. Z resztą nigdy nie był kimś, kto skupia się bardziej na muzykach, ich życiu czy też skandalach, a na muzyce, którą tworzą.

Sonia zatrzymała się po drugiej stronie ulicy, dość spory kawałek wybiegając na przód. Usiadła na chodniku, podnosząc pysk wysoko w górę. Znajdowała się już w centrum, przy budynku ratuszu. Nim Kyungsoo zdążył do niej podejść i, tak jak ona, podnieść wysoko głowę, z dachu, zaraz koło psa, spadło coś dużego. Sonia uciekła przestraszona, szczekając głośno, chociaż to było nic, w porównaniu do krzyku jaki wydobył się z ust chłopaka. Czuł, jak to co zdążył zjeść nad ranem podchodzi mu do gardła, pragnąc znaleźć ujście, kiedy wzrok nie chciał uciec od ciała na chodniku. Z roztrzaskanej głowy wylewała się szkarłatna ciecz, a szyja oraz reszta ciała były wygięte w dziwny sposób. D.O czuł jak jego oczu zachodzą mgła oraz robią się wilgotne. Mimo to nie potrafił odwrócić wzroku, a nieustanne szczekanie psa dochodziło do niego jakby zza muru, kiedy patrzył w znajome oczy swojego przyjaciela i sąsiada. 

14 komentarzy:

  1. Ahhh rozdział jest świetny, tak wiem mówię to przy każdym Twoim opowiadaniu, ale zawsze wywiera na mnie ogromne wrażenie *-*
    Postać Minho jest bardzo fajna~ Taki tajemniczy i skryty jak zwykle ^^ Ogólnie to jego relacje z Tae mi się spodobały. Nie są zbyt blisko i cała atmosfera między nimi jest taka niezręczna. Lubię jak akcja między dwiema osobami rozwija się nie za szybko i jest tak normalnie :3
    Key jest najlepszy, nic dodać nic ująć! Puki co najbardziej mi przypadł do gustu w całym ff ^^ Czyżby tą drugą osobą z którą Key ma lepsze kontakty był nasz kochany Jjongie? Hehe chcę już wiedzieć~
    Relacje między Tao i jego matką są straszne >< Ogólnie rodzice którzy piją dużo alkoholu są nie fajni.. Sama postać pandy jest fajna, ale jest mi dosyć smutno, bo domyślam się, ze to on umarł na końcu i nie zdążyliśmy go jest dokładnie poznać :c
    HunHan jest słodki no nie mogę nic innego dodać. To jedyne określenie jakie mi się nasuwa na myśl o nich ^^ Taki układ z poniedziałkami jest na prawdę fajny xd
    Ogólnie jest kilka błędów więc może czytanie tekstu jeszcze raz lub załatwienie sobie kogoś do sprawdzenia nie będzie złym rozwiązaniem ^^
    Pozdrawiam, Grellu ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja za każdym razem chętnie słucham twoich pochwał, bo sprawiają mi wiele przyjemności ;3
      Jak zwykle? Och, to niedobrze! Nie no, w sumie też go lubie takiego skrytego, niedostępnego >D A jego relację z Tae... nie miałam na nie za bardzo pomysłu, ale chyba czasem ten brak pomysłu przekłada się na dobry efekt xd
      Och, tak, kochany Kibum ulubioną postacią~! A poczekaj do następnego rozdziału, to może polubisz go jeszcze bardziej :3 Nie powiem ci też, kto jest tą drugą osobą, która lubi Key. To by było zbyt łatwe xd
      W sumie póki co umarł Kris, którego zbyt dokładnie nie zdążyłam przedstawić, potem Tao, który też mignął raptem raz... ach, te śmierci postaci drugoplanowych xD
      I poszukam jakieś bety, poszukam ^^

      Usuń
  2. boże kolejna śmierć... teraz serio się boje! bo o ile to jeszcze są exo, to jest mi przykro... ale przecież jak coś będzie z szajni to ja umrę! XD
    to teraz uwaga...
    LSJHADF jBSHAfd kuAWBDFB ad ASDF ghjds hAD ukgESAFJ hkA>D AEJGD hasLD f 2MIN 2MIN 2MIIIIN!!!! *_________* błagam nie zabijaj mi ich! wszystkich, tylko nie JongKey i 2MIN ;_; nie przeżyje tego no kurde sama się powieszę, albo rzucę z dachu :C
    biedny mój Minho. musi sobie sam radzić... :c najpierw rodzina, potem kumpel... biedny no :c daj mu troszkę szczęścia z taeminem nooo ;____;
    o Keyu wspominałam już chyba, że kocham ne? wspominałam? tak? to kocham go XD i jestem ciekawa kto to ten jego "bliższy" ktoś. nie to, żebym się nie domyślała : D ale u Ciebie to wszystko może być różne :<
    strasznie bałam się, że będzie mi się ciężko czytać przez to exo. i chociaż brak mi szajniaków [ bo ja bym mogła 40 stronicowe rozdziały o nich czytać XD ], to i tak jestem mega zadowolona! i ani troszkę mi nie przeszkadzają : o ba, nawet lubiem te wstawki z nimi : o dziwne XD to chyba Twoja zasługa c :
    szkoda tylko, że tak wszyscy giną :c no kurde fatum jakieś?! co to ma być ;___; czekam na kolejny rozdział, jednocześnie sikając ze strachu :<
    pewnie nie będę długo czekać, ale i tak już chce! i nie chce... boże, nienawidzę Cię XD
    dużo wenuchy! < 3.
    dei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muehehe * szatański śmiech, zwiastujący wszelkie zło tego świata ( lub opowiadania ) * ale tak serio, to spokojnie ( ach, trochę mi odwala przez gorączkę ;< )
      Hehe, cieszę się, że uszczęśliwiłam cię 2minem :3 Oj, nie umieraj, jeśli oni umrą... ;< Będzie mi bardzo przykro!
      Dać Minho trochę szczęścia z Taeminem ? * myśli * no nieee wiem... xd
      Tak,tak, wspomniałaś, ale nie dziwie się. Kto nie kocha takich postaci jak on? ( znajdzie się kilka osób xd )
      Ej, zaraz brak Shinee... prawie cały rozdział był poświęcony im! xD Nie no, ale rozumiem co czujesz ;< Ale skoro dzięki mnie, Ci to nie przeszkadza, to jestem bardzo, bardzo szczęśliwa ~
      Och,Och, spokojnie, nie stresuj się, będzie dobrze... w końcu podobno jest jakieś życie po śmierci xD * stresuje ja *

      Usuń
  3. Boziu! teraz Tao? o.O Dlaczego ta słodka pandzia? ;.; Matka alkoholiczka, to przecież nie powód do... samobojstwa? Chociaż ja bym powiedziała, że to zabójstwo, skoro jego kończyny były powyginanie nienaturalnie. No chyba, że nagle sie takie zrobiły przez upadek. :O Serio, to całe miasto jest jakieś creepy . XD
    No, ale nie ważne... w ogóle nie wydawał się na samotnika. W sumie czasem lepiej mieć jednego prawdziwego przyjaciela, no ale cóż... skoro D.O mu nie wystarczał, bo czułsie cały czas samotny, i wolał tamtych, to już jego sprawa. :( Ale wiesz co? Byłam pewna, że to Kai! XD Takiego stracha mi napędziłaś, że maskarka! ;.;
    W ogóle, jak ja Lubię, jak jeden członek paringu jest spokojny, zdystansowany, a drugi taki chodzący i wiecznie napalony króliczek, ahhaha. :P Oj, Sehunnie, ty zbereźniku. Chciałbyś pewnie baaardzo mocno rżnąc swojego kochasia na jego biureczku. 3:) No cóż, Lu też był nieco chętny, no ale racja, jeśli by to zrobili, każde spojrzenie na biurko przywoływałoby wspomnienia. Co sie równa z spowolnieniem w robieniu obowiązków, jakie należy robić w pracy, keke. :P
    2Min wyczuwam! :D W sumie fajnie, bo ja to lubie wszystkie paringi. Taki ze mnie dobry człowiek, haha. XD W ogóle widzę, że dużo paringów się tu szykuje, więc trzymam kciuki za moc ogarnianięcia tego! ^^ No, ale wracając, ciekawa jestem, jak ich znajomość sie dalej potoczy, i w ogole, u Kaisoo tak samo. :O Czy wyjdzie coś między nimi, czy D.O będzie takim samotnym kociaczkiem, któregojuż niekt nie będzie mógł wytulić. Podejrzewam, że teraz po tym co zobaczył, będzie przez dłuzszy czas w szoku. Mam nadzieję, że Kai, jakoś pomorze mu się z tym uporać. ;No i nie wiem, co tu jeszcze pisać... :O O Key bym sie wypowiedziała, ale szczerze mówiąc, nie wiem co mam o nim tu napisać. XD To, że jest z deka takim arogancikiem i w ogóle, to już chyab każdy wie haha XD No cóż, weny, i do następnego!~! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, myślisz, że to zabójstwo a nie samobójstwo? W sumie to byłoby już drugie samobójstwo w ciągu niecałych dwóch tygodni.. dziwne, dziwne xD
      Nie wydawał się? A według mnie tak, chociaż ja może znam jego uczucia trochę lepiej niż wy xd W końcu nie miał matki, jego jedynym przyjacielem jest D.O, od którego i tak się odsunął i nie są tak blisko jak dawniej, do tego Tao kocha kogoś bez wzajemności... kto wie, może był to jego ukochany sąsiad albo Kris? Tego się już nigdy nie dowiemy xD I serio pomyślałaś, ze to Kai? D: Ach, przepraszam! xd
      No wiesz, Sehun jest w tym wieku, kiedy hormony buzują, to nic nie może na to poradzić, że w końcu moga w spokoju to robić ;3
      Oj tak, D.O będzie w niezłym szoku... ale jakoś będzie musiał się pozbierać ( kiedyś ). W razie co ktoś go wytula ( tak po przyjacielsku xd )

      Usuń
  4. Chcesz mnie wykończyć ;_; Jeśli w każdym rozdziale będziesz zabijać jakiegoś miłego gościa to chyba muszę się przygotować psychicznie na takie rewelacje :c Plus taki, że Kyungsoo wciąż ma Kaia.
    Stary Stan (mam nadzieję, że nie pomyliłam xD) to ma przerąbane :/ Psycha w strzępkach... Chyba że co ranem widzi w szopie wisielca :D Tak czy siak ciekawe kto za tym wszystkim stoi i kto z młodych zostanie na koniec w miasteczku kekekeke
    Czekam na moment kiedy wyjawisz trochę o tym starym dziadzie, którego wszyscy się boją :D (jestem pewna, że coś wymyślisz ;))
    psst~ nwm co zrobiłaś, ale mniej było błędów! Tak trzymaj *.*
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz mi zarzucasz, że chce cię wykończyć.... xD * pogwizduje wesoło, unikając tematu śmierci co rozdział *
      Tak,tak, stary Stan xD ( sama musze sprawdzać ich imiona, bo z czasem zapominam ;< ) I współczujesz Stanowi, a co ma powiedzieć D.O? Ten to ma przerąbane, jak mu znajomy się roztrzaskał o chodnik xD I tak, coś wymyśle a propo Gnoma. Już nawet mam to wszystko rozplanowane w główce, tylko teraz umiejętnie przelać na laptopa ;3

      Usuń
  5. Notkę przeczytałam juz jakiś czas temu, na telefonie jednak niestety nie byłam w stanie skomentować ;/ a potem czas jakoś uciekł mi między palcami i tak oto jestem ;D
    Notka jak zwykle cudna, akcja zaczyna sie rozkręcać ;) zszokowała mnie wiadomość o śmierci Krisa ale nie powiem, że sie tego nie spodziewałam (ach te przeczucia xd) nieszczęśliwa miłość. Mimo iż nie jestem wielką fanką Krisa to jednak smuteczków trochę było. Kris bardzo często występuje w różnego rodzaju paringach yaoi, a przez jego śmierć trochę tych scenek ubędzie no ale cóż ...
    Nadal urzeka mnie twój styl pisania ;3 jest strasznie fajny, spójny i z chęcią bym ci go podkradła xd Miło sie czyta, lekko i nie trzeba mocno wysilać szarych komórek xd
    Wątki z TaeKey za każdym razem strasznie mnie śmieszą, nie mam pojęcia czemu , ta parka jest po prostu boska, a Key potrafi rozbroić system tym, że w ogóle jest xd Zajebistość wszem i wobec xd
    No i teraz przechodzimy do Tao ;c jakoś tak mnie serduszko zabolało po tym wątku, Tao to takie kochane, słodkie dziecko-panda (kij, że ma 20-pare lat xd) a tak skrzywdził go los (autorka ;p) Trochę smutno, ze nie będzie Taorisa, osobiście jako tako lubię ten paring wiec nie pogardziłabym (paringów yaoi nigdy dość) ale obstawiam, że Tao nekrofilem nie jest xd pocieszająca jest myśl, że będzie HunHan, Kaisoo ... (skrzywdziłaś moje serduszko, Kaixing 4ever!) JongKey, 2min ... także nie jest źle! <3
    Czekam na szybki next! ;) tuli tuli!
    (coraz biedniej z tymi moimi komentarzami =.=)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też ostatnio czas ucieka między palcami, chociaż siedzę w domu, owinięta w kołdrę i śpie cały dzień... może dlatego ten czas tak ucieka xD
      Ja właśnie bardzo lubię Krisa, dlatego szkoda mi było go uśmiercać, ale takie jest życie xD Chociaż nie wiem, czy coś mogłoby sięwydarzyć, skoro Kris był hetero ;3
      Aw, dziękuję <3 To miłe usłyszeć coś takiego, tym bardziej, że ostatnio wydaje mi się, że się pogorszyłam i coraz ciężej mi się pisze D:
      A TaeKey może tak na ciebie ciała dlatego, że oboje są swoim przeciwieństwem. Próbuje sobie przypomnieć jakieś takie śmieszne pary w literaturze albo filmach, ale mam pustkę w głowię ;< Jednak chyba wystarczy samo to, że po prostu jest tam Kibum, który jak wspomniałaś, rozbraja system ~
      Ow, nie chciałam cię zasmucać ;x Ej, zaraz, że go skrzywdziłam... takie życie (fabuła) xD No, też mi szkoda, że nie będzie Taorisa, ale... Tao kochał kogoś bez wzajemności, więc zawsze mógł to być kris! Chociaż to pewnie wiele nie zmienia xD

      Usuń
  6. Ło matko, trochę mnie tu nie było :c ludzie sobie nagle o mnie przypomnieli i nadrabialiśmy bezsensownie stracony czas :3 W dodatku pisałam nowe rozdziały z nowego opka w moim szupa dupa zeszycie do ff XD okładka oczywiście cała w JongKey :3 Ale wracając do rozdziałÓW - podoba mi się to opowiadania, co prawda trochę mi się gmatwa to wszystko, bo ma momentach z EXO mój mózg sam się wyłącza i to co czytam po mnie spływa, a trochę ich tu jest. Może jak to się bardziej rozkręci *bo przecież śmierć w każdym rozdziale to bardzo powolna akcja XDD* to jakoś ich przełknę :3 To jest tak, że odkąd czytam więcej fanficków, w tym angielskie wszystko inne przestaje mnie interesować XD Nakupowałam książek na wakacje i w tym momencie czytam chyba z siedem, bo nie potrafię już czytać o czym innym niż SHINee, bo mnie to zwyczajnie nie interesuje o.o chociaż to co wyjdzie z twojej ręki zawsze chętnie przeczytam :3
    Znowu powracając do akcji, to dużo tu śmierci, sekretów, tajemniczej aury, dziwnych postaci *taki Gnom* no i gejów XD Ale mi, jak już mówiłam, się podoba :3 Nie wiem co tam mogę jeszcze napisać, jeszcze raz wielkie sorry za niekomentowanie i postaram się robić to już na bieżąco ♡ Duuużo weny, czasu (wakacje są to trochę łatwiej c:) i regularnie komentujących osób :p Do poczytania!
    P.S. Mała reklama (bo wracam na bloga z nowym opkiem XD) - http://shinee-yaoi-fantasy.blogspot.com/ :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, troszeczkę cię nie było xd Licze też, że miło spędziłaś czas ze znajomymi. Widzę, że wiele osób ma zeszyt od ff xD Ja sama nie mam, bo jednak jestem zbyt leniwa, aby potem przepisywać, jednak mam wspólny ze znajomą, gdzie piszemy rpg o;
      Och, mam nadzieję, że z czasem uda ci się to ogarnąć, a ostatnio exo jest coraz mniej... xd Wo, 7 książek na raz? W sumie ja mam nadal 5 nieskończonych i zaczęłam 6, ale ta mam zamiar skończyć czytać... xd
      Dużo śmierci i gejów to to co ludzie lubią najbardziej xD No i trzymam za słowo co do komentowania!
      A nowe opowiadanie u ciebie na blogu przeczytam, kiedy wyzdrowieje, bo póki co ciężko jest mi się skupić ;< tylko...co z poprzednim? D: lubiłam je ;<

      Usuń
  7. Biedny Minho ;-; W tak młodym wieku stracić rodziców, to straszne. Nie dziwię się, że udawał. Sama zrobiłabym tak samo i każdemu rozpowiadała, że jednak żyją, bo nie chciałabym trafić do domu dziecka, czy coś. I tak go podziwiam, że udało mu się w miarę normalnie żyć. Choć mężczyźni mają o tyle lepiej, że przyjmą ich do prawie każdej pracy, nawet i na jakąś budowę, czy coś. Owszem, trzeba ciężko pracować, ale przynajmniej są pieniądze, a kobiet do takich prac raczej nie przyjmują. Nie wyobrażam sobie teraz, jakbym miała żyć, gdyby zabrakło moich rodziców i siostry. To byłoby straszne. Mieszkać samej, w pustym domu, gdzie cały czas panuje ta cisza. Ja zawsze włączam telewizor albo muzykę, gdy zostaje sama w domu na noc, czy cały dzień, bo nie lubię ciszy. Czuje się wtedy taka samotna.
    Nareszcie pojawił się mój kochany Taeminnie(wiem, że był już wcześniej, ale bez Minho ><) w roli pocieszyciela xD czekałam na 2min'a najbardziej haha. Dalej żal mi Krisa, ale co mogę poradzić, że od razu poprawił mi się humor z powodu tego małego aniołka w rudych włoskach?
    Kibum malujący paznokcie odżywką xD dokładnie jak ja wczoraj haha. Mam już za długie i gdyby nie były pomalowane utwardzaczem, to zaczęły by się łamać, a kocham mieć długie paznokcie, wyglądające jak tipsy ;-; dlatego idealnie rozumiem Key, który stara się dbać o swoje! Haha.
    Słodki D.O zakochany w Kai'u. A Tao taki spostrzegawczy, no proszę. Dopiero teraz zauważyłam, że to miasteczko, nawet jeśli takie małe, to pełne gejów xD haha
    Luhan pracujący w ratuszy jakoś mnie rozśmieszył, nie pytaj czemu, sama nie wiem xD to jakoś takie dziwne, nigdy go sobie tak nie wyobrażałam. A Sehun ma ładne myśli, no nie powiem :D
    Końcówką mnie zabiłaś. Rozumiem, że teraz pod koniec każdego rozdziału będą ofiary? Okej, na razie tylko Exo, ale jak uśmiercisz Key, Taemin'a albo Minho, to nie wiem co ci zrobię ;-; Jonghyun'a jeszcze nie było, ale przewiduje, że niedługo się pojawi ^^
    Weny ~

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń