Młody mężczyzna przebierał nogami, pedałując ile sił. I tak
już był spóźniony do pracy. Co z tego, że była niedziela, a większość
normalnych mieszkańców spędzała ten czas na relaksie, spędzaniu czasu z rodziną
czy przyjaciółmi? On niestety nie był jak większość tego miasteczka. Przyjechał
tutaj z rodzicami kilka lat wcześniej, ci jednak podczas drogi do pobliskiego
miasta mieli wypadek samochodowy i nigdy już nie wrócili. Był wtedy jeszcze
dzieciakiem. Miał ledwo szesnaście lat, jednak szybko musiał dorosnąć. Wszystkim
wmawiał, że rodzice wyjechali na dłużej i co jakiś czas wysyłają mu pieniądze,
która tak naprawdę były ubezpieczeniem. Dodatkowo po ich śmierci dostał spadek
po babci, jako jedyna, najbliższa rodzina. Niestety nie mógł się porządnie
ustawić za takie grosze od państwa. Wcześnie zaczął pracować, łącząc to
jednocześnie ze szkołą. Pragnął wyjechać z tego miasteczka, lecz ledwo wiązał
koniec z końcem. W końcu czynsz swoje kosztował, woda oraz codzienne życie. Po
śmierci rodziców sprzedał też dom, używając do tego Internetu i przelewów, nie
załatwiając niczego w cztery oczy. Mieszkali wtedy poza miasteczkiem, a jego
ojciec pracował w centrum. Ponieważ nie mieszkali w samym mieście, nikt nie
zwrócił uwagi na to, że dom został sprzedany. Szatyn musiał jednak pożegnać się
z miejscem, w którym spędził cztery lata oraz które przywoływało wspomnienia o
rodzicach. Było to trudna, lecz konieczna decyzja. Jego mieszkanie było trzy
razy mniejsze, ale przytulne, chociaż nadal wydawało mu się po dwóch latach
puste. Nadal nie umiał przywyknąć do samotności, przez co często zasypiał przy
zapalonym telewizorze, byleby słyszeć jakiś hałas, chociaż namiastkę ludzkiego
głosu i rozmów.
Mężczyzna zatrzymał się kilka metrów przed tłumem gapiów.
Zauważył auto szeryfa, niewielką kartkę ze szpitala, a raczej szpitalika w
centrum oraz czarne auto z wydłużonym tyłem, która należało do grabarza. Szatyn
parsknął rozbawiony, bo na myśl przyszła mu walka śmierci z aniołem o duszę
człowieka. Z początku pomyślał, że stary Stan kopnął w kalendarz i właśnie
wącha kwiatki od spodu, ale to nie miało najmniejszego sensu. W takim wypadku
nie zebrałaby się taka grupa ludzi, która utrudniała mu przejażdżkę. Nie mając
innego wyjścia zszedł z roweru, prowadząc go powoli przez
tłum. Przechodząc
usłyszał urywki rozmów, głównie starych dewotek.
- To straszne! Pewnie powiesił się przez Lizzy – mruknęła
jedna z staruszek, szepcząc do swojej przyjaciółki. Chociaż jej szept był na tyle głośny, że kilka osób
w około ją usłyszało.
- Oni tak się kochali… - przytaknęła jej druga, a Minho
stanął w miejscu. Był dość wysoki, przez co widział ponad głowami ludzi przed
sobą. Nie chciał ujrzeć tego, o czym pomyślał. Nie pragnął dojrzeć naprawdę
obrazów, które nasuwał mu umysł. Z chodnika widział kawałek szopy. Kilku policjantów
kręciło się, spisując zeznania starego Stana, który stał roztrzęsiony,
rozbieganym wzrokiem rozglądając się dookoła. Wtedy na noszach wywieźli ciało.
Przykryte czarną płachtą. Taką samą, w jakie zawinięte było ciało Lizzy.
Wszyscy zaczęli się rozstępować, a rozmowy nagle ucichły. Szatyn obserwował
czujnie ciało pod płachtą, pragnąc dojrzeć coś, co rozwieje jego
przypuszczenia. Kiedy nosze musiały pokonać niewielkie wzniesienie między
chodnikiem a posesją, ciało podskoczyło, a spod czarnego materiału wyłoniła się
dłoń. Szatyn zagryzł mocno zęby, odwracając wzrok, zamykając oczy. Zobaczył
liczne bransoletki, rzemyki oraz niewielką, delikatną obrączkę, którą Kris wraz
z Lizzy dali sobie jako dowód swojej miłości. To właśnie on pojechał z WiFanem
do miasta kilka kilometrów dalej, pomóc mu wybrać. W sumie nie byli
przyjaciółmi, jednak Kris nie miał właściwie przyjaciół, lecz samych znajomych.
Wśród znajomych, to właśnie szatyn był tym najlepszym i najbardziej zaufanym.
Kiedy chowali ciało do niewielkiej karetki, rozmowy na nowo zawrzały. On jednak
nie chciał słuchać gadania tych starych bab, które niewiele wiedziały o Krisie.
On nie był kimś, kto odebrałby sobie życie przez śmierć ukochanej! Pragnął w
tej chwili przywalić każdemu, kto uważał inaczej. Ostatecznie jednak spuścił
jedynie głowę i przepchnął się przez tłum. Kiedy w końcu miał wolną przestrzeń
wokół siebie, wsiadł czym prędzej na rower, gnając do pracy. Był spóźniony, a
nie mógł sobie na to pozwolić. Musiał dalej trwać w swojej monotonii, nie pozwalając
przygnębieniu nim zawładnąć.
Przyjechał o pół godziny za późno, przez go właściciel
musiał stać na kasie. Spojrzał gniewnie na szatyna, na razie jednak obsługiwał
klientkę, żegnając ją z firmowym uśmiechem. Kiedy drzwi zamknęły się za
kobietą, właściciel wyszedł zza lady, idąc do chłopaka, który stał już obok,
czekając na reprymendę.
- Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie – mruknął,
krzyżując ramiona na piersi, tupiąc nerwowo głową. Właściciel był nadal młodym
mężczyzną, jednak jego oblicze było mizerne, niczym u ciężko pracującego
człowieka, który ma na głowie cały interes. Jego żona nie nadawała się do pracy
i należała do kółka gospodyń domowych, które spotykało się cztery razy w
tygodniu w centrum, chociaż ich spędzanie czasu, niewiele miało wspólnego z
nazwą. Był to raczej klub plotkar i panienek lubiących się zabawić przy
owocowych drinkach nad basenem. Szatyn spotkał ją jedynie kilka razy, jednak
nie lubił tego typu kobiet. Jego własna matka była przebojową kobieta, jednak
różniła się od tych kobiet w miasteczku. Wiedziała zawsze co powiedzieć i jak
się zachować. Umiała się zabawić i bez alkoholu i uwielbiała przygody. Do tego była naturalnie piękna, chociaż to
może on po prostu ją idealizował we własnych wspomnieniach.
- Właściwie to mam… - mruknął chłopak, opowiadając po kolei
swoją drogę do pracy, uwzględniając w tym swój postój przy działce Stana. W tym
czasie przez drzwi wszedł kolejny klient, który tak właściwie nim nie był.
Dwójka mężczyzny jedynie przelotnie na niego spojrzała, wracając do przerwanej
rozmowy. Nowy przybysz zmarszczył brwi, przyglądając się swojemu ojcu, który
poklepał ich pracownika po ramieniu i odszedł. Taemin przechylił głowę w bok,
przyglądając się szatynowi, który stał ze spuszczoną głową, oglądając jakieś papiery.
Ojciec rudzielca uśmiechnął się do swojego syna, który odwzajemnił gest. Tae
kochał swojego ojca i często było mu go żal, kiedy widział coraz większe doły
pod jego oczami. Kilka razy próbował mu pomóc w sklepie, jednak przynosił
więcej szkód niż pomocy. Niestety, jak swoja matka, miał dwie lewe ręce do
roboty. Taemin wszedł między regały, biorąc jakieś nowe wydanie magazynu oraz
żelki, z tym wszystkim poszedł do kasy, jednak minął ją i wszedł za ladę,
siadając na krześle z tyłu, paczkę żelek odkładając obok, otwierając od razu
magazyn. Szatyn spojrzał na produkty, która miał w rękach chłopak, po czym
wpisał je na specjalną listę, która nosiła nazwę „zakupy Taemina”. Musieli
zawsze wszystko zapisywać przed co miesięcznym rozliczeniem. Nie wbijał tego
jednak na paragon, bo potem byłby tylko problem z rozliczeniem tego
wszystkiego, bo brakowałoby pieniędzy w kasie, a skąd pewność, że akurat te
brakujące sumy pochodzą z zakupów Tae? Dlatego właśnie rudzielec miał osobny
zeszyt.
- Czy coś cię gryzie? – zapytał młodszy chłopak, patrząc na
mężczyznę znad gazety. Ten z początku nie zauważył, że chłopak mówi do niego. Tae
odłożył czasopismo, siadając na ladzie obok kasy. I tak na razie nie było
klientów, więc nikomu nie przeszkadzał. – Minho, czy coś się stało? – dopytał,
widząc zagubiony wzrok znajomego oraz dość bladą cerę. Wyglądał jakby był chory
lub miał zaraz zwymiotować ze zdenerwowania. Ten dopiero, kiedy chłopak był
obok, podniósł wzrok, patrząc w te wielkie, czekoladowe oczy. Próbował wymusić
uśmiech, lecz wyszedł mu bardziej grymas. Pokręcił głową, dając znak, że nie
chce rozmawiać, jednak mogło to też zostać zrozumiane jako nic się nie stało. To i tak nieważne jak Tae to zrozumie. Ten
jednak niestety jest uparty, w ten słodki sposób, przez który człowiek w końcu
ulega.
- Chodzi o Krisa – zaczął, jednak Taemin szybko wszedł mu w
zdanie, pewien, że wie o co chodzi.
- Przejmujesz się tym, że ten jest przygnębiony po śmierci
Lizzy? – dopyta, pewien, że zna odpowiedź. Choi zagryzł mocno polik od środka,
odwracając wzrok. Parsknął przy tym rozbawiony, chociaż był to raczej śmiech
przepełniony goryczą.
- Już dłużej nie będzie przygnębiony – mruknął, wpatrzony w
jeden punkt przed sobą, gdzieś bardzo daleko. Tae spojrzał na niego niepewnie,
nie rozumiejąc znaczenia słów znajomego. Minho po dłużej chwili ciszy w końcu
na niego spojrzał. Już miał coś powiedzieć, jednak wtedy wszedł klient, od razu
podchodząc do lady, prosząc o paczkę papierosów oraz gumę do żucia i lizaka dla
małej córeczki. Choi przydział firmowy uśmiech, który zniknął zaraz po
zamknięciu się drzwi za mężczyznom. Wtedy Minho ponownie spojrzał na Taemina, a
jego hebanowe oczy wydawały się puste, co przeraziło rudzielca. – Kris nie
żyje. Popełnił samobójstwo – niemal wypluł te słowa z obrzydzeniem, bo nie
wierzył w to, że mężczyzna mógłby coś takiego zrobić. Tae nie wiedział co
powiedzieć, jednak idealnie wiedział co zrobić. Właściwie jego ciało wiedziało.
Wyciągnął ramiona, obejmując szatyna wokół szyi. Minho pozwolił mu na to,
samemu przysuwając się bliżej, ukrywając głowę w zagłębieniu szyi rudzielca.
Taemin głaskał go powoli po plecach, a Choi starał się, aby łzy nie pojawiły
się w jego oczach.
- Czy mogę coś dla ciebie zrobić? – dopytał chłopak, czując
się źle, że nie wie co poczynić w tej sytuacji. Minho w końcu delikatnie się od
niego odsunął, targając po długich, rudych włosach. Uśmiechnął się jedynie,
samemu nie wiedząc, czy jest coś, co jest go teraz w stanie pocieszyć. Był
jednak wdzięczny znajomemu, że ten okazał mu współczucie, chociaż zwykle nim
gardził. Wiele osób mu współczuło, po tym jak wyszło na jaw, że jego rodzice
nie żyją. Na szczęście zdążył wtedy skończyć osiemnaście lat, więc nie
przydzielili go do żadnej rodziny zastępczej. Od tamtej pory często miał do
czynienia ze współczuciem, którego zaczął się brzydził, teraz było mu jednak
potrzebne, kiedy stracił dobrego znajomego. Może nawet mógł go nazwać
przyjacielem? Była to po prostu dziwna przyjaźń…
***
- Nie wiem co zrobić – ciche westchnienie chłopaka wypełniło
jasny, pastelowy pokój jego przyjaciela, który siedział na ziemi i nakładał
bezbarwną odżywkę na paznokcie. Dbał o nie, co nie było gejowskie. Obecnie
takie rzeczy były po prostu przypisywane metroseksualnym facetom. Kibum
uwielbiał te nowe określenia, których się używa dla biseksualistów, którzy
chodzili z kobietami, jednak nadal uwielbiali dbać o wygląd, próbując przy tym
zachować resztki swojej męskości, wymyślając dla siebie własne, dziwne
określenia.
- Z? – dopytał blondyn, wydawał się średnio zainteresowany,
chociaż zawsze go obchodziły problemy swojego przyjaciela. Najlepszego i
praktycznie jedynego. Poza Tae była jeszcze jedna osoba z którą był blisko,
jednak nie mówił nikomu o tym, że się znają, bo to źle by się skończyło dla
obojga.
- Minho jest smutny i nie wiem jak go pocieszyć – odparł, a
Kibum mógł się tego spodziewać, ostatnio wszystkie tematy schodziły na szatyna.
Blondyn wywrócił oczami, pozwolił mu jednak gadać dalej. Sam dowiedział się o
Krisie dość szybko. W końcu była już niedziela wieczór, a informację szybko się
rozchodzą. Wszyscy uważali, że powiesił się w rozpaczy po utracie ukochanej,
jednak Kibum nie podzielał zdania większości.
- Ciągle tylko Minho i Minho. Minto to, Minho tamto… -
mruknął blondyn, prychając pogardliwie. Nie to, aby nie chciał słuchać
przyjaciela, jednak nie przepadał jakoś za szatynem. Czasami po prostu jest
tak, że za kimś się nie przepada, bez żadnego, konkretnego powodu. – Zakochałeś
się w nim, czy co? – dopytał, a kiedy nie usłyszał odpowiedzi, spojrzał na
przyjaciela. Ten siedział na łóżku, patrząc na swoje dłonie, ukryty pod gęstą
grzywką, jednak nawet jego uszy były czerwone. Key spojrzał na niego
zszokowany, a szeroki uśmiech wpłynął na jego usta. – Serio?! – niemal
krzyknął, od razu podrywając się z podłogi, siadając obok przyjaciela,
podnosząc jego głowę. Ten od razu się wyrwał, ukrywając twarz w dłoniach.
- Kibum! – jęknął żałośnie, pragnąc aby przyjaciel dał mu
spokój. Wiedział jaki ten potrafi być upierdliwy, kiedy coś go zainteresuje.
- Nie wiedziałem Minnie, że też lubisz facetów – wyszeptał
to przyciszonym głosem, odsuwając mało delikatnie dłonie od twarzy chłopaka.
Ten wziął głębszy wdech, wydychając zaraz całe powietrze z płuc.
- Ja też nie wiedziałem… - odparł równie cicho, zupełnie
jakby ktoś miał ich usłyszeć. Chyba zaczęła mu się udzielać paranoja Key, który
uważał, że w tym miasteczku ściany mają uszy. – Naprawdę chce, aby się
uśmiechnął – odparł rudzielec, patrząc szczenięco na blondyna. Ten westchnął,
siadając już normalnie na łóżku, puszczając nadgarstki chłopaka. Następną
godzinę, a może dwie, przegadali na tym, co Tae powinien zrobić, aby poprawić
humor Choi. Niestety Kibum nie za dobrze go znał, aby jakoś mu doradzić. Do
tego wydawał się jakiś przygaszony, kiedy wspominali o Krisie. Key co prawda
znał wiele osób, kilka go nie lubiło, nawet dużo było takich osób, jednak z
Krisem jakoś umiał się dogadać, do tego chodzili wspólnie na angielski i czasem
odrabiali pracę w bibliotece. Nadal jednak nie wiedzieli, jak pomóc Minho. Key
poradził Taeminowi, aby ten słuchał serca, chociaż sam nigdy tego nie robił.
Może kilka razy w życiu, przez co teraz miał tak spaprane życie, jednak nie
chciał się teraz nad tym rozwodzić, podczas gdy miał inne problemy na głowie.
***
- Aport! – krzyknął chłopak, rzucając ulubioną, czerwoną
piłeczkę Soni. Pies zaszczekał donośnie, puszczając się biegiem. D.O uśmiechnął
się szeroko, patrząc na biegnącego pupila. Oczywiście jak zwykle, kiedy ten
wracał, musiał zrobić unik, aby nie przywitać się z ziemią, kiedy Sonia zbyt
entuzjastycznie będzie chciała mu oddać piłkę. Tym razem jednak zamyślił się o
chwilę za długo, przez co potknął się o własne nogi, kiedy pies szarżował na
niego. Sonia stanęła nad nim, z troską wypisaną w swoich wielkich, psich
oczach. Kyngsoo poklepał ją po pysku, podnosząc się niechętnie z trawy, w akompaniamencie
cichego śmiechu. Od razu odwrócił głowę, napotykając roześmiane oblicze swojego
sąsiada – Tao. D.O rzucił znowu psu piłkę, podchodząc bliżej płotu
odgradzającego jego dom. – Hej – przywitał się, wywracając oczami i uderzając
znajomego w ramie, kiedy ten nadal chichotał. Chłopak skrzywił się i w końcu
zamilkł, witając się jak należy.
- Widzę, że Kai ją znalazł – odparł, wskazując gestem głowy
na psa. Czerwonowłosy kiwnął głową, zaraz jednak spojrzał pytająco na Tao, na
co ten począł tłumaczyć – Spotkałem go nad ranem po tej ulewie. Trochę mu
pomogłem, ale znasz mnie. Nie jestem zbyt dobry w poszukiwaniach – blondyn
zaśmiał się cicho, nawiązując do tego, jak rok wcześniej poszedł do lasu, w
efekcie czego połowa miasteczka musiała go szukać. – Nasz Jongin wiele dla
ciebie zrobi – dodał, uśmiechając się szelmowsko, opierając głowę o dłoń, która
spoczywała na płocie.
- T-tak, to dobry przyjaciel – odparł, czując, że się
rumieni. Sonia już dawno przybiegła z piłką, widząc jednak Tao, usiadła w miejscu,
machając szczęśliwa ogonem.
- Przyjaciel, oczywiście… - ostatnie sylaby przeciągnął,
dając w ten sposób do zrozumienia, że jest to raczej sarkastyczna uwaga. Po tej
uwadze, D.O zarumienił się jeszcze bardziej. Nikt nie wiedział o jego uczuciu
do Kaia, chyba, że się domyślali. Jedynie Tao, który był jego sąsiadem od
zawsze, wiedział, że coś jest na rzeczy. – No już, nie wstydź się tak – mówiąc
to, dotknął jego zaróżowionego polika, uśmiechając się kącikiem ust.
- To i tak nie ma znaczenie – odparł, a humor od razu mu
opadł. Mógł się przed nim otworzyć, co było dla niego wielką ulgą na duszy.
- Nie mów tak. Kiedyś nadejdzie twoja kolej – chciał go
podnieść na duchu, nie mogąc patrzeć na znajomego z taką smutną miną.
- Na razie to nieodwzajemnione uczucie – dodał D.O,
uśmiechając się niemrawo. W końcu kiwnął głową na psa, wskazując mu palcem dom.
Jakoś ode chciało mu się zabaw. Tao jeszcze raz go pogłaskał, nim zabrał dłoń.
- Trzymaj się – odparł, na co chłopak przytaknął, obdarzając
go jeszcze jednym uśmiechem, nim obrócił się, idąc w stronę wejścia. Tao
obracał jeszcze chwilę telefon w dłoni. Wiedział jak to jest, kochać bez
wzajemności i męczyć się z tym wiele lat. W końcu odsunął się od płotu, idąc do
swojego domu. W środku, pomimo ogólnie pogodnej niedzieli, było dość ponuro. W
salonie grał telewizor, a przed fotelem siedziała jego matka, trzymając w dłoni
butelkę, a w drugiej szklankę, chociaż i tak nie była jej na nic potrzebna, bo
piła z kwinta. – Wróciłem – odparł cicho, nie chcąc zwracać na siebie jej
uwagi, o ile ta w ogóle jest przytomna.
- Tao… Tao! Przynieś mi piwo z lodówki! – krzyknęła jego
matka, blondyn jednak pozostał niewzruszony, idąc po schodach do swojego
pokoju, w którym zamknie się na kolejne godziny. Jak zwykle włączy komputer, założy
słuchawki i zacznie rozmawiać ze swoimi znajomymi, którzy go wysłuchają i
wesprą. Chłopak nienawidził swojego życia w tym miasteczku. Nienawidził matki
oraz samego siebie za to, ze nie umie jej pokochać. Mimo to nie dziwił się
ojcu, który odszedł od nich, wyprowadzając się z tego miejsca. Jego też
nienawidził, bo nie zabrał go ze sobą. Tylko w internecie potrafił się
odnaleźć. Jeszcze kawałek dzielił go od spokoju własnego pokoju. Usłyszał
jeszcze z dołu jak matka na niego bluźni za to, iż ten tak ją zignorował. –
Niewdzięczny bachor! Jesteś gorszy niż ojciec. Dwa sukinsyny! – krzyczała,
jednak jej krzyki nigdy nie wychodziły poza te mury. Za dnia była z niej
porządna kobieta, lecz kiedy tylko drzwi domu się za nią zamykały, stawała się
właśnie takim człowiekiem. Chłopak zamknął za sobą drzwi na zamek, który
założył dwa lata temu, kiedy matka pierwszy raz po pijaku podniosła na niego
rękę. Następne pół dnia spędził na fotelu.
***
Był poniedziałek po południ, kiedy Sehun spakował szybko
podręczniki, niemal wybiegając ze szkoły, aby pobiec do swojego chłopaka, który
pracował w ratuszu. Zwykle w pierwszy poniedziałek miesiąca chodzili do
restauracji na kolację, potem na długi spacer, aby następnie spędzić noc
wspólnie z domu młodszego chłopaka. Ten już dawno umówił się z rodzicami, że
tego dnia się wyniosą na całą noc, aby ci mogliby być sami. To był uczciwy
układ, tym bardziej, że potem niewiele było okazji, aby mogli spędzić czas
razem. Przynajmniej nie w taki sposób, jak w te poniedziałki. Zawsze wtedy miał
lepszy humor, a na treningach był raczej rozkojarzony, dlatego z czasem
odpuścił je sobie, nadrabiając innego dnia.
Sehun szedł przez główną cześć miasta, które nazywano
centrum. Chociaż on sam nie zwykł tak go nazywać. W samym środku znajdowała się
niewielka fontanna, wokół kilka sadzonek oraz ławki. Droga była murowana, a w
okolicach znajdował się sklep z ubraniami, które przywożono raz miesięcznie z
większego miasta, do tego był jeszcze warzywniak oraz ratusz i motelik dla
przyjezdnych. Chłopak swoje kroki
skierował w stronę ratusza, który był jedną z najstarszych budowli.
Architektura tego miejsca przywodziła na myśl hybrydę neogotyku oraz
neoklasycyzmu. Kolumny przy samym wejściu oraz ostro zakończonej wieżyczka z
dzwonem i łuki przy oknach. Wyglądało to dość komicznie, chociaż pewnie dla
większego znawcy sztuki mogłoby być to coś interesującego, nowego, świeżego.
W środku przywitała go starsza kobieta, dość przyjemna była
z niej babka. Zbliżała się do pięćdziesiątki, mimo to nadal żywiołowa i dbała o
swój wygląd. Co tydzień chodziła do fryzjera, aby ten ułożył jej włosy, nałożył
odżywkę czy inne świństwa, których używają głównie kobiety. Przechodząc dalej
mijał kolejne, głównie zamknięte, drzwi. Aż w końcu dotarł do tych z numerem
czternaście, gdzie była księgowość i inna robota papierkowa, związana ze
sprawami wydatków miasta czy mieszkańców na rzecz miasteczka. To tam pracował
jego chłopak, zawalony teraz stertą kartek. LuHan nawet nie musiał podnosić
głowy, aby wiedzieć kto wszedł. Sehun był zawsze punktualny. Co czasami kochał,
a niekiedy nienawidził. W tym momencie nie wiedział jak się do tego odnieść. Z
jednej strony pragnął spokoju, aby skończyć powierzoną mu pracę, z drugiej
jednak chciał chwili przerwy i aby ktoś go przytulił. Do tego nie było nikogo w
pokoju, w którym pracowało zwykle jeszcze troje ludzi, przez co teraz, będąc
samemu, nie miał się do kogo odezwać. W końcu był towarzyskim typem, więc zbyt
długa cisza go drażniła.
- Hej, piękny – Sehun podszedł do chłopaka od tyłu, przytulając
go i całując w skroń. Mogli sobie na to pozwolić, skoro nikogo nie było w
pobliżu. W sumie młodszy chłopak najchętniej zrzuciłby te papiery, rzucił na to
biurko kochanka i przeleciał go tak mocno i dobrze, że cały budynek słyszałby
jak ten jęczy. Miał dzisiaj nastrój go zdominować, a nieczęsto się to zdarza.
Zwykle się wymieniają kto jest na górze. Czasem jednak Sehun ma różne
zachcianki.
- Hej – mruknął, odchylając głowę, aby ucałował chłopaka w
usta, widząc jednak jego minę, wywrócił oczami i po krótkim buziaku, wrócił
wzrokiem do papierów. – Zapomnij o tym. Nie w pracy – odparł, przewidując
zamiary chłopaka. Znał go nie od dzisiaj i wiedział często co siedzi w tym
kudłatym łbie. Zwłaszcza w poniedziałki, kiedy myśli Sehuna kręciły się głównie
wokół seksu.
- Czemu? – jęknął żałośnie młodszy chłopak, opierając głowę
na ramieniu kochanka, zaczynając coraz bardziej na nim wisieć, obciążając go
tym samym swoim ciężarem. – Nikogo nie ma przecież, nie zauważą, a na drzwiach
założymy skarpetkę – prosił dalej, LuHan jednak był nieustępliwy, chociaż
skłamałby jakby powiedział, że nie podnieca go myśl o tym. Wiedział też, że
jeśli to tutaj zrobią, wtedy to wspomnienie nie opuści jego głowy, przez co
ciężko mu będzie skupić się na pracy. Sehun, widząc, że jego skamlenie nic nie
daje, postanowił nie naciskać, aby nie zezłościć kochanka, widząc, że ten
wyraźnie jest czymś zmartwiony. Nawet podejrzewał czym. Dzisiaj z samego rana
odbył się apel, na którym uczczono odejście Krisa z tego świata. To nie tak, że
Oh był nieczuły. Po prostu nie okazywał tak tego wszystkiego jak inni i szybko
zapominał o nieprzyjemnych rzeczach, wierząc, że czas leczy rany i nie ma co
roztrząsać dawnych przykrości.
***
Był wtorek, wczesny ranek, kiedy Kyungsoo wybrał się na
dłuższy spacer, o piątej czterdzieści, z psem. Jego celem była piekarnia w
centrum. Zwykle to jego mama chodziła około dziewiątej na zakupy spożywcze,
jednak chłopak tego dnia nie mógł spać. Koszmary go dręczyły w nocy i jakieś
hałasy za oknem. Tego wieczora była też pełnia, a wtedy zwykle miał problemy z
zaśnięciem. Więc, aby nieco otrzeźwieć po zarwanej nocy, udał się na długą
przechadzkę z Sonią. Ulicę o tej godzinie były całkowicie puste, a delikatna
mgła otaczała całe miasteczko. D.O w uszach miał słuchawki, z których leciała
spokojna i przyjemna ballada. Nie kojarzył nawet za bardzo zespołu, jednak
bardzo lubił ten utwór. Z resztą nigdy nie był kimś, kto skupia się bardziej na
muzykach, ich życiu czy też skandalach, a na muzyce, którą tworzą.
Sonia zatrzymała się po drugiej stronie ulicy, dość spory
kawałek wybiegając na przód. Usiadła na chodniku, podnosząc pysk wysoko w górę.
Znajdowała się już w centrum, przy budynku ratuszu. Nim Kyungsoo zdążył do niej
podejść i, tak jak ona, podnieść wysoko głowę, z dachu, zaraz koło psa, spadło
coś dużego. Sonia uciekła przestraszona, szczekając głośno, chociaż to było
nic, w porównaniu do krzyku jaki wydobył się z ust chłopaka. Czuł, jak to co
zdążył zjeść nad ranem podchodzi mu do gardła, pragnąc znaleźć ujście, kiedy
wzrok nie chciał uciec od ciała na chodniku. Z roztrzaskanej głowy wylewała się
szkarłatna ciecz, a szyja oraz reszta ciała były wygięte w dziwny sposób. D.O
czuł jak jego oczu zachodzą mgła oraz robią się wilgotne. Mimo to nie potrafił
odwrócić wzroku, a nieustanne szczekanie psa dochodziło do niego jakby zza
muru, kiedy patrzył w znajome oczy swojego przyjaciela i sąsiada.
Ahhh rozdział jest świetny, tak wiem mówię to przy każdym Twoim opowiadaniu, ale zawsze wywiera na mnie ogromne wrażenie *-*
OdpowiedzUsuńPostać Minho jest bardzo fajna~ Taki tajemniczy i skryty jak zwykle ^^ Ogólnie to jego relacje z Tae mi się spodobały. Nie są zbyt blisko i cała atmosfera między nimi jest taka niezręczna. Lubię jak akcja między dwiema osobami rozwija się nie za szybko i jest tak normalnie :3
Key jest najlepszy, nic dodać nic ująć! Puki co najbardziej mi przypadł do gustu w całym ff ^^ Czyżby tą drugą osobą z którą Key ma lepsze kontakty był nasz kochany Jjongie? Hehe chcę już wiedzieć~
Relacje między Tao i jego matką są straszne >< Ogólnie rodzice którzy piją dużo alkoholu są nie fajni.. Sama postać pandy jest fajna, ale jest mi dosyć smutno, bo domyślam się, ze to on umarł na końcu i nie zdążyliśmy go jest dokładnie poznać :c
HunHan jest słodki no nie mogę nic innego dodać. To jedyne określenie jakie mi się nasuwa na myśl o nich ^^ Taki układ z poniedziałkami jest na prawdę fajny xd
Ogólnie jest kilka błędów więc może czytanie tekstu jeszcze raz lub załatwienie sobie kogoś do sprawdzenia nie będzie złym rozwiązaniem ^^
Pozdrawiam, Grellu ♥
A ja za każdym razem chętnie słucham twoich pochwał, bo sprawiają mi wiele przyjemności ;3
UsuńJak zwykle? Och, to niedobrze! Nie no, w sumie też go lubie takiego skrytego, niedostępnego >D A jego relację z Tae... nie miałam na nie za bardzo pomysłu, ale chyba czasem ten brak pomysłu przekłada się na dobry efekt xd
Och, tak, kochany Kibum ulubioną postacią~! A poczekaj do następnego rozdziału, to może polubisz go jeszcze bardziej :3 Nie powiem ci też, kto jest tą drugą osobą, która lubi Key. To by było zbyt łatwe xd
W sumie póki co umarł Kris, którego zbyt dokładnie nie zdążyłam przedstawić, potem Tao, który też mignął raptem raz... ach, te śmierci postaci drugoplanowych xD
I poszukam jakieś bety, poszukam ^^
boże kolejna śmierć... teraz serio się boje! bo o ile to jeszcze są exo, to jest mi przykro... ale przecież jak coś będzie z szajni to ja umrę! XD
OdpowiedzUsuńto teraz uwaga...
LSJHADF jBSHAfd kuAWBDFB ad ASDF ghjds hAD ukgESAFJ hkA>D AEJGD hasLD f 2MIN 2MIN 2MIIIIN!!!! *_________* błagam nie zabijaj mi ich! wszystkich, tylko nie JongKey i 2MIN ;_; nie przeżyje tego no kurde sama się powieszę, albo rzucę z dachu :C
biedny mój Minho. musi sobie sam radzić... :c najpierw rodzina, potem kumpel... biedny no :c daj mu troszkę szczęścia z taeminem nooo ;____;
o Keyu wspominałam już chyba, że kocham ne? wspominałam? tak? to kocham go XD i jestem ciekawa kto to ten jego "bliższy" ktoś. nie to, żebym się nie domyślała : D ale u Ciebie to wszystko może być różne :<
strasznie bałam się, że będzie mi się ciężko czytać przez to exo. i chociaż brak mi szajniaków [ bo ja bym mogła 40 stronicowe rozdziały o nich czytać XD ], to i tak jestem mega zadowolona! i ani troszkę mi nie przeszkadzają : o ba, nawet lubiem te wstawki z nimi : o dziwne XD to chyba Twoja zasługa c :
szkoda tylko, że tak wszyscy giną :c no kurde fatum jakieś?! co to ma być ;___; czekam na kolejny rozdział, jednocześnie sikając ze strachu :<
pewnie nie będę długo czekać, ale i tak już chce! i nie chce... boże, nienawidzę Cię XD
dużo wenuchy! < 3.
dei.
Muehehe * szatański śmiech, zwiastujący wszelkie zło tego świata ( lub opowiadania ) * ale tak serio, to spokojnie ( ach, trochę mi odwala przez gorączkę ;< )
UsuńHehe, cieszę się, że uszczęśliwiłam cię 2minem :3 Oj, nie umieraj, jeśli oni umrą... ;< Będzie mi bardzo przykro!
Dać Minho trochę szczęścia z Taeminem ? * myśli * no nieee wiem... xd
Tak,tak, wspomniałaś, ale nie dziwie się. Kto nie kocha takich postaci jak on? ( znajdzie się kilka osób xd )
Ej, zaraz brak Shinee... prawie cały rozdział był poświęcony im! xD Nie no, ale rozumiem co czujesz ;< Ale skoro dzięki mnie, Ci to nie przeszkadza, to jestem bardzo, bardzo szczęśliwa ~
Och,Och, spokojnie, nie stresuj się, będzie dobrze... w końcu podobno jest jakieś życie po śmierci xD * stresuje ja *
Boziu! teraz Tao? o.O Dlaczego ta słodka pandzia? ;.; Matka alkoholiczka, to przecież nie powód do... samobojstwa? Chociaż ja bym powiedziała, że to zabójstwo, skoro jego kończyny były powyginanie nienaturalnie. No chyba, że nagle sie takie zrobiły przez upadek. :O Serio, to całe miasto jest jakieś creepy . XD
OdpowiedzUsuńNo, ale nie ważne... w ogóle nie wydawał się na samotnika. W sumie czasem lepiej mieć jednego prawdziwego przyjaciela, no ale cóż... skoro D.O mu nie wystarczał, bo czułsie cały czas samotny, i wolał tamtych, to już jego sprawa. :( Ale wiesz co? Byłam pewna, że to Kai! XD Takiego stracha mi napędziłaś, że maskarka! ;.;
W ogóle, jak ja Lubię, jak jeden członek paringu jest spokojny, zdystansowany, a drugi taki chodzący i wiecznie napalony króliczek, ahhaha. :P Oj, Sehunnie, ty zbereźniku. Chciałbyś pewnie baaardzo mocno rżnąc swojego kochasia na jego biureczku. 3:) No cóż, Lu też był nieco chętny, no ale racja, jeśli by to zrobili, każde spojrzenie na biurko przywoływałoby wspomnienia. Co sie równa z spowolnieniem w robieniu obowiązków, jakie należy robić w pracy, keke. :P
2Min wyczuwam! :D W sumie fajnie, bo ja to lubie wszystkie paringi. Taki ze mnie dobry człowiek, haha. XD W ogóle widzę, że dużo paringów się tu szykuje, więc trzymam kciuki za moc ogarnianięcia tego! ^^ No, ale wracając, ciekawa jestem, jak ich znajomość sie dalej potoczy, i w ogole, u Kaisoo tak samo. :O Czy wyjdzie coś między nimi, czy D.O będzie takim samotnym kociaczkiem, któregojuż niekt nie będzie mógł wytulić. Podejrzewam, że teraz po tym co zobaczył, będzie przez dłuzszy czas w szoku. Mam nadzieję, że Kai, jakoś pomorze mu się z tym uporać. ;No i nie wiem, co tu jeszcze pisać... :O O Key bym sie wypowiedziała, ale szczerze mówiąc, nie wiem co mam o nim tu napisać. XD To, że jest z deka takim arogancikiem i w ogóle, to już chyab każdy wie haha XD No cóż, weny, i do następnego!~! <3
Hm, myślisz, że to zabójstwo a nie samobójstwo? W sumie to byłoby już drugie samobójstwo w ciągu niecałych dwóch tygodni.. dziwne, dziwne xD
UsuńNie wydawał się? A według mnie tak, chociaż ja może znam jego uczucia trochę lepiej niż wy xd W końcu nie miał matki, jego jedynym przyjacielem jest D.O, od którego i tak się odsunął i nie są tak blisko jak dawniej, do tego Tao kocha kogoś bez wzajemności... kto wie, może był to jego ukochany sąsiad albo Kris? Tego się już nigdy nie dowiemy xD I serio pomyślałaś, ze to Kai? D: Ach, przepraszam! xd
No wiesz, Sehun jest w tym wieku, kiedy hormony buzują, to nic nie może na to poradzić, że w końcu moga w spokoju to robić ;3
Oj tak, D.O będzie w niezłym szoku... ale jakoś będzie musiał się pozbierać ( kiedyś ). W razie co ktoś go wytula ( tak po przyjacielsku xd )
Chcesz mnie wykończyć ;_; Jeśli w każdym rozdziale będziesz zabijać jakiegoś miłego gościa to chyba muszę się przygotować psychicznie na takie rewelacje :c Plus taki, że Kyungsoo wciąż ma Kaia.
OdpowiedzUsuńStary Stan (mam nadzieję, że nie pomyliłam xD) to ma przerąbane :/ Psycha w strzępkach... Chyba że co ranem widzi w szopie wisielca :D Tak czy siak ciekawe kto za tym wszystkim stoi i kto z młodych zostanie na koniec w miasteczku kekekeke
Czekam na moment kiedy wyjawisz trochę o tym starym dziadzie, którego wszyscy się boją :D (jestem pewna, że coś wymyślisz ;))
psst~ nwm co zrobiłaś, ale mniej było błędów! Tak trzymaj *.*
xoxo
Zaraz mi zarzucasz, że chce cię wykończyć.... xD * pogwizduje wesoło, unikając tematu śmierci co rozdział *
UsuńTak,tak, stary Stan xD ( sama musze sprawdzać ich imiona, bo z czasem zapominam ;< ) I współczujesz Stanowi, a co ma powiedzieć D.O? Ten to ma przerąbane, jak mu znajomy się roztrzaskał o chodnik xD I tak, coś wymyśle a propo Gnoma. Już nawet mam to wszystko rozplanowane w główce, tylko teraz umiejętnie przelać na laptopa ;3
Notkę przeczytałam juz jakiś czas temu, na telefonie jednak niestety nie byłam w stanie skomentować ;/ a potem czas jakoś uciekł mi między palcami i tak oto jestem ;D
OdpowiedzUsuńNotka jak zwykle cudna, akcja zaczyna sie rozkręcać ;) zszokowała mnie wiadomość o śmierci Krisa ale nie powiem, że sie tego nie spodziewałam (ach te przeczucia xd) nieszczęśliwa miłość. Mimo iż nie jestem wielką fanką Krisa to jednak smuteczków trochę było. Kris bardzo często występuje w różnego rodzaju paringach yaoi, a przez jego śmierć trochę tych scenek ubędzie no ale cóż ...
Nadal urzeka mnie twój styl pisania ;3 jest strasznie fajny, spójny i z chęcią bym ci go podkradła xd Miło sie czyta, lekko i nie trzeba mocno wysilać szarych komórek xd
Wątki z TaeKey za każdym razem strasznie mnie śmieszą, nie mam pojęcia czemu , ta parka jest po prostu boska, a Key potrafi rozbroić system tym, że w ogóle jest xd Zajebistość wszem i wobec xd
No i teraz przechodzimy do Tao ;c jakoś tak mnie serduszko zabolało po tym wątku, Tao to takie kochane, słodkie dziecko-panda (kij, że ma 20-pare lat xd) a tak skrzywdził go los (autorka ;p) Trochę smutno, ze nie będzie Taorisa, osobiście jako tako lubię ten paring wiec nie pogardziłabym (paringów yaoi nigdy dość) ale obstawiam, że Tao nekrofilem nie jest xd pocieszająca jest myśl, że będzie HunHan, Kaisoo ... (skrzywdziłaś moje serduszko, Kaixing 4ever!) JongKey, 2min ... także nie jest źle! <3
Czekam na szybki next! ;) tuli tuli!
(coraz biedniej z tymi moimi komentarzami =.=)
Mi też ostatnio czas ucieka między palcami, chociaż siedzę w domu, owinięta w kołdrę i śpie cały dzień... może dlatego ten czas tak ucieka xD
UsuńJa właśnie bardzo lubię Krisa, dlatego szkoda mi było go uśmiercać, ale takie jest życie xD Chociaż nie wiem, czy coś mogłoby sięwydarzyć, skoro Kris był hetero ;3
Aw, dziękuję <3 To miłe usłyszeć coś takiego, tym bardziej, że ostatnio wydaje mi się, że się pogorszyłam i coraz ciężej mi się pisze D:
A TaeKey może tak na ciebie ciała dlatego, że oboje są swoim przeciwieństwem. Próbuje sobie przypomnieć jakieś takie śmieszne pary w literaturze albo filmach, ale mam pustkę w głowię ;< Jednak chyba wystarczy samo to, że po prostu jest tam Kibum, który jak wspomniałaś, rozbraja system ~
Ow, nie chciałam cię zasmucać ;x Ej, zaraz, że go skrzywdziłam... takie życie (fabuła) xD No, też mi szkoda, że nie będzie Taorisa, ale... Tao kochał kogoś bez wzajemności, więc zawsze mógł to być kris! Chociaż to pewnie wiele nie zmienia xD
Ło matko, trochę mnie tu nie było :c ludzie sobie nagle o mnie przypomnieli i nadrabialiśmy bezsensownie stracony czas :3 W dodatku pisałam nowe rozdziały z nowego opka w moim szupa dupa zeszycie do ff XD okładka oczywiście cała w JongKey :3 Ale wracając do rozdziałÓW - podoba mi się to opowiadania, co prawda trochę mi się gmatwa to wszystko, bo ma momentach z EXO mój mózg sam się wyłącza i to co czytam po mnie spływa, a trochę ich tu jest. Może jak to się bardziej rozkręci *bo przecież śmierć w każdym rozdziale to bardzo powolna akcja XDD* to jakoś ich przełknę :3 To jest tak, że odkąd czytam więcej fanficków, w tym angielskie wszystko inne przestaje mnie interesować XD Nakupowałam książek na wakacje i w tym momencie czytam chyba z siedem, bo nie potrafię już czytać o czym innym niż SHINee, bo mnie to zwyczajnie nie interesuje o.o chociaż to co wyjdzie z twojej ręki zawsze chętnie przeczytam :3
OdpowiedzUsuńZnowu powracając do akcji, to dużo tu śmierci, sekretów, tajemniczej aury, dziwnych postaci *taki Gnom* no i gejów XD Ale mi, jak już mówiłam, się podoba :3 Nie wiem co tam mogę jeszcze napisać, jeszcze raz wielkie sorry za niekomentowanie i postaram się robić to już na bieżąco ♡ Duuużo weny, czasu (wakacje są to trochę łatwiej c:) i regularnie komentujących osób :p Do poczytania!
P.S. Mała reklama (bo wracam na bloga z nowym opkiem XD) - http://shinee-yaoi-fantasy.blogspot.com/ :>
To prawda, troszeczkę cię nie było xd Licze też, że miło spędziłaś czas ze znajomymi. Widzę, że wiele osób ma zeszyt od ff xD Ja sama nie mam, bo jednak jestem zbyt leniwa, aby potem przepisywać, jednak mam wspólny ze znajomą, gdzie piszemy rpg o;
UsuńOch, mam nadzieję, że z czasem uda ci się to ogarnąć, a ostatnio exo jest coraz mniej... xd Wo, 7 książek na raz? W sumie ja mam nadal 5 nieskończonych i zaczęłam 6, ale ta mam zamiar skończyć czytać... xd
Dużo śmierci i gejów to to co ludzie lubią najbardziej xD No i trzymam za słowo co do komentowania!
A nowe opowiadanie u ciebie na blogu przeczytam, kiedy wyzdrowieje, bo póki co ciężko jest mi się skupić ;< tylko...co z poprzednim? D: lubiłam je ;<
Biedny Minho ;-; W tak młodym wieku stracić rodziców, to straszne. Nie dziwię się, że udawał. Sama zrobiłabym tak samo i każdemu rozpowiadała, że jednak żyją, bo nie chciałabym trafić do domu dziecka, czy coś. I tak go podziwiam, że udało mu się w miarę normalnie żyć. Choć mężczyźni mają o tyle lepiej, że przyjmą ich do prawie każdej pracy, nawet i na jakąś budowę, czy coś. Owszem, trzeba ciężko pracować, ale przynajmniej są pieniądze, a kobiet do takich prac raczej nie przyjmują. Nie wyobrażam sobie teraz, jakbym miała żyć, gdyby zabrakło moich rodziców i siostry. To byłoby straszne. Mieszkać samej, w pustym domu, gdzie cały czas panuje ta cisza. Ja zawsze włączam telewizor albo muzykę, gdy zostaje sama w domu na noc, czy cały dzień, bo nie lubię ciszy. Czuje się wtedy taka samotna.
OdpowiedzUsuńNareszcie pojawił się mój kochany Taeminnie(wiem, że był już wcześniej, ale bez Minho ><) w roli pocieszyciela xD czekałam na 2min'a najbardziej haha. Dalej żal mi Krisa, ale co mogę poradzić, że od razu poprawił mi się humor z powodu tego małego aniołka w rudych włoskach?
Kibum malujący paznokcie odżywką xD dokładnie jak ja wczoraj haha. Mam już za długie i gdyby nie były pomalowane utwardzaczem, to zaczęły by się łamać, a kocham mieć długie paznokcie, wyglądające jak tipsy ;-; dlatego idealnie rozumiem Key, który stara się dbać o swoje! Haha.
Słodki D.O zakochany w Kai'u. A Tao taki spostrzegawczy, no proszę. Dopiero teraz zauważyłam, że to miasteczko, nawet jeśli takie małe, to pełne gejów xD haha
Luhan pracujący w ratuszy jakoś mnie rozśmieszył, nie pytaj czemu, sama nie wiem xD to jakoś takie dziwne, nigdy go sobie tak nie wyobrażałam. A Sehun ma ładne myśli, no nie powiem :D
Końcówką mnie zabiłaś. Rozumiem, że teraz pod koniec każdego rozdziału będą ofiary? Okej, na razie tylko Exo, ale jak uśmiercisz Key, Taemin'a albo Minho, to nie wiem co ci zrobię ;-; Jonghyun'a jeszcze nie było, ale przewiduje, że niedługo się pojawi ^^
Weny ~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń