niedziela, 8 czerwca 2014

(Nie)Idealny



Tytuł: (Nie)Idealny
Paring: HunHan

LuHan był niezwykle popularny wśród nauczycieli, uczniów i nawet rodziców. Był idealne we wszystkim czego się podejmował i miał grono wielbicielek oraz wielbicieli. W tym o cztery lata młodszego SeHuna, który oszalał na punkcie chłopaka w momencie, kiedy tylko zobaczył jak gra.
Pierwszy raz na przedstawieniu szkolnym nie mógł oderwać wzroku od sceny. Chyba nawet w pewnym momencie zaczął się ślinić, jednak nikt mu na to nie zwrócił uwagi. To właśnie LuHan i potrzeba bliskości z nim, pchnęła go do podjęcia decyzji dołączenia do kółka teatralnego.
Dzięki temu mógł poznać tego blond anioła bliżej. I on naprawdę był tak doskonały jak wszyscy uważali. Nie dość, że był przystojny, uroczy i nie wyglądał na swój wiek, to jeszcze był niezwykle uprzejmy i miły dla każdego. Nawet dziewczyny, którym odmawiał w momencie, kiedy te wyznawały mu uczucia, nigdy nie płakały, a odchodziły z uśmiechem na ustach. SeHun zaczął w pewnym momencie mieć na jego punkcie obsesję. Nie byłoby dnia, aby nie myślał o tym słodkim blondynku lub nie wspomniał o nim chociaż kilka razy podczas rozmowy ze swoim przyjacielem Kaiem.

Stosunki, które go łączyły z Jonginem były dziwne. Znali się od wielu lat i byli bardzo blisko, ale aż do dnia kiedy wyznał, że może być zainteresowany facetami, nie wiedział, iż jego przyjaciel ma chłopaka. Ugodziło to wtedy w jego dumę. Pokłócili się tego dnia. Ponad tydzień, co było rekordem, nie odzywali się do siebie. W końcu pierwszy wyciągnął rękę Jongin, który był nieco dojrzalszy od Sehuna. No i starszy o kilka miesięcy, ale to nie wiek przecież świadczy o dojrzałości. Kai przedstawił mu swojego chłopaka już na drugi dzień, zapraszając go na wspólne wyjście. Sehun polubił Kyungsoo, który był o klasę wyżej w ich szkole. W sumie sam się sobie dziwił, że wcześniej nie zauważył żadnej chemii między tą dwójką. Był chyba po prostu zbyt zapatrzony w swojego blond anioła. Ale, pomimo że polubił D.O, nigdy więcej nie pójdzie jako singiel na spotkanie z żadną para. Człowiek czuje się wtedy jak piąte koło u wozu.  

Jego samego zdziwiło z jaką łatwością zaakceptował fakt, że może być gejem. To było coś takiego…naturalnego? Coś, co tkwiło w nim od wielu lat i co po prostu nie wywołało w nim szoku czy zmieszanie. Większość odczuwała wtedy niepokój, dorzucała od siebie ta myśl, wypierała to z umysłu. Przechodzili przez kilka faz nim to zaakceptowali. Sehun od razu przeszedł do ostatnie fazy. Co nie zmieniało faktu, że nie miał szans u Luhana. Ginął w jego blasku i zostawał przez niego niezauważony. Oczywiście to nie tak, że Lulu go ignorował! Po prostu traktował go jak wszystkich, ale mu to nie wystarczało. Starał się zwracać na siebie jego uwagę, wygłupiał się na scenie, byleby wywołać u blondyna uśmiech. Nieraz mu się za to obrywało od nauczyciela, ale dla jego uśmiechu było warto.

Nawet teraz, kiedy obrywał scenariuszem w głowę, nie obchodził go ból i był skupiony tylko na Luhanie. Spoważniał dopiero, kiedy miało dojść do sceny między nim a chłopakiem. Pierwszy raz występowali razem na scenie. Sehun nigdy wcześniej nie brał udziału w przedstawieniach, zawsze był gdzieś z boku, bo nikt go nie brał na poważnie. Jednak los się do niego uśmiechnął i sprawił, że chłopak odgrywający jedną z ról złamał nogę. Oczywiście Sehunowi było go szkoda! Co nie zmienia fakt, że jest wdzięczny losowi za taką szasnę, z której miał zamiar zbierać pełnymi garściami.

Stał właśnie przed LuHanem, nie widząc ludzi dookoła. Obaj trzymali teksty ze scenariuszem. Ich nauczyciel – Kim Kibum aka Diva – uznał, że czas na kontrowersyjną sztukę, która obnaży uczucia, jakimi potrafią darzyć tylko dwaj mężczyźni, a wszystko to ukryte pod warstwą dawnego eposu. SeHun niezbyt dokładnie zapoznał się wcześniej z tekstem, będąc pewnym, że nie zagra i tak w tej sztuce, a nawet jeśli to nie dostanie tekstu. A tutaj proszę! Grał na równi ze swoim blond aniołem.

- Jak wieniec wonnym nardem zwilżony – i jeszcze jak pachnie ziemia letnim pokropiona deszczem - Tak pachną, Diadumenie, twe usta chłopięce. Ach, gdybyś, okrutniku, przystał na coś więcej!  - wyrecytował Sehun bez choćby jednego zająkniecie się, co wprawiło pana Kim w osłupienie. Jednak to co przykuło jego uwagę, był delikatny rumieniec na twarzy LuHana. Nie wiedział, czy on był tego powodem, czy po prostu chłopak był tak doskonałym aktorem. Chłopak powachlował się chwilę scenariuszem, udając, że mu gorąco, a rumieniec znikł z jego polików i mogli wrócić do odgrywania swoich ról. Sehun nie miał dużo tekstu do mówienia, jednak jego kwestie nie zostawiały wiele wyobraźni. Nie trudno było się domyślić, iż jego postać darzy uczuciem bohatera odgrywanego przez Luhana. Tym razem niewiele to się różniło od prawdy.

Niestety musiał szybko zejść ze sceny i zostawić swojego anioła z innym. Mordował wszystkich wzrokiem, może to dlatego nie miał zbyt wielu znajomych i wszyscy uważali go za oschłego typa, co to nie ma serca? Było mu wszystko jedno, bo niewiele te plotki o nim mijały się z prawdą.

- Dobrze ci dzisiaj poszło, Hunnie – pochwalił go Luhan, który nawet nie wiedział, kiedy pojawił się przy nim. Sehun spojrzał na niego zdziwiony, nie tylko dlatego, że do niego zagadał tak sam z siebie, ale i dlatego, że zdrobnił jego imię w taki sam sposób jak jego matka. I tylko ona tak go nazywała, dlatego się zawstydził nieznacznie. – Przepraszam, nie lubisz być tak nazywanym? – dopytał chłopak, przekrzywiając głowę w bok. Dodawało mu to jeszcze większego uroku niż normalnie.

- Nie, to nie problem – zaprzeczył od razu szatyn, uśmiechając się szeroko. – Tobie też świetnie poszło, hyung! – dodał natychmiast, chcąc podtrzymać rozmowę. No i tutaj ukazywało się jego uwielbienie dla LuHana. Był on jedyną osobą, do której zwracał się formami grzecznościowymi. Nawet do obcych ludzi ze szkoły czy spoza, nie zwracał się w ten sposób, przez co był uważany za gbura.

- Dziękuję – odparł blondyn, ze skromnością w głosie. Wiedział, że jest dobrym aktorem, ale nigdy nie popadał w samo zachwyt. – Szkoda, że pan Kim nie pozwalał ci wcześniej występować. To byłby zaszczyt występować przy tobie na scenie – LuHan usiadł koło chłopaka, obserwując innych aktorów na scenie. Chociaż w ich przypadku nazwanie ich aktorami było stwierdzeniem nad wyrost. Większość była na poziomie amatorskim, ledwo umieli zapamiętać tekst. Lulu ubolewał nad tym, że klub teatralny jest tak mało popularny. Większość uczniów, którzy należeli do klubu było dziewczynami. Jedynymi chłopakami byli on, Sehun i jeszcze jeden chłopak, który zajmował się głównie światłem. No i jego partner sceniczny, który zwykle z nim występował, ale aktualnie leżał w domu ze złamaną nogą, czy ręką. Nie był do końca pewien co się z nim stało.

- Ten gość mnie nie lubi. Najchętniej by mnie stąd wywalił – burknął Sehun, zaplatając ramiona na piersi, zapadając się głębiej w fotelu. Chłopak uważał, że Kibum powinien go całować po nogach w podzięce, iż dołączył do tego jego mizernego klubu! W końcu to było równie uwłaczające dla faceta, jak dołączenie do kółko gospodyń domowych. Sam wolałby pójść do klubu sportowego, albo w ogóle nigdzie nie dołączać i pójść wcześniej do domu. Miałby wtedy więcej czasu na spotkania z Kaiem, chociaż ten ostatnio większość czasu spędzał z D.O, więc mógłby dłużej pograć na konsoli lub nawet odespać zarwane noce.

- Lubisz teatr, Hunnie? – zapytał Luhan, kiedy nastała między nimi chwila milczenia. To pytanie zagięło szatyna, bo nie wiedział co odpowiedzieć. To nie było tak, że był miłośnikiem teatru. Dołączył do klubu, aby być bliżej Lulu, ale przecież mu o tym nie powie! Tylko by się pogrążył, podczas gdy zaczęli w końcu ze sobą normalnie rozmawiać.

- Tak, lubię – mruknął, odwracając nieznacznie wzrok, nie umiejąc kłamać wprost w te wielkie, sarnie oczęta. Blondyn uśmiechnął się szeroko, zwijając scenariusz w rulon, klepiąc nim w ramie młodszego chłopaka, chcąc aby ten zwrócił na niego uwagę.

- Robisz coś w weekend? – zapytał LuHan, na co Sehun omal nie zakrztusił się własną ślina. Spojrzał zaskoczony na blondyna, kręcąc szybko głowa, może nawet nazbyt nadgorliwie. Wywołało to szerszy uśmiech u blondyna, a tym samym szybsze bicie serce w piersi szatyna.

***

Nie można powiedzieć, że Sehun był zawiedziony. Po prostu spodziewał się czegoś innego, niż nauka tekstu i wspólne odgrywanie ról. Ale… było miło. LuHan wyszedł od niego z uśmiechem na ustach, a on w końcu, po kilku godzinach spędzonych razem, mógł odetchnąć. Przed przyjściem chłopaka siedział w łazience dwie godziny. Niczym kobieta spędził dwie, cholerne godziny przed lustrem! Przecież to zaczynało już być chore. Wystarczyło, że blondyn musnął jego rękę czy ramie i już dostawał palpitacji serce, przy tym głupi uśmiech nie schodził z jego usta, kiedy na niego patrzył.

- Kai… nie obchodzi mnie co robisz, czy właśnie zakopujesz ciało lub pieprzysz się z D.O – zaczął jakże subtelnie wprost do słuchawki, nie pozwalając dojść przyjacielowi do słowa, niemal od razu zaczynając gadać, kiedy tylko Jongin podniósł słuchawkę. – Chce cię widzieć u siebie za pięć minut – mruknął, odkładając słuchawkę. W każdym innym przypadku, gdyby nie chodziło o ich dziwne relacje, druga osoba by nie przyszła. Jednak Kai zjawił się punktualnie, wiedząc, że przyjaciel przeżywa ciężkie chwilę i potrzebuje wsparcia moralnego, nawet jeśli łączyło się to ze słuchaniem jego sarkastycznych uwag.

- Zakochałem się – zaczął na dzień dobry Sehun, leżąc na kanapie, głową w dół, w stronę wejścia do pokoju, do którego właśnie wkroczył Kai. Brunet wywrócił oczami, idąc w stronę kuchni, skąd wrócił z ciepłą herbatą. Na zewnątrz był taki mróz, że palce odpadały. Nie było się jednak co dziwić, w końcu był grudzień, a tym samym zbliżał się okres świąteczny i przymrozki.

- Czyżby? – dopytał Jongin ze sporą dozą sceptycyzmu w głosie. Co prawda rzadko, lub nawet nigdy, nie słyszał podobnego wyznania z ust swojego przyjaciela, ale żeby od razu deklarować miłość? Może i LuHan wydawał się idealny, jednak każdy miał jakąś wadę. Nie chciał tego uświadamiać Sehunowi. Niech chłopak żyję w swojej słodkiej nieświadomości, pewnie i tak by go nie posłuchał zaślepiony nowym uczuciem. Sam doskonale wiedział jak to jest być zakochanym.

- Tak, ale nie wiem co mam zrobić – w tym momencie Sehun sam miał siebie dość, bo zaczął gadać niczym nieszczęśliwie zakochana nastolatka. A zawsze sobie z nich kpił, szczyt hipokryzji, nie uważacie?

- Był dzisiaj u ciebie, prawda? I co, źle wam się rozmawiało? – Kai pociągnął głośno łyk herbaty, kiedy tylko skończył swoją wypowiedź. Szatyn westchnął głośno, kręcąc przecząco głową.

- Nie, było fajnie.

- W takim razie ty teraz go gdzieś zaproś. Nie bądź ciotą, Hunnie – Jongin uśmiechnął się szyderczo, pierwszy raz od dawna to on mógł sobie kpić z przyjaciela, który był tak załamany, że nie był  w stanie wymyślił trafnej riposty. No i już żałował, że powiedział o zdrobnieniu  jakiego użył Luhan kilka dni wcześniej.

- Pieprz się, Jongin – warknął w odpowiedzi, ale miał zamiar posłuchać rady przyjaciela.

- Z chęcią – brunet uśmiechnął się krzywo, dopijając herbatę, rozgaszczając się już na dobre. Włączył telewizor, film i w ten sposób przesiedzieli kilka następnych godzin, nie rozmawiając zbyt wiele. Jednak w ich przypadku komunikacja była zbędna. Sehunowi wystarczyła sama obecność przyjaciela przy nim. To było najlepsze wsparcie jakie mógł od niego otrzymać.

***

Zbliżały się święta, a tym samym przerwa świąteczna, tak długo wyczekiwana przez większość uczniów. Jednym z niewielu, który nie cieszył się z odpoczynku od szkoły był Sehun. Bo tym samym łączyło się to z brakiem LuHana obok. Co prawda minęły dwa tygodnie odkąd pierwszy raz spotkali się u niego w domu i od tamtego czasu widywali się częściej. Wychodzili wspólnie do kawiarni, na spacery z psem blondyna czy przesiadywali u siebie. Mogli nazywać się przyjaciółmi. Przynajmniej taką miał nadzieję Sehun. Jednak to nadal mu nie wystarczało. Był zachłanny i chciał więcej Luhana, pragnął go całego tylko dla siebie.

Coraz częściej śnił mu się po nocach. Był jak nie Luhan, którego zna. Zachowywał się w sposób o jaki nigdy by go nie podejrzewał. Jego nagie ciało wiło się pod nim w spazmach podniecenia, usta były rozchylone i kuszący, wzrok zamglony i wygłodniały. Wypowiadał słowa o które nikt by go nie podejrzewał. Wyciągał ramiona w jego stronę, błagając o więcej. Chciał poczuć go w sobie mocniej i głębiej.

Sehun zawsze nad ranem budził się z erekcją. Z początku starał się jej pozbywać bez udziału dłoni. Brał zimne prysznice i myślał o zdechłych kotach lub grubych kobietach. Wyobrażał sobie nawet nagiego Jongina z lasem w strefach intymnych. Nie chciał się masturbować myśląc o Luhanie. Nie byłby w stanie sobie tego wybaczyć, jednak z czasem przestał z tym walczyć. I o dziwo nie miał potem problemu ze spojrzeniem Luhanowi w oczy, nie było mu wstyd za własne wyuzdane myśli. Przecież to jest naturalne, wmawiał sobie nie chcąc czuć się jak największy zboczeniec na świecie.

Był weekend, a on jak ostatnia sierota siedział w domu, sam jak palec. Rodzice pojechali odwiedzić ciocię w szpitalu. Nie lubił tej starej krowy, więc na wstępnie oznajmił im, że nie ma zamiaru jej odwiedzać. Taka postawa wcale nie zdziwiła jego opiekunów, którzy przyzwyczaili się do oziębłości i gburowatości własnego syna. Jednak nie byli by rodzicami, gdyby w zamian nie kazaliby mu posprzątać w domu i zająć się udekorowaniem choinki, czego Sehun nienawidził. W świętach lubił jedynie prezenty i jedzenie. Nienawidził tego wszechogarniającego kiczu, lampek i dekoracji na każdym kroku. Już dawno przestał czuć magie świąt. Tym bardziej, że w tym roku nie spędzi ich z Jonginem, który był jego jedynym przyjacielem. Jedynie Kai był w stanie z nim wytrzymać.

- Do dupy – burknął, kładąc się na ziemi, patrząc nienawistnie na lampki, które od dwudziestu minut próbował powiesić na choince, która była większa od niego! I jak on to miał zrobić sam? Dochodził do wniosku, że rodzice to sadyści. On sam, o ile w ogóle kiedykolwiek będzie miał dziecko, będzie dla niego dobry… - Ta jasne – odpowiedział własnym myślą. Przecież on ledwo dawał rade komunikować się ze społeczeństwem, a co dopiero jakby miał wytrzymywać z beczącym, zasmarkanym bachorem?

Wybawieniem dla niego był dzwonek do drzwi. Liczył, że Kai przyszedł go odwiedzić lub rodzice wrócili wcześniej ze szpitala, bo na przykład ta stara krowa w końcu raczyła wykitować. Dlatego nie zaglądając nawet przez lufcik, aby sprawdzić kto przyszedł, z rozmachem otworzył drzwi i równie szybko je zamknął. Przykleił się do nich, oddychając szybko niczym zestresowany chomik. Chwilę jego umysłowi zajęło przetrawienie tej wiadomości, nim na powrót uchylił drzwi. Uśmiechnął się przepraszająco do blondyna, drapiąc się zakłopotany po karku.

- Wybacz, to był odruch – próbował się wytłumaczyć, ale doszedł do wniosku, że lepiej będzie jeśli się zamknie i wpuści go do środka. LuHan, pomimo że się uśmiechał, wyglądał dość mizernie. Sehun martwił się o niego, bo nagle zniknęły te ogniki szczęście w jego oczach.

- Przepraszam za najście – blondyn ukłonił się delikatnie, zdejmując buty i kurtkę, stojąc przed szatynem, póki ten gestem ręki nie zaprosił go do środka. Chłopak usiadł w salonie, szukając wolnego miejsca na kanapie zawalonej ozdobami świątecznymi. Sehun wrócił już po chwili z ciepłym napojem, który pozwoliłby chłopakowi ogrzać dłonie. Gospodarz domu usiadł na podłodze naprzeciwko, chcąc być twarzą w twarz z chłopakiem. Kiedy cisza się przedłużała on pierwszy postanowił ją przerwać – Przepraszam za ten bałagan, zwalili na mnie ubieranie choinki, a ja mam do tego dwie lewe ręce – blondyn prychnął cicho pod nosem, wzrokiem omiatając salon. Coś musiało w tym być, bo tutaj było istne pobojowisko!

- Mogę ci pomóc, jeśli chcesz – zaproponował Luhan, a ciężar spadł z serca sehuna jak i z ramion. Pokiwał szybko głową, szczęśliwy, iż znalazł sobie pomocnika. W tym momencie widział z blondynie istnego anioła zesłanego mu przez Boga. W spokoju dopili herbatę, po czym ruszyli do ubierania choinki. Szatyn nucił cicho pod nosem, a luhan podrygiwał w rytm piosenki. Obaj milczeli, a szatyn nie dopytywał o przyczynę wizyty znajomego. Blondyn z czasem sam się otworzył, z resztą długo nie musiał czekać aż ten zacznie opowiadać. – Wybacz, że przyszedłem tak bez zapowiedzi – Sehun kiwnął głowa, na znak, iż nie ma mu tego za złe. Chociaż nie wiedział czy LuHan zobaczy ten gest. – Nie miałem się gdzie podziać – dodał o wiele ciszej, niemal szepcząc te kilka słów pod nosem. Szatyn spojrzał na niego z mieszaniną uczuć, począwszy od smutku po gniew za sytuację, w której znajdował się blondyn. Cokolwiek się stało, chciał być dla niego wsparciem.

LuHan zastygł, rozszerzając zszokowany oczy. Zaraz jednak rozluźnił się, pozwalając na to, aby szatyn objął go mocniej, wtulając w siebie. Tego w tej chwili potrzebował, nieco ciepła i czułości od drugiego człowieka. Najgorsze, że dostawał to od niemal obcego człowieka, zamiast od własnej rodziny. Jednak mógł nazwać Sehuna przyjacielem, prawda? Więc nie był mu tak odległy jak inni. Może i otaczał się mnóstwem ludzi, ale nie posiadał prawdziwych przyjaciół. Nikt nigdy nie chciał jego, uznając, iż jest zbyt idealny i nikt na niego nie zasługuje. Wszyscy przyjaciele w końcu się od niego odsuwali lub byli przy nim dla przywilejów i własnego zysku. SeHun był inny, przy nim, pomimo że znali się krótko, czuł się dobrze i nic go nie ograniczało. Mógł sobie pozwolić na chwilę słabości.

- Co się dzieje, Lulu? – dopytał, drażniąc kark chłopaka ciepłym oddechem za każdym razem, kiedy coś mówił lub robił wydech. Jego głos był czuły i troskliwy, a ramiona duże i ciepłe. Dawały namiastkę bezpieczeństwa.

Czuł się tak dobrze w ramionach Sehuna, że w końcu pękł. Zaczął płakać, wyrzucając z siebie cały żal i gniew. Opowiedział młodszemu chłopakowi o swojej sytuacji w rodzinie. O tym jak jest traktowany niczym śmieć, ignorowany przez własnych rodziców. Starał się jak mógł, próbował być we wszystkim najlepszy, aby tylko go zauważyli, jednak oni nie widzieli świata poza jego siostrą. Mieli klapki na oczach, ukierunkowane jedynie na tą małą żmiję, które perfidnie wykorzystywała ich uwagę. Do tej pory LuHan wytrzymywał, dzisiaj jednak miarka się przebrała, kiedy doszła do niego wiadomość, iż na czas świąt jada w trójkę w góry. W trójkę czyli matka, ojciec i Sooyeon. On nie został w żaden sposób uwzględniony, a matka oznajmiła mu to tak chłodnym tonem, co najmniej jakby rozmawiała z nieznajomą jej osobą.

Sehun, po tym jak blondyn mu o wszystkim opowiedział, nie wiedział co zrobić. Tulił dalej delikatne i wątłe ciałko, kołysząc nim uspokajająco na boki. Nie potrafił zrozumieć jak rodzice mogą w ten sposób traktować własnego syna! Do tego prawie w ogóle go nie karmili. Podczas gdy chłopak wracał zmęczony i głodny ze szkoły, nigdy nie czekał na niego obiad, podczas gdy reszta rodziny już dawno jadła. Szatyn czuł jak serce go boli na wyobrażenie tego, jak samotny musiał być LuHan. W tym momencie postawił sobie za zadanie zająć się nim.

***

Weekend minął mu szybko, zwłaszcza po wizycie Luhana. Kiedy chłopak zdecydował się wyjść, aby nie zawracać mu dłużej głowy, Sehun nie mógł sobie poradzić z własnymi myślami. Tym razem jednak nie mógł podzielić się tymi wiadomościami z Kaiem, obiecując blondynowi, że zachowa wszystko dla siebie. Kiedy nadszedł poniedziałek, chłopak nie wiedział jak będą wyglądały jego relację z Luhanem. Próbował się z nim skontaktować następnego dnia, ale nie odbierał. Mimo to nie załamywał się. Wierzył, że jakoś to będzie. I nawet jeśli Lulu się od niego odsunie, to on go przysunie z powrotem.

Wypatrzył go na stołówce podczas długiej przerwy. Pomimo grona osób dookoła wydawał się samotny. Z tacą w rękach szukał miejsce. Wszyscy go do siebie zapraszali, ale tym któremu udało się go dorwać był Sehun. Blondyn zarumienił się delikatnie na jego widok, spuszczając głowę.

- Przepraszam, że nie odbierałem, ale mama… - nie dokończył, bo szatyn zatkał mu usta. Uśmiechnął się do niego szeroko, ukazując rząd białych zębów.

- Nie przejmuj się tym i chodź – odparł, łapiąc go za ramię, ciągnąc w stronę stolika przy którym siedział już Kai i Kyungsoo. Obaj mężczyźni wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia, kiedy tylko zauważyli kogo ciągnie w ich stronę Sehun.

Luhan wydawał się zawstydzony i zmieszany, ale szybko dogadał się z Jonginem i D.O. Sehun wycisnął z niego obietnice, że począwszy od dnia dzisiejszego, będzie jadał z nimi. Chłopak nie miał zbyt wielkiego wyboru, kiedy patrzyły na niego trzy pary oczy z oczekiwaniem i napięciem. Wszystko szło w dobrą stronę, aż do ostatniego dnia szkoły przed gwiazdką. Luhan był wtedy taki przygnębiony, że na sam jego widok serce się krajało.

Szatyn cały dzień zbierał się do tego, aby zaproponować mu wspólną wigilię. Pierwszy raz w życiu bał się coś powiedzieć na głos. Nigdy nie miał tego problemu, zawsze był wyszczekany a przy tym chłopaku brakowało mu języka w gębie. Cały dzień chodził zestresowany. Przemógł się dopiero przed ostatnimi zajęciami. Złapał Luhana w teatrze, kiedy sam siedział na scenie, kartkując scenariusz. Nawet nie zauważył, że Sehun wszedł do środka. Drgnął nerwowo, kiedy chłopak usiadł obok niego. Uśmiechnął się do niego nieśmiało, ze smutkiem ale i ulga, że to akurat on tutaj jest. To dodało szatynowi nieco odwagi. W ostatnim momencie ugryzł się, nim zapytał się go czy jest wolny w wigilie. To byłoby niczym wbijanie noża w plecy leżącemu.

- Chcesz wpaść do mnie na wigilię? – zapytał, nie odrywając wzroku od twarzy przyjaciela, który na jego słowa zastygł, rozszerzając szeroko oczy. – Mama się zgodziła! I będą jeszcze rodzice Jongina, no i też on, więc będziesz znał aż dwie osoby! – próbował znaleźć pozytyw, kiedy wyraz twarzy Luhana się nie zmieniał, a on przestał rozpoznawać czy to zaskoczenie czy jakaś negatywna emocja.

- Głupek – burknął blondyn. Uderzając chłopaka w ramię. Nie brzmiał na oburzonego, lecz rozbawionego i szczęśliwego. Odwrócił głowę, aby ukryć fakt, że szczerzy się jak głupi to sera i zapewne rumieni. Sehun zaśmiał się życzliwie, obejmując go, kładąc głowę na ramieniu chłopaka. Pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu byli sobie całkiem obcy, a teraz dzielili swoje największe sekrety.

***

- Mamo, szybciej! – Sehun poganiał swoją rodzicielkę, kiedy ta wolno mieszała ciasto, podczas gdy chłopak zdążył zrobić już dziesięć rzeczy w ciągu minuty. Był żywiołowy i pomocny jak nigdy. Jego matka na początku sądziła, że jest chory, potem, że porwali go kosmici i zastąpili robotem, aż doszła do wniosku, iż jest po prostu zakochany. Wiedziała o orientacji syna i nawet się nie przejęła. Była kobietą bardzo tolerancyjną, z resztą tak samo jak ojciec, który w młodzieńczych latach miewał przygody o zabarwieniu homoseksualnym.

- Kochanie, spokojnie. Jest dopiero dwunasta. Twój przyjaciel przyjdzie dopiero za pięć godzin – kobieta puściła oczko do swojego syna, który na jej słowa nadął poliki, rumieniąc się. Odwrócił się na pięcie, wychodząc z kuchni, uznając że zajmie się po raz piąty sprzątaniem w salonie i u siebie w pokoju.

Godziny mijały mu zdecydowanie zbyt szybko, a wszyscy robili wszystko zbyt wolno! Nawet Jongin się ociągał z przyjściem do niego wraz ze swoją rodziną! Gdzie jego wsparcie moralne? Gdzie jego przyjaciel, kiedy go najbardziej potrzebował? Sehun był gotów się założyć, że świergotał z Kyungsoo przez telefon, zamiast się szykować! Ech, wszyscy byli tacy upierdliwi…

Czas nieco zwolnił, kiedy dochodziła siedemnasta, czyli godzina o której miał pojawić się Luhan, no i reszta gości. Kai wraz z rodziną byli punktualni, jak zawsze z resztą. Siedział jak na szpilkach, podczas gdy wszyscy żywo dyskutowali. Zerkał co chwila na zegar. Aż w końcu Jongin trzepnął go w ramię, aby się ogarnął.

- Uspokój się, przyjdzie. – zapewnił go, szepcząc mu to do ucha. W tym samym momencie rozbrzmiał dzwonek, a Sehuna nie było już w salonie. Otworzył drzwi, nim minęło siedem sekund.

- Hej~! – niemal krzyknął, wyciągając ramiona w stronę blondyna, przytulając do siebie. Chłopak omal się nie udusił w niedźwiedzim uścisku przyjaciela. Mimo to zaśmiał się szczerze i głośno, klepiąc szatyna po plecach. Sehun od razu rozpoznał, że blondyn płakał, dlatego chciał dać mu najlepszą wigilię w jego życiu.

- Dzień dobry – blondyn ukłonił się, kiedy młodszy chłopak pokierował go do salonu, gdzie siedzieli wszyscy goście. Luhan usiadł koło Sehuna i kolacja mogła się w końcu zacząć. Część rodziny była ateistami, jednak wigilia była wyjątkowym świętem. Pełnym magii i rodzinnej atmosfery. Wszyscy składali sobie życzenia i rozmawiali długie godziny. Luhan w końcu, dzięki Sehunowi, mógł poczuć się jak w prawdziwej rodzinie. Matka szatyna traktowała go niczym własnego syna. No i mógł podziwiać przyjaciela w jego naturalnym środowisku, wśród bliskich.

- Hunnie, powinieneś nazywać Jongina Hyungiem – upomniał go blondyn, uderzając delikatnie w udo z rozbawioną miną. Już wiele razy upominał w ten sposób przyjaciela. Ten co prawda go słuchał, ale często się zapominał, przez co Luhan musiał po raz setny powtarzać to samo.

- Och, mój chłopcze, gdyby to było takie proste, aby ten uparty osioł się nauczył – pani Oh pokręciła głową, cmokając głośno zdegustowana, z cieniem uśmiechu błąkającym się w kącikach ust.

- Ma pani rację, zawsze go upominam, ale non stop robi to samo – Luhan skopiował gest kobiety, śmiejąc się z naburmuszonej miny młodszego chłopaka. – Uparty z niego chłopiec – dalej go przedrzeźniał, targając po włosach.

- Ej! Jestem tutaj – burknął niezadowolony, mimo to nie oponował, kiedy ciepła dłoń blondyna zatopiła się w jego włosach.  Wszyscy zaśmiali się chórkiem, poza samym obiektem rozbawienia, który siedział naburmuszony, co tylko dodawało mu uroku.

Około pierwszej w nocy Jongin wraz z rodzicami zaczęli się zbierać. Gospodarze, czyli matka i ojciec Sehuna, odprowadzili ich do drzwi, podczas gdy chłopcy sprzątali ze stołu. Luhan nosił naczynia, podczas gdy młodszy chłopak mył wszystko. Zwykle zajmowała się tym mama, ale w święta on zawsze sprzątał jako podziękowanie za cudowną kolację. Jego rodzice poszli się położyć zmęczeni, pozostawiając wszystko w ich rękach. Blondyn zniósł już całe jedzenie, chowając wszystko do lodówki, aż ta była wypełniona po brzegi. Będą mieli żarcia na następny miesiąc…

- Pomóc ci? – dopytał Luhan, stając obok młodszego chłopaka. Ten pokręcił głową, szorując patelnie.

- Nie trzeba, już… kończę – ostatnie słowo wyszeptał ciszej, czując na swoim ramieniu ciężar głowy blondyna.

- Hunnie… Dziękuję – mruknął w jego koszulkę Luhan, czując jak pracuję każdy mięsień chłopaka podczas zmywania. Sehun odłożył ostatni talerz, wycierając ręce w ręcznik. Dopiero wtedy odwrócił się w stronę swojego hyunga, obejmując go, przyciskając do swojej piersi. Ten objął go niepewnie, chowając się w jego ramionach.

- Nie masz za co. – odparł, przerywając wypowiedź nim powiedziałby o dwa słowa za dużo. Jeszcze nie teraz… - Chodź – dodał, odsuwając od siebie chłopaka, tylko po to, aby złapać za nadgarstek blondyna, ciągnąc go do salonu. Spod choinki wyciągnął niewielkie pudełeczko, ze sporym rumieńcem na twarzy podając je Luhanowi. Dziękował bogu, a raczej matce, że wyłączyła żyrandol i jedyne światło jakie padało do pokoju pochodziło z kuchni oraz światełek lampek choinkowych.

- To dla mnie? – zapytał zaskoczony blondyn, przyjmując niepewnie pudełko. Młodszy chłopak pokiwał żywiołowo głową, przygryzając wargę w oczekiwaniu. Luhan złapał za kokardę, którą owinięte było pudełko. W środku znajdowała się bransoletka. Delikatna, materiałowa, z wzorem biegnącego wilka. Spojrzał zaskoczony na Sehuna, który zmieszał się pod wpływem jego wzroku.

- To taki mały prezent. Nic wielkiego, sam robiłem, więc jak ci się nie spodoba to nic się nie stało – mruknął, drapiąc się zakłopotany w kark. Blondyn spojrzał na bransoletkę, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Podszedł o krok bliżej do szatyna, wyciągając w jego stronę dłoń.

- Zawiąż – poprosił cicho Luhan, podając mu prezent. Sehun spuścił delikatnie głowę, kombinując przy zapięciu. Kiedy skończył, zdał sobie sprawę jak blisko znajdując się ich twarze. Był na tym tak skupiony, że z jego świata wyrwało go dopiero uczucie dotyku czegoś miękkiego na wargach.  Blondyn odsunął się zakłopotany, kiedy przyjaciel nie odwzajemnił pocałunku. Był gotów uciec i nigdy więcej nie pokazywać się Sehunowi na oczy, wtedy jednak młodszy chłopak złapał go za kark, przyciągając do siebie i wbijając się żarłocznie w jego usta. Blondyn przymknął powieki, zarzucając ramiona na barki szatyna. Odsunęli się od siebie w momencie, kiedy obu zabrakło powietrza od zbyt nagłego i namiętnego pocałunku.

- Patrz hyung, jemioła – zaśmiał się cicho Sehun, trzymając w dłoniach wspomnianą roślinę, tuż nad ich głowami. Luhan spojrzał w górę, kręcąc rozbawiony głową.

- Głupek – skwitował, wtulając się w koszulkę drugiego chłopaka.

- Głupek, który cię kocha – wyszeptał mu do ucha. I chociaż nie widział jego wyrazu twarzy, był pewien, że jego poliki są całe czerwone. Miał nawet zaróżowione uszy!

- jsajdh sajk – wyburczał, co brzmiało jak bełkot, a nie słowa. Sehun poprosił go aby powtórzył, robił to tak długo, aż musiał odsunąć go od siebie. Wyglądał niesamowicie uroczo i seksownie z czerwonymi jak pomidor polikami i wilgotnymi oczami oraz tym szczenięcym spojrzeniem -  Ja ciebie chyba też – wyszeptał, tym razem szatyn był w stanie zrozumieć każde słowo. Ucałował oba poliki, na które wdarły się niechciane łzy wzruszenia.

- Wesołych świąt, hyung. – dodał, nim połączył ich w usta w kolejny namiętny pocałunek, przepełniony miłością.  

______________________________________________________________________________________________
Temat trochę nie na tą porę roku, ale niestety tak jak podejrzewałam, nie miała czasu w tygodniu na napisanie czegokolwiek. I tak już byłam jak zombie, jednak jestem zadowolona, bo wyjątkowo udało mi się w pięć dni ( w sumie w dwa/trzy) namalować dwa obrazy, co nigdy wcześniej nie miało miejsca o; 
Został mi jeszcze tydzień szkoły, podczas którego będę musiała pracować, a później już będę oceny wystawione, więc będę miała więcej czasu, co oznacza, że rozdziały mogę pojawiać się wcześniej i częściej. Mam już prolog i połowę pierwsze rozdziału " small town, creepy town". Dlatego niewykluczone, że w środę może na was czekać mała niespodzianka, ale to jeszcze nic pewnego. Tym bardziej, że zauważyłam ostatnio malejącą liczbę osób komentujących, jednak rozumiem, że to koniec roku i nie ma się tyle czasu na czytanie. 
Tymczasem życzę udanej niedzieli~!

16 komentarzy:

  1. One shot był niezwykle uroczy *^* Końcówka jest fantastyczna! Jakoś nie przepadam za HunHanem ale tego fanficka czytało mi się niezwykle miło :) Wątek z D.O i Kaiem też świetny~ I ta rozmowa Sehun i Kaia haha ~
    One shot ogólnie był na prawdę świetny. Wszystko mi się w nim podobało bez wyjątku~ Bardzo ucieszyła mnie obecność Kibuma, mała co prawda ale jednak ^^
    Przejdę jeszcze do epilog Jak Pies z kotem~ Od razu chce przeprosić ze nie skomentowalam, ale pisze mi się lepiej gdy mam dwa ff do 'zrecenzowania' ;)
    JongKey rozbroilo mnie totalnie! Gdy Jjong sprzeciwiał się matce była ogromnie szczęśliwa ^^ Oczywiście najbardziej mi się podobał moment gdy Jonghyun powiedział ze są razem, a Key był taki zawstydzony~ Ahahh niezwykle urocze<3 Uwielbiam takie śledzenie w fanfickach ~
    Także to tyle obe mnie, nie mogę się juz doczekać kolejnych opowiadań.
    Pozdrawiam, Grellu~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaha miało być slodzenie* i byłam szczęśliwa *

      Usuń
    2. Dziękuję <3 Sama za nim nie przepadam, bo był pisany dość na siłę, aby dać jak najszybciej znajomej, ale cieszę się, że się podobało~! Tym bardziej czuje się lepiej, kiedy mówisz, ze nie przepadasz za HunHanem, a mimo to czytało ci się dobrze <3 A relację sehuna i Kaia najbardziej mi się w sumie podobają <3
      No a Kibuma nie mogłam pominąć! W końcu kto lepiej się nadaje do prowadzenia kółka teatralnego, jak nie on? :D
      Och, słodzenie, okey, bo pomyślałam o śledziach i nie wiedziałam o co chodzi xD To dobrze, że epilog się podobał :3 Takie zakończenie było chyba wystarczająco słodko niesłodkie xd

      Usuń
  2. Piękne *.* Bardzo mi się to opowiadanie podoba. Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam! Wiedziałam, że będzie Hunhan ;p strasznie słodkie, fluffiaste i puchate ;3 taki powinien być każdy ff o tej dwójce. Lulu to chodząca cukierniczka, a Hunnie niby męski itp. ale też słodki dzieciak z niego ;3 Ogólnie bardzo mi sie fik podobał, lekki i wywołujący uśmiech na twarzy ;d fajny pomysł z tym teatrem i wigilią! Lulu taki biedny ;c rodzice go nie kochają, olewają, a on sie tak stara ... ale ma Sehuna ;3 on kocha go za cała rodzinkę, znajomych i resztę świata ^^ Jong i Sehun byli bezbłędni xd na dzień dobry "zakochałem sie" xd padłam! Bardzo fajne i momentami zabawne (y)
    i tak na koniec ... weny ci życzyć nie będę bo masz jej aż nadto, chętnie być ci jej trochę podkradła ale straciłabym wtedy opowiadania twojego autorstwa, wiec NIGDY! Powiem tylko, że bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że będzie więcej fików ;D już nie moge sie ich doczekać! <3 kocham!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałaś? Ciekawe skąd... xD W sumie czytałam tylko jedno ff z nimi, więc nie byłam pewna czy ich dobrze wykreowałam, ale skoro mówisz, ze każde ff z nimi powinien być puchaty, słodki i fluffowy, to dobrze <3 A sehun ogólnie to słodki jest, w końcu to jego aegyoo :3
      Taak, Sehun go wypełni miłością po brzegi <3 xD I mnie osobiście najbardziej właśnie podobali się Sehun i Kai w duecie. Tacy przyjaciele to skarb xd
      (właściwie to nie mam weny, nie miałam jej od długich miesięcy, więc nie wiem czy masz co skubnąć xD ) Ja również się nie mogę doczekać, aż będę miałą więcej czasu na pisanie dla was :3

      Usuń
  4. Mój pierwszy czy drugi Hunhan w życiu >D Serio. Aż mi głupio trochę, no nie XD
    Słodko słodko. Szczerze myślałam, że będzie to smut, ale taki słodki fluff to coś czegoś potrzebowałam, zważając na fakt, że chyba przeżywam jakąś depresję przedwakacyjną XD
    Sehun taki słodziak, no nie wierzę po prostu. Słodziak... Znaczy, że w stosunku do Luhana. To było serio asdfghjkl <3
    Szkoda mi Lulu. Mieć taką rodzinę to prawdziwe przekleństwo. Już nie lepiej oddać do adopcji niż totalnie olewać własne dziecko? A jego siostra również lepsza nie była. Mogła jakoś nawrócić rodziców, a nie. Ugh.
    Key jako ich nauczyciel. Aż się zaśmiałam jak to przeczytałam XD Hm, chyba wszyscy powinni być bardziej zbulwersowani, że będą grali w przedstawieniu o takiej tematyce, a nie bez żadnego 'ale' przyjąć to do wiadomości. No ja wiem, że to jest akurat mało ważne, ale Koreańczycy są serio bezlitośni jeśli chodzi o homoseksualizm XD
    Fajnie, że dałaś ten motyw zimy. To znaczy może z tymi świętami to trochę nie bardzo, ale podoba mi się ^^ (Początek lata, a ja zaczynam pisać ff, gdzie akcja toczy się w zimę, taa)
    Cóż, weny życzę i niecierpliwie czekam do środy ^^""""

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój pierwszy napisany, a sama przeczytałam chyba tylko jeden ( nie licząc tego, co dała mi znajoma, bo to był ledwie początek xD ) Więc komu tutaj bardziej głupio? xd
      Ostatnio było sporo smutów, więc coś fluffowego do porzygu nie zaszkodzi i nawet trafiłam na twoją przedwakacyjną depresję ( jak można mieć depresję, kiedy za kilkanaście dni wakację?! D: )
      Dobrze, że się poprawiłaś, że w stosunku do Luhana, bo tak to... no, mały skurwiel czasami xD
      Rodzice Luhana pewnie nie chcieli go oddać, bo co by ludzie powiedzieli i pewnie mają z niego jakieś zyski... ;< Ale fakt, biedak z niego D:
      No powiedz mi, kto lepiej pasuje na nauczyciele kółka teatralnego, jak nie on? :3 I w sumie większość osób, to były kobiety, więc w samym klubie niewiele osób pewnie miałaby coś przeciwko, a męska obsada ( przynajmniej w większości ) była gejami xD
      Przy takich upałach, to każdy chyba by pragnął, aby spadł śnieg... xD

      Usuń
  5. generalnie nie przepadam za opowiadaniami z exo, no ale to Twoje, więc przeczytałam! yay! i nie żałuje : O jestem w szoku, że aż tak mi się spodobało : o co Ty ze mną robisz?! XD oczywiście na Kim Kibumie aka Diva padłam i o mało się nie zakrztusiłam XD nie wiem czemu, ale on i ta jego sztuka... buahah < 3.
    strasznie fajne, lekkie i słodziaśne opowiadanie <3. poza tym ja lubię czytać coś o wigilii w lato XD albo w zimę o wakacjach : o takie moje chore coś XD. i strasznie szkoda mi było Lulu. bycie samotnym to chyba najgorsza "choroba" :<. ale ma już... przyjaciela... muahaha : D
    czekam teraz na kolejne opowiadanie! ah *O* ah, no i gratuluje dwóch obrazów! : O w takim czasie... wow : o
    środa? ŁIHUHU *_* tylko pewnie przez moje głupie zaliczenia w szkole pojawię się tutaj dopiero w weekend :c jeśli przeżyje... - pierwsza jazda mnie czeka XD"
    trzymam kciukasy za tydzień w szkole, życzę wenuchy rozpierającej aż! < 3.
    dei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aw, dziękuję <3 i widze, trzymam formę, skoro nie żałujesz xD I co z tobą robię...hm... powiedzmy, ze to sekret xD Proszę, przyznaj mi rację, że Key idealnie pasuje do nauczania w kółku teatralnym!
      Ludzie, dziwni jesteście... chociaż w taki upał, to chętnie bym sobie poczytała o jakiś śnieżnych zaspach... dobrze, że chociaż ze szkoły wracam sobie autem, to nie kiszę się w autobusie o; Inaczej byście już mogli mi wysyłać przez internet kwiaty xD
      Nono, na pewno dodam coś w środę, ale nie jestem pewna, czy będzie to prolog, czy taki malutki oneshocik, który wczoraj wieczorem napisałam... to jeszcze zobaczę w środę, na co najdzie mnie ochota xd I trzymam kciuki, abyś nie uderzyła w jakieś drzewo!

      Usuń
    2. no a jak! forma jak nic : D sekret?! tylko czemu przede mną?! XD
      IDEALNIE! Key pasuje I D E A L N I E do takiej roli! widzę to po prostu... jak zdziela innych scenariuszem po głowie... ah, piękne < 3
      autem? nie za dobrze ci? :< ja nadal kiszę się w autobusach... strasznie jest ;___;
      ah, dzisiaj się dorwałam do laptopa, bo "Chłopi" wzywają... ;__; mam nadzieje, że jutro też mi się uda :<.
      cokolwiek to będzie... pewnie i tak z radością przeczytam! : D [ nie licząc OnTae... to jest... nie. nie na mnie XD ].
      mocno trzymałaś kciuki, bo nie uderzyłam! ha! jestem z siebie dumna XD

      Usuń
    3. Przed każdym trzeba mieć jakiś sekret >D
      No, nie narzekam na auto. Autobusem dla mnie jeździć to koszmar. Bo zawsze zatłoczony i jeszcze prawie godzinę jadę do szkoły ;<
      życzę też powodzenia z chłopami... sama już przerabiałam, chociaż za chiny nie pamiętam, o czym to było xD Sama mam w sumie jutro "jądro ciemności"... ach, nieważne xD
      I też jestem z ciebie dumna! ;3

      Usuń
  6. Co do tych par i piątego kołą u wozu. Teraz praktycznie każdy mój znajomy ma kogoś, i jak z nimi wychodzę, to czuję się tak niezbyt komfortowo. Idziemy, a tu czułe słówka lecą, jakies przytulaski, i tak dalej. Single naprawdę czasem mają ciężkie życie. XD Aż człowiek w pewnej chwili popada w paranoje i czuje się taki niechciany, czy coś. ;.;
    W ogóleostatnio chyba mam jakieś zaburzenia, czy coś, skoro często sie wzruszam, a keidys tak nie miałam. Nie wiem, czy pamietasz. Chyab dorosłość zaczyna mnie nieco przytłaczać, no ale nie ważne. XD
    W ogóel u mnie taki skwar jest i czytając o motywie ze świętami i zimą, aż poczułam takie ochłodzenie na myśl o zimnie i sniegu. Moim zdaniem, to nic, że dodałaś taki motyw, bo jest idealny nat akie upały! W ogóle ukazałaś tak idealnie osobowosć Lu i to co ukrywał przed innymi. Naprawdę współczuję mu, bo musiało być mu zajebiście ciężko, skoro rodzice traktowali go, jak powietrze. I pomyśleć, że takie rzeczy również zdarzają się naprawdę. ;/ W ogóle Sehun zachował się idealnie, i tak samo postąpił zapisując sie do kółka teatralnego. Mógł poznać swoją miłość, która po jakimś czasie została odwzajemniona. Ale wiesz? Kiedy był motyw z tą recytacją i rumieńcami Lu, byłam pewna, że blondynowi Sehun również przypadł do gustu. Nie wiem, gdzie ten Oh miał oczy, że tego nie zauważył. :P W sumie, był tak zakochany, że chyba nie mam co mu się dziwić i w ogóle, haha. :P
    Jejku, ale Lu musiał mu być bardzo wdzięczny za te zaproszenie na kolację wigilinją. W sumie całus coś znaczy, co nie? :D W ogóle to fajne, że nie bał się otworzyc przed Sehunem i postanowił się wygadać. Sama wiem po sobie, że jak komuś sie wyzali, to lżej na sercu i duszy. Tym bardziej jeśli dzieją się takie sytuacje w domu. Chyba nie ma nic gorszego niz bycie odpychanym i w pewnym sensie zapomnianym przez rodziców. W sumie to nie rozumiem, czemu Lu nie był lubiany przez rodziców, tylko jego siostra. No, ale nie roztrzsajmy tego. Ważne, że teraz będzie miał kogoś przy boku. Kogos kogo kocha, i ta osoba również. W sumie to jestem zdania, że juz lepiej nie mieć przyjaciela, jeśli ten ma być fałszywy i obrabiac ci duspko za plecami. Ja sama juz chyba z 3 razy się przejchałam na takich ''przyjaciołach''. Teraz mam trzech prawdziwych, i wiem, że im na mnie zależy i odwrotnie. Już nie raz mi to ukazali, a taki dowód jest dla mnie wystarczalny. :) Teraz jest coraz trudniej, bo ludzie się zmieniają, i chodzi mi tym razem o te coraz młodsze grupy wiekowe. :P No sory, przez tableta na pewno nie zjadą przyjaciela. :P Dobra koniec głupot, bo już zbaczam z tematu haha. xD
    Bardzo podobał mi sie ten one sho i w ogóle motyw zimy. Oby takich wiecej i... miałam cichą nadzieję, na Kyungsoo. ;.; No cóż, Hunhan też lubie ( w sumie jak wszystkie paringi XD) Trzymaj się i powodzenia w ostatnich dniach szkoły! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też znam to uczucie, kiedy idziesz gdzieś z jakąś parą... na szczeście większość moich znajomych to forever alone, a jedynie moja najlepsza przyjaciółka ma teraz chłopaka, jednak liczę, że nie będę się czuła przy nich jak piąte koło u wozu o; Jednak przyznaję ci rację, że single mają ciężkie życie ;<
      Och, wzruszanie się to nic złego. Znaczy tylko do jakiegoś stopnia, bo jak wzrusza się wszystko to już bardzo źle... xd
      Cieszę się, że nie tylko u mnie jest piekło z ziemi D: I dziękuję za te słowa o ukazaunie idealnie osobowości LuHana <3 sama byłam sceptyczna, ale tak to jest, jak się nie jest zbyt głęboko w jakimś zespole. Tym bardziej jak ten zespół ma tylu członków D: A motyw z reakcją Luhana na gre aktorską Sehuna.. można interpretować każdy inaczej xD ja po porstu chciałam zarumienionego Lu, ale to jak z obrazami. Na historii sztuki pani rozwodzi się nad każdym motywem obrazu, a jak mnie się czesem ktoś pyta co oznacza dana rzecz na obrazie, który maluje, odpowiadam zwykle, że po prostu chciałam to umieścić.. ok, rozgadałam się nie na temat xd
      Oczywiście, że całus coś znaczy! Zwłaszcza w ff xd A Sehun widać miał coś w sobie, że lulu łatwo było się wygadać. Niektórzy ludzie tak mają, chociaż ja sama uważam, że łatwniej by mi było otworzyć się przed nieznajomym, ale ja to dziwny człek xd
      Współczuje fałszywych przyjaciół ;< Chociaż każdy na pewno jakiś zaliczył. Też miałam kilku w życiu, dlatego teraz jestem chyba taka nieufna xd
      Chyba Kaisoo? xD bo kyungsoo się pojawi xD

      Usuń
    2. No ostatnio wzrusza, ale zwalam winę na małe komplikacje rodzinne i okres, haha. xD
      Dziwny człowiek? Nie uważam, tak! I przyznam Ci jeszcze rację, że obcemu szybciej sie wygadasz niż bliskiemu! Może to dlatego, że wiesz, że już go więcej nie spotkasz? W sumie, to mi dużo osób mówi, że jak na mnie spojrzy, to wiedzą, że jestem zaufana osobą i zlatują sie zwierzenia haha. A ja akurat lubię wysłuchiwać innym, bo wiem, że mimo iż może im nie pomogę w formie doradzenia, to chociaż w zaznaniu ulgi, że już tego nie będą w sobie trzymali, co je dręczy. :)
      Co do ufności, to mam identycznie. Zawsze każdy myśli, że jestem ufna, bo często sie uśmiecham i tak dalej, ale to tylko pozory... Ja zawsze jestem twierdzenia, że lepiej mieć kilku, bądź nawet jednego prawdziwego przyjaciela, niż gromadę znajomych który i tak za plecami wbijają ci nóż plecy i obrabiają dupę. ;/ Brzydzę się takimi ludźmi! -.-
      No tak : Kaisoo. Właśnie ukazałam, jak mój mózg chwilowo nie myśli, przez nawał pracy i małych komplikacjach rodzinnych. ;/ No, ale w sumie, chociaż jakaś część ich była, po dłuższym namyślę stwierdzam, że ten motyw najlepiej pasuje HunHan. Jakoś Kaisoo w tym nie widzę. :O

      Usuń