XIII
„Kiedym cię żegnał, usta me milczały
I nie widziałem jakie słowo rzucić,
Więc wszystkie słowa przy mnie pozostały,
A serce zbiegło i nie chce powrócić.”
I nie widziałem jakie słowo rzucić,
Więc wszystkie słowa przy mnie pozostały,
A serce zbiegło i nie chce powrócić.”
9 listopada
1888r.
- Miło cię w końcu poznać osobiści, Minho – rudowłosy
chłopak wyprostował się, uśmiechając złowieszczo do szatyna, który stał
nieruchomo, wpatrując się z niedowierzaniem w chłopaka przed sobą. Nie wierzył
własnym oczom, a jego umysł nie mógł zaakceptować tego co widział.
- Kim jesteś? – warknął, celując na powrót w Taemina. Chłopak zaśmiał się perliście,
jednak jego śmiech przeżywał ciało szatyna, wywołując na nim gęsia skórkę.
Rudzielec odłożył kapelusz na łóżko, zakrywając nią twarz kobiety jakby się nią
brzydził.
- Jak to, nie poznajesz tego ciała? – Chłopak odpiął powoli
płaszcz, przesuwając prowokująco dłonią po cienkiej koszuli, odrywającą tors Taemina. – Przecież posiadałeś je co
noc, pieściłeś i całowałeś. Szeptałeś słodkie słówka, obiecywałeś dozgonną
miłość i oddanie – odparł, nie przestając się uśmiechać w ten prowokujący
sposób.
- Nie jesteś moim Taeminem – upierał się dalej szatyn, na co
ten kiwnął głową, zatrzymując dłoń na biodrze, przenosząc cały ciężar na prawą
nogę. Jego dłonie były niemal czyste, jednak krew ubrudziła białą koszulę,
pozostawiając na niej czerwone smugi po palcach.
- Owszem, nie jestem nim – odparł beztrosko, co nieco
wmurowało szatyna w ziemie, bo coraz mniej zaczął z tego wszystkiego rozumieć. –
Jednak to jego ciało – odparł, a Minho zaczął układać sobie wszystko powoli w
głowie, jednak nadal panował w niej prawdziwy chaos. Potrzebował dłuższej
chwili aby to w ogóle ogarnąć, a teraz, kiedy wszystko było świeże, ciężko mu
było normalnie myśleć, dlatego wydawało mu się, że chłopak mówi do niego w
innym języku. – Chcesz usłyszeć prawdziwą historię Lee Taemina? – dopytał,
zarzucając rude włosy do tyłu, uśmiechając się zadziornie. Choi schował broń do
kabury, kiwając niepewnie głową, bo wszystko to wydawało mu się fascynujące i
przerażające za razem. Rudzielec gestem dłoni wskazał krzesło przy ścianie,
krok od drzwi. Minho niepewnie się tam pokierował. Pierwszy raz się poczuł
niczym małe zwierzę zagonione w kozi róg przez drapieżnika. – Kiedy go
odwiedzałeś, wszystko było jeszcze dobrze. Wszyscy byli kochającą się rodziną –
zaczął opowiadać, a Choi od razu zauważył, że nie umieszcza siebie w opowieści,
zupełnie jakby był poza tym wszystkim i jego to nie dotyczyło. – Jednak
wszystko zaczęło się zmieniać. Ojciec Tae był cudownym człowiekiem, jednak jego
matka… Oj, to była straszna kobieta, łakoma na pieniądze i władzę – chłopak
pokręcił zdegustowany głową, cmokając cicho pod nosem – Pan Lee zaczął w pewnym
momencie podupadać na zdrowiu. Przez co mniej zaczął zarabiać i matce Taemina
zaczęło brakować pieniędzy na własne uciechy i biżuterię – Rudzielec zaczął
chodzić po pokoju w ta i z powrotem, uważając przy tym na skrawki mięśni i
mięsa leżących na podłodze. Minho próbował skupić całą swoją uwagę na nim, a
nie na zwłokach kobiety leżącej na łóżku z rozciętym brzuchem i otwartą klatką
piersiową. – Ta kobieta nie mogła znieść myśli o ubóstwie, więc go zabiła na
oczach własnego syna – Taemin przystanął,
patrząc na szatyna wielkimi, błyszczącymi brązowymi oczyma, w których nie było
już dawnej miłości. – Tae był mądrym dzieciakiem o dobrym sercu. Chciał zostać
lekarzem, aby pomagać innym. Jednak los go nie oszczędził. Jego ojciec gnił
przez kilka dni w szopie, aż w końcu Taemin nie mógł się z tym pogodzić.
Zakopał go w ogródku. W tym samym czasie jego matka puszczała się z jakimś
Żydem, który obdarowywał ja pieniędzmi i prezentami. Młody któregoś dnia zapytał się jej,
czy żałuje. Wiesz co zrobiła? Parsknęła mu śmiechem wprost w twarz. To przelało
żalę goryczy. Zamachnął się nożem, rozcinając jej gardło – Choi zesztywniał,
patrząc od początku tej historii z niedowierzaniem na chłopaka. Nie wiedział
czy mówi mu prawdę i czy w ogóle może mu zaufać. Co jeśli tak naprawdę wszystko
było ustawione i było jedną wielką grą, która polegała na owinięciu go sobie
wokół palca? Przecież nie mógł go skrzywdzić, nawet jeśli to nie był jego
Taemin. Bo wspomnienia nadal były w nim żywe, a miłość gorąca, pomimo że tak
niewłaściwa. – Nie myśl o nim źle. Był rozgoryczonym chłopakiem, który stracił
ukochanego ojca – Rudzielec przyglądał się dokładnie Minho, czytając z niego
niczym z otwartej księgi. Widział strach, niepewność i zwątpienie.
- Okłamał mnie… - wyszeptał bardziej do siebie, jednak w
pomieszczeniu panowała taka cisza, że Taemin
doskonale go dosłyszał.
- Nie, nie okłamał. Jednak pozwól mi opowiadać po kolei,
przystojniaku – chłopak dotknął polika szatyna, na co ten od razu odsunął się
od rudzielca, chociaż jego skóra była tak samo aksamitna i ciepła jak kilka
godzin wcześniej, kiedy smukłe palce Tae wsuwały się w jego włosy i
głaskały po poliku. – Taemin jest dobrym dzieciakiem i takim też był przed tym. Chciał popełnić samobójstwo, nie
potrafiąc sobie darować tego co się stało i co uczynił. Co z resztą sam doskonale wiesz, bo
widziałeś blizny – Minho kiwnął głową. Liczył, że to był brat Taemina i
jego ukochany mu o wszystkim mówi, bo innej opcji nie widział, przynajmniej nie
tak optymistycznej. – Po tym
wydarzeniu jego umysł stworzył trzy osobowości w skutek przeżytego wstrząsu od chwilowego odtlenienia – chłopak pokazał trzy palce,
łapiąc za pierwszy zaczął wymieniać – Jest ten, którego ty poznałeś. Ten
niewinny słodziak, którego kochasz i który niczego nie jest świadomy.
Nawet jego wspomnienia nie są kompletne. Dlatego posłuchaj, ptasi móżdżku, on
cię nigdy nie okłamał – mruknął, z groźbą w głosie i błyskawicami w oczach cisnącymi
się w jego stronę z cała siłą. Najwidoczniej ten przed nim, był swego rodzaju
opiekunek, tym najmądrzejszym. Jednak nadal nie rozumiał czemu jest ich trzech,
chociaż wiele rzeczy zaczęło być dla niego bardziej przejrzyste. – Istnieje ja,
ten który przejął jego wiedzę o medycynie – Choi kiwnął głową. To prawda, że
swego czasu podejrzewam, iż Rozpruwacz jest lekarzem, ze względu na
niesamowicie perfekcyjne cięcia i nienaruszone inne organy, czego nie można
było uzyskać bez znajomości medycyny. Potem jednak inne dowody go zwiodły z
tego tropu. – Posiadłem również całą jego nienawiść do kobiet, zwłaszcza tych
puszczalskich dziwek – Rudzielec spojrzał krytycznie za siebie, zaraz jednak
wracając do opowiadania – Jednak robię to z czystej przyjemności, nie dlatego,
że mam jakąś wielką misję zbawienia świata – Morderca wywrócił oczami, bo
wiedział co przez chwilę pomyślał o nim Minho. – Uprzedzę twoje pytanie i
potwierdzę, że listy są prawdziwe, jednak czuje się urażony. Nie wiem jak
mogłeś pomyśleć, że to ja je wysłałem – chłopak pokręcił zrezygnowany głową, bo
kurcze, ten uważał go za idiotę! A tego nienawidził i pewnie gdyby to nie był
ukochany Taemina, wtedy już dawno leżałby w piachu. Natomiast Minho wydawało
się, że ten jest w jego głowie i jest w stanie przewidzieć każdą jego myśli. –
To ten trzeci. Prawdziwy idiota, który ma misję
zbawienia ulic. Sam tak to nazywa i prowadzi długie monologi, które ja niestety
pamiętam.
- Czyli ty wiesz o wszystkim, a Taemin o niczym? – Choi nie
wydawał się przekonany taką wersją wydarzeń, bo wydawało mu się to
nieprawdopodobne, jednak na tym świecie, zwłaszcza w medycynie, nadal
pozostawało wiele niewyjaśnionych przypadków cudów, może to był jeden z nich?
- Wytłumaczę ci to w miarę zrozumiały dla ciebie sposób –
Minho spojrzał spode łba na rudzielca, bo ten właśnie go obraził uświadamiając
mu jego głupotę. – Ja jestem alfą, naczelną świadomością, która przejęła
wszelkie najmocniejszy cechy i uczucia. Ten który wysyłał do ciebie listy jest
betą. Nieszkodliwy, działający w cieniu, jednak podlegający mnie i posiadający
skrawki świadomości, jednak niezbyt często się wyłania. Taemin jest omegą.
Odrębną jednostką, która nie ma z nami nic wspólnego. Nie jest świadom naszej
obecności, ani tego co czynimy. Nawet nie pamięta jak naprawdę zginęli jego
rodzice. Żyję w ułudzie, ale tylko to go ratuje. Te kłamstwa i ty, Minho.
Dlatego wiedz, że jeśli go skrzywdzisz, to wyrwę ci jaja i będę kazał je zjeść
– Choi poczuł jak po jego plecach przeszedł dreszcz, a po czole spływa kropla
zimnego potu. Ten chłopak był przerażający i nie trudno było mu uwierzyć,
przynajmniej teraz, że nie jest Taeminem. Ich spojrzenia się różnicy. Oczy
Tae były szczere, pełne wiary, miłości i dobra, natomiast wzrok tego
chłopaka przed nim był srogi, bezlitosny i pełen gniewu, przy czym pozbawiony
wszelkich pozytywnych uczuć.
Minho nie wiedział co ma zrobić. Nie był pewien czy spojrzy
na Taemina w ten sam sposób. Czy będzie umiał go dotknąć bez obrzydzenia i
niechcianych wspomnień tego jak ten drugi stoi nad ciałem, grzebiąc w brzuchu
nieznanej mu kobiety. Na samą myśl o niej, znowu spojrzał na ciało. Jutro nad
ranem znowu tutaj przyjdzie, wezwany przez innych. W końcu to jego sprawa, ale
on już jej nie chciał. Nie chciał w to wszystko wnikać. Czemu do cholery się
zabrał za ta sprawę? No tak, dla Warrena, którego zabił morderca prostytutek,
jednak czy ten chłopak, wiedząc jak ważny jest dla niego mężczyzna, zabiłby go?
Tak wiele miał pytać, a tak niewiele odpowiedzi. I podejrzewał, że ten nawet
nie odpowie na nie. Jakby na to spojrzeć obiektywniej, to mógłby zabić Warrena.
W końcu tego dnia Taemina nie było przy nim, a sam wrócił bardzo późno do domu.
Jak i przy każdy innym morderstwie, które miało miejsce, nie było go przy
Taeminie i chłopak na kilka godzin był sam, tym samym sprawiając, iż mógł
zabijać. Teraz to wszystko wydawało mu się aż za bardzo przejrzyste.
- Co ja mam zrobić? – mruknął bardziej do siebie, niż do
chłopaka przed sobą. Ten westchnął cicho, ubolewając nad tym, że Tae musiał się
zakochać w takim idiocie, chociaż uroku mu nie mógł odmówić, bo był jak
najbardziej w jego typie.
- Wróć do domu i żyj dalej swoim życie, jakby tej nocy nigdy
nie było. Wiem, że wcześniej ci groziłem, że jeśli skrzywdzisz Tae to wyrwę ci
jaja, jednak teraz będę z tobą szczery. Jeśli naprawdę to, że poznałeś mnie tak
wiele zmieni w twoich uczuciach do tego dzieciaka – to go opuść. On nie jest
taki głupi ani ślepy i zauważy, że coś się stało. Zacznie szukać problemu w
sobie i to go wyniszczy. Dlatego lepiej od razu go opuść. A tymczasem, wracajmy
do domu, bo niedługo będzie świtać – odparł, a jego spojrzenie przestało
iskrzyć dawnym, podnieconym blaskiem, a stało się puste, zupełnie jakby już z
góry wiedział, iż Minho zostawi Taemina.
W ciszy wrócili do mieszkania, chłopak od razu poszedł się
przebrać i umyć dłonie oraz przedramiona z krwi. Choi poszedł się napić.
Potrzebował kofeiny lub alkoholu. Czegoś co go orzeźwi, bo czuł się niczym
rozdygotana galareta, przez wszystkie te emocję, która przewijały się przed
jego umysł. Taemin kładł się do
łóżka, podczas gdy woda na mocną kawę właśnie się zagotowała. Minho nie wiedział
ile dokładnie siedział w kuchni i który kubek ciemnego napoju trzyma w
dłoniach, kiedy przez okno zaczęły wpadać pierwsze promienie słońca, a do
pokoju wszedł rudowłosy chłopak. Taemin przetarł zaspane oczka, pocierając je
piąstką. Choi wcześniej pomyślałby, że to uroczę, teraz jednak nie wiedział co
powinien o nim myśleć. Nie było możliwości aby tamten chłopak, numer dwa jak
nazywał go w myślach, go okłamał. Nie można być aż tak doskonałym aktorem.
- Minho! – chłopak zdziwił się, że widział ukochanego na
nogach i w ogóle już w domu. Nie chciał wnikać co ten już tutaj robi, bo
przecież zwykle wracał około dziewiątej a była ledwo siódma rano. Mimo to się
cieszył, że w końcu go widzi, bo czuł się samotny bez tego cudownego ciepła
drugiego ciała obok siebie i jego odurzającego, męskiego zapachu. – Jak było na
patrolu? – zapytał, uśmiechając się uroczo w stronę szatyna, podchodząc bliżej,
aby ucałować go w usta na powitanie. Ten jednak odsunął się, unikając z nim
kontaktu. Nadal czuł się nieswojo, bo wspomnienia sprzed kilku godzin były żywe
w jego głowię. Jego serce wiedziało, że to nadal ten samy uroczy chłopak,
którego kocha ponad życie, jednak jego umysł cały czas mu szeptał, że to on
jest mordercą, że to on zabił Warrena. A zawsze trudno było pogodzić serce i
umysł. – Minho, co jest? – zapytał zaniepokojony Taemin, patrząc z lekkim
strachem na ukochanego, zaniepokojony jego dziwnym zachowaniem i nagłym
dystansem jaki ten zachowywał względem niego. Choi wiedział, że ten drugi miał
rację. Chłopak od razu zauważył, że coś jest nie tak, a jego reakcję były tak
szczere, iż musiał wierzyć w jego niewinność. Co nie zmieniało faktu, że ciężko
mu było zachowywać się jak przed patrolem.
- Przepraszam, Minnie – wyszeptał, wstając z krzesła, kierując
się w stronę sypialni. Taemin próbował go złapać, ten jednak sprawnie wywinął
się z uścisku delikatnej rączki, zamykając drzwi od sypialnie przed nosem
chłopaka, który zsunął się w dół, patrząc ze łzami w oczach na miejsce w którym
zniknął jego ukochany Minho .
***
12 listopada 1888r.
Demon uśmiechnął się pod nosem, układając ramiona pod głową,
wyciągając się na kanapie. Przymknął oczy, wspominając cudowny seks z Kibumem
sprzed dwóch dni. Chłopak był namiętny, niedopieszczony i tak cholernie
seksowny. Nawet jego blizny dodawały mu swoistego charakteru. Jonghyun zwykle
traktował seks niczym coś zwykłego, jednak ten z brunetem nie był taki. Było w
nim coś czego nie doświadczył wcześniej. Chłopak go podniecał, bo był śliczny.
No i Jong przychodził do niego kiedy tylko miał na niego ochotę. Wchodził wtedy
do łóżka zwykle śpiącego Kibuma i zaczynał się do niego dobierać. Najpierw
subtelne pocałunki, potem pieszczoty, a kiedy chłopak się budził, przestał go
traktować tak czule. Key nigdy nie marudził, nigdy nie odmówił, bo również uwielbiał
seks z demonem.
Jednak zaraz mina mu zrzedła, kiedy przypomniał sobie, że
Kibum wyszedł poprzedniego wieczora i do tej pory nie wrócił, a dochodziła
siedemnasta. Demon nie wiedział co o tym myśleć, bo ostatnim razem kiedy
zniknął na tak długo, to wrócił pobity. Wiedział, że drugi raz to się nie
wydarzy, bo nauczył go jak się odpowiednio bronić. Dlatego miał wrażenie, iż
jego zwierzak od niego uciekł, kiedy tylko poczuł zbyt wielką wolność. Jong
wiedział, że nie powinien mu był pozwolić na taką samowolkę, bo to prowadzi do
rozbestwienia. Dlatego kiedy tylko zegar wybił dziewiętnasta, zebrał się z
kanapy, zarzucając na ramiona czarną kurtkę oraz skórzane buty. Wsunął dłonie w
kieszenie, wychodząc na londyńskie ulice. Chodził i chodził, aż zaszedł do
gorszych dzielnic. Księżyc powoli zastępował słońce na niebie, kiedy poznał
znajomą sylwetkę. Cofnął się o krok, wchodząc w głąb alejki.
- A więc tutaj jesteś – mruknął pod nosem, stając przed
chłopakiem. Wsunął na powrót dłonie w kieszenie spodni, kręcąc z rezygnacją
głową. – Kto by pomyślał, że tak skończysz, Bummy – wyszeptał do siebie, bo
nikt inny nie mógł go usłyszeć, nie było tutaj ani żyje duszy, bo szczury i
martwe ciało nie umiały mu odpowiedzieć. – Tak bywa, miło było poznać – odparł,
machając krótko ręką. Czuł się pusty, on nazwałby to obojętnością,
podczas gdy to nie było to uczucie. To było coś, czego nie czuł od stuleci.
Chciał odejść, zostawiając bruneta w ten ciemnej alejce, aby jego ciało
przegniło. Nie chciał się wpatrywać w jego puste spojrzenie i nóż wbity w
klatkę piersiowa. Pragnął odejść i zapomnieć, jednak nie mógł. Nogi ugrzęzły mu
w ziemi i nie chciały nawet drgnąć. – Co jest? – wyszeptał cicho, dotykając
swojego polika, na którym poczuł coś mokrego. Spojrzał w niebo, jednak nie było
widać nawet najmniejszej chmurki, a mokry ślad ciągnął się wzdłuż polika, aż do
oczu. Zaśmiał się gorzko, a za jedną łza poszła druga i kolejna. Ścierał je
dłońmi, śmiejąc się niczym wariat. Pierwszy raz od swojej śmierci uronił łzę,
pierwszy raz odkąd ukończył jedenaście lat uronił łzę. I wszystko dla jednego,
marnego człowieka, którego już nigdy więcej nie spotka.
___________________________________________________________________________________________________________
Przyznać się, ile osób teraz mnie nienawidzi? xD Rozdział jest nieco wcześniej niż miał być dodany, jednak skoro go skończyłam wcześniej, to mogę i wcześniej dodać. W sumie mogłabym zakończyć opowiadanie w tym momencie, jednak doczekacie się jeszcze epilogu, który zostanie dodany za tydzień ;3
Poza tym wiem, że rozdział jest dość krótki, ale to dlatego, że ten rozdział jest swego rodzaju pierwszą częścią epilogu.
Zapraszam do komentowania i dziękuję za wszelkie poprzednie komentarze. Poprawiają mi humor i od razu się lepiej piszę kolejne rozdziały :3 Za tydzień również napomnę o przyszłych opowiadaniach i planach na najbliższe kilka miesięcy.
Pozwolę sobie okazjonalnie powiedzieć....KURWA, DLACZEGO?! TT.TT Ale nie płakałam! Jestem z siebie dumna XD W chuj mi smutno, jakoś tak...bardzo smutno, ale nie płakałam! *bo jest jeszcze epilog, jest nadzieja*
OdpowiedzUsuńDlaczego? Do chuja pana, dlaczego..? 2min przeżyję, bo dla nich teoretycznie jeszcze jest szansa. No, ale moje kochane, niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju JongKey? TT.TT Dobra, fajnie JJong ma uczucia, tylko szkoda, że musiał sobie to uświadomić przez takie coś..No super, Key nie żyje, kurfa Jonghyun jak pilnujesz podopiecznego? Nawet o zwierzęta się dba T^T I tuuli ♥ Ale to inna sprawa...
Taemin to ma przerąbane w życiu - trzy osobowości, w tym jedna jakaś zdrowo walnięta, druga PRAWDOPODOBNIE porzucona przez partnera, a trzecia..Ona prawie podlega tej pierwszej, więc tu nie ma nic do powiedzenia.
Ja nawet nie wiem co napisać, chciałabym "przelać emocje na komentarz" (bo nie na papier), ale nie chcę zaspamować całego komcia bluźnierstwami, płaczem i nie wiem czym jeszcze...Ych, ciężko mi XD Ja tu chciałam happy end a tu takie coś..Możliwe rozstanie i śmierć >.< Fu!
Chociaż czekaj, był jeden moment, na którym leżałam ze śmiechu :3 XD Taemin Rozpruwacz wyrwie jaja Minho i każe mu je zjadać...Nie chcę wyjść na jakąś spaczoną, ale chciałabym to zobaczyć XDDD
Czekam z wielką, ogromną niecierpliwością na epilog, bo wierzę, że jeszcze wszystko może się zmienić. Rozdział rzeczywiście do najdłuższych nie należy, ale jego zawartość powala na kolana...Zmartwychwstaj mi Key, bo JJong drugiej takiej zabaweczki sobie już nie znajdzie, no T.T I będzie żył dalej w osamotnieniu..
No nic, ja przestaję się z tym zakończeniem rozpisywać i czekam...Z nadzieją w mym małym, pękniętym serduszku TT.TT
Och, też jestem z ciebie dumna <3 ja zwykle, kiedy umiera mój bias, wylewam morze łez ;< Jednak widzę, że ty masz nadzieję, a ta umiera jako ostatnia ( podobno ) xD
UsuńNo popatrz, są swoje plusy śmierci Kibuma. Demon ma uczucia! * próbuje ją pocieszyć * No i widać nie ma ręki do zwierząt... ja jak miałam trzy latka przez przypadek udusiłam swoją myszkę, bo tak mocno ją przytulałam ;<
To prawda, Tae ma przerabane, lecz jak każdy w tym opowiadaniu ma jakąś trudną historię, a każda kolejna jest chyba coraz gorsza D: ostatnio polubiłam gnębienie bohaterów xd
Hahaha, tez lubie ten moment z wyrywaniem jaj <3 Przypomina mi się historia niemieckiego kanibala, który zaprosił do siebie meżczyznę, uciął mu penisa i wspólnie go zjedli... ( tak, wiem, czytam dziwne rzeczy )
A co to za demon, który nie cierpi i nie nienawidzi ludzi? ;3 no ale jak mówisz, nadal jest epilog, a ja mam powoli wątpliwości czy aby na pewno nie zmienię zakończenia. Za tydzień zobaczymy ;3
Co.
OdpowiedzUsuńCo.
Co.
Kur*ekhem*
Co.
Okej. Cały tydzień na to czekałam. I jak to zobaczyłam to zostawiłam pisanie mojego opowiadania i rzucilam się do czytania.
Co.
Moje serduszko jest teraz takie puste ;_;
Czemu jak tak muszę lubić smutne opowiadania, co?
Bo... pomimo tego, że za Happy end bym się nie obraziła to jak dla mnie mogłabyś zakończyć w tym miejscu a ja chodziłabym roztrzęsiona przez najbliższy miesiąc.
I jak sobie pomyślę, że kolejny tydzień czekania to aż mnie brzuch boli. (Choć być może jest to związane z kuracją drożdżową, którą właśnie dziś rozpoczęłam. Swoją drogą-nie polecam. To było najgorsze co w życiu piłam)
Co.
Boże. Tu rozstanie, tam śmierć a ja o drożdżach xDD
Ech.
To jest takie cudowne <3
Coś mam wrażenie, że długo jeszcze nie zasnę _^_
Więc ja tu się pomęczę z bolącym brzuszkiem i złamanym sercem a Tobie życzę weny, czasu (i żebyś nigdy nie musiała pić napoju drożdżowego xD) i czego tam jeszcze potrzebujesz, aby powstawały takie cudeńka <3
P.s. po takich opowiadaniach nie jestem w stanie nic napisać, bo czego bym nie napisała to w porównaniu z tym to wydaje mi sie beznadziejne. XD
Dużo tych "co" XDD Ale czuje sie doceniona, że aż rzuciłam wszystko aby czytać <3 Ale nie smutaj przez to ;< Ja osobiście nienawidzę czytać smutnych opowiadań xd No i nie wiem czy mogę ci pozwolic chodzić roztrzęsiona przez najbliższy miesiąc, skoro i tak już tam cierpisz... ( zapamietam, nigdy nie tykać drożdży, do czegokolwiek one nie bd używane poza pizza ) Mam nadzieję, że już czujesz się lepiej~! I aż poczytam o tej kuracji, bo jestem ciekawa do czego ona służy xD
UsuńTego się nie spodziewałam ;_; Jak ty kochasz robić ludziom mindfuck. Trzech Tae. Okej. Trzy osobowości. Okej. Jakoś to wszystko ogarnę.
OdpowiedzUsuńJeden słodziutki, drugi morderca, trzeci idiota. Nasz słodki Taemin nie ma pojęcia o innych, a mądry rozpruwacz dba, żeby uroczy Tae przypadkiem nie obudził się z krwią na rękach.. Okej.
A teraz trochę ponarzekam..
Biedny Tae.. Nie dziwie się, że ma teraz takie problemy ze sobą. Jak głupia matka leciała tylko na bogactwo ojca, potem go zabiła, zostawiła, żeby gnił i jeszcze pieprzyła się na boku z Żydem?! SERIO? Na stos z nią.. Jestem mega wkurzona! Niech ją ktoś zabije.. Ojć. Tae już to zrobił, no tak XD
Mój biedaczek :c Utulić go i nie puszczać z ramion. Tak bardzo cierpiał przez tą suke.. jejku.
Naprawdę mam ochotę zrobić jej to, co Tae, ale mnie uprzedził. Nie dziwie się mu i odpuszczam mu wszystkie grzechy, bo jest serio biedny.
Nawet lubię Taemin'a morderce.. jest taki szekszi <3 Tylko niech nie wyrywa "jaj" Minho, bo jak się będą seksić?! XD
Jestem smutna. Wiem, że Minho ma prawo do takiego traktowania Minnie'go i go całkowicie rozumiem, ale to i tak boli, gdy to czytam. Tak strasznie mi żal mojego kochanego Tae.. :c
Nie wiem, czy sama potrafiłabym traktować Taemina jakby nic się nie stało. Na pewno przez pierwsze dni bym w to nie mogła w ogóle uwierzyć, potem otrząsnęłabym się z szoku i stwierdziła, że jej źle, a na końcu uciekłabym gdzie pieprz rośnie od tej dziwnej historii i ludzi z niej związanymi. Ale to ja XD A ja jestem tchórzem i wg.. Biedny Minho musi sobie teraz z tym wszystkim poradzić sam. Ehh.. Jego też mi żal. <3
Weny, weny, weny ~
Ps. Jong nie może ożywić Key, nie? :C
Zaraz się wkurze ;_; Blogger usunął mi połowę komentarza, w której krzyczałam na ciebie, że cie nienawidzę za śmierć Key. Serio. Był dwa razy dłuższy niż ten co przed chwilą dodałam.. Jprdl. Zachlastam się zaraz za to.
UsuńSpróbuje odtworzyć chociaż część.
Zaczynało się pięknie.. Jong sobie przypomina ostry seks z Key, ma zaciesz, podniete i w ogóle. " Kocha go" - przeszło mi przez myśl. Czytam dalej. " Pewno zaraz znowu się będą seksić" - kolejna myśl. " Coś jest nie tak, czemu Kibum nie wraca?"
CZY TOBIE NAPRAWDĘ NA MÓZG PADŁO?! ZABIJASZ KEY?! CZY TY NAS JUŻ NIE KOCHASZ?! NIENAWIDZĘ CIE!
Zaraz będę płakać.. Jong płacze, ja płacze.. Co się z tym światem dzieje.. To wszystko przez ciebie.
Gnij razem z Key, idź do piekła! Nienawidze cie! Umrzyj! Jak możesz go tak zabijać?! Serio nie masz serca? Jesteś bezduszną kobietą! Wszyscy cie teraz znienawidzą! Tak cie nienawidzę, że aż cie kocham! Przez ciebie płacze! Odebrałaś mi całe szczęście dzisiejszego dnia, a było tego sporo! Cieszysz się teraz, co? Jesteś chora psychicznie! Sadystka! Nie kochasz nas! Nie pokazuj mi się nawet na oczy! Dowiem się gdzie mieszkasz i własnoręcznie cie wykończę! Będziesz błagać o wybaczenie! Pójdziesz za to do piekła! Nienawidzę cie, że przez ciebie teraz płacze! Ścieraj moje łzy z laptopa! Wjbdchgbusb! Matko! Tak się zbulwersowałam na ciebie!
Ehh... nawet połowy nie mam z tamtego komentarza.. Jprdl. Trudno.
Przepraszam, że tak na ciebie nam najeżdżałam, ale sama jesteś sobie winna. XD Obiecałam, że jak kogoś zabijesz, to napiszę ci bardzoooooooo dłuuuuuuuuuugi komentarz, jak bardzo cie nienawidzę. Oto on, choć wyszedł krótki :c
Nie bierz niczego do siebie, bo mimo wszystko są to tylko puste słowa XD To nawet nie jest prawda.. Ahh, ale miło było się wyżyć, za uśmiercenie Key.
Zawsze będziesz jedną z moich ulubionych autorek ff i nigdy nie przestane cie kochać <3 Zakochałam się w twoich pracach już po pierwszych kilku zdaniach, a teraz jestem nałogowcem i uzależniłam się od twoich ff ^^
Nie pamiętam, czy pisałam coś jeszcze, ale jak sobie przypomnę, to napiszę.
Za wszystkie błędy przepraszam.
ok, zacznijmy od początku. Komentarz 1:
UsuńOch, masz mnie. Masz rację, uwielbiam robic ludziom z głowy sieczkę xD Cieszę się też, że wszystko jest zrozumiałe, bo martwiłam sie, że coś wyjdzie nie tak ;<
Ano, Taeminnie jest bardzo biedny, z taką matką to każdy miałby jakieś problemy psychiczne. No ale aby od razu jego matka budziła w tobie taką agresję? XD W sumie... pewnie też bym chciała ją zabić, jakby tae mnie nie uprzedził xD W sumie nie poruszyłam tego motywu w opowiadaniu, ale oryginalny Rozpruwacz napisał wiadomość z krwi na ścianie na temat Żydów, chociaż jej znaczenie do końca nie jest znane, Ja co prawda opuściłam ten wątek.
Ty też lubisz tae morderce? <3 To już jest nas kilka! W sumie nawet czasem wolę takiego Taemina z diabłem pod skórą~! Hm.. ja pewnie bym sie cieszyła, chociaż bym była przerażona. No ale w sumie Minho też nie jest jakimś wielkim bohaterem i ma w sobie cos z tchórza. Pytanie tylko, czy aż tyle, aby uciec od Taemina?
I cóż.. Jong nie może ożywić Kibuma, bo jest tylko demonem, a nie bogiem ;3
Komentarz 2:
Blogger to czasem okropne stworzenie D: No ale i tak ładnie odtworzyłaś to co napisałaś~!
Wiesz, że chciałam aby najpierw się seksili, ale nie miałam weny aby to opisać, więc no... xD * wyciaga w jej stronę chusteczki, aby nie płakała, i czyta dalej z rosnącym zadowoleniem *
Jeśli to nawet nie jest połowa, to boje się, jak wyglądało tamto xD I nie masz za co przepraszać, bo mnie to rozbawiło, bo część z tych rzeczy miałam okazję słyszeć na żywo i raczej na poważnie xD No ale dotrzymałaś obietnicy, a to najważniejsze! No i się wyżyłaś, a należało mi się, bo to pierwsza postać jaką kiedykolwiek zabiłam ( nie licząc jakiś randomów lub postaci bardzo drugoplanowych )
No ale dziękuję za miłe słowa ( te późniejsze xD )
Nienawidzi? Ja cię normalnie zamorduje, a rozkładające się ciało zostawię w jakiejś alejce z szczurami! No co to miało do jasnej ciasnej być? No normalnie brak słów na takie zakończenie... Pozwolę ci>żyć tylko dlatego, że przed tobą epilog, ale za taki los mojego kochanego paringu... A idź ty... Jak ludzi tak mogą uśmiercać mojego Kijaszka??? No może akurat ja nie powinnam tak mówić, ale obiektywizm poszedł się pieprzyć zamiast JongKey, więc mogę. :P Do jasnej anielki... Dlaczego Key nie mógłby sam stać się demonem tak jak Jongi... Na razie czekam na epilog, a później szykuj się na spotkanie ze mną. Hehehhe.^^ Prawdziwy demmon cię nawiedzi, a każdy wie, że yaoistyczne diabły to ten najgorszy krąg piekieł. Szatan może się przy nich schować. Dobra, gadam sama nie wiem o czym i ty pewnie tak samo. :P Podsumowywując: normalka. xD
OdpowiedzUsuńKurcze no... Pamiętam o czym mówię... No jak mogłaś. To ja miałam być tą złą i wyczerpać limit krzywdzenia Key! Nie kradnij mi roli, kobieto/ :P
Po epilogu zobaczymy jaki wyrok wyda ci sąd yaoistyczny. xD Na razie zgodnie z zasadą domniemania niewinności czy czegoś tam (nie ma to jak profesjonalizm, ale postanowiłam czerpać przykład z polskich instytucji państwowych) możesz cieszyć się wolnością. Więzienia też są przepełnione, więc w ramach nieudanej resocjalizacji na razie umieszczamy cię w placówce pseudopedagogicznej czyli naszej szkole.
Chyba się naćpałam powietrzem albo minęłam z powołaniem, bo gadam (piszę) od rzeczy. :P A polonistka mi mówiła, że byłabym idealnym politykiem. :P
* uśmiecha się do niej niewinnie * mogłabyś mnie zabić? * robi słodkie oczka * akurat ty nie masz co mi zarzucać zabijania Kibuma! * nadal jej nie wybaczyła śmierci Key w nightmare *
UsuńAch, epilog ocalił mi życie xD Chociaż w sumie sama nie jestem nadal pewna, czy po zakończeniu opowiadania nadal mi dane bd żyć, czy też spotkam sie z yaoistycznym demonem... xD No ale jeśli mnie zabijesz, to nie bd wiecej opowiadań! * próbuje znaleźć argumenty aby dalej pożyć * No i to wyszło na dobre, Jonghyun się popłakał! xD
UU, zawsze chciałam być w placówce pedagogicznej/psychologicznej lub czymś takim xD nawet jeśli jest pseudo, to spoko. To bd niczym wakację~! I jeśli bd chciałą zostać politykiem, to już masz mój głos ( o ile przeżyje )
A mi się podoba taki obrót sprawy :d podejrzewałam, że Taemin ma bliźniaka, a to się okazało, że ma roztrojenie jaźni xd nieźle to wykombinowałaś, szacun :D a do co Kibuma... Żal chłopaka, ale jakoś w tym opowiadaniu nie przypadł mi do gustu, więc nie rozpaczam za nim xd czekam na epilog, bo jestem ciekawa, co tez wymyśliłaś ;p
OdpowiedzUsuńHa! Jedna z niewielu osób, którym pasuje taki obrót spraw xD ale w sumie jak sama mówiłaś, tutaj jakoś jongkey nie przypadło ci do gustu ;< Może w następnym opowiadaniu bardziej polubisz Kibuma ;3 No i w sumie wiele osób podejrzewało że chodzi o brata bliźniaka, bo faktycznie, pewnie sama też bym o tym pomyslała o; W sumie sama nie wiem jak bd wyglądało zakończenie, więc czas pokaże ~! ;3
UsuńBoże, Taemin Alfa jest moim oficjalnym Bogiem ♥ Podejrzewałam coś w rodzaju bliźniaka, czy rozdwojenia jaźni, ale w żadnym z tych opcji nie widziałam Taemina Bety. Chociaż w sumie, on jest dla mnie przynajmniej mało ważny. Szczerze, w związku z tymi listami, kiedy wreszcie odkryto, że to Taemin jest Kubą Rozruwaczem (powiem ci szczerze, że nadal się cieszę, że to z nim zrobiłaś ♥) ułożyło mi się w głowie, że przecież Taemin jest Koreańczykiem. Jeżeli już umie mówić po Angielsku, to może z pisaniem miał problemy? Tak, czy inaczej, biję dla ciebie pokłony za wymyślenie takiej fabuły. Dla mnie, od samego początku wszystko wskazywało na Kibuma (zaczęłam się trochę wahać po tym, kiedy był nieśmiały w stosunku do kobiet), ponieważ Jonghyun i te sprawy...
OdpowiedzUsuńBoże, uwielbiam cię.
"Dlatego wiedz, że jeśli go skrzywdzisz, to wyrwę ci jaja i będę kazał je zjeść" - właśnie dlatego kocham Taemina Alfę. Jeden krótki tekst, parę morderstw i jest!
Poza tym, podoba mi się sposób, w jaki wszystko przedstawiłaś. Dlaczego wszystkie "operacje" przeprowadzone były w tak dokładny sposób i dlaczego akurat na paniach lekkich obyczajów.
Wizja zbawienia świata przez betę serio mnie rozłożyła xD
Pod koniec momentu 2mina było mi smutno. Rozumiem w pewnym sensie Minho; trudno się pogodzić z tym, że ukochany jest mordercą, tym bardziej kimś, kto zabił ważną dla niego osobę. Albo inaczej. W końcu Taemin Alfa i Taemin Omega (jakoś uwielbiam ich tak nazywać) to dwie odrębne jednostki, ale najwyraźniej Minho nie może tego przyswoić. tak szczerze, ja też nie dałabym rady w tak krótkim czasie.
Uch, rozpisałam się na temat 2mina, ale to dlatego, że ich kocham u ciebie ♥
Ale teraz czas na tą drugą część...
Jonghyun, tak jak podejrzewałam, uzależnił się od Kibuma. Uzależnił, moim zdaniem, nie zakochał. Przywiązał się tak mocno, jakby była to miłość, ale miłością nie była.
Psychofilozoficzne gadki Levi *on*
Mam nadzieję, że Jjongi coś z tym zrobi; nie wiem co, nie wiem jak, ale żeby coś zrobił.
Ale, z drugiej strony, jak nic nie zrobi, też będzie dobrze. Jest to dobre zakończenie JongKey, oddające brutalność Londynu w tamtych czasach. Takie prawdziwe i mimo, że wszystkich boli ta śmierć, ja nie czuję nic takiego. Jestem dumna z tego, że to napisałaś w taki akurat sposób.
Jest dobrze, tak, jak jest.
Mam nadzieję, że w Epilogu wszystko pomiędzy Taeminem Omegą i Minho wszystko się wyjaśni. Czy Choi zostawi, czy zabije, czy zostanie przy nim. Osobiście stawiałabym na pierwsze, lub drugie. Zabicie, jak nie osobiście, to wydając komuś takie polecenie.
Naprawdę mi przykro, że zostanie jedynie Epilog, bo od samego początku chwaliłam to opowiadanie i na nie czekałam. Mam nadzieję, że już za niedługi czas powstanie z twoich rąk równie wspaniałe opowiadanie. Te klimaty niezwykle mi się podobały :)
Hwaiting~
Levi.
Stwórzmy religie Taemina Alfy! ( też w sumie go lubię najbardziej i o wiele bardziej niż Tae Omegę... Tak, też podoba mi się nazywanie ich w ten sposób xD ) Fakt, Tae beta jest mało ważny i raczej w cieniu. Nigdy nie pojawił się osobiście a i nie jest jakiś wyjątkowo barwy. Taki mały szaraczek, co to ma misję. Hm... no w sumie ta nieśmiałość Kibuma trochę mnie zdradziła, jednak najważniejsze, że od początku wszyscy wskazywali na Key, a o taki efekt mi chodziło <3
UsuńTae Alfa jest równiez o wiele bardziej wyrazisty niż Omega, no ale z resztą nawet po tym jednym zdaniu widać, że ma charakterek ;3
* kiwa głową, bo jej też smutno przez 2mina * Minho niestety jest tylko człowiekiem, a Tae Omega, Alfa i Beta, to coś, co przerasta zwykłego człowieka. W sumie pewnie wiele osób nie zdziwi, jeśli ucieknie, mnie przynajmniej by to nue zdziwiło, jakbym mówiła obiektywnie o tym a nie jako autorka xD
Och, jesteś pierwszą osobą, która uważa, że Jonghyun nie jest zakochany w Kibumie lecz tylko uzależniony... Ciekawe * pociera brodę w zamyśleniu *
Uch, w sumie sama nie wiem jakie bd zakończenie. Mam kilka opcji i muszę wybrać najodpowiedniejszą. Gdyby to było w 1666r wtedy bym sprawiła, że Jonghyun w akcie zemsty na ludziach, spaliłby londyn ale niestety to nie te czasy xD No i nadal losy 2mina nie sa nawet mi znane... ech, to niezdecydowanie xD
W sumie przyszłe opowiadanie bd sie różniło od tego, już nie ten klimat i nie te czasy ;< Ale planuję za jaaakiś czas kolejne, bardziej psychologiczne opowiadanie. Mam nadzieję, że to Cię zaciekawi :3
Nie będę cię nienawidzić, ale zakończ chociaż jedną parę z happy endem? *prosi!*
OdpowiedzUsuńMam jakieś dziwne wrażenie, że Jonghyun coś zrobi żeby być z Kibumem. Nie spodziewałam się, że on tak po prostu umrze. Zresztą i z Tae się zdziwiłam i strasznie mi smutno, że to tak wszystko wyszło. Nie wiem dlaczego - nie rób tego nawet jeśli to prawda! - ale wydaje mi się, że Taemin się zabije.
Proszę, niech moje czarne scenariusze pozostaną tylko wytworem fantazji!
Rozważę twoją prośbę, bo w sumie większość by raczej ubolewała nad totalną śmiercią i cierpieniem wszystkich, a na świecie zostałby tylko samotny demon... xD
UsuńW sumie nie wiem, czy Jonghyun może cokolwiek zrobić. Nie jest Bogiem, a zwykłym demonem, który może i żyje wiecznie i umie wypruwać flaki, ale nie umie ich włożyć z powrotem i ożywić Kibuma, niczym Frankenstein który pobudzi ukochanego do życia. I kolejna próba samobójcza Taemina? Raczej nie ma do nich szczęście i pierwszą przeżył, w efekcie czego postał Alfa i Beta, ale do trzech razy sztuka, prawda? xD
Jednak nie mówie NIE ale nie mówię też TAK. Chociaż może to byłoby romantyczne zakończenie, gdyby Tae sie zabił a Minho wraz z nim? ;3
Nie chce R&J w wersji T&M! :P Zresztą dajesz mi nadzieje na dobre zakończenie, więc domniemywam, że być może to właśnie 2min takiego doświadczy, bo nie wiem jak wskrzesiłabyś Kibuma. Chyba, że twoja wersja dobrego zakończenia nie będzie wcale taka oczywista i przyziemna, a o wiele bardziej alternatywna.
UsuńA więc, to tak jest z tym Taeminem. Czyli byłam blisko z alter ego. A raczej ich trzema. XD W sumie to ot samo nie? Jestem ciut kiepska w takich rzeczach, wiec, jakby co to proszę mnie poprawić, keke. :P
OdpowiedzUsuńNo cóż… na miejscy Minho chyba sama bym odczuwała pewien strach i to blokujące coś, które nie pozwoliłoby mi zachowywać się normalnie przy osobie, która nieświadomie zabija innych. Widać, że bardzo by chciał to zignorować, jednak rozum zawsze musi być mądrzejszy i przekrzykiwać serce. ;/ Naprawdę, rozumiem, jak mu było ciężko, dodatkowo biorąc pod uwagę, że zobaczył, to, co zobaczył w tamtym pomieszczeniu. Taemin morderca, kolekcjoner ludzkich narządów i do tego poszukiwany Kuba rozpruwacz. To naprawdę musiał być szok, dla Choi. Taemin… Trudne dzieciństwo, po tym, jak jego matka zabiła jego ojca… Przez to, że się puszczała, Taemin jakby ją znienawidził, a raczej wszelakie kobiety zachowujące się, jak jego rodzicielka. Przez to stał się nieświadomie osobą nienawidzącą dziwek, więc, aby było zabawniej w jego głowie utworzyły się dodatkowo dwie osobowości, o których nie ma pojęcia. Nie no, lepiej bym tego nie wymyśliła! :D
W ogóle… to… nie wiem, czy Cię znienawidziłam za zabicie mojego ukochanego biasa, czy też nie. W sumie rozumiem, że zrobiłaś to na potrzebę opowiadania, więc fikcyjny Key nie żyje, ale ten prawdziwy tak. W sumie, nie ma co się rzucać z pretensjami! ^^ Może to i lepiej, że odszedł? Tylko ciekawi mnie jedno… Czy ktoś go zabił, czy popełnił samobójstwo? :O
No cóż, płaczący Jonghyun , był dla mnie szczerze powiedziawszy szokiem! Demon pokochał człowieka! Coś niesamowitego! :O Ciekawa jestem, co się dalej z nim stanie? Mozę pamiętać o Kibumie, albo też zapomnieć, chociaż wątpię, aby nastąpiło to drugie. Skoro pierwszy raz człowiek wywarł na nim takie emocje, to będzie trudno mu zapomnieć brunecie. Chociaż kto tam wie, czy nie zrobi jakieś hokus pokus i wymaże go sobie z pamięci? ;/
Jest mi smutno, że dodasz zaraz ostatnią cześć epilogu i koniec opowiadanka będzie. No cóż, teraz pewni ruszysz ,,zagraj dla mnie’’ prawda? Ciekawa jestem co ciekawego tam wykombinowałaś, a no i… ciekawi mnie to, co jeszcze zaplanowałaś, co do opowiadać! Wspomniałaś, że podasz pomysły, wiec będę czekała niecierpliwie na dowiedzenie się co nieco na ten temacik, hi hi. ^^
Hm... Alter ego to takie "drugie ja" Wykreowana przez nas osobowosć lub postać na nasze podobieństwo, zawierajaca cechy, które zwykle boimy sie ukazać osobiście, natomiast rozdwojenie ( lub roztrojenie ) jaśni często jest ponad naszym władaniem i my nie mamy na nie wpływu, lub nawet nie jesteśmy świadomi jego istnienia. Zwykle osobowości nie mają pojecia o istnieniu innych, jednak Afla i Beta są wyjatkowi. Beta jest jakby alter ego Alfy, podczas gdy Alfa jest umysłem ich wszystkich, szefem... Uch, mam nadzieję, że zrozumiałaś co napisałam, bo pewnie to chaotyczne, a uznałam, ze tutaj skończę, bo mogłabym się rozpisywać godzinami ( czasami czuje się, jakby sie minęła z powołaniem i powinnam byłą zostać psychologiem a nie artystą xD )
UsuńAch, przypomniała mi się ta reklama " rozum i serce" gdzie to serce jest to burzliwe, a rozum racjonalny i on nim kieruje... chociaż nie bezposrednio xD Tak, reklamy takie życiowe... W sumie nie byłoby dziwnym, gdyby Minho po czymś takim najnormalniej w świecie oszalał. Każda ważna dla niego osoba gineła, do tego ostatni zmarły mu bliski człowiek, został zamordowany z ręki jego ukochanego, to może człowieka dobić...
I cieszę się, że podoba ci sie wykreowana przeze mnie hisotria taemina~! <3 Uważam to, jak na razie, za najlepsze swoje dzieło ^^ Moja kochana perełka, której niedługo bd koniec ;<
Och, nigdy bym nie skrzywdziła prawdziwego Kibuma! Szybciej jakbym go zobaczyła, to bym sama zmarła na zawał xD Z moim zdrowiem jest to możliwe... Raczej stawiałąbym ( mówiąc obiektywnie, nie jako autor ) na morderstwo. W końcu układało mu sie ostatnio z Jonghyunem, więc czemu miałby sobie odbierać życie? Jednak tego już raczej się nikt nie dowie xd
No i raczej moje demony nie umieją wymazywać sobie pamięci. Nie te, z niskich szczebli, wyższe rangą. Może i są silniejsze, jednak to ich ludzka strona i wspomnienia, odróżniają je o tych dzikich demonów z najwyższych pięter. No ale może o tym wspomnę dokładniej w przyszłym rozdziale ;3
Ech, mnie również jest smutno, że to już koniec ;< Szybko zleciało... Ale tak, teraz ruszy " zagraj dla mnie " a poza tym mam już w planach jedno opowiadanie, które ruszy równocześnie z "zagraj dla mnie" i dwa na razie w fazie planowania opowiadania, jedno psychologiczne, drugie postapokaliptyczne :3 no ale nieco wiecej dopiero powiem za tydzień ~!
Nie musisz tłumaczyć więcej, bo i tak rozumiem o co kaman. XD No i dzięki za to głębsze wytłumaczenie, moim zdaniem oczywiście hue hue. XD
UsuńUuu, brzmi ciekawie! ^^ Będę czeka z niecierpliwością na ostatnią część epilogu i więcej info. ^^
ja pierdole.. wae?;; dlaczego uśmierciłaś Bummiego?moje serduszko umieraa.. J onghyun odkrył w sobie ludzkie uczucia-uuo, no nie sądzisz kochany że ciutke na to za późno? chociaż może z miłości przywróci Key jakimś cudem życie..*pełna nadzieji* a co do 2Min, kurczaki! Tae morderca.. wow. brak mi słów (a wierz mi, rzadko tak bywa xd) rozpruwa dziwki.. hmmmm pomysłowo. Niby dziwka też kobieta, ale kto by się tam nimi przejmował? na świecie jest ich od chuja i ciut ciut, więc jeśli jedna czy dwie zostaną brutalnie zamordowane to przecież świat istnieć nie przestanie.. Minho nie dramatyzuj! Tae jest taki uroczy i kocha Cię najbardziej na calutkim świecie, jak już mówiłam pare zmasakrowanych dziwek nie może decydować o waszym rozstaniu xd także tego.. Choi bądź moją kochaną żabcią i niczego nie odpierdzielaj <3 hmmm życzę Ci dużo dużo weny i czekam na dalszy ciąg :*
OdpowiedzUsuńNie umieraj! Przepraszam, ale no... musiałam to zrobic, bo inaczej demon by sobie nie uświadomił co do niego czuje. Może i troche za późno to zrobił, jednak potrzebował takiego wstrząsu... No i muszę zniszczyć twoje nadzieję, bo Jonghyun nie umie wskrzeszać zmarłych. D: Tae morderca jest najlepszy! Co z tego, że zabija kobiety... w tamtych czasach było przeludnienie na ulicach xD Jak zauważyłaś, jednak dziwka w tą czy w tamtą, pewnie to aż by tak nie wstrząsneło Minho i nie dramatyzowałby tak, no ale Alfa zabił Warrena, jego ukochanego, zastępczego ( nieoficjalnie ) ojca ;< To raczej to zdecyduje o ich rozstaniu i tym, czy Minho mu wybaczy czy bd umiał z nim żyć... :3
Usuńwstrząsu? biedaczek Bummie nie żyje a ty o wstrząsie mi tu opowiadasz xD niech spoczywa w pokoju *składa rączki jak do modlitwy i wznosi oczy ku niebu* hmmmm a demon nie ma nieograniczonych mrocznych i piekielnych mocy aby go wskrzesić? no nic.. aa no bo tak! wypadł mi z głowy ten cały Warren xD dupa z dziwkami, ale On to już grubsza sprawa.. no właśnie "Alfa" zabił Worrena a nie Taeś, niby to to samo ale nie do końca xD znaczy.. wiesz o co mi chodzi :D żyjmy nadzieją na ocalenie chociaż tego związku, no bo z JongKey to już nie ma co zbierać -.-
UsuńRaczej to z Kibum nie ma co zbierać... * taki tam czarny humor xD * No i nie wiadomo czy Minho wybaczy Taeminowi śmierć Warrena. Niby Alfa się do tego nie przyznał, ale na chłopski rozum można skojarzyć, iż to on maczał w tym palce, bo za bardzo węszył i był zbyt mądry. Na szczęście nasz Minho to taki trochę idiota, wiec żyje xd
Usuńborze umarło.... jak moglaś ?!? ale i tak cię kocham~ czy można się jakoś z tobą skontaktować bo mam dla cb obrazek (okładkę czy jak to tam się nazywa...) trochę spóźnione ale jest ;) sorry że nie komentuje regularnie ale nie mam za bardzo czasu ... ale tak czy inaczej to opo jest jjang ;)
OdpowiedzUsuń~jjangjjangboy
Przepraszam, ale i tak mi wybaczysz, bo mnie kochasz~! :3
UsuńHm... obrazek mówisz... Możesz mi go podesłać na maila: adrianna.szyszka@gmail.com
I nie musisz przepraszać, cieszę się, że w ogóle znajdujesz czas na czytanie~! :3
boże ja czas na czytanie twoich opo znajdę zawsze~ gosh to jest na prawdę najlepsze <3
Usuńjesteś najlepsza~
~jjb
Cooooo? To jest jakaś tragedia, Taemin ma trzy osobowości (jedyne co tak na prawdę przewidywałam xD, chociaż w sumie myślałam, że będą tylko dwie) i jeszcze bardziej okropną przeszłość niż myśli, że ma. Minho nie wie co ma zrobić, i się nie dziwię, bo sorry nie codziennie twój chłopak ma roztrojenie jaźni, a jego hobby to precyzyjne, rozrywanie prostytutek na strzępy, a przy okazji jest uroczy i przecukrzony do granic możliwości, życie mu się obróciło do góry nogami, i też bym była zdolna do takiego potraktowania Minnie' go, chociaż na początku.
OdpowiedzUsuńMało tego zabiłaś Bummie' go! Ej no za co, co on takiego zrobił, że musiał zginąć, chociaż wierzę, że w jakiś cudowny sposób Jonghyun go ożywi, bo przecież Key, obudził w nim ludzkie uczucia, więc liczę na jego demoniczną moc!
O matko, rozdział ogólnie wyszedł na serio genialnie, ale dramatycznie ;C i teraz cierpię, ale w sumie dla takiego opowiadania wytrzymam ^.^
Dziękuję za rozdział, Hwaiting :D
/zaraz tragedia... po porstu nieoczekiwany zwrot akcji xd W sumie ja tam bym sie cieszyła na jego miejscu ( tak, jestem dziwna ) ale dla takiego zwykłego Minho, wychowanego w takich a nie innych czasach to serio jest szok i cieszę się, że to rozumiesz i nie wieszasz na nim psów ;3
UsuńUm, mnie tez smutno, że go zabiłam tym bardziej że nie umiem się wytłumaczyć... może zrobił to, że miał złych znajomych albo, że zakochał sie w demonie? xd I niestety Jong nie jest w stanie go ożywić ;<
Idz sie utop...
OdpowiedzUsuńzepsułaś ;___;
Nie lubie cie :c
*mega foch z przytupem* xd