XII
Im bardziej
beznadziejnie jesteś zakochany, tym mocniej zaplątujesz się w oszustwa i
mroczne koszmary.
21 października 1888r.
Taemin czuł się jakby unosił się na skrzydłach. Jego życie
zmieniło się w prawdziwy raj, jednak jedno go martwiło. Teraz, kiedy Minho
wyznał mu miłość, zapewne chciałby aby skonsumowali swój nowy związek. Mimo że
Tae naprawdę tego pragnął, czuł wewnętrzy opór. Chyba nadal wspomnienie tamtej
nieszczęsnej nocy gdzieś w nim tkwiło, pomimo że dawno już wybaczył szatynowi.
Nie umiał się na niego gniewać, kiedy temu było żal swojego zachowania i wyznał
mu, iż go kocha. To potrafiło odkupić w jego oczach wszelkie winy, jednak nadal
czuł opór. Potrzebował zapewnienia od Minho, że ten go nie skrzywdzi i ponownie
nie zostawi.
Taemin przeczesał wilgotne włosy szczotką z włosia
końskiego, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Choi czekał już w łóżku. Nie
wiedział czy śpi, czy też wyczekuje jego pojawienia się. Mimo że Minho był
zawalony robota, wyglądał o wiele zdrowiej niż kilka dni temu i co ważniejsze,
miał o wiele lepszy humor, co sprawiało, że od razu i rudzielcowi wykwitał
uśmiech na słodkiej buźce.
Chłopak sięgnął białą koszulę partnera z umywalki, tą samą
którą zawsze nosił do snu. Spojrzał na krótkie spodenki, przygryzając mocno
dolną wargę. Walczył ze samym sobą. Zaryzykować
czy nie? – pytał sam siebie, tupiąc bosymi stopami po zimnej podłodze.
Jeśli ich nie założy to by znaczyło, że pragnie czegoś więcej. Bo pragnął.
Jednak czy to nie będzie zbyt niestosowne z jego strony?
Rudzielec wziął kilka głębszych wdechów, ciągnąc w dół
materiał koszuli, który ledwo zasłaniał jego pośladki. Postawił krok w stronę
drzwi, potem drugi i kolejny. W ten sposób znalazł się przed drzwiami do sypialni
Minho, w której od kilku dni stał się stałym bywalcem. Choi nie leżał na łóżku
tak jak zakładał Taemin, lecz wpatrywał się za okno, przez które do
pomieszczenia wpadało delikatne światło z ulicznych latarni oraz poświata
księżyca. Tae podszedł do kochanka, uczepiając się jego ramienia. Minho zwykł
zwykle sypiać bez koszulki, chociaż ostatnimi czasy robiło się coraz chłodniej
i chyba będzie musiał znowu wrócić do zakładania górnego odzienia. Choi
uśmiechnął się do chłopaka, nie zauważając subtelnej zmiany w jego wyglądzie.
- Minho – mruknął niepewnie chłopak, patrząc na szatyna
swoimi wielkimi, sarnimi oczami, w których było widać tyle dobroci i miłości. –
Nie zostawisz mnie, prawda? – zapytał z nadzieją w głosie. Choi zmroziło na tak
nagłe pytanie o to. Zaraz jednak się ogarnął, widząc narastająca panikę u
chłopaka.
- Nie, Minnie. Nie zostawię cię. Będę z tobą tak długo jak
będziesz tego pragnął. Zadbam o twoje bezpieczeństwo i aby uśmiech nigdy nie
schodził z twojej ślicznej buźki – odparł, uśmiechając się do niego z uczuciem.
Pogłaskał go po pulchnych i miękkich polikach. Chłopak spuścił głowę, czując
się szczęśliwy i spokojny. – Kocham cię i to się nigdy nie zmieni – dodał,
chcąc go zapewnić o swoich uczuciach. Nie wiedział czemu Tae nagle zwątpił, ale
jego zadaniem było go podnieść na duchu i dać wiarę w ich miłość.
- Dziękuję – Taemin złapał szatyna na poliki, stajać na
palcach, aby ucałować go w usta. Minho uśmiechnął się w pocałunku. Objął
rudzielca w pasie, a jego dłoń musnęła nagą skórę. Zaraz… czy on właśnie poczuł
to co myślał? Tae wtulił się w niego speszony, czując palec przesuwający się po
jego nieokrytych niczym pośladkach.
- Taemin… - Choi brzmiał na rozbawionego, nieco speszonego i
podnieconego za razem. Za to chłopak czuł wstyd, który palił go od czubka głowy
aż po końcówki palców u stóp. Minho, kierowany instynktem, złapał władczo
chłopaka za pośladki. Tae zagryzł mocno wargę, wtulając mocniej w szatyna,
zupełnie jakby chciał się z nim stopić. Mężczyzna odsunął delikatnie kochanka
od siebie, tylko po to aby spojrzeć na jego zarumienione poliki i nieśmiałe
pytanie w oczach, czy też dobrze postąpił i Minho nie myśli o nim w tej chwili
źle. – Nigdy nie wydawałeś mi się piękniejszy – wyszeptał oczarowany tym, jak
światło księżyca oświetla alabastrową skórę chłopaka, a jego rudę włosy wydają
się iskrzyć. Każdy ruch głową pobudzał je do życia, tworząc ognistą aureole
wokół głowy chłopaka.
- Głupek – odparł rudzielec, bo był tak zawstydzony, że nie
umiał powiedzieć nic innego. A Minho zamiast mu pomóc, to tylko bardziej go
stresował i sprawiał, że czuł się zażenowany. Mógł jednak na siebie założyć te
spodenki, chociaż dłoń na jego pośladkach była przyjemnie ciepła i stymulująca
wszelkie jego zmysły.
- Przeniesiemy się na łóżko? – wyszeptał Minho do ucha
kochanka, brzmiąc przy tym niezwykle podniecająco, bo jego głos stał się
delikatnie ochrypły. Taemin kiwnął głową, łapiąc partnera za rękę, ciągnąc w
stronę materaca. Usiadł na nim, wsuwając się w głąb posłania, czekając aż Choi
do niego dołączy. Szatyn usiadł naprzeciwko, dotykając odkrytych ud chłopaka,
całując go po szyi i obojczykach. Tae westchnął, czując jak jego ciało zaczyna
ulegać pieszczotą, a ręka która podtrzymywała go w pozycji pionowej, ugina się,
tym samym sprawiając, że położył się na materacu. Szatyn ułożył się obok niego,
bokiem do chłopaka, który ułożył się w podobnej pozycji.
Całowali się leniwie, bez pośpiechu. Nic ich nie goniło ani
nie popędzało. Nie było nerwów, czy stresu. Minho pieścił jego ciało, czując,
że Tae jest nieco spięty. Wiedział co jest tego powodem. Ciało reagowało wbrew
woli właściciela, który całkowicie ufał szatynowi. Jednak Choi nie był zrażony
i napawał się tym, jak rudzielec miękł pod wpływem jego dotyku. Tae wtulał się
w niego ufnie, oddając każdy pocałunek z zapałem. Było cudownie i tak zupełnie
inaczej niż poprzednim razem. Choi był czuły i kochany, cały czas zapewniał go
o swoim uczuciu. Jednak Taemin czuł niedosyt. Chciał czegoś więcej, ale bał się
o to poprosić. Nie chciał wyjść na niewyżytego seksualnie dzieciaka. Mimo to
Minho rozumiał jego potrzeby. Umiał go przejrzeć na wylot i odczytać w jego
oczach wszelkie pragnienia. Tae westchnął, kiedy dłoń szatyna ponownie spoczęła
na jego pośladku, a palce drażniły delikatny okrąg mięśni. Rudzielec poruszał
delikatnie biodrami, w końcu jednak złapał za dłoń Choi, kierując ją do ust.
Wsunął jeden palec między wargi, zasysając się na nim i okrążając językiem,
zostawiając na nim jak najwięcej śliny. Tae traktował jego palce, jakby były
czymś zupełnie innym, o wiele większym, twardszym i gorętszym.
Szatyn zobaczył dziwny błysk w oczach kochanka, a po chwili
ten już klęczał między jego nogami, szybko odpinając guziki materiałowych
spodni. Minho był tak zaskoczony, że nie wiedział co ma zrobić. Tae widząc jego
zmieszanie odsunął się do razu, rumieniąc obwicie. Wydawało mu się, że się
wygłupi. Był zbyt niecierpliwy i przez to Choi źle o nim pomyśli. Jednak na
boga! On też miał swoje potrzeby i pragnął nowych doznań.
- Przepraszam – wyszeptał zawstydzony, zakrywając koszulą swoje
krocze i lekko sztywnego członka. Szatyn uśmiechnął się szelmowsko, łapiąc
chłopaka pod brodą, unosząc jego twarz do góry. Złożył na jego wargach czuły
pocałunek, łapiąc za ramię, ciągnąc w swoją stronę. Tae ponownie znalazł się
między jego nogami, a nawilżone palce Minho znalazły się między pośladkami
chłopaka, napierając delikatnie na zwieracz.
- Nie krępuj się – wyszeptał mu do ucha, wsuwając w tym
samym momencie jeden palec we wnętrze kochanka. Taemin spiął się delikatnie,
pokładając na torsie Choi, który siedział na materacu, utrzymując ich oboje w
pozycji pionowej. Rudzielec próbował się rozluźnić, aby odczuwać mniejszy ból przy
wsuwaniu się. Niepewnie zerknął w dół na krocze Minho. Nieśmiało zsunął dłoń w
dół, odpinając od nowa guziki. Kiedy pole manewru się zwiększyło, wsunął rękę
pod materiał, dotykając sztywniejącego członka. Choi na nagły dotyk skóry o
skórę, westchnął wprost do ucha rudzielca, co dodało mu nieco odwagi.
Wcześniej Tae nie miał okazji go dotykać w ten sposób. Nie
mógł się nim delektować ani podziwiać oczyma oraz dłońmi. Minho pomógł
chłopakowi zsunąć z siebie spodnie na wysokość uda. Taemin mógł w końcu złapać
pewniej za członka, poruszając powoli dłonią w górę i dół, co jakiś czas
pocierając kciukiem główkę. Szatynowi musiało się to bardzo podobać, bo jego
oddech przyśpieszył i stał się bardziej urywany a palce we wnętrzu chłopaka
niecierpliwe. Choi nie mógł się doczekać, aby wsunąć się w jego cudownie ciasny
tyłeczek. Oczywiście nie okazywał po sobie zniecierpliwienia, jednak był
mężczyzną ze sporymi potrzebami. Mimo to komfort Tae był najważniejszy i tłumił
wszelkie inne potrzeby. Taemin zadrżał nagle, kiedy drugi palec doszedł do
rozciągania go i niemal od razu natrafił na prostatę.
- Minho… - szeptał zmysłowo, ocierając się o szatyna,
nabijając się mocniej na palce w swoim wnętrzu. Próbował przy tym znaleźć
jakieś tarcie dla swojej męskości. Członek odznaczał się wyraźnie pod koszulą,
na której powstawała niewielka plama od preejakulatu. Choi nie chciał mu zrobić
krzywdy, dlatego tak wszystko przedłużał. Oboje mieli już tej zabawy dość,
dlatego Minho w końcu odsunął od siebie chłopaka, który ułożył się na materacu.
- Gotowy? – dopytał, bo sam uważał, że już jest
wystarczająco luźno, tym bardziej, że jakiś czas temu doszedł już trzeci palec.
Tae pokiwał głową, podnosząc swoją koszulkę, pocierając dłonią po własnej,
twardej męskości. Choi wstał z łóżka, aby wrócić po chwili z niewielką szklaną
buteleczką, którą kilka dni temu dał mu Tao. Nie chciał wiedzieć skąd ten
chłopak wiedział, że zszedł się z Taeminem, jednak przed chińczykiem nic nie
umykało, czego Minho czasem mu zazdrościł.
- Co to? – dopytał Tae, zaintrygowany trzymanym przez
kochanka przedmiotem. Ten uśmiechnął się delikatnie, wracając na łóżko,
pomiędzy nogi chłopaka. Zębami otworzył zakorkowaną butelkę, wąchając jej
zawartość. Czuł jakieś zioła. Zapach był wyjątkowo przyjemny na nozdrzy i na
swój sposób pobudzający.
- Nie jestem pewien, ale podobno ma pomóc – odparł,
wylewając nieco na dłoń. Ciecz była lepka, kleista ale i dość wilgotna. Natarł
nią męskość od czubka aż po nasadę. Tae drgnął czując coś wilgotnego między
pośladkami, a już po chwili poczuł jak kochanek się w niego powoli wsuwa.
Chłopak zacisnął usta, między palcami ugniatając pościel. Tym razem było o
wiele przyjemniej. Nie tylko przez mniejszą gwałtowność w ruchach partnera ale
i lepszy poślizg. Nie było już nieprzyjemnego tarcia, a pchnięcia były płynne.
Jednak na razie tempo niewielkie, bo Choi zależało na przyjemności rudzielca. –
W porządku? – dopytał szatyn, kiedy wsunął się cały w chłopaka. Sięgnął po
jedna z jego dłoni, która ten zaciskał na pościeli, splatając z nim palce. Tae
pokiwał głową, patrząc nieobecnym wzrokiem na Minho.
- Kocham cię – wydukał Taemin, kiedy Choi zaczął wykonywać
pierwsze pchnięcia. Szatyn pochylił się nad nim, całując go w nabrzmiałe wargi.
- Ja ciebie też – odpowiedział na wyznanie, wolna dłonią
zaczynając ugniatać między palcami sutek partnera. Tae wygiął się w lekki łuk,
czując jak zaczyna odpływać. Było zbyt cudownie, zbyt przyjemnie. Wszystkie
doznania kumulowały się w jedno, sprawiając, że nie wiedział nawet jak ma na
imię. Czuł dłonie Minho błądzące po całym jego ciele, nie umiał nawet określić
gdzie teraz dokładnie są. Nie potrafił nadążyć za jego pieszczotami,
pocałunkami, słowami. Był w stanie jedynie leżeć pod nim, jęcząc cicho przy
każdym pchnięciu, od którego po jego ciele przechodziły dreszcze. Kiedy myślał,
że lepiej być nie może, wtedy znowu poczuł ten cudowny punkt, w który uderzył
szatyn. Po jego ciele przeszedł dreszcz, a ciało zadrżało niczym rażone prądem.
Z gardła wydobył się donośny okrzyk przyjemności a oczy zaszły mgłą ekstazy.
- Tak, tutaj! – krzyknął, napierając mocniej pośladkami na
chłopaka, samemu próbując się poruszyć – Szybciej… - wyszeptał zmysłowo,
patrząc na partnera z nieznanym mu błyskiem w oku. Teraz jednak nie było czasu
na zastanawianiem się nad takimi rzeczami. W końcu podczas seksu nad
człowiekiem górują jego instynkty. Dzikie rządzę, które człowiek kryje głęboko
w swojej duszy.
Minho już więcej go nie oszczędzał. Pieprzył go, rżnął,
kochał się z nim niczym szaleniec. Sam już nie wiedział. Nic nie wiedział poza
tym, że kocha tego chłopaka ponad życie. Stał się jego światłem w mroku. Kimś
kto zawsze podniesie go na duchu, kto wywoła na jego ustach uśmiech. Nigdy nie
chciał go opuszczać.
Choi ze swojego świata wyrwał donośny okrzyk, kiedy Taemin
doszedł w swoją dłoń, opadając wykończony na materac. Uśmiechał się delikatnie
do szatyna, który również czuł, że jest na skraju. Nie chcąc utrudniać
kochankowi kąpieli, wysunął się w ostatnim momencie, brudząc brzuch rudzielca,
który leniwie jeździł palcem po swoim podbrzuszu, gdzie jego sperma mieszała
się z tą Minho. Choi kucał nad nim, chwilę uspokajając oddech. Tae już wyciągał
dłonie, aby go do siebie przyciągnąć, wtedy jednak ten wstał z łóżka. Rudzielec
spojrzał za nim z narastająca paniką. Mężczyzna wrócił jednak po chwili z
wilgotnym ręcznikiem, którym zacząć wycierać brzuch Taemina. Szatyn pokręcił
głową, wiedząc co ten sobie pomyślał. Chcąc odgonić złe wrażenie, złożył czuły
pocałunek na jego czole, kiedy rudzielec był już czysty. Minho odłożył ręcznik,
kładąc się obok niego. Nakrył ich kocem, układając się bokiem do kochanka.
Splótł z nim palce, wpatrując się w jego uroczą twarzyczkę. Tae czerpał
przyjemność z ciszy, która teraz panowała. Nie potrzebowali słów, aby się
zrozumieć. Chłopak również ułożył się na boku, wtulając w tors ukochanego,
zapadając w głęboki sen. Sen o lepszym jutro, o lepszej przyszłości jego i
Minho.
***
29 października 1888r.
Jonghyun nie mógł tego dnia znaleźć sobie miejsca. Kibum
wyszedł nad ranem po jakąś krew dla niego i drobne zakupy, jednak nadal nie
wracał. Szło mu to dłużej niż powinno. Demon nigdy by się do tego nie przyznał,
ale trochę się martwił, chociaż on nazywał to rozdrażnieniem. Nie wiedział czy
tylko to jest powodem jego dziwnego zachowania, czy też ogólnie to co ostatnio
się działo między nim a brunetem.
Tego dnia, kiedy uprawiali seks, poczuł się słaby. I co
gorsza w tej chwili niepoczytalności był przy nim Kibum. Do tej pory nie mógł
się pogodzić z tym jak się zachował. Ani tego, że został. Chociaż jakby odszedł
to tak jakby uciekł. Nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji. Najlepiej by było
jakby go zabił, jednak wiedział, że nie da rady. Chyba musi po prostu jakoś z
tym żyć. Dobrze, że chociaż Key jest znośny i ładny. Może też i coś wyniesie z
tej znajomości? W końcu to żarcie i seks za darmo. A w zamian nie musi nic
robić.
- W końcu raczyłeś wrócić – warknął, unosząc głos, słysząc
jak ktoś wchodzi przez frontowe drzwi. Od razu rozpoznał delikatny aromat
bruneta oraz krwi, którą zapewne ze sobą przyniósł. Demon przekręcił się na
kanapie na której leżał może od pięciu minut, a już mu było niewygodnie.
Kibum skrzywił się, wchodząc do salonu. Objął się ramionami,
czując się w tym momencie jeszcze bardziej upokorzonego, pokazując się w takim
stanie przed demonem. Ten zmarszczył brwi, widząc chłopaka. Wiedział też skąd
nagle poczuł krew, która bynajmniej nie należała do żadnej martwej istoty, lecz
toczyła się z ran na ciele młodszego chłopaka. Jong poderwał się z kanapy,
podchodząc do Key, który od razu cofnął się zlękniony. Demon przyjrzał mu się
dokładnie od stóp aż po czubek głowy. Ubrania miał poszarpane. Na ramieniu miał
kilka płytkich ran od ostrego noża, zaś na dłoniach, kolanach i łopatkach miał
zdartą skórę aż do krwi, zapewne od częstych upadków i spotkać ze ścianami. Poza
tym tworzyły mu się siniaki gdzieniegdzie. Jong nie wykluczał też kilku złamań
mniejszych kości.
- Zostaw – pisnął cicho, kiedy Jonghyun podwinął mu koszulę
zapewne aby oszacować jak bardzo jest poszkodowany. Ten zirytowany oporem,
złapał go za niezranione miejsce na ramieniu, ciągnąc na kanapę. Usadził ją na
niej, omal nie rzucając, w porę jednak się opanował.
- Jesteś beznadziejny – mruknął kwaśno mężczyzna, znikając w
mieszkaniu. Po około sześciu minutach wrócił z miska wrzątku, świeżym
ręcznikiem, jakąś chińską maścią oraz opatrunkami. Demon postawił wszystko na
ławie obok kanapy. – Rozbieraj się – odparł obojętnym, może nawet nieco
rozdrażnionym tonem głosu. Kibum wiedział, że nie ma sensu się przeciwstawiać.
Zaczął odpinać guziki koszuli, jednak był zbyt obolały, aby samemu ją ściągnąć
przez głowę. Jong widząc to, pomógł mu, odkładając poplamioną krwią koszulę na
podłogę. I tak nadawała się już do wyrzucenia.
Rany wyglądały gorzej niż mu się z początku wydawało. Krew
zdążyła już w wielu miejscach zaschnąć, jednak musiał oczyścić rany, aby nie
wdało się żadne zakażenie. W kilku miejscach powinien go zaszyć. W tym celu
poszedł szukać igły, podczas gdy Key próbował samemu nieco się oczyścić. Kiedy
Jong wrócił od razu zabrał mu ręcznik, mocząc go w wodzie, która zabarwiła się
na czerwono.
- Słucham, co się stało? – zapytał w końcu, patrząc
przeszywająco na chłopaka, który spuścił zażenowany wzrok.
- Napadli mnie kiedy szedłem na targ – odparł, będąc zły na
siebie, że dał się tak podejść. Jednak ich było więcej i nie miał najmniejszych
szans nawet na ucieczkę. Cieszył się, że nie skończyło się gorzej i nie spotkał
na przykład swoich dawnych towarzyszy. Ci pewnie nie byliby tak mili i nie
zostawiliby go po rabunku.
- Straciłeś wszystkie pieniądze, prawda? – dopytał, chociaż
rzeczy materialne nie miały dla niego zbyt wielkiego znaczenia. W końcu nie
trudno jest zdobyć kilka monet. Kibum na potwierdzenie pokiwał głową, myśląc,
że zrobił coś naprawdę złego. Jednak Jong nie był na niego zły za to. Był zły
dlatego, że pozwolił się dotknąć. Jak ktoś w ogóle śmiał dotykać jego
własność?! – Znasz tych ludzi? – zadawał kolejne pytania, wyobrażając już sobie
jak wypruwa flaki tym sukinsynom i odrywa głowy od ich tułowia na oczach
najbliższych im osobom.
- Nie, przepraszam – mruknął, zamykając się coraz bardziej w
sobie. Jonghyun westchnął niepocieszony, bo cały jego plan aby załatwić tych
ludzi poszedł z dymem.
- Nieważne – Jong wywrócił oczami, bo w sumie czego on
oczekiwał. Później postara się dowiedzieć kto to zrobił. Teraz musi zająć się
tym małym kretynem, bo sam nie da sobie rady. Gorzej niż z dzieckiem. Do tego
cały czas wykrzywiał wargi, kiedy demon dotykał jego klatki piersiowej. Nie
zdziwiłby się jakby się okazało, że ma złamane lub stłuczone żebro. Sam nie
znał się jakoś bardzo na medycynie. Z resztą ta zmieniła się od jego czasów,
gdzie kiedy ktoś był ranny zabijano go, albo amputowano całą nogę, aby
zakażenie nie przedostało się dalej.
- Jonghyun… - zaczął niepewnie Kibum, kiedy siedzieli
dłuższą chwilę w milczeniu. Key zwykle nie przeszkadzała cisza, jednak tym
razem czuł się niezręcznie. Może to wina dotyku Jonga na skórze i jego
bliskości? W sumie nie spodziewał się, że mężczyzna mu w jakikolwiek sposób
pomoże. Bardziej spodziewał się, że machnie na niego ręką albo się wkurzy, że
nie przyniósł mu posiłku. A tymczasem demon klęczał przed nim, obmywając jego
ramiona i nacierając stłuczenia na łokciach.
- Czego? – mimo że wydawało się, iż brzmi szorstko, tak
naprawdę nie był zły. Przynajmniej nie na chłopaka, nie czuł też irytacji czy
innych negatywnych emocji. Nie wiedział jak określić to jak się czuł. Nie umiał
rozpoznawać takich uczuć jak smutek, który najpewniej teraz odczuwał, chociaż
nie był tego świadom.
- Opowiedziałbyś mi o sobie? – zapytał, niepewnie zerkając w
dół, na demona, który właśnie łapał za igłę. Przemył całą górną część ran i
teraz postanowił je zaszyć. Kibumowi na ten widok skoczyło ciśnienie.
- Dlaczego bym miał? – Jong uniósł wzrok, a jego brew
powędrowała do góry w lekkim zaskoczeniu. To pytanie nieco go zaskoczyło, bo
nikt nigdy się nie odważył go zapytać o jego przeszłość. Może też dlatego, że
nikt nigdy przy nim tak długo nie pozostał i nikomu nie pozwolił aż tak się
zbliżyć.
- Nie wiem. Może aby zapełnić czymś ciszę? – mruknął cicho
pod nosem, chociaż nie spodziewał się od niego odpowiedzi na to pytanie, a co
dopiero tego, iż ten cokolwiek o sobie opowie. Jednak jakakolwiek rozmowa
skutecznie by odciągnęła jego myśli od igły, którą demon właśnie wbijał w skórę
na jego ramieniu. Wiedział, że to niezbędne, ale naprawdę wolał na to nie
patrzeć. Nie lubił widoku własnych ran i krwi. Do tego zostaną mu kolejny
blizny, jakby i tak już ich nie miał wiele.
- Urodziłem się w Rzymie – zaczął ni z tego ni z owego
Jonghyun. W sumie słowa nagle same zaczęły wypływać z jego ust. Nigdy nikomu
nie opowiadał o swojej przeszłości. Zwłaszcza kiedy był w piekle, tam nikogo to
nie interesowało. – Byłem jak każdy inny mężczyzna w tamtych czasach. Piłem na umór,
biłem się i pieprzyłem kobiety. Jednak miałem pecha. Podczas jakieś rozróby zatłukłem
człowieka na śmierć. Wojsko wkroczyło wtedy do baru i byłem jednym z wielu których
zabrano – demon nie podnosił wzroku wyżej, skupiając się na igle, aby nie
zagłębić jej za mocno w skórze bruneta. Ten znowu nie spuszczał uważnego
spojrzenia z Jonga, wsłuchując się w każde wypowiadane słowo, chłonąc je niczym
gąbka. – Rzymianie uwielbiali krwawe sceny egzekucji. Niczym złym nie wydawało
im się wrzucenie kilku nieuzbrojonych ludzi z tępymi mieczami na arenę przeciwko
najlepszemu gladiatorowi. Wszyscy kolejno padali jak muchy – opowiadał dalej,
nawet z lekkim uśmiechem, bo to co wtedy zrobił, było nie lada dokonaniem. –
Nie wiem jak to zrobiłem, jednak wygrałem. Jako jedyny przeżyłem, zostając nową
gwiazdą areny – Kibum spojrzał na niego z podziwem, bo skoro tylko on przeżył,
to musiał to być nie lada wyczyn. – Jednak każda gwiazda kiedyś gaśnie. Nie
byłem bogiem i nie byłem niepokonany. Pojawił się w końcu ktoś lepszy ode mnie
i na tym skończyłem swój marny żywot lądując w piekle, gdzie również zajmuje
wysoką pozycję – Jong wiedział, że brzmiało to niczym przechwałki, jednak nie
chciał aby Key myślał, że jest słaby. Co prawda chłopakowi nigdy to nie przeszło
nawet przez myśl, jednak Jonghyun czuł potrzebę, aby w jakiś sposób mu zaimponować,
pokazać, że jest lepszy niż wszyscy inni.
- A kochałeś kiedyś? – zapytał, zerkając na dłoń demona,
który odpinał jego spodnie, aby zająć się ranami na jego nogach. Jong doskonale
wiedział, co chłopak chciał uzyskać tym pytaniem. Pragnął się upewnić, czy
kiedyś posiadał uczucia tak jak każdy inny człowiek.
- Owszem, byłem zakochany w jednej kurwie. To właśnie
dlatego zatłukłem tamtego gościa na śmierć. Z powodu kobiety, jednak co było
już nie wróci więcej – odparł, z szerokim uśmiechem, przyglądając się teraz
brunetowi. Ten kiwnął głową, spuszczając głowę, czując jak wilgotny ręcznik sunie
od jego uda aż do kolan. – Dlaczego interesują cię moje podboje miłosne,
Kibummie? Może sam się we mnie zakochałeś? – zażartował i nawet nie musiał
uzyskiwać odpowiedzi. Chłopak zarumienił się niczym dorodny pomidor, uciekając wzrokiem.
Demon zaśmiał się rozbawiony tym. Człowiek się w nim zakochał, czy ktoś widział
większe dziwy na tym świecie? – Słodko – wyszeptał pod nosem, przysuwając się bliżej
bruneta. Złapał go za polik, całując delikatnie w usta. Nawet na wardze miał
delikatne rozcięcie. Kibum zarumienił się, nie odzywając się już ani razu. Tak
samo jak Jong, który właśnie kończył opatrywać rany i nacierać stłuczenia
maścią. – Następnym razem uważaj co robisz – mruknął, wstając z ziemi, patrząc
na niego z lekkim rozdrażnieniem. Gdyby brunet nie miał do czynienia z demonem,
uznałby, iż ten się o niego martwi. Mimo to doceniał to co mężczyzna dla niego
zrobił. Być może w przyszłości nawet zaczną zachowywać się jak dwoje przyjaciół.
W co wątpił, jednak nadzieja nic nie kosztuje.
***
9 listopada 1888r.
Minho zapiął się mocniej pod szyję, czując jak wiatr
niemiłosiernie przedziera się przez warstwy ubrań które miał na sobie. Znowu
dzisiaj miał nocny patrol w Whitechapel. Przez kilka ostatnich dni tak się rozleniwił,
że głowa mała. A na wspomnienie jak Tae żegnał się z nim przy drzwiach, zrobiło
mu się gorąco. Aż nie miał ochoty wtedy wychodzić z domu. Z resztą rudzielec
się tak z nim żegnał za każdym razem kiedy rozstawiali się na dłużej niż trzy
godziny. Zaczynało się niewinnie, Tae całował go w polik, życząc udanego czegoś
tam, zależy od tego gdzie się wybierał. Potem szeptali sobie, że się wzajemnie
kochają i jakimś dziwnym trafem po chwili całowali się namiętnie, a Minho
przyciskał drobne ciałko kochanka do ściany. Nie wiedział jakim cudem to się
tak zawsze kończyło…
Dlatego nie ma co się dziwić, że marzył już o tym, aby
znaleźć się w domu. Niestety czekały go jeszcze długie godziny przed końcem
patrolu. Niemal do bladego świtu będzie musiał chodzić po tych brudnych
ulicach, wśród biednych ludzi, pijaków walających się w ciemnych zaułkach i
dziwkach. Choi dziwił się, że pomimo tej całej sprawy z Rozpruwaczem, nadal tak
wiele kobiet znajduje się na ulicach. Czyżby się nie bały? Przecież nigdy nie
wiadomo kto będzie następną ofiarą. A one wystawiały się, zupełnie jakby tylko
się o to prosiły. Z jednej strony Minho rozumiał, że chcą zarobić, aby opłacić czynsz
czy zarobić na dziecko, jednak chyba ich życie było ważniejsze niż kilka monet.
Nie mógł jednak oceniać ich, bo sam nigdy nie znalazł się w podobnej sytuacji i
nigdy nie chciał. Żal mu było tych kobiet. Bo większość z nich mogła wiele osiągnąć.
Nie były zwykłymi, głupimi dziwkami lecz dziewczynami z wielkimi możliwościami.
Niestety życie źle je pokierowało i skończyły tam gdzie skończyły.
Jakaś starsza kobieta uśmiechnęła się do niego przyjaźnie,
jednak nie w ten dziwkarski sposób, lecz bardziej swobodny, nieco smutny. Choi
skinął jej głową, unosząc delikatnie czapkę. Miał wrażenie, że jest
obserwowany. A to uczucie nie zniknęło nawet po pół godzinie chodzenia krętymi
uliczkami. Przyśpieszył nieznacznie, ukrywając się za murem budynku. Tak jak
przypuszczał już po chwili pojawiła się postać. Złapał mężczyznę za kołnierz
płaszcza, przyszpilając go do budynku. Blondyn uniósł dłonie w geście obronnym,
uśmiechając przyjaźnie.
- Tao… - wyszeptał pod nosem, opuszczając pięść, którą
uniósł aby uderzyć prześladowcę w twarz. Chińczyk wydawał się rozbawiony takim
obrodem spraw. – Czemu mnie śledzisz? – dopytał, będąc zaciekawiony co też sprawiło,
że przyjaciel za nim podążał.
- Tak się traktuje kogoś, kto chce ci pomóc? – Tao pokręcił
rozbawiony głową, odsuwając od siebie szatyna. Minho przeprosił go cicho,
czekając co ma jeszcze do powiedzenia. W końcu ostatnia pomoc Tao była mu
bardzo na rękę i nie tylko jemu. – Chyba wiem gdzie jest twój mały morderca –
odparł, wyciągając z rękawa niewielką kartkę, na którą zapisał adres. Zamachał
nią przed nosem Choi, który od razu wyrwał ją z ręki przyjaciela.
- Skąd wiesz, że to on? – zapytał z przejęciem. W końcu miał
jakiś trop, który pozwoli mu złapać tego skurczybyka i zamknąć tą sprawę.
Będzie miał więcej czasu wolnego i zemści się za Warrena.
- Od długich miesięcy obserwowałem ulice. Nie mam stu
procentowej pewności, że to on. Jednak jestem pewien na dziewięćdziesiąt
procent. To chyba więcej niż sam dasz radę zrobić, prawda? – Tao brzmiał na
zadowolonego ze swoich osiągnięć w tej kwestii. Musiał co prawda prosić kilka
osób o przysługę, jednak było warto. Już wcześniej zainteresował się tą sprawą.
- Czemu mi to dajesz? – dopytał szatyn, wsuwając kartkę w
kieszeń przy mundurze. Nie wątpił w dobre intencje przyjaciela, jednak jak
zwykle musiał o wszystko wypytać nim gdziekolwiek się ruszy.
- A wyglądam na kogoś, kto da radę powalić kogokolwiek? –
zapytał, chociaż było to retoryczne pytanie. Chińczyk miał umysł i szósty zmysł,
jednak nie posiadał mięśni, ale przecież nikt nie jest idealny! – Poza tym ty
masz kajdanki i spluwę. Jak będzie się stawiał to go rozłożysz – mruknął, pukając
szatyna przed sobą w klatkę piersiową, a cwany uśmiech nie schodził z jego ust,
zupełnie jakby wiedział o czymś jeszcze. – Masz jeszcze jakieś pytania? Bo czas
ucieka i może zaraz go tam nie być – przypomniał mu, bo przecież Rozpruwacz nie
będzie specjalnie na nich czekał, aż Choi zdąży go o wszystko wypytać.
- Jeszcze jedno. Widziałaś jak wygląda?
- Nie – kłamał, jednak Minho tego nie wiedział. Tao był
idealnym kłamcą, a przy tym wiedział o wszystkim co się działo w mieści i znał
wszystkich. Tylko nigdy się nie angażował w naprawienie miasta. Czerpał
korzyści z jego zepsucia. Choi kiwnął głową, zaczynając odczuwać narastającą ekscytację.
W końcu stanie z tym człowiekiem twarzą w twarz.
- Dobrze, wielkie dzięki! Jestem twoim dłużnikiem! –
krzyknął szatyn, odchodząc szybko w stronę głównej ulicy, skąd miał dojść na 13
Miller's Court. Zdziwił się, że to miejsce wybrał Rozpruwacz, bo było tam
mnóstwo mieszkań. Najwidoczniej musiał się dostać do domu jednej z kobiet.
- Tym razem nie masz za co dziękować – mruknął Tao,
uśmiechając się szeroko za odchodzącym szatynem. Choi jednak nie dosłyszał jego
słów, biegnąć ile sił w nogach. Zaraz jednak zwolnił, uznając, że biegnący
policjant mógłby wzbudzić podejrzenia. Im bliżej był swojego celu, tym większy
stres odczuwał, ale i niezdrową ekscytację. Zadawał sobie pytania, czy byłby w
stanie strzelić mu w głowę. Czy odczułby ulgę, na myśl, że morderca Warrena nie
żyje. Z drugiej strony Taemin nie ucieszyłby się, gdyby się dowiedział, iż
zabił człowieka. Był w tym momencie skłócony sam ze sobą.
Dochodziła druga, kiedy zawędrował we wskazany adres. W
mieszkaniu paliło się światło, jednak przez zabrudzone okna niewiele mógł
dojrzeć. W jednej z okiennic, w rogu, była niewielka dziura. Minho zajrzał do
środka, jednak niewiele dojrzał, poza postacią w czerni, stojącą zapewne przy
łóżku. Nie miał stuprocentowej pewności, że to morderca, jednak niewydobywające
się z mieszkania dźwięki skutecznie go zachęciły do wejścia. Podwinął
marynarkę, kładąc dłoń na kaburze z pistoletem.
Drzwi skrzypiały przy otwieraniu, jednak mężczyzna w środku
nie zwrócił na to uwagi, bo dalej zajmował się swoimi sprawami, pogwizdując
cicho pod nosem. Pomieszczenie było oświetlone przez lampę oliwną ustawioną na
szafce przy łóżku oraz przez ogień palący się w kominku w centrum lewej części
pomieszczenia. W prawym rogu pokoju znajdowało się łóżko, nad którym pochylał
się napastnik. Minho poczuł jak kolacja cofa mu się do gardła. Nigdy jeszcze
nie widział czegoś tak okropnego i makabrycznego. Głowa została niemal
całkowicie oddzielona od tułowia. Kobieta zapewne była młoda, jednak jej twarz
całkowicie zmasakrowana. Od lewego polika, przez nos do prawego oczodołu
widniało długie cięcie. Lewe oko zostało zmiażdżone i jedynie prawe wpatrywało
się w niego. Większą część postaci prostytutki zasłaniał nieznajomy, jednak
Choi mógł dojrzeć, że jej brzuch został rozcięty, a skóra oraz mięśnie usunięte
z połowy tułowia i ud. Dodatkowego makabryzmu dodawały jelita rozwieszona na
ramach obrazu w domu, a po ścianach ściekała krew. Na ogniu gotował się
niewielki garnek, z którego dolatywał do szatyna zapach mięsa. Minho
powstrzymał w ostatnim momencie odruch wymiotny, dobywając w ręce pistolet,
który odbezpieczył i wycelował w napastnika.
-
Odłóż wszystko co trzymasz i odwróć się do mnie powoli –
napastnik zatrzymał się w połowie wycinania serca z otwartej klatki
piersiowej.
Uniósł dłonie do góry, odkładając ostry nóż na szafkę nocną. Powoli
zwrócił się
w stronę policjanta, z dłońmi uniesionymi wysoko do góry. Wzdłuż
przedramienia
ściekała mu krew, znikając pod czarnym płaszczem. Mimo że chłopak stał
do niego
przodem, nadal nie widział jego twarzy, przez cylinder, zasłaniający
całkowicie
oblicze nieznajomego. – Zdejmij kapelusz – rozkazał, celując cały czas w
napastnika. Ten złapał za rondo cylindra, zdejmując je jednym ruchem,
ukazując
się przed szatynem. Minho rozszerzył zszokowany oczy, a dłoń z bronią
samoistnie opadła w dół. – Taemin… - wyszeptał pod nosem,
niedowierzająca
własnym oczom, kiedy długie, rude włosy opadły miękko na ramiona.
Chłopak
uśmiechnął się szelmowsko pod nosem, a w jego oczach było widać dziki
blask żądzy krwi. Widząc, że szatyn do niego nie celuje, opuścił dłonie,
kłaniając
mu się lekko.
- Miło cię w końcu poznać osobiście, Minho…
_________________________________________________________________________________________________W końcu tak długo wyczekiwany przeze mnie rozdział. Od czasu napisania prologu, z niecierpliwością wyczekiwałam tego momentu, kiedy wszystkie karty zostaną odkryte :3
Rozdziały będą pojawiać się znowu rzadziej. Od poniedziałku wracam do szkoły, więc wracamy do jednego rozdziału na tydzień. W razie pojawienia się jakiś komplikacji przepraszam, jednak postaram się aby rozdział pojawił się już w następny weekend, tym bardziej, że przerwałam w dość nieciekawym momencie ( ach, ta złośliwość autorek )
Cieszy mnie też to, że cały czas przybywa obserwatorów, chociaż komentarzy coraz mniej xD Jednak rozumiem, że nie każdy ma czas komentować albo w ogóle czytać. Przecież nie każdy tak jak ja byczył się przez dwa tygodnie w domu bez ciężaru szkoły na barkach.
Mam też dla was mały prezencik/ilustrację, z okazji tego rozdziału :
Czemu jest ich trzech? O tym już w następnym rozdziale!
Tymczasem życzę udanego weekendu i dziękuje za wszelkie komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Z góry przepraszam, jeśli komuś wyskoczą dwa powiadomienia, ale przez przypadek usunęłam rozdział i muszę go wstawić od nowa D: ( dzięki bogu za nałóg kopiowania wszystkiego )
O żesz jasna.. uuu wow! Minho i Minnie jak zawsze cukierkowo <3 taka świetna scenka xD Jonghyun debilu,weź że w końcu się ogarnij.. zakochałeś się! Tao coś kręci, prawda? a to kłamca jeden xd a ten cały morderca.. co z nim? że niby dwóch Tae jest? jeden mroczny a drugi taki puci puci xD wstawiaj nowy rozdział jak najszybciej, już się doczekać nie mogę xD dużo weny życzę i przesyłam buziaki <3
OdpowiedzUsuńHa, wcześniej wszyscy nazywali Minho debilem i mu uswiadamiali, ze kocha Tae, teraz to Jonghyun trzeba ogarnąć... Ach, wiecznie trzeba sie użerać z idiotami xd Tao cos kręci?... ależ skąd! On po prostu nie wyjawia prawy xD ( moja wymówka, kiedy mi mama wmawia, że coś kręce ) Morderca jest jeden taeminów jest... cóż, to sekret. Przynajmniej jest nim przez następny tydzień ;3
UsuńI dziękuję bardzo~! * odsyła buziaki *
Hehehhe. Zaczynając czytać już myślałam, że wyjątkowo w komentarzu skupię się na 2Minie. No bo co jak co, ale scenki wypadałoby skomentować. Ale tutaj mam małego suprise. :P Fragment z Jongkey totalnie mnie powalił na łopatki, więc mój komentarz będzie dosyć standardowy jak na mnie.^^ OMG! To było chyba nawet lepsze od seksu!!! Wymiękłam przy tym fragmencie i do teraz nie mogę się podnieść. Jongi się zakochał i tego już nie da się podważyć! To było takie słodkie jak się opiekował Kibumem i chciał zamordować tych gnojów. Już się nawet pogodził z myślą, że jego sytuacja z Key jest inna niż normalnie i nie da rady go zabić. Oczywiście nadal wypiera fakt o miłości i tłumaczy to sobie przywiązaniem do własności, ale nie trzeba być psychologiem, by zauważyć prawdę. Naprawdę mu zależy, tylko szkoda, że Key inaczej odpiera jego zachowanie... Po tylu wiekach Jongi będzie miał problem z wyrażeniem swoich uczuć, ale mam nadzieję, że uda im się przezwyciężyć tą przeszkodę. ach, no i jeszcze jak Jongi zapytał się key czy się w nim zakochał i w ramach potwierdzenie skwitował to krótkim "słodkie". Diabeł mówiący, że coś jest słodkie. *.* To jest dopiero mega urocze. Bummie musiał już totalnie zawładnąć jego zmarzniętym serduszkiem.^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kontynuacji! Ten ich związek jest cudowny i z każdym rozdziałem mój apetyt się powiększa. Chcę więcej, więcej i więcej! Po prostu kocham. <3 No i ciekawe czy Jongi spróbuje załagodzić ból ’Key naturalnym środkiem przeciwbólowym jakim są jego wargi. *.* No i czy znajdzie tych idiotów co odważyli się dotknąć jego własności.
Poza tym, czyżby Taemin miał brata bliźniaka? Normalnie pomyślałabym o rozdwojeniu jaźni, ale u ciebie to mi jakoś nie pasuje. :P
Weny, weny, weny, weny i jeszcze więcej czasu na pisanie. :3
Haha, też spodziewałam się, że będzie kilka zdań o 2minie, jednak jak zwykle JongKey przebiło naszych słodziaków w twoim komentarzu xD Ale nie przeszkadza mi to, bo w końcu nie każdy się na nich skupia tak jak ty :3 I wow... lepsze od seksu? No tego jeszcze nie słyszałam xDD Och, kolejna osoba wierząca w miłość demona do swojego zwierzaczka ;3 Jednak ja siedzę cicho i przytakuje na wszystko, jak należy xD A Jonghyun raczej zbyt szybko nie zaakceptuje swoich uczuć, tym bardziej, że nawet nie pamięta jak to jest kochać... Biedaczysko ;<
UsuńDemon mówiący, że coś jest słodkie, jest słodki, prawda? ;3 Sama sie rozczuliłam przy tym fragmencie xD A czy Jong spróbuje dobrać się do Kibuma? Na pewno. PRzecież to napalony demon xD
Brat bliźniak? Tak, bardzo możliwe. * przytakuje, chociaż i tak nie powie jaka jest prawda, nawet jeśli zgadła *
Och, jak mi brakuje czasu, bo weny mam od groma, ale trzeba w dwa dni nadrobic dwa tygodnie nic nie robienia xD
Nie podoba mi się, że przerwałaś w takim momencie, nooo! Po przeczytaniu tego rozdziału mam tylko takie jedno małe pytanko...- COOO?!?!?!?
OdpowiedzUsuńTen tego...Trzech Taeminów...Coś mi tu nie gra XD Dobra, zacznę może od początku...
Asdfklkadl seks! *tak, w domu wszyscy zdrowi* Tae łazi po domu bez gaci więc to musiało się tak skończyć :3 Hihi, Tao myśli właściwie za Minho; znajduje miejsce pobytu Rozpruwacza, dowiaduje się gdzie pracował Taemin, załatwia coś w rodzaju lubrykantu dla Choi..Co my byśmy bez niego zrobili XD
Ja wiedziałam, że Key coś się stało, bo tak długo nie wracał! Ale to było takie urocze jak Jonghyun go opatrywał i opowiadał o swojej przyszłości...Jak się wkurzył, że ktoś mu uszkodził "zabaweczkę"..On tych gości jeszcze dorwie, czuję to XD :3 Już im współczuję...
Rozwalił mnie moment, czekaj gdzie to jest *przeszukuje rozdział*..A, mam! " - A kochałeś kiedyś? – zapytał, zerkając na dłoń demona, który odpinał jego spodnie, aby zająć się ranami na jego nogach. [...]
- Owszem, byłem zakochany w jednej kurwie." - NO TO MUSIAŁEŚ JĄ BARDZO KOCHAĆ NAZYWAJĄC JĄ KURWĄ XDDD ♥ Prawie się ze śmiechu popłakałam, ale ostatnio dość często tak mam....
No i w końcu..JAK TO TRZECH TAEMINÓW, TO JAKAŚ CZARNA MAGIA JEST! Jeden słodki i uroczy i teraz pewnie z lekko obolałym tyłkiem, drugi zdrowo walnięty i lubujący się w morderstwach, a trzeci? No eeej, tak się nie robi, nie przerywa się w takim momencie TT.TT Czyli dlatego w prologu Taemin nr.2 tak się przypatrywał Choi i jego wspólnikowi jak oglądali zwłoki tej prostytutki...On coś kombinuje..Tylko czemu akurat Taemin..tfu! Taemin..owie? Taemini? Jaka jest liczba mnoga? XD Ja już nic nie rozumiem....
Teraz czekam do następnego weekendu a tymczasem idę rozpaczać, że kończę ferie za dwa dni TT.TT Ych, dzięki ci za tak cudny rozdział i do następnego :) Hwaiting!
Muahaha * szatański śmiech samozadowolenia * Autorki to złe stworzenia, kochają przerywać w najlepszych momentach i potem czekać na kolejny rozdział >D A ja nie jestem wyjątkiem!
UsuńHahah, jaka radość z okazji seksu <3 ( tak, u mnie tez wszyscy zdrowi ) A Tao jest w sumie niczym taka dobra wróżka, jak była w Kopciuszku xD Podobnie jak ta dziewczyna od pantofelka bez wróżki, tak samo Minho bez Tao nic by nie zrobił. Chociaż tutaj nie wiadomo czy można liczyć na "żyli długo i szczęśliwie "
Omo, jasnowidz! Nie przewiduj mi tak akcji ;< Bo mi całą zabawę zepsujesz! xD
och, a z tą kurwą to było tak, że była dziwką, a demon nazywa rzeczy po imieniu. No i ta puszczała się z innymi, pomimo że wiedziałą o jego uczuciu, więc nie ma co sie dziwić, że nasz demonek jest nadal zły o to xD
Uhuhu, wiedziałam , że nikt nie zorientuje sie kim jest trzeci >D Jednak jakbym pociagnęła to dalej, to by straciło swój blask. Jak wspomniałam - autorki to wredne potwory ;3 * zaczyna się nagle zastanawiać nad liczbą mnogą Taemina * chyba liczba mnoga od tego to Taeminowie? xD
I rozpaczam razem z tobą, bo również od poniedziałku idę do szkoły... ;<
...Zaraz, zaraz, moment... co?
OdpowiedzUsuńTaemin jest Kubą Rozpruwaczem? ... O, świetnie~ ♥ Jak on mi do tej roli pasuje, diabełek jeden~ Chociaż rzeczywiście, myli mnie trochę rysunek, że niby jest ich trzech... Dwóch, to rozumiem, ogarniam nawet, ale co robi trzeci? Na szczęście, rozdziały From Hell pojawiają się bardzo szybko, tak więc liczę, że już za niedługo będę wiedzieć nieco więcej.
Taeminnie (jakoś, gdy poznałam zakończenie rozdziału, trochę inaczej mi się na niego patrzy, wiesz?) znów jest perwersyjnym aniołkiem (?). Jedynie koszula, co, Taemin? ~ Mnie tam pasuje, Minho chyba też, tak więc wszyscy jesteśmy zadowoleni.
Jonghyun był gladiatorem, omoo, nie mogę sobie tego wyobrazić xD Widzę jedynie Spartakusa z tej komedii"Poznaj moich Spartan" xD
Powiem ci, że mnie zaciekawiłaś tym wszystkim, tak więc pisz, pisz, pisz ♥
Weny~
(teraz będę mówić, że poślę na ciebie drugiego Taemina. Nie, nic.)
Yep, Tae jest Rozpruwaczem :3 I chyba jesteś pierwszą osobą, która z tego faktu sie tak ucieszyła xD I fakt, wizerunek ma odpowiedni do takiej roli. Taki niewinny wygląd a pod skórą diabeł xD A wszystko w tej sprawie wyjaśni się juz w następnym rozdziale, więc też to nie jest tak wiele czasu :3
UsuńI nie dziwię się, że inaczej teraz się na niego patrzy. Sama wiedziałąm od początku, jednak jakbym była tylko czytelnikiem, to od razu zmieniłabym zdanie albo ześwirowała xD
Nie mozesz sobie wyobrazić Jonga w skórzanej przepasce przez tors i dziwnym czymś w roli spodni? Ja mogę doskonale sobie wyobrazić to <3 Ale w sumie nie mam w głowie Spartakusa z komedii, lecz tego z serialu xD
Co, chcesz na mnie posłać morderce? ;< Niedobraś... martwie się o swoje życie w tym momencie... D:
Ten początek był taki.. taki.. no nie wiem. Taki inny. Scena jak Minnie sobie siedzi w łazience i tak się zastanawia czy ubrać spodenki XD Haha, to mnie akurat rozwaliło. Jak wyobraziłam sobie tą scene w realnym życiu... Kolejne krwotoki z nosa *-* Zastanawiałam się, czy czytać dalej, bo obawiałam się, że mój nos tego nie przetrwa, ale jednak uległam. Za świetnie piszesz, żeby można to było zostawić już po pierwszych linijkach. Nie da się.. ( Przynajmniej w moim przypadku. Strasznie mnie ciągnie, żeby przeczytać wszystko od razu, nie mogłabym zostawić tego niedokończonego w połowie. A jak się kończy, to czuje pustkę. XD )
OdpowiedzUsuńMatko.. Minho *-* Te słowa, jak stali przy oknie i Choi mówił Tae jak bardzo go kocha.. Kya ! Aa.. idę po chusteczkę. *podkłada pod nos* Za dużo krwotoków. Ale lepsze to, niż zgon na miejscu, który zaraz nastąpi. XD
Okej, przenieśli się na łóżko, okej. Zaraz umrę. T^T Dlaczego ty mi to robisz? ( szczegóły, że sama czekałam strasznie na ten rozdział, ale .. XD )
"Nie chciał wyjść na niewyżytego seksualnie dzieciaka" oj Tae, każdy na twoim miejscu chciałby czegoś więcej od Minho *-* Przynajmniej ja.
Scena seksu... Dnedgmikegnkngenknernkjenhtknk. Nic więcej nie wymyśle. To było.. matko.. Muszę się opanować.. A tak w ogóle to mnie zabiłaś teraz do reszty... 2Min'owy seks był taki słodki, kochany.. Kya. <3
Jong... taki kochany się robi *^* Martwi się o Key, opatruje go.. Jejku.. za dużo słodkości w tym rozdziale... Jak możesz to robić? XD Jonghyun tak słodko zakochany w Kibumie.. Jejku. Zaczęłam go kochać jeszcze bardziej. A ten pocałunek.. Kehnewbfbjbjvwbqkk. Jprdl.. JongKey, JongKey, JongKey! Pisz kolejny rozdział, bo nie wytrzymam *o*
A teraz kompletny mindfuck. ŻE CO PROSZĘ? Mam aż trzech mężów? Jeden słodki, kochany, drugi jakiś walnięty, który zabija dla zabawy, a trzeci?! Z początku myślałam, że może Jong opętał ciało Tae, ale po co? Potem dopiero przypomniał mi się prolog, że ktoś się gapił na Minho itp Ale dalej nie wiem, co z trzecim Taemin'em. Pojawił się już? ;o
Strasznie mnie zastanawia co ty wymyśliłaś. Z początku zaczynało się niewinnie, a teraz kurde takie rzeczy piszesz.. I jak człowiek ma tego nie kochać?!
I teraz jeszcze jeden mindfuck.. Zawsze myślałam, że to Key zabija.. o.O
Aż wróciłam się do poprzednich rozdziałów i przejrzałam je.. czyli Charles'a zabił Tae. Bo w sumie nie było w prost powiedziane, że to Key, a napisałaś : "światło księżyca idealnie obijało się od białej stali, która błysnęła mu przed znajomą twarzą. Widział błyszczące brązowe oczy oraz złowieszczy, niepasujący do jego wizerunku, uśmiech." To był na 100% Tae. Tego jestem pewna!
I chyba nigdy nie było napisane, że to Key zabija... a ja jak głupia cały czas myślałam, że to on T^T Jesteś okrutna. Teraz każesz nam czekać tyle na następny rozdział.. :C
Ale kocham cie i twój sprany mózg. Czekam na więcej i życzę weny ~
Serio inny? W sumie ja chyba już nie widzę różnicy. A nigdy nie lubiłam początków pisać, więc dla mnie są wszystkie tak samo wygladajace, jednak wierzę na słowo xD Oj, chyba powinnam ci załatwić jakąś transfuzje krwi, bo się wykrwawisz na śmierć, chociaż podobno już umarłaś przy poprzednim rozdziale... A tą pustkę rozumiem, bo sama nieraz tak mam czytając niektóre opowiadanie.. okropne uczucie D:
UsuńWiem, Minho potrafi był taki uroczy i taki romantyczny <3 ( przynajmniej ten wykreowany przeze mnie jest taki, chociaż podejrzewam, że niewiele się różni od tego w realu ) I przeeepraszam ;< Nie chciałam ci tego zrobić ( chciałam xD )
* nieśmiało podnosi rękę, bo też nie pogardziłaby czymś więcej od Minho *
Zabiłam nieżywą osobe... zdolna jestem! >D * jej samozadowolenie rośnie * I kurcze, kolejna osoba wypomina Jonghyunowi, że jest zakochany. Och, biedak już się chyba nie wyplączę i nikt mu nie uwierzy, że jest inaczej xD
* uśmiecha się niewinnie jak drugą część komentarza * ano, trzech : D Cieszy się! Trzy razy wiecej do kochania xD ( co z tego, że jeden to seryjny morderca ) Hm... trzeci Taemin pojawił się, ale się nie pojawił. Nie mogę za wiele powiedzieć, bo sie jeszcze domyślisz xD
Oc, wszyscy ( prawie ) myśleli, że to Key zabija te prostytutki. A wiesz jak ja sie cieszyłam czytając te wszystkie komentarze? : D Miałam taką radochę, jak jeszcze nigdy xD
I tak, wszystkie opisane morderca były dziełem tego drugiego Taemina. :3 * cieszy sie jak małe dziecko * Wieeem, jestem okropną osobą xD A taką miałam nadzieję, że wszyscy zrzucą winę na Key i się nie myliłam * nuci cicho pod nosem *
Ej, jaki sprany mózg? ;< chociaż w sumie nie jest pewnie do konca normalny <3
Od początku budowałeś napięcie prowadzące do sceny zbliżenia 2min. Zawsze zazdrościłam i podziwiałam autorki, które umieją z taką dokładnością opisać takie momenty miedzy bohaterami - należysz niewątpliwie do tej grupy. Sama nigdy nie nauczyłam się tak pisać więc jeszcze raz - zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńZakończenie bardzo ekscytujące. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Budowałam napięcie? Hm.. cóż, nie był to efekt zamierzony. Zapewne bardziej z nawyku, bo jednak sceny tego typu są moim konikiem i tym co wychodziło mi od zawsze najlepiej. Dziękuję też za miłe słowa, bo sama nie uważam się za jaką dobrą, jednak skoro przydzielasz mnie do tej wąskiej grupy, to nie może być ze mną źle :3
UsuńNie mogę się za bardzo wyrazić czy faktycznie się nie nauczyłaś, jednak wierzę, że również wychodzi ci to wspaniale. Niedługo przeczytam twoje dzieło :3
. . . . NIE! NIE NIE NIE ! boże... jak się przestraszyłam z początku, że ta ofiara to Taemin... ale... uhm. boje się. CHOLERNIE SIĘ BOJE NASTĘPNYCH ROZDZIAŁÓW! bo już mam domysły pewne... i oby nie były prawdziwe. oby tylko mój chory mózg sobie to wszystko wyobraził... i jeszcze rysunek [ swoją drogą świetny! ] 3 Taesiów... kur.wa! mam ochotę wyrywać włosy z głowy! egh... naprawdę dawno... DAAAWNO żadna autorka tak na mnie nie działała! nie mam słów... ale powiedzcie, że zabójca wygląda jak Taemin tylko za sprawą Jonghyuna... a to Key.... BOŻE JEŚLI TO CO MYŚLĘ, JEST PRAWDĄ TO JESTEŚ MISTRZYNIĄ KRYMINAŁÓW! przecież... Key... sdkf kjsdf ajsnd skusaf s. Taemin nie może być Kubą... No nie może! Nienawidzę cię ;_; [ już kiedyś wspominałam, że to oznacza ' kocham ' ].
OdpowiedzUsuńMOŻE TO JAKIŚ BRAT BLIŹNIAK?! [ tak, wmawiaj se ;____; ]
nie wierzę no... albo to jakiś tylko sen? to się nie może tak skończyć :C
kurde no... najpierw mnie raczysz takim boskim seksem, słodkością, miłością, ja tu już hepi i się cieszę... a koniec?! boże... PRZEZ KOŃCÓWKĘ NIE MOGĘ NAWET POMYŚLEĆ O JONGKEYU! a przecież tak się między nimi ładnie robi... Jongi się przywiązuje, wścieka o Keya...
jksdhg kasjhfdr klasjfdn kAJSEFNR RF
nienawidzę cię no! T^T mistrzu 2mina! ;_; i jeszcze wredny Tao.... TEŻ MI PRZYJACIEL!
nie no ja mam dooość. wykończę się ;_;
CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ KONIECZNIE!! *O*
ah... tak zaje.biście piszesz ;_; uwielbiam cię < 3.
i wybacz za taki... dziwny komentarz bez sensu pewnie... ale emocje :c
weny!
i.. agh ;_;
rozemocjonowana dei.
Och, spokojnie Dei, spokojnie * tuli ją * Będzie dobrze, zobaczysz. Jak nie tym razem to w następnym opowiadaniu będzie happy end * nie jest za dobra w pocieszaniu * I och, domysły? Jakie? Chętnie posłucham, chociaż ich nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę, jednak zawsze chętnie posłucham i w duchu może przyznam ci rację xD
UsuńI och, przestań, bo sie zawstydzę <3 Ciekawe co sobie wymyśliłaś... teraz to ty mnie zaciekawiłaś ;< I nie wyrywaj włosów, bo na pewno szkoda xD
A brat bliźniak nie jest niemożliwy... wszystko trzeba brać pod uwagę!
* cieszy sie z jej rozemocjonowanego komentarza *
Ej! Ale Tao nie jest wredny D: Jest dobrym przyjacielem... w końcu mu pomaga, a to, że nie powiedział o tym kogo widział, to nawet lepiej. Przecież Minho by mu nawet nie uwierzył xD
I dziękuję bardzo <3 Ja uwielbiam to jak piszesz komentarze, zawsze wtedy uśmiecham się jak głupia i cieszę jak dziecko :3
GENIALNE POCIESZENIE! XD ale okej.. w sumie całkiem okej. tylko uważaj, żebym nie wzięła tego na poważnie. bo przy następnym opowiadaniu będę ci jeszcze bardziej truć o hepi end!
UsuńDomysły... Chociażby takie, że taemin ma trzy jaźnie XD O! i go zamkną w psychiatryku, nie zabiją i Minho będzie go odwiedzał < 3. No i z tymi braćmi... Też dobre. Taeś kochany będzie niewinny a dwóch innych zabić i o XD albo to sen. albo ktoś podobny tylko do Taemina... zawsze można też wymyślić innego złego demona, podszywającego się pod Taesia! Na pewno wymyśliłabym dużo więcej, żeby tylko 2min został uratowany XDD
No niby nie uwierzył... No ale kurde! Chamsko i już XD
Aww. Cieszę się w takim razie, że moje komentarze poprawiają komuś humor! Zaszczyt! c:
No i czeekam na rozdział ;_;
bo kurde... rysunek 3 Taeminów i jeszcze to " Miło cię w końcu poznać osobiście, Minho…".
kjdfh jhsADB IYASDHB SDKHF BISADKF. czekam strasznie ;_;
Haha, widzę, że szukasz na siłę jakiegoś rozwiązania aby tylko byli razem xD W sumie psychiatryk to nie taki zły pomysł tylko, ze w tamtych czasach psychiatryki chyba jeszcze nie funkcjonowały, ale jestem pewna, że około lat 1940 juz były prowadzone przez zakonnice, jednak nie chciałabyś aby Taemin tam trafił xD poddawaliby go elektrowstrząsom i bili... ;< Sen w sumie nawet też spoko, sen zawsze dobry xD A rozdział się tworzy na właśnie na zajeciach wychowawczych~!
Usuńoh fakt. zapomniałam o roku opowiadania... ale tam! masz rację XD robię wszystko, żeby byli razem ;_; w końcu to mój 2min no! jak kocham pisać dramaty, tak ich jakoś nie umiem rozdzielić :c [ ALE KIEDYŚ SIĘ UDA! XD ]
Usuńsen jest zawsze najlepszy, żeby wybrnąć z fabuły XDD
oh niech się tworzy! *o* czekam! [ pisanie na lekcjach jest zaje.biste! : D XD ]
OMG! Przez całe opowiadanie tylko raz pomyślałam, że rozpruwaczem jest Taemin, i to było takie bardziej " Ale by mnie poryło jak by się okazało, że Minnie jest Kubą rozpruwaczem, hahaha beka xDDD " ale wiesz co Ci powiem? Nie jest śmiesznie, trochę zbiłaś mnie z tropu, trzech Tae? yyyy jakieś roztrojenie jaźni? Zaginione bliźniaki? A może I Taemin Rozpruwacz i słodki Minne,oboje zakochali się w Minnie a teraz i trzeci no właśnie nc mi tu do siebie nie pasuje... i to chyba sprawia, że opowiadanie jest takie genialne. No ale jak to możliwe noo? Mózg rozwalony, Ehh >.<
OdpowiedzUsuńA JongKey jeejku, chyba pierwszy raz w opowiadaniu JongKey/2Min wyczekuje bardziej tego pierwszego paringu, serioo oni są genialni! Wredny Jonggie taki bad boy, ale spokojnie Jongi, Key jeszcze zrobi z ciebie potulnego baranka <3 Chociaż chamscy, ładni chłopcy, to zazwyczaj chodzące ideały ^-^ Na prawdę urocza ta zazdrość (?) Jonghyuna i to jak nieświadomie się troszczy o Kibummie'go, awwww *p*
I jeszcze Tao, taki tajemniczy <3
A właśnie, tak na marginesie, opisy jakiś flaków, ludzkich masakr, zgniecionych oczu i tak dalej, wiszących jelit, wow to jest po prostu jakieś, nawet nie wiem jak mam to nazwać Cudo? Zawsze jak to czytam, to w głowie takie "fuj, fuj, fuj, OMG fuuuj, obleśne" ale i tak czytam dalej xDDD
Dziękuję za rozdział i dużo weny życzę! <3
O, i tak nieźle, że chociaż raz przeszło ci to przez myśl. W końcu to taki niewinny chłopak, że wręcz niemożliwe, aby było coś z nim nie tak! I w sumie dobrze, że udało mi sie ciebie zbić z tropu, bo wtedy by nie było takiego efektu. A wątek z Tae rozpruwaczem i słodkim Minnie zakochanych w Minho jest dobry, ale czy trafny... Cóz... * uśmiecha się niewinnie * Ano, nie ma rzeczy niemożliwych na tym świecie! Tak to mówi moja przybrana babcia xD
UsuńOch, czyli rozumiem, że jesteś bardziej fanka 2mina? Ale to w sumie dobrze, ze JongKey bardziej przykuwa twoją uwagę, bo to znaczy, ze postacie są ciekawe :D Och i widzę, że ktoś tutaj też lubi typ bad boya :3 Sama również uważam, ze taki nieco chamski, ładny chłopiec to chodzący ideał, ale jednak opiekuńczy itd. Ech, można sobie pomarzyć .___.
Omo, dziękuję, że podoba ci się opis ofiar <3 Sama nadal czuje niedosyt opisując to wszystko, a w sumie już raczej niewiele takich scen zostało i w najblizszych opowiadaniach nie doczekam się możliwosci stworzenia takich opisów ;<
A ja dziekuje za komentarz i chłonę twoje życzenia weny~! <3
Okej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytała wszystkie rozdziały (kij z tym, ze rano będę wyglądać jak zombie) i właściwie to cieszę się, że zrobiłan to dopiero teraz, bo ominęło mmie wszelki oczekiwanie na rozdziały x""D
Ah. Uwielbiam takie klimaty.
To wszystko jest tak świetnie wymyślone. Wow.
Opowiadanie oczywiście trafia na listę moich trzech ulubionych opowiadań <3
Ech.
Czemu to się skończyło w takim momencie.
;___;
Nie wytrzymam, no.
W sumie to nie mam wyboru xDD
Więc pozostaje mi życzyć Tobie mnóstwa weny oraz czasu, bo bez niego też nic nie powstawnie.~
P.s Kocham Cię za to opowiadanie <3 XDD
Podziwiam to, że czytałaś je do trzeciej w nocy... ( nie to aby sama zasnęła dopiero o 6 nad ranem i sama wygląda właśnie jak zombie ) A w sumie oczekiwanie na rozdziały i tak cię czeka i to chyba w jednym z gorszych momentów...
UsuńOmo, aż na listę trzech ulubionych? o.o Wow, dziękuję <3
A rozdział niedługo w końcu zacznie sie tworzyć... I jeszcze raz dziękuję za miłe słowa~!
Kolejny rozdział i kolejna orgia! Haha :D Mistrzowskie to i zboczeństwo zostało znowu załadowane do max, więc chyba wypadałoby napisać jakąś scenę erotyczną czy coś. Akurat pisze scenariusz, więc może…? :D Chociaż zauważyłam, że odkąd tyle czytam tych orgii i tak dalej, to się bardziej uodporniłam. Kiedyś, to wręcz paplałam zboczone rzeczy, jak najęta, po przeczytaniu jakiejś zboczonej sceny. Aż moja przyjaciółka się śmiałą mówiąc żartobliwe ,,boję się ciebie’’ haha xD
OdpowiedzUsuńPobili Kibuma… Lol? XD Pewnie byli to jacyś opryszki, którym się wiecznie nudzi. O takie na podobe z nadpobudliwością i agresywnością , kiedy widzą radiowóz, dresy, których przy okazji, jest wysyp w moim mieście. -.- Serio, wieczorem, to aż strach się bać czy tam iść przez miasto… No, ale wracając, Jogn się nim ładnie zajął. ^^ Przy okazji opowiadając coś o osobie. Ej, bo to w ogóle mnie zaciekawiło. Skoro on był kiedyś człowiekiem i niby trafiło piekieł, to jakim cudem stał się demonem? O.O Przecież niby ludzie w piekle są poniewierani przez diabła czy coś. Jeśli byś mogła to troszkę mnie oświeć, ok.? XD Bo serio, czytałam to chyba z kilka razy i nie ogarniam, jak to jest. No chyba, że Jog był tak zajebiście wredny i zły, że diabeł postanowił go tam no, przemienić w tego demona czy coś – o ile to możliwe. XD
Ale kurde, w sumie widać, że demon przywiązał się w jakiś sposób do Kibuma. Sam fakt, że miał ochotę zrobić coś (a raczej zapewne powyżywać się na nich, poćwiartować i najlepiej zrobić, jedną wielką mięsną paćkę, haha XD) tym oprychom za poranienie swojego podopiecznego, już o czymś świadczy. No i go pocałował, oh how sweet, hha. xD
O ja cię pierdole za przeproszeniem! Końcówką wręcz mnie rozwaliłaś! Ale, że Taemin? Przecież Key był rozpruwaczem i w ogóle, ale Taemin… Co on do cholery tam robił? Też został przez Jonga w jakiś sposób no, nie wiem… owinięty wokół palca? XD Nie no nie wierzę, co za zaskok. Tak czytam i czytam i nagle wątek, że to Tae i takie jedno wielkie ,,WTF?!’’ o.O Serio, już nie ogarniam o co w tym wszystkim chodzi. Nie wiem czy istnieje szansa, że Tae od jakiegoś czasu znał się z Jongkiem albo Key, no bo co? Byłoby dwóch Kubów Rozpruwaczy? O.O To byłoby chyba niemożliwe czy coś. Chociaż z tej drugiej strony mogłoby być to możliwe, przecież nic nie było wspominane, że oni znali się z Tae. I jeszcze te słowa ,, Miło cię w końcu poznać osobiście, Minho…’’ Dryblas pewnie tam niezły szok przeżywa. No bo co? Kochał się przecież z mordercą! :D Jakby jeszcze tego było mało, pokochał go. Uu, już widzę to jego zawiedzenie, i w sumie strach i w ogóle. Tak w ogóle to Tao cos kręcił, prawda? Widać, że wiedział od dłuższego czasu kto jest tym całym rozpruwaczem. Widział pewnie, że to Taemin, jednak nic nie chciał powiedzieć Minho. Wolał, aby ten sam to odkrył, dając mu ten adres. Jednak, ciekawa jestem czy czegoś jeszcze nie ukrywa ta blond panda. :O Wszystko może być możliwe.
Jaka akcja tu się zaczyna dziać, no! Kurczaki, czemu zawsze tak jest podczas, kiedy rozdział dobiega końca? Nie da się nigdy dać czegoś również w środku? Xd Chociaż w sumie taki koniec jest efektywniejszy! :D Gdybyś widziała moja reakcję, to serio, miałabyś ze mnie niezły ubaw. Do teraz szukam gdzieś mojej zagubionej szczęki . xD Jeszcze ten twój rysunek na którym jest trzech Taeminów, no ludzie… Zabijasz mnie kobieto! ;.; (Tak przy okazji, świetny szkic! <3 ) Co to kurde ma być, on ma jakieś alter ego czy co, albo aż dwa? – o ile to w ogóle możliwe. XD A może Tae ma tak naprawdę brata bliźniaka? :O Kurdę opcji pewnie jest wiele, a te które krążą mi po głowie i tu napisałam, pewnie nie są trafne. Życie... ;.;
Teraz to będę siedziała, jak na szpilkach, czekając na nowy rozdział. Zakończyć w takim momencie, no! W sumie to serio aktoreczki lubią wprowadzać czytelników w szok i zniecierpliwienie, haha. xD Nawet mi się czasem zdarzy. :D A co do Nuhreul Wonhae i pisania Ci o scenach yaoi. W tym, rzecz, że piszę w jednej osobie jako ,,ja’’ więc nie będzie opisów, co kto w danym momencie robi, kiedy mnie nie ma. Co najwyżej jedynie czytelnicy dowiadywaliby się od pewnego bohatera, co się dzieje, który by mi to opowiadał, rozumiesz? :P Chociaż nie powiem, w sumie myślę, nad pomieszaniem pisowni i pisać czasami dodatkowo w trzeciej osobie. Chociaż jak tylko w pierwszej, to wszystko będzie takie bardziej tajemnicze i w ogóle. :D
UsuńSerio… jestem w kompletnym szoku i rozłące przez to zakończenie. Przez Ciebie chcę teraz w trymiga kolejny rozdział! ;.; Ej, czy mi się wydaje czy tylko już dwa rozdziały zostały do końca? ;O
W sumie też powoli uodparniam się na takie sceny albo juz dawno sie uodporniłam. Kiedys to czułam motylki w brzuchu itd, a teraz cisza... no ale i tak uwielbiam takie sceny, jednak już nie wywołują tych samych schiz.
UsuńHaha, tak, dresy to dobre porównanie. XIX wieczne dresy <3 W sumie u mnie też jest wysyp dresów, jednak nigdy nie miałam z nimi problemów po nocach... bardziej wieczorami boje się duchów xDD
W sumie fakt, nie wytłumaczyłam tego, a w sumie oparłam się na własnej teorii piekła... Planuje je nieco opisać w kolejnym rozdziale, ale mogę od razu opisac nieco. Chodzi o to, ze piekło ma kilka poziomów. Na pierwszych znajduja sie ludzie, którzy drogą selekcji schodzą na kolejne piętra, stając się z czasem coraz mniej ludzcy a bardziej demoniczni, Jednak to też nie jest tak, że im niższe piętro, tym gorszy i bardziej nieludzi demon. Jednak to też wytłumaczę raczej dokładniej xD
Hehe, twoje domysły też mi się podobają~! W sumie jako pierwsza zaproponowałaś, że Tae moze znać Key i Jonghyuna... * uśmiecha sie szeroko, zadowolona z tego, że i ją zaskoczyła *. Kurcze, wszyscy podejrzewają Tao o jakiś spisek czy coś... xD A on jest dobrym przyjacielem! * próbuje go obronić, bo jest jej ulubieńcem *
w sumie żałuje, że tego nie widziałam, ale i tak mam ubaw :3 Od razu mi lepiej, niż słuchanie wychowawcy na temat tego, ze się pogarszamy ._____. i nie umieraj! Nie chce mieć kolejnej duszyczki na sumieniu xd
I tak, rozumiem co masz na myśli o pisaniu jako "ja". xd W sumie pisanie w trzeciej osobie jest dla mnie lepsze, jednak to moja obiektywna ocena, bo wtedy można wiecej opisać. Ale jak mówisz, z pierwszej wszystko jest bardziej niedomówione i tajemnicze o;
I nie wydaje ci się, zostały tylko dwa rozdziały. chociaż w sumie następny rozdział będzie raczej jako pierwsza część epilogu, bo nie bedzie zbyt długi ten rozdział. Az szkoda, ze to tak szybko wszystko się kończy ;<
Woho, nieźle się to skończyło. Czyżby Taemin miał jakiegoś brata bliźniaka albo sobowtóra? No, teraz to pojechałaś po całości :D 2min są słodcy, ale Jong i Kibum też są coraz bardziej uroczy, zwłaszcza Jong, który udaje, że ma gdzieś Kibuma, a jak ten wrócił do domu pobity to od razu wypytywał i rany opatrywał xd aj Jong, Jong ^^
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem co bardziej prawdopodobne, czy brat bliźniak czy sobowtór... raczej zły brat bliźniak, jednak rozwiazanie tej zagadki wiem na razie tylko ja xD uhuhu, czyli jongkey u ciebie punktuje za zwiększoną ilość słodkości? <3 To dobrze. Jong jest niczym jaka tsundare. Udaje oschłego itd, ale jakoś coś jest nie tak, to od razu wychodzi ta bardziej uczuciowa jego strona :3
UsuńA idź się schowaj pfff -.- Taeminowi chyba spodobała się zabawa w rozpruwacza... ale Tae miał umrzeć z rąk Key hahahhaha zepsulas mi plan xdddd
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń