______________________________________________________
- To… nie będzie problem – mruknął młodszy wilkołak,
przełykając gule, która powstała w jego gardle. – Minho jest moim bratem…. – Tae spuścił wzrok, kiedy tylko te cztery
słowa przeszły przez jego gardło. Na korytarzu zapanowała nieprzyjemna cisza,
podczas której można było usłyszeć płytki oddech wilkołaka w drugim pokoju.
- W takim razie… - zaczął Key, patrząc na szamana, który pod
wpływem jego spojrzenia nieco się otrząsnął.
- Możemy zrobić transfuzję – Onew pokiwał szybko głową,
wycierając ręce z krwi. Uchylił przed Taeminem drzwi, karząc mu usiąść, podczas
gdy sam biegał po domu w poszukiwaniu kroplówki i innego potrzebnego w tym
momencie sprzętu.
Kibum stał dalej w korytarzu, z ramionami zaplecionymi na
piersi. Odwrócił głowę w stronę wampira, który wydawał się nadal wstrząśnięty
tą wiadomością.
- Nie rób takiej miny, jakbyś właśnie dowiedział się, że Tae
jest nekrofilem – odparł gorzko blondyn, wzdychając ciężko. To było ponad siły
całej ich piątki. Do tego czekało ich wiele trudnych rozmów w najbliższym
czasie, a Key czuł, że i tak coś pójdzie nie tak, bo zawsze idzie, prawda?
- Tak, wybacz – odparł potulnie wampir, na co od razu
blondyn zwrócił uwagę. Ugodziło go to w serce, bo dotarło do niego, że Jonghyun
chyba się go lęka.
- Jonghyun.. czy ty się mnie boisz? – zapytał, nieco drżącym
głosem, patrząc na kochanka zaszklonymi oczyma. Wampir spojrzał na niego
zszokowany, w jego spojrzeniu można było jednak dojrzeć pełen wachlarz emocji.
Może i czuł teraz respekt przed blondynem, ale chyba nie był to lęk. Na pewno
dalej go kochał i poświęciłby dla niego całe życie, jednak teraz… wszystko się
zmieni a on potrzebował czasu, aby to wszystko sobie uporządkować.
- Nie, Bummy, nie boję się – odparł zgodnie z tym co mówiło
mu serce, pomimo że zdrowy rozsądek podpowiadał mu, iż jest teraz jedynie niewielkim
robakiem przy Kibuma. Blondyn uradowany jego odpowiedzią, przybliżył się aby
złożyć na ustach wampira szybki pocałunek, w którym próbował przekazać całą
swoją miłość. Wiele się w nim zmieniło. Stał się bardziej ponury, doświadczony
przez życie i mniej niewinny, ale nadal czuł to samo względem bruneta co przed
przemianą. Wciąż umiał się śmiać, rumienić i cieszyć życiem. Była to jednak
nieodpowiednia chwila na radość, kiedy Choi po drugiej stronie drzwi właśnie
umierał i tylko Tae mógł go uratować. Chociaż najprawdopodobniej sam narażał
własne życie.
Onew właśnie wyszedł z pomieszczenia, kiedy Key wtulał się w
kochanka. Kiwnął parze głową, na znak, że wszystko zostało zrobione. Kibum
uśmiechnął się do niego niemrawo. Po chwili odsunął się od Jonghyuna. Taemin
był sam w środku, a on musiał z nim porozmawiać no i nie mógł pozwolić mu
zemdleć, bo wtedy nie będzie mógł nadzorować jego stanu.
- Pójdę zobaczyć co z młodym – Kibum wskazał ruchem głowy na
drzwi. Wampir nie oponował, pozwalając mu robić co chce i co serce mu karze.
Jong złapał szybko partnera za poliki, całując subtelnie. Taki drobny gest
wystarczył, aby serce blondyna mocniej zabiło.
Key wszedł cicho do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Taemin
siedział przy łóżku Choi, z kroplówką przyczepioną do przedramienia, która
miała za cel odsączyć krew. Rudzielec patrzył zaniepokojony na kochanka,
którego trzymał za dłoń, głaszcząc ją nieprzerwanie. Słyszał co prawda, że
Kibum wszedł do pomieszczenia, mimo to nie spojrzał na niego. Key niezrażony
jego zachowaniem podszedł do niego, siadając obok.
- W porządku? – zapytał troskliwie, dotykając ramienia
przyjaciela. Ten nawet nie drgnął czując dłoń blondyna i pokiwał głową w
odpowiedzi. Zaraz jednak prychnął pod nosem i pokręcił głową.
- Wszystko się wali… - burknął pod nosem, pociągając głośno
nosem. Żadna łza jednak nie poleciała z jego oczu, widocznie wstrzymywał się
wszelkimi siłami przed rozklejeniem się.
- Chcesz o tym porozmawiać? No wiesz… o tobie i Minho – Key
mówił do niego cichym i spokojnym głosem, chcąc aby ten czuł się w jego
obecności komfortowo. W końcu teraz wszyscy inaczej go traktowali. – O ile
chcesz ze mną rozmawiać… - na te słowa rudzielec spojrzał na Kibuma, mrużąc
brwi niezadowolony.
- Nie będę cię od siebie odsuwał tylko dlatego, że już nie
jesteś „sobą”. Znam cię już od kilku lat i nie zmienię o tobie nigdy zdania,
Kibum – Taemin uśmiechnął się blado do przyjaciela, który rozpromienił się na
jego słowa. Zaraz jednak spoważniał przypominając sobie w jakiej są sytuacji. -
Czyli chcesz usłyszeć całą historię? – rudzielec przeniósł wzrok z powrotem na
partnera, głaszcząc dłoń którą trzymał. Kibum mruknął cicho pod nosem w
odpowiedzi. W sumie mógł sam się dowiedział jak doszło do tego, że Taemin i
Minho są rodzeństwem, jednak chciał aby chłopak mówił. Wtedy na pewno nie
straci przytomności. Tae wziął głębszy wdech zastanawiając się od czego zacząć.
Wspomnienia
Mówi się, że nic co
dobre nie trwa wiecznie. Nie chciałem w to jednak wierzyć, bo.. wtedy musiałby
zwątpić w swój związek z Minho, który był niemal idealny. Ha?! Niemal? Był
wręcz niczym z bajki. No może nie licząc tego, że gdyby to wyszło na jaw,
potępiono by nas i rozdzielono. Mimo to wierzyłem, że uda nam się przejść przez
wszystko. Nawet udało nam się odnaleźć stary opuszczony dom, który stopniowo
odnawialiśmy. Budynek stał na niewielkim terenie neutralnym, który miał raptem
sześć hektarów. Nikt jednak tam nie zachodził, bo i po co? No może nikt, poza
naszą dwójką.
Całym dniami umieliśmy
tam siedzieć, rozmawiać, odnawiać wnętrz aby wieczorem oglądać gwiazdy na
krystalicznie czystym niebie lub pieprzyć się godzinami. Było to dla mnie życie
idealne, jednak jak mówią mądre i nieco złośliwe przysłowia – coś musiało się
spieprzyć.
Spotykaliśmy się w
trzydniowych odstępach. Jeśli coś miało ulec zmianie, powiadamialiśmy się o
tym. Przekonany, że Minho będzie na mnie czekał, udałem się do chaty. W środku,
ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu, nie zastałem go. Zacząłem panikować,
wierzyłem jednak, że po prostu się nieco spóźni. Chociaż on nigdy się nie
spóźniał…
Czekałem ponad
godzinę, ale cały czas mnie nosiło i nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu. W
końcu nie wytrzymałem i wyszedłem na
zewnątrz, włócząc się po lesie przez kilka dobrych godzin. Nie mogłem wrócić do
domu taki nabuzowany.
Kiedy zaczęło
zmierzchać, postanowiłem w końcu wrócić. Podczas wędrówki zahaczyłem kilka razy
o chatę, Minho jednak nadal nie było. Nie zostawił tez żadnej wiadomości, która
by świadczyła o jego obecności podczas mojej nieobecności.
Kiedy wróciłem,
myślałem, że się popłaczę. Nie tylko z powodu kiepskie dnia i całej okropności
życia, które postanowiło zwalić mi się na głowę w jednej chwili. Miałem ochotę
płakać, bo cały dom był zdemolowany, a pomimo desperackiego nawoływania –
nigdzie nie było mojej matki.
Czułem się
zdesperowany i nie mogłem u nikogo znaleźć pomocy czy wsparcia. Nie posiadałem
ojca, ten zginął – jak opowiadała mi mama – z ręki wroga, niedługo po moim
urodzeniu.
Chcąc jak najszybciej
odnaleźć mamę, wybrałem ostatnią bluzkę, która miała na sobie, aby pójść za jej
zapachem. Doszedłem aż do granicy z południową sforą. Wtedy pojawiły się
kolejne czarne myśli, które tylko mnie utwierdzały w przekonaniu, że ktoś wydał
mój romans z Minho. Nie czekając dłużej
przeszedłem przez granicę, niewiele myśląc o konsekwencjach. Szczerze, to w
ogóle nie mogłem zebrać myśli, w efekcie czego szybko mnie pojmano.
Stado południowych
najbliżej naszej granicy było.. dość agresywne. W końcu kto o przyjaznych zamiarach
miałby cele w piwnicy Alfy? Był jednak jeden, jedyny plus tego wszystkiego –
znalazłem mamę. Była w tym samym pomieszczeniu, po drugiej stronie krat.
Chciałem z nią porozmawiać, zapytać się czemu ją porwało oraz przeprosić. W
końcu to była moja wina, że znaleźliśmy się w takiej nieciekawej sytuacji. Ona
też wyglądała jakby chciała mi coś powiedzieć, nim jednak zdążyła, przyszli
dwaj południowi i zabrali ją. Byłem w takim szoku, że to właśnie ją wzięli a
nie mnie. Przecież tutaj chodziło o mnie… Jednak jak pomyślałem o tym, to w
sumie wpadła mi do głowy myśl, że przecież oni pewnie nie wiedzą jak wyglądam.
Zobaczyłem w tym swoją
szansę, bo teraz nikt mnie nie pilnował. W końcu kto by się kłopotał kimś tak
mało ważnym jak ja? I popełnili wielki błąd zostawiając mnie samego. Bo kto jak
kto, ale ja jestem mistrzem ucieczek. Tak wiele razy coś przeskrobałem i
dostawałem szlaban. Przez wszystkie piętnaście lat, mama nigdy nie zauważyła mojego
zniknięcia. Umiałem też kraść, to jednak nie jest coś czym należy się chwalić.
Wysunąłem jedną z
wsuwek, która utrzymywała niesforne kosmyki wysuwające się spomiędzy wysoko
upiętych włosów. Obejrzałem się na wszystkie strony, nastawiając uszu czy nikt
się nie zbliża.
Ucieczka była prostsza
niż myślałem, a zamki stare, więc szybko ustępowały. Na palcach pokierowałem
się za słabnącym zapachem swojej mamy. W nosie mi się kręciło od tych
wszystkich aromatów, które unosiły się w powietrzu. Jednak jedna woń była mi
jeszcze znajoma. Sam w końcu niekiedy nim pachniałem. Mam tutaj na myśli Minho.
Zaczaiłem się w
drzwiach piwnicy, czekając na jakiegoś przechodnia, któremu ukradłem długi
płaszcz z kapturem. Co prawda mój zapach nadal przebijał się przez woń
południowych, nie mogłem nic jednak na to poradzić, poza trzymaniem kciuków aby
się udało. Spuściłem nisko głowę, ukrywając twarz. Szedłem przez labirynt
korytarzy, aż doszedłem do wielkich, masywnych drzwi. Zaczaiłem się w cieniu,
czekając aż ktoś wyjdzie i będę mógł niezauważony się prześlizgnąć.
Ze środka słyszałem
donośne rozmowy trzech, może czterech osób. Dwa głosy były mi doskonale znane.
Pozostałe stanowiły dla mnie zagadkę. Słyszałem
jak Minho krzyczy na kogoś, a moja mama łka cicho, niemal niedosłyszalnie dla
ludzkiego ucha. To pchnęło mnie w stronę drzwi, które uchyliłem i szybko tego
pożałowałem.
Wrota skrzypnęły
donośnie, przez co zwróciłem od razu uwagę wszystkich zebranych.
- Taemin! – wyrwało
się mojej matce, kiedy tylko mnie zobaczyła. Widziałem w jej oczach, że
żałowała tego wybuchu entuzjazmu. – Uciekaj! – dodała, kiedy zdała sobie
sprawę, iż wydała moją tożsamość. Nim jednak zdążyłem chociaż przetworzyć jej
słowa – zostałem znowu pojmany. Podprowadzili mnie do mojej matki. Przede mną,
na podwyższeniu, siedział mężczyzna. Wygląd jego zdradzał wiek dojrzały, a oczy
były srogie i połyskiwały czerwienią, jak oczy każdej Alfy. Drgnąłem nerwowo,
przenosząc wzrok na Minho, który zagryzał mocno wargę, niemal do krwi.
Najwidoczniej mój widok, był ostatnim co chciał widzieć.
- A więc to jest twój
syn, Luno. – drgnąłem nerwowo, słysząc ton jego głosu. Spojrzałem pytająco na
matkę, ta jednak klęczała z głową spuszczoną nisko. – Małe plugawe ścierwo – na
te słowa przeniosłem zszokowany wzrok na mężczyznę. Jakim prawem on tak o mnie
mówił, skoro nic o mnie nie wie? – Minho… - tym razem nieznany mi mężczyzna,
zwrócił się do MOJEGO Minho. Choi zacisnął mocno pięści. – Synu – powtórzył, o
wiele bardziej srogo, Alfa. Szatyn w końcu podszedł, a jego ojciec wstał z
miejsca. Skinął ruchem ręki na jakiegoś człowieka w cieniu, który zniknął
gdzieś za drewnianymi drzwiami znajdującymi się w rogu pomieszczenia. –
Słyszałem, że ostatnimi czasy spotykałeś się z tym chłopakiem… Och, mój mały,
głupi synu! – pomimo że ton głosu mężczyzny można nazwać przyjaznym, ręka,
która zacisnął z tyłu karku swojego syna, nie była już tak przyjazna.
Najwidoczniej irytowało go to, że się spotykali. Byłem szczęśliwy, że
przynajmniej nie wiedział co robiliśmy. Inaczej już w ogóle mieliby przesrane,
chociaż nie wiedziałem już czy może być gorzej, jednak życie lubi mnie
zaskakiwać.
- Przepraszam ojcze.
Wiem, że nie powinienem spotykać się z północnymi. To się więcej nie powtórzy –
odparł potulnie szatyn, a mnie aż wmurowało. Choi właśnie spisał ich związek na
straty i tym samym dał mu do zrozumienia, że się już nie zobaczą. Nie
wiedziałem tylko czy robi to dla mnie i mojego bezpieczeństwa, czy też aby nie
zezłościć swojego ojca.
- Nie udawaj głupka! –
krzyknął Alfa, uderzając swojego syna w tył głowy. – Masz czelność aby mi
kłamać w żywe oczy! Wiesz doskonale kim on jest, prawda? – głos mężczyzny
zdawał się coraz donioślejszy i przyprawiał mnie o ciarki swoją srogością. –
Odpowiadaj!
- Tak! Wiem,
przepraszam – Choi drżał, obejmując się ramionami. Jeszcze nigdy nie widział go
takiego rozedrganego.
- Dobrze… W takim razie wiesz, że nie mogę
pozwolić żyć plugawemu potomstwu – moje oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu, katem
oka rejestrując, że moja matka kuli się jeszcze bardziej w sobie – o ile to
było jeszcze możliwe.
- Ale… - Minho
próbował zaoponować, jednak na marne.
- Możesz wybrać jego
albo rodzinę i władzę. Wiem, że twój wybór będzie racjonalny… - odparł mężczyzna,
a ja poczułem, że ktoś łapie mnie od tyłu i unosi do góry, obezwładniając
skutecznie. I tak nie miałem wystarczająco dużo siły by się przeciwstawić. Jakiś mężczyzna wręczył mojego ukochanemu
Minho sztylet, długości co najmniej dwunastu centymetrów. Idealna długość, aby
przebić mi serce. Słyszałem krzyki mojej matki, która błagała o litość dla
mnie, a ja? Ja czułem się dziwnie otępiały kiedy patrzyłem na Minho, który
dobywał w dłoń broń. Spojrzał na mnie dziwnym do odgadnięcia wzrokiem. Nic z
tego nie rozumiałem, albo nie chciałem zrozumieć, bo jakbym chciał, wtedy
musiałby dopuścić do siebie myśl, że ja i Minho jesteśmy spokrewnieni. Bardzo
blisko, bardziej niż bym chciał. Jednak to chyba nie tym powinienem się
przejmować w chwili, kiedy Choi podejmował właśnie decyzję, która zaważy na moim
życiu. Dalej słyszał krzyki swojej matki, która w końcu została mocno
spoliczkowana przez Alfę. Nawet nie zauważyłem w którym momencie mężczyzna
znalazł się tak blisko.
Miałem ochotę się od
niego odsunął, kiedy złapał mnie pod brodą, unosząc moją głowę do góry.
Spojrzał ponaglająco na Minho, który zwiesił głowę, czując moje świdrujące,
błagalne spojrzenie. Podszedł do mnie, a ja czułem, że do moich oczu napływają
łzy.
- Rozumiem, ojcze –
odparł Choi, niezwykle odległym tonem głosu. Przestałem już panować nad
własnymi łzami, które czułem jak lecą ciurkiem po moich polikach. Nie mogłem,
nie chciałem uwierzyć, że Minho postanowił przekreślić wszystko co nas łączyło.
Wszystkie te cudowne chwilę, które spędziliśmy we dwóch. – Wybacz, ojcze –
wyszeptał pod nosem Choi, kiedy już zamachiwał się w celu wbicia ostrza w moje serce,
kurs sztyletu się zmienił. Nóż wbił się w pierś mężczyzny, który rozszerzył
zszokowany oczy, patrząc z niedowierzaniem na Minho. Z resztą chyba jak każdy
kto znajdował się w pomieszczeniu razem ze mną.
- Ty niewdzięczny
gówniarzu – warknął Alfa, szczerząc kły. Nim jednak zdążył dosięgnąć nimi do
krtani swojego syna, Choi wbił mocniej nóż, a strużka krwi uleciała spomiędzy
warg mężczyzny. Alfa padł martwy na ziemię. Ludzie, którzy mnie trzymali,
cofnęli się o krok. Oczy Minho rozbłysły czerwienią, która dorównywała
intensywnością barwie krwi na jego rękach.
- W porządku? –
dopytał szatyn, podając mi dłoń. Ująłem jego wyciągniętą rękę, wybuchając
głośnym płaczem. Czułem się zły na samego siebie, że w niego zwątpiłem. Jednak
Minho zawsze mnie zaskakiwał i tak samo było tym razem.
- Nie, nic nie jest
dobrze! – odparłem, pomimo że chciałem powiedzieć, że wszystko jest cudownie.
Jednak nie mogłem, wybuchłem, tracąc nad sobą panowanie.
- Taeminnie… - moja
matka dotknęła mojego ramienia, ale szybko odtrąciłem jej dłoń.
- Wyjaśnijcie mi to! –
krzyknąłem przez łzy, czując, że ja jestem jedynym który nie ma o niczym
pojęcia. – Teraz! Nie ruszę się, póki mi tego nie wytłumaczycie!
- Przestań zachowywać
się jak gówniarz! Jakbyś nie zauważył, mamy przejebane, więc teraz grzecznie ze
mną pójdziesz i wydostaniemy się razem z tego bagna, bo nie po to zabiłem
własnego ojca, abyś teraz robił mi tutaj sceny! – Choi pierwszy raz na mnie
krzyknął. Byłem tak wmurowany, że nie wiedziałem nawet jak zareagować, więc
stałem w miejscu z otwartymi szeroko ustami. Choi złapał mnie za ramię, ciągnąc
w tylko sobie znanym kierunku.
- Przepraszam –
wyszeptałem ledwo słyszalnie pod nosem, pozwalając się ciągnąć. Czułem jak
palce Choi wbijają się w moje ramię, po czym na pewno zostanie spory siniak. Co
prawda miałem zwieszoną głowę, a wzrok utkwiony we własnych stopach, to czułem,
że mama podąża za mną. Wiedziałem, że patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi,
zmartwionymi oczami.
Wszystko działo się
tak szybko i było takie chaotyczne… Jechaliśmy busami, stopami i szliśmy wiele
kilometrów. Nadal czuliśmy oddech innych na karku. Byliśmy uciekinierami i
zabójcami Alfy. Do tego Minho zdobył, poprzez zabicie swojego ojca, jego
pozycję. Co prawda był teraz silniejszy i zdolny mnie obronić, niósł jednak
wielki ciężar na swoich barkach.
- Taeminnie, musimy
porozmawiać – podczas drogi na lotnisko, skąd mieliśmy wysłać moją mamę do
Europy, ona podeszła do mnie. Jechaliśmy właśnie jakimś autobusem miejskim, a
ja czułem jak mnie mdli i ostatnie czego chciałem to rozmowa. Wiedziałem
jednak, że potem zapewne nie będzie już do tego okazji. Minho dotknął mojego
kolana, kiedy dalej wpatrywałem się za okno. Ciche westchnienie wydobyło się
spomiędzy moich warg.
- Czy Minho jest moim
bratem? – Bo moim pytaniu nastała martwa cisza, która tylko utwierdziła mnie w
fakcie, że tak jest.
- Tak, kochanie, jest.
Macie… mieliście wspólnego ojca. – głos mojej matki drżał. Nie wiedziałem tylko
dlaczego. Od płaczu? A może i z powodu tego, że musiała się po tylu latach
przyznać do tego, że okłamywała mnie całe życie… Spojrzałem na Minho, nie
wydawał się zaskoczony. Wcześniej też w sumie nie wyglądał.
- Wiedziałeś?! –
niemal krzyknąłem, nabuzowany tymi wszelkimi emocjami. Do tego okazało się, że
mam, nie poprawka, miałem ojca, który chciał mojej śmierci. W sumie powinienem
teraz płakać i dziękować Minho, że mnie wybrał, jednak nie mogłem. Choi pokiwał
głową w odpowiedzi na moje pytanie. – Odkąd wiedziałeś?
- W sumie od samego
początku. Widziałem cię jak byłeś mały, zanim mój.. nasz ojciec wywalił twoją
matkę z południa. Poznałem cię po znamieniu za uchem. – Minho patrzył na mnie
miękko, niemal szczenięco, jakby chciał mnie za wszystko przeprosić. I prawie
zmiękłem pod tym spojrzeniem, póki nie powróciła do mnie myśl, że przecież to
mój BRAT! To by jednak wyjaśniało skąd zna datę moich urodzin…
- Cudownie, po prostu
świetnie – burknąłem pod nosem, zapadając się mocniej w fotelu. – I nie
przeszkadzało ci to? Wiesz, jesteśmy w końcu braćmi. To nie jest naturalne. Już
samo to co robimy jest źle przyjmowane przez społeczeństwo – wydawało mi się,
że mówię coraz ciszej.
- Kocham cię więc nie
chciałem aby coś takiego nam przeszkodziło – Choi dotknął mojej dłoni, a ja,
pomimo że chciałem, nie mogłem jej odsunąć i zakończyć tego wszystkiego.
- Później dowiedziałem się, że moja matka przyjechała do
kraju z Europy. Zakochała się w naszym ojcu. Przeżyli kilka upojnych chwil, nie
chciałem w to jednak wnikać. Niestety miał wtedy żonę, matkę Minho. Zdradzał ją
z moją mamą, podczas gdy ona nie miała o tym pojęcia – Tae czuł jak jego
powieki mu ciążą i coraz trudniej mu się skupić. Nie przestawał jednak ściskać
dłoni kochanka. Kibum przysłuchiwał mu się uważnie, chłonąc każde jego słowo. –
Mieszkała w mieście, które należało do niego. Zaszła w ciążę, którą przez długi
czas ukrywała. Kiedy wyszło na jaw, udawał cudownego ojca i kochanka. Zajął się
nią i dbał o jej zdrowie a kiedy się urodziłem nadal grał. Kiedy skończyłem
trzy lata wywalił nas na północ. Najwidoczniej mu w czymś wadziliśmy. Do dnia
dzisiejszego nie wiem czemu to zrobił. – Rudzielec zrobił niezadowolony
dzióbek, zerkając na Key. W sumie co jakiś czas to robił, chcąc sprawdzić czy
ten go w ogóle słucha. – Minho kiedy był młodszy był bardzo ciekawskim
dzieckiem i podążał wszędzie niezauważony za ojcem. Wtedy też mnie zobaczył.
Nasze spotkanie w lesie oczywiście było całkowicie przypadkowe. Najwidoczniej
los chciał nas znowu połączyć. – Taemin uśmiechnął się blado.
- Czyli w końcu zaakceptowałeś to, że jesteście braćmi? –
dopytał blondyn, przechylając delikatnie głowę w bok.
- A jak mogłem nie zaakceptować? Kocham go i nigdy nie
byłaby to miłość jak u braci.
- Rozumiem to… - odparł Kibum, a jego usta wygięły się w
subtelny uśmiech. Wstał z miejsca, aby objąć przyjaciela. Blondyn wyjął igłę z
żyły chłopaka. Ten chciał już zaoponować, key mu jednak nie pozwolił. Ucałował
go w czoło, a powieki wilkołaka stały się nagle niezwykle ciężkie. Opadł głową
na łóżko kochanka, nadal trzymając jego dłoń.
Blondyn podłączył nową kroplówkę z krwią, starą zabierając
ze sobą. Podejrzewał, że to za mało tej życiodajnej cieczy dla Minho, nie mógł
jednak pozwolić Taeminowi więcej z siebie wycisnąć.
- Onew, mam pytanie – Kibum wszedł do salonu, gdzie szaman
właśnie porządkował rozwalone na podłodze książki. Jinki uniósł głowę, rzucając
chłopakowi pytająco spojrzenie. – Czy jeśli podasz mu inną krew, niż ta jego,
wtedy coś się stanie? – dopytał. W tym momencie wszedł wampir zwabiony głosem
kochanka niczym kot kocimiętką.
- Nie, po prostu zneutralizuję niechcianą grupę.
- Beż żadnych konsekwencji?
- Bez konsekwencji – przytaknął mu szaman, zaciekawiony co
też blondyn wymyślił. Nie chciał jednak wnikać uznając, że to jego sprawy. I
cokolwiek chce zrobić – chce pomóc.
- Kibum, co ty kombinujesz? – dopytał wampir, zaniepokojony
tym błyskiem w oku kochanka. Key uśmiechnął się do niego szeroko, może i nieco
szatańsko?
- Naprawiam swoje błędy – odparł lakonicznie, niewiele tym
samym mu wyjaśniając – Zaufaj mi – dodał, widząc niepewny wzrok kochanka.
Podszedł do niego, aby ucałować go szybko w usta. Po czym pokierował się z
niemal całkowicie zużytą kroplówką z krwią do piwnicy.
Wcześniej to wnętrze wywoływało u niego niepokój, teraz
jednak uznał je za bardzo gustowne.
Blondyn wyszukał jakieś wielkiej, kamiennej misy. Sprawdził
czy jest dokładnie wyczyszczona i ku jego szczęściu była. Jednak mógł się
spodziewać czegoś innego po pedantycznym Onew? Poszukał jeszcze ostrza i jednym
skinieniem dłoni zapalił wszystkie świece w pomieszczeniu, rozświetlając je
całe.
Naciął swój nadgarstek, przytrzymując ranę dłonią. Przysunął
dłoń nad misę i dopiero teraz pozwolił krwi obwicie ściekać do środka. Wiedział
już, że nie umrze. Przynajmniej miał nadzieję, iż nic w tym aspekcie się nie
zmieniło.
Kiedy kamienna miska była wypełniona po brzegi, obwiązał
ranę materiałem. Czuł nieprzyjemne pieczenie w nadgarstku przy każdym ruchu. W
tym momencie liczyła się jednak każda stracona minuta. Nie przeciągając dłużej,
sięgnął po kroplówkę z krwią Taemina.
Chwilę jeszcze wpatrywał się w czarną jak smoła ciecz, która
była jego krwią, nim dodał do niej szkarłatną posokę wilkołaka. Wystarczyło
kilka kropel, aby substancja w misie zmieniła zabarwienie na czerwoną.
- Niech to się uda… - mruknął pod nosem, biorąc w dłonie
naczynie, kierując się z nim w stronę sypialni. Trzymał kciuki aby jego plan
wypali, bo jeśli się nie uda wtedy któryś w jego przyjaciół zapewne umrze….
______________________________________________________
Znowu skończyłam pisać rozdział strasznie późno... W sumie miałam w nim umieścić jeszcze nasze aniołki, ale uznałam, że nie uda mi się więcej napisać, bo powieki mi się już zamykały.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, bo ja sama jestem do niego średnio przekonana. ;<
Jednak serce moje sie raduje kiedy widzi tylu nowych czytelników ^^ Bardzo wam wszystkim dziękuję <3
Kolejny rozdział standardowo za tydzień. Postaram się z nim wyrobić dla was.
A teraz pozostaje mi podziękował za wszystkie poprzednie komentarze i rzucić udanej niedzieli~!
Dodałaś! <3 Jak zwykle świetnie i postawa Key *.* Jeju, jaki on jest słodki :) Ale Minho nie umrze, prawda?:(
OdpowiedzUsuńHm... to czy Minho umrze zależy tylko i wyłacznie od mojego humoru tego dnia ;3 Z resztą kto mówi, że to Minho umrze? Równie dobrze może zginąc Taemin :D Ale aż tak despotyczna chyba nie jestem... :3
UsuńŚwietnie, że dodałaś rozdział tak szybko. :D
OdpowiedzUsuńZ mojej "teorii" sprawdziło się tylko to, że mieli wspólnego ojca, zaskoczyłaś mnie! (Oczywiście pozytywnie) :D Mam nadzieję, że Kibumowy plan się powiedzie. XD
Pozdrawiam i życzę dużo weny i bardzo dużo czasu.
Katsumi~
PS: Nie padnij nam od tego ciągłego przepracowywania się. :C
Staram się zawsze dodawać tego samego dnia, bo nie lubię się spóźniać. No chyba, że to projekt do szkoły xd
UsuńDobrze, że reszty nie przewidziałaś, inaczej byłoby nudno xd
A co do przepracowywania się... jak to mówią - będę miała czas na odpoczynek po śmierci ^^ caaałą wieczność, że tak powiem xD
Jakie średnie. Dla mnie jest jak zwykle wspaniałe. <3 Key zdominował Jonga i swoją drogą jestem ciekawa jak nasz wampirek będzie się czuł pieprząc kogoś znacznie ważniejszego w hierarchii. Oczywiście nie miałabym nic przeciwko zmianie na KeyJong, ale tutaj sobie tego nie wyobrażam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to nowe wcielenie Key. :3 W końcu pokaże swoją siłę i potęgę! Jestem pewna, że bez problemu uratuje Minho, bo w końcu jest się tym "namiestnikiem Boga". Nie mam pojęcia czy to właściwe określenie, ale w tej chwili nie umiem inaczej nazwać tego powiązania. Potrafi nawet wnikać w myśli i uśpić naszego Taesia! Cool! Ta jego nowa strona jest genialna! <3 Jestem ciekawa, kiedy ujawni Jongowi coś więcej o sobie, bo rozumiem, że zabarwił krew na czerwono, by nikt nie zobaczył jej koloru i nie zadawał pytań. Jongi musi go zaakceptować - bo w końcu miłość jest najważniejsza a lepiej nie popełniać błędów Uzjela - ale na pewno przeszłość ukochanego będzie szokiem.
No i historia 2Mina. Wow. Skoro Minho od początku wiedział o łączących ich więzach krwi, stawia go to w dosyć dziwnym świetle. Ma szczęście, że Tae wybaczył mu ukrywanie prawdy i świadome kochanie się z własnym bratem. No ale gdyby na początku wyznał prawdę, na pewno ich relacje potoczyłyby się zupełnie inaczej, a tego byłoby szkoda... Jednak są idealnie do siebie dopasowani i muszą być razem.
Już nie mogę się doczekać kolejnego pojawienia się aniołków i przede wszystkim większej ilości potężnego Kibuma. Nich pokaże swoją moc i władzę!
Hwighting! Jestem pewna, że kolejny rozdział będzie równie cudowny. <3 W końcu wszystkie twoje dzieła właśnie takie są. :3
Bo w mojej głowie, to wszystko tak no.. płynnie sie przelewa i płynie i tworzy sie i kreuje a kiedy zaczynam pisac to to.. oj, okey. Dobrze, że się podoba xD
UsuńW sumie nie planowałam żadnego seksu jongkey, ale jak tak wspomniałaś o dominującym Kibumie w zwiazku i tym jak jonghyun bedzie sie czuł pieprząc go... aż mi narobiłaś ochoty xd ,
"namiestnik boga " to dość dobre określenie. Podoba mi się <3
Co do krwi to i ty masz trochę racji i Marta ma trochę racji. I tak w sumie wszyscy już wiedzą kim jest Kibum. Zwłaszcza Onew, który przecież żył już w tamtych czasach. A ujawni.. no niedługo, bo i całe opowiadanie niedługo się skończy ;<
Hm... kto wie, może nawet Minho jeszcze bardziej podniecało to, że Tae jest jego bratem? :3 Ktooo wie. Gdyby wyznałby to na początku, pewnie Taemin przerażony by się wycofał.
Jej, ty, która nie przepadasz za 2mni, mówisz, że są idealnie dopasowani <3
No i miło mi po twoich słowach pochwały~! Aż się czuję o wiele bardziej dowartościowana. Co w sumie mi sie przyda po 3 godzinach rysunku i malarstwa, po których swego czasu czuję się zgwałcona psychicznie.... wiem, ze dziwnie to brzmi.
Awwwwwww historia 2mina ♡ ją tam do kazirodztwa homoseksualnej nic mękę mam (to chyba po ouranie XD ) właściwie to domyślałam się że to taemin będzie tym lewym jezelinwiesz co mam na myśli.
OdpowiedzUsuńWybacz że tak krótko ale jestem na tablecie ♥
Hwaiting ! ♡
Levi, błagam, oświeć mnie. Jak na tablecie zrobić te serca, bo męczyłam się z tym i w końcu nie wiem? :C
Usuń~Katsumi.
Och, też czytałaś/oglądałać Ourana? Hikaru i Kaoru są boscy <3 Chyba tez od nich udzieliła mi się miłość do kazirodczych związków homoseksualnych....
UsuńI tak, rozumiem co masz na myśli mówiąc, że Tae jest tym lewym. W sumie to Tae zazwyczaj jest ten bardziej pokrzywdzony ;<
Uhuhuhuhuuu~ Wspaniałe ! Jak zobaczyłam rozdział to aż pisnęłam z zachwytu a moja mama się prawie obudziła... Anyways moja opinia jest taka żee.... Saranghae Unni~♥ To całe opowiadanie od 1 rozdziału aż do 19 jest boskie! Nie mogę się tobą nadziwić! Jesteś moim patronem xD
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuużo weeeeeeeeeeny~♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Ojej, nie chce mieć na sumieniu twojej niewyspanej mamy xD Ale w sumie taka reakcja mnie cieszy~~!
UsuńHahaha, nigdy nie byłam niczyim patronem.. To nowe doświadczenie <3
Dziękuję za tak miłe słowa ~♥
Okej... wiedziałam, że warto było czekać :D
OdpowiedzUsuńTqk sobie myśle, ze w sumie to u wilkołaków kaziroctwo nie jest czyms az tak niezwykłym... przeciez sa zwierzętami w duzo wiekszym stopniu niz ludzie, wieeeec ;]
Kurde, nie bardzo wiem co tym razem napisać. Jakos tak chyba wczoraj przy pisaniu stracilam wszelkie poklady slownictwa... hahha
Dobrze, ze Kibum wciaż jest tym ciepłym, lekko ciapowatym chłopakiem :D aczkolwiek gdyby charakter mu się zaostrzył to bym nie narzekala ;] Lubie wyraziste postaci i tu chyba mimo wszystko moim ulubieńcem jest Uzjel ^^ Mroczny, po przejsciach, twardo stapajacy po ziemii... moglby podzielic sie pewnymi cechami z Key ^^
Onew to taka ich pielegniarka ^^ troche pieprznięta ale wciąż hahha wybacz to durne porownanie, ale tak mi sie skojarzylo przez ta jego piwnice i zioła i inne takie :p
Brakuje mi kruków... zawsze zwiastowały najbardziej dynamiczną i zaskakaującą akcję czyli to, co tygryski lubia najbardziej <3 w sumie to jestem ciekawa czy Uzjel w ciele Kibuma czasem nie namiesza troche w ich powoli stabilizujacym sie zyciu... ;]
No Jongowi nalerzy sie medal, bo tak dobrze zniosl przemiane ukochanego ^^ ja to bym uciekla z krzykiem! Hahhahahah ewentualnie obłąkanczym smiechem, ale nie wazne xd
Historia 2mina mnie poruszyła i dobrze, ze Minho zabil ojca. Takich dupkow powinno sie tępić xd ale skoro on zostal teraz Alfą tzn, ze poludniowi nie maja "wladcy"? O.o taki samopas? U wilkow? Toż to chaos musi byc! Hahhaha
Ech... wybacz mi brak polskich znakow i wszelkie błedy, ale pisze w przerwie pomiedzy matmą a biologią i łaciną :/ mam nadzieje, ze nie wyszedł z tego bełkot :P
Weeeny! ♡
XOXO
Oj tam, zaraz tak długo znowu nie trzeba czekać. Mi tydzień tak szybko mija, że nagle uswiadamiam sobie w piatek, że juz prawie weekend, a ja nie mam rozdziału... xD No ale w plastyku człowiek nie ma życia. ;<
UsuńNiby masz rację, że kazirodztwo nie powinno byc az tak źle postrzegane. Mimo to żyja w bardziej współczesnych czasach, tym samym sa bardziej udomowieni. [ dziwnie to brzmi xD ]
Oj, charakter mu sie zaostrzy wraz z kolejnymi rozdziałami. Teraz po prostu za bardzo martwi się o przyjaciół i niepokoi się tym co czuje do niego Jonghyun.
Oj, czemu zaraz durne? Ja sama uważam, że nasz onew jest tutaj lekko "pieprznięty". W końcu ma około tysiaca lat i no... jest szamanem. Ci gadają z duchami i innymi stworzeniami wiec mają prawo być nieco pieprznięci xd
Zdradzę ci, że kruki nie zniknęły, nadal są i jeszcze będą miały pewną istotną rolę ;3 Więcej jednak nie powiem * zasuwa usta na niewidzialny suwak *
To jest tak, że południowi nie maja tylko jednego Alfy. Jest kilka miast, gdzie jest wyznaczony jeden Alfa, który rzadzi danym terenem. Zapewne po zniknięciu Minho, który był ich alfą, przyszedł inny i zajął się miastem.
Biedna, tyle miałaś roboty ;< Mam nadzieję, ze cie to nie wykończyło <3
Woooooooooooooooooooow.
OdpowiedzUsuńJa chcę już dalej bo to jest genialne
jaka niecierpliwość~! Już tylko 5 dni i będzie dalej. ;3 mam nadzieję, że bedzie równie ciekawie dla was ^^
UsuńMoim zdaniem to i lepiej, że nie dodawałaś tutaj żadnych aniołków, bowiem cały rozdział skupia się na Taeminie i Minho, a dodatkowe akcje, no... trochę by to popsuły moim zdaniem. ;) A no i jest naprawdę wspaniały, jak każdy inny. :*
OdpowiedzUsuńCzyli mają wasalnego ojca, a raczej mieli. W sumie później tak podejrzewałam, że nie mogą mieć wspólnej matki, bo prawdopodobne byłoby to, że byliby razem i dodatkowo z pełną krwią braterską, czy jak to się tam pisze. Chociaż zawsze istniałaby opcja, że jeden mieszkałby z tym samym ojcem, albo... Jezu, nie rozciągam tego, b gorzej zagmatwam tutaj i nie będziesz wiedziała o co mi chodzi, a ja w ogóle haha...
Nie no spoko, Taemin przez tyle lat żył w niewiedzy, że ma brata o czym wiedział Minho i jego matka. Nie wiem czemu, ale czuję pewne zawiedzenie i.. złość? Iż jego rodzicielka o niczym mu nie powiedziała? Jednak z drugiej strony w jakimś sensie to rozumiem. Podejrzewam, ze bała się mu o tym powiedzieć skoro z Taemina było takie ziółko. Zapewne zaraz miała domysły iż ten - nie zważając nawet na fakt iż jego brat był z innej wytacha i do tego tej , wredniejszej. xD- zacząłby go szukać z ciekawości jego istnienia. Tak podejrzewam, że jego ojciec wyrzucił go i jego matkę z watahy ponieważ jego żona mogłaby coś podejrzewać, bowiem trzyletnie dziecko przecież bez problemu już potrafi powiedzieć słowo ,,tata'' No chyba, że są wyjątki. xD No tak, mógł pan Choi myśleć, jakie mogą być konsekwencje, poprzez wkładanie swojego przyjaciela tam, gdzie nie trzeba, mając kochającą żonę u boku... No cóż, facet to facet, a oni przeważnie myślą swoim penisem, nie mózgiem. No, ale nie ważne.
Zaparłam dech w piersi i przyrzekam na swoje rysunki, że moje oczy zaczęły się pokrywać łzami, gdy czytałam moment, kiedy ci słyszy przynieśli ten sztylet. Mimo w jednym z wcześniejszych rozdziałów było wspomniane, że Minho zabił ojca Taemina (jedna nie swojego i tu ukryłaś tą ich tajemnicę, lisie. ;P) to i tak bałam się, że nagle obrót akcji się zmieni i Minho zabije zapewne siebie, bądź Tae ,a potem siebie. Głupia ja! xD Te morderstwo było w sumie na swój sposób romantyczne i nie wiem czemu, ale ich romans kojarzy mi się trochę z Romeo i Julią, mimo iż tu zginął ich ojciec, nie oni. :D
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam co do tej krwi, ale to jest tak, że kiedy Key skroplił parę kropli krwi Taemina do misy z tą swoją, to ta jakby przemieniła się w tą samą jaką ma Taemin? oO Bo na to by wyglądało, moim zdaniem oczywiście. Kurdę, mam nadzieję, że dobrze to wytłumaczyłam, bo moje rozumienie w takich sprawach jest wręcz katastroficzne. XD
Pozdrawiam i nie mogę doczekać się kolejnego~~! <3
Chyba masz rację. Przynajmniej nastęny rozdział zacznę mocnym akcentem aniołków. Mam nadzieję, że mnie za niego nie znienawidzicie, bo cóż... Z reszta zobaczycie xD
UsuńZnaczy pokrótce rozumiem o co ci chodzi. Owczem, mogli mieć oboje rodziców wspólnych, ale wtedy bym chyba zrobiła tak, ze owszem , najpierw urodził się Minho albo po narodzinach Tae coś by sie stało miedzy rodzicami i matka by uciekła razem z Taeminem... okey, nie gdybam xD
Nawet lepiej, że mu nie powiedziała, bo wtedy na pewno poleciałby go odnaleźć i nie byłoby naszego uroczego 2mina w kazirodczym zwiazku <3
Tak, twoje przypuszczenia co do zachowania ih ojca jest prawdopodobne, nawet bardzo. W końcu gdyby ktoś się dowiedział o romansie miałby przesrane, że tak nieładnie powiem. Oj no, gdyby nie wkłądał tam gdzie nie trzeba, wtedy nie byłoby Taemina. Są więc jakieś plusy tej sytuacji xD
Oj, głupia Marta! Jakby zabiłby siebie i Tae to raczej nie doszliby do tego momentu w historii? xD Ale rozumiem, że są czasem emocję i myśli które same nachodzą do głowy i nam mącą, pomimo że znamy scenariusz. xd
Jak wspomniałam u Datenshi, i ty i ona miałyście racje co do krwi. Zabarwił ją aby nie było widać, że jest czarna oraz dlatego, że po dodaniu krwi Taemina jest możliwość , ze się połączą. Co prawda sam Kibum nie wie czy to zadziała, ale no.. nie maja już zbyt dużo możliwosci, a on może sobie pozwolić na odsączenie niewielkiej ilości, bo i tak nie umrze ;3
A twoje rozumowanie w takich sprawach jest bardzo dobrze ^^
Od razu uprzedzam, ze kolejny raz komentarz będzie o dupę rozbić, ale jestem po 10 godzinnym maratonie nudnych wykładów i ćwiczeń, więc mam totalny mindfuck -.- ach, dziewczyno, ciągle mnie zaskakujesz! Okay, Taemin i Minho to bracia... bardziej pokomplikować to sie chyba nie dało ich już tak niełatwej sytuacji. Jeszcze Kibum z tymi swoimi czarami, no ja mam nadzieję, że to zaklęcie, czy to co tam robił zadziała, bo jeśli nie, to go zatłukę! Brakowało JongKey, chociaż o mnie za mnie jakoś nie odczułam ich nieobecności w tym rozdziale, fajnie, że oddałaś głos 2minowi xd
OdpowiedzUsuńWspółczuje, ja co prawda miałam tylko 9 godzin, w tym dwa w-f. Na którym swoją drogą najpierw dostałam kijem od unihokeja w łeb, a potem stałam na bramce w ręcznej i jeśli wstanę jutro to będzie cud...
UsuńWiesz... mogłam jeszcze bardziej skomplikować ich życie. Oj mogłam, i nawet mnie korci aby to zrobić xD Ale nie mogę już im tego robić. ;<
Haha, powodzenia życze, Trochę ci zajmie zabicie go xD
JongKey jeszcze nadrobi no i to cie zapewne ucieszy - pojawi się o wiele więcej luhana wraz z drugim aniołem ;3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńow, wow, wow, wow! Jestem w wielkim szoku! Przeczytałam to opko w jednym dniu. I nocy, gdyż pisząc ten komentarz skapnęłam się, że jest już prawie 4 nad ranem! O.O ta historia stała się częścią mojego życia , cząstką mnie, za co jestem Ci niezmiernie wdzięczna :-) Nie dość, że zawarłaś w niej moje dwa ukochane paringi z SHINee to jeszcze TAKA historia! Oryginalna kolejny, świetnie napisana , pełna emocji i uczuć . Jednym słowem GENIALNA!!!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie CZEKAM na kolejny odcinek! ;D
BuŹka! ;*
Oj, mam nadzieję, że nie miałaś dzisiaj nic ważnego do zrobienia i nie musiałaś wstawać wcześnie rano ;3
Usuńja jestem z kolei wdzięczna, że ażtak moja opowiadanie się spodobało i wywarło na tobie taki wpływ. I dobrze, że 2min i jongkey to twoje ulubione paringi, bo głównie o nich piszę ^^
No i oczywiście witam cię <3