niedziela, 27 października 2013

Strach ma wielkie kły - Rozdział 19

Rozdział niebetowany
______________________________________________________



- To… nie będzie problem – mruknął młodszy wilkołak, przełykając gule, która powstała w jego gardle. – Minho jest moim bratem….  – Tae spuścił wzrok, kiedy tylko te cztery słowa przeszły przez jego gardło. Na korytarzu zapanowała nieprzyjemna cisza, podczas której można było usłyszeć płytki oddech wilkołaka w drugim pokoju. 

- W takim razie… - zaczął Key, patrząc na szamana, który pod wpływem jego spojrzenia nieco się otrząsnął. 

- Możemy zrobić transfuzję – Onew pokiwał szybko głową, wycierając ręce z krwi. Uchylił przed Taeminem drzwi, karząc mu usiąść, podczas gdy sam biegał po domu w poszukiwaniu kroplówki i innego potrzebnego w tym momencie sprzętu. 

Kibum stał dalej w korytarzu, z ramionami zaplecionymi na piersi. Odwrócił głowę w stronę wampira, który wydawał się nadal wstrząśnięty tą wiadomością. 

- Nie rób takiej miny, jakbyś właśnie dowiedział się, że Tae jest nekrofilem – odparł gorzko blondyn, wzdychając ciężko. To było ponad siły całej ich piątki. Do tego czekało ich wiele trudnych rozmów w najbliższym czasie, a Key czuł, że i tak coś pójdzie nie tak, bo zawsze idzie, prawda? 

- Tak, wybacz – odparł potulnie wampir, na co od razu blondyn zwrócił uwagę. Ugodziło go to w serce, bo dotarło do niego, że Jonghyun chyba się go lęka. 

- Jonghyun.. czy ty się mnie boisz? – zapytał, nieco drżącym głosem, patrząc na kochanka zaszklonymi oczyma. Wampir spojrzał na niego zszokowany, w jego spojrzeniu można było jednak dojrzeć pełen wachlarz emocji. Może i czuł teraz respekt przed blondynem, ale chyba nie był to lęk. Na pewno dalej go kochał i poświęciłby dla niego całe życie, jednak teraz… wszystko się zmieni a on potrzebował czasu, aby to wszystko sobie uporządkować. 

- Nie, Bummy, nie boję się – odparł zgodnie z tym co mówiło mu serce, pomimo że zdrowy rozsądek podpowiadał mu, iż jest teraz jedynie niewielkim robakiem przy Kibuma. Blondyn uradowany jego odpowiedzią, przybliżył się aby złożyć na ustach wampira szybki pocałunek, w którym próbował przekazać całą swoją miłość. Wiele się w nim zmieniło. Stał się bardziej ponury, doświadczony przez życie i mniej niewinny, ale nadal czuł to samo względem bruneta co przed przemianą. Wciąż umiał się śmiać, rumienić i cieszyć życiem. Była to jednak nieodpowiednia chwila na radość, kiedy Choi po drugiej stronie drzwi właśnie umierał i tylko Tae mógł go uratować. Chociaż najprawdopodobniej sam narażał własne życie. 

Onew właśnie wyszedł z pomieszczenia, kiedy Key wtulał się w kochanka. Kiwnął parze głową, na znak, że wszystko zostało zrobione. Kibum uśmiechnął się do niego niemrawo. Po chwili odsunął się od Jonghyuna. Taemin był sam w środku, a on musiał z nim porozmawiać no i nie mógł pozwolić mu zemdleć, bo wtedy nie będzie mógł nadzorować jego stanu. 

- Pójdę zobaczyć co z młodym – Kibum wskazał ruchem głowy na drzwi. Wampir nie oponował, pozwalając mu robić co chce i co serce mu karze. Jong złapał szybko partnera za poliki, całując subtelnie. Taki drobny gest wystarczył, aby serce blondyna mocniej zabiło. 

Key wszedł cicho do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Taemin siedział przy łóżku Choi, z kroplówką przyczepioną do przedramienia, która miała za cel odsączyć krew. Rudzielec patrzył zaniepokojony na kochanka, którego trzymał za dłoń, głaszcząc ją nieprzerwanie. Słyszał co prawda, że Kibum wszedł do pomieszczenia, mimo to nie spojrzał na niego. Key niezrażony jego zachowaniem podszedł do niego, siadając obok. 

- W porządku? – zapytał troskliwie, dotykając ramienia przyjaciela. Ten nawet nie drgnął czując dłoń blondyna i pokiwał głową w odpowiedzi. Zaraz jednak prychnął pod nosem i pokręcił głową. 

- Wszystko się wali… - burknął pod nosem, pociągając głośno nosem. Żadna łza jednak nie poleciała z jego oczu, widocznie wstrzymywał się wszelkimi siłami przed rozklejeniem się. 

- Chcesz o tym porozmawiać? No wiesz… o tobie i Minho – Key mówił do niego cichym i spokojnym głosem, chcąc aby ten czuł się w jego obecności komfortowo. W końcu teraz wszyscy inaczej go traktowali. – O ile chcesz ze mną rozmawiać… - na te słowa rudzielec spojrzał na Kibuma, mrużąc brwi niezadowolony. 

- Nie będę cię od siebie odsuwał tylko dlatego, że już nie jesteś „sobą”. Znam cię już od kilku lat i nie zmienię o tobie nigdy zdania, Kibum – Taemin uśmiechnął się blado do przyjaciela, który rozpromienił się na jego słowa. Zaraz jednak spoważniał przypominając sobie w jakiej są sytuacji. - Czyli chcesz usłyszeć całą historię? – rudzielec przeniósł wzrok z powrotem na partnera, głaszcząc dłoń którą trzymał. Kibum mruknął cicho pod nosem w odpowiedzi. W sumie mógł sam się dowiedział jak doszło do tego, że Taemin i Minho są rodzeństwem, jednak chciał aby chłopak mówił. Wtedy na pewno nie straci przytomności. Tae wziął głębszy wdech zastanawiając się od czego zacząć. 

Wspomnienia

Mówi się, że nic co dobre nie trwa wiecznie. Nie chciałem w to jednak wierzyć, bo.. wtedy musiałby zwątpić w swój związek z Minho, który był niemal idealny. Ha?! Niemal? Był wręcz niczym z bajki. No może nie licząc tego, że gdyby to wyszło na jaw, potępiono by nas i rozdzielono. Mimo to wierzyłem, że uda nam się przejść przez wszystko. Nawet udało nam się odnaleźć stary opuszczony dom, który stopniowo odnawialiśmy. Budynek stał na niewielkim terenie neutralnym, który miał raptem sześć hektarów. Nikt jednak tam nie zachodził, bo i po co? No może nikt, poza naszą dwójką.
Całym dniami umieliśmy tam siedzieć, rozmawiać, odnawiać wnętrz aby wieczorem oglądać gwiazdy na krystalicznie czystym niebie lub pieprzyć się godzinami. Było to dla mnie życie idealne, jednak jak mówią mądre i nieco złośliwe przysłowia – coś musiało się spieprzyć. 

Spotykaliśmy się w trzydniowych odstępach. Jeśli coś miało ulec zmianie, powiadamialiśmy się o tym. Przekonany, że Minho będzie na mnie czekał, udałem się do chaty. W środku, ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu, nie zastałem go. Zacząłem panikować, wierzyłem jednak, że po prostu się nieco spóźni. Chociaż on nigdy się nie spóźniał… 

Czekałem ponad godzinę, ale cały czas mnie nosiło i nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu. W końcu nie wytrzymałem i  wyszedłem na zewnątrz, włócząc się po lesie przez kilka dobrych godzin. Nie mogłem wrócić do domu taki nabuzowany. 

Kiedy zaczęło zmierzchać, postanowiłem w końcu wrócić. Podczas wędrówki zahaczyłem kilka razy o chatę, Minho jednak nadal nie było. Nie zostawił tez żadnej wiadomości, która by świadczyła o jego obecności podczas mojej nieobecności. 

Kiedy wróciłem, myślałem, że się popłaczę. Nie tylko z powodu kiepskie dnia i całej okropności życia, które postanowiło zwalić mi się na głowę w jednej chwili. Miałem ochotę płakać, bo cały dom był zdemolowany, a pomimo desperackiego nawoływania – nigdzie nie było mojej matki. 

Czułem się zdesperowany i nie mogłem u nikogo znaleźć pomocy czy wsparcia. Nie posiadałem ojca, ten zginął – jak opowiadała mi mama – z ręki wroga, niedługo po moim urodzeniu. 

Chcąc jak najszybciej odnaleźć mamę, wybrałem ostatnią bluzkę, która miała na sobie, aby pójść za jej zapachem. Doszedłem aż do granicy z południową sforą. Wtedy pojawiły się kolejne czarne myśli, które tylko mnie utwierdzały w przekonaniu, że ktoś wydał mój  romans z Minho. Nie czekając dłużej przeszedłem przez granicę, niewiele myśląc o konsekwencjach. Szczerze, to w ogóle nie mogłem zebrać myśli, w efekcie czego szybko mnie pojmano. 

Stado południowych najbliżej naszej granicy było.. dość agresywne. W końcu kto o przyjaznych zamiarach miałby cele w piwnicy Alfy? Był jednak jeden, jedyny plus tego wszystkiego – znalazłem mamę. Była w tym samym pomieszczeniu, po drugiej stronie krat. Chciałem z nią porozmawiać, zapytać się czemu ją porwało oraz przeprosić. W końcu to była moja wina, że znaleźliśmy się w takiej nieciekawej sytuacji. Ona też wyglądała jakby chciała mi coś powiedzieć, nim jednak zdążyła, przyszli dwaj południowi i zabrali ją. Byłem w takim szoku, że to właśnie ją wzięli a nie mnie. Przecież tutaj chodziło o mnie… Jednak jak pomyślałem o tym, to w sumie wpadła mi do głowy myśl, że przecież oni pewnie nie wiedzą jak wyglądam. 

Zobaczyłem w tym swoją szansę, bo teraz nikt mnie nie pilnował. W końcu kto by się kłopotał kimś tak mało ważnym jak ja? I popełnili wielki błąd zostawiając mnie samego. Bo kto jak kto, ale ja jestem mistrzem ucieczek. Tak wiele razy coś przeskrobałem i dostawałem szlaban. Przez wszystkie piętnaście lat, mama nigdy nie zauważyła mojego zniknięcia. Umiałem też kraść, to jednak nie jest coś czym należy się chwalić. 

Wysunąłem jedną z wsuwek, która utrzymywała niesforne kosmyki wysuwające się spomiędzy wysoko upiętych włosów. Obejrzałem się na wszystkie strony, nastawiając uszu czy nikt się nie zbliża. 

Ucieczka była prostsza niż myślałem, a zamki stare, więc szybko ustępowały. Na palcach pokierowałem się za słabnącym zapachem swojej mamy. W nosie mi się kręciło od tych wszystkich aromatów, które unosiły się w powietrzu. Jednak jedna woń była mi jeszcze znajoma. Sam w końcu niekiedy nim pachniałem. Mam tutaj na myśli Minho. 

Zaczaiłem się w drzwiach piwnicy, czekając na jakiegoś przechodnia, któremu ukradłem długi płaszcz z kapturem. Co prawda mój zapach nadal przebijał się przez woń południowych, nie mogłem nic jednak na to poradzić, poza trzymaniem kciuków aby się udało. Spuściłem nisko głowę, ukrywając twarz. Szedłem przez labirynt korytarzy, aż doszedłem do wielkich, masywnych drzwi. Zaczaiłem się w cieniu, czekając aż ktoś wyjdzie i będę mógł niezauważony się prześlizgnąć. 

Ze środka słyszałem donośne rozmowy trzech, może czterech osób. Dwa głosy były mi doskonale znane. Pozostałe  stanowiły dla mnie zagadkę. Słyszałem jak Minho krzyczy na kogoś, a moja mama łka cicho, niemal niedosłyszalnie dla ludzkiego ucha. To pchnęło mnie w stronę drzwi, które uchyliłem i szybko tego pożałowałem. 

Wrota skrzypnęły donośnie, przez co zwróciłem od razu uwagę wszystkich zebranych. 

- Taemin! – wyrwało się mojej matce, kiedy tylko mnie zobaczyła. Widziałem w jej oczach, że żałowała tego wybuchu entuzjazmu. – Uciekaj! – dodała, kiedy zdała sobie sprawę, iż wydała moją tożsamość. Nim jednak zdążyłem chociaż przetworzyć jej słowa – zostałem znowu pojmany. Podprowadzili mnie do mojej matki. Przede mną, na podwyższeniu, siedział mężczyzna. Wygląd jego zdradzał wiek dojrzały, a oczy były srogie i połyskiwały czerwienią, jak oczy każdej Alfy. Drgnąłem nerwowo, przenosząc wzrok na Minho, który zagryzał mocno wargę, niemal do krwi. Najwidoczniej mój widok, był ostatnim co chciał widzieć. 

- A więc to jest twój syn, Luno. – drgnąłem nerwowo, słysząc ton jego głosu. Spojrzałem pytająco na matkę, ta jednak klęczała z głową spuszczoną nisko. – Małe plugawe ścierwo – na te słowa przeniosłem zszokowany wzrok na mężczyznę. Jakim prawem on tak o mnie mówił, skoro nic o mnie nie wie? – Minho… - tym razem nieznany mi mężczyzna, zwrócił się do MOJEGO Minho. Choi zacisnął mocno pięści. – Synu – powtórzył, o wiele bardziej srogo, Alfa. Szatyn w końcu podszedł, a jego ojciec wstał z miejsca. Skinął ruchem ręki na jakiegoś człowieka w cieniu, który zniknął gdzieś za drewnianymi drzwiami znajdującymi się w rogu pomieszczenia. – Słyszałem, że ostatnimi czasy spotykałeś się z tym chłopakiem… Och, mój mały, głupi synu! – pomimo że ton głosu mężczyzny można nazwać przyjaznym, ręka, która zacisnął z tyłu karku swojego syna, nie była już tak przyjazna. Najwidoczniej irytowało go to, że się spotykali. Byłem szczęśliwy, że przynajmniej nie wiedział co robiliśmy. Inaczej już w ogóle mieliby przesrane, chociaż nie wiedziałem już czy może być gorzej, jednak życie lubi mnie zaskakiwać. 

- Przepraszam ojcze. Wiem, że nie powinienem spotykać się z północnymi. To się więcej nie powtórzy – odparł potulnie szatyn, a mnie aż wmurowało. Choi właśnie spisał ich związek na straty i tym samym dał mu do zrozumienia, że się już nie zobaczą. Nie wiedziałem tylko czy robi to dla mnie i mojego bezpieczeństwa, czy też aby nie zezłościć swojego ojca. 

- Nie udawaj głupka! – krzyknął Alfa, uderzając swojego syna w tył głowy. – Masz czelność aby mi kłamać w żywe oczy! Wiesz doskonale kim on jest, prawda? – głos mężczyzny zdawał się coraz donioślejszy i przyprawiał mnie o ciarki swoją srogością. – Odpowiadaj! 

- Tak! Wiem, przepraszam – Choi drżał, obejmując się ramionami. Jeszcze nigdy nie widział go takiego rozedrganego. 

 - Dobrze… W takim razie wiesz, że nie mogę pozwolić żyć plugawemu potomstwu – moje oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu, katem oka rejestrując, że moja matka kuli się jeszcze bardziej w sobie – o ile to było jeszcze możliwe. 

- Ale… - Minho próbował zaoponować, jednak na marne. 

- Możesz wybrać jego albo rodzinę i władzę. Wiem, że twój wybór będzie racjonalny… - odparł mężczyzna, a ja poczułem, że ktoś łapie mnie od tyłu i unosi do góry, obezwładniając skutecznie. I tak nie miałem wystarczająco dużo siły by się przeciwstawić.  Jakiś mężczyzna wręczył mojego ukochanemu Minho sztylet, długości co najmniej dwunastu centymetrów. Idealna długość, aby przebić mi serce. Słyszałem krzyki mojej matki, która błagała o litość dla mnie, a ja? Ja czułem się dziwnie otępiały kiedy patrzyłem na Minho, który dobywał w dłoń broń. Spojrzał na mnie dziwnym do odgadnięcia wzrokiem. Nic z tego nie rozumiałem, albo nie chciałem zrozumieć, bo jakbym chciał, wtedy musiałby dopuścić do siebie myśl, że ja i Minho jesteśmy spokrewnieni. Bardzo blisko, bardziej niż bym chciał. Jednak to chyba nie tym powinienem się przejmować w chwili, kiedy Choi podejmował właśnie decyzję, która zaważy na moim życiu. Dalej słyszał krzyki swojej matki, która w końcu została mocno spoliczkowana przez Alfę. Nawet nie zauważyłem w którym momencie mężczyzna znalazł się tak blisko. 

Miałem ochotę się od niego odsunął, kiedy złapał mnie pod brodą, unosząc moją głowę do góry. Spojrzał ponaglająco na Minho, który zwiesił głowę, czując moje świdrujące, błagalne spojrzenie. Podszedł do mnie, a ja czułem, że do moich oczu napływają łzy. 

- Rozumiem, ojcze – odparł Choi, niezwykle odległym tonem głosu. Przestałem już panować nad własnymi łzami, które czułem jak lecą ciurkiem po moich polikach. Nie mogłem, nie chciałem uwierzyć, że Minho postanowił przekreślić wszystko co nas łączyło. Wszystkie te cudowne chwilę, które spędziliśmy we dwóch. – Wybacz, ojcze – wyszeptał pod nosem Choi, kiedy już zamachiwał się w celu wbicia ostrza w moje serce, kurs sztyletu się zmienił. Nóż wbił się w pierś mężczyzny, który rozszerzył zszokowany oczy, patrząc z niedowierzaniem na Minho. Z resztą chyba jak każdy kto znajdował się w pomieszczeniu razem ze mną. 

- Ty niewdzięczny gówniarzu – warknął Alfa, szczerząc kły. Nim jednak zdążył dosięgnąć nimi do krtani swojego syna, Choi wbił mocniej nóż, a strużka krwi uleciała spomiędzy warg mężczyzny. Alfa padł martwy na ziemię. Ludzie, którzy mnie trzymali, cofnęli się o krok. Oczy Minho rozbłysły czerwienią, która dorównywała intensywnością barwie krwi na jego rękach. 

- W porządku? – dopytał szatyn, podając mi dłoń. Ująłem jego wyciągniętą rękę, wybuchając głośnym płaczem. Czułem się zły na samego siebie, że w niego zwątpiłem. Jednak Minho zawsze mnie zaskakiwał i tak samo było tym razem. 

- Nie, nic nie jest dobrze! – odparłem, pomimo że chciałem powiedzieć, że wszystko jest cudownie. Jednak nie mogłem, wybuchłem, tracąc nad sobą panowanie. 

- Taeminnie… - moja matka dotknęła mojego ramienia, ale szybko odtrąciłem jej dłoń. 

- Wyjaśnijcie mi to! – krzyknąłem przez łzy, czując, że ja jestem jedynym który nie ma o niczym pojęcia. – Teraz! Nie ruszę się, póki mi tego nie wytłumaczycie!

- Przestań zachowywać się jak gówniarz! Jakbyś nie zauważył, mamy przejebane, więc teraz grzecznie ze mną pójdziesz i wydostaniemy się razem z tego bagna, bo nie po to zabiłem własnego ojca, abyś teraz robił mi tutaj sceny! – Choi pierwszy raz na mnie krzyknął. Byłem tak wmurowany, że nie wiedziałem nawet jak zareagować, więc stałem w miejscu z otwartymi szeroko ustami. Choi złapał mnie za ramię, ciągnąc w tylko sobie znanym kierunku. 

- Przepraszam – wyszeptałem ledwo słyszalnie pod nosem, pozwalając się ciągnąć. Czułem jak palce Choi wbijają się w moje ramię, po czym na pewno zostanie spory siniak. Co prawda miałem zwieszoną głowę, a wzrok utkwiony we własnych stopach, to czułem, że mama podąża za mną. Wiedziałem, że patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi, zmartwionymi oczami. 

Wszystko działo się tak szybko i było takie chaotyczne… Jechaliśmy busami, stopami i szliśmy wiele kilometrów. Nadal czuliśmy oddech innych na karku. Byliśmy uciekinierami i zabójcami Alfy. Do tego Minho zdobył, poprzez zabicie swojego ojca, jego pozycję. Co prawda był teraz silniejszy i zdolny mnie obronić, niósł jednak wielki ciężar na swoich barkach. 

- Taeminnie, musimy porozmawiać – podczas drogi na lotnisko, skąd mieliśmy wysłać moją mamę do Europy, ona podeszła do mnie. Jechaliśmy właśnie jakimś autobusem miejskim, a ja czułem jak mnie mdli i ostatnie czego chciałem to rozmowa. Wiedziałem jednak, że potem zapewne nie będzie już do tego okazji. Minho dotknął mojego kolana, kiedy dalej wpatrywałem się za okno. Ciche westchnienie wydobyło się spomiędzy moich warg. 

- Czy Minho jest moim bratem? – Bo moim pytaniu nastała martwa cisza, która tylko utwierdziła mnie w fakcie, że tak jest. 

- Tak, kochanie, jest. Macie… mieliście wspólnego ojca. – głos mojej matki drżał. Nie wiedziałem tylko dlaczego. Od płaczu? A może i z powodu tego, że musiała się po tylu latach przyznać do tego, że okłamywała mnie całe życie… Spojrzałem na Minho, nie wydawał się zaskoczony. Wcześniej też w sumie nie wyglądał. 

- Wiedziałeś?! – niemal krzyknąłem, nabuzowany tymi wszelkimi emocjami. Do tego okazało się, że mam, nie poprawka, miałem ojca, który chciał mojej śmierci. W sumie powinienem teraz płakać i dziękować Minho, że mnie wybrał, jednak nie mogłem. Choi pokiwał głową w odpowiedzi na moje pytanie. – Odkąd wiedziałeś? 

- W sumie od samego początku. Widziałem cię jak byłeś mały, zanim mój.. nasz ojciec wywalił twoją matkę z południa. Poznałem cię po znamieniu za uchem. – Minho patrzył na mnie miękko, niemal szczenięco, jakby chciał mnie za wszystko przeprosić. I prawie zmiękłem pod tym spojrzeniem, póki nie powróciła do mnie myśl, że przecież to mój BRAT! To by jednak wyjaśniało skąd zna datę moich urodzin…

- Cudownie, po prostu świetnie – burknąłem pod nosem, zapadając się mocniej w fotelu. – I nie przeszkadzało ci to? Wiesz, jesteśmy w końcu braćmi. To nie jest naturalne. Już samo to co robimy jest źle przyjmowane przez społeczeństwo – wydawało mi się, że mówię coraz ciszej.
- Kocham cię więc nie chciałem aby coś takiego nam przeszkodziło – Choi dotknął mojej dłoni, a ja, pomimo że chciałem, nie mogłem jej odsunąć i zakończyć tego wszystkiego. 

- Później dowiedziałem się, że moja matka przyjechała do kraju z Europy. Zakochała się w naszym ojcu. Przeżyli kilka upojnych chwil, nie chciałem w to jednak wnikać. Niestety miał wtedy żonę, matkę Minho. Zdradzał ją z moją mamą, podczas gdy ona nie miała o tym pojęcia – Tae czuł jak jego powieki mu ciążą i coraz trudniej mu się skupić. Nie przestawał jednak ściskać dłoni kochanka. Kibum przysłuchiwał mu się uważnie, chłonąc każde jego słowo. – Mieszkała w mieście, które należało do niego. Zaszła w ciążę, którą przez długi czas ukrywała. Kiedy wyszło na jaw, udawał cudownego ojca i kochanka. Zajął się nią i dbał o jej zdrowie a kiedy się urodziłem nadal grał. Kiedy skończyłem trzy lata wywalił nas na północ. Najwidoczniej mu w czymś wadziliśmy. Do dnia dzisiejszego nie wiem czemu to zrobił. – Rudzielec zrobił niezadowolony dzióbek, zerkając na Key. W sumie co jakiś czas to robił, chcąc sprawdzić czy ten go w ogóle słucha. – Minho kiedy był młodszy był bardzo ciekawskim dzieckiem i podążał wszędzie niezauważony za ojcem. Wtedy też mnie zobaczył. Nasze spotkanie w lesie oczywiście było całkowicie przypadkowe. Najwidoczniej los chciał nas znowu połączyć. – Taemin uśmiechnął się blado. 

- Czyli w końcu zaakceptowałeś to, że jesteście braćmi? – dopytał blondyn, przechylając delikatnie głowę w bok. 

- A jak mogłem nie zaakceptować? Kocham go i nigdy nie byłaby to miłość jak u braci. 

- Rozumiem to… - odparł Kibum, a jego usta wygięły się w subtelny uśmiech. Wstał z miejsca, aby objąć przyjaciela. Blondyn wyjął igłę z żyły chłopaka. Ten chciał już zaoponować, key mu jednak nie pozwolił. Ucałował go w czoło, a powieki wilkołaka stały się nagle niezwykle ciężkie. Opadł głową na łóżko kochanka, nadal trzymając jego dłoń. 

Blondyn podłączył nową kroplówkę z krwią, starą zabierając ze sobą. Podejrzewał, że to za mało tej życiodajnej cieczy dla Minho, nie mógł jednak pozwolić Taeminowi więcej z siebie wycisnąć. 

- Onew, mam pytanie – Kibum wszedł do salonu, gdzie szaman właśnie porządkował rozwalone na podłodze książki. Jinki uniósł głowę, rzucając chłopakowi pytająco spojrzenie. – Czy jeśli podasz mu inną krew, niż ta jego, wtedy coś się stanie? – dopytał. W tym momencie wszedł wampir zwabiony głosem kochanka niczym kot kocimiętką. 

- Nie, po prostu zneutralizuję niechcianą grupę. 

- Beż żadnych konsekwencji?

- Bez konsekwencji – przytaknął mu szaman, zaciekawiony co też blondyn wymyślił. Nie chciał jednak wnikać uznając, że to jego sprawy. I cokolwiek chce zrobić – chce pomóc. 

- Kibum, co ty kombinujesz? – dopytał wampir, zaniepokojony tym błyskiem w oku kochanka. Key uśmiechnął się do niego szeroko, może i nieco szatańsko? 

- Naprawiam swoje błędy – odparł lakonicznie, niewiele tym samym mu wyjaśniając – Zaufaj mi – dodał, widząc niepewny wzrok kochanka. Podszedł do niego, aby ucałować go szybko w usta. Po czym pokierował się z niemal całkowicie zużytą kroplówką z krwią do piwnicy. 

Wcześniej to wnętrze wywoływało u niego niepokój, teraz jednak uznał je za bardzo gustowne. 

Blondyn wyszukał jakieś wielkiej, kamiennej misy. Sprawdził czy jest dokładnie wyczyszczona i ku jego szczęściu była. Jednak mógł się spodziewać czegoś innego po pedantycznym Onew? Poszukał jeszcze ostrza i jednym skinieniem dłoni zapalił wszystkie świece w pomieszczeniu, rozświetlając je całe. 

Naciął swój nadgarstek, przytrzymując ranę dłonią. Przysunął dłoń nad misę i dopiero teraz pozwolił krwi obwicie ściekać do środka. Wiedział już, że nie umrze. Przynajmniej miał nadzieję, iż nic w tym aspekcie się nie zmieniło. 

Kiedy kamienna miska była wypełniona po brzegi, obwiązał ranę materiałem. Czuł nieprzyjemne pieczenie w nadgarstku przy każdym ruchu. W tym momencie liczyła się jednak każda stracona minuta. Nie przeciągając dłużej, sięgnął po kroplówkę z krwią Taemina.

Chwilę jeszcze wpatrywał się w czarną jak smoła ciecz, która była jego krwią, nim dodał do niej szkarłatną posokę wilkołaka. Wystarczyło kilka kropel, aby substancja w misie zmieniła zabarwienie na czerwoną. 

- Niech to się uda… - mruknął pod nosem, biorąc w dłonie naczynie, kierując się z nim w stronę sypialni. Trzymał kciuki aby jego plan wypali, bo jeśli się nie uda wtedy któryś w jego przyjaciół zapewne umrze…. 
______________________________________________________
 Znowu skończyłam pisać rozdział strasznie późno... W sumie miałam w nim umieścić jeszcze nasze aniołki, ale uznałam, że nie uda mi się więcej napisać, bo powieki mi się już zamykały. 
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, bo ja sama jestem do niego średnio przekonana. ;< 
Jednak serce moje sie raduje kiedy widzi tylu nowych czytelników ^^ Bardzo wam wszystkim dziękuję <3 
Kolejny rozdział standardowo za tydzień. Postaram się z nim wyrobić dla was. 
A teraz pozostaje mi podziękował za wszystkie poprzednie komentarze i rzucić udanej niedzieli~!  

22 komentarze:

  1. Dodałaś! <3 Jak zwykle świetnie i postawa Key *.* Jeju, jaki on jest słodki :) Ale Minho nie umrze, prawda?:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... to czy Minho umrze zależy tylko i wyłacznie od mojego humoru tego dnia ;3 Z resztą kto mówi, że to Minho umrze? Równie dobrze może zginąc Taemin :D Ale aż tak despotyczna chyba nie jestem... :3

      Usuń
  2. Świetnie, że dodałaś rozdział tak szybko. :D
    Z mojej "teorii" sprawdziło się tylko to, że mieli wspólnego ojca, zaskoczyłaś mnie! (Oczywiście pozytywnie) :D Mam nadzieję, że Kibumowy plan się powiedzie. XD
    Pozdrawiam i życzę dużo weny i bardzo dużo czasu.
    Katsumi~
    PS: Nie padnij nam od tego ciągłego przepracowywania się. :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się zawsze dodawać tego samego dnia, bo nie lubię się spóźniać. No chyba, że to projekt do szkoły xd
      Dobrze, że reszty nie przewidziałaś, inaczej byłoby nudno xd
      A co do przepracowywania się... jak to mówią - będę miała czas na odpoczynek po śmierci ^^ caaałą wieczność, że tak powiem xD

      Usuń
  3. Jakie średnie. Dla mnie jest jak zwykle wspaniałe. <3 Key zdominował Jonga i swoją drogą jestem ciekawa jak nasz wampirek będzie się czuł pieprząc kogoś znacznie ważniejszego w hierarchii. Oczywiście nie miałabym nic przeciwko zmianie na KeyJong, ale tutaj sobie tego nie wyobrażam.
    Uwielbiam to nowe wcielenie Key. :3 W końcu pokaże swoją siłę i potęgę! Jestem pewna, że bez problemu uratuje Minho, bo w końcu jest się tym "namiestnikiem Boga". Nie mam pojęcia czy to właściwe określenie, ale w tej chwili nie umiem inaczej nazwać tego powiązania. Potrafi nawet wnikać w myśli i uśpić naszego Taesia! Cool! Ta jego nowa strona jest genialna! <3 Jestem ciekawa, kiedy ujawni Jongowi coś więcej o sobie, bo rozumiem, że zabarwił krew na czerwono, by nikt nie zobaczył jej koloru i nie zadawał pytań. Jongi musi go zaakceptować - bo w końcu miłość jest najważniejsza a lepiej nie popełniać błędów Uzjela - ale na pewno przeszłość ukochanego będzie szokiem.
    No i historia 2Mina. Wow. Skoro Minho od początku wiedział o łączących ich więzach krwi, stawia go to w dosyć dziwnym świetle. Ma szczęście, że Tae wybaczył mu ukrywanie prawdy i świadome kochanie się z własnym bratem. No ale gdyby na początku wyznał prawdę, na pewno ich relacje potoczyłyby się zupełnie inaczej, a tego byłoby szkoda... Jednak są idealnie do siebie dopasowani i muszą być razem.
    Już nie mogę się doczekać kolejnego pojawienia się aniołków i przede wszystkim większej ilości potężnego Kibuma. Nich pokaże swoją moc i władzę!
    Hwighting! Jestem pewna, że kolejny rozdział będzie równie cudowny. <3 W końcu wszystkie twoje dzieła właśnie takie są. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w mojej głowie, to wszystko tak no.. płynnie sie przelewa i płynie i tworzy sie i kreuje a kiedy zaczynam pisac to to.. oj, okey. Dobrze, że się podoba xD
      W sumie nie planowałam żadnego seksu jongkey, ale jak tak wspomniałaś o dominującym Kibumie w zwiazku i tym jak jonghyun bedzie sie czuł pieprząc go... aż mi narobiłaś ochoty xd ,
      "namiestnik boga " to dość dobre określenie. Podoba mi się <3
      Co do krwi to i ty masz trochę racji i Marta ma trochę racji. I tak w sumie wszyscy już wiedzą kim jest Kibum. Zwłaszcza Onew, który przecież żył już w tamtych czasach. A ujawni.. no niedługo, bo i całe opowiadanie niedługo się skończy ;<
      Hm... kto wie, może nawet Minho jeszcze bardziej podniecało to, że Tae jest jego bratem? :3 Ktooo wie. Gdyby wyznałby to na początku, pewnie Taemin przerażony by się wycofał.
      Jej, ty, która nie przepadasz za 2mni, mówisz, że są idealnie dopasowani <3
      No i miło mi po twoich słowach pochwały~! Aż się czuję o wiele bardziej dowartościowana. Co w sumie mi sie przyda po 3 godzinach rysunku i malarstwa, po których swego czasu czuję się zgwałcona psychicznie.... wiem, ze dziwnie to brzmi.

      Usuń
  4. Awwwwwww historia 2mina ♡ ją tam do kazirodztwa homoseksualnej nic mękę mam (to chyba po ouranie XD ) właściwie to domyślałam się że to taemin będzie tym lewym jezelinwiesz co mam na myśli.
    Wybacz że tak krótko ale jestem na tablecie ♥
    Hwaiting ! ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Levi, błagam, oświeć mnie. Jak na tablecie zrobić te serca, bo męczyłam się z tym i w końcu nie wiem? :C
      ~Katsumi.

      Usuń
    2. Och, też czytałaś/oglądałać Ourana? Hikaru i Kaoru są boscy <3 Chyba tez od nich udzieliła mi się miłość do kazirodczych związków homoseksualnych....
      I tak, rozumiem co masz na myśli mówiąc, że Tae jest tym lewym. W sumie to Tae zazwyczaj jest ten bardziej pokrzywdzony ;<

      Usuń
  5. Uhuhuhuhuuu~ Wspaniałe ! Jak zobaczyłam rozdział to aż pisnęłam z zachwytu a moja mama się prawie obudziła... Anyways moja opinia jest taka żee.... Saranghae Unni~♥ To całe opowiadanie od 1 rozdziału aż do 19 jest boskie! Nie mogę się tobą nadziwić! Jesteś moim patronem xD
    Życzę duuuużo weeeeeeeeeeny~♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie chce mieć na sumieniu twojej niewyspanej mamy xD Ale w sumie taka reakcja mnie cieszy~~!
      Hahaha, nigdy nie byłam niczyim patronem.. To nowe doświadczenie <3
      Dziękuję za tak miłe słowa ~♥

      Usuń
  6. Okej... wiedziałam, że warto było czekać :D
    Tqk sobie myśle, ze w sumie to u wilkołaków kaziroctwo nie jest czyms az tak niezwykłym... przeciez sa zwierzętami w duzo wiekszym stopniu niz ludzie, wieeeec ;]
    Kurde, nie bardzo wiem co tym razem napisać. Jakos tak chyba wczoraj przy pisaniu stracilam wszelkie poklady slownictwa... hahha
    Dobrze, ze Kibum wciaż jest tym ciepłym, lekko ciapowatym chłopakiem :D aczkolwiek gdyby charakter mu się zaostrzył to bym nie narzekala ;] Lubie wyraziste postaci i tu chyba mimo wszystko moim ulubieńcem jest Uzjel ^^ Mroczny, po przejsciach, twardo stapajacy po ziemii... moglby podzielic sie pewnymi cechami z Key ^^
    Onew to taka ich pielegniarka ^^ troche pieprznięta ale wciąż hahha wybacz to durne porownanie, ale tak mi sie skojarzylo przez ta jego piwnice i zioła i inne takie :p
    Brakuje mi kruków... zawsze zwiastowały najbardziej dynamiczną i zaskakaującą akcję czyli to, co tygryski lubia najbardziej <3 w sumie to jestem ciekawa czy Uzjel w ciele Kibuma czasem nie namiesza troche w ich powoli stabilizujacym sie zyciu... ;]
    No Jongowi nalerzy sie medal, bo tak dobrze zniosl przemiane ukochanego ^^ ja to bym uciekla z krzykiem! Hahhahahah ewentualnie obłąkanczym smiechem, ale nie wazne xd
    Historia 2mina mnie poruszyła i dobrze, ze Minho zabil ojca. Takich dupkow powinno sie tępić xd ale skoro on zostal teraz Alfą tzn, ze poludniowi nie maja "wladcy"? O.o taki samopas? U wilkow? Toż to chaos musi byc! Hahhaha
    Ech... wybacz mi brak polskich znakow i wszelkie błedy, ale pisze w przerwie pomiedzy matmą a biologią i łaciną :/ mam nadzieje, ze nie wyszedł z tego bełkot :P
    Weeeny! ♡
    XOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, zaraz tak długo znowu nie trzeba czekać. Mi tydzień tak szybko mija, że nagle uswiadamiam sobie w piatek, że juz prawie weekend, a ja nie mam rozdziału... xD No ale w plastyku człowiek nie ma życia. ;<
      Niby masz rację, że kazirodztwo nie powinno byc az tak źle postrzegane. Mimo to żyja w bardziej współczesnych czasach, tym samym sa bardziej udomowieni. [ dziwnie to brzmi xD ]
      Oj, charakter mu sie zaostrzy wraz z kolejnymi rozdziałami. Teraz po prostu za bardzo martwi się o przyjaciół i niepokoi się tym co czuje do niego Jonghyun.
      Oj, czemu zaraz durne? Ja sama uważam, że nasz onew jest tutaj lekko "pieprznięty". W końcu ma około tysiaca lat i no... jest szamanem. Ci gadają z duchami i innymi stworzeniami wiec mają prawo być nieco pieprznięci xd
      Zdradzę ci, że kruki nie zniknęły, nadal są i jeszcze będą miały pewną istotną rolę ;3 Więcej jednak nie powiem * zasuwa usta na niewidzialny suwak *
      To jest tak, że południowi nie maja tylko jednego Alfy. Jest kilka miast, gdzie jest wyznaczony jeden Alfa, który rzadzi danym terenem. Zapewne po zniknięciu Minho, który był ich alfą, przyszedł inny i zajął się miastem.
      Biedna, tyle miałaś roboty ;< Mam nadzieję, ze cie to nie wykończyło <3

      Usuń
  7. Woooooooooooooooooooow.
    Ja chcę już dalej bo to jest genialne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaka niecierpliwość~! Już tylko 5 dni i będzie dalej. ;3 mam nadzieję, że bedzie równie ciekawie dla was ^^

      Usuń
  8. Moim zdaniem to i lepiej, że nie dodawałaś tutaj żadnych aniołków, bowiem cały rozdział skupia się na Taeminie i Minho, a dodatkowe akcje, no... trochę by to popsuły moim zdaniem. ;) A no i jest naprawdę wspaniały, jak każdy inny. :*
    Czyli mają wasalnego ojca, a raczej mieli. W sumie później tak podejrzewałam, że nie mogą mieć wspólnej matki, bo prawdopodobne byłoby to, że byliby razem i dodatkowo z pełną krwią braterską, czy jak to się tam pisze. Chociaż zawsze istniałaby opcja, że jeden mieszkałby z tym samym ojcem, albo... Jezu, nie rozciągam tego, b gorzej zagmatwam tutaj i nie będziesz wiedziała o co mi chodzi, a ja w ogóle haha...
    Nie no spoko, Taemin przez tyle lat żył w niewiedzy, że ma brata o czym wiedział Minho i jego matka. Nie wiem czemu, ale czuję pewne zawiedzenie i.. złość? Iż jego rodzicielka o niczym mu nie powiedziała? Jednak z drugiej strony w jakimś sensie to rozumiem. Podejrzewam, ze bała się mu o tym powiedzieć skoro z Taemina było takie ziółko. Zapewne zaraz miała domysły iż ten - nie zważając nawet na fakt iż jego brat był z innej wytacha i do tego tej , wredniejszej. xD- zacząłby go szukać z ciekawości jego istnienia. Tak podejrzewam, że jego ojciec wyrzucił go i jego matkę z watahy ponieważ jego żona mogłaby coś podejrzewać, bowiem trzyletnie dziecko przecież bez problemu już potrafi powiedzieć słowo ,,tata'' No chyba, że są wyjątki. xD No tak, mógł pan Choi myśleć, jakie mogą być konsekwencje, poprzez wkładanie swojego przyjaciela tam, gdzie nie trzeba, mając kochającą żonę u boku... No cóż, facet to facet, a oni przeważnie myślą swoim penisem, nie mózgiem. No, ale nie ważne.
    Zaparłam dech w piersi i przyrzekam na swoje rysunki, że moje oczy zaczęły się pokrywać łzami, gdy czytałam moment, kiedy ci słyszy przynieśli ten sztylet. Mimo w jednym z wcześniejszych rozdziałów było wspomniane, że Minho zabił ojca Taemina (jedna nie swojego i tu ukryłaś tą ich tajemnicę, lisie. ;P) to i tak bałam się, że nagle obrót akcji się zmieni i Minho zabije zapewne siebie, bądź Tae ,a potem siebie. Głupia ja! xD Te morderstwo było w sumie na swój sposób romantyczne i nie wiem czemu, ale ich romans kojarzy mi się trochę z Romeo i Julią, mimo iż tu zginął ich ojciec, nie oni. :D
    Nie wiem czy dobrze zrozumiałam co do tej krwi, ale to jest tak, że kiedy Key skroplił parę kropli krwi Taemina do misy z tą swoją, to ta jakby przemieniła się w tą samą jaką ma Taemin? oO Bo na to by wyglądało, moim zdaniem oczywiście. Kurdę, mam nadzieję, że dobrze to wytłumaczyłam, bo moje rozumienie w takich sprawach jest wręcz katastroficzne. XD
    Pozdrawiam i nie mogę doczekać się kolejnego~~! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba masz rację. Przynajmniej nastęny rozdział zacznę mocnym akcentem aniołków. Mam nadzieję, że mnie za niego nie znienawidzicie, bo cóż... Z reszta zobaczycie xD
      Znaczy pokrótce rozumiem o co ci chodzi. Owczem, mogli mieć oboje rodziców wspólnych, ale wtedy bym chyba zrobiła tak, ze owszem , najpierw urodził się Minho albo po narodzinach Tae coś by sie stało miedzy rodzicami i matka by uciekła razem z Taeminem... okey, nie gdybam xD
      Nawet lepiej, że mu nie powiedziała, bo wtedy na pewno poleciałby go odnaleźć i nie byłoby naszego uroczego 2mina w kazirodczym zwiazku <3
      Tak, twoje przypuszczenia co do zachowania ih ojca jest prawdopodobne, nawet bardzo. W końcu gdyby ktoś się dowiedział o romansie miałby przesrane, że tak nieładnie powiem. Oj no, gdyby nie wkłądał tam gdzie nie trzeba, wtedy nie byłoby Taemina. Są więc jakieś plusy tej sytuacji xD
      Oj, głupia Marta! Jakby zabiłby siebie i Tae to raczej nie doszliby do tego momentu w historii? xD Ale rozumiem, że są czasem emocję i myśli które same nachodzą do głowy i nam mącą, pomimo że znamy scenariusz. xd
      Jak wspomniałam u Datenshi, i ty i ona miałyście racje co do krwi. Zabarwił ją aby nie było widać, że jest czarna oraz dlatego, że po dodaniu krwi Taemina jest możliwość , ze się połączą. Co prawda sam Kibum nie wie czy to zadziała, ale no.. nie maja już zbyt dużo możliwosci, a on może sobie pozwolić na odsączenie niewielkiej ilości, bo i tak nie umrze ;3
      A twoje rozumowanie w takich sprawach jest bardzo dobrze ^^

      Usuń
  9. Od razu uprzedzam, ze kolejny raz komentarz będzie o dupę rozbić, ale jestem po 10 godzinnym maratonie nudnych wykładów i ćwiczeń, więc mam totalny mindfuck -.- ach, dziewczyno, ciągle mnie zaskakujesz! Okay, Taemin i Minho to bracia... bardziej pokomplikować to sie chyba nie dało ich już tak niełatwej sytuacji. Jeszcze Kibum z tymi swoimi czarami, no ja mam nadzieję, że to zaklęcie, czy to co tam robił zadziała, bo jeśli nie, to go zatłukę! Brakowało JongKey, chociaż o mnie za mnie jakoś nie odczułam ich nieobecności w tym rozdziale, fajnie, że oddałaś głos 2minowi xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuje, ja co prawda miałam tylko 9 godzin, w tym dwa w-f. Na którym swoją drogą najpierw dostałam kijem od unihokeja w łeb, a potem stałam na bramce w ręcznej i jeśli wstanę jutro to będzie cud...
      Wiesz... mogłam jeszcze bardziej skomplikować ich życie. Oj mogłam, i nawet mnie korci aby to zrobić xD Ale nie mogę już im tego robić. ;<
      Haha, powodzenia życze, Trochę ci zajmie zabicie go xD
      JongKey jeszcze nadrobi no i to cie zapewne ucieszy - pojawi się o wiele więcej luhana wraz z drugim aniołem ;3

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. ow, wow, wow, wow! Jestem w wielkim szoku! Przeczytałam to opko w jednym dniu. I nocy, gdyż pisząc ten komentarz skapnęłam się, że jest już prawie 4 nad ranem! O.O ta historia stała się częścią mojego życia , cząstką mnie, za co jestem Ci niezmiernie wdzięczna :-) Nie dość, że zawarłaś w niej moje dwa ukochane paringi z SHINee to jeszcze TAKA historia! Oryginalna kolejny, świetnie napisana , pełna emocji i uczuć . Jednym słowem GENIALNA!!!

    Zdecydowanie CZEKAM na kolejny odcinek! ;D 

    BuŹka! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mam nadzieję, że nie miałaś dzisiaj nic ważnego do zrobienia i nie musiałaś wstawać wcześnie rano ;3
      ja jestem z kolei wdzięczna, że ażtak moja opowiadanie się spodobało i wywarło na tobie taki wpływ. I dobrze, że 2min i jongkey to twoje ulubione paringi, bo głównie o nich piszę ^^
      No i oczywiście witam cię <3

      Usuń