poniedziałek, 29 lipca 2013

Strach ma wielkie kły - Rozdział 12



Wróciłam! Tęskniliście? Wiem, że jestem trochę później niż mówiłam, ale miałam problemy z betą. W końcu przyjaciółka się tym zajęła. Jednak to jej pierwszy raz, więc w razie co przepraszam w moim i jej imieniu.

_____________________________________________________________________________________________


Rozdział 12

 Bywają takie dni, kiedy człowiek budzi się z przeświadczeniem, że zdarzy się coś dobrego. Z takim właśnie uczuciem obudził się Kibum i trwał w tym przekonaniu aż do wieczora, kiedy to jego miły wieczór w towarzystwie Jonghyuna przerodził się w kolejny horror. Naprawdę chciał, aby chociaż jeden dzień był przepełniony zwykłością. Chciał poczuć się jak normalny człowiek, nieotoczony tym całym paranormalnym gównem. Nie liczył na wiele, naprawdę. Jedynie przyjemny wieczór z facetem, który mu się podoba, wspólne tańce i spędzanie czasu., potem wrócić z nim do domu, zaprosić na kawę i wypuścić dopiero po śniadaniu następnego dnia…
Niestety, los jest przewrotny, a on musiał być naprawdę złym człowiekiem w poprzednim wcieleniu. Chcąc to mieć za sobą, puścił ramię Jonghyuna, do którego był uczepiony odkąd tylko weszli do mieszkania.
Garnek na kuchence bulgotał a pokrywka podskakiwała co jakiś czas pod naporem ciśnienia. Key słyszał, jak jego serce łomocze w piersi ze strachu.  Złapał za szmatkę z umywalki unosząc gorącą pokrywkę.
Krzyk uwiązł mu w gardle. Czuł jak całe zjedzone śniadanie podchodzi mu do gardła. W ekspresowym tempie znalazł się nad zlewem, wymiotując resztkami posiłku. Nie był pewien, kiedy Jonghyun znalazł się przy nim. Tak samo nie zarejestrował momentu, w którym jego ciało stało się bezwładne a on osunął się w ramionach bruneta.
Jong ułożył blondyna na kanapie w salonie wracając do kuchni, w której nieprzyjemnie pachniało starym, przypalonym mięsem. Z obrzydzeniem spojrzał do garnka wyłączając przy okazji gaz. Z wnętrza rondla wpatrywała się w niego para oczu, częściowo wytopiona przez wysoką temperaturę wody. Do tego skóra była mocno zdeformowana. Ignorując pieczenie zanurzył dłonie w wodzie, wyciągając głowę.
Nie wiedział, co za psychopata, może porwać dziewczynę i ją torturować aby następnie żywcem uciąć jej głowę i ugotować na kuchence nieznajomego. Z drugiej jednak strony, sprawdza na pewno miał jakiś powód aby to zrobić. W ciągu sześciuset lat życia Jonghyuna nauczył się jednego - ludzie nie robią czegoś bez powodu. O ile dziewczyna mogła być przypadkową ofiarą, o tyle ktoś, zdecydowanie ktoś, chciał zastraszyć Kibuma. 
Jong niechętnie przysunął twarz do tej trzymanej w dłoniach. Z oczodołów wychodziły pojedyncze nitki mięśni, a oczy nadal pływały w wodzie. Ten kto to zrobił miał wprawę. Cięcie na kręgu szyjnym było szybkie i mocne. Bez zbędnego zawahania, co świadczyło, że morderca był wyrachowany i nie pierwszy raz zabijał. W głowie oraz garnku wampir nie wyczuł nawet odrobiny krwi, co oznaczało, że ta została spuszczona wcześniej.
Brunet posprzątał w kuchni, zakopując dziewczynę w ziemi, z dala od mieszkania Kibuma. Kiedy wrócił, blondyn nadal leżał nieprzytomny na kanapie, a on sam zajął się przeszukaniem domu, aby przypadkiem Key nie odnalazł dłoni w szafce albo tułowiu kobiety w łóżku. Brak krwi w ciele ewidentnie utrudniał Jonghyunowi pracę. 
Kiedy cały dom został przetrząśnięty, Jong przysiadł obok Key chwile bijąc się z myślami. W końcu podjął najlepszą i najsłuszniejszą według siebie decyzję. Wziął blondyna na ręce i opatulając kocem wyszedł na zewnątrz. Zagapił się przez chwile na drzewo. Zwykle w tym momencie zostawał okrakany przez stado ptaków. Tych jednak nie było nigdzie w pobliżu, co dodatkowo stresowało Jonghyuna, który był równie zagubiony i przerażony co sam Kibum.

***

Kibum zacisnął dłonie na aksamitnym prześcieradle nie mając siły, czy raczej odwagi, otwierać oczu. Bał się, że jeśli to uczyni, zacznie się kolejny okropny dzień pełen przykrych sytuacji. Nadal liczył, iż to co zobaczył we własnym mieszkaniu jest tylko kolejnym durnym snem, wymysłem jego wybujałej wyobraźni. Niestety, wyraźne rozmowy w salonie rozwiały jego przypuszczenia.
- Miała na imię Jessica. Jej pracodawca zgłosił wczoraj, że nie przyszła do pracy od kilku dni. Mieszka sama, więc nikt inny nie zgłosił jej zaginięcia wcześniej. – Minho przeglądał notatki, które przygotował mu jego asystent. Taemin siedział na kanapie z miną przybitego psa i kubkiem ciepłej herbaty. Pomimo, że jego samego niezbyt dotyczyło wszystko, co się ostatnio działo, odbijało się to na jego zdrowiu i psychice.
- Znaleźliście resztę? – tym razem Jonghyun zabrał głos, chodząc w kółko po pokoju. Oboje z Taeminem pokręcili przecząco głowami. Pomimo usilnych starań nie mogli nic wyczuć. Specjalnie udali się do mieszkania kobiety chcąc uzyskać i zapamiętać jej zapach. Mieszkanie jednak było doszczętnie sprzątnięte, jakby co najmniej nikt tam nigdy nie mieszkał. Po telefonie Jonghyuna, Tae od razu przybiegł do jego mieszkania a Minho wędrował po lesie licząc, że wyczuje zapach gnijącego ciała lub resztki krwi. To jednak również nie przyniosło żadnych efektów.
Zapadła między nimi cisza, przerywana jedynie szelestem kartek, które przeglądał Minho. Taemin chciał zabrać głos, gdy naglę  ciszę przerwało skrzypienie drzwi. Key wyglądał niczym cień człowieka, którym był dawniej. Wielkie wory pod oczami i zmęczone spojrzenie, oraz niepokojąco jasna, niemal szara skóra. 
Młodszy wilkołak uniósł się z miejsca, podobnie jak pozostała dwójka. Blondyn podszedł do nich powoli, od razu stając przy Jonghyunie, który objął go opiekuńczo ramieniem. Kibum uczepił się jego koszuli, zaczynając się delikatnie trząść. Czuł się jednak bezpiecznie przy wampirze, pomimo , że instynktownie powinien przed nim uciekać. Jong był jednak niezwykle opiekuńczy i czuły. Do tego miał dla niego cierpliwość i okazywał swoje wsparcie w momencie, kiedy Kibum najbardziej tego potrzebował.
Jong posadził chłopaka na fotelu, przykrywając jego ramiona kocem. Tae podał mu ciepły kubek z uspokajającą herbatą. Kibum przyjął ją z wdzięcznością, lecz nie miał jednak siły wykrzywić ust chociażby w imitację uśmiechu.  Spojrzał przy tym na bruneta, który ponownie począł przechadzkę po pokoju.
- Kibum, masz jakąś rodzinę, prawda? – dopytał, kucając nagle przy fotelu chłopaka, patrząc na niego bystrze. Blondyn kiwnął głową, zaciskając palce na kubku.
- Moi rodzice mieszkają w Dallas. – odparł pewnie pomimo, ze chwilę mu zajęło przypomnienie sobie miejscowości. Dopiero kiedy Jong wspomniał o jego bliskich, zdał sobie sprawę jak dawno ich nie odwiedzał ani nie dzwonił. Jednak wbrew pozorom życie w Noma zajmowało cały jego czas do tego stopnia, że nie miał czasu myśleć o rodzinie.
- Myślisz, że mógłbyś pojechać do nich na jakiś czas?
- Jong! – Taemin uniósł się z kanapy, patrząc z niedowierzaniem to na jednego, to na drugiego. Nie mógł sobie wyobrazić, aby Kibum wyjechał i był z dala od niego…
- Uspokój się. – warknął od razu Jonghyun, na co Minho podniósł wzrok znad papierów, chcąc w razie potrzeby bronić kochanka pomimo, iż uważał, że to dobra myśl wysłać chłopaka z dala od tego miasteczka. – Key wyjechałby na jakiś czas, póki ten cały cyrk się nie skończy. Nieodpowiedzialne byłoby pozwolić mu tutaj zostać.
- Ale.. – Tae spojrzał przerażony na Key. Bał się rozłąki z Kibumem, bo to on otoczył go opieką, kiedy tylko przyjechali z Minho do tego miasteczka. Zaraz po szatynie, Key był najważniejsza osobą w jego życiu. Ważniejszą czasami nawet od biologicznej matki.
- Taemin, usiądź. – Starszy wilkołak złapał za dłoń kochanka, ciągnąc go z powrotem na kanapę. Tae wiedział już, że znajduje się na straconej pozycji.
- Zadzwoń do nich, dobrze? – poprosił Jonghyun, który zdawał się ignorować w tym momencie wszystko inne, co nie było jego uroczo pachnącym Kibumem. Blondyn kiwnął głową wyciągając komórkę, którą miał w tylnej kieszeni. Wybrał od razu numer do domu. W słuchawce jednak, zamiast dobrze wszystkim znanego sygnału, rozbrzmiał głos automatu, który oznajmił mu, że numer nie istnieje. Key zmarszczył brwi, odsuwając od siebie słuchawkę, wpatrując się w nia zagubiony.
- Pewnie usunęli telefon domowy – mruknął, chcąc w to wierzyć. Z nową nadzieją wybrał numer do matki, jednak kiedy ten okazał się tak jak poprzedni nie istnieć, zaczął panikować. Ręce zaczęły mu się trząść, kiedy wybierał numer ojca.
- Spokojnie – odparł Jong łapiąc za wolną dłoń chłopaka i głaszcząc jej wierzch. Key kiwnął głową i odetchnął w duchu, kiedy okazało się, że jest sygnał.
- Słucham? – po drugiej stronie telefonu rozbrzmiał pewny, męski głos. Kibum uśmiechnął się szeroko, ściskając mocniej telefon w dłoni.
- Tato, słuchaj wiem, że dawno się nie odzywałem, ale…
- Kim ty jesteś? – mężczyzna wtrącił się w połowie wypowiedzi chłopaka. Brzmiał na oburzonego i zaskoczonego, co utwierdzało Key w fakcie, że ten nie żartuje.
- Kim Kibum… twój syn? – odparł niepewnie, patrząc na Jonghyuna, który ścisnął mocniej jego dłoń.
- Ja nie mam syna. Musiałeś pomylić numery – odparł pewien siebie głos nieznajomego.
- Odkąd ma pan ten numer? – zapytał Key,  a głos zaczął mu drżeć od powstrzymywanych emocji.
- Od jakiś siedmiu lat. Jeszcze jakieś pytania? – mężczyzna po drugiej stronie zaczął wydawać się coraz bardziej rozdrażniony, dlatego Key nie chciał już się więcej narzucać i zakończył rozmowę, wczesniej pytając o godność mężczyzny. Jednak to również się nie zgadzało. Spojrzał od razu na Jonghyuna, który wydawał się równie przejęty, jak blondyn.
- Nic z tego nie rozumiem. Przecież dzwoniłem do nich. Do taty, rozmawiałem z nim wcześniej. – Tae, Minho i Jong spojrzeli na siebie, po czym wszyscy spojrzeli na Key. Blondyn jednak utkwił uparcie wzrok w telefonie, licząc, że ten mu wszystko wyjaśni.
- Key, kiedy przyjechałeś do tego miasta? – zapytał jonghyun, wstając z klęczek, aby stanąć obok blondyna. Kibum prychnął cicho, jakby to było najgłupsze w tym momencie pytanie. Kiedy jednak zastanowił się nad tym chwilę, doszedł do wniosku, że odpowiedź, nie jest taka prosta.
- Ja.. nie pamiętam – mruknął pod nosem, marszcząc brwo i próbując się skoncentrować. Nigdy tak na dobrą sprawę nie rozpamiętywał przeszłości. Ona po prostu była. Wydawało mu się, że od zawsze mieszkał w tym mieście. To była naturalna myśl dla niego. Jednak wiedział, przynajmniej do teraz był przekonany, że urodził się na południu kraju, w cieplejszym klimacie. Teraz jednak nic już nie było dla niego jasne, wspomnienia mieszały się i sprawiały, że miał mętlik w głowie.
Jong wyczuł idealnie jego nastrój oraz przyśpieszony puls. Podszedł do niego, kładąc mu dłonie na polikach. Kibum instynktownie chciał się cofnąć, wampir zatrzymał go jednak w mocnym uścisku. Tae i Minho siedzieli dalej na kanapie, obserwując poczynania dwójki mężczyzn przed nimi. Znali na tyle anatomie wampirów, że mogli się domyśleć, iż Jonghyun chce wniknąć do umysłu Kibuma, aby przeszukać jego wspomnienia.
- Proszę, tylko nie panikuj – mruknął brunet, a w tym samym momencie jego oczy rozbłysły złotem. Key spiął się na chwilę, zaraz jednak rozluźnił mięśnie, czując delikatne palce Jonghyuna głaszczące go po poliku. Blondyn kiwnął głową na znak, że może zaczynać, cokolwiek planuje. Ufał mu jednak i wiedział, że wszystko co robi wampir, robi dla jego dobra.
Brunet skupił myśli, próbując wniknąć w umysł chłopaka. Zwykłe, standardowe zaklęcie, z którym nie powinno być większego problemu. Mógł przeglądać i modyfikować nawet niekiedy pamięć ludzi. Niemniej tym razem było inaczej. Kiedy wniknął do umysłu Kibuma, poczuł opór - coś w rodzaju ściany blokowało dostęp i wypychało z głowy Key, jakby ktoś nie chciał aby dowiedział się, co jest dalej, co kryje przeszłość chłopaka. Do tego on sam nie był na tyle biegły w tych sztuczkach, aby móc sforsować tak mocną barierę. Wątpił, aby jakikolwiek wampir to potrafił.
Głowa zaczęła go boleć dlatego nie miał innego wyjścia, jak się wycofać. Pomasował skronie z fascynacją delektując się bólem, którego nie czuł od setek lat. Samo to go przerażało i ciekawiło. Skołowany wzrok Kibuma sprowadził go jednak na ziemię.
- Taemin, umiesz prowadzić? – zwrócił się do rudzielca, który zmarszczył pytająco brwi. Widząc jednak ponaglający wzrok bruneta, kiwnął głową. Po tym drobnym geście wampir rzucił w jego stronę dwa pęki kluczy - jeden mniejszy, zapewne do auta i większy komplet z zawieszkami z kotami. Te rozpoznał od razu jako klucze od mieszkania Kibuma. – Pojedź do mieszkania Key i pomóż mu się spakować.
Tae wstał z miejsca, ponaglony przez Minho. Młodszy wilkołak złapał przyjaciela za nadgarstek bez zbędnych pytań zabierając go do auta stojącego na podjeździe.
- A my chwilę porozmawiajmy. – odparł wampir, odwracając się do szatyna, który na jego słowa odłożył notatki i  pochylając się do przodu, czekał na dalszą część planu, który wyklarował się w umyśle starszego mężczyzny. 

***

- Macie tutaj mapę dróg i prowiant na drogę, koc oraz kilka poduszek. Droga powinna wam zająć około trzech dni. – mruknął Choi, pakując ostatnie rzeczy na tylne siedzenie auta. Zawahał się chwilę nim wręczył wampirowi kluczyki. – Niech zobaczę na nim tylko rysę, a sam się przekonam, czy plotki o waszej nieśmiertelności są prawdziwe – szatyn zmroził Jonghyuna wzrokiem, na co ten wykrzywił jedynie usta w delikatny, nieco kpiący uśmiech.
- Gdybym cię nie znał uznałbym, że cenisz sobie swoje auto bardziej niż Taemina.
- Czasami mam podobne myśli – mruknął rudzielec stając obok kochanka, zerkając co chwilę niepewnie na Kibuma. Blondyn bał się wejść do własnego mieszkania, dlatego całe pakowanie spadło na barki Taemina. Do tego nie wiedział, ile ubrań i jakie będą mu potrzebnedlatego nieco się uspokoił, kiedy wrócił do domu, gdzie Jong wyjaśnił jemu i Key swój plan. Nie był jakoś wyjątkowo skomplikowany. Wampir i Key mieli wziąć samochód Minho z racji tego, że ten był autem terenowym. Jako, że było lato, nie było zbyt wiele śniegu i niemal wszędzie można było dojechać, jednak jedynie dostosowanymi do tego autami.  A czekała ich długa podróż, bo niemal przez pół Alaski. A wszystko to po to, aby dojechać do przyjaciela Jonghyuna, który ponoć ma pomóc Kibumowi odzyskać wspomnienia. Niemniej Taemin martwił się o przyjaciela. Nie tylko o jego zdrowie i bezpieczeństwo przy wampirze ale i jego stan psychiczny. W końcu każdy inny kto by tyle przeszedł już dawno załamałby się psychicznie. On sam nadal nie mógł sobie poradzić z niektórymi zmorami przeszłości.
- Odnajdziemy was kiedy już załatwimy wszystkie sprawy związane z miasteczkiem. – odparł Minho podając jeszcze Kibumowi cieplejsza kurtkę. Pomimo, że nadeszły cieplejsze wiatry, w północy kraju było o wiele chłodniej.
- Jasne. Do zobaczenia – Jong skinął głową, zerkając na blondyna, który siedział już na przednim siedzeniu obok fotela kierowcy. Choi przytaknął mu odsuwając się od wozu, który zawarczał cicho przy uruchamianiu.
Key patrzył za okno, wpatrując się w mijane domy. Czuł się dziwnie, jakby pierwszy raz wyjeżdżał z tego miasta. Zaczął się nawet nieco denerwować i nie zwrócił uwagi, że dłoń mu drży. Jong jednak zauważył to, dlatego złapał wolną dłonią za rękę blondyna, splatając z nim palce. Kibum uśmiechnął się pod nosem opierając głowę o szybę i z większym spokojem wpatrując się za okno.
- Dokąd właściwie jedziemy? – dopytał, kiedy minęli tabliczkę z nazwą miasta i liczbą mieszkańców.
- W okolice rzeki Calville. Mój przyjaciel nam pomoże – odparł, głaszcząc kciukiem bok dłoni młodszego chłopaka. Ten zamruczał jedynie pod nosem przymykając oczy. Wydawało mu się, że pierwszy raz od dawna prześpi się spokojnie bez koszmarów czy uczucia oddechu śmierci na karku.
__________________________________________________________________________________
Ok, jeśli tutaj jesteście to znaczy, ze dotrwaliście do końca. Gratulacje!
Rozplanowałam mniej więcej całą akcję, więc nie powinno być problemów i przerw. Następny rozdział będzie dopiero w następnym tygodniu, chyba, że w tym jeszcze coś wyskrobie.
W odpowiedzi na poprzednie komentarze :
Maknae Star Kto wie… może kiedyś dostanę nagłego oświecenia i jakimś cudem napisze jakiegoś oneshota z OnTae. [ teraz jeśli przyjaciółka to przeczyta chyba mnie prześwieci xd ] Mój Onew nie powinien cię rozczarować, może nawet cię oczaruje :3 No i narysowałam mu śliczny kostium… >D he..hehe, aż się nie mogę doczekać aby wam go pokazać xD
Datenshi189 – ahha, oj nic się nie stało. Przynajmniej miałam się z czego pośmiać xD Ale JongHo, OnJong? .. Boże O_O nienienie, to nie dla mnie.  Ja lubie tak bardziej klasycznie. Drobny i umięśniony xD I nie przesadzaj. Minho też ma świetny abs. Nie tak idealny jak Jonghyun, ale tez bym chętnie pomacała <3 No i jako, że nie przepadasz za Minho ucieszysz się pewnie, że teraz będzie głównie JongKey ~
Marta K – Och, tak doskonale mnie rozumiesz *tuli monitor* I taaak, oczywiście, ze zyją ale się nie ujawniają. Ja tylko czekam aż spotkam takiego Azjatę wilkołaka <3 Tym bardziej, że teraz wciągnęłam się w nowy serial o wilkołakach i po prostu fazuje na nie… ._. To czy Kai i Onew będą ludźmi zależy od osobistego odbioru. ;3 Szczerze, to nadal nie wiem co się stało z krukami, czekam nadal na jakiś genialny przebłysk xD No i chyba ucieszysz się jeszcze bardziej, bo JongKey będzie w następnym rozdziale. Nieco przyśpieszyłam utratę dziewictwa naszego Kibuma <3
Witness. – LuHan jest przy swojej cioci w szpitalu. Tak przynajmniej wszyscy uważają, a gdzie jest naprawdę to nie wiadomo ;3 I niestety nie będzie go jeszcze przez jakiś okres. Ale wynagrodzę ci to kiedyś może jakimś LuKai? Mam chyba nawet kilka na komputerze. I nie ma sprawy, rozumiem jaka jest sytuacja ;x
I_want_youu – To również jedna z moich ulubionych scen. Miałam wielkiego banana na ustach jak to pisałam ;3 Wybacz, ze robie Ci na każdym razem smak na JongKey, teraz jednak już będzie ostrzej, uwierz mi. Zwłaszcza w późniejszych rozdziałach gdzie Key nabierze charakterku :D Niestety na przeszłość 2min trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. ;<
Izabela Yuki – Uf, dobrze, że nie wyszło a’la zmierzch, pomimo że ciężko mi to przyznać, przeczytałam wszystkie części… xD No i oczywiście witam nową czytelniczkę i mam nadzieję, że będziesz zostawiała częściej po sobie ślad ;3
Eunji_gwiyomi – Mimo to widziałam, że je ruszyłaś z czego bardzo się cieszę. I prawda, witness jest w tym świetna :D

Ok, to chyba tyle. Wszelkie zaległości na innych blogach które mi się porobiły nadrobię do końca tygodnia.

To tyle na dzisiaj, dziękuję za wszelkie komentarze  <3

6 komentarzy:

  1. Ja tęskniłam! ciesze sie że napisałaś następny rozdział Weeeeeeny~

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze się pytasz czy tęskniłam? ( w sumie tęskniliśmy XD) No pewnie, że tak! Za twoimi opowiadaniami zawsze i pisze to z czystej szczerości. ^^ Biedny Key, będzie miał teraz traumę co od zaglądania do garnków. To musiało być straszne i aż mi go szkoda. Ja to zapewne dostała bym zawału na miejscy gdybym zobaczyła pływającą tam głowę i gdzieś obok oczy. oO Ciekawe kto może tak chcieć wykurzyć Kibuma z miasteczka? Do tego nagły brak kontaktu z jego rodziną i niepamięć jak długo już siedzi w tym miasteczku. Key kim bądź raczej czym ty jesteś skoro nawet taki Jonghyun nie może pogrzebać w twoich wspomnieniach przez jakiś dziwny opór? Ciekawe czy ten przyjaciel Jonghyuna im pomoże i co ciekawego miedzy nimi się wydarzy w tym czasie. ^^ Ah, nie mogę się doczekać no! Rozdział świetny i jak zwykle tajemniczy i przepełniony lekkim mrokiem. Przyspieszona utrata dziewictwa Key, tak tylko na to czekać! *-* Ah te kruki, zwiały i nikt nie wie dlaczego, nawet nasza twórczyni tego cudnego opka, jednak mam nadzieję, że dowiesz się co się z nimi stało ke ke.
    :D A tak na marginesie: Nie wiem czy masz ochotę, ale pisałaś, że Ci się spodobała moja mini seria shota KeyTae, więc pragnę Cie poinformować, że dodałam 3 część. Piszę to, bo niektórym niby nic nie wyświetliło, że dodałam coś nowego. Nawet jeśli nie wejdziesz i nie skomentujesz to się nie obrażę. :P Jednak fajnie by było zobaczyć twoją opinię. ^^ Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam już wczoraj, a nadal nie komentuję... Czuję się z tym okropnie... Teraz jednak nie pamiętam już dokładnie całości, a była tak świetna, że jakiś płytki komentarz byłby dla niego urazą. Dlatego muszę przeczytać go jeszcze raz i wtedy na świeżo skomentować.^^ Nie zostawię Ci tutaj jakiejś fuszerki, bo na to nie zasługujesz, więc trzeba cierpliwie poczekać do jutra. Kiedy tylko wyślę bratanka na drzemkę, to od razu wrócę do Ciebie. <3 Dzisiaj już nie mam siły, więc wybacz...
    Piszę, bo normalnie gryzło mnie sumienie, że jestem taka niewdzięczna. :P Obiecuję, że przeczytam ponownie i jeszcze dokładniej, po czym ładnie napiszę jakie to jest genialne.^^ Powiem tylko, że było SUPER, ale szczegóły wkrótce.:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz czas na prawdziwy komentarz.^^
      Jezus Maria, to było genialne! Normalnie jem sobie kabanosa, a tu czytam głowa pływa w garnku. :P No świetnie. :P Dobrze, że nie miałam reakcji podobnej do Key.^^ Ma się tę wytrzymałość.
      Swoją drogą świetnie to opisałaś. Te powoli topiące się oczy, cuchnące mięso, rozgotowane gałki. Po prostu mogłam to sobie idealnie wyobrazić. Obraz zawartości garnka miałam całkowicie w głowie. :P Chyba na serio jestem dziwna, ale rajcują mnie takie rzeczy. :P
      Kiedy Key bezwładnie opadł w te umięśnione ramiona Jonga, a później ten niósł go owiniętego w koc... No teraz to już byłam bliska utraty przytomności z nadmiernego wrażenia. ;P To się nazywa super cute wstęp. Hahahaha. Sama wiem, jak to brzmi. Weźmiesz mnie za jakiegoś psychopatę, czy coś, ale tak źle to ze mną nie ma. Jeszcze nie zagrażam reszcie społeczeństwa. :P Po prostu jestem zbolem, który jara się cierpieniem Key. :P
      Moment, w którym Key obudził się u naszych wilczków też wydawał mi się raczej słitaśny. Taki biedny, zagubiony Bummie, wyglądający jak obraz nędzy i rozpaczy, deliktanie wtulający się w ciało Jonga (teraz się zastanawiam jaką nasz wampirek ma temperaturę ciała :P nie wiem czy kiedyś o tym wspomniałaś... Mogłam nie zauważyć...), który czule go obejmuje. Mogłabym teraz umrzeć z tego rozczulenia. :3 Piękny obrazek. :3 Chyba lepiej, by to on zadomowił się w mojej główce niż jakaś rozkładająca się twarz. :P
      W sumie to ten rozdział był całkiem smutny, ale moja chora wyobraźnia uważa go raczej za super słodki. :P Taki już ze mnie dziwny człek. Hehe.^^ No ale, było na prawdę genialnie! Teraz to już zupełnie nie mam pojęcia kim jest Key i co się stało w jego przeszłości. Tyle się działo, że jednym słowem, po prostu masakra. Nie da się tego inaczej określić. Chciałabym wiedzieć kim takim jest Key już teraz, zaraz... Nie wiem jak ja wytrwam do następnego rozdziału... Do tego dochodzi fakt, że autorki to wredne stworzonka, które kochają trzymać biednych czytelników w niepewności i specjalnie opóźniają akcję... Założę się, że po wyjściu 13 części będę jeszcze bardziej sfrustrowana swoją niewiedzą. :P Taki już ten świat, ale wolę byś to ciągłą i opóźniała, niż miała wcześnie zakończyć opowiadanie. :P Super mi się czyta tą historię i nie wyobrażam sobie jej końca.
      No i jestem mega szczęśliwa, że teraz będzie więcej JongKey. *.* Normalnie jesteś okrutna... Teraz to już nie wiem jak wytrwam do następnego rozdziału... Buuu :'(
      Powodzenia i masę weny.^^ Mam nadzieje, że teraz już wybaczysz mi to małe opóźnienie.^^

      Usuń
  4. ach! Cudowne ^^
    Jestem tak bardzo ciekawa, co dalej się stanie ^^
    Mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się szybko, bo ciekawość niemalże mnie rozsadza xd
    HWAITING!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz od dawna czytałam twój rozdział na blogu ^^ no się dzieje, muszę przyznać, że dzieje się. Kibum to już ma totalnie namotane w głowie, ale cieszę sie, że nie odtrąca od siebie przyjaciół, a w szczególności Jonghyuna, za co go podziwiam, sama nie wiem, jakbym sie zachowała na jego miejscu XD ciekawa jestem przeszłości Kibuma, zaskoczył mnie ten telefon do niby ojca.. hm, powiem ci, ze ciekawie prowadzisz fabułę, z rozdziału na rozdział jest lepiej ^^ (btw: po "pomimo" lub "mimo" a między "że" "iż" nie daje się przecinków, a miałaś tak za każdym razem :))

    OdpowiedzUsuń