Wróciłam! Tęskniliście? Wiem, że jestem trochę później niż
mówiłam, ale miałam problemy z betą. W końcu przyjaciółka się tym zajęła.
Jednak to jej pierwszy raz, więc w razie co przepraszam w moim i jej imieniu.
_____________________________________________________________________________________________
Rozdział 12
Bywają takie dni,
kiedy człowiek budzi się z przeświadczeniem, że zdarzy się coś dobrego. Z takim
właśnie uczuciem obudził się Kibum i trwał w tym przekonaniu aż do wieczora,
kiedy to jego miły wieczór w towarzystwie Jonghyuna przerodził się w kolejny
horror. Naprawdę chciał, aby chociaż jeden dzień był przepełniony zwykłością.
Chciał poczuć się jak normalny człowiek, nieotoczony tym całym paranormalnym
gównem. Nie liczył na wiele, naprawdę. Jedynie przyjemny wieczór z facetem,
który mu się podoba, wspólne tańce i spędzanie czasu., potem wrócić z nim do
domu, zaprosić na kawę i wypuścić dopiero po śniadaniu następnego dnia…
Niestety, los jest przewrotny, a on musiał być naprawdę złym
człowiekiem w poprzednim wcieleniu. Chcąc to mieć za sobą, puścił ramię
Jonghyuna, do którego był uczepiony odkąd tylko weszli do mieszkania.
Garnek na kuchence bulgotał a pokrywka podskakiwała co jakiś
czas pod naporem ciśnienia. Key słyszał, jak jego serce łomocze w piersi ze
strachu. Złapał za szmatkę z umywalki
unosząc gorącą pokrywkę.
Krzyk uwiązł mu w gardle. Czuł jak całe zjedzone śniadanie
podchodzi mu do gardła. W ekspresowym tempie znalazł się nad zlewem, wymiotując
resztkami posiłku. Nie był pewien, kiedy Jonghyun znalazł się przy nim. Tak
samo nie zarejestrował momentu, w którym jego ciało stało się bezwładne a on
osunął się w ramionach bruneta.
Jong ułożył blondyna na kanapie w salonie wracając do
kuchni, w której nieprzyjemnie pachniało starym, przypalonym mięsem. Z
obrzydzeniem spojrzał do garnka wyłączając przy okazji gaz. Z wnętrza rondla
wpatrywała się w niego para oczu, częściowo wytopiona przez wysoką temperaturę
wody. Do tego skóra była mocno zdeformowana. Ignorując pieczenie zanurzył
dłonie w wodzie, wyciągając głowę.
Nie wiedział, co za psychopata, może porwać dziewczynę i ją
torturować aby następnie żywcem uciąć jej głowę i ugotować na kuchence
nieznajomego. Z drugiej jednak strony, sprawdza na pewno miał jakiś powód aby
to zrobić. W ciągu sześciuset lat życia Jonghyuna nauczył się jednego - ludzie
nie robią czegoś bez powodu. O ile dziewczyna mogła być przypadkową ofiarą, o
tyle ktoś, zdecydowanie ktoś, chciał zastraszyć Kibuma.
Jong niechętnie przysunął twarz do tej trzymanej w dłoniach.
Z oczodołów wychodziły pojedyncze nitki mięśni, a oczy nadal pływały w wodzie.
Ten kto to zrobił miał wprawę. Cięcie na kręgu szyjnym było szybkie i mocne.
Bez zbędnego zawahania, co świadczyło, że morderca był wyrachowany i nie
pierwszy raz zabijał. W głowie oraz garnku wampir nie wyczuł nawet odrobiny
krwi, co oznaczało, że ta została spuszczona wcześniej.
Brunet posprzątał w kuchni, zakopując dziewczynę w ziemi, z
dala od mieszkania Kibuma. Kiedy wrócił, blondyn nadal leżał nieprzytomny na
kanapie, a on sam zajął się przeszukaniem domu, aby przypadkiem Key nie
odnalazł dłoni w szafce albo tułowiu kobiety w łóżku. Brak krwi w ciele
ewidentnie utrudniał Jonghyunowi pracę.
Kiedy cały dom został przetrząśnięty, Jong przysiadł obok
Key chwile bijąc się z myślami. W końcu podjął najlepszą i najsłuszniejszą
według siebie decyzję. Wziął blondyna na ręce i opatulając kocem wyszedł na
zewnątrz. Zagapił się przez chwile na drzewo. Zwykle w tym momencie zostawał
okrakany przez stado ptaków. Tych jednak nie było nigdzie w pobliżu, co dodatkowo
stresowało Jonghyuna, który był równie zagubiony i przerażony co sam Kibum.
***
Kibum zacisnął dłonie na aksamitnym prześcieradle nie mając
siły, czy raczej odwagi, otwierać oczu. Bał się, że jeśli to uczyni, zacznie
się kolejny okropny dzień pełen przykrych sytuacji. Nadal liczył, iż to co
zobaczył we własnym mieszkaniu jest tylko kolejnym durnym snem, wymysłem jego
wybujałej wyobraźni. Niestety, wyraźne rozmowy w salonie rozwiały jego
przypuszczenia.
- Miała na imię Jessica. Jej pracodawca zgłosił wczoraj, że
nie przyszła do pracy od kilku dni. Mieszka sama, więc nikt inny nie zgłosił
jej zaginięcia wcześniej. – Minho przeglądał notatki, które przygotował mu jego
asystent. Taemin siedział na kanapie z miną przybitego psa i kubkiem ciepłej
herbaty. Pomimo, że jego samego niezbyt dotyczyło wszystko, co się ostatnio
działo, odbijało się to na jego zdrowiu i psychice.
- Znaleźliście resztę? – tym razem Jonghyun zabrał głos,
chodząc w kółko po pokoju. Oboje z Taeminem pokręcili przecząco głowami. Pomimo
usilnych starań nie mogli nic wyczuć. Specjalnie udali się do mieszkania
kobiety chcąc uzyskać i zapamiętać jej zapach. Mieszkanie jednak było
doszczętnie sprzątnięte, jakby co najmniej nikt tam nigdy nie mieszkał. Po
telefonie Jonghyuna, Tae od razu przybiegł do jego mieszkania a Minho wędrował
po lesie licząc, że wyczuje zapach gnijącego ciała lub resztki krwi. To jednak
również nie przyniosło żadnych efektów.
Zapadła między nimi cisza, przerywana jedynie szelestem
kartek, które przeglądał Minho. Taemin chciał zabrać głos, gdy naglę ciszę przerwało skrzypienie drzwi. Key
wyglądał niczym cień człowieka, którym był dawniej. Wielkie wory pod oczami i
zmęczone spojrzenie, oraz niepokojąco jasna, niemal szara skóra.
Młodszy wilkołak uniósł się z miejsca, podobnie jak
pozostała dwójka. Blondyn podszedł do nich powoli, od razu stając przy
Jonghyunie, który objął go opiekuńczo ramieniem. Kibum uczepił się jego
koszuli, zaczynając się delikatnie trząść. Czuł się jednak bezpiecznie przy
wampirze, pomimo , że instynktownie powinien przed nim uciekać. Jong był jednak
niezwykle opiekuńczy i czuły. Do tego miał dla niego cierpliwość i okazywał
swoje wsparcie w momencie, kiedy Kibum najbardziej tego potrzebował.
Jong posadził chłopaka na fotelu, przykrywając jego ramiona
kocem. Tae podał mu ciepły kubek z uspokajającą herbatą. Kibum przyjął ją z
wdzięcznością, lecz nie miał jednak siły wykrzywić ust chociażby w imitację
uśmiechu. Spojrzał przy tym na bruneta,
który ponownie począł przechadzkę po pokoju.
- Kibum, masz jakąś rodzinę, prawda? – dopytał, kucając
nagle przy fotelu chłopaka, patrząc na niego bystrze. Blondyn kiwnął głową,
zaciskając palce na kubku.
- Moi rodzice mieszkają w Dallas. – odparł pewnie pomimo, ze
chwilę mu zajęło przypomnienie sobie miejscowości. Dopiero kiedy Jong wspomniał
o jego bliskich, zdał sobie sprawę jak dawno ich nie odwiedzał ani nie dzwonił.
Jednak wbrew pozorom życie w Noma zajmowało cały jego czas do tego stopnia, że
nie miał czasu myśleć o rodzinie.
- Myślisz, że mógłbyś pojechać do nich na jakiś czas?
- Jong! – Taemin uniósł się z kanapy, patrząc z
niedowierzaniem to na jednego, to na drugiego. Nie mógł sobie wyobrazić, aby
Kibum wyjechał i był z dala od niego…
- Uspokój się. – warknął od razu Jonghyun, na co Minho
podniósł wzrok znad papierów, chcąc w razie potrzeby bronić kochanka pomimo, iż
uważał, że to dobra myśl wysłać chłopaka z dala od tego miasteczka. – Key
wyjechałby na jakiś czas, póki ten cały cyrk się nie skończy. Nieodpowiedzialne
byłoby pozwolić mu tutaj zostać.
- Ale.. – Tae spojrzał przerażony na Key. Bał się rozłąki z
Kibumem, bo to on otoczył go opieką, kiedy tylko przyjechali z Minho do tego
miasteczka. Zaraz po szatynie, Key był najważniejsza osobą w jego życiu.
Ważniejszą czasami nawet od biologicznej matki.
- Taemin, usiądź. – Starszy wilkołak złapał za dłoń
kochanka, ciągnąc go z powrotem na kanapę. Tae wiedział już, że znajduje się na
straconej pozycji.
- Zadzwoń do nich, dobrze? – poprosił Jonghyun, który zdawał
się ignorować w tym momencie wszystko inne, co nie było jego uroczo pachnącym
Kibumem. Blondyn kiwnął głową wyciągając komórkę, którą miał w tylnej kieszeni.
Wybrał od razu numer do domu. W słuchawce jednak, zamiast dobrze wszystkim
znanego sygnału, rozbrzmiał głos automatu, który oznajmił mu, że numer nie
istnieje. Key zmarszczył brwi, odsuwając od siebie słuchawkę, wpatrując się w
nia zagubiony.
- Pewnie usunęli telefon domowy – mruknął, chcąc w to
wierzyć. Z nową nadzieją wybrał numer do matki, jednak kiedy ten okazał się tak
jak poprzedni nie istnieć, zaczął panikować. Ręce zaczęły mu się trząść, kiedy
wybierał numer ojca.
- Spokojnie – odparł Jong łapiąc za wolną dłoń chłopaka i
głaszcząc jej wierzch. Key kiwnął głową i odetchnął w duchu, kiedy okazało się,
że jest sygnał.
- Słucham? – po drugiej stronie telefonu rozbrzmiał pewny,
męski głos. Kibum uśmiechnął się szeroko, ściskając mocniej telefon w dłoni.
- Tato, słuchaj wiem, że dawno się nie odzywałem, ale…
- Kim ty jesteś? – mężczyzna wtrącił się w połowie
wypowiedzi chłopaka. Brzmiał na oburzonego i zaskoczonego, co utwierdzało Key w
fakcie, że ten nie żartuje.
- Kim Kibum… twój syn? – odparł niepewnie, patrząc na
Jonghyuna, który ścisnął mocniej jego dłoń.
- Ja nie mam syna. Musiałeś pomylić numery – odparł pewien
siebie głos nieznajomego.
- Odkąd ma pan ten numer? – zapytał Key, a głos zaczął mu drżeć od powstrzymywanych
emocji.
- Od jakiś siedmiu lat. Jeszcze jakieś pytania? – mężczyzna
po drugiej stronie zaczął wydawać się coraz bardziej rozdrażniony, dlatego Key
nie chciał już się więcej narzucać i zakończył rozmowę, wczesniej pytając o
godność mężczyzny. Jednak to również się nie zgadzało. Spojrzał od razu na
Jonghyuna, który wydawał się równie przejęty, jak blondyn.
- Nic z tego nie rozumiem. Przecież dzwoniłem do nich. Do taty,
rozmawiałem z nim wcześniej. – Tae, Minho i Jong spojrzeli na siebie, po czym
wszyscy spojrzeli na Key. Blondyn jednak utkwił uparcie wzrok w telefonie,
licząc, że ten mu wszystko wyjaśni.
- Key, kiedy przyjechałeś do tego miasta? – zapytał
jonghyun, wstając z klęczek, aby stanąć obok blondyna. Kibum prychnął cicho,
jakby to było najgłupsze w tym momencie pytanie. Kiedy jednak zastanowił się
nad tym chwilę, doszedł do wniosku, że odpowiedź, nie jest taka prosta.
- Ja.. nie pamiętam – mruknął pod nosem, marszcząc brwo i
próbując się skoncentrować. Nigdy tak na dobrą sprawę nie rozpamiętywał
przeszłości. Ona po prostu była. Wydawało mu się, że od zawsze mieszkał w tym
mieście. To była naturalna myśl dla niego. Jednak wiedział, przynajmniej do
teraz był przekonany, że urodził się na południu kraju, w cieplejszym klimacie.
Teraz jednak nic już nie było dla niego jasne, wspomnienia mieszały się i
sprawiały, że miał mętlik w głowie.
Jong wyczuł idealnie jego nastrój oraz przyśpieszony puls.
Podszedł do niego, kładąc mu dłonie na polikach. Kibum instynktownie chciał się
cofnąć, wampir zatrzymał go jednak w mocnym uścisku. Tae i Minho siedzieli
dalej na kanapie, obserwując poczynania dwójki mężczyzn przed nimi. Znali na
tyle anatomie wampirów, że mogli się domyśleć, iż Jonghyun chce wniknąć do
umysłu Kibuma, aby przeszukać jego wspomnienia.
- Proszę, tylko nie panikuj – mruknął brunet, a w tym samym
momencie jego oczy rozbłysły złotem. Key spiął się na chwilę, zaraz jednak
rozluźnił mięśnie, czując delikatne palce Jonghyuna głaszczące go po poliku.
Blondyn kiwnął głową na znak, że może zaczynać, cokolwiek planuje. Ufał mu
jednak i wiedział, że wszystko co robi wampir, robi dla jego dobra.
Brunet skupił myśli, próbując wniknąć w umysł chłopaka.
Zwykłe, standardowe zaklęcie, z którym nie powinno być większego problemu. Mógł
przeglądać i modyfikować nawet niekiedy pamięć ludzi. Niemniej tym razem było
inaczej. Kiedy wniknął do umysłu Kibuma, poczuł opór - coś w rodzaju ściany
blokowało dostęp i wypychało z głowy Key, jakby ktoś nie chciał aby dowiedział
się, co jest dalej, co kryje przeszłość chłopaka. Do tego on sam nie był na
tyle biegły w tych sztuczkach, aby móc sforsować tak mocną barierę. Wątpił, aby
jakikolwiek wampir to potrafił.
Głowa zaczęła go boleć dlatego nie miał innego wyjścia, jak
się wycofać. Pomasował skronie z fascynacją delektując się bólem, którego nie
czuł od setek lat. Samo to go przerażało i ciekawiło. Skołowany wzrok Kibuma
sprowadził go jednak na ziemię.
- Taemin, umiesz prowadzić? – zwrócił się do rudzielca,
który zmarszczył pytająco brwi. Widząc jednak ponaglający wzrok bruneta, kiwnął
głową. Po tym drobnym geście wampir rzucił w jego stronę dwa pęki kluczy -
jeden mniejszy, zapewne do auta i większy komplet z zawieszkami z kotami. Te
rozpoznał od razu jako klucze od mieszkania Kibuma. – Pojedź do mieszkania Key
i pomóż mu się spakować.
Tae wstał z miejsca, ponaglony przez Minho. Młodszy wilkołak
złapał przyjaciela za nadgarstek bez zbędnych pytań zabierając go do auta
stojącego na podjeździe.
- A my chwilę porozmawiajmy. – odparł wampir, odwracając się
do szatyna, który na jego słowa odłożył notatki i pochylając się do przodu, czekał na dalszą
część planu, który wyklarował się w umyśle starszego mężczyzny.
***
- Macie tutaj mapę dróg i prowiant na drogę, koc oraz kilka
poduszek. Droga powinna wam zająć około trzech dni. – mruknął Choi, pakując
ostatnie rzeczy na tylne siedzenie auta. Zawahał się chwilę nim wręczył
wampirowi kluczyki. – Niech zobaczę na nim tylko rysę, a sam się przekonam, czy
plotki o waszej nieśmiertelności są prawdziwe – szatyn zmroził Jonghyuna
wzrokiem, na co ten wykrzywił jedynie usta w delikatny, nieco kpiący uśmiech.
- Gdybym cię nie znał uznałbym, że cenisz sobie swoje auto
bardziej niż Taemina.
- Czasami mam podobne myśli – mruknął rudzielec stając obok
kochanka, zerkając co chwilę niepewnie na Kibuma. Blondyn bał się wejść do
własnego mieszkania, dlatego całe pakowanie spadło na barki Taemina. Do tego
nie wiedział, ile ubrań i jakie będą mu potrzebnedlatego nieco się uspokoił,
kiedy wrócił do domu, gdzie Jong wyjaśnił jemu i Key swój plan. Nie był jakoś
wyjątkowo skomplikowany. Wampir i Key mieli wziąć samochód Minho z racji tego,
że ten był autem terenowym. Jako, że było lato, nie było zbyt wiele śniegu i
niemal wszędzie można było dojechać, jednak jedynie dostosowanymi do tego
autami. A czekała ich długa podróż, bo
niemal przez pół Alaski. A wszystko to po to, aby dojechać do przyjaciela
Jonghyuna, który ponoć ma pomóc Kibumowi odzyskać wspomnienia. Niemniej Taemin
martwił się o przyjaciela. Nie tylko o jego zdrowie i bezpieczeństwo przy
wampirze ale i jego stan psychiczny. W końcu każdy inny kto by tyle przeszedł
już dawno załamałby się psychicznie. On sam nadal nie mógł sobie poradzić z
niektórymi zmorami przeszłości.
- Odnajdziemy was kiedy już załatwimy wszystkie sprawy
związane z miasteczkiem. – odparł Minho podając jeszcze Kibumowi cieplejsza
kurtkę. Pomimo, że nadeszły cieplejsze wiatry, w północy kraju było o wiele
chłodniej.
- Jasne. Do zobaczenia – Jong skinął głową, zerkając na
blondyna, który siedział już na przednim siedzeniu obok fotela kierowcy. Choi
przytaknął mu odsuwając się od wozu, który zawarczał cicho przy uruchamianiu.
Key patrzył za okno, wpatrując się w mijane domy. Czuł się
dziwnie, jakby pierwszy raz wyjeżdżał z tego miasta. Zaczął się nawet nieco
denerwować i nie zwrócił uwagi, że dłoń mu drży. Jong jednak zauważył to,
dlatego złapał wolną dłonią za rękę blondyna, splatając z nim palce. Kibum
uśmiechnął się pod nosem opierając głowę o szybę i z większym spokojem
wpatrując się za okno.
- Dokąd właściwie jedziemy? – dopytał, kiedy minęli
tabliczkę z nazwą miasta i liczbą mieszkańców.
- W okolice rzeki Calville. Mój przyjaciel nam pomoże –
odparł, głaszcząc kciukiem bok dłoni młodszego chłopaka. Ten zamruczał jedynie
pod nosem przymykając oczy. Wydawało mu się, że pierwszy raz od dawna prześpi
się spokojnie bez koszmarów czy uczucia oddechu śmierci na karku.
__________________________________________________________________________________
Ok, jeśli tutaj jesteście to
znaczy, ze dotrwaliście do końca. Gratulacje!
Rozplanowałam mniej więcej całą
akcję, więc nie powinno być problemów i przerw. Następny rozdział będzie
dopiero w następnym tygodniu, chyba, że w tym jeszcze coś wyskrobie.
W odpowiedzi na poprzednie
komentarze :
Maknae Star ☆ – Kto wie…
może kiedyś dostanę nagłego oświecenia i jakimś cudem napisze jakiegoś oneshota
z OnTae. [ teraz jeśli przyjaciółka to przeczyta chyba mnie prześwieci xd ] Mój
Onew nie powinien cię rozczarować, może nawet cię oczaruje :3 No i narysowałam
mu śliczny kostium… >D he..hehe, aż się nie mogę doczekać aby wam go pokazać
xD
Datenshi189 – ahha, oj nic się nie stało. Przynajmniej
miałam się z czego pośmiać xD Ale JongHo, OnJong? .. Boże O_O nienienie, to nie
dla mnie. Ja lubie tak bardziej
klasycznie. Drobny i umięśniony xD I nie przesadzaj. Minho też ma świetny abs.
Nie tak idealny jak Jonghyun, ale tez bym chętnie pomacała <3 No i jako, że
nie przepadasz za Minho ucieszysz się pewnie, że teraz będzie głównie JongKey ~
Marta K – Och, tak doskonale mnie rozumiesz *tuli monitor* I
taaak, oczywiście, ze zyją ale się nie ujawniają. Ja tylko czekam aż spotkam
takiego Azjatę wilkołaka <3 Tym bardziej, że teraz wciągnęłam się w nowy
serial o wilkołakach i po prostu fazuje na nie… ._. To czy Kai i Onew będą ludźmi
zależy od osobistego odbioru. ;3 Szczerze, to nadal nie wiem co się stało z
krukami, czekam nadal na jakiś genialny przebłysk xD No i chyba ucieszysz się
jeszcze bardziej, bo JongKey będzie w następnym rozdziale. Nieco przyśpieszyłam
utratę dziewictwa naszego Kibuma <3
Witness. – LuHan jest przy swojej cioci w szpitalu. Tak
przynajmniej wszyscy uważają, a gdzie jest naprawdę to nie wiadomo ;3 I
niestety nie będzie go jeszcze przez jakiś okres. Ale wynagrodzę ci to kiedyś
może jakimś LuKai? Mam chyba nawet kilka na komputerze. I nie ma sprawy,
rozumiem jaka jest sytuacja ;x
I_want_youu – To również jedna z moich ulubionych scen.
Miałam wielkiego banana na ustach jak to pisałam ;3 Wybacz, ze robie Ci na
każdym razem smak na JongKey, teraz jednak już będzie ostrzej, uwierz mi.
Zwłaszcza w późniejszych rozdziałach gdzie Key nabierze charakterku :D Niestety
na przeszłość 2min trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. ;<
Izabela Yuki – Uf, dobrze, że nie wyszło a’la zmierzch,
pomimo że ciężko mi to przyznać, przeczytałam wszystkie części… xD No i
oczywiście witam nową czytelniczkę i mam nadzieję, że będziesz zostawiała częściej
po sobie ślad ;3
Eunji_gwiyomi – Mimo to widziałam, że je ruszyłaś z czego
bardzo się cieszę. I prawda, witness jest w tym świetna :D
Ok, to chyba tyle. Wszelkie zaległości na innych blogach
które mi się porobiły nadrobię do końca tygodnia.
To tyle na dzisiaj, dziękuję za wszelkie komentarze <3
Ja tęskniłam! ciesze sie że napisałaś następny rozdział Weeeeeeny~
OdpowiedzUsuńJeszcze się pytasz czy tęskniłam? ( w sumie tęskniliśmy XD) No pewnie, że tak! Za twoimi opowiadaniami zawsze i pisze to z czystej szczerości. ^^ Biedny Key, będzie miał teraz traumę co od zaglądania do garnków. To musiało być straszne i aż mi go szkoda. Ja to zapewne dostała bym zawału na miejscy gdybym zobaczyła pływającą tam głowę i gdzieś obok oczy. oO Ciekawe kto może tak chcieć wykurzyć Kibuma z miasteczka? Do tego nagły brak kontaktu z jego rodziną i niepamięć jak długo już siedzi w tym miasteczku. Key kim bądź raczej czym ty jesteś skoro nawet taki Jonghyun nie może pogrzebać w twoich wspomnieniach przez jakiś dziwny opór? Ciekawe czy ten przyjaciel Jonghyuna im pomoże i co ciekawego miedzy nimi się wydarzy w tym czasie. ^^ Ah, nie mogę się doczekać no! Rozdział świetny i jak zwykle tajemniczy i przepełniony lekkim mrokiem. Przyspieszona utrata dziewictwa Key, tak tylko na to czekać! *-* Ah te kruki, zwiały i nikt nie wie dlaczego, nawet nasza twórczyni tego cudnego opka, jednak mam nadzieję, że dowiesz się co się z nimi stało ke ke.
OdpowiedzUsuń:D A tak na marginesie: Nie wiem czy masz ochotę, ale pisałaś, że Ci się spodobała moja mini seria shota KeyTae, więc pragnę Cie poinformować, że dodałam 3 część. Piszę to, bo niektórym niby nic nie wyświetliło, że dodałam coś nowego. Nawet jeśli nie wejdziesz i nie skomentujesz to się nie obrażę. :P Jednak fajnie by było zobaczyć twoją opinię. ^^ Pozdrawiam. :*
Przeczytałam już wczoraj, a nadal nie komentuję... Czuję się z tym okropnie... Teraz jednak nie pamiętam już dokładnie całości, a była tak świetna, że jakiś płytki komentarz byłby dla niego urazą. Dlatego muszę przeczytać go jeszcze raz i wtedy na świeżo skomentować.^^ Nie zostawię Ci tutaj jakiejś fuszerki, bo na to nie zasługujesz, więc trzeba cierpliwie poczekać do jutra. Kiedy tylko wyślę bratanka na drzemkę, to od razu wrócę do Ciebie. <3 Dzisiaj już nie mam siły, więc wybacz...
OdpowiedzUsuńPiszę, bo normalnie gryzło mnie sumienie, że jestem taka niewdzięczna. :P Obiecuję, że przeczytam ponownie i jeszcze dokładniej, po czym ładnie napiszę jakie to jest genialne.^^ Powiem tylko, że było SUPER, ale szczegóły wkrótce.:P
To teraz czas na prawdziwy komentarz.^^
UsuńJezus Maria, to było genialne! Normalnie jem sobie kabanosa, a tu czytam głowa pływa w garnku. :P No świetnie. :P Dobrze, że nie miałam reakcji podobnej do Key.^^ Ma się tę wytrzymałość.
Swoją drogą świetnie to opisałaś. Te powoli topiące się oczy, cuchnące mięso, rozgotowane gałki. Po prostu mogłam to sobie idealnie wyobrazić. Obraz zawartości garnka miałam całkowicie w głowie. :P Chyba na serio jestem dziwna, ale rajcują mnie takie rzeczy. :P
Kiedy Key bezwładnie opadł w te umięśnione ramiona Jonga, a później ten niósł go owiniętego w koc... No teraz to już byłam bliska utraty przytomności z nadmiernego wrażenia. ;P To się nazywa super cute wstęp. Hahahaha. Sama wiem, jak to brzmi. Weźmiesz mnie za jakiegoś psychopatę, czy coś, ale tak źle to ze mną nie ma. Jeszcze nie zagrażam reszcie społeczeństwa. :P Po prostu jestem zbolem, który jara się cierpieniem Key. :P
Moment, w którym Key obudził się u naszych wilczków też wydawał mi się raczej słitaśny. Taki biedny, zagubiony Bummie, wyglądający jak obraz nędzy i rozpaczy, deliktanie wtulający się w ciało Jonga (teraz się zastanawiam jaką nasz wampirek ma temperaturę ciała :P nie wiem czy kiedyś o tym wspomniałaś... Mogłam nie zauważyć...), który czule go obejmuje. Mogłabym teraz umrzeć z tego rozczulenia. :3 Piękny obrazek. :3 Chyba lepiej, by to on zadomowił się w mojej główce niż jakaś rozkładająca się twarz. :P
W sumie to ten rozdział był całkiem smutny, ale moja chora wyobraźnia uważa go raczej za super słodki. :P Taki już ze mnie dziwny człek. Hehe.^^ No ale, było na prawdę genialnie! Teraz to już zupełnie nie mam pojęcia kim jest Key i co się stało w jego przeszłości. Tyle się działo, że jednym słowem, po prostu masakra. Nie da się tego inaczej określić. Chciałabym wiedzieć kim takim jest Key już teraz, zaraz... Nie wiem jak ja wytrwam do następnego rozdziału... Do tego dochodzi fakt, że autorki to wredne stworzonka, które kochają trzymać biednych czytelników w niepewności i specjalnie opóźniają akcję... Założę się, że po wyjściu 13 części będę jeszcze bardziej sfrustrowana swoją niewiedzą. :P Taki już ten świat, ale wolę byś to ciągłą i opóźniała, niż miała wcześnie zakończyć opowiadanie. :P Super mi się czyta tą historię i nie wyobrażam sobie jej końca.
No i jestem mega szczęśliwa, że teraz będzie więcej JongKey. *.* Normalnie jesteś okrutna... Teraz to już nie wiem jak wytrwam do następnego rozdziału... Buuu :'(
Powodzenia i masę weny.^^ Mam nadzieje, że teraz już wybaczysz mi to małe opóźnienie.^^
ach! Cudowne ^^
OdpowiedzUsuńJestem tak bardzo ciekawa, co dalej się stanie ^^
Mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się szybko, bo ciekawość niemalże mnie rozsadza xd
HWAITING!
Pierwszy raz od dawna czytałam twój rozdział na blogu ^^ no się dzieje, muszę przyznać, że dzieje się. Kibum to już ma totalnie namotane w głowie, ale cieszę sie, że nie odtrąca od siebie przyjaciół, a w szczególności Jonghyuna, za co go podziwiam, sama nie wiem, jakbym sie zachowała na jego miejscu XD ciekawa jestem przeszłości Kibuma, zaskoczył mnie ten telefon do niby ojca.. hm, powiem ci, ze ciekawie prowadzisz fabułę, z rozdziału na rozdział jest lepiej ^^ (btw: po "pomimo" lub "mimo" a między "że" "iż" nie daje się przecinków, a miałaś tak za każdym razem :))
OdpowiedzUsuń