piątek, 14 czerwca 2013

Strach ma wielkie kły - Rozdział 7



Beta - wtiness.
_________________________________________________________________ 

Rozdział 7



Jonghyun siedział z nietęgą miną nad laptopem, wzrok jednak mając utkwiony ponad urządzeniem. Z uporem maniaka wpatrywał się w Kibuma, który w najlepsze śmiał się wraz z LuHanem. Nowy pojawił się tutaj niespełna jeden czy dwa dni temu, a już działał Jongowi na nerwy. W efekcie zamiast skupić się na pracy, całymi dniami mordował mężczyznę wzrokiem, chcąc go spalić żywcem, aby następnie pocieszyć Key po utracie przyjaciela. Ku jego przerażeniu LuHan właśnie zmierzał w jego stronę z zamówieniem, a Kibum zniknął mu gdzieś z pola widzenia.

- Twoje zamówienie, Jonghyun. – Blondyn uśmiechnął się przyjaźnie do bruneta, który zmroził go wzrokiem. Usta młodszego chłopaka wygięły się w złośliwy grymas, pochylił się nad stołem, nie chcąc, aby ktoś więcej ich usłyszał. – Daruj sobie. Niewiele możesz zrobić, twój ulubieniec jest już mój – wyszeptał niskim głosem, zwężając oczy.


Jong spojrzał na niego zszokowany. Miał go za przeszkodę, jednak nie podejrzewał, że ten wyczuje jego niechęć albo co więcej, będzie wiedział jak cenny jest dla niego Key.


- Nie wiem, czym jesteś, ale nie przegram z tobą.
LuHan prychnął cicho, z pogardą dla słów Jonghyuna. Oboje spojrzeli w stronę zaplecza, kiedy drzwi otworzyły się z piskiem. Znienawidzony przed Jonga chłopak przybrał ponownie na usta szeroki, miły uśmiech, wracając do Kibuma. Brunet warknął pod nosem, a kły niechcący wysunęły się, kiedy LuHan przytulił od tyłu roześmianego Key. Jonghyun w końcu postanowił, że należy wdrożyć w życie ciężką artylerię. 


***


Taemin siedział na kanapie, wtulony w masywny tors szatyna. Oglądali jakieś durne show, starając się zapomnieć o wydarzeniach sprzed kilku dni. Rudzielec nadal budził się w środku nocy z krzykiem, a jego sny nawiedzało martwe oblicze kobiety. Nie wiedział, co by zrobił, gdyby Minho wtedy go nie odnalazł.

- Nie podoba mi się ten nowy.


Taemin pisnął głośno i wstał na równe nogi, rozlewając przy tym piwo, które dał mu Choi. Szatyn z nieco większym opanowaniem spojrzał za kanapę, gdzie w przejściu stał Jonghyun, oparty o framugę drzwi, z rękoma zaplecionymi na piersi i nietęgą miną.


- Cholera! Nie wyskakuj tak spod ziemi! Co więcej, jak śmiesz ot tak sobie wchodzić do naszego domu!? – warknął Tae, łapiąc się za mocno bijące serce. Teraz zamiast strachu zaczął buzować w nim gniew. W końcu jak ten wampir śmie pokazywać się im na oczy po tym, co zrobił własnej dziewczynie?


- A ty co taki wrażliwy nagle? – zapytał Jonghyun, przez wybuch drobnego chłopaka zapominając, po co właściwie tutaj przyszedł.


- Wrażliwy?! Czy ty sobie z nas kpisz? Znalazłem twoją dziewczynę. Mogłeś ją chociaż pogrzebać, a nie pozwalać zwierzętom na pożeranie jej szczątków. Czy ty masz w ogóle jakiś szacunek dla życia innych?! – Taemin krzyczał coraz głośniej i jedynie silne ramię kochanka powstrzymywało go przed rzuceniem się na bruneta, który swoją drogą wydawał się zaskoczony słowami chłopaka.


- Kristal nie żyje? – dopytał oniemiały.


- Nie wiedziałeś o tym? – Choi zabrał w końcu głos, widząc szok malujący się na twarzy Jonga. Tae na te słowa uspokoił się, mimo to nie odsunął od kochanka. Jego silne ramiona działały na niego kojąco.


- Oczywiście, że nie! Wsadziłem ją do auta i pozwoliłem wrócić do Kalifornii. – Tym razem to Jonghyun się uniósł, po części zdenerwowany, po części zaciekawiony.


- Czyli nie ty ją zabiłeś? – dopytywał dalej Taemin, nadal nieufny względem wampira, którego zaczynały drażnić te podejrzenia.


- Myślisz, że ile lat żyje? Podpowiem ci, że wystarczająco długo, aby umieć ukryć ciało. – Sfrustrowany Jong wywrócił oczami. Tae spojrzał w górę na Minho, wymieniając znaczące spojrzenia.


- Okey, powiedzmy, że ci wierzymy – westchnął szatyn, opierając brodę na ramieniu rudzielca. Jednak mimo że mu uwierzyli, to nadal nie zostało wyjaśnione, co się stało z kobietą.


- Może wysiadła z auta, zgubiła się w lesie i dorwały ją jakieś zwierzęta? – Jonghyun wzruszył ramionami, odpowiadając na niezadane przez dwójkę wilkołaków pytanie.


- Tak, może i tak było. – Taemin przytaknął mu niechętnie.
Cała trójka wpatrywała się w siebie w milczeniu. Jonghyun stał zamyślony, Tae czujnie obserwował wampira, a Choi stał zupełnie luźno, obejmując młodszego wilkołaka.


- Po co właściwie przyszedłeś? – zapytał w końcu Minho, zmęczony tą ciszą.
JJong jakby w końcu się ogarnął, zamrugał kilka razy powiekami, otwierając usta w niemym „o”.


- LuHan! – krzyknął jakby wybudzony z transu. – Nie podoba mi się ten chłopak. – Brunet z powrotem zaplótł ramiona na piersi, przybierając nietęgi grymas twarzy.


- Nie podoba ci się, ponieważ jest za blisko Kibuma, tak? – W głosie Taemina pobrzmiewała ironia i wyższość. – Och, czujesz się zagrożony? Biedny wampirek. – Rudzielec uśmiechnął się krzywo, unosząc brwi ku górze.


- On nie jest normalny – dalej zapierał się Jonghyun, pomimo iż wiedział, że nic nie wskóra.


- Ja nic od niego nie wyczułem, pachnie jak człowiek – Minho włączył się do rozmowy, mimo to nie będąc nią jakoś specjalnie zainteresowany. Zawsze sprawdzali nowo przybyłych do miasta. O ile Jonghyuna wyczuli od razu, o tyle LuHan pachnie normalnie, lekką nutką waniliowego żelu pod prysznic i jak najbardziej ludzko.


- Jacy wy jesteście tępi – warczał pod nosem Jonghyun, bluźniąc na cały świat, na to miasto, na ślepotę dwójki mężczyzn. Brunet odwrócił się na pięcie, wychodząc z mieszkania dwójki wilkołaków. Wkurzała go ich ignorancja. Widać będzie musiał sam zająć się tą małą przeszkodą… 


***


Jong podszedł do lady, wykorzystując moment, kiedy LuHan musiał wyjść po zapasy do sklepu. Key uśmiechnął się szeroko na jego widok, co utwierdzało bruneta w przekonaniu, iż ma większe szanse u tego słodkiego chłopaka niż nowy mieszkaniec Noma.

- Hej piękny. – Jong oparł się o ladę i spojrzał czujnie na blondyna, wypatrując jego reakcji. Key spłonął rumieńcem, mimo to nie opuszczając gardy.


- Cześć, podać ci coś? – zapytał przyjaźnie, również zbliżając się do lady, o którą stał oparty Jonghyun. Key już dawno przyłapał się na tym, że często myśli o brunecie. I nie zawsze były to stosowne wizje.


- Właściwie chce cię zapytać, czy robisz coś w sobotę. – Kibum wydął usta w dzióbek, zastanawiając się chwilę, czy ma jakieś plany. Ale zaraz… czy w tym mieście można mieć jakieś zajęcia na weekend?


- Nawet nie ma tutaj klubu, więc nie, nie mam żadnych planów. – Blondyn pokręcił głową, na co Jong rozpromienił się momentalnie. – Ale nie powiedziałem, że się zgadzam! – odparł od razu Kibum, widząc jego wyraz twarzy. Jonghyun jednak nie zrażał się tym, wiedząc, iż i tak ulegnie. – Mów, czego chcesz, przerośnięty dinozaurze. – zaśmiał się serdecznie Kibum, widząc naburmuszoną minę bruneta.


- Potrzebuję pomocy przy malowaniu. Sam widziałeś w jakim stanie są te ściany. – Key przytaknął, a na wspomnienie ostatniej wizyty w domu bruneta poczuł jak się rumieni, a za razem zalewa go zimny pot. – Mogę na ciebie liczyć?


- Jasne, ale w zamian będziesz moim dłużnikiem. – Kibum wzruszył ramionami. Tak naprawdę, to pomógłby mu za darmo, jednak nigdy nie zaszkodzi, aby jedna czy dwie osoby miały u ciebie dług wdzięczności.


- Dzięki, ratujesz mnie... więc w sobotę o trzynastej u mnie? – Dopytał brunet, uśmiechając szelmowsko do chłopaka.


Blondyn kiwnął jedynie głową, nie mając czasu na dłuższą konwersację, widząc, że klient czeka na obsłużenie. Jonghyun pomachał mu jeszcze na odchodne, kierując się do wyjścia z baru z zamiarem powrotu do domu. 


***


Kibum przebierał zdenerwowany nogami przed lustrem, przyglądając się sobie już drugą godzinę. Nie wiedział czemu, ale denerwował się niczym nastolatka przed swoją pierwszą randką. Nawet zachowywał się podobnie. Wstał o siódmej rano, aby spędzić trzy godziny w łazience na pielęgnacji ciała, umyciu się, myślał nawet nad makijażem i ostatecznie zdecydował się na delikatne podkreślenie swoich kocich oczu. Kiedy w końcu udało mu się jakimś cudem wyjść z łazienki, spędził dwie godziny przy szafie wybierając ciuchy, co rusz dochodząc do wniosku, że wygląda grubo. Kiedy wybiła dwunasta nie miał już czasu na zmiany. Zdecydował się założyć bokserkę, na to skórzaną kurtkę z ćwiekami oraz obcisłe czarne rurki, wiązane z przodu, które wydłużały jego i tak już długie nogi. Dołożył jeszcze kilka dodatków i był gotów do wyjścia. Zatrzymał się na chwilę przy kuchni; nie jadł nic od rana, jednak czuł, że jeśli spróbuje coś przełknąć, to szybko zwróci cały posiłek. Złapał jedynie za pieczywo z poprzedniego dnia i wyszedł na ganek.

Wysypał okruchy chleba przez barierkę, ptaki od razu zleciały na dół, zaczynając pożerać okruchy. Był to iście przerażający widok dla postronnego widza, kiedy cały trawnik pod domem Kibuma roił się od wielkich ptaków kraczących głośno i bijących się o kawałki pieczywa. On jednak przywykł i nawet przywiązał się do tych wielkich bestii. Dodawały nawet swego rodzaju klimat jego mieszkaniu. Lubił je obserwować tak jak teraz, z góry, oparty o barierkę. Czuł się w takich momentach spełniony, na swój sposób szczęśliwy i bezpieczny.


- Ej! Uważaj na kurtkę – mruknął pod nosem, kiedy jeden z ptaków przysiadł przy nim, dziobiąc delikatnie w ramię. Blondyn wygrzebał jeszcze nieco okruchów, podając je krukowi na dłoni. Z fascynacją obserwował jak ten nieśpiesznie je z jego ręki, uważając przy tym, aby ostrym dziobem nie wyrządzić mu krzywdy. – Idę zaraz do Jonghyuna. Strasznie się stresuje. – Wyżalanie się ptakom było jednym z jego dziwactw. Dla niego to było normalne, jednak nikomu by się nie przyznał. Ani do tego, ani do faktu, że czasami wydawało mu się, że te go słuchają z uwagą i przejęciem. – Życzcie mi powodzenia – mruknął pod nosem, na co kruk zakrakał głośno, machając zawzięcie skrzydłami.
Zszedł smętnie po schodach, idąc na około wiedząc, że i tak ma sporo czasu do trzynastej. Do tego czasu chciał nieco ochłonąć, aby nie spłonąć rumieńcem na sam widok bruneta. Bo nie dość, że i tak się stresował, to jeszcze tej nocy jego złośliwa wyobraźnia podsunęła mu w snach wizję nagiego Jonghyuna nad sobą. Wręcz czuł ten dotyk jego wielkiej dłoni na własnym ciele, jego delikatne usta całujące wnętrze ud czy męskość drażniącą jego wnętrze. Na samo wspomnienie robi mu się teraz gorąco, a co dopiero będzie, kiedy stanie z nim twarzą w twarz. Nigdy nie był dobrym aktorem, nie umiał kłamać, czy ukrywać swoich uczuć.


W końcu nadeszło nieuniknione. Stał przed drzwiami do domu Jonghyuna. Drżącą dłonią sięgnął do dzwonka, nim jednak zdążył nacisnąć, a irytujący dźwięk rozniósł się po mieszkaniu mężczyzny, drzwi uchyliły się, a w nich stanął Jong. Key zlustrował go wzrokiem, przygryzając wargę. Pomimo że wyglądał jak przeciętny ziemianin podczas malowania ścian, nadal był pociągający. Ciasna koszulka z krótkim rękawem, poplamiona gdzieniegdzie farbą, do tego spodnie idealnie dopasowane do umięśnionych nóg. Wszystko zwieńczone zmierzwionymi włosami, które nadawały dzikości całej osobie bruneta.


- Hej – wyszeptał cicho gospodarz, również przyglądając się blondynowi. Na koniec spojrzał mu głęboko w oczy. Key kiwnął jedynie głową, wiedząc, że jeśli teraz otworzy usta, to zamiast zwykłego powitania wyda z siebie cichy jęk lub inny nieartykułowany dźwięk. – Wejdź. – Brunet odsunął się od drzwi, zapraszając Kibuma gestem dłoni do środka.


Blondyn rozglądał się zaciekawiony dookoła, mogąc w końcu spokojnie przyjrzeć się wystrojowi domu. Poprzednim razem, kiedy tutaj gościł, myślał jedynie o ucieczce, przez co nie zauważył, jak dobry gust ma Jonghyun. Meble idealnie pasowały do siebie, począwszy od tych w przedpokoju aż po łazienkę i salon. Wszystko wykonane w starym stylu, przez co nadawały klimat temu miejscu. Do całego tego obrazka brakowało jedynie Jonga ubranego w żabot i XIX-wieczny garnitur. Aż na samą myśl uśmiechnął się szeroko.


- Gdzie zaczynamy? – zapytał, kiedy zdążył się w miarę rozluźnić, przynajmniej na tyle, aby nie brzmieć, jak rechocząca ropucha.


- Od salonu. Już posprzątałem i zasłoniłem meble – odparł, idąc wraz z Kibumem we wskazane miejsce. Blondyn ponownie rozejrzał się dookoła, o mało nie wpadając na kanapę ustawioną na środku pomieszczenia wraz z innymi meblami. Jong zaśmiał się z niego cicho, na co chłopak nadął niezadowolony poliki. – Trzymaj. – Brunet rzucił czymś w jego stronę. Key przyjrzał się obiektowi, rozpoznając w nim ogrodniczki, po czym spojrzał na siebie, przeklinając się, że tyle czasu zmarnował, aby wybrać ciuchy, bo koniec końców i tak się zaraz przebierze.


- Gdzie łazienka? – zapytał Key, przerzucając ubranie przez ramię. Gospodarz wskazał palcem na korytarz.


- Ostatnie drzwi po lewo.


Drobny chłopak kiwnął głową, znikając za rogiem. Wrócił dopiero po dziesięciu minutach, przebrany, z upiętą grzywką, która przeszkadzałaby mu podczas malowania, wpadając do oczu. Jonghyun zawiesił na nim dłużej wzrok. Nawet w czymś takim, jak ogrodniczki prezentował się wyśmienicie. Jong wręczył chłopakowi pędzel, informując go, gdzie powinien zacząć.
Praca mijała im w przyjemnej atmosferze, tematy do rozmowy sypały się niczym karty z rękawa. Kibum nawet zapomniał o całym stresie jaki mu towarzyszył na początku. Dowiedział się przy tym wiele o gospodarzu domu, między innymi, że uwielbia psy, jako dziecko miał pięknego rodowitego owczarka długowłosego, nie miał też najlepszych kontaktów z rodziną, która była zajęta pracą, wiec spędzał całe dnie na samotnej zabawie.


- JJong, skończyła mi się farba – zagadał blondyn, patrząc na pojemniczek, w którym miał teraz resztkę śmierdzącej cieczy. Obejrzał się za siebie, trzymając nadal pędzel w dłoni. Brunet stał za blisko przez co został ochlapany resztką farby. – Ups… - wymsknęło się Key, podczas gdy Jonghyun zacisnął pieści oraz powieki, nie chcąc wybuchnąć.


- Ty… - warknął przez zaciśnięte zęby, patrząc z chęcią mordu na blondyna.
Kibum uśmiechnął się niewinnie, jednak nawet to nie załagodziło gniewu buzującego w mężczyźnie. Zamoczył pędzel w farbie, zaczynając nim machać na wszelkie strony. Key pisnął, zakrywając twarz ramieniem. Nie był jednak długo bierny, włączając się do walki.


Farba latała we wszystkie strony, brudząc ściany, folię ochronną i samych sprawców całego zamieszania. Jonghyun doskoczył do chłopaka, wytracając mu z dłoni pędzel. Kibum w akcie desperacji zamoczył palce w farbie, chcąc w ten sposób umazać twarz bruneta, który przytrzymywał go aktualnie mocno w pasie, jednak został nadzwyczaj łatwo ponownie obezwładniony.


- Okey! Poddaję się. Słyszysz, poddaję… - ze śmiechu przeszedł w szept, kiedy zorientował się jak blisko znajdują się ich twarze - … się – dokończył w momencie, kiedy ich wargi dzieliły tylko milimetry.


Przymknął oczy, czując miękkie usta Jonghyuna na swoich. Uścisk na jego nadgarstku zelżał, a on mógł w końcu zrobić to, o czym śnił ostatnimi czasy. Dotknął polika bruneta, przesuwając dłoń ubrudzoną farbą na jego kark, po czym wplótł palce w ciemne kosmyki włosów. Wampir pogłębił pieszczotę, rozsuwając wargi blondyna językiem, pieszcząc ich wnętrze. Z ust Key wyrwał się cichy jęk przyjemności, kiedy sprawny język mężczyzny pieścił jego podniebienie. Nieco niezdarnie starał się oddać pocałunek. Swój pierwszy pocałunek z mężczyzną w gwoli ścisłości. Męskie usta tak bardzo różniły się od tych kobiecych. Były szorstkie, łakome i dominujące. Nie miały na sobie tony nieznośnej lepkiej cieczy, którą zwykli nazywać błyszczykiem ani innych nieznośnych smakowych mazideł. I pomimo, że usta Jonghyuna były pozbawione tych kobiecych dodatków, to i tak smakowały cudownie. A on mógł w końcu pozwolić się zdominować, oddać władzę, której tak bardzo nienawidził podczas bycia z kobietą. Jakby tego było mało, brunet całował wyśmienicie. Czuł, że jego nogi są jak z waty i gdyby nie silne ramię obejmujące go w pasie, upadłby jak długi na podłogę i umarł z rozkoszy. I tak już czuł się jak wielka masa przepełniona emocjami, które rozsadzają go od środka, a zarazem sprawiają, że umysł jest czysty od wszelkich myśli.


Oderwali się od siebie dopiero wtedy, gdy Kibumowi zaczęło brakować powietrza. Nie chciał jednak przestawać, wiedząc, że jeśli teraz otworzy oczy to wszystko okaże się kolejnym snem. Chcąc się jeszcze tym nacieszyć, przysunął się z powrotem do Jonghyuna, zatapiając w tych cudownych ustach. Brunet uśmiechnął się w pocałunku, łapiąc blondyna za kark, by pogłębić pieszczotę. Na sam koniec przygryzł dolną wargę Key, patrząc mu głęboko w lekko zamglone oczy.


Na ziemię sprowadził ich dźwięk czajnika, który kilka minut wcześnie wstawił gospodarz, chcąc zrobić im obu kawę. W tym jednak momencie przeklinał nieznośnie hałasujące urządzenie. Kibum odsunął się niczym oparzony od wampira, a jego poliki były koloru dojrzałego pomidora. Oddychał płytko ze strachu i niedowierzania. W jego głowie cały czas niczym mantra huczały cztery słowa: „To nie był sen”


- Pójdę zrobić nam kawę, ile słodzisz? – zapytał jakby nigdy nic Jonghyun, uśmiechając szelmowsko do blondyna.


- Dwie – wyszeptał przez ściśnięte gardło, kątem oka patrząc jak brunet znika w przejściu. Teraz mógł spokojnie opaść na kolana i zacząć walić głową w ścianę. Jednak to nie tak, że żałował. Wręcz przeciwnie. Był zły, że to już się skończyło i bał się, iż już nigdy nie powtórzy.


- Proszę. – Brunet wrócił w momencie, kiedy Kibum przestał już użalać się nad sobą i wrócił do mozolnego malowania ścian.


Blondyn odebrał od mężczyzny kubek, unikając jego spojrzenia, które czuł na sobie. Wrócili do pracy, tym razem w ciszy, co jakiś czas przyłapując się na zerkaniu na siebie nawzajem, co dawało nadzieję Key na coś więcej. Wiedział jednak, że obaj nadal są zbyt zaskoczeni tym zdarzeniem, aby o tym porozmawiać. Przynajmniej tak uważał Kibum, podczas gdy Jonghyun gratulował sobie idealnie wykonanego planu…


***


Głośny krzyk młodego mężczyzny przeszył las na wskroś, budząc przy tym śpiące zwierzęta. Kruki na pobliskim drzewie hałasowały zawzięcie, chcąc odstraszyć bestię. Ta jednak niewzruszona zajmowała się pożeraniem nadal żywego chłopaka. Drobny szesnastolatek wyrywał się i dźgał zwierzę niewielkim scyzorykiem, jednak twarda skóra bestii została nietknięta, bez nawet jednej szramy, a próby obrony przez chłopaka dodatkowo ją rozjuszyły. Stworzenie przytrzymało głowę nieszczęśnika wielką łapą ze szponami oraz błoną między nimi, łapiąc pyskiem z jednym okien na czole za ramię chłopaka. Wyrwał je jednym silnym szarpnięciem, rozrywając pół ciała bruneta. Ostatni krzyk cierpienia wydostał się z wydatnych warg, nim spojrzenie stało się puste, a ciało bezwładne. Chłopak umarł, a bestia żerowała na jego ciele. Kruki przysiadły na pobliskim drzewie, zaintrygowane przypatrując się stworzeniu. W końcu nie zawsze widzi się takie dziwy, jak ten tutaj. Jednak mrok panujący dookoła skutecznie uniemożliwiał dokładniejsze przyjrzenie się stworzeniu. Bestia zanurzyła pysk w brzuchu chłopaka wyjadając jego wnętrzności. Kiedy się najadło, odrzuciło na bok szczątki młodzieńca, wracając w głąb lasu. 

_________________________________________________________________ 


Szczerze? Miałam chyba zbyt duże oczekiwania co do tego rozdziału, przez co nie jestem z niego zadowolona. Nie będę wam jednak tutaj marudzić, no może tylko tak troszeczkę~

Jeśli chodzi o kolejny rozdział... powinien pojawić się za tydzień, niestety nawet jeszcze go nie zaczęłam. Mam jakiś zastój i pomimo, że mogę pisać bez weny to tym razem mam całkowitą niechęć. Może mam teraz zbyt wiele na głowie? Mam nadzieję, że niedługo to minie ;<

To chyba na tyle.. teraz jedynie pozostaje mi odpisac na komentarze. 


@Datenshi189 - Mam nadzieję, że Cię nie rozczarowałam. Jong [ tym razem ] nie okazał się tym złym ;< Scena o której mówiłam był pocałunek JongKey. Twoja koncepcja jest ciekawa.. ale jednak niezbyt zachęcajaca do opisywania jej xd jak sama powiedziałaś "mało chwytliwy temat"  


@i_want_youu - Ciekawe zwroty akcji? Hm.. może tak, może jeszcze nie xD No ale musze przyznać Ci rację, że tak, zaczyna się coś dziać ;3 


@witness. - haha, tak LuHan * imituje ton przepełniony czułością * Ale chyba nie wszyscy pałają do niego taką samą miłością xD Co do kruków i twojego wyobrażenia wyschniętych drzew i starego domu.. Wiele się nie pomyliłaś ~ Owszem, drzewo na którym siedzą ptaki jest w głównej mierze bez liści, jednak dom Kibuma nie jest AŻ tak stary. I przepraszam, ze tak mało Lu w tym rozdziale... pojawi się go więcej w swoim czasie.. moze nawet z małym dodatkiem w postaci kogoś przy boku? >D 


@Maknae Star - Owszem, w mojej głowie jego rogi wyglądały uroczo xD Co do jego rodziny.. wszystko wyjaśni się wraz z wkroczeniem Jonghyuna wampira w akcję ;3 Ale pomysł na wychowanie przez kruki... jest... * szuka odpowiedniego słowa, jednak chyba nie da rady wymyślić odpowiedniego * powiedzmy, że oryginalne xD Przykro mi też, że nie ma OnTae... wiem, ze bym cię tym uszczęśliwiła ;< a jeszcze nawiązując do 3 klasówek jednego dnia... podzielam ból. Jeden sprawdzian i dwa egzaminy sumatywne [ z całego roku ] jednego dnia. Byłam po tym niczym zombi xD Dlatego mam nadzieję, że nieco osłodziłam Ci koniec tygodnia <3 


@Shinoichi - Witam nową czytelniczkę, mam nadzieję, że będziesz ze mną częściej <3 I em.. haha, przejrzałaś mnie. Owszem, obejrzałam wszystkie sezony supernatural, jednak moje opowiadanie nie ma z nim wiele wspólnego poza bestiami. W końcu w tym serialu jest cudowna lista mitycznych stworzeń <3  


Na sam koniec powiem jeszcze, że wszelkie zaległości na innych blogach nadrobię jeszcze dzisiaj, jeśli mi się nie uda wtedy na pewno zrobię to w niedzielę wieczorem. 


Do zobaczenia w następnym rozdziale~! 
Edit: Zapraszam was również na konkurs organizowany przez Maknae Star :3 -> Link

5 komentarzy:

  1. a owszem, osłodziłaś! ^^ i to w jakim stylu! >.< Z jednej strony WOOOOOW JONG POCAŁOWAŁ KIBUMA wooohoo!! *.* *fazuje* a z drugiej strony... nah... mam wrażenie, że wampirek się nam bawi Bummiem :/ Nie ładnie Jongie u-uh *kręci z dezaprobatą głową*
    Luhan... takie 2licowe postaci zawsze doprowadzają mnie do pewnej frustracji xD Często tylko jedna osoba widzi tą prawdziwą stronę i to jest... be, nie fajne nu-nu :P
    nażarłam się mamby i znów gadam od rzeczy haha Zaciekawił mnie ten stwór... ;] Może to Lulu? :P ale jaki cel byłby wtedy w zbliżaniu się do Key? xD Może to kompletnie inna osoba? ^^
    Wgl Key zaczyna przypominać taką niewiastę haha już 3 tak jakby obozy zaczynają się o niego ubiegać hahaha >.<
    ach... niezręcznie mi... organizuję konkurs i... mogę mieć prośbę? ^^ Czy przy okazji nowego rozdziału mogłabyś udostępnić do niego link (http://the-sweetest-fantasy-contest.blogspot.com/)? Byłabym wdzięczna i oczywiście mam nadzieję, że znajdziesz czas, żeby wziąć udział *trzyma kciuki* ^^
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja kocham pocałunki JongKey. <3 Cudo. *.* Jak dla mnie mogliby normalnie nic nie robić, tylko się całować. To było takie piękne i namiętne. Do tego wszystko okazało się planem Jonghyuna.^^ Ten to ma głowę na karku, ale w taki sposób to może ją wykorzystywać cały czas.^^ Od rana do nocy normalnie. A w nocy za to przejść do trochę innych rzeczy,zgodnych z snami Key. :P
    No a ta zazdrość o Luhana również była genialna. Super słodka.^^ Właśnie jak Key się tyle szykował, to zaczęłam się zastanawiać, czy on w ogóle pomyślał, że do malowania przydadzą mu się inne ciuchy? :P No ale współczuję. Zmarnował tyle czasu, a skończył w ogrodniczkach. Co prawda piękni ludzi wyglądają idealnie we wszystkim, no ale. :P
    Poza tym nadal zżera mnie ciekawość kim takim jest Key.^^ Już się nie mogę doczekać odpowiedzi, więc dużo weny życzę~

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak! Więcej Lulu! Witness będzie szczęśliwa ^^ jak czytałam scenę z tym stworem, to serio miałam ciary XD no dobra, nie miałam ich, jestem uodporniona na takie rzeczy i jedynie King może mnie przerazić ^^ co nie znaczy, że mi się nie podobało ;p Kibum - co za ofiara z tym szykowaniem, ale to w końcu Kibum XD a zazdrość Jonga faktycznie była słodka xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ,genialne poprostu cudo . Jak ty mi działasz na nerwy ... yyh ... Twójstyl poprostu mnie zachwyca, jak jeszcze doszła zazdrość naszego wampirka o Kibum'a to poprostu rozpłynełam się .! Chciałabym zobaczyć taki szybki zwrost akcji ,że niby Kibum zakochuje się nagle w kimś innym przez jakiś urok a Jonhyun jest tak zazdrosty ,że chce wszystko ukazać na światło dzienne iprzyłączyć się do 2Min żeby Key'a uratować itp szybki zwrost akcji . i co ty na to ??

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy już wspomniałam, że masz przecudny szablon? Jak nie to teraz piszę ^^ Te kruki mnie przerażają... Serio oO Skoro to nie Jong zabił Krystal, a Luhan według Choi jest czystym człowiekiem to kto? Mimo wszystko coś mi tu nie pasuje co do Luhana... >.< Dobry myk na podryw. Choć pomożesz pomalować mi w domu ściany, a ja wynagrodzę ci to moimi wargami o których marzysz XD Chrystusie, co to było w tej końcówce? oO Znowu nowa bestia ? A może to jednak Luha, a wilczy węch Choi go zawiódł bądź oszukał ? XD

    OdpowiedzUsuń