sobota, 8 czerwca 2013

Strach ma wielkie kły - Rozdział 6

Zapraszam na 6 rozdział~
_______________________________________________________________________
Rozdział 6

- Minho…

- Hm? 

- Czuję się głupio…
 
- Nie marudź – Choi westchnął cicho, odsuwając lornetkę. Przeniósł wzrok na Taemina, który leżał na ziemi obok niego, podczas ukrywania się między krzakami w czasie obserwacji Kibuma. 

- Ale… naprawdę musiałeś mnie w to ubrać? – Rudzielec wskazał cały rozżalony na swoją głowę. Minho przygryzł wargę, aby się nie roześmiać. Tae wydął niezadowolony wargi, potrząsając głową, na której znajdowały się dwa sztuczne poroża. Nie wiedział, jak to się stało, że zgodził się ubrać na siebie coś takiego. Jakby i tak już nie wyglądali głupio, siedząc w zaroślach w ubraniach maskujących i całym naręczem lornetek. 

Już trzeci dzień z rzędu obserwowali swojego przyjaciela. Taemin chciał zrezygnować już po pierwszych kilku godzinach, czując się nie fair tak napastując Kibuma. Minho jednak był nieugięty. Nawet wywiązała się miedzy nimi kłótnia i młodszy chłopak postanowił wrócić do domu, jednak nie wytrzymał długo i skruszony wrócił do kochanka. Nadal jednak obstawał przy swoim, że nie warto marnować czasu.

- Wychodzi… to już siódma? – Choi spojrzał na zegarek, podnosząc się z ziemi. Uniósł wzrok, widząc nad nimi kilka kruków. Taemin też spojrzał w tamtą stronę i aż go ciarki przeszły. Nienawidził tych wielkich ptaków. 

- Dajmy już sobie spokój. Jonghyun sobie z nas zażartował – mruknął kwaśno młodszy wilkołak, zdejmując z głowy rogi, które niby miały być „kamuflażem”.  Choi westchnął cicho, przeglądając notatki jakie zrobił. Taemin chyba miał rację. Dzień Kibuma zawsze wyglądał tak samo: o szóstej pobudka, otwierał okno, aby przewietrzyć, wracał po dziesięciu minutach z kubkiem kawy, zjadał śniadanie, szedł się kąpać, pakował drugie śniadanie, wychodził o siódmej trzydzieści, przy czym rozsypywał ptakom pokruszony chleb z poprzedniego dnia. Może to było powodem, dlaczego te się tak go trzymały? W końcu jedyne, co wydawało się dziwne to właśnie kruki. Jednak wszystko można racjonalnie wytłumaczyć, prawda? 

- Ta, chyba masz rację. – Szatyn wydał z ciebie ciężkie westchnienie, pakując wszystko do torby w czasie kiedy Taemin stał obok, kopiąc czubkiem buta dziurę w ziemi. Marudził przy tym cały czas pod nosem na wszystko na czym świat stoi.

- A mogliśmy spędzić ten czas lepiej – żalił się dalej rudzielec, wykrzywiając usta w niezadowolony dziubek. Choi pokręcił głową rozbawiony. Jego chłopak był zawsze niedopieszczony, jednak to w nim uwielbiał. Ta niewinność i wygląd aniołka były jedynie powłoką dla istnego demona seksu wewnątrz. 

- Nie marudź już tyle. Lepiej zbieraj się do szkoły. – Minho podszedł do kochanka, obejmując go w pasie i całując przy tym w polik. – Przyjdź potem do baru, wpadnę około szesnastej. 

Taemin odwrócił się przodem do szatyna, zarzucając mu ramiona na szyję. Chwilę leniwie się całowali, ciesząc się swoją bliskością. Przerwało im jednak nieznośne krakanie. Tae odsunął się, przejeżdżając dłonią po torsie kochanka i patrząc na szatyna znacząco, przygryzając przy tym wargę. Choi pokręcił głową, odsuwając od młodszego chłopaka. Pogonił go jeszcze, aby już szedł, samemu idąc w drugą stronę, chcąc zahaczyć jeszcze o mieszkanie, nim wyjdzie do pracy. 

***
Taemin patrzył z utęsknieniem i frustracją na wskazówki zegara. Te, jak zwykle ku jego niezadowoleniu, przy ostatnich minutach jakby zwalniał swój bieg. Kiedy w końcu upragniony dzwonek obwieścił mu koniec zajęć, rudzielec w ekspresowym tempie spakował rzeczy do plecaka, wybiegając jako pierwszy z klasy. Nie dane mu było jednak rzucić się wprost do wyjścia ze szkoły. Powodem owego nieszczęścia była niska blondynka, która zatrzymała go tuż przed samymi drzwiami. Warknął sfrustrowany, wszelkimi siłami powstrzymując się, aby nie wyrwać swojego ramienia z uścisku drobnej dłoni i najnormalniej w świecie jej nie przywalić czy chociaż ochrzanić za marnowanie jego cennego czasu. Jednak jego matka, jak i Minho od zawsze wpajali mu szacunek do kobiet. I to chyba było jedyne, co go powstrzymywało. 

- Taemin, chciałabym cię o coś zapytać.
Rudzielec przyjrzał się w końcu dziewczynie. Znał ją. Chodzili razem na chemię, miała chyba na imię Sam, a może Nina? Nigdy nie przywiązywał wagi do wyglądu czy imion ludzi ze szkoły. Nie szukał tutaj przyjaciół, wiedząc, że szkolne znajomości są krótkie i fałszywe. A on miał Minho i Kibuma. No i ewentualnie kilka znajomych, jednak nie aż tak bliskich jak tamta dwójka. 

- Pytaj – odparł zrezygnowany Taemin, chcąc już mieć tę rozmowę za sobą. Dziewczyna zaczęła patrzeć na boki, bawiąc się palcami. Chłopak widząc, że ta się stresuje nie ułatwiał jej niczego, wpatrując się w nią wyczekująco. 

- Bo wiesz, może nie jesteśmy blisko, ale strasznie mi się za.. zawsze podobałeś i.. i… - blondynka zaczęła się jąkać, robiąc się coraz bardziej czerwona. Tae wywrócił oczami. Jeśli to kolejne wyznanie miłości,to chyba się powiesi. Miał trudności z odmawianiem czy odtrącaniem ludzi, przez co często pakował się w jakieś głupie kilkudniowe związki. Nie mówił o nich Minho, nie chcąc go drażnić. W końcu nawet nigdy nie pocałował innej dziewczyny. Zazwyczaj zrywał po dwóch dniach, przez co roznosiły się na jego temat plotki, często nieprzychylne, a mimo to dziewczyny nadal do niego lgnęły. Chyba kobiety lubiły złych mężczyzny, myśląc, iż uda im się go poskromić. – Chciałbyś pójść ze mną na bal? 

- Bal? – powtórzył za nią Taemin, przeklinając się w myślach. Zapomniał o tym całym głupim balu, który odbywał się co roku. W zeszłym roku sprawnie omijał dziewczyny i w efekcie spędził tę noc z Minho na kanapie, z pizzą, piwem oraz przy filmie, którego nawet nie obejrzeli do końca zajęci lepszymi rzeczami. 

- T...tak. Został już tylko miesiąc – dziewczyna mówiła już o wiele pewniej, wpatrując się wyczekująco w chłopaka.  Tae miał ochotę uciec i zapaść się pod ziemię. Nie wiedział jak się z tego wywinąć. Nie potrafił powiedzieć „nie”, ale nie chciał też mówić „tak”, a wiedział, że dziewczyna nie da mu spokoju i w końcu ulegnie nawet jeśli teraz odpowie jej, że musi to przemyśleć. Jedyna opcja jaka została to… 

- Wybacz, ale mam już z kim iść – wypalił, odwracając się na pięcie, chcąc być już w domu i wtulić się w swojego faceta.  Wybiegł na główny plac, kierując się wprost do baru. W środku zastał jedynie kilku mieszkańców, z którymi przywitał się skinięciem głowy. Nie widział jednak nigdzie Minho, co było dziwne, ponieważ doskonale go wyczuwał.

Wtedy też poczuł uszczypnięcie w pośladek. W ostatniej chwili powstrzymał się przed wydaniem cichego pisku, który zwróciłby uwagę wszystkich. Spojrzał za siebie, widząc znudzoną minę szatyna, jego oczy jednak błyszczały i wręcz promieniały szczęściem. Taemin miał ochotę rzucić wszystko i wpaść w jego ramiona, niestety wiedział, że nie powinni. W końcu uciekając, skazali się na życie w kłamstwie. Nigdy nie wiadomo, kiedy do miasta przypałęta się jakiś inny wilkołak. Bez problemu ujrzy te drobne różnice w ich zapachu i wyglądzie. Nie trudno odróżnić północną sforę od południowej. Dlatego też postanowili udawać, że się nienawidzą. Z początku uważali, iż tak jest łatwiej. Teraz jednak Taemin chciał odpuścić. W końcu minęło sporo czasu i nigdy nie wyczuli innego wilkołaka w okolicy, a widząc swoją matkę szczęśliwą i spełnioną, coraz częściej nawiedzały go myśli, aby rzucić w pizdu ten cały teatrzyk. 

- Och, hej! – Kibum zauważył w końcu swoich przyjaciół w przejściu, machając im zza lady. Tae wyrwany ze swoich rozmyślań poczłapał do blondyna, ignorując szatyna, gdyż nie był w nastroju na słowne potyczki. Rzucił plecak na podłogę, siadając na wysokim stołku i pokładając się przy tym na ladzie. Westchnął cicho, patrząc szczenięco na Kibuma. Blondyn pogłaskał go po włosach i wyciągnął z lodówki mleko. Przed Minho postawił piwo, które ten zwykł wypijać w każdy piątek po pracy. Choi kiwnął głową w podzięce, siadając obok Taemina. 

- Nie uwierzysz, co się dzisiaj stało – mruknął rudzielec, sięgając po słomkę. Wsunął ją do butelki i zaczął powoli sączyć napój. Key spojrzał na niego pytająco, szatyn również był zainteresowany, powierzchownie jednak tego po sobie nie pokazywał. – Jakaś dziewczyna, Sam czy Nina nie pamiętam… no ale mniejsza, zaczepiła mnie i zaprosiła na ten głupi bal. – Tae zrobił niezadowolony dzióbek, bawiąc się słomką w zębach. 

- To chyba dobrze, w końcu na poprzedni nie poszedłeś. – Key zaczął czyścić szklanki, nie mając w tym momencie co ze sobą zrobić. Taemin pokręcił głową zrezygnowany. 

- Nie lubię tych bali. I nieco jej nakłamałem. Powiedziałem, że już kogoś mam i pewnie niedługo rozejdzie się plotka, iż „jakaś kobieta poskromiła wielkiego Lee Taemina!” – rudzielec uniósł ręce ku górze, na co Minho wyrwał się cichy śmiech. Key również roześmiał się, zakrywając dłonią usta. 

- Ech, dzieciaku. Ile razy mówiłem ci, że kłamstwo ma krótkie nogi? – Kibum karcił go, pukając w międzyczasie w nos. Najmłodszy chłopak skrzywił się na ten gest, odsuwając jak najdalej od natarczywej dłoni przyjaciela. 

- Tak, tak. Kłamstwo bee, prawda cacy. – Tae wywrócił oczami, wracając do picia swojego ukochanego mleka bananowego. Choi zerknął na kochanka, chcąc go teraz pocieszyć i poprawić jakoś humor. 

- Ostatnio miałem dziwny sen – zaczął Key, kiedy zapanowała chwila ciszy. Dwójka jego przyjaciół spojrzała na niego pytająco, czekając aż będzie kontynuował. – Byłeś tam ty – w tym momencie wskazał na Taemina – i ty – przeniósł palec na Minho, który uniósł ku górze brwi. 

- Jeśli znowu przebrałeś mnie w swoim śnie za księżniczkę, to ja wychodzę. – Szatyn już unosił się z krzesła, jednak Kibum szybko go zatrzymał. 

- Nie, tym razem to było coś... innego. Tae miał tam z szesnaście lat? Byłeś słodkim dzieckiem w moim śnie – mówiąc to, sięgnął do polików rudzielca, chcąc je wytarmosić, jednak Taemin, przewidując jego plany, uciekł przed nim, kładąc się na blacie i ukrywając twarz między ramionami. Key prychnął cicho, niezrażony wracając do opowiadania swojego snu. – A ty Minho miałeś około osiemnastu. Ogólnie to chyba te lody miętowe tak podziałały na mój mózg, ale byliście tam razem. Przynajmniej tak to wyglądało. Przytulaliście się cały czas, całowaliście. Uroczo razem wyglądaliście. Och, i Minho cały czas czytał ci jakieś książki. Siedzieliście do późna, oglądając gwiazdy, obiecując sobie, że kiedyś stamtąd uciekniecie razem. Cokolwiek to znaczyło. – Key westchnął cicho, kończąc swój monolog.

 Uniósł wzrok na przyjaciół, którzy patrzyli na niego oniemiali, po czym spojrzeli na siebie nawzajem z niemałym przerażeniem. Pierwszy z szoku ogarnął się szatyn, który, będąc lepszym aktorem, ukrył swoje uczucia, zaczynając się śmiać. 

- Ty to masz pomysły, Key. Serio brakuje ci faceta, skoro już nawet o nas masz takie sny. – Choi pokręcił głową, wypijając pół butelki za jednym zamachem. Taemin spuścił wzrok, nie wiedząc nawet, co powiedzieć. Miał istny mętlik w głowie. Wiedział, że bywają różne sytuacje i zbiegi okoliczności, jednak tego nie można było podciągnąć pod przypadek. – Będę już szedł, robota się sama nie zrobi. – Minho starał się brzmieć jak najbardziej naturalnie. Zostawił kasę na stole za piwo i nim odszedł, rzucił jeszcze krótkie, znaczące spojrzenie Taeminowi. Chłopak wyprostował się, uśmiechając delikatnie do blondyna. Chwilę jeszcze z nim posiedział, unikając jednak tematu snu przyjaciela. W końcu pożegnał się, z nieco niemrawym uśmiechem wybiegając niemal z baru. Key był zdziwiony zachowaniem przyjaciół, jednak nie miał zamiaru się nad tym głowić, miał własne problemy na głowie. 

***
Wielki czarny wilk biegł przez las, a jego ciemne futro odznaczało się na tle białego śniegu. Zwierzę przystanęło przy rozdrożu, unosząc wysoko łeb. Nozdrza wilka poruszały się rytmicznie, próbując wywąchać znajomy zapach. Łapy zagłębiły się w śniegu, a zwierzę rzuciło się w dalszy bieg. Kiedy ukazała mu się drobna sylwetka rudego chłopaka, przyśpieszył bieg. Czuł dziwny niepokój na widok nieruszającego się Taemina, sztywnie stojącego i wpatrującego się w jeden punkt w ziemi. Młodszy chłopak, słysząc szelest, odwrócił się z przerażeniem wypisanym na twarzy. Na widok ukochanego rozluźnił się nieznacznie, jednak mimo to nadal się trząsł. Stał już tutaj... w sumie nie wiedział ile. Był zbyt sparaliżowany strachem, aby się ruszyć. Minho w kilku susach pokonał ostatnie metry i przeskakując ostatnią zaspę, wrócił do ludzkiej postaci. Ukrył się chwilowo w krzakach, aby przebrać się w ubrania, które niósł cały czas przy sobie w niewielkiej torbie zarzuconej na grzbiet. 

- Taemin, gdzie ty się szwendasz?! Wiesz jak się o ciebie martwiłem? – zaczął go karcić, poprawiając poplątane włosy.  Rudzielec jęknął cicho, patrząc na niego nieodgadnionym wzrokiem, co nieco przestraszyło Minho. Kiedy szatyn podszedł bliżej, wyczuł zapach zgnilizny. W pierwszej chwili pomyślał, że jego chłopak znowu użala się nad losem jakiegoś jelenia, jednak stojąc przy kochanku, jego oczom ukazał się iście makabryczny widok.

W śniegu leżało zmasakrowane ciało kobiety, jej ciemna, pomarańczowa skóra odcinała się na tle białego śniegu, jednak idealnie komponowała się we krwi, która wsiąknęła częściowo w podłoże, barwiąc biały puch na szkarłatny kolor. Jej ciało było wykrzywione w nienaturalny sposób, kark rozerwany, brzuch rozcięty przez ostre kły, a prawa dłoń oraz lewa noga były w kawałkach, częściowo odgryzione, wyglądem przypominając mielone mięso. Choi skrzywił się, wtulając w siebie Taemina, który ukrył się w jego ramionach, trzęsąc się z nerwów i strachu. Chłopak nigdy nie radził sobie ze śmiercią innych, czy to człowiek, czy to zwierzę. 

- Mówił, że wyjechała – wyszeptał rudzielec w tors Minho.  Szatyn z opóźnieniem zrozumiał sens jego słów. Chwilę mu zajęło, nim rozpoznał w szczątkach dziewczynę, z którą przyjechał do miasta Jonghyun. 

- Idź do domu – odparł Choi jakimś nieobecnym głosem. Taemin uczepił się jego kurtki, kręcąc zawzięcie głową. – Taemin, idź – powtórzył ostrzej, na co rudzielec spiął się i niechętnie odsunął od kochanka. Minho pogłaskał go czule po poliku, całując w czoło. Chłopak odszedł w stronę domu, co chwilę zerkając przez ramię. Szatyn czekał, aż chłopak zniknie z zasięgu wzroku. Kiedy jego drobna postać zniknęła między drzewami, odetchnął ciężko, z obrzydzeniem odwracając się do ciała kobiety. – Czemu to zawsze mi trafia się najgorsza robota? – marudził pod nosem, zdejmując kurtkę i podwijając rękawy koszuli. Nie mógł jednak pozwolić jej tutaj zostać i przegnić w śniegu. Każdemu należy się pogrzeb oraz spokojne wieczne życie. 

***
W tym samym czasie, w innej części miasta niska, stara kobieta, właścicielka baru, tuliła wysokiego chłopaka o wyglądzie anioła. 

- Jezu, jak ty wyrosłeś! Kiedy ostatnio cię widziałam byłeś taki malutki – świergotała w najlepsze kobieta, tarmosząc poliki bratanka. Chłopak cały czas się uśmiechał wesoło, pozwalając kobiecie robić, co tylko chciała. 

- Ciebie też dobrze widzieć, ciociu – mruknął, odsuwając się w końcu od kobiety. Miał naprawdę przyjemny dla ucha głos, co w komplecie z uroczą twarzą zwalało niejedną kobietę z nóg, zresztą nie tylko kobiety.

- Naprawdę się zdziwiłam, kiedy do mnie zadzwoniłeś. Biedna Elizabeth, umrzeć w tak młodym wieku. Przykro mi, słonko. – Właścicielka baru złapała za dłoń chłopaka, chcąc dodać mu otuchy. – Mam dla ciebie pokój i… - Jej dalszą wypowiedź zagłuszył trzask drzwi, kiedy z pokoju obok, który służył za szatnię, wyszedł Kibum ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, przenosząc wzrok ze staruszki na nieznajomego. – Och, mój drogi! Jak dobrze, że jesteś. Poznaj mojego bratanka, będzie od dzisiaj z tobą pracował. 

Blondyn na dłużej utkwił wzrok w chłopaku, przyglądając mu się dokładnie. Delikatny uśmiech wpłynął na usta Key, który, podchodząc do chłopaka, wyciągnął w jego stronę dłoń.

- Kim Kibum, miło mi.

- Lu Han, mi również. – Chłopak uścisnął dłoń blondyna, patrząc mu głęboko w oczy. – Mam nadzieję, że będzie nam się miło współpracowało. – LuHan uśmiechnął się uroczo do Kibuma, który nie mógł nie odpowiedzieć tym samym. Mężczyzna wydawał się naprawdę miłym facetem i Key był dobrej myśli, co do nowego znajomego.
_________________________________________________________________________
Kilka słów wstępu... W sumie nawet nie wiem co powiedzieć xd
Teraz rozdziały powinny pojawiać się systematycznie, co tydzień. Nie jestem jeszcze pewna w które dni, ale zapewne w piątki albo weekendy.
Dzisiaj postaram się ruszyć 7 rozdział. Następna cześć opowiadania ma w sobie jedną ze scen na którą najdłużej czekałam. ale uprzedzę, że to nie będzie scena seksu. Jeszcze nie xD Nie wiem jednak czy uda mi sie dojść nawet do połowy, jestem strasznie rozleniwiona. Nawet jeszcze się nie rozpakowałam.. Niemniej nadrobiłam wszelkie zaległości w opowiadaniach xD No ale każdy ma jakieś priorytety ;3
Teraz odpowiem na waszę komentarze czego nie zrobiłam poprzednim razem~ ;<
@witness. - Niestety nie mogę ci odpowiedzieć na zadane pytania, ale i tak dowiesz się jak zwykle przed wszystkimi xD a co do wątku z ojcem Minho to jeszcze nie koniec. Zapewniam, ze sprawa sie o wiele bardziej zawiła ;3  
@Datenshi189 - psy to bardzo mądre stworzenia xD Jeśli chodzi o tożsamość Kibuma powinna się wyjaśnić jakoś za 3 rozdziały? Nie jestem pewna, fabuła nadal jest elastyczna i cały czas coś zmieniam i dodaje ;< Co do 2tysięcy odwiedzin.. niestety chyba nie mam tyle opowiadań w zanadrzu xD Ale na 5 tysiecy pewnie znowu dodam coś podobnego.
@i_want_youu - Historia 2min'a ma jeszcze  wiele nieodkrytych tajemnic. Nadal pozostało kilka rzeczy, których nie opisałam... Spróbuje je zgrabnie dodać do opowiadania, ale jeśli się nie uda to może napisze kolejny dodatek? Albo poświęcę im cały rozdział... 
@Maknae Star - Nie przejmuj się. Rozumiem to, sama czasem nie mam siły na komentarze, niemniej cieszę się że napisałaś nawet te kilka zdać. Co do Kibuma.. to jest wredną istotą czy to w opowiadaniach, czy w realu xD Co do pochodzenia Kibuma nic nie powiem, ale mam nadzieję, że was zaskoczę :3
@Izzy - dziękuję, tez mi się podoba szablon który jest zasługą witness. :3 Witam też i dziękuję za komentarz~ Niestety oneshot będą pojawiać się sporadycznie.

To by było chyba na tyle, czekajcie proszę na kolejny rozdział <3

5 komentarzy:

  1. O czekanie na następny rozdział wcale nie trzeba prosić. :P
    Biedne 2Min, że muszą się tak ukrywać... Wow. Key ma sny jak jakieś medium, czy jak to się tam nazywa. :P Czad.^^ Chyba najbardziej mi się podobało, że znaleziono martwą laskę. Jongi zatopił sobie w niej swoje kły? Jeeee, mamy kochanego, złego wampirka. Źli faceci są najlepsi i zawsze podobają się dziewczyną, jak to zauważył Tae. Mądry chłopak z niego.^^
    Ciekawe co to za scenka się zapowiada w następnym rozdziale, bo chyba nie mówiłaś o grzebaniu zamordowanej laski. :P Nie, że nie dałoby się tego fajnie napisać, ale jakoś mało chwytliwy temat. :P W każdym razie czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba coś się zaczęło dziać. Okazuje się, że Jong miał rację i Key ma w sobie to coś wyjątkowego i ten jego sen o 2Min;o Na dodatek ciało tej kobiety... no i pojawia się Luhan;d Wyczuwam jakieś ciekawe zwroty akcji^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Luhan *wymawia imię z niezwykłą czułością* haha wybacz, ale to takie nawiązanie do mojego opowiadania i zauroczonego Jongina ^^ za każdym razem zapominam wspomnieć o tych ptaszyskach! Teraz o nich wspomnę xd kiedy pierwszy raz się pojawiły, to miałam taką dziwną wizję starego domu otoczonego przez wyschnięte drzewa, na których siedzą kruki, ciekawa jestem jakie znaczenie będą miały. I ten sen Kibuma! Jakiś totalnie nawiedzony koleś z niego haha chcę więcej Lulu! On też będzie jakiś nieteges, czy chociaż jako jedyny będzie normalny? ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Oookej~ jedziemy z tym koksem >.< 2Min jako stalkerzy? hahaha I Minnie z rogami jelenia na głowie? <3 haha to musiało wyglądać PRZEBOSKO! ^^
    Cholernie mnie ciekawią te kruki i właśnie przez nie mam wrażenie, że Key nie jest wcale takim sobie zwykłym człowieczkiem ;] Może nawet sam o tym nie wie? ^^ Bo w sumie... nie było mowy o jego jakichkolwiek rodzicach... Mieszka sam. Co jeśli jego starzy byli jakimiś mistycznymi stworami i go porzucili, a wychowały go kruki? (więcej nie komentuję po zjedzeniu całej tabliczki czekolady - nie wychodzi z tego nic mądrego hahaha)
    Ciekawe, czy Lulu też jest kimś... nadprzyrodzonym ;] To byłoby ciekawe ^^ Gdyby był wilkołakiem i wywęszył, co się dzieje pomiędzy przedstawicielami 2 różnych sfor ;] Jestem nienormalna i bezduszna, że tak piszę hahaha ale wiesz... w mojej głowie Luhan rozwala związek 2Min, a przystojny doświadczony wilkołak (Onew) z tej samej sfory, co Taemin, wpada i rozkochuje w sobie słodziaka <3 Taaak, wiem, że nie mam co liczyć na OnTae, ale pomarzyć można ^^
    No cóż, zostaje mi czekać tydzień na kolejną część, ale to tak długo :( Jesteś niedobra, bo wywołujesz zaciekawienie >,< Chociaż pewnie nie będę w tym tygodniu miała czasu na tak przyziemne sprawy, jak ciekawość -.- (Ludzie, kto robi 3 klasówki jednego dnia?!)
    Nie przedłużając:
    Ślę Całuski :* "widzimy si" za tydzień! Osłodzisz mi czas po nawale klasówek ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kruki, kruki, kruki... W sumie od fragmentu kiedy Jong odprowadzał Kibuma, a one krakały coś mi nie przypasowało , że niby Kibum ma taką z nim więź. czyżby on również nie był w pełni człowiekiem, tylko jakimś mieszańcem? Jak ja lubię takie fiki w których trzeba się trochę na główkować ^^Taemin i jego kilkudniowe związki o których Minho nie miał pojęcia, ponieważ nie umiał odmawiać. Oj Taemin, Taemin... Ke ke ke xD Czytając opis zmasakrowanego ciała dziewczyny, myślałam, że zaraz zemdleję po prostu i runę z krzesła na podłogę niczym kłoda. Ugh... Zawsze takie rzeczy tak nam nie działają, nawet odbywająca się operacja w szkle telewizora xD oO W ogóle jakie to miłe, że Minho ja pochował. ma za to u mnie dużego + ! ^^ Oho i pojawiła się kolejna osoba, czyżby Luhan w jakiś sposób był przywiązany to tej byłej kobiety Jonga z którą tak ''ładnie'' się rozprawił? Ciekawe, ciekawe... ;)

    OdpowiedzUsuń