Beta - witness. <3
_______________________________________________________________
Dodatek
Taemin wrzucił kilka owoców oraz niewielki kawałek upieczonego
mięsa owiniętego w folię do płóciennej torby. Przerzucił ją następnie przez
ramię gotów do wyjścia na kolejne spotkanie z Minho. Już przeszło od kilku
miesięcy wymykali się na wspólne schadzki. Z początku były to spotkania raz na
tydzień, nawet rzadziej. O ile Choi od początku wykazywał zainteresowanie i
entuzjazm, o tyle Taemin traktował tą znajomość jedynie jako źródło
adrenaliny.
Z czasem jednak zaczęli znajdywać wspólny język, tym samym ich
spotkania odbywały się co kilka dni, jeśli nie codziennie. Obaj nie potrafili
wytrzymać długo bez rozmowy ze sobą czy swojego widoku. I ani Taemin, ani Choi
nie podejrzewali, że ich przyjaźń stanie się tak zażyła w tak krótkim
czasie.
- A ty dokąd, mój drogi? – Taemin przystanął w pół kroku z dłonią
na klamce. Zaklął w myślach, odwracając się przodem do swojej rodzicielki z
nienagannym, niewinnym uśmiechem. – Znowu idziesz coś zbroić? – ciągnęła dalej,
rzucając kolejne pytanie. Splotła ramiona na piersi, nie spuszczając przy tym
czujnego wzroku z syna. W końcu po tym dziecku można się spodziewać
wszystkiego.
- Nie - skłamał gładko w odpowiedzi na pytanie. Z drugiej strony
mówił po części prawdę. O ile samo bratanie się z wrogiem jest złe, o tyle nie
robi nic niewłaściwego z Minho.
- Co tam masz? – zapytała szatynka, wskazując palcem na torbę,
którą miał chłopak. Pomimo zapewnień syna, nie mogła mu do końca ufać. A
milczenie rudzielca tylko dodatkowo ją w tym przekonywało. Dlatego nie czekając
na odpowiedź, zabrała mu torbę i zaglądnęła do środka. Taemin nie sprzeciwiał
się, próbując w tym czasie wymyślić jakieś wiarygodne kłamstwo. – Po co ci to?
– dopytała, wyjmując jeden z zapakowanych owoców.
Chłopak spuścił głowę, zaczynając dłubać czubkiem buta w ziemi.
Chłopak spuścił głowę, zaczynając dłubać czubkiem buta w ziemi.
- Um, pewnie uznasz, że to głupie... – mruknął, chowając twarz za
kaskadą gęstych włosów. – Jakiś czas temu znalazłem ranną wilczycę w lesie. Ma
malutkie wilczki, a sama nie jest w stanie zapewnić im pożywienia. I…i jeśli im
nie pomogę, to umrą z głodu. – Taemin uniósł wzrok, patrząc nieśmiało na swoją
rodzicielkę.
Ta stała wpatrzona w torbę z jedzeniem. Z wahaniem oddała ją
synowi. W jej oczach było widać niedowierzanie. Jednak nie to z serii „nie
wierzę w to, co mówisz”, lecz bardziej coś w stylu „nie wierzę, że jednak
jesteś dobrym dzieckiem”.
- Dobrze, więc zajmij się nią, ale uważaj na siebie – dodała na
odchodne, oddając mu jego pakunek.
Chłopak pokiwał głową, całując jeszcze kobietę w polik na
pożegnanie. Odwrócił się następnie na pięcie, a kiedy tylko zniknął jej z oczu
między gęstymi krzakami, na jego twarz wpłynął zadowolony uśmiech.
- Jestem geniuszem – wyszeptał pod nosem, idąc dumnie przed siebie
w tylko sobie znanym kierunku.
Był pewien, że Minho już na niego czeka od dawna. Zawsze był dużo
przed czasem, usprawiedliwiając się za każdym razem, że jako osobie starszej
nie wypada mu się spóźniać. W końcu jaki byłby z niego autorytet.
Kiedy tylko Taemin ujrzał jaśniejsze światło między drzewami,
przyśpieszył, już po chwili wylatując na niewielką polanę skąpaną w promieniach
słońca. Choi, słysząc szelest uniósł wzrok znad książki, a delikatny uśmiech
ozdobił jego przystojną, młodą twarz. Szatyn poklepał miejsce obok siebie,
kiedy rudzielec podbiegł do niego w podskokach.
- Zobacz, co mam! Udało mi się załatwić nam prowiant – odparł
dumny z siebie chłopak, wyciągając dwa jabłka nim zdążył na dobre usiąść. Minho
przytaknął mu, odbierając jeden z owoców i sadzając w końcu rudzielca obok
siebie. Taemin od razu wgryzł się w trzymane jabłko, patrząc na książkę w
rękach Minho. – Co dzisiaj czytamy? – zapytał, kiedy przełknął kęs owocu.
Oparł się przy tym o drzewo, ramionami stykając się z szatynem. To
był ich rytuał. Choi na każde spotkanie przynosił swoje ulubione powieści i
czytał je na głos. Oczywiście to nie tak, że Taemin nie umiał czytać. Wręcz
przeciwnie, był bardzo inteligentnym dzieckiem, a uczono go w domu. Jednak był
też dobrze wychowany wbrew pozorom, jakie tworzył swoim trudnym charakterem. A
jako ktoś ułożony i elokwentny nie mógł odmówić, kiedy Minho mu to
zaproponował. Zresztą Taemin nie żałował tej decyzji. Choi miał bardzo
przyjemny głos, który potrafił sprawić, że nawet najnudniejsza opowieść nagle
nabiera akcji.
- Hobbita. – Szatyn wgryzł się w jabłko, otwierając na pierwszej
stronie książki.
Nim jednak zaczęli lekturę, Taemin opowiedział o swoim dniu i o tym jak to mistrzowsko zmylił mamę. Mówił o wszystkim, co mu przyszło do głowy, póki połowa prowiantu nie znikła. Kiedy nie zostało już nic w torbie, chłopcy bez problemu mogli rozpocząć swój mały „rytuał”. Taemin w tym celu ułożył się wygodnie, przymykając oczy, by w ten sposób odciąć od wszystkiego, co nie jest uspokajającym głosem Choi. Kiedy ten czytał, czuł się lekki i spokojny. Nawet jeśli były to sceny pełne przejęcia i niepewności , spokój go nie opuszczał. Czuł, że może być tak już na zawsze…
Nim jednak zaczęli lekturę, Taemin opowiedział o swoim dniu i o tym jak to mistrzowsko zmylił mamę. Mówił o wszystkim, co mu przyszło do głowy, póki połowa prowiantu nie znikła. Kiedy nie zostało już nic w torbie, chłopcy bez problemu mogli rozpocząć swój mały „rytuał”. Taemin w tym celu ułożył się wygodnie, przymykając oczy, by w ten sposób odciąć od wszystkiego, co nie jest uspokajającym głosem Choi. Kiedy ten czytał, czuł się lekki i spokojny. Nawet jeśli były to sceny pełne przejęcia i niepewności , spokój go nie opuszczał. Czuł, że może być tak już na zawsze…
Umysły czternastolatków są niewinne, a Taemin wierzył, że to na
zawsze będzie tylko przyjaźń…
***
Z czasem ich relacje się pogłębiły. Pomimo że spotykali się
rzadziej, byli ze sobą bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Potrafili spędzić
razem całą noc, rozmawiając o głupotach, po czym przechodzili na tematy
filozoficzne dotyczące miłości i śmierci. Leżeli tak wpatrzeni w gwiazdy nad
sobą. Nieraz zdarzało się, że Taemin zasypiał na torsie Minho.
Jednak za każdym razem, kiedy budził się nad ranem, szatyna już
nie było. Na początku nie przeszkadzało mu to, aczkolwiek z czasem zaczął
odczuwać pustkę zawsze wtedy, kiedy budził się sam. Dodatkowo uczucie to
narastało, co potęgowało przerażenie, bezsilności i niepewność w Taeminie. Nie
potrafił zrozumieć samego siebie.
Jego serce przyśpieszało na widok czy samą myśl o szatynie. A jego
wizje często nawiedzały chłopaka. Kiedy tylko go widział, nie mógł pohamować
szerokiego uśmiechu. Stał się przez niego wielką papką nieodgadnionych emocji,
a co za tym idzie - nie mógł skoncentrować się na swoich obowiązkach. Przez to
roztrzepanie oberwało mu się już kilka razy od matki. Pomimo tych wszystkich
sprzecznych i obcych mu emocji, wiedział jedno: nie mógł powiedzieć o tym
Minho. Zależało mu na towarzystwie tego przerośniętego (jak na swój wiek)
wilkołaka.
- Nie rozumiem tego… - mruknął pod nosem, będąc świadom, że jeśli
spróbuje odezwać się głośniej, jego głos będzie drżał. W końcu jak ma być
spokojny, kiedy znajduje się w tak żenującej, a zarazem fascynującej pozycji?
Nie często się zdarza, żeby mógł być tak blisko Minho. Jedynym minusem tej
sytuacji było jego bijące głośno serce. W końcu z ich wyczulonymi zmysłami
potrafią wyczuć czy usłyszeć sarnę z kilometra, niemożliwe więc, aby szatyn nie
słyszał tego łomotu w piersi Taemina, kiedy ten leży na nim. A dokładnie siedzi
między nogami, plecy opierając o jego tors. Minho dodatkowo obejmował go
niejako w pasie, aby móc trzymać przed chłopakiem książkę, a brodę opierał na
ramieniu Tae.
- Czego nie rozumiesz? – zapytał, odsuwając nieco głowę, by móc
spojrzeć na przyjaciela.
Ten jednak uciekał wzrokiem, chcąc zatopić się w ramionach szatyna i tym samym zniknąć.
Ten jednak uciekał wzrokiem, chcąc zatopić się w ramionach szatyna i tym samym zniknąć.
- Tej całej miłości i ginięcia w jej imieniu. W końcu czy to nie
egoistycznie umierać dla ukochanej tylko po to, aby potem ona cierpiała po
utracie miłości swojego życia? W ten sposób przysparza się cierpienia drugiej
osobie – odparł, decydując się podnieść wzrok, aby przyjrzeć się reakcji Minho,
czego zaraz jednak pożałował. Twarz szatyna znajdowała się o kilka milimetrów
za blisko. Dlatego dla własnego i jego bezpieczeństwa wolał odsunąć się
nieznacznie, chcąc to jednak zrobić niezauważalnie. Choi był jednak zbyt zajęty
przetwarzaniem wypowiedzi chłopaka, aby zauważyć, że ten w ogóle się
poruszył.
- Uważasz w takim razie, że ucieczka byłaby lepsza? – Minho
zmarszczył brwi, zamykając książkę. Taemin chwilę zastanawiał się nad
odpowiedzią, aż w końcu podjął według niego właściwą decyzję.
- Uciec albo zginąć razem. – Rudzielec wzruszył ramionami, nie
widząc nic dziwnego w swojej prostolinijnej teorii. Tym razem to Choi milczał
dłuższą chwilę.
- Czy ty kiedyś byłeś zakochany? – Szatyn nie spuszczał wzroku z
chłopaka, który poczuł jak robi mu się gorąco. Aby to ukryć odwrócił głowę,
uparcie wpatrując się przed siebie.
„Tak, od kilku dni. W tobie kretynie”, pomyślał Taemin, krzywiąc się lekko. Pokręcił jednak głową.
„Tak, od kilku dni. W tobie kretynie”, pomyślał Taemin, krzywiąc się lekko. Pokręcił jednak głową.
- Jak to jest? – zapytał, dając mu do zrozumienia, że nigdy nie
kochał miłością nieplatoniczną.
- To cudowne uczucie. Wydaje ci się wtedy, że świat jest
doskonały, a zło nie istnieje. Kiedy widzisz ukochaną osobę, twoje serce
wariuje, czujesz się lekki, szczęśliwy i spokojny. Jednak łatwo jest pomylić
miłość z zauroczeniem – dodał na koniec, w trakcie swojego monologu odkładając
książkę, aby opleść Taemina ramionami w pasie. Tak jak chłopak przed nim
patrzył w dal.
Tae westchnął ciężko, kładąc dłonie na tych szatyna i odchyliwszy
głowę, ułożył ją na ramieniu przyjaciela. Ta sytuacja, to wszystko, wydawało mu
się absurdalne. I wychodził z założenia, że chyba musiał być złym człowiekiem w
poprzednim życiu, że los sobie z niego kpił w żywe oczy.
- Miłość jest dziwna..- mruknął pod nosem, czując jak powieki mu
ciążą. Usłyszał jeszcze jak Choi mu przytakuje, nim ogarnął go sen.
***
Od rozmowy, podczas której Taemin poznał teorię miłości, minęło
kilka tygodni. Cały ten czas spędził na rozmyślaniu. Wyłączał je jedynie przy
Minho, nie chcąc, aby ten zauważył jego zmianę nastroju.
W czasie tych kilkunastu dni doszedł do wniosku, że chyba jest
zakochany lub zauroczony. Nadal nie wiedział, jaka jest różnica między tymi
dwoma rzeczami. Jednak czy to miało znaczenie? I tak darzy Choi uczuciem,
którego nie powinno być. W końcu to zakazane. Samo bycie z facetem jest
wynaturzeniem , nie mówiąc już o tym, że jest on wrogiem.
Mimo tych wszystkich przeciwności, Taemin postanowił w końcu wyznać swoje uczucia. Bał się jak cholera i nie wiedział jak ma mu to powiedzieć. Był jednak gotowy na odrzucenie. Przynajmniej wmawiał sobie, że jest na to gotowy.
Mimo tych wszystkich przeciwności, Taemin postanowił w końcu wyznać swoje uczucia. Bał się jak cholera i nie wiedział jak ma mu to powiedzieć. Był jednak gotowy na odrzucenie. Przynajmniej wmawiał sobie, że jest na to gotowy.
- Wiesz Minho, chyba się zakochałem – mruknął, patrząc w gwiazdy,
które migotały nad ich głowami. Przynajmniej miał wytłumaczenie, czemu nie
utrzymuje kontaktu wzrokowego z przyjacielem, które leżał przy nim, również
wpatrując się w niebo.
- W kimś ze sfory? To dobrze, miłość jest fajna – Choi powiedział
to dość neutralnie, zerkając jedynie kątem oka na przyjaciela.
- Nie, nie ze sfory – odparł cicho Taemin. Doszedł do wniosku, że
jednak nie jest przygotowany na tę rozmowę, więc jedyne, co mógł zrobić, to
odwlec ten moment…
- W człowieku? Wiesz, że to nie najlepszy wybór.– Tym razem było
słychać zdziwienie oraz zaciekawienie w głosie szatyna. Obrócił nawet głowę,
aby patrzeć na profil chłopaka.
- Nie, to nie człowiek. Jest gorzej – powiedział Taemin, czując na
sobie wzrok Minho, co go dodatkowo stresowało. Choi w tym czasie milczał,
myśląc, co może być gorszego.
- Amazonka, wiedźma, dżin, shapeshifter, vetala, a może strzyga? –
wymieniał po kolei znane mu „potwory”. W końcu jeśli nie wilkołak i nie
człowiek, to co innego zostaje? Krowa? No raczej, że nie, więc jedyne, co
zostaje to inni „odmieńcy”
.
- Nie, nie, nie, nie, nie i fuj? – Taemin skrzywił się widocznie,
jednak czuł się nieco rozbawiony, mimo tego całego stresu, który ściskał mu
żołądek.
- Bywają różne zboczenia – Minho parsknął cicho, słysząc
obrzydzenie w głosie przyjaciela przy ostatnim słowie.
- Ta, też prawda – zgodził się z nim Tae. Sam w końcu słyszał
różne opowieści. Raz mama opowiadała mu o szamanie, który był tak zakochany w
pewnym Wendigo, że pozwolił mu na pożarcie się. To była dopiero dziwna miłość…
- Czyli żadne z nich? – dopytał Minho, zafascynowany tym, kogo
może kochać jego przyjaciel. Jednak jeśli miałby wymieniać wszelkie stwory
mityczne, bożków i inne „dziwy”, mogłaby im minąć całą noc. Taemin będąc
świadom tego, że Choi nie zgadnie, postanowił go nieco nakierować.
- Nie, żadne z nich. Poczułem coś do kogoś, kogo powinienem
nienawidzić – mruknął, odwracając wzrok, aby szatyn nie zobaczył rumieńców na
jego twarzy. Czuł, jak kolacja podchodzi mu do gardła i tylko dzięki temu, że
leżał nie wydostaje się na zewnątrz.
Minho mruknął coś pod nosem, kładąc się z powrotem płasko na trawie i wpatrując się w gwiazdy. Taemin wiedział, że zrozumiał, a jego brak reakcji sprawił mu największe cierpienie. Już wolał, aby go zwyzywał i odszedł. Wszystko byłoby lepsze niż milczenie.
Minho mruknął coś pod nosem, kładąc się z powrotem płasko na trawie i wpatrując się w gwiazdy. Taemin wiedział, że zrozumiał, a jego brak reakcji sprawił mu największe cierpienie. Już wolał, aby go zwyzywał i odszedł. Wszystko byłoby lepsze niż milczenie.
Choi jednak nie było w głowie się ruszyć. Nie potrzebował nawet
nad tym rozmyślać. Sięgnął po omacku do dłoni rudzielca, splatając z nim palce.
Taemin, czując ciepło drugiej dłoni na swojej, poczuł nieopisaną ulgę i radość.
Pociągnął cicho nosem. Rozkleił się na dobre, zalewając się łzami. Minho
ścisnął mocniej dłoń przyjaciela, chcąc dodać mu otuchy i dać do zrozumienia,
że jest przy nim.
- Dziękuję – wydukał Taemin przez zaciśnięte gardło, zakrywając
twarz przedramieniem. Dziękował przyjacielowi za nieodrzucenie go oraz danie im
szansy.
***
Minął rok, odkąd Tae wyznał swoje uczucia. I o dziwo nie było
jakiejś wielkiej zmiany. Nadal spotykali się w tym samym miejscu, czytali,
rozmawiali. Jedyną zmianą były drobne czułości, jakimi się obdarowywali. Jak na
przykład tulenie się czy całusy, które były subtelne i delikatne.
Taemin jednak odkrył, że jest mu mało. Choi był dla niego jak
narkotyk, którego pragnie coraz więcej, uzależniając się od niego. Każdy dotyk,
każde słowo; łaknął wszystkiego, co miało związek z szatynem. Nie umiał jednak
poprosić o więcej.
Był tak zdesperowany, że nawet poruszył ten temat z mamą, ale nie
uzyskał żadnych konkretów. Dowiedział się tylko, że musi wywołać na ukochanej
presję, a jedyna presja, jaką wywoływał, to ta u samego siebie. Dodatkowo, kiedy
tylko poruszył te tematy ze swoją rodzicielką, dostał cały
wykład na temat współżycia z kobietą. Jednak to mu na nic, w końcu Minho był
stu procentowym mężczyzną.
Wiedząc, że nikt w jego sforze mu nie pomoże, postanowił pojechać
do większego miasta. Swoim rodzicom wmówił, że jedzie do znajomych, podczas gdy
Minho powiedział, iż to w sprawach rodzinnych musi wyjechać na tydzień.
W tym czasie poznał kilka osób. Poczytał nieco o związkach
homoseksualnych, wypytał nowych znajomych, którzy również gustowali w tej samej
płci. Ten wyjazd do dużego miasta był dla niego nowym doświadczeniem. Kilka
razy nawet poszedł do klubu, jednak zrezygnował z tego po tym, jak go obmacano
i nawet raz chciano zaciągnąć gdzieś w ciemną uliczkę. Nieświadomy zagrożenia
poszedł z jakimś chłopakiem, aczkolwiek tym poszkodowanym został nieznajomy,
który trafił na ostry dyżur.
Po powrocie poszedł od razu na spotkanie z Minho. Ówcześnie
wysyłając mu wiadomość, gdzie ma czekać. Był zdenerwowany jak jeszcze nigdy.
Stresował się nawet bardziej niż w nocy, kiedy wyznał mu swoje uczucia. Mimo to
czuł się gotowy i wiedział, że wymusi na Choi zbliżenie nawet siłą.
Siedział na kamieniu, nasłuchując. Jego wszystkie zmysły były
wyczulone. Był w stanie usłyszeć uderzanie skrzydeł motyla, dlatego kiedy tylko
wyczuł Minho, poderwał się na równe nogi, zaczynając głębiej oddychać.
Szatyn szedł niczego nieświadomy na spotkanie z Taeminem. Zdziwiła
go zmiana miejsca, rozumiał jednak, że chłopakowi poprzednie mogło się znudzić.
Zresztą czy to, gdzie się spotkają jest ważne? Liczy się to, że się zobaczą. W
ciągu tego tygodnia Minho zdążył się stęsknić za swoim chłopakiem. Dlatego
kiedy tylko go zobaczył stojącego nieopodal niego, szeroki uśmiech wykwitł mu
na ustach.
Nim jednak Choi przywitał się z chłopakiem, został pchnięty na
pobliskie drzewo. Jęk bólu został zagłuszony przez wargi Tae, które zaatakowały
w żarłocznym pocałunku usta szatyna. Minho z początku zamroczony nie wiedział,
co się dzieję. Szybko jednak otrząsnął się z szoku i spojrzał z zamglone oczy
chłopaka; wszystko było dla niego jasne.
Oplótł rudzielca w talii, przyciągając do siebie. Skoro
chłopak sam zainicjował tę sytuację, nie musiał już się powstrzymywać. Do tej
pory traktował go delikatnie, bojąc się, że ten wycofa się spłoszony. Widać źle
go ocenił.
Taemin westchnął w pocałunku, który był tak inny od poprzednich:
dziki, namiętny, pełen pasji i podniecający. Chłopak otarł się o udo szatyna.
Jego ciało poruszało się samoistnie, kierowane instynktem i potrzebą
zaspokojenia. Byli w końcu tylko zwierzętami, do tego samcami. Ich główną
potrzebą było współżycie i rozmnażanie się. Nawet jeśli z Choi nie spłodzą
dzieci.
Minho złapał mocno za pośladki kochanka, całując go cały czas
żarłocznie. Tae nie zostawał bierny, próbował nawet przejąć dominację. Jego
starania kończyły się za każdym porażką, co go w sumie nie dziwiło zbytnio.
Mimo to nie ustępował, ponieważ ta wspólna walka dodatkowo go nakręcała.
Choi odsunął go brutalnie za włosy, co zaowocowało przeciągłym
jękiem bólu, protestu i przyjemności. Taemin lubił być zdominowany, czuć, że
nie może się sprzeciwić, ale zarazem nie chciał tak łatwo ustępować. To chyba
wina jego porąbanego charakteru. Jednak to właśnie za ten trudny charakter
Minho go tak uwielbiał.
Szatyn zmienił ich pozycję, tym razem samemu przyciskając chłopaka
do pnia drzewa. Rudzielec spojrzał rozogniony na kochanka, łapiąc za szlufki
spodni i przyciskając jego biodra do siebie. Otarł się o niego stymulująco,
wzdychając przeciągle, kiedy ich męskości się o siebie otarły. Choi mógł
doskonale wyczuć jaki Taemin był już twardy. Najwidoczniej długo się
powstrzymywał, a teraz wszelkie frustracje wychodziły na zewnątrz.
Tae popchnął Minho, który, nie spodziewając się takiego obrotu
spraw, upadł na ziemię. W ostatniej chwili podparł się dłońmi o podłoże, w tym
samym momencie kiedy chłopak skoczył na niego. Choi uśmiechnął się półgębkiem.
Podobał mu się taki Taemin - dziki, nieokrzesany i niecierpliwy. Nie miał już
tych uroczych rumieńców i niewinnego uśmiechu, a jego oczy iskrzyły
pożądaniem.
Zaczęli się szamotać i tarzać po ziemi, próbując unieruchomić się
wzajemnie. Zupełnie jak za pierwszym razem, kiedy się spotkali. Tym razem nie
było między nimi wrogości, a jedynie chemia. Choi jednak szybko znudził się tą
zabawą. Przyparł kochanka do ziemi, używając nieco więcej siły. Taemin sapnął
głośno, wijąc się pod szatynem, by się uwolnić. Minho unieruchomił jeszcze jego
dłonie, przytrzymując je nad głową rudzielca. Tae przygryzł wargę, czując, jak
wolna dłoń szatyna wkrada się pod jego koszulkę.
Cichy jęk wydobył się z ust drobnego chłopaka, kiedy palce Minho
zaczęły bawić się delikatnymi sutkami. Wygiął się w łuk, mrucząc ponaglająco.
Był bardziej niecierpliwy niż podejrzewał. Wszystko było inne niż podejrzewał.
Nasłuchał się wiele o pierwszym razie i ogólnie o seksie. Słowa jednak nie są w
stanie opisać tego, jak cudownie się czuł w tym momencie.
- M..Minho – wyszeptał cicho, a w jego głosie pobrzmiewała
niepewność, co nieco zmartwiło szatyna, który obecnie odpinał spodnie kochanka.
Tae spuścił wzrok, oddychając ciężko. – Bądź proszę delikatny – wyszeptał pod
nosem, głaszcząc ramię szatyna.
Bał się tego, w końcu nasłuchał się od znajomych, że pierwszy raz boli. Niby nie powinien się martwić. Nie jest w końcu człowiekiem, a jego ciało jest wytrzymałe, jednak sama świadomość tego, że za chwilę będzie bezbronny i całkowicie otwarty na Minho go przerażał.
Bał się tego, w końcu nasłuchał się od znajomych, że pierwszy raz boli. Niby nie powinien się martwić. Nie jest w końcu człowiekiem, a jego ciało jest wytrzymałe, jednak sama świadomość tego, że za chwilę będzie bezbronny i całkowicie otwarty na Minho go przerażał.
- Dobrze.- Choi przytaknął, całując go delikatnie.
Rozczuliła go ta niewinność, która pojawiła się w jednej chwili. Po jego słowach jednak na powrót zniknęła, zastąpiona przez pożądanie.
Rozczuliła go ta niewinność, która pojawiła się w jednej chwili. Po jego słowach jednak na powrót zniknęła, zastąpiona przez pożądanie.
Kiedy przestali bawić się w kotka i myszkę wszystko przyśpieszyło.
Taemin był na skraju świadomości przez przyjemność jaką dawał mu Choi. Pomimo
że jeszcze do niczego nie doszło, a Minho jedynie całował i pieścił jego
ciało.
- Proszę, Minho…szybciej – wyszeptał drżącym głosem, wplatając
palce we włosy szatyna, który aktualnie całował jego męskość przez materiał
spodni.
Choi uśmiechnął się jedynie, odpinając jeansy. Zsunął je do połowy
ud kochanka, zaczynając pieścić dłonią członek ukryty jedynie pod cienkim
materiałem bokserek.
Ujął męskość chłopaka, kiedy w końcu bokserki podzieliły los spodni. Taemin wciągnął głośno powietrze, zaciskając dłonie na ramionach szatyna. Wraz z ruchem dłoni Choi z gardła Tae wydobywały się kolejne jęki.
Ujął męskość chłopaka, kiedy w końcu bokserki podzieliły los spodni. Taemin wciągnął głośno powietrze, zaciskając dłonie na ramionach szatyna. Wraz z ruchem dłoni Choi z gardła Tae wydobywały się kolejne jęki.
- Nie… wystarczy – wyszeptał po dłuższej chwili, wiedząc, że jeśli
teraz nie przestaną, dojdzie przedwcześnie. Minho kiwnął głową, zawisając nad
Taeminem i przyglądając mu się chwilę.
- Przekręć się – polecił mu, a kiedy tylko chłopak ułożył się na
brzuchu, Choi uniósł jego biodra do góry, nakazując mu się wypiąć. Minho
głaskał kochanka po plecach, całując jego pośladki i uda. Zawahał się w
momencie, kiedy trzeba było zacząć rozciągać chłopaka. Taemin, wyczuwając to,
sięgnął do torby, która leżała obok nich. Wyciągnął z niej tubkę, z
zażenowaniem podając ją Minho. – Skąd ją masz? – zapytał szatyn, odbierając od
niego butelkę.
- Kupiłem w mieście – mruknął pod nosem, chowając głowę miedzy
ramionami.
Choi parsknął cicho, kręcąc rozbawiony głową na wyobrażenie sobie tego dzieciaka kupującego lubrykant. Nie chcąc jednak przedłużać i niepotrzebnie stresować Taemina, wrócił do działania. Otworzył nadal zabezpieczoną butelkę, wylewając sporą ilość substancji między pośladki rudzielca. Tae westchnął cicho i zadrżał, czując zimny żel.
Choi parsknął cicho, kręcąc rozbawiony głową na wyobrażenie sobie tego dzieciaka kupującego lubrykant. Nie chcąc jednak przedłużać i niepotrzebnie stresować Taemina, wrócił do działania. Otworzył nadal zabezpieczoną butelkę, wylewając sporą ilość substancji między pośladki rudzielca. Tae westchnął cicho i zadrżał, czując zimny żel.
Minho zaczął podrażniać wejście, wsuwając od razu do końca jeden
palec. Choi jak i Taemin zdziwili się, że poszło tak łatwo. Do tego Tae odczuł
ulgę, że na razie nie czuje bólu. Szatyn od razu zaczął go rozciągać, a kiedy
tylko poczuł nieco luzu, dołączył drugi, a następnie trzeci palec.
Pośladki Taemina drżały, jak całe jego ciało. Ledwo trzymał się na
nogach, nie rozjeżdżały się na boki tylko dzięki Choi, który trzymał go po
bokach.
- Minho… - wyszeptał młodszy chłopak, sięgając dłonią do ręki
kochanka i ciągnąc w swoją stronę.
Choi na ten gest uśmiechnął się dobrodusznie, wyciągając palce i
zawisnąwszy nad przyjacielem, zaczął całować go po
szyj. Tae, czując w sobie nieznośną pustkę jęknął ponaglająco, wciskając się
pośladkami w kroczę mężczyzny za sobą. Minho przygryzł wargę, wiedząc, że gdyby
mógł stwardniałby jeszcze bardziej. Był jednak już na granicy, a członek pod
spodniami nieprzyjemnie uwierał.
Ciśnienie podskoczyło Taeminowi, a krew
zawrzała, kiedy usłyszał za sobą dźwięk rozpinanych spodni. Chwilę zajęło, aby
poczuł czubek męskości drażniący jego wejście. Chciał się odwrócić i spojrzeć
na Minho, a raczej na jego penisa i ocenić jaki jest duży, jednak Choi
zniweczył jego plany, za pierwszym wchodząc w niego od razu do samego
końca.
Krzyk uwiązł w gardle drobnego
chłopaka, a jedyne, co zdołał z siebie wydusić, to ciche charczenie i stękanie.
Minho całował go nieprzerwanie po plecach, czekając aż ten przywyknie do jego
obecności w sobie. Wiedział, że zbytnio się pośpieszył, jednak kiedy tylko poczuł
tę cudowną ciasnotę, nie potrafił się zatrzymać.
- Nie powstrzymuj się – wyszeptał
Taemin, zaciskając mocniej powieki. Nie bolało tak jak myślał, gdyż krew
wilkołaków i ich umiejętność szybkiego leczenia robiły swoje. Jedyne co
odczuwał, to dziwne rozciąganie i uczucie wypełnienia. Choi nie był do końca
pewny czy powinien zaufać słowom kochanka. – Minho – jęknął zdenerwowany, kiedy
ten nic nie zrobił. To otrzeźwiło nieco szatyna, który złapał mocno za biodra
chłopaka, zaczynając wykonywać płynne ruchy.
Tae jęczał głośno, zagryzając wargę, aby nieco uciszyć okrzyki przyjemności. Choi, wykorzystując swoją wytrzymałość i siłę, nie oszczędzał Taemina.
- Cholera, jesteś taki ciasny –
wyszeptał tuż przy uchu kochanka. Drobny chłopak w odpowiedzi krzyknął głośno,
a jego ciałem wstrząsnął dreszcz przyjemności, kiedy Minho w końcu uderzył w
jego prostatę.
Taemin zaciskał pięści na trawie, wyrywając jej całe garści. Nie umiał już pohamować własnego ciała. Wił się pod kochankiem, nie panując nad wydawanymi odgłosami.
- M.. Minho – wyjęczał, dochodząc na
trawę. Pociemniało mu przed oczami, w głowie mu szumiało i nie zaprzątały jej
żadne myśli. Czuł się zmęczony, ale zarazem spełniony.
Choi, czując zaciskające się spazmatycznie wnętrze kochanka, wysunął się w ostatnim momencie, dochodząc na jego pośladki. Chwilę wisiał jeszcze nad nim, uspokajając oddech i pozwalając na to samo Taeminowi. Szatyn pomógł drobnemu chłopakowi w ubraniu się, wiedząc, że ten jest całkowicie wycieńczony.
Choi, czując zaciskające się spazmatycznie wnętrze kochanka, wysunął się w ostatnim momencie, dochodząc na jego pośladki. Chwilę wisiał jeszcze nad nim, uspokajając oddech i pozwalając na to samo Taeminowi. Szatyn pomógł drobnemu chłopakowi w ubraniu się, wiedząc, że ten jest całkowicie wycieńczony.
- Wszystkiego najlepszego, mój wilczku
– wyszeptał Minho, kiedy leżeli wspólnie pod drzewem. Taemin spojrzał na
niego zdziwiony. Przecież nigdy nie mówił mu, kiedy ma urodziny. Nim jednak
zdążył otrząsnąć się z szoku, poczuł jak Choi zawiązuje mu coś na nadgarstku.
Spojrzał na rzemyk, na którym wisiała niewielka ozdoba przypominająca wielkiego
czarnego wilka z białymi oczami z diamentu. Minho z czułym uśmiechem uniósł
własną dłoń, na której znajdował się identyczny wisiorek, tylko biały z
czarnymi diamentami zamiast oczu.
- Dziękuję. – wyszeptał wzruszony,
zapominając zapytać skąd ten znał datę jego uroczenia. Wtulił się w ukochanego
z błogim uśmiechem na ustach i łezką szczęścia w kącikach oczu.
_______________________________________________________________
Okey, zacznę od przeprosin. Rozdział miał być pierwotnie w czwartek, jednak byłam tak zarobiona, że nie dałam rady. Przysiadłam do rozdziału dopiero w sobotę z czego pisałam go po dwóch godzinach snu, więc nie jestem zadowolona do końca z efektu. Zapytacie czemu tak się śpieszyłam z dodaniem? Otóż tutaj główna część tej wypowiedzi...
Nie wiem kiedy będzie 4 rozdział. Postaram się dodać coś do konca tygodnia, jednak obecnie w szkole mam "dwa tygodnie śmierci". Z tego też powodu przepraszam jeśli nie skomentuje nowych rozdziałów wśród blogów które czytuje ;<
@witness. - cieszę się, że cie zaskoczyłam. Jak mówiłam, nie pozwolę mu umrzeć jako prawiczek... xD
@ Ritsu Senpai - nie jesteś pierwsza, która mi mówi, że jestem dziwna xD Uhuh, czyli nie byłam przewidywalna. To dobrze. Chciałam właśnie tego uniknąć ;< Mam też nadzieję, że scena seksu którą chciałaś cię nie zawiodła >D
@ Maknae Star - Wybacz, ale jeśli napisałabym OnTae przyjaciółka by mnie zabiła, zakopała, oblała czymś łatwopalnym i spaliła xD Muahaha, kolejna zdziwiona. Podoba mi się to >D I wiem już nawet kiedy wrzucę do opowiadania Onew, wiec czekaj na niego~!
@Eunji_gwiyomi - Nie ma problemu, cieszę się, że w ogóle czytasz xD Mam też nadzieję, ze ta czcionka jest lepsza. Owszem, tamta mi się podobała, ale ważne aby było czytelna a nie ładne. No i ponadto cieszy mnie, że mój komentarz sprawił, że wzbudziłam w tobie wahanie. Nadal liczę, że z nami zostaniesz ;<
To tyle. Czekajcie prosze z niecierpliwością na 4 rozdział~! <3 Życzcie mi proszę powodzenia abym przeżyła xD
Tak, tak, tak! Uwielbiam napalonego Taemina! Taka bestia, mwah *.* do tego zakazana miłość, coś pięknego, to mi się nigdy nie znudzi! Najlepsza była ściema Taemina, jak matka zapytała, gdzie idzie. Noo.. Marny komentarz, obiecałam sobie, że się wysilę, ale naprawiłam Simsy i chcę w nie pograć jeszcze dzisiaj :D akcja w lesie pierwsza klasa, mój smut przy tym to totalna porażka mwhahaha
OdpowiedzUsuńSeks, seks, więcej seksu... *otrząsa się* . Jestem wściekła, bo czytam sobie podniecona scenę seksu a tu moja mama wraca z zebrania i włazi do pokoju -.- po jakimś czasie wreszcie mogłam skończyć i doszłam do wniosku, że powinnaś pisać WIĘCEJ SEKSU! Xd.Cieszę się, że jest ten dodatek, bo jest świetny xp. (Wypowiedź godna siedmiolatka xd) Mmmm... podiba mi się całość i jeszcze napalony Minnie. Wyobrażam go sobie w tym sklepie. Uwielbiam to opko :3
OdpowiedzUsuńWenny~
[shineeopowiadania.blogspot.com/]
No to mnie zaskoczyłaś, kochana.
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz biorąc podobało mi się jak cholera. Seks na łonie natury, nie ma co XD A końcówka była przesłodka. Te bransoletki, troska Minho <3
Wybacz za taki mało zwięzły komentarz, ale nie mam pojęcia co więcej napisać. No cóż... Podobało mi się bardzo i czekam na czwarty rozdział :]
Wah! *.* siedze na przedsiębiorczości i chyba się rumienię *.* zajebista scena seksu! Taka... zwierzęca... mrrrach ^^
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to, jak rozmawiali o miłości kiedy Tae siedział wtulony w Minho *.* takie kochane <3
I to, kiedy wyznał mu miłość *.* yaaa ^^ jestem rozczulona ^^ to było słodkie i kochane ^^
Życzę Ci szczęścia przez te "2 tyg śmierci" ^^
Lepszy od seksu jest tylko... zwierzęcy, pozbawiony zahamować seks.^^ Wspaniałe po prostu. Rozpłynąć się można nad takim dodatkiem. No i mnie okropnie nurtuje skąd Minho wiedział o urodzinach Tae. Ciekawe... Tak szczerze powiem, że nie spodziewałam się, że okażą się oni wilkołakami. Mocno mnie zaskoczyłaś.^^ I dobrze bo raczej nie lubię personifikacji, więc pewnie nie wzięłabym się za tego fika, a tak to się wciągnęłam. Mimo wszystko świetne są te wilkołaki i już zdążyłam je polubić.^^
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział i jednocześnie wypełniony genialnym seksem. XD Genialne. <3 Już nie mogę się doczekać 4 rozdziału i rozwoju JongKey. Aż mnie zżera od środka, że nie mam pojęcia co się wydarzy. Zostały Ci już tylko 4 śmiercionośne dni, więc życzę powodzenia i mam nadzieję, że jeszcze żyjesz.^^
Kilka dni temu założyłam też własnego bloga, więc nie omieszkam skorzystać z możliwości zaproszenia. :D http://borntobewildyaoi.blogspot.com/
hejo~ nowa czytelniczka.. widze, ze sie naogladalas supernatural, hm?? kocham twoj styl i bloga i wszystko.. hehe uwielbiam ostre scenki.. ooo tak.. super piszesz. weny zycze i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńShin~
O mamo cóż za orgia i napalony Tae <3 Wspaniały dodatek, naprawdę! ^^ Ciekawe skąd Choi wiedział o urodzinach Taemina? Ah, na to pytanie znasz odpowiedź tylko ty i żabo.. ekhem, wilkołak :P Również na początku myślałam ,ze to będą wampiry, a tu wilkołaczki ^^ Nie omieszkam stwierdzić iż również je lubię ^^ Ciekawa jestem jak tam JongKey się rozwinie :O
OdpowiedzUsuńTen motyw wilkołaków jest powalający, oczywiście w pozytywnym sensie :D Kręci to moją duszę. Czytając ten dodatkowy rozdział, zrobiło mi się strasznie gorącą, kocham tę parę <33333
OdpowiedzUsuń