Nie
mów nikomu, o naszym spotkaniu.
Nigdy nie wiemy co przyniesie nam przyszłość. Może bogactwo,
gromadkę dzieci albo wczesną śmierć? Każdy z nas pragnie żyć marzeniami, kiedy
jest jeszcze młody. Często po
przekroczeniu pewnej granicy wieku zaczynamy czuć się oszukani przez życie.
Jednak nie o tym jest ta historia, a może jednak? Sami postanowicie, czy to co
przyniósł los naszym bohaterom jest tym czego powinni oczekiwać od życia, które
nijako nie jest sprawiedliwe, gdyż nie rodzimy się równi.
Pozwólcie, że przybliżę wam miejsce w którym skupi się nasza
historia. Nie jest to mała wioska, ani wielkie miasto. Wielkościowo było spore,
gdyż liczyło sobie kilkanaście kilometrów kwadratowych. Było w nim sporo
zieleni, zwłaszcza na obrzeżach, ale również zabudować. W większości dominowały
domy jednorodzinne. Nie było tutaj wielkich wieżowców jak w stolicy, lecz w
centrum znajdowało się ich kilka. Społeczność dzieliła się na grupy i to nie
tylko ze względu na zamożność. Starsi byli do bólu konserwatywni, podczas gdy
młodzież ulegała kulturze amerykańskiej, co było idealnie widać chociażby w
szkołach. Jak można się domyśleć, istnieją takie popularne dzieciaki, które
wszyscy znają z imienia, a opowieści o ich szalonych przygodach krążą po
wszystkich w placówce. Istnieją też tacy, co to są wyśmiewani, czy to za sposób
bycia lub z powodu niezamożności rodziny. Jednak oto idzie korytarzem chłopak,
młody Azjata w azjatyckim miasteczku, którego nazwa nie jest ważne. Nie należy
on do żadnej z tej grup. Ma przyjaciół, znajomych, może nawet jakiś wrogów,
którzy po cichu mu złorzeczą. Posiada również auto, prezent od surowego lecz
kochającego ojca oraz jest w związku, który nie ma większych perspektyw na
ślub, a dzieci jedynie w przypadku wpadki. Niemniej jest szczęśliwy ze swoją
dziewczyną, chociaż często ostatnimi czasy się kłócą. Ma również psa imieniem
Roo, który biega sobie po podwórku jego jednorodzinnego domu na obrzeżach
miasta. W wolnej chwili gra na gitarze i komponuje piosenki, lecz nie wiąże z tym przyszłości. Właściwie nie
myśli o niej, jak większość ludzi w jego wieku przeświadczony, że ma jeszcze na
to czas. Och, jakże błędne jest jego myślenie, lecz przekona się o tym z
czasem, jak każdy z nas.
- Hej, piękna – typowy tekst bruneta do swojej dziewczyny,
kiedy wita się z nią przed pierwszymi zajęciami, zwykle łapiąc ją przy
szafkach. Kolejny typowo amerykański wymysł – szafki na korytarzach. A może
nie? Jednak utarło się takie przekonanie z wszelkich filmów. Dziewczyna
przywitała się z brunetem subtelnym i szybkim pocałunkiem w usta. Jego wargi
były lekko szorstkie podczas gdy jej oblepione były ciemną szminką, która
zostawiła ślad. Zaraz starła ją kciukiem z przepraszającym uśmiechem. – Podjadę
dzisiaj nieco później, bo mam… - przerwała mu kręcąc głową, dodając do tego
gestu głośne westchnięcie.
- Nie mogę dzisiaj z tobą wyjść. Rodzice nie są zadowoleni z
moich wyników, a tak długo, jak mieszkam pod ich dachem, muszę się ich słuchać
– warknęłam dziewczyna, wywracając przy okazji oczami. Dla większego dramatyzmu
uderzyła drzwiczkami szafki. – Jak ja mam ich dość… - narzekała dalej, podczas
gdy jej chłopak jedynie kiwał głową. Nawet jeśli nie słuchał, to szatynka dalej
mówiła. W końcu, aby przestała objął ją w pasie i pocałował w czoło.
- Nie przejmuj się tym, piękna. Odrobimy to sobie, kiedy
indziej – zapewnił ją, składając pojedyncze pocałunki na różnych częściach jej
twarzy, aż w końcu ta się rozchmurzyła. Szli na inne zajęcia, więc wraz z
dzwonkiem rozstali się, a brunet dołączył do znajomych pod salą. Kolejno od
lewej stali Beakhyun, Tao, którego rodzice dostali lepszą ofertę pracy i
przenieśli się z Chin, podobnie jak Kris, który wychował się w Ameryce, ale
jego rodzina zatęskniła za krajem swoich przodów czy coś w tym stylu, bo
podobnie jak Tao pochodzili oni z Chin. Jednak wracając do osób, potem stał
Sehun. Nowo przybyły przywitał się skinieniem głowy, zauważając na końcu
korytarza jeszcze kilku znajomych, wśród których był jego najlepszy przyjaciel.
Stał w towarzystwie młodszego od siebie o dwa lata chłopaka. Minho, czyli jego
druh do kielicha (pijał tylko piwo, ale wszyscy wiedzą o co chodzi) był w
dziwnym trójkącie miłosnym. Taemin, dzieciak który przy nim stał, czuł coś do
Onew. Faceta, który już się nie uczył i pracował z ojcem młodego. Choi
natomiast był po uszy zaduszony w tym dzieciaku, podczas gdy Jinki nie wydawał
się zbyt zainteresowany, albo po prostu skrzętnie to ukrywał. Obiło mi się o
uszy, że on i Tae spotykali się, dopóki ten nie zaczął pracować dla ojca
Taemina. Minho robił dla niego za swego rodzaju pocieszenie, godząc się na to z
pełną świadomością. Jednak czy człowiek zakochany może być racjonalny?
Zwykle po lekcjach wracał do domu, pograł trochę czy to na
gitarze, czy komputerze. Poudawał, że się uczy, wymieniając smsy ze znajomymi i
dziewczyną. Jadł obiad z rodzicami, a wieczorami jechał po swoją lubą, by
wspólnie wybrać się na spacer, do kina czy w inne ustronne miejsce. Czasami
pieszo, czasami autem. Niestety plany się zmieniły, niemniej noc była tak
przyjemna, że postanowił wsiąść za kierownicę i pojechał w znane tylko jemu,
jego dziewczynie i najbliższym znajomym miejsce. Trzeba najpierw było wyjechać
z miasteczka, skręcić w pewnym momencie w lewo na leśną drogę, aż dojechało się
do polany. W takie wieczory jak ten, lubił leżeć na masce auta i oglądać
gwiazdy. Zwykle czynił to ze swoją ukochaną, ale samemu też było dobrze. Mógł
się wyciszyć, pomyśleć i odpocząć od hałasów, chociaż nie mieszkał w ruchliwej
stolicy, to i tak wiele się działo w mieście. Czasami wydawało mu się, że
mógłby mieszkać gdzieś na odludziu, gdzie do najbliższego sąsiada miałby
pięćdziesiąt kilometrów, a nie pięć metrów od domu. Zaraz potem jednak
przypomniał sobie, że nie wytrzymałby zbyt długo bez cywilizacji. Dlatego
ograniczał się jedynie do tych chwil na łonie natury późnymi wieczorami. Kiedy
czasami był tutaj z Minho pozwalał sobie na wypicie piwa, albo dwóch, gdyż Choi
wtedy go wyręczał w jeździe. Niestety brunet był typem kierowcy, czyli rzadko
pijał, jeśli był autem. Co gorsza jako jeden z niewielu posiadał własne cztery
kółka, chociaż nie powalały one nowością, to były tylko jego.
Zatopiony we własnych myślach został wyrwany przez krótkie
szczeknięcie. Spojrzał zaskoczony pomiędzy swoimi nogami, gdzie na ziemi przed
maską auta siedział sporej wielkości nieznanej mu rasy pies. Machał wesoło
ogonem, z patykiem w pysku jakby oczekiwał, że mężczyzna rzuci go dla niego w
las, skąd z resztą przyszedł kundel. Brunet zsunął się z maski, chcąc pogłaskać
psa po łbie. Sam miał zwierzaka, więc podchodził do niego ostrożnie, gdyż nawet
najbardziej łagodnie wyglądający pies może być agresywny. Mimo wszystko ten
kundel miał jak najbardziej przyjacielskie zamiary, a kiedy brunet próbował
wyrwać mu z pyska patyk, ten dla zabawy zaczął się z nim siłować. Ich walka
gatunków nie trwała długo.
- Bling! – spomiędzy drzew wypadł zdyszany, chudy chłopak.
Widząc psa pozwolił sobie na chwilę wytchnienia. Oparł dłonie na kolanach,
spuszczając głowę. Nie miał najlepszej kondycji, nawet jako dzieciak. –
Niedobry pies! – wydyszał z trudem w dłoni trzymając smycz. Dopiero po chwili
zauważył bruneta, do którego pokierował przepraszający uśmiech. – Wybacz –
skinął potulnie głową, zapinając smycz do obroży kundla.
- Nic się nie stało… - brunet zmarszczył brwi, wpatrując się
w profil blondyna. – My się nie znamy? – dopytał dla pewności, bo twarz
chłopaka wydawała mu się znajoma. Musiał go często mijać, bo jednak nie było to
małe miasto, gdzie każdy każdego zna.
- Może – wzruszył ramionami, również przypatrując się rozmówcy.
– Pewnie chodzimy do jednej szkoły? – odparł niezbyt przekonany, gdyż w mieście
były cztery szkoły licealne. Ogólnie placówek edukacyjnych było dwanaście oraz
jedne studia mieszczące w sobie ponad dwadzieścia kierunków.
- Pewnie tak. – przytaknął mu, wyciągając dłoń, która
blondyn zbadał nieufnym wzrokiem. – Kim Jonghyun – przedstawił się oficjalnie.
Może trwało to tylko kilka sekund, ale Jong zauważył wahanie drugiego chłopaka,
kiedy chwytał jego dłoń.
- Kim Kibum – odparł i od razu zabrał po uściśnięciu rękę,
maskując wszystko lekko krzywym uśmiechem. Już chciał odchodzić, lecz
Jonghyunowi brakował jednak trochę towarzystwa tego dnia. Nawet jeśli miałby to
być chłopak, którego jedynie kilka razy widział na szkolnym korytarzu.
- Ej, jeśli masz czas, może chciałbyś zostać chwilę?
Zaproponowałbym piwo, ale nie wziąłem dzisiaj – Jong starał się zabłysnąć swoją
charyzmą i elokwencją, która chyba przyniosła jakieś skutki, bo Kibum zatrzymał
się w pół kroku, zaciskając mocniej dłonie na smyczy. Bling, jak nazwał psa,
siedział u jego stóp nadal z patykiem w pysku.
- Chyba mogę sobie zrobić przerwę – pokiwał głową, opierając
się o maskę na której ponownie siedział brunet. Jong pokiwał głową, zsuwając
się, aby być na równi z blondynem, chociaż to raczej niewłaściwe słowo, gdyż Kibum
był wyższy od niego o prawie pół głowy. Jonghyun wyrwał w końcu patyk psu,
rzucając go najdalej jak umiał, aż ten zniknął pomiędzy gęstymi krzakami. – Um,
on wróci, nie? – dopytał wskazując na miejsce, gdzie zniknął zwierzak. W końcu
tak tutaj znalazł się Kibum. Pies uciekł mu ze smyczy. Blondyn machnął jedynie
dłonią, opierając się o maskę, aby spojrzeń na niebo.
- Wróci, bo ma z kim się bawić – odparł, a nawet jakby tak
nie było, to i tak zawsze wraca do domu. Pobiegł za nim tym razem, gdyż po
prostu spanikował. Miał poszarpane nerwy dzisiejszego dnia, dlatego poczuł
potrzebę, aby za nim pognać i zatrzymać chociaż jego przy sobie. Jak
powiedział, tak też kundel wrócił po chwili z jeszcze większym patykiem do
rzucania. Jong bawił się z nim, rozmawiając przy okazji z Kibumem o dość
trywialnych rzeczach. Wydawało się, że blondyn nieco się odprężył, gdyż
przestał być tak strachliwy, a jego komentarze stały się dość cięte, jednak
Jong lubił takich ludzi. Szczerych z tym co leży im na sercu i mówiący to co
ślina im na język przyniesie.
Jonghyun nie pamiętał właściwie o czym gadali, ale było
przyjemnie. Klosz, który stworzyli by ich otaczał, zamykając przed wszystkim
innym runął w momencie, kiedy w kieszeni Kibuma rozbrzmiał dzwonek. Niczym
oparzony zerwał się na równe nogi. Niemal wyrwał telefon z kieszeni, omal nie
niszcząc przy tym spodni. Zacisnął mocno wargi, łapiąc za smycz na masce.
Zagwizdał na psa, który od dłuższego czasu leżał przy jednym z drzew zbyt
zmęczony zabawą z Jongiem.
- Musze iść. Wybacz. Miło było – wyrzucał z siebie, nawet
nie patrząc na bruneta. Nagle rozluźnienie opuściło jego ciało. Był napięty
niczym struna, a jego głos stał się chłodny i odległy, tak samo jak spojrzenie.
Jong w pierwszym odruchu złapał go za nadgarstek i to był błąd. Zdał sobie z
tego sprawę, kiedy blondyn wyrwał się przerażony. Brunet uniósł dłonie w
obronnym geście, chcąc mu w ten sposób przekazać, że nie stanowi dla niego
żadnego zagrożenia.
- Hej, przez najbliższy tydzień czy dwa będę tutaj pewnie
sam. Jeśli miałbyś ochotę wpadnij, to pogadamy, tak jak dzisiaj. – wzruszył ramionami,
chcąc mu przekazać, że to nic zobowiązującego. Kibum nie wydawał się przekonany
do tego pomysłu, mimo to pokiwał głową. Jong opadł na maskę auta.
- Jong… - brunet podniósł głowę patrząc pytająco na blondyna
– Nie mów nikomu, o naszym spotkaniu. Proszę. – Kibum spojrzał na niego dziwnie
smutnym wzrokiem i mężczyzna nie mógł mu nie przytaknąć oraz obiecać, że
zachowa to dla siebie. Kiedy odszedł, Jonghyun zaczął zastanawiać się, czemu
miałby to być sekret. Czyżby nie powinno go tutaj być? Oczywiście nic
odpowiedniego, albo chociaż bliskiego prawdy nie przyszło na myśl brunetowi.
Posiedział jeszcze chwilę, lecz cisza stała się nagle nieznośnie uciążliwa.
***
Kibum odpiął smycz, kiedy znaleźli się na działce
niewielkiego, dwupiętrowego domu. Jednego jakich wielu na tej ulicy. Z
ogródkiem, płotem, grillem nieużywanym od śmierci jego matki, na którym osiadła
cienka warstwa kurzu. Podobnie jak na wielu rzeczach w domu. Kiedy wszedł przez
czerwone drzwi, poczuł ciarki na plecach. Nienawidził tego miejsca. Od pogrzebu
wydawało mu się smutne, ciemne i przygnębiające. W salonie palił się telewizor.
Sprzed schodów widział ojca na fotelu, zapewne z puszką piwa w dłoni.
Wszedł na górę, starając się nie narobić hałasu. Drzwi od
sypialni jego brata były delikatnie uchylone. Wsunął głowę do środka, zastając
dzieciaka śpiącego w pościeli ze spider-manem. Zawsze miał twardy sen, chociaż
wstawał bardzo wcześnie. Z czasem mu się to zapewne zmieni i wstawanie stanie
się dla niego najtrudniejszą czynnością dnia. Kibum spiął się, słysząc, że
schody za nim skrzypią pod ciężarem ciała jego ojca. Zamknął cicho drzwi od
pokoju brata, w momencie, kiedy na jego biodrze pojawiła się duża, chropowata
dłoń.
Wszystko dla ciebie, pomyślał blondyn zerkając na drzwi od
pokoju Yoogeuna.
__________________________________________________________________________________________________________________
Ej, spójrzcie z czym w końcu ruszyłam! Nie jestem co prawda zadowolona, lecz wydaje mi się, że w końcu wiem jak poprowadzić to opowiadanie. Liczę, że się spodoba. Rozdziały nie będą raczej długie i nie będzie ich wiele, lecz czas pokaże ile się naprodukuje.
Potrzebuję również małej odskoczni od Unnatural, więc rozdziały pewnie będą się pojawiać naprzemiennie.
CZEKAŁAM NA TOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńA teraz idę czytać XD
Mam nadzieję, że rozdział sie podobał, chociaż pewnie pierwszy nie powala na kolana xd
UsuńO mamuniu! *.* taaak długo na to czekałam!! Niesamowicie piszesz!! *.* Weeeny życzę! ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję~ Wena się przyda, bo ostatnio kiepsko z nią ;-;
UsuńMuszę się przyczepić do błędów na początku, bo przez nie, nie do końca wiedziałam jaka jest narracja.
OdpowiedzUsuńKocham cię za długość rozdziałów, bo ostatnio czytanie długich ff jakoś ciężko mi wchodzi.
Jonghyun wydaje mi się być tutaj taki jakiego wyobrażam sobie, gdy słucham go w Blue Night - taki cichy, wrażliwy, a jednak wciąż 'cool'. I muszę ci przyznać, że właśnie taki Jonghyun jest moim ulubionym (zaraz po mega męskim, dominującym Jonghyunie, ale to już inna bajka). Jest tutaj taki naturalny co bardzo mi się podoba.
Key również przypadł mi do gustu aczkolwiek to ostatnie zdanie, gdy żegnał się z Jonghyunem "Nie mów nikomu, o naszym spotkaniu", zrujnowało mi dużo. Wydaje mi się to po prostu nienaturalne, bo kto w normalnym życiu by tak powiedział? Nie, że mam do ciebie jakieś pretensje z tego powodu, nic z tych rzeczy! Ja sama również piszę w swoim opowiadaniu dialogi, których nigdy w życiu bym nie powiedziała, albo gdyby ktoś do mnie powiedział to bym wybuchnęła śmiechem, ale po prostu musiałam to zaznaczyć.
Ciekawi mnie jak rozegrasz ten ostatni wątek, bo nie mam wątpliwości, że Key daje się wykorzystywać, aby chronić (lub coś w ten deseń) Yoogeuna. Jeśli tym kolesiem będzie Minho, będę w niebie!
Chciałam jeszcze napisać, że Unnatural czytam, jakże inaczej, ale nie potrafię nigdy skomentować żadnego rozdziału. Po prostu nie potrafię napisać cokolwiek sensownego, jednak pamiętaj, że ja czytam każdą twoją pracę nawet jeśli nie komentuję.
Weny życzę~
Uh, pewnie została mi jakaś taka naleciałość po unnatural D:
UsuńNie słuchałam nigdy Blue Night, ale cieszę się, że wpasowałam się w to jego wyobrażenie ;3
Ha, tak, to zdanie Kibuma zostanie mu jeszcze wypomniane xD Po prostu Kibum... jest trochę nerwowy i neurotyczny, a nie powinno go tam być. Może mały spoiler, ale to nic wielkiego to ukrycia.
Minho jest przyjacielem Jonghyuna i zaleca się do Tae, który znowu kocha się w Onew, więc mało prawdopodobne aby to był on, ale kto wie jak się akcja potoczy?
Ach, dobrze, że ktoś czyta, bo nawet liczba wejść na rozdziały jest zmniejsza.
Dlaczego tak piękne opowiadanie ma tak mało komentarzy? :o
OdpowiedzUsuńLudzie, co z wami??
To chyba ten okres, kiedy nadchodzi koniec szkoły i trzeba się ogarnąć w szkole. Ja mam to szczęście, że mam wolne, ale mimo to też mam sporo pracy, przez co nie będzie chyba jutro rozdziału ;-;
UsuńWitam to ja Kim SongEmi i mam jedną uwagę. Od pewnego czasu jak chce wejść na twojego bloga pisze że nie mam uprawnień do tego bloga;-; I muszę się wylogowywać żeby wejść. No i muszę komentować z anonim;-; Więc jak byś mogła coś z tym zrobić T.T Bardzo proszę bo to naprawdę uciążliwe a ja poprostu kocham twojego bloga:**
OdpowiedzUsuńHm, dziwne D: Sprawdzałam w ustawieniach i mam ustawiony na profil publiczny, czyli dostępny dla wszystkich. Zmieniłam ustawienia trochę, może to jakoś pomoże, a jeśli nie, to niestety nie wiem co innego poradzić D:
UsuńYay!! Jest udało się;) Kochana jesteś:**
UsuńGłupi komputer!!! Usunoł mi komentarz-3- Ty stary oblechu, zabieraj łapy od Bummiego!! Jestem ciekawa dla czego nikt miał się nie dowiedzieć o ich spotkaniu?? I chyba wiem dlaczego Key niechce wracać do domuT.T Biegacze;-; No sorry że tak krótko ale jestem zła że mi usunęło wcześniejszy komentarz -3- Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na następną część :*****
OdpowiedzUsuńNic się nie stało~ Nie liczy się długość, lecz to, że komentarz w ogóle jest :3
UsuńCóż, Kibuma nie powinno być wtedy poza domem, no ale nic więcej nie powiem. xd Wszystko wyjdzie w praniu, jak to mówią.
W sumie to dobry pomysł z tą odskocznią od tamtego opowiadania. ;) Mam nadzieję jednak, że nagle nie stanie się problemem brak weny, jak u mnie. -_- Zamierzam poprowadzić zawieszone opko na drugim blogu, pisząc dodatkowo epilog już na pierwszego, aby mieć z głowy chociaż jeden. :/ Naprawdę tęsknie za tym moim zajebistym zapałem i wulkanem pomysłów, kiedy zaczynałam swoją przygodę z blogami i pisaniem. :/ Taak, Marta znowu się użala. Uwielbiam to ostatnio robić, wiesz? ;___; Także przepraszam najmocniej, przymykam się, Amen.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że ruszyłaś to opowiadanie, bo z tego co pamiętam, chyba cieszyłam się z tego powodu. Przeczytałam prolog i swój komentarz, tak bardzo entuzjastyczny, haha. XD
No cóż, zaczyna się miło i w ogóle, a koniec standard, tajemnicze łapska ojca, Kibum i podejrzliwość, że o jakieś gwałty i molestowanie chodzi. Już nie lubię tego dziada :/ Jak można krzywdzić tę cudowną kocią divę? No, jak?! Szczerze mówiąc, jestem ciekawa, jak to się rozwinie. Przeczuwam, że Jonga ciekawość zacznie zżerać, zacznie węszyć i dowie sie o tej całej tajemniczy Kibuma. Dla mnie byłoby już podejrzane, gdyby ktoś wyskoczył ze słowami, abym nikomu nie mówiła o spotkaniu z daną osobą. No cóż, zobaczymy co to będzie. ;)
Pierwsze spotkanie Kibuma i Jonga mamy za sobą, więc może jednak Kibum zacznie przychodzić na te schadzki w lasku i będą mogli poznać sie bliżej, hihi. Tak, w ogóle, to szkoda mi małego Yoogeuna. :( Teraz nie jest niczego świadomy, ale jak będzie większy... boje się, że doświadczy tego co Key. Tylko nie rozumiem, o co chodzi z tymi słowami: tylko dla ciebie. Zastanawiam się, czy czasem ojciec nie chciał molestować małego, więc starszy brat postanowił, że rzuci oferta, aby to go molestowano. :O Nie mogę sie doczekać, aż dowiem sie co nieco jeszcze! :D
No dziś nieco lepiej z komentarze, ale wiem, że stać mnie na więcej, haha. xdddd
Weny i do następnego! <3
Tak, też tak myślałam, że to dobry pomysł, lecz obecnie nie mam głowy do pisania żadnego z opowiadań ;-; Więc chyba mamy ten samy problem. I wiem co czujesz. Też tęsknie za czasami, kiedy pomysły na opowiadania wręcz sypały mi się z rękawa, a wena była tak wielka, że potrafiłam napisać dwa rozdziały w tygodniu... ach, dobre czasy.
UsuńTaaak, ojciec Kibuma chyba nie będzie przez nikogo lubiany. Taka rola złego charakteru xd Czy Jong zacznie węszyć? W sumie coś w tym stylu. Sama nadal nie jestem pewna...
Wiesz, też bym chciała się dowiedzieć co nieco o tym opowiadaniu... hehe. Taak ;-;
Wybacz, że tak późno odpisuje, ale obecnie mam urwanie głowy. D:
Haloooooo, czekam na next :(
OdpowiedzUsuńWybacz brak rozdziału, ale niestety obecnie musiałam skupić się na skompletowaniu teczki na uczelnie. W przyszłym tygodniu wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu, lecz postaram się podczas wyjazdu coś napisać i opublikować po powrocie.
UsuńBędziemy czekać Unni:*
OdpowiedzUsuńWybacz, że komentuję dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale c: No więc cieszę się, że wreszcie to opowiadanie ruszyło, bo nie powiem, trochę w tej poczekalni się nasiedziało XD Mi w sumie taka odskocznia od Unnatural nie przeszkadza, może to i nawet lepiej? Nie wiem, zobaczymy, jestem ciekawa co dodasz jako następne, bo oba mi się podobają <3
OdpowiedzUsuńNie wiem do końca, co tu napisać...Jjong bawiący się z psem, to takie typowe <3 Jestem ciekawa, czemu Key nie chce żeby nikt nie wiedział, że się spotkali...I kim dokładnie jest Yoogeun? No nic, trzeba czekać na dalsze rozdziały </3
Naprawdę nie mam pojęcia, co mogę jeszcze napisać, więc na koniec życzę chęci do pisania, bo ich brak jest najgorszą rzeczą dla autora *mówię z własnego doświadczenia XD* i do poczytania :)♥