środa, 1 stycznia 2014

From Hell



VI

Są dni, kiedy budzi­my się in­nym człowiekiem. 



4 września 1888r.

Tae szedł ramię w ramię z Minho, a uśmiech nie schodził z jego ust, kiedy wpatrywał się w witryny mijanych sklepów. Z utęsknieniem spojrzał na gablotę, na wszystkie te cudownie wyglądające słodycze. Aż ślinka się zbierała w ustach.

- Na co masz ochotę? Na obiad – sprecyzował szatyn, zerkając kątem oka na chłopaka. Odkąd Tae opowiedział mu o swojej przeszłości i wydarzeniach sprzed ostatnich dwóch lat, Choi zaczął go traktować niezwykle czule i delikatnie. Chciał aby uśmiech nie schodził z jego ust. Miał ochotę uchylić mu nieba.

- Może ryba? Dzisiaj powinna być nowa dostawa z portu – zaproponował rudzielec, idąc skocznym krokiem w stronę schodów na komisariat. Minho kiwnął głową, przystając na jego propozycję, otwierając przed chłopakiem drzwi. Tae uśmiechnął się do przyjaciela, czekając aż ten zrówna się z nim ramieniem. W środku było niewiele osób. Dzisiaj był wyjątkowo spokojny dzień, większość była na patrolu w mieście lub ogólnie spędzała czas poza budynkiem. Wydawało się, że nic się dzisiaj wyjątkowego nie stanie. Oboje tak myśleli, do czasu aż nie weszli do sali, gdzie Warren przesłuchiwał pewnego bruneta. Do tego Azjatę. Ostatnio jest jakiś wysyp obcokrajowców – przemknęło przez myśl Minho, kiedy spojrzenia jego i nieznajomego się skrzyżowały. Ten jednak zaraz przeniósł wzrok na rudzielca, który spiął się pod wpływem natarczywego wpatrywania się w niego. Choi podszedł do starszego mężczyzny. Przechodząc obok, zauważył, że dłonie chłopaka, jak i ciuchy, są umazane krwią.

- Kto to? – dopytał, nachylając się nad Warrenem.

- Hm… To jest – Charles zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć imię chłopaka.

- Kim Kibum – warknął pod nosem, krzyżując ramiona na piersi, odrywając wzrok od rudowłosego chłopaka, aby przenieść go na mężczyzny przed sobą. Choi kiwnął powoli głową, przesuwając wzrokiem po całej postaci chłopaka, oceniając go. Miał krew na rękach – czyli kogoś zabił, albo ratował życie. Chociaż patrząc na jego niezadowoloną minę, nie wyglądał jakby komuś ocalił życie. Jedna był zbyt spokojny jak na mordercę, który został złapany.

- Czemu tutaj jest? – dopytywał dalej Minho, a Kibum wywrócił oczami, dochodząc do wniosku, że policja jest zbyt wścibska. Charles mruknął coś cicho pod nosem, drapiąc się w kark, czując, iż jest już zmęczony tym całym bałaganem. Jednak jeszcze kilka lat i będzie mógł odejść na emeryturę.

- Zgarnęliśmy go, kiedy ktoś nam zgłosił, że widzieli chłopaka całego we krwi – Warren oparł głowę na dłoniach, podpartych na biurku. Tae, który stał cały czas za plecami Minho, uczepiony jego ramienia, rozszerzył zszokowany oczy, dopiero teraz dostrzegając krew. Zbladł widocznie, zaciskając mocniej palce na mundurze przyjaciela.

- Zabił kogoś? – dopytał Choi, zaciekawiony na nowo tematem. Kibum ponownie wywrócił oczami, dusząc w sobie bluźnierstwa. Powinien być już od kilku godzin w domu, Jonghyun będzie się denerwował! A może nawet nieco martwił? Na samą myśl na usta brunet wstąpił delikatny uśmiech. Chociaż wiedział, że to ostatnia rzecz jakiej mógł się spodziewać po demonie.

- Tak i nie – Warren westchnął głośno, widząc jedną z kobiet, która szła w jego stronę z jakimiś papierami, które podsunął Kibumowi pod nos, pokazując gdzie ma podpisać. Choi zmarszczył brwi nic z tego nie rozumiejąc. Podczas gdy brunet podpisywał jakieś papiery, Charles wytłumaczyć podopiecznemu o co chodzi. – Kibum zabił kota, stąd ta krew. A jakaś biedna staruszka myślała, że to on jest tym mordercą prostytutek – Mężczyzna kiwnął głowa, odbierając od chłopaka dokumenty, stawiając na nich pieczątkę. – Nie wiem po co ci zdechły kot w worku, jednak następnym razem nie daj się złapać, dobrze? – komisarz skierował wzrok na Kibuma, który pokiwał szybko głową. Nie ma zamiaru zostać złapany, już nigdy więcej…

- Mogę już iść? – dopytał, bo było mu śpieszno. Musi załatwić nowego kota dla Jonghyuna, bo starego mu już raczej nie oddadzą. Kiedy policjant kiwnął głową, brunet zerwał się z miejsca, ostatni raz patrząc swoimi brązowymi, świdrującymi oczyma na Taemina, który spuścił wzrok, nie mogąc znieść tego spojrzenia. Key zbiegł szybko po schodach, zarzucając na siebie czarny płacz, pomimo że na zewnątrz było dość ciepło.

- Dziwny koleś – mruknął cicho pod nosem Minho, na co Warren mu przytaknął, wracając do swoich spraw. Choi dopiero teraz zauważył, że Tae jest uczepiony jego ramienia niczym małpiatka. Szatyn uśmiechnął się do niego rozczulony, głaszcząc go po głowie, obejmując ramieniem. Nie pytał o powód jego zachowania, bo wiedział, że chłopak i tak by nie odpowiedział. Po prostu był dla niego wsparciem kiedy ten tego oczekiwał.

***

Dochodziła pierwsza w nocy, a Warren nadal siedział w biurze, zawalony robotą. Ostatnio wszystko odkładał na ostatnią chwilę, czego efektem jest nadkład pracy. Choi przechodził właśnie przez biuro, aby wrócić do domu, gdzie znajdował się już Taemin, od dobrych kilku godzin. Wszyscy dzisiaj mieli wiele na głowie.

- Nie przepracowuj się, wróć już lepiej do żony – Minho poklepał starszego mężczyznę po ramieniu, przekazując mu w ten sposób swoje wsparcie. Łączyły ich typowo rodzinne więzi, pomimo że nie łączyły ich żadne więzy krwi.

- Ty również wracaj szybko do Taemina. Biedny pewnie nudzi się sam – Warren posłał podopiecznemu szczery, jednak cwany uśmieszek, którego Choi nie umiał odpowiednio zinterpretować. Na razie. Z czasem może zacznie rozumieć te wszystkie gesty i znaki jakie wymieniają między sobą rudzielec i Charles. Minho kiwnął głową, uśmiechając się na pożegnanie do mężczyzny. Warren miał zamiar posłuchać rad młodszego chłopaka. Posegregował papiery, odkładając je na bok, część chowając do szuflad. Wtedy uznał, że jest gotowy do wyjścia. Zabrał swoje rzeczy i klucze od domu. Na zewnątrz była lekka mżawka i wilgoć w powietrzu, od której damom kręciły się włosy. Jednak o tej porze nie było dam, ani zbyt wielu ludzi. Na ulicach pozostali jedynie pijacy i bezdomni. Chociaż nawet oni, z niewielką dawką inicjatywy, potrafili znaleźć dach nad głową.

Warren, chciał nieco skrócić sobie drogę i wrócić szybciej do żony, aby ucałować ją w czoło, kiedy ta będzie siedziała z książką w dłoni przed kominkiem, słuchając spokojnej muzyki. Potem wspólnie wypiją ciepłą herbatę, idealną przed pójściem spać. Warren często jej powtarzał, aby ta na niego nie czekała, jednak ta kobieta była uparta niczym osioł! Uparty, kochany osioł, z którym był gotów się zestarzeć i umrzeć. Pomimo że nie dane im było posiadać potomstwa, nie miał jej tego za złe. I bez dzieci żyło im się dobrze, a on miał Minho. Z resztą nawet jego żona polubiła tego chłopaka, który czasem, podczas świąt, spędzał czas z nimi.

- Przepraszam pana – Charles odwrócił się, słysząc zaczepkę, przechodząc między domami. Było tutaj ciemniej niż na głównej ulicy, jednak światło księżyca idealnie obijało się od białej stali, która błysnęła mu przed znajomą twarzą. Widział błyszczące brązowe oczy oraz złowieszczy, niepasujący do jego wizerunku, uśmiech.

- Ty… - nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo krew zalała jego usta i gardło, kiedy krtań została przecięta jednym sprawnym i szybkim cięciem.  Masywne ciało opadło na ziemię, a piach i kurz wzbiły się w powietrze. Martwe, szeroko otwarte w szoku oczy wpatrzone były w buty napastnika, który odszedł nie przejmując się własnym czynem.

***

Kiedy Minho obudził się nad ranem, Taemina już nie było w domu. Jednak co się dziwić, że zaspał, spoko wrócił tak późno w nocy i zastał Tae drzemiącego na kanapie? Był tak rozczulony tym widokiem, że spędził niemal pół godziny wpatrując się w jego spokojną, pogrążoną we śnie buźkę. Dopiero potem, niezwykle delikatnie, przeniósł go do sypialni, samemu kładąc się spać w swoim pokoju. Kiedy zasnął, na zegarze wybijała druga w nocy. Taemin zapewne próbował go nad ranem obudzić, jednak najwidoczniej mu to nie wyszło. Choi nie miał mu tego za złe, miał tylko nadzieję, że Warren zrozumie. Sam przecież wrócił poprzedniego dnia późno. Jednak ten człowiek był niczym robot, który potrafił iść spać po północy i wstawać wraz z kurami. Przecież to nie było normalne!

Zdyszany wbiegł na komisariat, uśmiechając się przepraszająco już na wejściu, oczekując, że zastanie Warrena, tupiącego zniecierpliwionego nogą, wskazującego następnie na zegar, aby uzmysłowić mu ile się spóźnił i , pomimo że łączyły ich niemal rodzicielskie więzy, to i tak mu nie odpuści! Jednak zamiast Charlesa zastał grobową ciszę i poważne twarze zebranych, którzy rozmawiali szeptem. Wszelkie rozmowy ucichły kiedy tylko wszedł do środka, a wszystkie pary oczu zostały skierowane na niego. Widział w nich współczucie, żal, gniew. Stanął w progu rozglądając się po wszystkich. Nie wiedział co się dzieje, myślał, że to jakiś żart czy coś, dopóki nie spojrzał na Tae. Rudzielec , który stał do tej pory tyłem, odwrócił się w stronę przyjaciela ze łzami w oczach. Kiedy ujrzał Minho, pobiegł w jego stronę, zarzucając mu ramiona na kark, przyciskając mocno do siebie.

- Tak mi przykro – wyłkał cicho rudzielec, mocząc mundur Minho łzami. I w tym momencie Choi nie dostrzegł w tłumie Warrena. Zaczął kręcić głową, nie wierząc w to co chcą mu przekazać grobowe miny współpracowników.

- Nie… nie – powtarzał w kółko, odsuwając od siebie Taemina, który patrzył na niego z żalem i bólem, który nie pozostawiał z szatynie żadnych złudzeń.  – To nie prawda – zaprzeczał zawzięcie, nie chcąc do siebie dopuścić tej myśli.

- Minho… - jedna z kobiet z nimi pracujących, podeszła do mężczyzny. Można było powiedzieć, że byli przyjaciółmi, pomimo że od przyjazdu Tae, nieco się od siebie odsunęli. – Nikt nie może się z tym pogodzić, to… to jest straszne! Ale niestety prawdziwe – odparła, chcąc uzmysłowić Minho, że nikt tutaj nie żartuje, bo nie było z czego – Znaleźliśmy go nad ranem. Nie ma wątpliwości, że to ktoś inny – dodała od razu, znając szatyna na wylot, wiedząc, że zaraz użyje podobnego argumentu. Dla potwierdzenia swoich słów wyciągnęła w jego stronę stare, pogniecione zdjęcie Warrena i Minho, kiedy ten był jeszcze szesnastolatkiem. Mężczyzna nosił je zawsze przy sobie. Choi drżącą dłonią odebrał od niej zdjęcie, nie zauważając nawet kiedy łzy zaczęły ściekać po jego polikach. Kiedy drobne ramiona Tae objęły go, Minho rozpłakał się na dobre. Zgniótł w dłoni zdjęcie, układając głowę na ramieniu młodszego chłopaka. Rudzielec zaczął go delikatnie głaskać po głowie, a kilka osób zaczęło płakać wraz z szatynem. Wszyscy traktowali Warrena jak członka rodziny. Był człowiekiem o dobrym, szczodrym sercu, dlatego nikt nie rozumiał, kto mógł go zabić i jaki miał ku temu powód.

***

Dochodziła siedemnasta, na zewnątrz zaczęło już się robić ciemno, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi. Mimo, że minęło kilka godzin, Tae nadal siedział w tej samej pozycji, głaszcząc wtulonego w niego Minho. Choi wtulił mocniej twarz w koszulę młodszego chłopaka na wysokości brzucha. Bawił się między palcami delikatnym jedwabnym materiałem, pustym wzrokiem wpatrując się w języki ognia palącego się w kominku obok nich. Odkąd wrócili nie powiedział nawet słowa. Nawet wtedy kiedy Taemin siłą zaciągnął go z komisariatu do domu. Nie wiedział co zrobić. Kiedy za pierwszym razem zabili jego ojca poprzysiągł zemstę, jednak nigdy jej nie spełnił, pomimo że widział sprawdzę. Co miał zrobić teraz, kiedy zapewne nie było nawet żadnych świadków?! Jak ma pomścić kogoś kto był dla niego jak ojciec? I tak nie przywróci mu to życia! Po pierwszym razie pozbierał się dzięki gniewu i Warrenowi, jak miał jednak postąpić teraz, kiedy nie został mu już nikt? Nikt? Ale czy na pewno był sam?

Minho podniósł wzrok na Taemina, który czując ruch na brzuchu, spuścił wzrok. Miał przekrwione oczy od płaczu tak jak i szatyn. Razem dzielili żal i ból. Tym razem to Tae był tym, który starał się być wsparciem dla Choi. Jednak to nie pomagało, to było zbyt mało. Szatyn nie umiał oczyścić umysłu, nie mógł pozbyć się z głowy myśli o komisarzu, co go niszczyło od środka, kawałek po kawałku. Chciał chwili zapomnienia, chciał oderwać się od tego przyziemnego gówna i chyba znalazł sposób aby to osiągnąć.

Złapał mocniej za koszulkę chłopaka, podciągając się do góry. Delikatnie rozchylone usta rudzielca, zostały przykryte wargami szatyna w subtelnym pocałunku. Tae rozszerzył zszokowany oczy, patrząc na przyjaciela z mieszaniną tysięcy uczuć. Niepokój, strach, radość, gniew i euforia oraz nadzieja. Minho dotknął jego polika, w końcu odnajdując swój środek na niemyślenie i oderwanie się. Był nim Tae i było gotów zrobić wszystko byleby osiągnąć chwilę zapomnienia.

- Ten jeden raz… Proszę – wyszeptał szatyn w wargi przyjaciela, chociaż nie wiedział, czy po tym co zrobią, będzie mógł tak go nazywać. Taemin przygryzł wargę, nadal czując na ustach słodki smak warg Minho. W odpowiedzi zarzucił mu ramiona na bark, przyciągając do siebie.

- Rób co chcesz, jestem cały twój – wyszeptał, z nutką pożądania w głosie. Skłamałby jakby nie powiedział, że marzył i śnił o tym od dawna. Choi po jego słowach przyparł go do kanapy pod której nogami siedzieli, całując go żarłocznie, przelewając całą swoją desperację w ten pocałunek i następny, i jeszcze jeden.

Po chwili pieszczota stała się gwałtowniejsza, przenosząc się w dół, na szczękę chłopaka, jego kark i obojczyki, które były maltretowane przez zęby Mihno. Tae odchylił głowę, chcąc dać przyjacielowi lepszy dostęp do siebie. W tym celu objął go udami, próbując się z nim zespolić. Stać się jednym ciałem. Gdzieś tam pod skóra, bardzo głęboko w swoim wnętrzu, czuł, iż nie powinien się na to godzić. Jednak już było za późno. Oddał się w ręce szatyna, stając się jego.

Choi uniósł chłopaka nad ziemię, trzymając go mocno za uda jedną ręką, drugą umieszczając na pośladkach. Pokierował się z nim do własnej sypialni, gdzie rzucił go mało delikatnie na łóżko. Cichy jęk bólu został zagłuszony przez usta Minho, który zaczął szybko pozbywać się koszuli chłopaka. Taemin pomógł mu ją z siebie ściągnąć, aby ta wylądowała gdzieś w kącie pokoju szatyna. Choi, nie myśląc wiele, zszedł z pocałunkami coraz niżej, gryząc i drapiąc tors chłopaka. Dłonie, które nie miały zajęcia, zajęły się odpinaniem spodni rudzielca. Szatyn nadal był w pełni ubrany, podczas gdy Tae leżał pod nim jak go pan bóg stworzył. Minho odsunął się od chłopaka, siadając na własnych piętach. Spojrzał na chłopaka, który próbował ukryć swoją nabrzmiałą, stojącą męskość, a jego poliki były czerwone kolorystyką przypominając buraka. Klatka rudzielca unosiła się nierównomiernie, zupełnie jakby przebiegł właśnie maraton, a na niej znajdowało się kilka czerwonych śladów, które można pomylić z ugryzieniami komara. Kiedy na niego patrzył, zaczął powoli sobie uświadamiać co czyni, jakie to może nieść za sobą konsekwencję…

- Minho… - wyszeptał ochrypłym głosem Taemin, wyciągając w jego stronę dłoń. I Minho znowu zepchnął na bok swoje sumienie. Bo znowu przypomniał sobie o Warrenie, bo oto znowu uświadomił sobie, że tylko kiedy skupia się na seksie może oderwać się od rzeczywistości.

Pochylił się ponownie w stronę chłopaka, zatykając jego usta własnymi wargami. Rudzielec przymknął powieki, starając się skupić na dotyku szatyna, zapomnieć o sytuacji która sprawiła, iż doszło do tego. Taemin, kiedy Choi zajmował się jego szyją, wsunął palec między wargi, zostawiając na nim jak najwięcej śliny. Obawiał się, że Minho nie będąc w tym momencie do końca sobą, nie przejmie się tym, iż trzeba go najpierw przygotować. W tym celu wyjął nawilżony palec spomiędzy warg, sunąc nim w dół ciała. Naparł delikatnie na wejście, wsuwając powoli opuszek, podczas gdy Minho zdejmował swoją koszulę, która niezwykle w tym momencie krępowała jego umięśnione ciało. Tae wsunął palec, zaciskając mocno oczy, biorąc kilka głębszych wdechów aby pohamować łzy. Kiedy rozwarł oczy, zachłysnął się powietrzem. Domyślał się, że Choi jest umięśniony. Nieraz czuł jak dobrze jest zbudowany, kiedy się do niego przytulał. Jednak zobaczyć to na własne oczy, to coś zupełnie innego. Był idealny. Niczym Adonis w ludzkiej skórze! Aż ciarki przeszły po plecach chłopaka, kiedy pomyślał jak doskonałe muszą być w dotyku.

Chłopak uniósł wolną dłoń, dotykając torsu szatyna, sunąc nią w dół. Obrysowywał każdy mięsień, każde wybrzuszenie. Oblizał spierzchnięte usta, patrząc z oczekiwaniem na szatyna, który uśmiechnął się szatańsko pod nosem, rzucając koszule w kąt pokoju, aby potowarzyszyła ubraniom młodszego chłopaka. Powrócił do całowania szyi Taemina, która w jego oczach był cudowna. Długa, szczupła i śnieżnobiała niczym u łabędzia. Rudzielec cały był jasny. Miał niezwykle jasną karnację, zupełnie jakby jego skóra nigdy nie widziała słońca. Odznaczały się jedynie blizny, które były lekko czerwonawo-bordowe. Nie odejmowały jednak chłopakowi uroku.  Wręcz przeciwnie, sprawiały, że wydawał się jeszcze delikatniejszy. A mimo to on traktował go tak przedmiotowo, jako obiekt, który pozwoli mu na chwilę wytchnienia.

Dopiero kiedy zauważył, jak chłopak sam zajmuje się rozciągnięciem siebie, uświadomił sobie, iż go zaniedbał. Sięgnął po niewielkie pudełko z tłustym kremem. Seks z mężczyzną różnił się znacząco od tego z kobietą. Podczas kochania się z dziewczyną, nie trzeba się przejmować nawilżeniem. Jednak kiedy chodzi o mężczyzn, trzeba być odpowiednio przygotowanym. On nie był, ale los się do niego uśmiechnął, że zawsze trzymał przy łóżku krem.

Szatyn nabrał niewielką jego ilość na palce, łapiąc za rękę młodszego chłopaka, odsuwając jego dłoń. Tae skrzywił się delikatnie, kiedy poczuł w swoim wnętrzu pustkę. Ta jednak, po niedługiej chwili, została zapełniona przez długi palec Minho. Choi nie mógł się nadziwić jaki chłopak jest delikatny i gładki w środku. Jak palec płynnie wsuwa i wysuwa się z niego, a kiedy zrobiło się luźniej, dodał kolejny. Aż w końcu doszedł i trzeci. Rozciągał go sprawnie i szybko, sprawiając, że Tae za razem miał ochotę płakać z bólu i niezwykłej przyjemności. Było to dziwne uczucie, jednak kiedy Minho krzyżował w nim palce, niekiedy po jego ciele przechodził dreszcz, wyginając ciało młodszego chłopaka w łuk.

Aż w końcu Choi miał dość tej czynności, pomimo że Tae chciał aby zajmował się nim jak najdłużej. Był to jeden z niewielu uprzejmych gestów. Bo ani pocałunki, ani pieszczoty, które serwował mu szatyn, nie były czymś specjalnym. Nie miały w sobie uczucia, miłości, troski. Było czyste pożądanie, żal i gniew. Zwykły zwierzęcy seks. Niczym u dziwki i jej klienta. Tae starał się odgonić tą myśl i wychodziło mu to tak długo, póki czuł Minho przy sobie.

Taemin zacisnął mocno zęby na wardze, a dłonie na pościeli, kiedy poczuł główkę członka napierającą na jego delikatne wejście, przedzierając się przez ciasne wnętrze. Niekontrolowana łza pociekła z kącika oczu, znikając na białym materiale. Niezauważona dla Minho, tak jak i wiele więcej rzeczy mu w tym momencie umykało. Kiedy znalazł się we wnętrzu chłopaka, wszystko w koło przestało istnieć. Tae w pewnym momencie przyzwyczaił się do bólu i zaczął czerpać przyjemność z pchnięć bioder szatyna. Jęczał cichutko, starając się pohamować dźwięki które wydobywały się z jego gardła. Bał się, że ktoś ich usłyszy, pomimo niezwykle grubych ścian. Nie chciał aby sąsiedzi wiedzieli i patrzyli krzywo na Minho. Nie przejmował się tym co pomyślą o nim, liczył się tylko Choi i jego dobro oraz szczęście.

Taemin zaczął się szybko masturbować, chcąc jak najszybciej osiągnąć spełnienie, poczuć prąd przechodzący po całym jego ciele, który sprawi, że będzie miał pustkę w głowie. I tak też się stało. Przestał myśleć o upokorzeniu, smutku czy gniewie na samego siebie. Pozbył się rozczarowania, bo nie oszukujmy się, ale to nie jest pierwszy raz jaki sobie już dawno temu wymarzył. Była tylko twarz i sylwetka Minho nad nim, jego pracujące mięśnie brzucha, ramiona, barków i pleców oraz ud. Nie skupiając się na niczym, wpatrywał się w przystojną twarz przyjaciela, skrzywioną w przyjemności.

Niedługo po Tae, doszedł Minho, który skończył we wnętrzu rudzielca. Opadł na Taemina, ciężko dysząc. Chłopak skrzywił się delikatnie, zsuwając nogi na posłanie, prostując je w kolanach. Choi normował oddech, podczas gdy rudzielec głaskał go delikatnie po plecach. Szatyn zapadł w spokojny sen, w końcu po tak wielu godzinach zaznając spokoju, jednak jakim kosztem?

***

5 września 1888r.

Choi obudził się następnego dnia, jeszcze przed świtem. Zawsze miał dość płytki sen. Spojrzał na sufit nad sobą, przejeżdżając dłonią po twarzy. Zwykle nad ranem myślał wolniej, dlatego przeraził się, czując ruch po drugiej stronie łóżka. Uniósł się błyskawicznie do siadu widząc Taemina. Odetchnął głośno szczęśliwy, że nie sprowadził po pijaku żadnej kobiety. Wtedy jednak wróciły wspomnienia zeszłej nocy, tego jak wykorzystał chłopaka i znowu czuł przerażenie.

Zerwał się na równe nogi, zakładając szybko ubrania. Potrzebował się przewietrzyć, nie był gotowy na tą rozmowę, która nadejdzie wraz z obudzeniem się młodszego chłopaka. Co mu powie? Że go przeprasza? Ze nie chciał go wykorzystać? Przecież już tego nie cofnie i powinien jak dorosły facet ponieść za to odpowiedzialność. Jednak on nie czuł się w tym momencie jak dorosły mężczyzna, lecz jak dziecko, niezwykle zagubione na dodatek.

Ubrał na siebie płaszcz, bo na zewnątrz nadal było chłodno. Trzasnął donośnie drzwiami sypialni, jak i tymi wejściowymi do mieszkania. Tae, który nie zmrużył oka, a jedynie udawał sen, podkulił kolana do torsu, obejmując je ramionami. Wszystko go bolało i czuł się brudny. Schował głowę w ramionach, zaczynając donośnie szlochać. Nie tak sobie to wymarzył... 
________________________________________________________________
Wrzucam rozdział wcześniej, z uwagi na to, że już teraz chce życzyć Wam Wszystkiego Najlepszego w nowym roku~! <3 
No i blog przekroczył kolejną okrągłą sumkę wejść, za co chce podziękować wszystkim czytelnikom. Niestety mam też smutną wiadomość - możliwe, że przez kilka kolejnych dni (aż do 17 stycznia) rozdziały mogą pojawiać się rzadziej albo wcale. Z góry was za to przepraszam, jednak niestety przegląd jest coraz bliżej, a ja nadal stoję ze wszystkim w miejscu. Niemniej mam nadzieję, że chociaż uda mi się wyskrobać te kilka zdań i nie zaniedbam was na ponad dwa tygodnie :3

19 komentarzy:

  1. Jak możesz?! T^T Jak możesz zabijać Warren'a w takim momencie?! ( mam nadzieję, że dobrze napisałam jego imię XD )
    Nienawidzę cie, nienawidzę! :C Lubiłam go! I jeszcze biedny Minho! Jesteś bez serca!
    Dobra.. już się uspokoiłam.. chyba. ;_; Aż się popłakałam, jak czytałam ten rozdział..
    Cały ten tekst sprawił mi taki ból.. Od umierającego Warren'a, po wykorzystanego Taemina ;c
    Najpierw uśmiechnęłam się jak głupia, kiedy Minho pocałował Tae, ale zaraz po tym, aż miałam ochotę walnąć w laptopa.
    Głupi, głupi, głupi Minho! Jak mogłeś tak wykorzystać biednego Minnie'go? Przecież go kochasz! Sfjdwegj..! Może i na początku było mi go żal, ale potem.. Umrzyj Minho! ( tylko nie bierz tego na poważnie i go nie uśmiercaj ;_; )
    Mam ochotę walnąć Choi w łeb.. tak porządnie. W tym rozdziale mnie tak wkurzył.. Przecież Tae jest taki kochany, a on to tylko wykorzystał.. Głupi, głupi, głupi! Nie masz uczuć Minho? Wiem, że się smutasz po stracie Warren'a, ale to nie jest dobre.. Naprawdę będzie się musiał teraz wysilić, żeby odzyskać mój szacunek do niego XD
    Troszkę mnie znów poniosło.. Rozumiem dlaczego to zrobił, ale i tak go już nie lubię.. ( przejdzie mi do następnego rozdziału i będę go znów kochać.. XD )
    No, ale.. Mam teraz nadzieję, że Minho sobie uświadomi jak bardzo kocha Taemina po seksie z nim i będą szczęśliwi. Jej C: Taki tam mój scenariusz ^^
    A Warren'a zabił Key? Chyba tak.. Bo kto inny? XD
    Mniejsza... Mój komentarz jest tak dziwnie napisany, że pewnie go nie zrozumiesz.. XD
    I na koniec - Kocham cie, kocham, kocham <3 ( Tak, tak.. zaprzeczam sama sobie, bo przed chwilą napisałam, że cie nienawidzę, ale.. :D ) Tak bardzo czekałam na ten rozdział, że mam ochotę cie wyściskać *o* Czuj się kochana XD
    I na tym chyba skończę ten dziwny komentarz o.O
    Życzę weny i oby ten rok przyniósł jeszcze więcej czytelników <3

    http://shinee-fanfic-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, głupia ja! napisałam komentarz i wcisnęłam coś i mnie przeniosło.. no to od nowa:
      Przepraszam! ;< (pewnie będę to powtarzała w każdym komentarzu pod tym rozdziałem xD) Ja sama również uwielbiałam Warrena, był w sumie jedną z moich ulubionych postaci D: Tak,tak, bardziej lubianą niż Minho czy Kibum... jednak jego śmierć, pomimo że nie planowana od początku, była niezbędna. Z resztą sama się przekonasz niedługo dlaczego ^^
      I proszę, nie płacz... teraz, przynajmniej przez jakiś czas, powinno być tylko lepiej! Sam Minho jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że pokocha naszego Minniego, jednak może ta noc mu w tym pomoże...
      No i nie będę brała na poważnie twoich słów co do uśmiercenia Minho. xD
      Wierze również, że w przyszłości (może jeszcze nie w następnym rozdziale) Choi u ciebie zapunktuje. Obiecuję Ci to ^^
      Komentarz znowu nie był dziwny czy niezrozumiały... tak mi sie przynajmniej wydaję, bo jest po pierwszej w nocy i w sumie większość mojego umysłu marzy o śnie xD
      Naprawdę jakaś ty niezdecydowana... najpierw mnie nienawidzisz, a potem kochasz... Och, te kobiety xD
      PS. Widziałam u ciebie nowy rozdział i oneshot z jongkey (<3) jednak przeczytam je i skomentuje najpewniej dopiero w weekend ;< za co z góry przepraszam~!

      Usuń
  2. ... dlaczego, się pytam, DLACZEGO?
    Tak szczerze, jak przeczytałam, że Kibum był na komisariacie, cały zakrwawiony przeszło mi przez myśl "tak szybko?" xD Ale chodziło o kota; jak ja się z tego ryłam, serio xD
    DLACZEGO zabiłaś dziadzia, pana Warrena? Ja go tak lubiłam , srlsy... Był świetny i jeszcze te sekretne znaki z Taeminem... ;____; [*]
    Minho mnie ostatnio wkurza w opowiadaniach, idiotyczny idiota, głupi głupek z niego ;__; jak on śmiał tak bezczelnie wykorzystać mojego perwersyjnego aniołka, no jak!? ♥
    Ale oprócz tego, scena dzikich seksów była bardzo, bardzo fajna xD
    Choi to tchórz, żeby tak uciekać przed rozmową. Miał rację, jest dorosły, musi wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, ale może ta od razu? im dłużej będzie zwlekał, tym trudniejsze, zarówno dla Tae jak i Minho, to będzie.
    Okej, zbulwersowałam się, rozszerzyłam swój fangirling, bo nowy rozdział From Hell, znów było JongKey tak mało, że pod lupą można by szukać (Ale przynajmniej 2min jest i mój kochany Tae ;__;), ale bardzo mi się podobało ♥
    Co do szablonu, bo ostatnio chyba nie skomentowałam go.
    Świetny, zazdroszczę talentu.
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *milczy, bo nie wie co odpowiedzieć* no... tak wyszło? * uśmiecha się niewinnie *
      Sama kochałam Warrena, jak wspomniałam w komentarzu wyżej, był moją ukochaną postacią, bo od początku do końca nadałam mu wygląd i charakter T"T Był niczym moje dziecko... (dziwnie to brzmi xD)
      No... coś w tym jest, że w coraz większej ilości opowiadań albo jest tym złym, albo nie dostrzega uczuć Taemina... jak to ładnie ujełaś "idiotyczny idiota, głupi głupek z niego" xD
      Może też ten spacer dobrze mu zrobi? W końcu jeszcze palnąłby coś bez zastanowienia i dopiero wtedy byłby problem... Chociaż kiedy się ukłąda scenariusze rozmowy z kimś, to nigdy nie wychodzi tak jak powinno xD
      W kolejnych rozdziałąch będzie już nieco wiecej jongkey i stopniowo bedę zwiększać ich ilość ;3

      Usuń
  3. Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że Warren umrze! T^TZawsze ci pomocni, mili i opiekuńczy starsi panowie lub panie umierają...Bummie, jak mogłeś >_< Co on ci zrobił...? Będę teraz rozpaczać pół komentarza XD Key, waaaeee?! Mało dziwek tam masz do zabijania? XD W dodatku ten Minho i Tae..Yesiu, trochę się u nich popierdzieliło. Bardzo właściwie..Kurde, Choi nie mogłeś się upić i smutki zatopić w alkoholu, a nie na biednym Taeminie się wyżywać..Pominę to, że on sam się na to zgodził, no ale przecież podświadomie tego chciał..Tylko nie w taki sposób..Aish, dlaczego zostawiasz ludzi z takim niedosytem, czo? XDD Bardzo się cieszę, że dodałaś ten rozdział wcześniej, ale niezbyt raduje mnie fakt, że przez jakiś czas następne części będą pojawiać się rzadziej albo w ogóle TT.TT Mam nadzieję, że uda ci się coś napisać i za tydzień coś tam się na blog pojawi ;) Jeszcze raz życzę szczęśliwego Nowego Roku i żeby tylko nie był gorszy od 2013 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewentualnie pierwsi zawsze umierają czarni lub ludzie ubrani w czerwony... (chyba gadam głupoty xd) Najwidoczniej był jakiś powód aby zabić Warrena, ja na pewno go miałam, bo dzięki temu 2min ruszył. Co prawda w dość drastyczny sposób, jednak nie mogło być u nich tak idealnie ;<
      Hm... W sumie Choi mógł wybrać alkohol, ale wtedy w sumie człowiek jeszcze więcej myśli i jeszcze gorzej by potraktował wtedy Taemina, zapewne D:
      Najchętniej bym pisała dla was rozdziały, ale niestety nie mogę, bo inaczej będę miała problemy jeśli nie zdążę przynajmniej do 7 z obrazami i szkicami D: W sumie staram się pisać wieczorami, kiedy już jestem w łóżku i mam już tysiąc słów, więc pewnie nie zaniedbam was na waż 15 dni ^^

      Usuń
  4. No nie wierzę! Zabiłaś Charlesa! ;.; A to był taki spoko facet no. :( Biedny Choi, pewni trochę mnie zanim pogodzi się ze śmiecia swojego, powiedziałbym, że, przybranego ojca. Już wiem czemuż, to płakałaś pisząc ten rozdział. :( Eh, to takie smutne i podejrzewam, że to nasz kluczyk go tak załatwił. Chociaż któż wie, czy czasem prób jego nie grasuje w mięście ktoś jeszcze? Chociaż takie morderstwo pasowałoby do tego spotkania całej czwórki w komisariacie.
    W ogóle co to za Ufo porno z 2 Min? oO Tak czytam, i czytam i nagle Minho całuje Taemin, no i sobie myślę, ok, spoko, zaczyna się ciekawie. W sumie Taeś dostał tego co chciał, będąc na początku mega zaskoczony. Jednak oczywiście kochana nawiedzona postanowiła zrobić nam mały prezent i zafundować w gratisie za zmarłym Charlsem, małe Ufo porno z 2Min, keke. Nie dobra ty. :D
    Taemin to, że pojękujesz obie cichutko i ściany są grube nie znaczy, że sąsiadka was nie usłyszy. :D One wiedzą o wszystkim, nawet o której idzie się sikać zapewne! Są wiecznie zwarte i gotowe do usłyszenia najbardziej podejrzliwego dźwięku hahaha. XD Serio, chyba Ten sylwester zrobi ze mnie gorzej głupią, po tym co tam się działo. xD I dziękuję za poprzednie słowa o do niego, bawiłam się świetnie, nabawiając gorszej głupoty i chyba zbereźności przez gościa przebranego za Szkota, który nie szczędził sobie odsłaniania golusieńkich nóg i czasem ciut wyżej podczas tańca, oczywiście dla jaj i świadomie. XD Jednak… co ten alkohol nie robi z ludami? Ahaha. xD Akurat tyle nie piłam, wiec mogłam mieć bekę z ludzi pod koniec. :D
    No cóż, szkołą, jak zwykle pozera żniwa jeśli chodzi o uczniów i nauki na koniec semestru i tak dalej. ;.; Współczujmy tym biednym uczniom, jak i nam, bowiem, ja też mam egzaminy i muszę napisać próbną bibliografię na za tydzień na piątek i nawet palcem nie ruszyłam, takiego mam lenia. xD O pisaniu przez tydzień , jak nie dłużej jednego one shota nie wspomnę. xD To mnie dobija i chyba mam jakąś lekka depreche ostatnio. ;.; No cóż, jeśli znajdziesz czas to poskrob przy kolejnym rozdziale, a jak nie to poświeć ten czas na naukę. Jestem pewna, że stali czytelnicy, który naprawdę uwielbiają twojego bloga (na przykład taka ja :P) na pewno Cię nie zostawią przez chwilową nieobecność. Dlatego też życzę Ci z tego miejsca dużo weny, czasu i braku lenia- co by mi się równie przydało :D - no i trzymam kciuki już zawczasu za Ciebie. :* Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i zapomniałam dodać, oczywiście. xD Mimo tego zajebistego porno ufo seksu, to nie jestem zadowolona z poczynania Choi. Mam nadzieję, że wysunie z tego odpowiednie wnioski, bo faktycznie, na przeprosiny i tak dalej jest już za późno. Czasu nie cofnie. Najgorsze jest to, że to był pierwszy raz Taemina,a przecież takowe podobno zapamiętuje się do końca życia. To co , że zrobił to z Minho, skoro będzie na samo wspomnienie czuł taką odrazę i brud (?) lol xD No ,ale cóż, jestem ciekawa co wykombinuje. Szkoda mi Taemina, no ale sam postąpił równie idiotycznie, oddając się panu detektywowi, aby tylko zapomniało cierpieniu i wymazał na chwile myśli o zmarłym Werterze (jak napisałam źle, poprawić mnie proszę! :P) Właśnie na chwilę i co mu to dało? Nic, tylko rozszerzył horyzonty posuwając swojego przyjaciela, bo nagle wynalazł kuźwa sposób na zapomnienie o tym niczym Edison żarówkę. Akurat to stwierdzenie moim zdaniem idealnie pasuje do tego co napisałam. XD Pewni taka mu się zapaliła widząc te ponętnie rozchylone usteczka Taemina. Chociaż, ja tam bym ja widziała w formie męskiego narządu rozrodczego ahaha. XD Dobra idę spać, bo głupoty gadam, a raczej pisze, jak nie wiem. xD

      Usuń
    2. Po tym co odwalił Taeminowi i jak go potraktował oraz to jak się po tym czuje... zapewne to skuteczniej odgoni jego myśli od Warrena, niż seks z poprzedniego wieczora xD
      Oj, nie mów, że mały smut jest zły... nawet jeśli wcześniej ktoś zginął xD Gdzieś kiedyś czytałam lub słyszałam, że zwykle po pogrzebie wiele kobiet odbywa stosunki lub nawet na samym pogrzebie...
      Widzę, że sylwester jak najbardziej się udał xD Mam nadzieję, że ten gość co odsłaniał nóżki był ładny >D sama również lubię mieć bekę z tych pijanych, chociaż w tym roku to wszyscy byli tak samo wypici... o;
      No ale pisałaś ponad tydzień oneshota, jednak w końcu się pojawił :3 Tutaj muszę cię przeprosić, ale przeczytam go pewnie dopiero w weekend D: Mimo to przeleciałam wzrokiem patrząc na gify, tego nie mogłam sobie odmówić xD
      Drugi komentarz:
      Chyba wszyscy go po tym rozdziale albo znienawidzą, albo zaczną patrzeć wilkiem lub kręcić głową nad jego głupotą xD Tae w sumie nie spodziewał się, że Minho go tak potraktuje a potem już raczej nie mógł się wycofać ;< Haha... twoje przeinaczenie nazwiska Warrena, skojarzyło mi się z Werterem z tej lektury szkolnej "cierpienia młodego wertera"... nienawidze lektur D: z tą żarówką mnie nieco zagięłaś, że nawet nie wiem co na to odpowiedzieć, więc no... przemilczę xD

      Usuń
    3. Powiedzmy, że był w miarę ten koleś, ale charakter miał normalnie komika razy dwa. XD Spokojnie, one shot nie ucieknie, bo to nie zając, wiec nie masz za co przepraszać. :* hahaha, Werter... to chyba był bohater jakiejś lektury.. XD o, dopiero doczytałam, ze napisałaś ot samo, haha. XD I do tego bodajże tragiczny. XD W sumie troszku pasuje do Warrena, no ale haha, dopiero teraz zaczaiłam się, że przeinaczyłam nazwisko. O s.p. Warrenie, wybacz mi to haha XD hahahhahah XD Masz rację, przemilcz to, bo nawet ja czytając to drugi raz, myślę sobie, jakim to jestem niewyżytym zbolem . XD

      Usuń
  5. Wow. Zabójstwo. Żeby Key tak nagle przerzucił się na ludzi? Może dostał jakąś porządną karę od Jonga za spóźnienie i się wkurzył na policjanta? To by było ciekawe.^^ No ale on by chyba przy okazji wykorzystał jego krew, a nie tak ją zmarnował. Teraz jeszcze bardziej irracjonalnie wyobrażam sobie Tae, u którego w nocy objawia się druga osobowość znacznie bardziej mroczna. To też byłoby świetne,ale już lekko przesadzam. :P
    A Minho ma niezwykle ciekawy sposób zapominania o problemach. Tylko rano dodatkowo pojawia się problem konsekwencji. Od niego tak łatwo nie ucieknie i w kocu będzie musiał się z nim uporać, tylko że do tego czasu Taeś się tam wypłacze w jego sypialni. Wykorzystanie przez kogoś kogo się kocha musi boleć jeszcze bardziej, gdyby zrobiła to osoba obca. Biedaczek, bo trafił na mało kumatego faceta,który nie uświadomi sobie swoich uczuć, chyba dopóki Tae sam mu ich nie wyzna. Ciekawe co tam sobie wymyśliłaś dla nich i czy szybko dojdą do porozumienia. W końcu musisz też skupić się na JongKey.^^ Najbardziej mnie ciekawi czy Bummie dostał jakąś karę.^^
    Powodzenia na przeglądzie i żeby zbytnio nie kusiło cię do pisania. :P Trzymam kciuki.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Key już całkowity sadysta. Ktoś uderzył go w bark jak przechodził? Wyśledzi go i odetnie barki całej jego rodzinie xD (to już zbyt późna pora dla mojego mózgu...) Co do krwi... może Jonghyun preferuję jedynie krew kobiet? (chciałam powiedzieć dziewic, jednak przypomniałam sobie, że key zabija dziwki, podczas gdy to on jest tam jedyną dziewicą xD)
      Choi jest kulturalny... nie upija się przy niewinnych stworzeniach, tylko mąci im w główkach aby się zgodziły na seks, a jak nie.. to i tak to zrobi xD Konsekwencje go czekają, jednak jak wielkie... to się zobaczy. Sama nie jestem pewna czy Taemin mu wybaczy. W końcu jak sama powiedziałaś - wykorzystanie przez ukochaną osobę boli bardziej niż przez obcego... Ach, niecierpliwisz się na jongkey xD Jednak stopniowo znowu będą się pojawiać, bo faktycznie ich nieco zaniedbałam ;<
      I dziękuję~! Kusi mnie strasznie, bo zawsze wtedy kiedy nie trzeba, to nagle człowieka zalewa fala weny ;<

      Usuń
  6. Wiedziałam... Wiedziałam, że w końcu ktoś umrze z "kręgu" Minho :C Ale, że Warren?! Tego się nie spodziewałam. Już go polubiłam tak bardzo noo :C I nagle bum. Nie ma go :C No nie wierę! A jeszcze jak napisałaś o jego żonie to w ogóle łzy w oczach no... ;_; Nienawidzę Cię! [ jak piszę tak do jakiegoś autora to znaczy, że go kocham, wielbię i w ogóle :c ]. A jeszcze kurde... Mieli go no! Rano na komisariacie... A potem... LIADEH kaShjbfkasbfsajkhrfsa. NOSZ KURR! Mimo wszystko Key to moje małe kochanie, więc i tak nie umiem go znienawidzić :C Szczególnie, że musi to robić! Ale egh... Jong go zamienia w psychopatę ;_; Wiem, że o to chodzi, ale... KEEEEY NIE DAJ SIĘ :C [ i tak się dasz, a potem będzie max miłość z Jongiem, szeksik i wgl *O* ].
    No i 2min... Domyślasz się chyba jak moja mordka cieszy się na 2mina? Bardzo.... Bardzo, bardzo... A potem kolejne bum i nagle chciało mi się znowu płakać. Biedny Taemin.... Tak cholernie kocha, że wszystko by dał. Pozwala nawet na takie ... "upokorzenie". Dobrze, że Choi ma teraz wyrzuty! Powinien ładnie przeprosić Taesia, pocałować i zacząć o niego dbać! Ale po części też rozumiem zachowanie Minho. Po raz kolejny został zabity ktoś tak ważny...
    Kurcze, świetnie to opisałaś! Kocham czytać o uczuciach... A te Minho były opisane cudownie! Ten żal, ból, zagubienie... Ten ostry, dziki seks dla zapomnienia... Nie wiem jak inni, ale ja dzięki Tobie potrafię się wczuć w każdego z bohaterów. Key, Minho, Taemin... Jong to demon, więc się nie liczy XD. Ale naprawdę... podziwiam!
    No i czekam na kolejny rozdział :C Z jednej strony odzywa się we mnie yaoistka, krzycząca "pieprzyć to. chce już czytać!! *_*", a z drugiej deicia, wołająca " ej no. daj spokój. powodzenia na przeglądzie! skup się na tym, bo to ważne! ".
    Tak czy siak będę czekać z niecierpliwością, bo zostawiasz to w takim momencie... Ahh. Naprawdę kocham styl w jakim piszesz! Cudo!
    Ah, no i jeszcze jedno. Coś co mnie strasznie niepokoi... To, w jaki sposób Key patrzył na Taemina... Źle mi to wygląda :c Ale to nic. Nastawiam się w razie co na najgorsze, więc jakoś dam radę!
    Powodzenia i trzymam kciukasy! No i założę się, że nawet jeśli nas zaniedbasz na te dwa tygodnie... Nikt nie będzie miał Ci tego za złe! Daj z siebie wszystko! :3
    dei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, przepraszam~! ;< Sama pokochałam Warrena, jednak niestety ktoś musiał zginąć, a lepiej aby to był staruszek niż nasz Tae... *próbuje znaleźć jakieś plusy* Nie mogli też tak szybko złapać Kibuma, jednak musiało dojść do ich spotkania. Czemu dokładnie - o tym w przyszłości ;3
      Jonghyun kocha psychopatów, więc im bardziej Key sadystyczny, tym bardziej zyskuje w oczach demona <3 a Kibum da się i to z wielką chęcią *złowieszcze śmiech*
      Znowu przepraszam, że narobiłam ci nadziei a potem.. potem... napisałam jaki stosunek 2mina i znowu sprawiłam, że chce ci się płakać D:
      Dziękuję za te miłe słowa <3 Sama nie uważam, że dobrze opisuję uczucia, jednak jak to zwykle bywa - względem własnej pracy, człowiek jest bardziej krytyczny o;
      Haha, Jonghyun jest poza wszelkimi normami i nie uwzględnia się go xD ale w sumie on jest tajemniczy i nic nie wiadomo o jego uczuciach...
      Postaram się też coś dla was wrzucić, chociaz malutki rozdzialik, i postaram się dać z siebie wszystko na przeglądzie~!

      Usuń
    2. Okej! Jak na to spojrzę w ten sposób... Tae czy dziadziunio Warren to no.. Przykro mi dziadku, chociaż cię wielbię :C
      Tak się właśnie domyśliłam, że im bardziej Key powalony, tym Jongi go bardziej polubi. Ah.. to może być ciekawe : O
      Mi się często chce płakać, więc nie przepraszaj! Nie ma za co! I naprawdę świetnie to opisałaś < 3. Ale fakt, zazwyczaj co do swojej pracy ma się wiele zastrzeżeń.
      No Jonghyun to kurde w ogóle poza skalą. Nic o nim nie wiadomo i taki.. ah tajemniczy *.* To w sumie też lubię. Ta taka aura.. nie wiadomo o co chodzi i w ogóle.. Ah! < 3.
      Cieszę się i mam nadzieje, że bez problemu połączysz jakoś bloga i przegląd. Tak czy siak powodzenia! <3.

      Usuń
    3. A Jonghyun w niedługim czasie już w ogóle pokocha Kibuma, bo już w ogóle oszaleje, ale to za trzy, może dwa rozdziały :3
      Samego Jonga w niedługim czasie będzie mozna rozgryźć, kiedy pojawi sie go więcej i opisze nieco jego uczucia, bo w sumie faktycznie chyba jeszcze tego nie zrobiłam xD
      Jak na razie udaje mi się łaczyć przegląd i pisanie. Co prawda jestem nieco w polu nadal, ale mam już rozdział i wstawię go pewnie we wtorek lub środę :3 Do tego jak tak zaczęłam liczyć, to wyszło na to, że zostało max 5 rozdziałów do końca D: Ale mam kolejny pomysł (nawet dwa!) i pewnie zajmę się nimi juz w ferie~!

      Usuń
  7. Yaaay, wreszcie 2MIN <3 Dobra, może niezbyt przyjemny, bo w końcu Minho pieprzył go jak zwierze i ogólnie jest aktualnie chujem w moich oczach.. Dlatego czekam aż zacznie płaszczyć się przed Tae i go przepraszać.. Bo przecież najłatwiej jest wyjść w takim momencie na spacer, nie =__= ? Chociaż wiesz, że ja jestem miłośniczką angstów i mnie się taka sytuacja mimo wszystko podobała, hehe.
    Mimo wszystko cholernie szkoda mi Minniego i tego jak Choi go potraktował. W końcu gdyby nie wyszedł to może jakoś by się to ułożyło i nie poczułby się tak okropnie.. Przecież potraktował go jak jakąś dziwkę. Nie dość, że w w nocy to jeszcze nad ranem. Eh, a ja tak uwielbiam romantyczne poranki :C smuteczeg
    No nic, czekam na następny rozdział i na mniej emowatego Minho xD
    Na pocieszenie napiszę, że też nic nie mam na przegląd, takie prawdziwe iż zaczynamy wszystko na ostatni tydzień XDD <3 no to weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest chujem w twoich oczach, ale mimo to nadal go kochamy, bo to... no bo to Minho xD Dobrze chociaż, że nie wyszedł po papierosy i potem nigdy nie wrócić... Niestety doskonale znam twoje zamiłowanie do angstów, których ja nienawidzę czytać... D:
      Naprawdę wierzysz, że jakby został to by było lepiej? W końcu Choi ma taki metlik w głowie, że jeszcze źle by to rozegrał i tyle by było i tej rozmowy, ich przyjaźni i ogólnie relacji.
      No ta... twoje zamiłowanie do romantycznych poranków jest mi doskonale znane... chociaż to ostatnie w wykonaniu Taemina i kibla było mało romantycznym porankiem xD
      Dobrze chociaż, że na ostatni tydzień, a nie ostatni dzień... to mnie śmieszy, ale to śmiech przez łzy rozpaczy .... xD

      Usuń
  8. Wreszcie mam czas na czytanie~ *^*
    Miałam skomrntować ten rozdział pod następnym no ale coś mną bardzo wstrząsnęło xd
    Bardzo nie lubię tego rodzaju toksyvznej miłości jaką Tae darzy Minho... ;-; nie lubię i nie rozumiem tego "dopuki to ON mnie gwałci a nie jakiś inny to jest db" -.-
    Ja wm, że taki zamysł opowiadania, ale po prostu musiałam się wygadać xd
    Idę czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń