piątek, 22 listopada 2013

Strach ma wielkie kły - Rozdział 21

Rozdział niebetowany
______________________________________________________________



Taemin czuł jak jego głowa pulsuje. Dawno już nie obudził się z taką migreną. A kiedy przypomniał sobie o ostatnich wydarzeniach, nie miał ochoty otwierać oczu. Bał się, że kiedy to zrobi, ujrzy martwego kochanka. Ciekawość jednak przezwyciężyła. Nieśmiało rozwarł oczy i odetchnął z ulgą kiedy zobaczył równomiernie unoszącą się klatkę piersiową. Spojrzał w bok, widząc kroplówkę podłączoną do własnego ramienia. Co było dziwne, bo identyczna była podłączona kochankowi.

Przemknęło mu przez myśl, że to sprawka Onew. Jednak jakby na to spojrzeć racjonalnie, było to mało możliwe, gdyż najbliższe miasto było oddalone o pięć godzin jazdy i pewnie nie posiadało wilkołaczej krwi. Nie był jednak w stanie o tym myśleć, kiedy jego umysł zalewała fala szczęścia. Tae uniósł się, przyglądając się rumianej twarzy partnera. Wyglądał o wiele zdrowiej. Zwłaszcza, że nim zasnął, Choi był blady niczym trup.

Minho zacisnął palce na dłoni, którą przez cały czas trzymał Taemin. Chłopak wstał, przewracając krzesło. Pochylił się nad kochankiem, oczekując jego wybudzenia się. Łzy wezbrały do jego oczu a usta drgały w szczerym uśmiechu. W tym samym momencie przez drzwi, niczym torpeda, wpadł Kibum. Miał rumiane poliki i czuć od niego było specyficzną woń seksu. Wampir, a za razem winowajca zapachu jaki roznosił Key, wszedł do pokoju zaraz za chłopakiem. Na widok przytomnego Taemina, blondyn odetchnął szczęśliwy. Choi również już się przebudzał.

Kibum oparł się o ścianę, przymykając oczy z malująca się na twarzy ulgą. Ostatnie czego pragnął to śmierć któregoś z nich. Wiedział, że żaden z nich nie pozbierałby się po utracie drugiej połówki. Zapewne po czymś takim Minho lub Tae, w zależności który by przeżył, próbowałby odebrać sobie życie, aby dołączyć do kochanka w niebie.

Taemin rozpłakał się, przytulając się do szatyna. Choi, z lekkim ociąganiem przez ból w boku, objął młodszego wilkołaka, wtulając nos w jego rude włosy, które przyjemnie łaskotały go w twarz. Jonghyun spojrzał na kochanka, którym miękkim wzrokiem wpatrywał się w dwójkę swoich przyjaciół.

Kiedy Key spał, on odbył z Onew krótką rozmowę na temat blondyna. Mianowicie tego jak tamten anioł nazwał Kibuma. Szaman opowiedział Jonghyunowi o swoich podejrzeniach. Wampirowi trudno jednak było uwierzyć w to, że ten delikatny chłopak mógł być kimś kto przyczynił się do zabicia tysięcy ludzi. Jeśli oczywiście nie było ich więcej, bo niemal nic nie było wiadomo o kimś kogo zwą „prorokiem”. Pojawił się nagle i zniknął równie szybko. Wszystko co o nim wiadomo to plotki przekazywane z pokolenia na pokolenie. Większość z tych historii jest wyssana z palca. Wampir wierzył w to, że jego ukochany nie jest i nie był złą osobą. Jest na to zbyt łagodny, o czym przekonał się wcześniej. No może nie licząc tego seksu sprzed godziny, jednak to inna sytuacja, która ma niewiele wspólnego z obecną sytuacją i tym jak postrzega Kibuma. W końcu jemu samemu zdarzało się ponieść podczas stosunku.

Jong podszedł do blondyna, obejmując go w pasie, kładąc głowę na jego ramieniu. W cichy obserwowali Taemina, który wylewał łzy ulgi w koszulę kochanka, bełkocząc bez sensu. Choi głaskał Tae po poliku, starając się go uspokoić. Chłopak był jednak głuchy na jego prośby. Musiał pozwolić ujść emocją, która w nim kiełkowały odkąd tylko szatyn został ranny. Wtedy nie miał na to czasu, bo wszystko działo się tak szybko, było tak chaotyczne, że nawet kilka godzin po wszystkim nadal nie potrafił pogodzić się z tym co się stało, a adrenalina nadal krążyła w jego żyłach.

Podczas gdy Key wpatrywał się w słodką parkę, Jonghyun zwrócił wzrok w kierunku krwi. Nie rozumiał jak Kibum to zrobił, ale nie czuł w niej ani kropli zapachu czerwonej posoki kochanka. Potrafił wyczuć jego krew na odległość dziesięciu kilometrów, nie czuł jej jednak w kroplówkach. Był jednak pewien, że należy ona do Key. Nie wiedział tylko czy istnieje krew, która potrafi zmieniać swoje właściwości. Jedyne co przyszło mu do głowy była scena kiedy Chrystus przemienił wodę w wino, jednak to nie miał ze sobą nic wspólnego. No może jakby iść tym tropem, to w kościołach mówi się, że wino symbolizuję Bożą krew. Mimo to nadal nie miało to najmniejszego sensu, prawda? W końcu Key nie jest bogiem…

***

Wiatr wiał delikatnie, unosząc liście które opadły z jakiś nieznanych nikomu powodów. Księżyc wisiał nisko na niebie, swoim blaskiem rozświetlając polanę przed domem szamana. Tym samym rzucając blask na postać siedzącą na schodach do werandy. Blondyn otulił się szczelniej kocem, kiedy wiatr zawiał z większą siłą. Kibum uniósł głowę wpatrując się w niebo, które mieniło się tysiącem gwiazd. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, opierając głowę na kolanach, które miał podciągnięte aż pod brodę.

- Uwielbiam gwiazdy i niebo nocą. Jest mroczne, nieznane a mimo to fascynuje ludzi. Sprawia, że oczarowani nie umieją odwrócić wzroku. Niebo jest niezmienne – mruknął pod nosem Kibum. Dla postronnego widza czy słuchacza mogło się wydawać, że blondyn mówi do siebie. Jednak Key miał rozmówcę. Kogoś kto go najlepiej znał i kogoś kto był mu najbliższy. Prorok odwrócił wzrok w stronę barierki, gdzie siedział biały kruk, również wpatrując się w niebo. – Myślisz, że kiedyś zaznam szczęścia, Jamie? – Kibum spojrzał ze smutkiem na ptaka, który dalej wpatrywał się w niebo swoimi czarnymi, paciorkowatymi oczyma. Blondyn w milczeniu spojrzał przed siebie. Wiatr ponownie zawiał mocno, targając niesforne blond kosmyki. Key poczuł jak zimne ramiona otulają go, a zapach świeżo skoszonej trawy, mleka oraz dzikiej róży dociera do jego nozdrzy.

- A czy teraz nie jesteś szczęśliwy? – zapytał chłopak, który zdawał się być przezroczysty. Jego twarz, pomimo że ozdobiona szerokim uśmiechem, zdawała się blada. Oczom brakowało dawnego blasku. Chłopak był jedynie wspomnieniem Kibuma. Jednak na tyle silnym i pielęgnowanym, aby posiadać własną wolę i zdanie. Key spojrzał z wahaniem na twarz byłego ukochanego. Zawsze żałował, że nie zdążył mu wyznać swoich uczuć. Wtedy był szczęśliwy, jednak czy teraz też tak było?

Miał Taemina i Minho, którzy byli dla niego jak rodzina, której nigdy nie posiadał. W sumie robił to na własne życzenie, bo zabił ludzi, którzy mogli być mu bliscy. Miał też innych ludzi z miasteczka, z którymi zżył się Kibum, czy jednak byli oni bliscy również teraz?

Czuł niewyobrażalnie wielką ulgę, kiedy zobaczył, że jego przyjaciele przeżyli. Jego serce biło szybciej za każdym razem kiedy Jonghyun go obejmował i szeptał mu czule do ucha, że go kocha. Ktoś go kochał…

- Tak, jestem szczęśliwy – Kibum uśmiechnął się subtelnie pod nosem, kładąc dłonie na ramionach go obejmujących. Jamie parsknął rozbawiony pod nosem. Miał to w nawyku kiedy widział coś słodkiego i  tym czymś był w tym przypadku blondyn. Key naburmuszył się, co jeszcze bardziej rozbawiło Jamiego. To zadziwiające jak dawno z nim nie rozmawiał. Zawsze było to jedno stronna rozmowa, podczas której blondyn rozmawiał z białym krukiem.

Jamie ujawnił się tylko raz, dzień przed tym jak postanowił rozdzielić swoją duszę. Zapytał go tamtego dnia, czy poczuje ulgę, kiedy to uczyni. Na wspomnienie tego momentu, w głowie Kibuma zapaliła się lampka.

- Odchodzisz? – zapytał drżącym głosem, zaciskając mocniej palce na kruchym ramieniu dawnego ukochanego. Jamie kiwnął powoli głową. To było ich pożegnanie, ostatnie spojrzenie i ostatnie słowa. Key zacisnął zęby, czując jak jego oczy wilgotnieją. Kibum czuł jak uścisk chłodnych ramion znika. Obejrzał się za siebie, znowu będąc równie zagubiony jak dnia kiedy uświadomił sobie co czuję do chłopaka. Jamie obdarzył go jednym z tych uśmiechów, które poruszyły martwe serce Key. Chłopak dotknął swoją chłodną dłonią rozpalonego polika przyjaciela. – Kocham cię – wyszeptał ledwo słyszalnie Kibum, przez zaciśnięte gardło.

- Wiem – Jamie kiwnął głowę, a uśmiech nie schodził w jego ust. Nie musiał mu odpowiadać, że i on kochał chłopaka, bo ten doskonale o tym wiedział. W końcu kto tutaj posiadał paranormalne umiejętności? – Dbaj o siebie i proszę, nie podejmuj decyzji, które przysporzą ci cierpienia.

Key pokiwał energicznie głową, zaciskając powieki, aby żadne łza nie pociekła po jego zarumienionych polikach. Blondyn poczuł na swoich ustach delikatny pocałunek zimnych warg byłego ukochanego. Kiedy Kibum otworzył powieki nie było już przed nim Jamiego. Zostało po nim jedynie białe pióro, które mieniło się blaskiem w świetle księżyca. Key skulił się, zaciskając w dłoni ostatni fragment jaki mu pozostał po ukochanym.

Wziął głębszych wdechów, starając się uspokoić. Jamie nie chciałby aby płakał. Dlatego uniósł wysoko głowę, uśmiechając się najszczerzej jak umiał, wpatrując się w gwiaździste niebo. Po jego polikach ciekły łzy, jednak on nie przestawał się uśmiechać i cieszyć, że ukochany w końcu zazna nieco spokoju i może jeszcze kiedyś będzie im dane się spotkać.

***

W piątkę siedzieli w milczeniu. Tae patrzył na Minho, który kierował swój wzrok na wampira, ten znowu, tak samo jak Onew, wpatrywał się w Kibuma. Chłopak godzinę wcześniej kazał im się spotkać w salonie. Od tamtej pory siedzieli w milczeniu, podczas której Key wpatrywał się uporczywie w jeden punkt na ścianie. Taemin zacisnął mocniej dłoń na ramieniu kochanka, obok którego siedział na wielkiej kanapie. Minho spojrzał na niego pytająco, a rudzielec kiwnął głową na znak aby coś powiedzieć. Choi jednak nie wiedział nawet co może powiedzieć. Kibum wyglądał na rozdrażnionego, a chłopak był groźny kiedy był zły, nawet przed tym jak zyskał te wszystkie dziwne moce.

Wilkołak przeniósł wzrok na blondyna, który siedział na podłokietniku fotela, z zaplecionymi na piersi rękoma. Jonghyun, który siedział obok niego, głaskał go po udzie. To zapewne uspokajało Key, skoro nadal nie wybuchł. Wszyscy jednak obawiali się na jak długo to wystarczy.

- Długo kazaliście na siebie czekać – warknął Kibum a jego głos roznosił się po pokoju niczym tysiąc ostrych żyletek. Wszyscy drgnęli, a po ich plecach przeszedł dreszcz. Nikt nie rozumiał znaczenia słów blondyna, póki zza rogu nie wyszła dwójka mężczyzn. Odziani w czerń archaniołowie omietli spojrzeniem wszystkich zebranych. Atmosfera była tak gęsta, że można było ją spokojnie ciąć nożem.

Kibum złapał za dłoń wampira, która zacisnęła się na udzie blondyna wraz z wkroczeniem niezapowiedzianych gości. Key odsunął rękę od siebie, wstając z podłokietnika fotela. Wolnym krokiem podszedł do archaniołów, zatrzymując się dwa metry od nich. Aura jaką emanował przytłaczała każdego. Było w niej pełno gniewu i żalu. Mimo to delikatny uśmiech wstąpił na jego usta, kiedy patrzył na Samuela. Dawne wspomnienia, pomimo że niezbyt przyjemne, odżyły w nim. Teraz, kiedy patrzyli sobie w oczy, doszukali się zupełnie innych osób. Obaj zmienili się w podobny sposób.

Natomiast Chamael... Cóż, nie mógł chować do niego urazy za śmierć kilku osób, inaczej byłby egoista. Dlatego ograniczył się jedynie do spojrzenia na niego wyniośle z naganą. Chłopak spuścił wzrok, zagryzając boleśnie wargę. Niemiłosiernie go wkurzał ten człowiek. A raczej demon w ludzkiej skórze. Dawniej taki bezlitosny i żądny krwi, a teraz zwykły z niego mięczak. Pomyśleć, że niegdyś Kibum mu imponował.

- Przepraszam za spóźnienie, Proroku. Zatrzymały nas papierkowe sprawy – młodszy archanioł ukłonił się nisko, na co Key prychnął rozbawiony.

- Papierkowe sprawy? Widzę, że idziecie z duchem postępu – blondyn pokręcił głową. Dzięki niewielkiej dawce śmiechu jego aura złagodniała. Nadal jednak nie mógł zapomnieć o sprawie dla której się tutaj spotkali.

Kibum odwrócił się do swoich znajomych, którzy swoimi ciekawskimi spojrzeniami wypalali mu dziurę w plecach. Blondyn przedstawił kolejno Samuela i jego towarzysza. Nie musiał archaniołom podawać imienia każdego w pomieszczeniu, bo doskonale je znali.

- Co oni tutaj robią? – warknął Taemin, który nie zniósł już ani chwili dłużej tego milczenia. W końcu jakim prawem ci ludzie tutaj byli? Ten cały Chamael skrzywdził jego Minho, sprawił, że był bliski śmierci. A teraz sobie beztrosko stoi w salonie, uczepiony niczym ośmiornica ramienia drugiego mężczyzny. Do niego Taemin nic nie miał. Był mu niemal wdzięczny za powstrzymanie LuHana przed dalszym rozlewem krwi.

Kibum westchnął cicho. Najchętniej odwlekałby to w czasie najdłużej jakby się dało. W końcu jednak musiał od czegoś zacząć. Ta rola jednak przypadła archaniołowi, który ponaglony przez Samuela w końcu wystąpił na przód. Ukłonił się nisko, w geście skruchy przed prorokiem i jego przyjaciółmi.

- Chciałem przeprosić za wszystkie krzywdy, których musieliście doświadczyć przez moje poczynania i egoizm – mruknął mechanicznym głosem, zaciskając mocno zęby. Robił to tylko dlatego, że Kai go o to poprosił. W innym wypadku miałby ich wszystkich w nosie, wróciłby po proroka i wymordował ich bez mruknięcia okiem. Jednak, kiedy był teraz przy Samuelu, czuł, że staje się nieco lepszym stworzeniem. Krok po kroku.

- Myślisz, że two… - Taemin już zaczął unosić głos, chcąc nakrzyczeć na archanioła. Minho jednak zatrzymał go gestem dłoni, tym samym mówiąc mu subtelnie aby się zamknął. Starszy wilkołak kiwnął głową na znak, że przyjmuję przeprosiny. Samuel uśmiechnął się delikatnie, targając kochanka po włosach. LuHan wyprostował się i ,pomimo że nadal był naburmuszony, jego oczy śmiały się i cieszyły.

Między wszystkimi zapanowała niezręczna cisza, która i tym razem przerwał jeden z archaniołów. Zwrócił się do Kibuma, który stał przy fotelu kochanka.

- Czas wracać, Proroku – Kai zwęził oczy, patrząc wyczekująco na blondyna. Ten wypuścił głośno powietrze. Nim jednak uchylił ponownie usta, aby zaprotestować, uprzedził go wampir. Nikt dzisiaj nie dawał mu dojść do głosu.

- On nigdzie z wami nie idzie! – jonghyun uniósł się z fotela, łapiąc za nadgarstek Kibuma. Wysunął ostrzegawczo kły, a jego tęczówki pokryły się w mgnieniu oka złotem. Może i nie miał szans z archaniołami, jednak nie miał zamiaru oddawać Key bez walki. Blondyn spuścił głowę, wlepiając wzrok w swoje buty. Zacisnął palce w pięść, aby następnie je rozluźnić i tak w kółko. – Jeśli go chcecie, najpierw musicie mnie zabić! – nie odpuszczał, a jego determinacja pomogła również w podjęciu decyzji Taeminowi, Minho i nawet Onew, który pomimo że znał chłopaka bardzo krótko, już był gotów dla niego poświęcić życie. Key czuł jak jego serce zaczyna mocniej bić, kiedy wszyscy stanęli przed nim, tworząc mur odgradzający go od aniołów.  Dłoń na jego nadgarstku zacisnęła się mocniej, uniemożliwiając mu wyrwanie się.

- Ta decyzja nie należy do ciebie, tylko do nas. A my głosimy wolę ojca. I lepiej będzie jeśli pójdziesz z nami teraz Proroku, niż kiedy on się zainteresuję twoim zniknięciem. – Samuel spojrzał smutno na blondyna. Nie chciał go stąd zabierać, bo widział, że jest tutaj szczęśliwy. Pierwszy raz odkąd się spotkali widział w nim inne emocję niż nienawiść i czysta pustka. Widział w jego oczach miłość do tych ludzi, czy raczej stworzeń.

- Nie karz mi się powtarzać. On nigdzie z wami nie idzie! – warknął przez zaciśnięte zęby, napinając wszystkie mięśni.

- Jonghyun… - wyszeptał Key, czuł jak jego ręce drżą. Czuł się tak strasznie rozbity. Z jednej strony pragnął zostać przy ukochanym. Jednak oznaczałoby to narażenie najbliższych i całej ludzkości na gniew boże. I dlaczego? Z powodu samolubnej zachcianki. Do tego Jonghyun nadal nie znał o nim prawdy. W końcu nie ma pewności, że po tym jak się dowie, nie odsunie się od niego. Był przecież przerażony zaraz po tym jak udaremnił atak LuHana. Kibum zebrał się w sobie, aby wyrwać dłoń. Wampir spojrzał na niego pytająco. Blondyn jednak dalej stał ze spuszczoną głową. – Usiądź – poprosił cicho, jednak wszyscy dalej stali w tym samym miejscu. Key czuł jak wzbieram w nim gniew i złość. Uniósł w końcu głowę, a jego oczy były czarne niczym smoła. – Usiądźcie – pomimo że powiedział to cicho, jego głos przedzierał się przez ściany domu. Wszyscy posłusznie wrócili na swoje miejsca, a archaniołowie dalej stali w przejściu.

- Kibum? – mruknął Taemin, patrząc zmartwiony na przyjaciela, w którego oczach widział smutek. Blondyn spojrzał na archaniołów, po czym na swoich przyjaciół. W końcu udało mu się dojść do głosu, jednak nawet nie wiedział od czego zacząć.

- Nie mogę z tobą zostać – mruknął, mając szkliste oczy. Jonghyun już się unosił aby zacząć się z nim wykłócać. Jednak Key zatrzymał go gestem dłoni, kręcąc głową. – Zanim cokolwiek powiesz, muszę ci wyjaśnić kilka rzeczy. Wam wszystkim. Zapewne po tym będziecie patrzyli na mnie inaczej – Kibum uśmiechnął się nikle, z żalem wypisanym w oczach. Przetarł dłońmi twarz, biorąc kolejny głębszy wdech. – Nie jestem takim jakim mnie pamiętacie sprzed kilku miesięcy. Jednak w końcu jestem całkowicie sobą. Wiem, że pewnie to dla was mało zrozumiale, ale z pewnych przyczyn rozdzieliłem swoją duszę.

- To w ogóle możliwe? – Jonghyun spojrzał zaskoczony na kochanka, potem na szamana, jakby szukając potwierdzenia. Onew wydawał się najmniej zaskoczony. W końcu na własnej skórze odczuł potęgę proroka podczas wojny plemion.

- Tak, dla mnie niewiele rzeczy jest niemożliwych – Key uśmiechnął się, będąc dumnym z tego, że posiada takie umiejętności. W końcu to dzięki nim udało mu się uratować dwójkę swoich przyjaciół. Taemin i pozostali patrzyli na niego z podziwem. Nawet Samuel był zdziwiony potencjałem jaki w nim drzemał, a którego nigdy nie wykorzystywał w pełni. – Nie patrzcie tak na mnie. Nie byłem dobrym człowiekiem. Przyłożyłem rękę do wielu ludobójstw, wywoływałem wojny i mordowałem miliony. Zabiłem najbliższe sobie osoby, aby zyskać boską moc. Jestem potworem – po jego przemowie zapadła martwa cisza. Wszyscy nie mogli pogodzić się z myślą, że najbliższa im osoba, ktoś kogo znali od wielu lat, jest mordercą. Jonghyun był najbardziej zaskoczony, pomimo że nie powinien. Sam miał na rękach krew niewinnych.

- Nie rozumiem. Przecież zatrzymałeś wojnę plemion – Onew zmarszczył brwi w konsternacji. – Nawet jeśli ty ją zacząłeś, to skoro przerwałeś, to znaczy, że nie jesteś zły – Kibum zamykał i otwierał usta, próbując znaleźć jakiś kontrargument. No i był pełen podziwu, że szaman tak szybko umiał łączyć ze sobą fakt, skoro już się domyślił, iż to on stał za tą wojną.

- Jeden dobry uczynek nie zmyje mi krwi z rąk – Key kręcił zrezygnowany głową. Nie chciał aby zaczęto go uważać za świętego, bo taki nie był. Nie chciał dłużej ukrywać tego kim jest. Był mordercą i musiał to zaakceptować, ale inni próbowali go oczyścić z grzechów.

- Uratowałeś Minho i Tae ofiarowując im swoją krew – drążył dalej szaman, który widział w proroku zbawiciela, a nie mordercę. Taemin pokiwał na potwierdzenie głową. Teraz przynajmniej widział skąd była ta krew.

- Cholera! Przestań robić ze mnie bohatera! – Kibum uniósł głos, gestykulując dłońmi. Wolał aby go znienawidzili, obrzucili wyzwiskami i wyrzucili za drzwi. Byłoby mu wtedy łatwiej odejść. A teraz? Wszyscy to zaakceptowali. Przynajmniej Onew i Taemin, a skoro rudzielec to zaakceptował to i Minho.

Blondyn spojrzał na wampira, który siedział pochylony do przodu, opierając podbródek na dłoniach. Kibum nie był w stanie odczytać nic z jego aury. Już chciał odchodzić aby podejść do archaniołów, wtedy jednak poczuł ponownie uścisk na swoim nadgarstku.

- Oboje jesteśmy potworami, więc nie widzę w tym nic złego. – Jonghyun, cały czas trzymając za nadgarstek kochanka, wstał z fotela, stajać twarzą w twarz z blondynem. Jego mina była zacięta, a oczy szczere i pełne miłości do partnera. Key czuł, że robi mu się słabo. Nie tak miało być. – Nieważne jest to co zrobiłeś dawniej, ani co ja uczyniłem. Kocham chłopaka, który stoi teraz przede mną i nic tego nie zmieni – wampir zsunął rękę w dół, aż do dłoni chłopaka, którą ścisnął, splatając z nim palce.

- Proroku – Kai zawiesił głos, dając do zrozumienia Kibumowi, że nie może tutaj zostać.

- Wiem, do cholery! – Key krzyknął na niego, mając łzy w oczach. Wyrwał się z uścisku  wampira, kręcąc z rezygnacją głową. Postępował wbrew ostatniej prośbie Jamiego, jednak nie mógł być egoistą. Nie poświęci dobra całej planety nad własną zachciankę. – Przepraszam – wyszeptał przez ściśnięte gardło. Przysunął się do wampira, aby złożyć na jego wargach ostatni czuły pocałunek. Jonghyun wyciągnął w jego stronę ramiona, Kibum jednak uciekł nim brunet zdążył go przy sobie zatrzymać.

- Nie odchodź – Taemin wyszeptał z trudem te dwa słowa, nie mógł pogodzić się z myślą, że straci kogoś, kto jest dla niego jak rodzina. Nawet Minho miał łzy w oczach, kiedy Kibum podchodził do archaniołów.

- Czemu to robisz?! – Jong uniósł się z miejsca, podchodząc do kochanka. Zatrzymał się metr przed nim, czując opór. Coś w rodzaju niewidzialnego muru, który miał na celu odgrodzić go od Key. Nie otrzymał od niego odpowiedzi, jedynie nikły uśmiech i spojrzenie pustych oczu.

- Do zobaczenia, JJong – Kibum odwrócił się do niego plecami. Archaniołowie uczynili to sami. Chamael wydawał się być cały w skowronkach. Jedynie Sameul obejrzał się za siebie. Wszyscy wyglądali jakby obserwowali śmierć ukochanej osoby. W sumie wiele się nie mylili, bo nie było pewne czy Kibum jeszcze kiedykolwiek zstąpi na ziemię. Wampir zaczął z całej siły walić w ścianę, podczas gdy trójka mężczyzn zniknęła z obłoku czarnego dymu. Ich zniknięciu towarzyszyło donośne krakanie ptaków z lasu oraz ciemność, która nastąpiła kiedy tysiące kruków wzbiło się w niebo przysłaniając słońce, które wpadało przez wielkie okna.

Jonghyun upadł na kolana, kiedy mur zniknął wraz z jego ukochanym. Po raz drugi stracił kogoś, kogo kochał. Nikt z zebranych chyba nadal nie zaakceptował myśli, że stracili Kibuma.

Cisze, która panowała w pokoju, przerwał dziki ryk wampira. Mrożący krew w żyłach ryk, przepełniony bólem i nienawiścią do Boga. 

______________________________________________________________

Zdziwieni? Postanowiłam dodać wcześniej rozdział, jako że napisałam go już jakiś czas temu. Do tego idę trzy godziny później do szkoły, dzięki czemu mam czas aby coś dodać i lepszy humor ^^ 
Jesteśmy już na półmetku opowiadania. Najprawdopodobniej w środę dodam Epilog [ lub w niedzielę, o ile będę miała czas aby dokończyć ostatni rozdział ]  Mam nadzieję, że nikt nie zawiódł się tym rozdziałem i podobnie będzie z zakończeniem opowiadania ^^ 
Dziękuję również za wszystkie poprzednie komentarze <3 
Miłego weekendu kochani i przyjemnego dnia w szkole :3

16 komentarzy:

  1. Akurat weszłam na bloga i co widzę? Nowy rozdział! ^^ I znowu umilisz mi dzień przed szkołą keke. :D I chyab znowu będę pierwsza! ];D
    Jakie to miłe, że z Minho jest wszystko w porządku. Taemin zapewne poczuł dużą euforię w sobie, kiedy ot ujrzał iż ten żyje i jest w sumie z nim coraz lepiej. ^^ W ogóle to było mega romantyczne, gdy napisałaś, że jakby zdarzyła się sytuacja, że któryś z nich by umarł, to ten drugi oddałby swoje życie tylko, aby znaleźć się w niebie u boku swojego ukochanego. ^^ Tylko im pozazdrościć takiej miłości. <3 Czekaj czekaj... Ten biały kruk... Jamie... To ten chłopak?! oO Ten w którym był zakochany Uzjel?! :O A, ok już widzę. Ha ha, mam czasem tendencje do tego, że muszę przerwać w pewnym momencie czytanie i szybko napisać trochę komentarza, bo potem zapewne bym zapomniała co miałam na myśli czytając owy fragment. xD Tak w ogóle to niezła niespodzianka z tym chłopakiem. Tego się nie spodziewałam.^^ Ach, co ty ze mną robisz, co? Przy fragmencie z odejściem Jamiego i tym wyznaniu, aż się wzruszyłam. ;.; To takie smutne, że niestety nie dane im było bycie razem i to przez Key i wojnę. No, ale dyby tak się nie stało, Kibum nie poznałby Jonghyuna, a jego życie zapewne potoczyłoby się inaczej. Może jednak jeszcze kiedyś się zobaczą, albo na pewno skoro Key odszedł z Samuelem i Chamaelem.
    Ryczę, ryczę i jeszcze raz ryczę, no! ;.; Zajebisty rozdział, mimo iż powinnam napisać, że mam wręcz ochotę pogryźć Cię za tą końcówkę! ;.; Boże, aż sama z chęcią bym dołączyła do tych sprzeciwów, aby Key nie odchodził. Tacy przyjaciele to złoto! Jednak z drugiej strony dobrze postąpił. Jakby nie patrzył, Bóg jest od niego silniejszy i któż wie co by za kataklizmy uczynił za to, że jego zaufany prorok uciekł gdzieś sobie i do tego postanowił nie wracać do niebios przez utaczających go przyjaciół i ukochanego. ;/
    Sadząc po tym ryku wampira to pewnie wpadł w szał. W sumie co mu się dziwić? Prawdopodobne jest to, że stracił już drugą ukochaną osobę. Bo zapewne mało prawdopodobne jest to, że Key jednak jeszcze zstąpi na ziemię, prawda?Jednak jeszcze jest prolog i szansa, że może jednak coś tam się wydarzy i pozwoli jednak trwać w tej miłości im obojgu? Serio, zabiłaś mnie tą końcówką... A, nie, jeszcze żyję, skoro daję radę pisać komentarz, haha. XD
    Już jak tylko zaczęłam czytać fragment w którym to przyszli archaniołowie, coś czułam, że wydarzy się niedobrego. Niby zaczęło się od przeprosin wilkołaka i reszty, a skończyło na zabraniu Key do nieba. ;( W sumie to sam Jong na pewno nie będzie cierpiał, bo Kibum również, tym bardziej, że są w nim jeszcze te uczucia i oboje się kochali i zapewne każdy z nich oddałby za ukochanego życie, jeśli w ogóle to jest mozliwe, bo oboje są nieśmiertelni haha. XD No chyba, że ktoś naskoczy na Jonghyuna z kołkiem namoczonym werbeną i wbije mu go w serce. (Stanowczo za dużo wspomnień z pamiętników wampirów. xD)
    Normalnie siedzę i próbuję rozgryźć co mogłaś wykombinować w epilogu...? Istnieje wiele opcji, albo zakończysz to tym, że Jonghyun znajdzie sobie kogoś, jednak nadal będzie pamiętał o Kibumie. Key obgada sobie z Bogiem co i, jak i uda się jednak uratować ten cały związek. Key postanowi znowu rozdzielić swoje dusze i tak jak kiedyś, pozostawić na ziemi tą drugą część co wcześniej i zapewne wiele innych, gdzie w którejś z nich jest ta twoja opcja. :P Ach, nie wiem no... ;.; Strasznie jestem ciekawa co wykombinowałaś na koniec! Zawsze cierpliwie czekam na nowe rozdziały, jednak coś czuję, że teraz wręcz wszystko będzie mnie swędziało, świerzbiło i coś tam jeszcze robiło, że będe czekała z niecierpliwością! ^^ Dlatego będę żyła z nadzieją, że uda Ci się wstawić nowy rozdział w środę, a jak nie to nic się ni stanie poczekać te cztery dni dłużej do niedzieli. :P
    Hwaiting, weny i znalezienia trochę wolnego czasu na pisanie. ^^
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nono, byłaś pierwsza. Dosłownie 8 minut brakowało aby cię wyprzedzono xD
      Wiesz, Tae i Minho to wilkołaki, czyli odmiana wilków, a te przeciez mają jednego partnera przez całe życie :3 Nie kierowałam się tym kiedy pisałam rozdział, ale teraz mi się przypomniało xd
      Tak, tak i tak. W sumie nie tylko Uzjel go kochal ale i nasz obecny Kibum z dwoma częściami duszy. W końcu wyznał mu znowu miłość ;3 Oj, Marto, nie wzruszaj się tak, bo będzie tylko gorzej ^^ Ale jak sama pisałaś, śmierć Jamiego miała plusy w postaci poznania Jonghyuna.
      I prosze, nie gryź, a nawet jego to w lewą rękę, bo prawa jest mi baardzo potrzebna.
      No i co do cierpienia to nie zapominajmy, że jest jeszcze Tae i Minho, dla których Kibum jest niczym młodszy [ a raczej starszy] brat. Ech, wszyscy o nich zapominają Xd O kołku namoczonym werbeną pierwsze słyszę, ale w sumie jakoś nie ciągnęło mnie do pamiętników wampirów. Głównie dlatego, że nie lubie filmów, seriali czy książek ze zbyt dużą ilością miłości czy romansów. o;
      I długo nie będziesz musiała czekać, bo rozdział na 100% będzie w środę jeśli nawet nie wcześniej ;3
      No i jak zwykle zachwyciłas mnie długością komentarza <3

      Usuń
    2. Oooo to bardzo się cieszę, że może być nawet szybciej. ^^ Powiem Ci, że moim zdaniem w przeciwieństwie do Zmierzchu, akurat Pamiętniki wampirów nie są przesiąknięte przesadną romantycznością i miłością, bo najwięcej dzieje się tam akcji w związku z tajemnicami co do jedynego ojca wampirów z którymi reszta ma więzy kwi i kiedy on umrze oni również mogą czy coś takiego, dlaczego główna bohaterka nagle wygląda tak samo, jak pewna wampirzyca z którą romansowali czy tam byli zakochani główni bohaterowie - bracia, dlaczego ktoś tam przybył, po co zabił, gdzie i dlaczego i bla bla bla. xD Nie będę tu się rozpisywać, bo nie o tym jest twoje opowiadanie. xD
      Nie zapomniałam o naszych wilkołakach, że będą tęsknili, bo w sumie pisząc zdanie, że sama bym się rzuciła i, że tacy przyjaciele, jak złoto, miałam na myśli również, że nie chcieli, aby ten odchodził, bo będą tęsknili za nim. ;P
      Nie ma za co, ostatnio dość często dostaje po twoich rozdziałach ślinotoku słów. ;p Ale to oznacza, że bardzo mnie zachwycają twoje twory i naprawdę zawsze wyczekuje kolejne z niecierpliwością. <3

      Usuń
    3. Czyli mówisz, że nie ma tam az tyle romansu... * pociera się po brodzie * Cóż, zmierzch przeczytałam książkę i w sumie jakoś mnie nie odrzuciła, pomimo że czytałam ją 4 lata temu, więc pewnie teraz nie wzięłabym jej do ręki xd ale co innego wywiad z wampirem i jego kolejne części. To dobra lektura o wampirach <3
      och, okey, zwracam honor, że nie zapomniałaś o tesknocie naszych wilkołaków xD

      Usuń
  2. wooooow, kurczę, nie skończysz tego tak, prawda? to nie może się tak skończyć, chociaż przyznaję, że takie nie cukierkowe zakonczenie jest o wiele ciekawsze. ale tak mi ich wszystkich szkoda... niemal czuję ten ból jonghyuna, z resztą kibumowi na pewno też nie jest łatwo...:< no nic, czekam z niecierpliwością na epilog:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, kto wie... kto wie ^^ i tak nie jest znowu az tak źle, bo nikt nie umarł, ale w epilogu się okażę czy pozwolę im zaznać szczęśliwego życia. No i znowu się zapomina o 2minie! W końcu oni też kochali naszego Bummiego~ ;<

      Usuń
  3. Och, smutny ten rozdział... Chociaż nie wiem, czy na miejscu chłopaków byłabym w stanie zaakceptować prawdę. Okay, oni też święci nie są i tak dalej, ale w końcu Kibum to zło wcielone i faktycznie parę dobrych uczynków nie zmyje tego wszystkiego. Końcówka rozdziału to taka totalna rozpacz, gdyby mogli, to chyba przywiązaliby Kibuma do krzesła i go nie wypuścili xd jestem ciekawa, jak to zakończysz, serio - kompletnie nie mam pojęcia, jakby mogło się to ostatecznie rozwiązać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie Tae, Minho i Jonghyun też dokladnie nie znają całej historii. W końcu Kibum opowiedział dość ogólnikowo o tym kim jest i co robił. Dlatego tez mogło im się nie wydawać to aż takie złe, tym bardziej, ze jak sama powiedziałaś, też nie są święci. No i każdemu trzeba dac drugą szanse, tym bardziej, ze Kibum nie wybrał sobie takiej przeszłości. No i potem się jakby "nawrócił".
      No i pewnie niewiele brakowało aby przywiazali go do krzesła lub przykuli kajdankami do kaloryfera ^^

      Usuń
  4. Yy, no ten, nie wiem co napisać. Powiem, że miałam łzy w oczach..Kurfa, Key wracaj na tą ziemię, bo przyjdę i ci tam wpierdzielę za zostawienie Jonghyuna..Wiem, że on też (to znaczy Kibum) tego nie chciał, no ale ja tu marzyłam o happy endzie! xD Nie wiem co prawda co przyniesie epilog, ale wątpię, że Kibum wróci. Chociaż mam na to ogromną nadzieję...Jeszcze to zachowanie JJonga na końcu. Boję się co on będzie robił jeżeli teraz został właściwie sam (nie biorę pod uwagę Minho, Tae czy Onew, bo oni nie dadzą mu tego co dawał mu Key). Parę rozdziałów temu napisałaś, że zabijałby bez opamiętania gdyby druga ukochana osoba go opuściła. No i proszę. Arghh, przynajmniej 2min przeżyli *wypuszcza z ulgą powietrze*.
    Wybacz, że ten komentarz taki nieskładny, ale mi jest naprawdę smutno XD :< Mam nadzieję, że epilog dodasz w środę, bo chcę (jak i reszta czytelników) wiedzieć co dalej, no! Nie, ja nie chcę wiedzieć. Ja to muszę wiedzeć!
    Pisz kobieto jak najszybciej, hwaiting! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie płakaj mi tutaj lepiej ;< Key musiał inaczej zostaliby w o wiele gorszy sposób rozdzieleni. I wtedy na pewno nie mogłabyś liczyć na happy end, który jest jeszcze możliwy w zaistniałej sytuacji - w końcu wszyscy żyją~!
      Jeśli wpadłby w taki szał że zacząłby zabijać mogłoby to mieć dwa wyjscia - albo 2min i onew go jakoś uspokoili, albo skończyłoby się to gorzej, czyli jego śmiercią z różnych powodów.
      I wybaczam, pomimo że nie byl nieskładny :3
      I owszem, epilog będzie w środę na 100% ^^

      Usuń
  5. Ej noo.. popłakałam się przez Ciebie :C Dlaczego Kibum odszedł? No dlaczego no. Bojuuu biedny Jjong. Ja bym oszalała na jego miejscu... stracić kochaną osobę po raz drugi, nie dałabym rady. Mam jednak nadzieję, że nie stanie się pragnącym krwi załamanym wampirem, i ten jego krzyk na samym końcu, ciarki na plecach były .. i to takie fest. No ale Key wróci, pokona boga i będzie z Jonghyunem! Tak się ucieszyłam jak okazało się, że Minho przeżył. Nie wem co bym zrobiła jak bym musiała patrzeć na cierpienie mojego Minnie :C Ale wracając do Kibuma... Sam powiedział, że potrafi dużo, może jakoś Bogowi się sprzeciwią (Kibum i armia) <3 Pffuuu, jestem w takim szoku, że nie wiem co mam pisać :c
    Rozdział był cudowny!
    Hwaiting! <3
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Przepraszam! Kolejna przeze mnę płaczę ;< Kibum musiał odejść, pomimo że on nie chciał, jonghyun nie chciał i nawet ja nie chciałam, ale wiadomo że są siły silniejsze, nawet od samej autorki xD
      Pokona Boga? Nie no, hardkorowo xD Chociaż nie powiem, że to nie jest niemożliwę. Jakaś mała armia i do boju :D

      Usuń
  6. Po pierwsze! O matulu wybacz mi unni, że tak późno ;_; tak bardzo chciałam przeczytać wcześniej... ;(
    To chybo moje exo-spaczenie, ale ogarniały mnie cholerne feelsy kiedy pojawiał się Kai xd nie wnikaj, ja też nie rozumiem, zwłaszcza, że nie nalerzy do mojej listy super ultra mega hiper biasów *lol* >u<
    Jakoś mi tak smutno :( no niby z jednej strony Minho przeżył i mój kochany Minnie jest szczęśliwy no ale...Bummie musiał porzegnać tak wiele osób, które kochał ;_; rozdzierająca serce akcja ze skrzywdzonym Jonghyunem mnie mocno zabolała... no tak mi go szkoda! I oni key 2 razy stracili ukochaną osobę ;_; toć to można stracić wiarę w miłość! :(
    Cholernie mnie ciekawi to, co zdarzy się w kolejnej części *^* Bummie nie może sobie od tak polecieć z sukowatym Chamaelem(?) i Samuelem! Co z jego "rodziną" na ziemi? ;_;
    A teraz taka sprawa przez krórą czuję się źle, bo nie lubię ludziom niczego wypominac :/ nie myślałaś o zamianie słowa "kochanek"? Według mnie ma ono nieco pejoratywny wydźwięk :( no wiesz... kochankami zazwyczaj określa się osoby, które spotykają się za plecami osób, z którymi są w zawiązkach. No i dodatkowo kochanek kryje za sobą nieco erotyczną aluzję. Myślę, że zwykły ukochany mógłby lepiej pasować ^^ oczywiście to jedynie luźna aluzja ;) to twoje opo i nie chcę ci zmieniać wizji :p
    Mam nadzieję, że dajesz w szkole radę! ^^
    Trzymam kciuki za to, żebyś miała czas na dodanie kolejnych (niestety kończących opo) partów! ^^
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało ^^ Rozumiem, że nie zawsze człowiek ma czas czy ochotę czytać.
      Ha, chyba będę musiała częściej umieszczać w opowiadaniach członków EXO, aby wywoływać w tobie takie emocje częściej :3
      Z dwojga złego lepiej w tą stronę. W końcu Kibum mogłby zostać, ale wtedy Minho by umarł, wiem że niewiele w tym sensu, ale no cóż, tak już funkcjonuje moja głowa xD
      Archaniołow niewiele ochodzi jego "rodzina". Chociaż w sumie Samuelowi było przykro, że musi go zabrać. Haha, ale nazwanie Lulu sukowatym mnie rozbawiło, nie wiem czemu, to pewnie przez gorączkę xD
      Jeśli chodzi ci o określanie Jamiego kochankiem to tak, masz w tym nieco racji, bo nie łączyły ich żadne seksualne relację. ( nie pamiętam czy napisałam tam kochanek czy ukochany o; )
      Jeśli chodzi o ogólne stwierdzenie słowa kochanek np w stosunku do Jonghyuna, czy Taemina do minho ( i odwrotnie ) to zazwyczaj odbieram je tak, że dwaj faceci są swoimi kochankami, nieważne czy mają kogoś za plecami, czy się ukrywają. Może i źle to interpretuję, jednak jakoś tak mi się utarło, po przeczytaniu tak wielu mang yaoi, gdzie to dwaj faceci zawsze byli określani mianem "kochanka" o;
      W szkole oczywiście daję radę, pomimo że ostatnio siedziałam 4 godziny nad wypracowaniem a kolejnego dnia okazało się, że bez sensu, bo nie było pani... Takie już moje szczeście xd

      Usuń
  7. Ryczałam jak porąbana... Głupie archanioły zabrały mojego kochanego Key od wampirka! i reszty :( Boże... Tego to się nie spodziewałam. Wszystko już miałam w głowie, co może się stać, gdy powie kim jest, ale nie tego, że go zabiorą! I Jonghyun znów straci kogoś kogo pokochał! To takie okrutne :(

    Ale odcinek oczywiście piękny... emocje <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mi tutaj ryczą, a Kibum jest tutaj taki szlachetny i poświęca się dla ukochanego... ;< No i jest przy tym niezwykle seksowny, z resztą jak przy wszystkim co robi... on nawet seksownie gotuje ryż xD
      A autorki sa od tego aby zaskakiwac, a kiedy się to udaje to jest najlepsza nagroda :3

      Usuń