______________________________________________________________
Taemin czuł jak jego głowa pulsuje. Dawno już nie obudził
się z taką migreną. A kiedy przypomniał sobie o ostatnich wydarzeniach, nie
miał ochoty otwierać oczu. Bał się, że kiedy to zrobi, ujrzy martwego kochanka.
Ciekawość jednak przezwyciężyła. Nieśmiało rozwarł oczy i odetchnął z ulgą
kiedy zobaczył równomiernie unoszącą się klatkę piersiową. Spojrzał w bok,
widząc kroplówkę podłączoną do własnego ramienia. Co było dziwne, bo identyczna
była podłączona kochankowi.
Przemknęło mu przez myśl, że to sprawka Onew. Jednak jakby
na to spojrzeć racjonalnie, było to mało możliwe, gdyż najbliższe miasto było
oddalone o pięć godzin jazdy i pewnie nie posiadało wilkołaczej krwi. Nie był
jednak w stanie o tym myśleć, kiedy jego umysł zalewała fala szczęścia. Tae
uniósł się, przyglądając się rumianej twarzy partnera. Wyglądał o wiele
zdrowiej. Zwłaszcza, że nim zasnął, Choi był blady niczym trup.
Minho zacisnął palce na dłoni, którą przez cały czas trzymał
Taemin. Chłopak wstał, przewracając krzesło. Pochylił się nad kochankiem,
oczekując jego wybudzenia się. Łzy wezbrały do jego oczu a usta drgały w
szczerym uśmiechu. W tym samym momencie przez drzwi, niczym torpeda, wpadł
Kibum. Miał rumiane poliki i czuć od niego było specyficzną woń seksu. Wampir,
a za razem winowajca zapachu jaki roznosił Key, wszedł do pokoju zaraz za
chłopakiem. Na widok przytomnego Taemina, blondyn odetchnął szczęśliwy. Choi
również już się przebudzał.
Kibum oparł się o ścianę, przymykając oczy z malująca się na
twarzy ulgą. Ostatnie czego pragnął to śmierć któregoś z nich. Wiedział, że
żaden z nich nie pozbierałby się po utracie drugiej połówki. Zapewne po czymś
takim Minho lub Tae, w zależności który by przeżył, próbowałby odebrać sobie
życie, aby dołączyć do kochanka w niebie.
Taemin rozpłakał się, przytulając się do szatyna. Choi, z
lekkim ociąganiem przez ból w boku, objął młodszego wilkołaka, wtulając nos w
jego rude włosy, które przyjemnie łaskotały go w twarz. Jonghyun spojrzał na
kochanka, którym miękkim wzrokiem wpatrywał się w dwójkę swoich przyjaciół.
Kiedy Key spał, on odbył z Onew krótką rozmowę na temat
blondyna. Mianowicie tego jak tamten anioł nazwał Kibuma. Szaman opowiedział
Jonghyunowi o swoich podejrzeniach. Wampirowi trudno jednak było uwierzyć w to,
że ten delikatny chłopak mógł być kimś kto przyczynił się do zabicia tysięcy
ludzi. Jeśli oczywiście nie było ich więcej, bo niemal nic nie było wiadomo o
kimś kogo zwą „prorokiem”. Pojawił się nagle i zniknął równie szybko. Wszystko
co o nim wiadomo to plotki przekazywane z pokolenia na pokolenie. Większość z
tych historii jest wyssana z palca. Wampir wierzył w to, że jego ukochany nie
jest i nie był złą osobą. Jest na to zbyt łagodny, o czym przekonał się
wcześniej. No może nie licząc tego seksu sprzed godziny, jednak to inna
sytuacja, która ma niewiele wspólnego z obecną sytuacją i tym jak postrzega
Kibuma. W końcu jemu samemu zdarzało się ponieść podczas stosunku.
Jong podszedł do blondyna, obejmując go w pasie, kładąc
głowę na jego ramieniu. W cichy obserwowali Taemina, który wylewał łzy ulgi w
koszulę kochanka, bełkocząc bez sensu. Choi głaskał Tae po poliku, starając się
go uspokoić. Chłopak był jednak głuchy na jego prośby. Musiał pozwolić ujść
emocją, która w nim kiełkowały odkąd tylko szatyn został ranny. Wtedy nie miał
na to czasu, bo wszystko działo się tak szybko, było tak chaotyczne, że nawet
kilka godzin po wszystkim nadal nie potrafił pogodzić się z tym co się stało, a
adrenalina nadal krążyła w jego żyłach.
Podczas gdy Key wpatrywał się w słodką parkę, Jonghyun
zwrócił wzrok w kierunku krwi. Nie rozumiał jak Kibum to zrobił, ale nie czuł w
niej ani kropli zapachu czerwonej posoki kochanka. Potrafił wyczuć jego krew na
odległość dziesięciu kilometrów, nie czuł jej jednak w kroplówkach. Był jednak
pewien, że należy ona do Key. Nie wiedział tylko czy istnieje krew, która
potrafi zmieniać swoje właściwości. Jedyne co przyszło mu do głowy była scena
kiedy Chrystus przemienił wodę w wino, jednak to nie miał ze sobą nic
wspólnego. No może jakby iść tym tropem, to w kościołach mówi się, że wino
symbolizuję Bożą krew. Mimo to nadal nie miało to najmniejszego sensu, prawda? W
końcu Key nie jest bogiem…
***
Wiatr wiał delikatnie, unosząc liście które opadły z jakiś
nieznanych nikomu powodów. Księżyc wisiał nisko na niebie, swoim blaskiem
rozświetlając polanę przed domem szamana. Tym samym rzucając blask na postać
siedzącą na schodach do werandy. Blondyn otulił się szczelniej kocem, kiedy
wiatr zawiał z większą siłą. Kibum uniósł głowę wpatrując się w niebo, które
mieniło się tysiącem gwiazd. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, opierając głowę
na kolanach, które miał podciągnięte aż pod brodę.
- Uwielbiam gwiazdy i niebo nocą. Jest mroczne, nieznane a
mimo to fascynuje ludzi. Sprawia, że oczarowani nie umieją odwrócić wzroku.
Niebo jest niezmienne – mruknął pod nosem Kibum. Dla postronnego widza czy
słuchacza mogło się wydawać, że blondyn mówi do siebie. Jednak Key miał
rozmówcę. Kogoś kto go najlepiej znał i kogoś kto był mu najbliższy. Prorok
odwrócił wzrok w stronę barierki, gdzie siedział biały kruk, również wpatrując
się w niebo. – Myślisz, że kiedyś zaznam szczęścia, Jamie? – Kibum spojrzał ze
smutkiem na ptaka, który dalej wpatrywał się w niebo swoimi czarnymi,
paciorkowatymi oczyma. Blondyn w milczeniu spojrzał przed siebie. Wiatr
ponownie zawiał mocno, targając niesforne blond kosmyki. Key poczuł jak zimne
ramiona otulają go, a zapach świeżo skoszonej trawy, mleka oraz dzikiej róży
dociera do jego nozdrzy.
- A czy teraz nie jesteś szczęśliwy? – zapytał chłopak,
który zdawał się być przezroczysty. Jego twarz, pomimo że ozdobiona szerokim
uśmiechem, zdawała się blada. Oczom brakowało dawnego blasku. Chłopak był
jedynie wspomnieniem Kibuma. Jednak na tyle silnym i pielęgnowanym, aby
posiadać własną wolę i zdanie. Key spojrzał z wahaniem na twarz byłego ukochanego.
Zawsze żałował, że nie zdążył mu wyznać swoich uczuć. Wtedy był szczęśliwy,
jednak czy teraz też tak było?
Miał Taemina i Minho, którzy byli dla niego jak rodzina,
której nigdy nie posiadał. W sumie robił to na własne życzenie, bo zabił ludzi,
którzy mogli być mu bliscy. Miał też innych ludzi z miasteczka, z którymi zżył
się Kibum, czy jednak byli oni bliscy
również teraz?
Czuł niewyobrażalnie wielką ulgę, kiedy zobaczył, że jego
przyjaciele przeżyli. Jego serce biło szybciej za każdym razem kiedy Jonghyun
go obejmował i szeptał mu czule do ucha, że go kocha. Ktoś go kochał…
- Tak, jestem szczęśliwy – Kibum uśmiechnął się subtelnie
pod nosem, kładąc dłonie na ramionach go obejmujących. Jamie parsknął
rozbawiony pod nosem. Miał to w nawyku kiedy widział coś słodkiego i tym czymś był w tym przypadku blondyn. Key
naburmuszył się, co jeszcze bardziej rozbawiło Jamiego. To zadziwiające jak
dawno z nim nie rozmawiał. Zawsze było to jedno stronna rozmowa, podczas której
blondyn rozmawiał z białym krukiem.
Jamie ujawnił się tylko raz, dzień przed tym jak postanowił
rozdzielić swoją duszę. Zapytał go tamtego dnia, czy poczuje ulgę, kiedy to
uczyni. Na wspomnienie tego momentu, w głowie Kibuma zapaliła się lampka.
- Odchodzisz? – zapytał drżącym głosem, zaciskając mocniej
palce na kruchym ramieniu dawnego ukochanego. Jamie kiwnął powoli głową. To
było ich pożegnanie, ostatnie spojrzenie i ostatnie słowa. Key zacisnął zęby,
czując jak jego oczy wilgotnieją. Kibum czuł jak uścisk chłodnych ramion znika.
Obejrzał się za siebie, znowu będąc równie zagubiony jak dnia kiedy uświadomił
sobie co czuję do chłopaka. Jamie obdarzył go jednym z tych uśmiechów, które
poruszyły martwe serce Key. Chłopak dotknął swoją chłodną dłonią rozpalonego
polika przyjaciela. – Kocham cię – wyszeptał ledwo słyszalnie Kibum, przez
zaciśnięte gardło.
- Wiem – Jamie kiwnął głowę, a uśmiech nie schodził w jego
ust. Nie musiał mu odpowiadać, że i on kochał chłopaka, bo ten doskonale o tym
wiedział. W końcu kto tutaj posiadał paranormalne umiejętności? – Dbaj o siebie
i proszę, nie podejmuj decyzji, które przysporzą ci cierpienia.
Key pokiwał energicznie głową, zaciskając powieki, aby żadne
łza nie pociekła po jego zarumienionych polikach. Blondyn poczuł na swoich
ustach delikatny pocałunek zimnych warg byłego ukochanego. Kiedy Kibum otworzył
powieki nie było już przed nim Jamiego. Zostało po nim jedynie białe pióro,
które mieniło się blaskiem w świetle księżyca. Key skulił się, zaciskając w
dłoni ostatni fragment jaki mu pozostał po ukochanym.
Wziął głębszych wdechów, starając się uspokoić. Jamie nie
chciałby aby płakał. Dlatego uniósł wysoko głowę, uśmiechając się najszczerzej
jak umiał, wpatrując się w gwiaździste niebo. Po jego polikach ciekły łzy,
jednak on nie przestawał się uśmiechać i cieszyć, że ukochany w końcu zazna
nieco spokoju i może jeszcze kiedyś będzie im dane się spotkać.
***
W piątkę siedzieli w milczeniu. Tae patrzył na Minho, który
kierował swój wzrok na wampira, ten znowu, tak samo jak Onew, wpatrywał się w
Kibuma. Chłopak godzinę wcześniej kazał im się spotkać w salonie. Od tamtej
pory siedzieli w milczeniu, podczas której Key wpatrywał się uporczywie w jeden
punkt na ścianie. Taemin zacisnął mocniej dłoń na ramieniu kochanka, obok
którego siedział na wielkiej kanapie. Minho spojrzał na niego pytająco, a
rudzielec kiwnął głową na znak aby coś powiedzieć. Choi jednak nie wiedział
nawet co może powiedzieć. Kibum wyglądał na rozdrażnionego, a chłopak był
groźny kiedy był zły, nawet przed tym jak zyskał te wszystkie dziwne moce.
Wilkołak przeniósł wzrok na blondyna, który siedział na
podłokietniku fotela, z zaplecionymi na piersi rękoma. Jonghyun, który siedział
obok niego, głaskał go po udzie. To zapewne uspokajało Key, skoro nadal nie
wybuchł. Wszyscy jednak obawiali się na jak długo to wystarczy.
- Długo kazaliście na siebie czekać – warknął Kibum a jego
głos roznosił się po pokoju niczym tysiąc ostrych żyletek. Wszyscy drgnęli, a
po ich plecach przeszedł dreszcz. Nikt nie rozumiał znaczenia słów blondyna,
póki zza rogu nie wyszła dwójka mężczyzn. Odziani w czerń archaniołowie omietli
spojrzeniem wszystkich zebranych. Atmosfera była tak gęsta, że można było ją
spokojnie ciąć nożem.
Kibum złapał za dłoń wampira, która zacisnęła się na udzie
blondyna wraz z wkroczeniem niezapowiedzianych gości. Key odsunął rękę od
siebie, wstając z podłokietnika fotela. Wolnym krokiem podszedł do archaniołów,
zatrzymując się dwa metry od nich. Aura jaką emanował przytłaczała każdego.
Było w niej pełno gniewu i żalu. Mimo to delikatny uśmiech wstąpił na jego
usta, kiedy patrzył na Samuela. Dawne wspomnienia, pomimo że niezbyt przyjemne,
odżyły w nim. Teraz, kiedy patrzyli sobie w oczy, doszukali się zupełnie innych
osób. Obaj zmienili się w podobny sposób.
Natomiast Chamael... Cóż, nie mógł chować do niego urazy za
śmierć kilku osób, inaczej byłby egoista. Dlatego ograniczył się jedynie do
spojrzenia na niego wyniośle z naganą. Chłopak spuścił wzrok, zagryzając
boleśnie wargę. Niemiłosiernie go wkurzał ten człowiek. A raczej demon w
ludzkiej skórze. Dawniej taki bezlitosny i żądny krwi, a teraz zwykły z niego
mięczak. Pomyśleć, że niegdyś Kibum mu imponował.
- Przepraszam za spóźnienie, Proroku. Zatrzymały nas papierkowe
sprawy – młodszy archanioł ukłonił się nisko, na co Key prychnął rozbawiony.
- Papierkowe sprawy? Widzę, że idziecie z duchem postępu –
blondyn pokręcił głową. Dzięki niewielkiej dawce śmiechu jego aura złagodniała.
Nadal jednak nie mógł zapomnieć o sprawie dla której się tutaj spotkali.
Kibum odwrócił się do swoich znajomych, którzy swoimi
ciekawskimi spojrzeniami wypalali mu dziurę w plecach. Blondyn przedstawił
kolejno Samuela i jego towarzysza. Nie musiał archaniołom podawać imienia
każdego w pomieszczeniu, bo doskonale je znali.
- Co oni tutaj robią? – warknął Taemin, który nie zniósł już
ani chwili dłużej tego milczenia. W końcu jakim prawem ci ludzie tutaj byli? Ten cały Chamael skrzywdził jego Minho, sprawił,
że był bliski śmierci. A teraz sobie beztrosko stoi w salonie, uczepiony niczym
ośmiornica ramienia drugiego mężczyzny. Do niego Taemin nic nie miał. Był mu
niemal wdzięczny za powstrzymanie LuHana przed dalszym rozlewem krwi.
Kibum westchnął cicho. Najchętniej odwlekałby to w czasie
najdłużej jakby się dało. W końcu jednak musiał od czegoś zacząć. Ta rola
jednak przypadła archaniołowi, który ponaglony przez Samuela w końcu wystąpił
na przód. Ukłonił się nisko, w geście skruchy przed prorokiem i jego
przyjaciółmi.
- Chciałem przeprosić za wszystkie krzywdy, których
musieliście doświadczyć przez moje poczynania i egoizm – mruknął mechanicznym
głosem, zaciskając mocno zęby. Robił to tylko dlatego, że Kai go o to poprosił.
W innym wypadku miałby ich wszystkich w nosie, wróciłby po proroka i wymordował
ich bez mruknięcia okiem. Jednak, kiedy był teraz przy Samuelu, czuł, że staje
się nieco lepszym stworzeniem. Krok po kroku.
- Myślisz, że two… - Taemin już zaczął unosić głos, chcąc nakrzyczeć
na archanioła. Minho jednak zatrzymał go gestem dłoni, tym samym mówiąc mu
subtelnie aby się zamknął. Starszy wilkołak kiwnął głową na znak, że przyjmuję
przeprosiny. Samuel uśmiechnął się delikatnie, targając kochanka po włosach.
LuHan wyprostował się i ,pomimo że nadal był naburmuszony, jego oczy śmiały się
i cieszyły.
Między wszystkimi zapanowała niezręczna cisza, która i tym
razem przerwał jeden z archaniołów. Zwrócił się do Kibuma, który stał przy
fotelu kochanka.
- Czas wracać, Proroku – Kai zwęził oczy, patrząc
wyczekująco na blondyna. Ten wypuścił głośno powietrze. Nim jednak uchylił
ponownie usta, aby zaprotestować, uprzedził go wampir. Nikt dzisiaj nie dawał
mu dojść do głosu.
- On nigdzie z wami nie idzie! – jonghyun uniósł się z
fotela, łapiąc za nadgarstek Kibuma. Wysunął ostrzegawczo kły, a jego tęczówki
pokryły się w mgnieniu oka złotem. Może i nie miał szans z archaniołami, jednak
nie miał zamiaru oddawać Key bez walki. Blondyn spuścił głowę, wlepiając wzrok
w swoje buty. Zacisnął palce w pięść, aby następnie je rozluźnić i tak w kółko.
– Jeśli go chcecie, najpierw musicie mnie zabić! – nie odpuszczał, a jego
determinacja pomogła również w podjęciu decyzji Taeminowi, Minho i nawet Onew,
który pomimo że znał chłopaka bardzo krótko, już był gotów dla niego poświęcić
życie. Key czuł jak jego serce zaczyna mocniej bić, kiedy wszyscy stanęli przed
nim, tworząc mur odgradzający go od aniołów.
Dłoń na jego nadgarstku zacisnęła się mocniej, uniemożliwiając mu
wyrwanie się.
- Ta decyzja nie należy do ciebie, tylko do nas. A my
głosimy wolę ojca. I lepiej będzie
jeśli pójdziesz z nami teraz Proroku, niż kiedy on się zainteresuję twoim
zniknięciem. – Samuel spojrzał smutno na blondyna. Nie chciał go stąd zabierać,
bo widział, że jest tutaj szczęśliwy. Pierwszy raz odkąd się spotkali widział w
nim inne emocję niż nienawiść i czysta pustka. Widział w jego oczach miłość do
tych ludzi, czy raczej stworzeń.
- Nie karz mi się powtarzać. On nigdzie z wami nie idzie! –
warknął przez zaciśnięte zęby, napinając wszystkie mięśni.
- Jonghyun… - wyszeptał Key, czuł jak jego ręce drżą. Czuł
się tak strasznie rozbity. Z jednej strony pragnął zostać przy ukochanym.
Jednak oznaczałoby to narażenie najbliższych i całej ludzkości na gniew boże. I
dlaczego? Z powodu samolubnej zachcianki. Do tego Jonghyun nadal nie znał o nim
prawdy. W końcu nie ma pewności, że po tym jak się dowie, nie odsunie się od
niego. Był przecież przerażony zaraz po tym jak udaremnił atak LuHana. Kibum
zebrał się w sobie, aby wyrwać dłoń. Wampir spojrzał na niego pytająco. Blondyn
jednak dalej stał ze spuszczoną głową. – Usiądź – poprosił cicho, jednak
wszyscy dalej stali w tym samym miejscu. Key czuł jak wzbieram w nim gniew i
złość. Uniósł w końcu głowę, a jego oczy były czarne niczym smoła. – Usiądźcie
– pomimo że powiedział to cicho, jego głos przedzierał się przez ściany domu.
Wszyscy posłusznie wrócili na swoje miejsca, a archaniołowie dalej stali w przejściu.
- Kibum? – mruknął Taemin, patrząc zmartwiony na
przyjaciela, w którego oczach widział smutek. Blondyn spojrzał na archaniołów,
po czym na swoich przyjaciół. W końcu udało mu się dojść do głosu, jednak nawet
nie wiedział od czego zacząć.
- Nie mogę z tobą zostać – mruknął, mając szkliste oczy.
Jonghyun już się unosił aby zacząć się z nim wykłócać. Jednak Key zatrzymał go
gestem dłoni, kręcąc głową. – Zanim cokolwiek powiesz, muszę ci wyjaśnić kilka
rzeczy. Wam wszystkim. Zapewne po tym będziecie patrzyli na mnie inaczej –
Kibum uśmiechnął się nikle, z żalem wypisanym w oczach. Przetarł dłońmi twarz,
biorąc kolejny głębszy wdech. – Nie jestem takim jakim mnie pamiętacie sprzed
kilku miesięcy. Jednak w końcu jestem całkowicie sobą. Wiem, że pewnie to dla
was mało zrozumiale, ale z pewnych przyczyn rozdzieliłem swoją duszę.
- To w ogóle możliwe? – Jonghyun spojrzał zaskoczony na
kochanka, potem na szamana, jakby szukając potwierdzenia. Onew wydawał się
najmniej zaskoczony. W końcu na własnej skórze odczuł potęgę proroka podczas
wojny plemion.
- Tak, dla mnie niewiele rzeczy jest niemożliwych – Key
uśmiechnął się, będąc dumnym z tego, że posiada takie umiejętności. W końcu to
dzięki nim udało mu się uratować dwójkę swoich przyjaciół. Taemin i pozostali patrzyli
na niego z podziwem. Nawet Samuel był zdziwiony potencjałem jaki w nim drzemał,
a którego nigdy nie wykorzystywał w pełni. – Nie patrzcie tak na mnie. Nie
byłem dobrym człowiekiem. Przyłożyłem rękę do wielu ludobójstw, wywoływałem
wojny i mordowałem miliony. Zabiłem najbliższe sobie osoby, aby zyskać boską
moc. Jestem potworem – po jego przemowie zapadła martwa cisza. Wszyscy nie
mogli pogodzić się z myślą, że najbliższa im osoba, ktoś kogo znali od wielu
lat, jest mordercą. Jonghyun był najbardziej zaskoczony, pomimo że nie
powinien. Sam miał na rękach krew niewinnych.
- Nie rozumiem. Przecież zatrzymałeś wojnę plemion – Onew
zmarszczył brwi w konsternacji. – Nawet jeśli ty ją zacząłeś, to skoro
przerwałeś, to znaczy, że nie jesteś zły – Kibum zamykał i otwierał usta,
próbując znaleźć jakiś kontrargument. No i był pełen podziwu, że szaman tak
szybko umiał łączyć ze sobą fakt, skoro już się domyślił, iż to on stał za tą
wojną.
- Jeden dobry uczynek nie zmyje mi krwi z rąk – Key kręcił
zrezygnowany głową. Nie chciał aby zaczęto go uważać za świętego, bo taki nie
był. Nie chciał dłużej ukrywać tego kim jest. Był mordercą i musiał to
zaakceptować, ale inni próbowali go oczyścić z grzechów.
- Uratowałeś Minho i Tae ofiarowując im swoją krew – drążył
dalej szaman, który widział w proroku zbawiciela, a nie mordercę. Taemin
pokiwał na potwierdzenie głową. Teraz przynajmniej widział skąd była ta krew.
- Cholera! Przestań robić ze mnie bohatera! – Kibum uniósł
głos, gestykulując dłońmi. Wolał aby go znienawidzili, obrzucili wyzwiskami i
wyrzucili za drzwi. Byłoby mu wtedy łatwiej odejść. A teraz? Wszyscy to
zaakceptowali. Przynajmniej Onew i Taemin, a skoro rudzielec to zaakceptował to
i Minho.
Blondyn spojrzał na wampira, który siedział pochylony do
przodu, opierając podbródek na dłoniach. Kibum nie był w stanie odczytać nic z
jego aury. Już chciał odchodzić aby podejść do archaniołów, wtedy jednak poczuł
ponownie uścisk na swoim nadgarstku.
- Oboje jesteśmy potworami, więc nie widzę w tym nic złego.
– Jonghyun, cały czas trzymając za nadgarstek kochanka, wstał z fotela, stajać
twarzą w twarz z blondynem. Jego mina była zacięta, a oczy szczere i pełne
miłości do partnera. Key czuł, że robi mu się słabo. Nie tak miało być. – Nieważne jest to co zrobiłeś dawniej, ani co ja uczyniłem. Kocham chłopaka,
który stoi teraz przede mną i nic tego nie zmieni – wampir zsunął rękę w dół,
aż do dłoni chłopaka, którą ścisnął, splatając z nim palce.
- Proroku – Kai zawiesił głos, dając do zrozumienia
Kibumowi, że nie może tutaj zostać.
- Wiem, do cholery! – Key krzyknął na niego, mając łzy w
oczach. Wyrwał się z uścisku wampira,
kręcąc z rezygnacją głową. Postępował wbrew ostatniej prośbie Jamiego, jednak
nie mógł być egoistą. Nie poświęci dobra całej planety nad własną zachciankę. –
Przepraszam – wyszeptał przez ściśnięte gardło. Przysunął się do wampira, aby
złożyć na jego wargach ostatni czuły pocałunek. Jonghyun wyciągnął w jego
stronę ramiona, Kibum jednak uciekł nim brunet zdążył go przy sobie zatrzymać.
- Nie odchodź – Taemin wyszeptał z trudem te dwa słowa, nie
mógł pogodzić się z myślą, że straci kogoś, kto jest dla niego jak rodzina.
Nawet Minho miał łzy w oczach, kiedy Kibum podchodził do archaniołów.
- Czemu to robisz?! – Jong uniósł się z miejsca, podchodząc
do kochanka. Zatrzymał się metr przed nim, czując opór. Coś w rodzaju
niewidzialnego muru, który miał na celu odgrodzić go od Key. Nie otrzymał od
niego odpowiedzi, jedynie nikły uśmiech i spojrzenie pustych oczu.
- Do zobaczenia, JJong – Kibum odwrócił się do niego
plecami. Archaniołowie uczynili to sami. Chamael wydawał się być cały w
skowronkach. Jedynie Sameul obejrzał się za siebie. Wszyscy wyglądali jakby
obserwowali śmierć ukochanej osoby. W sumie wiele się nie mylili, bo nie było
pewne czy Kibum jeszcze kiedykolwiek zstąpi na ziemię. Wampir zaczął z całej
siły walić w ścianę, podczas gdy trójka mężczyzn zniknęła z obłoku czarnego
dymu. Ich zniknięciu towarzyszyło donośne krakanie ptaków z lasu oraz ciemność,
która nastąpiła kiedy tysiące kruków wzbiło się w niebo przysłaniając słońce,
które wpadało przez wielkie okna.
Jonghyun upadł na kolana, kiedy mur zniknął wraz z jego
ukochanym. Po raz drugi stracił kogoś, kogo kochał. Nikt z zebranych chyba
nadal nie zaakceptował myśli, że stracili Kibuma.
Cisze, która panowała w pokoju, przerwał dziki ryk wampira.
Mrożący krew w żyłach ryk, przepełniony bólem i nienawiścią do Boga.
______________________________________________________________
Zdziwieni? Postanowiłam dodać wcześniej rozdział, jako że napisałam go już jakiś czas temu. Do tego idę trzy godziny później do szkoły, dzięki czemu mam czas aby coś dodać i lepszy humor ^^
Jesteśmy już na półmetku opowiadania. Najprawdopodobniej w środę dodam Epilog [ lub w niedzielę, o ile będę miała czas aby dokończyć ostatni rozdział ] Mam nadzieję, że nikt nie zawiódł się tym rozdziałem i podobnie będzie z zakończeniem opowiadania ^^
Dziękuję również za wszystkie poprzednie komentarze <3
Miłego weekendu kochani i przyjemnego dnia w szkole :3
Akurat weszłam na bloga i co widzę? Nowy rozdział! ^^ I znowu umilisz mi dzień przed szkołą keke. :D I chyab znowu będę pierwsza! ];D
OdpowiedzUsuńJakie to miłe, że z Minho jest wszystko w porządku. Taemin zapewne poczuł dużą euforię w sobie, kiedy ot ujrzał iż ten żyje i jest w sumie z nim coraz lepiej. ^^ W ogóle to było mega romantyczne, gdy napisałaś, że jakby zdarzyła się sytuacja, że któryś z nich by umarł, to ten drugi oddałby swoje życie tylko, aby znaleźć się w niebie u boku swojego ukochanego. ^^ Tylko im pozazdrościć takiej miłości. <3 Czekaj czekaj... Ten biały kruk... Jamie... To ten chłopak?! oO Ten w którym był zakochany Uzjel?! :O A, ok już widzę. Ha ha, mam czasem tendencje do tego, że muszę przerwać w pewnym momencie czytanie i szybko napisać trochę komentarza, bo potem zapewne bym zapomniała co miałam na myśli czytając owy fragment. xD Tak w ogóle to niezła niespodzianka z tym chłopakiem. Tego się nie spodziewałam.^^ Ach, co ty ze mną robisz, co? Przy fragmencie z odejściem Jamiego i tym wyznaniu, aż się wzruszyłam. ;.; To takie smutne, że niestety nie dane im było bycie razem i to przez Key i wojnę. No, ale dyby tak się nie stało, Kibum nie poznałby Jonghyuna, a jego życie zapewne potoczyłoby się inaczej. Może jednak jeszcze kiedyś się zobaczą, albo na pewno skoro Key odszedł z Samuelem i Chamaelem.
Ryczę, ryczę i jeszcze raz ryczę, no! ;.; Zajebisty rozdział, mimo iż powinnam napisać, że mam wręcz ochotę pogryźć Cię za tą końcówkę! ;.; Boże, aż sama z chęcią bym dołączyła do tych sprzeciwów, aby Key nie odchodził. Tacy przyjaciele to złoto! Jednak z drugiej strony dobrze postąpił. Jakby nie patrzył, Bóg jest od niego silniejszy i któż wie co by za kataklizmy uczynił za to, że jego zaufany prorok uciekł gdzieś sobie i do tego postanowił nie wracać do niebios przez utaczających go przyjaciół i ukochanego. ;/
Sadząc po tym ryku wampira to pewnie wpadł w szał. W sumie co mu się dziwić? Prawdopodobne jest to, że stracił już drugą ukochaną osobę. Bo zapewne mało prawdopodobne jest to, że Key jednak jeszcze zstąpi na ziemię, prawda?Jednak jeszcze jest prolog i szansa, że może jednak coś tam się wydarzy i pozwoli jednak trwać w tej miłości im obojgu? Serio, zabiłaś mnie tą końcówką... A, nie, jeszcze żyję, skoro daję radę pisać komentarz, haha. XD
Już jak tylko zaczęłam czytać fragment w którym to przyszli archaniołowie, coś czułam, że wydarzy się niedobrego. Niby zaczęło się od przeprosin wilkołaka i reszty, a skończyło na zabraniu Key do nieba. ;( W sumie to sam Jong na pewno nie będzie cierpiał, bo Kibum również, tym bardziej, że są w nim jeszcze te uczucia i oboje się kochali i zapewne każdy z nich oddałby za ukochanego życie, jeśli w ogóle to jest mozliwe, bo oboje są nieśmiertelni haha. XD No chyba, że ktoś naskoczy na Jonghyuna z kołkiem namoczonym werbeną i wbije mu go w serce. (Stanowczo za dużo wspomnień z pamiętników wampirów. xD)
Normalnie siedzę i próbuję rozgryźć co mogłaś wykombinować w epilogu...? Istnieje wiele opcji, albo zakończysz to tym, że Jonghyun znajdzie sobie kogoś, jednak nadal będzie pamiętał o Kibumie. Key obgada sobie z Bogiem co i, jak i uda się jednak uratować ten cały związek. Key postanowi znowu rozdzielić swoje dusze i tak jak kiedyś, pozostawić na ziemi tą drugą część co wcześniej i zapewne wiele innych, gdzie w którejś z nich jest ta twoja opcja. :P Ach, nie wiem no... ;.; Strasznie jestem ciekawa co wykombinowałaś na koniec! Zawsze cierpliwie czekam na nowe rozdziały, jednak coś czuję, że teraz wręcz wszystko będzie mnie swędziało, świerzbiło i coś tam jeszcze robiło, że będe czekała z niecierpliwością! ^^ Dlatego będę żyła z nadzieją, że uda Ci się wstawić nowy rozdział w środę, a jak nie to nic się ni stanie poczekać te cztery dni dłużej do niedzieli. :P
Hwaiting, weny i znalezienia trochę wolnego czasu na pisanie. ^^
Pozdrawiam! :**
Nono, byłaś pierwsza. Dosłownie 8 minut brakowało aby cię wyprzedzono xD
UsuńWiesz, Tae i Minho to wilkołaki, czyli odmiana wilków, a te przeciez mają jednego partnera przez całe życie :3 Nie kierowałam się tym kiedy pisałam rozdział, ale teraz mi się przypomniało xd
Tak, tak i tak. W sumie nie tylko Uzjel go kochal ale i nasz obecny Kibum z dwoma częściami duszy. W końcu wyznał mu znowu miłość ;3 Oj, Marto, nie wzruszaj się tak, bo będzie tylko gorzej ^^ Ale jak sama pisałaś, śmierć Jamiego miała plusy w postaci poznania Jonghyuna.
I prosze, nie gryź, a nawet jego to w lewą rękę, bo prawa jest mi baardzo potrzebna.
No i co do cierpienia to nie zapominajmy, że jest jeszcze Tae i Minho, dla których Kibum jest niczym młodszy [ a raczej starszy] brat. Ech, wszyscy o nich zapominają Xd O kołku namoczonym werbeną pierwsze słyszę, ale w sumie jakoś nie ciągnęło mnie do pamiętników wampirów. Głównie dlatego, że nie lubie filmów, seriali czy książek ze zbyt dużą ilością miłości czy romansów. o;
I długo nie będziesz musiała czekać, bo rozdział na 100% będzie w środę jeśli nawet nie wcześniej ;3
No i jak zwykle zachwyciłas mnie długością komentarza <3
Oooo to bardzo się cieszę, że może być nawet szybciej. ^^ Powiem Ci, że moim zdaniem w przeciwieństwie do Zmierzchu, akurat Pamiętniki wampirów nie są przesiąknięte przesadną romantycznością i miłością, bo najwięcej dzieje się tam akcji w związku z tajemnicami co do jedynego ojca wampirów z którymi reszta ma więzy kwi i kiedy on umrze oni również mogą czy coś takiego, dlaczego główna bohaterka nagle wygląda tak samo, jak pewna wampirzyca z którą romansowali czy tam byli zakochani główni bohaterowie - bracia, dlaczego ktoś tam przybył, po co zabił, gdzie i dlaczego i bla bla bla. xD Nie będę tu się rozpisywać, bo nie o tym jest twoje opowiadanie. xD
UsuńNie zapomniałam o naszych wilkołakach, że będą tęsknili, bo w sumie pisząc zdanie, że sama bym się rzuciła i, że tacy przyjaciele, jak złoto, miałam na myśli również, że nie chcieli, aby ten odchodził, bo będą tęsknili za nim. ;P
Nie ma za co, ostatnio dość często dostaje po twoich rozdziałach ślinotoku słów. ;p Ale to oznacza, że bardzo mnie zachwycają twoje twory i naprawdę zawsze wyczekuje kolejne z niecierpliwością. <3
Czyli mówisz, że nie ma tam az tyle romansu... * pociera się po brodzie * Cóż, zmierzch przeczytałam książkę i w sumie jakoś mnie nie odrzuciła, pomimo że czytałam ją 4 lata temu, więc pewnie teraz nie wzięłabym jej do ręki xd ale co innego wywiad z wampirem i jego kolejne części. To dobra lektura o wampirach <3
Usuńoch, okey, zwracam honor, że nie zapomniałaś o tesknocie naszych wilkołaków xD
wooooow, kurczę, nie skończysz tego tak, prawda? to nie może się tak skończyć, chociaż przyznaję, że takie nie cukierkowe zakonczenie jest o wiele ciekawsze. ale tak mi ich wszystkich szkoda... niemal czuję ten ból jonghyuna, z resztą kibumowi na pewno też nie jest łatwo...:< no nic, czekam z niecierpliwością na epilog:)
OdpowiedzUsuńHm, kto wie... kto wie ^^ i tak nie jest znowu az tak źle, bo nikt nie umarł, ale w epilogu się okażę czy pozwolę im zaznać szczęśliwego życia. No i znowu się zapomina o 2minie! W końcu oni też kochali naszego Bummiego~ ;<
UsuńOch, smutny ten rozdział... Chociaż nie wiem, czy na miejscu chłopaków byłabym w stanie zaakceptować prawdę. Okay, oni też święci nie są i tak dalej, ale w końcu Kibum to zło wcielone i faktycznie parę dobrych uczynków nie zmyje tego wszystkiego. Końcówka rozdziału to taka totalna rozpacz, gdyby mogli, to chyba przywiązaliby Kibuma do krzesła i go nie wypuścili xd jestem ciekawa, jak to zakończysz, serio - kompletnie nie mam pojęcia, jakby mogło się to ostatecznie rozwiązać :D
OdpowiedzUsuńW sumie Tae, Minho i Jonghyun też dokladnie nie znają całej historii. W końcu Kibum opowiedział dość ogólnikowo o tym kim jest i co robił. Dlatego tez mogło im się nie wydawać to aż takie złe, tym bardziej, ze jak sama powiedziałaś, też nie są święci. No i każdemu trzeba dac drugą szanse, tym bardziej, ze Kibum nie wybrał sobie takiej przeszłości. No i potem się jakby "nawrócił".
UsuńNo i pewnie niewiele brakowało aby przywiazali go do krzesła lub przykuli kajdankami do kaloryfera ^^
Yy, no ten, nie wiem co napisać. Powiem, że miałam łzy w oczach..Kurfa, Key wracaj na tą ziemię, bo przyjdę i ci tam wpierdzielę za zostawienie Jonghyuna..Wiem, że on też (to znaczy Kibum) tego nie chciał, no ale ja tu marzyłam o happy endzie! xD Nie wiem co prawda co przyniesie epilog, ale wątpię, że Kibum wróci. Chociaż mam na to ogromną nadzieję...Jeszcze to zachowanie JJonga na końcu. Boję się co on będzie robił jeżeli teraz został właściwie sam (nie biorę pod uwagę Minho, Tae czy Onew, bo oni nie dadzą mu tego co dawał mu Key). Parę rozdziałów temu napisałaś, że zabijałby bez opamiętania gdyby druga ukochana osoba go opuściła. No i proszę. Arghh, przynajmniej 2min przeżyli *wypuszcza z ulgą powietrze*.
OdpowiedzUsuńWybacz, że ten komentarz taki nieskładny, ale mi jest naprawdę smutno XD :< Mam nadzieję, że epilog dodasz w środę, bo chcę (jak i reszta czytelników) wiedzieć co dalej, no! Nie, ja nie chcę wiedzieć. Ja to muszę wiedzeć!
Pisz kobieto jak najszybciej, hwaiting! ♥
Oj, nie płakaj mi tutaj lepiej ;< Key musiał inaczej zostaliby w o wiele gorszy sposób rozdzieleni. I wtedy na pewno nie mogłabyś liczyć na happy end, który jest jeszcze możliwy w zaistniałej sytuacji - w końcu wszyscy żyją~!
UsuńJeśli wpadłby w taki szał że zacząłby zabijać mogłoby to mieć dwa wyjscia - albo 2min i onew go jakoś uspokoili, albo skończyłoby się to gorzej, czyli jego śmiercią z różnych powodów.
I wybaczam, pomimo że nie byl nieskładny :3
I owszem, epilog będzie w środę na 100% ^^
Ej noo.. popłakałam się przez Ciebie :C Dlaczego Kibum odszedł? No dlaczego no. Bojuuu biedny Jjong. Ja bym oszalała na jego miejscu... stracić kochaną osobę po raz drugi, nie dałabym rady. Mam jednak nadzieję, że nie stanie się pragnącym krwi załamanym wampirem, i ten jego krzyk na samym końcu, ciarki na plecach były .. i to takie fest. No ale Key wróci, pokona boga i będzie z Jonghyunem! Tak się ucieszyłam jak okazało się, że Minho przeżył. Nie wem co bym zrobiła jak bym musiała patrzeć na cierpienie mojego Minnie :C Ale wracając do Kibuma... Sam powiedział, że potrafi dużo, może jakoś Bogowi się sprzeciwią (Kibum i armia) <3 Pffuuu, jestem w takim szoku, że nie wiem co mam pisać :c
OdpowiedzUsuńRozdział był cudowny!
Hwaiting! <3
Weny!
Ach! Przepraszam! Kolejna przeze mnę płaczę ;< Kibum musiał odejść, pomimo że on nie chciał, jonghyun nie chciał i nawet ja nie chciałam, ale wiadomo że są siły silniejsze, nawet od samej autorki xD
UsuńPokona Boga? Nie no, hardkorowo xD Chociaż nie powiem, że to nie jest niemożliwę. Jakaś mała armia i do boju :D
Po pierwsze! O matulu wybacz mi unni, że tak późno ;_; tak bardzo chciałam przeczytać wcześniej... ;(
OdpowiedzUsuńTo chybo moje exo-spaczenie, ale ogarniały mnie cholerne feelsy kiedy pojawiał się Kai xd nie wnikaj, ja też nie rozumiem, zwłaszcza, że nie nalerzy do mojej listy super ultra mega hiper biasów *lol* >u<
Jakoś mi tak smutno :( no niby z jednej strony Minho przeżył i mój kochany Minnie jest szczęśliwy no ale...Bummie musiał porzegnać tak wiele osób, które kochał ;_; rozdzierająca serce akcja ze skrzywdzonym Jonghyunem mnie mocno zabolała... no tak mi go szkoda! I oni key 2 razy stracili ukochaną osobę ;_; toć to można stracić wiarę w miłość! :(
Cholernie mnie ciekawi to, co zdarzy się w kolejnej części *^* Bummie nie może sobie od tak polecieć z sukowatym Chamaelem(?) i Samuelem! Co z jego "rodziną" na ziemi? ;_;
A teraz taka sprawa przez krórą czuję się źle, bo nie lubię ludziom niczego wypominac :/ nie myślałaś o zamianie słowa "kochanek"? Według mnie ma ono nieco pejoratywny wydźwięk :( no wiesz... kochankami zazwyczaj określa się osoby, które spotykają się za plecami osób, z którymi są w zawiązkach. No i dodatkowo kochanek kryje za sobą nieco erotyczną aluzję. Myślę, że zwykły ukochany mógłby lepiej pasować ^^ oczywiście to jedynie luźna aluzja ;) to twoje opo i nie chcę ci zmieniać wizji :p
Mam nadzieję, że dajesz w szkole radę! ^^
Trzymam kciuki za to, żebyś miała czas na dodanie kolejnych (niestety kończących opo) partów! ^^
xoxo
Nic się nie stało ^^ Rozumiem, że nie zawsze człowiek ma czas czy ochotę czytać.
UsuńHa, chyba będę musiała częściej umieszczać w opowiadaniach członków EXO, aby wywoływać w tobie takie emocje częściej :3
Z dwojga złego lepiej w tą stronę. W końcu Kibum mogłby zostać, ale wtedy Minho by umarł, wiem że niewiele w tym sensu, ale no cóż, tak już funkcjonuje moja głowa xD
Archaniołow niewiele ochodzi jego "rodzina". Chociaż w sumie Samuelowi było przykro, że musi go zabrać. Haha, ale nazwanie Lulu sukowatym mnie rozbawiło, nie wiem czemu, to pewnie przez gorączkę xD
Jeśli chodzi ci o określanie Jamiego kochankiem to tak, masz w tym nieco racji, bo nie łączyły ich żadne seksualne relację. ( nie pamiętam czy napisałam tam kochanek czy ukochany o; )
Jeśli chodzi o ogólne stwierdzenie słowa kochanek np w stosunku do Jonghyuna, czy Taemina do minho ( i odwrotnie ) to zazwyczaj odbieram je tak, że dwaj faceci są swoimi kochankami, nieważne czy mają kogoś za plecami, czy się ukrywają. Może i źle to interpretuję, jednak jakoś tak mi się utarło, po przeczytaniu tak wielu mang yaoi, gdzie to dwaj faceci zawsze byli określani mianem "kochanka" o;
W szkole oczywiście daję radę, pomimo że ostatnio siedziałam 4 godziny nad wypracowaniem a kolejnego dnia okazało się, że bez sensu, bo nie było pani... Takie już moje szczeście xd
Ryczałam jak porąbana... Głupie archanioły zabrały mojego kochanego Key od wampirka! i reszty :( Boże... Tego to się nie spodziewałam. Wszystko już miałam w głowie, co może się stać, gdy powie kim jest, ale nie tego, że go zabiorą! I Jonghyun znów straci kogoś kogo pokochał! To takie okrutne :(
OdpowiedzUsuńAle odcinek oczywiście piękny... emocje <3
Wszyscy mi tutaj ryczą, a Kibum jest tutaj taki szlachetny i poświęca się dla ukochanego... ;< No i jest przy tym niezwykle seksowny, z resztą jak przy wszystkim co robi... on nawet seksownie gotuje ryż xD
UsuńA autorki sa od tego aby zaskakiwac, a kiedy się to udaje to jest najlepsza nagroda :3