5. List
Key obudził się około jedenastej. Na
szczęście był weekend, więc nie musiał zrywać się z łóżka. Poprzedni tydzień
był spokojny. Unikał Jonga od tamtego wydarzenia w domu chłopaka, od którego
minęło dokładnie siedem dni. Za każdym razem, kiedy wracał pamięcią do tego
nieszczęsnego upadku i uczucia silnych ramiona obejmujących go, czuł się jakby
coś chciało rozerwać jego brzuch od środka.
Zszedł na dół, na stole zobaczył
pieniądze i list od ojca oraz listę zakupów. Niechętnie wyszykował się i około
czternastej wyszedł do sklepu. Kiedy wracał zajrzał jeszcze do skrzynki . Kiedy
zobaczył, że coś się w niej znajduje ucieszył się, ponieważ od dwóch tygodni
czekał na przesyłkę z Europy. W środku jednak znalazł jedynie kilka ulotek i
list ze szpitala. Wszedł do domu zostawiając papiery na stole, a zakupy po
kolei wkładając w odpowiednie miejsca. Kiedy skończył przejrzał ulotki. Na
samym dole leżał dopiero jedyny list. Przyjrzał mu się dokładnie. Był spóźniony
o ponad tydzień. Sięgnął po nóź rozrywając kopertę. Spodziewam się jakiegoś
rachunku za leki lub innych papierów jakie czasem do nich przychodziły. Jednak,
to co ujrzał Kibum, było dla niego największym szokiem w całym swoim życiu.
List był wynikami badań jego mamy, miała nowotwór złośliwy - raka, tylko to
zdołał wyczytać z ogromu zaawansowanych pojęć w liście. Z tego co jeszcze
zrozumiał jego mama wymagała już podawania jej najmocniejszej chemioterapii.
Serce zakuło go mocno, zatrzymując się na chwilę, a łzy mimowolnie spłynęły mu
po policzkach. Przyległ do kuchennej szafki, bezwładnie osuwając się po niej na
podłogę. Zaczął szlochać, bo płaczem nie można było tego nazwać, krzyczał z
bezradności, zgniatając list w dłoniach. Myślał wtedy o ojcu, w końcu to on
jest każdego dnia u matki, czemu mu nie powiedział!? Przecież to jego mama!
Miał prawo wiedzieć! Kiedy on mu zamierzał to powiedzieć? Kiedy mama by... Na
samą myśl o tym co będzie pewnie nieuniknione, chłopak rozpłakał się ponownie.
Zrzucił ostatnią torebkę z zakupami z blatu na podłogę, wybiegając z domu,
nawet nie zamykając za sobą drzwi. Otarł ciągle spływające łzy z policzków,
które zaraz pokryły kolejne słone krople. Biegł nieporadnie, nie widząc zbyt
wyraźnie drogi przez zaszklone oczy, na drodze widział postać, był to Onew,
który widocznie na widok załzawionego przyjaciela chciał pomóc, mimo wszystko
Key ominął go zapewne nie widząc nic dookoła, przyśpieszając. Dopadł do drzwi
domu pukając głośno. Ze środka było już słychać ujadanie psa a po chwili
uspokajającego go właściciela
- Spokojnie! Przecież się nie pali –
krzyknął przez drzwi gospodarz, zaraz je otwierając – Tak? – spytał sennie
Jong, zaraz jednak się wybudzając widząc zapłakanego blondyna – Boże Kibum! –
złapał chłopaka za ramie wciągając do środka – Co się stało? – przyciągnął go
do siebie przytulając mocno uniemożliwiając mu odpowiedź przez silny uścisk.
- Mama… - wybełkotał niewyraźnie kiedy
już zabrał powietrza w płucach wybuchając na nowo płaczem. Jonghyun pociągnął
go do salonu. Posadził go na kanapie, samemu klękając przed nim i kładąc dłonie
na jego kolanach.
–
Spokojnie…. Jestem przy tobie. Wszystko będzie dobrze – Key chciał wierzyć w
jego słowa – Zrobię ci coś na uspokojenie dobrze ? – już miał wstawać, kiedy
zatrzymała go ręka drobnego chłopaka – Zaraz wrócę – złapał dłoń całując ją
delikatnie. Kibum patrzył za nim podkulając nogi pod siebie i wycierając cały
czas łzy w rękaw. Odkąd usiedli, przy blondynie siedział Roo podpierając głowę
na kanapie i patrząc na niego czujnie. Po chwili wrócił Jong z kubkiem
parującej zielonej herbaty, która postawił na stoliku przed chłopakiem. Usiadł
teraz obok niego głaszcząc go po plecach.
- Chodź tutaj - pociągnął go za ramie
sadzając na własnych kolanach bokiem. W końcu najlepiej uspokajała bliskość drugiej
osoby – Co się stało?
- Mama jest chora na raka – Jonghyuna
aż zamurowało. Był przygotowany na wszystko, od napadu na chłopaka, aż po atak
zmutowanych owiec. Jednak nie na to, nie wiedział jak ma pocieszyć chłopaka.
- Skąd wiesz?
- Dzisiaj przyszedł list ze szpitala...
spóźniony o tydzień! Rozumiesz? – teraz, zamiast lęku o matkę, buzowała w nim
złość na ojca. Jong nie wiedział czemu chłopak nagle się tak uniósł – A mój
ojciec wiedział o wszystkim! Jeździł do niej codziennie i mi nic nie powiedział!
– blondyn zacisnął mocno wargę, aż ją sobie rozcinając. Poczuł metaliczny smak
w ustach, który jednak nie zrobił teraz na nim wrażenia.
- I co chcesz teraz zrobić? – Jong
odgonił psa , który chciał zacząć łasić się do blondyna.
- Nie wiem - Key znowu opadł
zrezygnowany na mężczyznę. – Nie chce dzisiaj zostawać sam… jednak nie chce tez
wracać do domu – blondyn spojrzał błagalnie na bruneta.
- Możesz tutaj przenocować – odparł od
razu Jonghyun. Key kiwnął głową w podzięce, czuł jak kolejna fala łez się
zbliża. Przesiedzieli aż do wieczora w salonie oglądając telewizje, a Jonghyun
poruszał co jakiś czas przeróżne tematy, aby zająć czymś Kibuma. Dowiedział
się, że chłopak jest uzdolniony manualnie oraz wokalnie, jak i tanecznie.
- Jest coś czego nie umiesz? – zaśmiał
się Jonghyun, zmęczenie go powoli dopadało.
- Hm…. – Key udał, że się zastanawia
- No nie umiem odmawiać, przez co często
dokonuje złych wyborów? – odparł z lekką zadumą blondyn.
- Ale ja pytałem raczej o rzeczy typu
szyć, gotować – Jong pstryknął go w nos.
- Ach! – Key zreflektował – A więc nie
ma takiej rzeczy. Jestem idealny – odparł prosto z mostu unosząc dumnie brodę.
- Jesteś… - przytaknął bezmyślnie
Jonghyun, na szczęście dla niego, blondyn nie zobaczył w jego odpowiedzi nic
podejrzanego.
- Dziękuję – opadł na mężczyznę
przymykając oczy.
- Jesteś zmęczony ? – Kibum przytaknął
coraz bardziej senny – Połóż się, zaraz ci przyniosę koc. – Jong ułożył
znajomego na kanapie, przykrywając go kocem leżącym na fotelu – Śpij dobrze –
pochylił się do chłopaka odgarniając mu włosy z twarzy. Wychodząc zgasił
światło, kierując się do łazienki. Wziął szybki prysznic, czując jak stres
opuszcza jego ciało. Dziękował bogu, że jego rodzice pojechali dzisiaj do babci
bez niego, a siostra poszła do koleżanki.
- Roo – zwrócił się do szwędającego po
korytarzu psa – Nie poszliśmy dzisiaj na spacer. Przepraszam – pogłaskał
zwierzaka po łbie, a to zawyło cicho. Brunet uwalił się na łóżku przymykając
zmęczony oczy. Nie mógł jednak zasnąć, ponieważ zmartwienia i problemy nie
opuszczały go ani na chwilę. Zegarek pokazywał dwunastą trzydzieści sześć,
kiedy usłyszał jak ktoś idzie korytarzem naciskając delikatnie na klamkę.
- Jong … śpisz?
- Nie – mruknął Jonghyun w poduszkę,
podnosząc się na łokciach go siadu – Coś się stało Bummy? – Key podszedł do
łózka wchodząc na nie i chowając się pod kołdrą. Brunet spojrzał na niego
zszokowany, odkrył go aby mu się przyjrzeć .
- Boje się spać sam w nieswoim pokoju -
wyszeptał kibum zażenowany. Jong pokręcił rozbawiony głową, przykrył go na
powrót kołdrą i położył obok. Przymknął oczy próbując znowu zasnąć. Już prawie
mu się udało, dopóki nie poczuł przysuwającego się blondyna, który objął go w
pasie układając głowę w zagięciu jego szyj.
- Bummy? – zapytał cicho Key. Jonghyun
na początku nie skojarzył o czym chłopak mówi, zaraz jednak reflektując.
- Takie zdrobnienie zdrobnienia twojego
imienia. Śpij już – pogłaskał go po plecach na co ten zamruczał cicho.
- Podoba mi się – to było ostatnie co
wypowiedział drobny chłopak następnie zasypiając. Brunet czuł, że przez ciepłe
ciało mężczyzny oraz jego zapach nie zaśnie zbyt szybko. A na dodatek przeróżne
sprośne myśli nawiedzały jego głowę, kiedy patrzył na śpiącego chłopaka co
owocowało rosnącym podnieceniem. Poczekał jeszcze chwile, upewniając się czy
blondyn śpi, po czym wysunął się z jego objęć. Pokierował się do łazienki z
zamiarem rozładowania napięcia. Wolał to zrobić teraz, niż czekać do rana aż podniecenie
samo opadnie. Nie daj boże Key obudziłby się pierwszy, a on miałby wzwód. Kiedy
mył dłonie po wszystkim, usłyszał dźwięk przekręcanego klucza. Wyszedł na
korytarz widząc swoją siostrę obijającą się
o wszystko po drodze.
- Hej braciszku - dziewczyna uwiesiła
się na chłopaku – Sprowadziłeś sobie tego blond chłopaczka na noc? – zaśmiała
się głośno, czkając bez przerwy – Wiesz co mamusia by powiedziała? Raczej nie
spowijesz z nim dziecka – Jonghyun odsunął ją od siebie.
- Śmierdzisz alkoholem. I nic z nim nie
robiłem, a ty lepiej nie wtrącaj się w nieswoje sprawy albo ojciec dowie się,
że wracasz pijana do domu – pogroził jej trzaskając za sobą drzwiami,
zapominając o śpiącym blondynie. Jeszcze chwilę słyszał siostrę po czym zapadła
cisza, która przerywał jedynie miarowy oddech Key. Wszedł na łózko przytulając
się od tyłu do drobnego chłopaka .
***
Key zamruczał czując wędrująco po jego
torsie dłonie.
- Dzień dobry – Kibum przeciągnął się,
natomiast Jong zabrał od razu dłoń, podnosząc się do siadu.
- Hej, co chcesz na śniadanie? –
Jonghyun zsunął się z łóżka rozprostowując kości.
- Nie chce robić problemów - odparł Key
nieśmiało, zaraz jednak został uderzony lekko w głowę przez bruneta.
- Nie mów tak! Nie jesteś żadnym
problemem. Dam Ci zaraz coś do przebrania. Uważaj jednak na moją siostrę…. Jest
wredną istotą – uprzedził go, wyjmując z szafy kilka ciuchów i dając je
blondynowi. Był niemal pewien, że dziewczyna od razu zacznie zasypywać chłopaka
pytaniami o jego pobyt w ich domu i sama zacznie wysuwać pochopne wnioski. Jong
wyszedł kierując się do kuchni. Zaraz za Jonghyunem wślizgnęła się jego
siostra, patrzyła wesoło na Key rozwalonego na łóżku.
- Nooo… i jak było? – uśmiechnęła się
szelmowsko lustrując ciało blondyna. Kibum uniósł się na łokciach. Jong
ostrzegał go przed nią, jednak mężczyzna nie wiedział, że on też potrafi być
wredny.
- Na pewno nie tak barwie jak w twojej
toalecie po powrocie do domu – dziewczyna zarumieniła się ze złości.
- Nie rżnij głupa … a raczej już dałeś
się rżnąć – szatynka łapała się każdej deski ratunku, aby nie pokazać po sobie,
że chłopak obniżył jej morale.
- Zapewne nawet nie wiesz co to znaczy
rżnąć – Key zszedł z łóżka stając przed dziewczyną, która była o ponad głowę
niższa – Lecz jeśli musisz wiedzieć, to tak…. – zrobił krok do przodu, przez co
dziewczyna była zmuszona się cofnąć – Twój braciszek wczoraj rozpychał mój
tyłek swoim wielkim penisem – kolejny krok. Dziewczyna patrzyła na blondyna
zawstydzona i wkurzona za razem – jęczałem kiedy brał mnie w każdym kącie
waszego domu. – dziewczyna uderzyła plecami o ścianę, a Kibum nachylił się nad
nią – Radzę Ci zmienić pościel – uśmiechnął się ironicznie, a dziewczyna cała
czerwona na twarzy, odepchnęła go od siebie wybiegając z pokoju. Key wraz z
zamknięciem drzwi zakrył twarz dłońmi, a jego poliki wyglądały jak dorodne
pomidory. Nigdy jeszcze nie wypowiedział tylu perwersyjnych słów na raz. I do
tego jego wyobraźnia pracowała na pełnym obrodach. Sięgnął po koszulkę wychodząc
do łazienki mając nadzieje, że nie zobaczy jej zbyt szybko. Wewnątrz wziął
długi prysznic używając pomarańczowego żelu mamy Jonghyuna oraz grejpfrutowego
szamponu do włosów. Przemył twarz tonikiem, który znalazł na umywalne i założył
za dużą koszulkę oraz luźne spodnie. Z
nadal lekko wilgotnymi włosami poszedł do salonu, gdzie zostawił większość
swoich rzeczy. Sięgnął po komórkę na której miał 67 nieodebranych wiadomości od
Onew, jednak o wiele bardziej zdziwiły go liczne połączenia od ojca. Nacisnął
zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał.. drugi sygnał… trzeci sygnał.
- Kim JunYoung, w czym mogę pomóc? – ha!
Jak zwykle po trzecim sygnale.
- Dzwoniłeś – odparł beznamiętnie
blondyn.
- Kibum! Gdzie ty się szwendasz? Wracam
do domu, drzwi na oścież, burdel w kuchni. Co to w ogóle ma być!? Onew
przyszedł i powiedział, że widział cię ryczącego jak biegniesz ulicą. Tak się
martwiłem, że nie poszedłem do pracy! – Key z każdym kolejny słowem ściskał
coraz mocniej pięść na koszulce.
- Skoro tak się kurwa martwiłeś to
czemu mi nie powiedziałeś, że mama jest chora?! – wykrzyczał przez zaciśnięte
zęby – Miałeś zamiar zachować to w tajemnicy, a kiedy by umarła powiedziałbyś
„Oj no wiesz Kibum… mama miała raka. Ale nie chciałem ci mówić. Uznałem, że to nie
jest istotne„ – blondyn przedrzeźniał ton głosu swojego ojca gestykulując
energicznie dłonią.
- Jak ty się odzywasz?! – krzyknął
przez słuchawkę na swojego syna – i ona nie umrze … - dodał już ciszej.
- To jest rak! Słyszysz mnie czy coś ci
na słuch na stara lata padło?! – Kibum nigdy nie był dla nikogo taki opryskliwy
– Z resztą nieważne, najlepiej nie mów mi o niczym. Jednak nie oczekuj na mnie
w domu – syknął rozłączając się i chcąc z tej złości walnąć telefonem o
podłogę, w ostatniej chwili jednak się zatrzymał. Odetchnął kilka razy chcąc
się uspokoić. Wysłała jeszcze Onew wiadomość, że wszystko w porządku nim
schował telefon do kieszeni spodni idąc do kuchni.
- Wszystko dobrze? – zapytał zmartwiony
Jonghyun słysząc krzyki z salonu. Key podszedł do niego patrząc jak ten próbuje
ugotować omlet.
- Dzwoniłem do taty. – oparł się na
ramieniu mężczyzny – Robił mi wyrzuty – Jong wyłączył gaz, wyjmując talerze i
nakładając na wszystkie trzy jedzenie. Nie było tego wiele, bo brunet też nie
umiał gotować. Jednak to zawsze coś do jedzenia.
- Słyszałem, że do była dość burzliwa
rozmowa – Jonghyun poszedł ze wszystkim do stołu, wracając jeszcze po sztućce.
Zawołam w międzyczasie po siostrę - Jedz, zaraz masz szkołę. Drugie śniadanie
kup sobie sama – brunet pokazał gestem dłoni aby blondyn usiadł już do stołu.
Dziewczyna, co bardzo zdziwiło bruneta, uciekała wzrokiem od Kibuma.
- Mógłbym prosić o coś do picia? –
dotknął ramienia Jong, na co ten pokiwał szybko głową, znikając w kuchni. Kiedy
zniknął, Key spojrzał na dziewczynę otwierając usta i wkładając sobie do nich
palce poruszając głową i jęcząc cicho. Szatynka wstała niczym oparzona od
stołu, dziękując za posiłek i cała czerwona na twarzy wychodząc. Kibum zaśmiał
się cicho, kiedy Jonghun wrócił z jego napojem. Jakoś możliwość dokuczenia ten
dziewczynie poprawiło mu humor.
- Co jej zrobiłeś? – dopytał brunet
czochrając blond kosmyki chłopaka. Key uśmiechnął się niewinnie.
- Ja? Nic takiego – wytarł dyskretnie
palce w serwetkę kończąc jeść śniadanie – Chce pójść do szpitala odwiedzić
mamę.
- Pójdę z tobą – Kibuma nie zdziwiła
propozycja znajomego. Kiwnął w podzięce głową, że nie będzie tam sam. Przed
wyjściem blondyn ukradkiem poszedł do kuchni i pozmywał szybko naczynia, po
czym równie niezauważalnie popędził do przedsionka domu czekając na bruneta, aż
skończy się przebierać. Wyszli idąc wolnym krokiem. Kibum normalnie nie znosi
chodzić w takim tempie, jednak bał się tego spotkania, układał w głowie milion
scenariuszy. Z zamyślenia wyrwał go dopiero widok białego budynku, którym był
szpital. Odruchowo ominął recepcję i pokierował się na schody, nawet nie
oglądając za brunetem. Wiedział, że za nim idzie. Sala nr. 231, wziął głęboki
oddech, pukając w drzwi trzy razy. W odpowiedź usłyszał cichy pomruk swojej
mamy, co miało oznaczać, iż może wejść. Na widok leżącej kobiety z chustką na
głowie o mało co ponownie się nie rozpłakał, nawet na niego nie spojrzała,
widać było wycieńczenie i ból na jej twarzy
- M...mamo..! - krzyknął zrozpaczony,
na co ta aż podskoczyła, otwierając szeroko oczy i od razu uśmiechając się
promiennie.
- Kibum, słonko! - rzuciła w jego
stronę, rozkładając ręce by ten się do niej przytulił. Od razu zatopił się w
jej równie drobnych ramionach, bawiąc się jego włosami i gładząc po plecach
uspokajająco. Jonghyun jedynie stał w progu przyglądając się tej dwójce i
podziwiając egzotyczną urodę matki przyjaciela - Naprawdę ma przyjemny głos -
pomyślał - nawet w takiej chwili..
- A kim jest twój znajomy? - zapytała
pani Kim patrząc na bruneta.
- Nazywam się Kim Jonghyun , chodzę do
szkoły z pani synem - chłopak przedstawił się formalnie kłaniając nisko przed
kobietą.
- Widzisz! Mówiłam, że znajdziesz sobie
znajomych. I do tego tak przystojnych – kobieta uśmiechnęła się wymownie do
syna. Ten zarumienił się obwicie zakrywając twarz jak zawsze kiedy czuł się
zawstydzony.
- Mamo! – upomniał ją Key kaszląc cicho
i zerkając na Jonghyuna uśmiechającego się nieco głupkowato - ..mamo -
powtórzył znowu, jednak nieco smutniej.
- Tak, kochanie?
- Czemu mi nie powiedziałaś? Dzwonisz
do mnie codziennie i jak... czemu mnie oszukujecie? - zapytał mając już łzy w
oczach - czemu nie liczycie się z moimi uczuciami? Aż tak mało dla Was znaczę?
- Nie powiedzieliśmy ci nic, ponieważ
właśnie tak wiele dla nas znaczysz – pani Kim spojrzała poważnie w oczy syna –
Wiedziałam ile cię kosztuję pójście do nowej szkoły. Wiedziałam, że nie
wytrzymałbyś tego napięcia - Kibum pociągnął głośno nosem patrząc w podłogę –
Słyszałam, że pokłóciłeś się z tatą – Key zamrugał szybko.
- Uhm… - zająkał się nie wiedząc co
powiedzieć.
- Nie bądź na niego zły. Wiesz, że w
dość specyficzny sposób okazuje to , że się o ciebie martwi.
- Wiem… - wyszeptał cicho Key wyłamując
sobie palce ze stawów - Ale nie ma go przez całe dnie, nawet nie zamienia ze
mną słowa, nie interesuje go to co dzieje się w szkole, a teraz nagle robi mi
awanturę o jedną noc? - dopiero po chwili Key zorientował się z dwuznaczności
końcówki zdania jaką wypowiedział. Od razu zarumienił się, ukrywając twarz w
zagłębieniu swojego ubrania i zaczął ponownie - Poza tym, czego innego
spodziewał się po dostarczeniu tego cholernego listu?
- Rozmowy? - chłopak spuścił lekko
wzrok. Nikt nie umiał go wprawić w takie zakłopotanie jak jego matka, to
właśnie dlatego, że darzył ją tak wielkim szacunkiem, było mu przed nią głupio
za swoje zachowanie.
Jonghyun odsunął się robiąc przejście
wysokiemu mężczyźnie w garniturze, który najwyraźniej bardzo chciał dostać się
do środka.
- Oh, skarbie! Już jesteś! - krzyknęła
radosna kobieta, Kibum nawet nie przeniósł na niego wzroku patrząc w podłogę.
Obecność ojca zdarła mu z twarzy wszelkie uczucia. Możliwe, że wewnątrz targało
nim zniesmaczenie, co zauważył Jonghyun przyglądając się na ułożenie jego ust.
Mężczyzna spojrzał zmartwiony na drobnego chłopaka, który czując na sobie jego
spojrzenie zmarszczył brwi, zerkając na Jonghyuna, jakby chciał mu powiedzieć,
że ma już dość.
- Kibum - co prawda normalnie ojciec
chłopak ma bardzo stanowczy i surowy głos, jednak jego imię wypowiedział tak
miękko jakby było przesączone typową dla rodzica miłością i troską o swoje
dziecko - Przepraszam - dokończył ciszej, klękając przed nim i kładąc mu ręce
na kolana, ten jedynie uciekał coraz bardziej wzrokiem, mocniej marszcząc brwi
- Synku.. spójrz na mnie - Jonghyun zupełnie nie wiedział co ma
robić, nigdy jeszcze nie znalazł się w takiej sytuacji, ale na widok Key w
"pułapce", tej jego bezradności i strachu przed tym wszystkim serce
aż mu krwawiło. Pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu wcale go nie obchodził,
pozwoliłby go pobić w szkole, a teraz? Miał ochotę wręcz wykrzyczeć jego ojcu
co na ten temat sądzi. Była to dla niego chora sytuacja. Może dlatego, że jego
rodzice zawsze byli z nim szczerzy bez względu na powagę danej chwili? Jednak,
chciał też by chłopak wziął to we własne ręce i nie żałował lekkomyślnie
podjętych decyzji.
- Przepraszam, że mnie nigdy nie ma. Za
to, że nigdy cię o nic nie pytam, jaki i również za ukrywanie prawdy. Teraz
będzie inaczej. Dobrze? – blondyn spojrzał w końcu na ojca, a w jego oczach
kłębiło się zmartwienie i wątpliwości – Dobrze moja Divo? – pan Kim uśmiechnął
się do syna ciepło czochrając jego blond włosy. Key uśmiechnął się mimowolnie,
przypominając sobie jak za dawnych czasów ubierał się w sukienki i robił pokazy
mody. Przytulił się do ojca zaczynając na nowo płakać. Mężczyzna odwzajemnił
uścisk. Mama Kibuma wytarła łezkę, która zebrała się w jej oku. Blondyn
spojrzał na Jonghyuna, który patrzył na niego miękko czując się lżej na sercu
na ten widok. Całą sielankową scenę przerwało donośne burczenie w brzuchu
drobnego chłopaka. Kobieta zaśmiała się wesoło widząc zażenowanie na twarzy
syna.
- Słonko, idź może z Jonghyunem coś
zjeść ? – zaproponowała zwracając się do dwójki mężczyzn. Key spojrzał na
znajomego, który kiwnął jedynie głową.
- Niedługo wrócimy – dodał łapiąc
bruneta za rękę i wyciągając go w pomieszczenia. Szedł szybko do bufetu
ściskając chłopaka za nadgarstek. Ten wyswobodził się z uścisku łapiąc dłoń
blondyna. Kiedy weszli na stołówkę Jong puścił chłopaka rozglądając się na
boki.
- Na co masz ochotę? – krzyknął za nim
blondyn stojący już przy ladzie.
- Weź mi tylko kawę – odparł brunet,
zajął jeden ze stolików znajdujący się najbardziej w rogu i największym
odosobnieniu. Za chwile dołączył do niego Key z kawą i talerzem zupy. Ostrożnie
położył tackę na stole podając przyjacielowi gorący napój, Ten uśmiechnął się w
geście podzięki.
- Jonghyun, przepraszam, że musiałeś
przy tym być, ja… głupio mi, bo za dużo razy Cię wykorzystuje - powiedział
spuszczając głowę i wpatrując się na swoje zniekształcone odbicie w zupie.
- Przestaniesz? Sam zaproponowałem, że
z Tobą pójdę, poza tym gdybym został w domu martwiłbym się jak cholera.
- Jesteś uroczy – Jong o mało nie
zadławił się kawą słysząc określenie na swoją osobę.
- Poza moją mamą mało kto tak do mnie
mówi – brunet uśmiechnął się szelmowsko, bawiąc papierowym kubkiem . Key już
miał odpowiedzieć, jednak Jonghyun wszedł mu w słowo – Trzęsiesz się – brunet
złapał go za rękę, jakby to miało powstrzymać jej drgania.
- To chyba z nerwów. – blondyn zaśmiał
się nieco ponuro, biorąc kilka głębszych oddechów, które przyniosły raczej
mizerny efekt. Jong zabrał sztućce zabierając nieco zupy i podstawiając ją
Kibumowi pod nos. Ten odsunął się gwałtownie czerwienią na twarzy.
- C-co ty robisz?
- Sam chyba szybciej zdechniesz z głodu
lub wylejesz wszystko na ubranie nim zjesz – odparł twardo Jonghyun . Kibum nie
miał żadnych kontrargumentów, otworzył więc usta wkładając łyżkę i połykając
ciepłą ciecz.
- Oddaj! – Key wyrwał mu łyżkę
zawstydzony – Nie jestem dzieckiem – warknął pod nosem bawiąc się zupą.
- Wydawało mi się, że Divy lubią być
rozpieszczane – Kibum zesztywniał przełykając głośno ślinę.
- Cicho bądź… - Key uśmiechnął się pod
nosem, jedząc już normalnie bez większych przeszkód - Nie to żebym nie chciał
twoje towarzystwa… ale już późno i zapewne twoi rodzice niedługo wrócą. I tak
mi głupio, że zawaliłeś dzień w szkole i będziesz musiał się tłumaczyć. – Key
spojrzał przepraszająco na bruneta. Ten wstał od stołu zgniatając pusty kubek i
celując w pobliski kosz.
- Nie ma sprawy. W razie co masz mój
numer. Możesz dzwonić o każdej porze dnia i noc – brunet pochylił się do Kibuma
całując go delikatnie w policzek. Ten niepozorny gest wywołał w żołądku blondyna
istną rewolucje francuską.
________________________________________________________
Chyba mówiłam, że następna notka we
wrześniu, prawda? Ojej, wiec co ja tutaj robię? ;3
Otóż, rozdział miał pojawić się
dopiero kiedy zostanie zbetowany. Jednak moja beta poszła do szpitala, bo
przesunęli jej termin, wiec rozdział nie był sprawdzany ;< Z tego samego
powodu kolejna notka pojawi się w weekend.
Wracając do sprawy komentarzy - po
raz ostatni odpowiadam pod rozdziałem. Długo zastanawiałam się co zrobić. I
ostatecznie postanowiłam odpowiadać na komentarze pod waszymi komentarzami, mam
nadzieję, że nikt nie będzie sie czuł pokrzywdzony ^^
W odpowiedzi na komentarze:
Maknae Star - Jak to mówią - kobiety lecą na facetów z psami, zwłaszcza
tymi dużymi :3 W pewien sposób ciesze się, że sie zdenerwowałaś. Wiem, głupie,
ale w ten sposób wiem, że nie byłam sama. Chociaż ja bardziej czułam się
zniechęcona. Jednak widząc, że mnie wspieracie już nim mi nie jest :3 No i
dziękuję za życzenia <3
Ritsu Senpai - Aw, to na swój sposób urocze, że zasnęłaś czekając na
nowy rozdział :3 Ja też jej zazdroszczę, bo mój brat jest hetero xD Brzmi to
dość strasznie, ale brat gej to by było coś... Mam tez nadzieję, że nie będzie
Ci przeszkadzać nowa forma odpowiadania na komentarze ;<
Marta K - Ojej, tez rysujesz? Chce zobaczyć twoje prace! Weszłam co
prawda na replay team chcąc zobaczyć rysunku, ale nie były podpisane które sa
czuje ;< No co do Roo... hehe, no lekki level up, jak w pokemonach xD Jednak
w ten sposób jest słodszy i jest lepszym magnezem na Kibuma ;3 No i Jong lepiej
wygląda z wielkim psem przy boku niż małym jamniczkiem. Też był chciała dużego
psa, a zamiast tego mam małego kundelka z tępym wzrokiem... mogłam go nie
nazywać Bling, ma wzrok po imienniku xD
Co do blond włosów Key cóż... jest mieszańcem. Jego matka jest naturalną
blondynka. Pochodzi z europy, natomiast ojciec jest Koreańczykiem. Z wyglądu
przypomina ojca poza włosami.
Fumi Yamato - Dziękuję za komplement. Uwielbiam dobre cieniowanie
dlatego zawsze jestem strasznie szczegółowa. Niestety zdjęcie zjada większość
ołówka ;< I mój boże.. wywołałam u ciebie rumieńcem? o.O Lepszego efektu
chyba nie można już osiągnąć ;3 No i fakt, że się wczułaś. I nie musisz
dziękować, to ja w sumie powinnam to zrobić ^^ Co do odpowiedzi na komentarzę
zgadzam się z toba całkowicie. Brak odpowiedzi od autora opowiadań jest raczej,
jak to ujęłaś "surowa". Doskonale rozumiem co miałaś na myśli.
Datenshi189 - No popatrz, rozdział jest wcześniej. Mam nadzieję, że sie
nie rozczarowałaś brakiem SMWK ;3 W sumie mam straszną niecheć do niego. Trudno
mi się za nie zabrać. Umiem napisac dziennie dwa tysiace słów do "Nie
jestem jak Minho" a od dwóch tygodni nie otworzyłam dokumentu z Strach ma
wielkie kły ;< jestem soba zawiedziona .__. Tym razem był chyba jeszcze
bardziej uroczy, chociaz to zostawiam już twojej ocenie ^^ Hm.. Onew
podkochujący się w Key? * mruczy pod nosem, jednak milczy * o tym będzie w
następnym rozdziale. Trochę się skomplikuje. ;3 A zła siostra dostała nauczkę w
tym rozdziale >D No i również tak jak ty na sam koniec zostawiłam najlepsze:
Dziękuję za taaak długie życzenia <3 Akurat kaca nie miałam, bo impreza była
rodzinna. Ze znajomymi byłam w zeszły weekend co wróciłam niezwykle zmęczona i
zaraz po napisaniu notki poszłam spać xD Matura też nie muszę się jeszcze
martwić. Licea plastyczne są cztero letnie wiec mam rok więcej. Z czego sie
bardzo ciesze, chociaz pewnie i tak nie będe się przykładać do nauki i zamiast
tego bede pisac FF xD
witness. - Do końca tak słodko? To zbyt piekne aby było prawdziwe,
nie uważasz? xd Musi być trochę problemów po drodze, wtedy jest lepiej na końcu
ze szczęśliwym zakończeniem ;3
Natasza Piluch - Wybacz, ale nie ma żadnej wycieczki w tym rozdziale.
Doczekasz się jej dopiero w 8 rozdziale, trochę czekania, co nie? xd No i nie
musisz czekac az do września, No i mam nadzieję, że nie będą ci przeszkadzały
odpowiedzi pod komentarzami.
Chce jeszcze powiadomić, że szukam
awaryjnej bety. Bo znajoma teraz zaczyna naukę do matur i w razie co chce ją
odciążyć i nie chce was dłużej gnębić swoimi błędami xD No i chyba na sam
koniec chce tylko powiedzieć, że mam plan na kolejne opowiadanie
wielocześciowe. Z boku można znaleźć odnośnik do planowanych opowiadań. No i chce
was zapytać jaki paring byście chcieli [ poza jongkey ] Oczywiście nie tylko
shinee sie liczy ale również exo, b.a.p czy super junior ^^
Miałam wstawić stary rysunek znajomej, który opisywał jedną z sytuacji w dzisiejszym rozdziale, ale się nie zgodziła ;<