Beta – witness.
__________________________________________________________________________
Rozdział 10
- Czyli, że wy jesteście wilkołakami i jesteście razem? Nie wierzę! Ukrywaliście przede mną coś takiego – warknął oburzony blondyn, wstając z miejsca i zaczynając chodzić w kółko. W przeciągu godziny w mieszkaniu Minho zdążył dowiedzieć się o wielu tajemnicach, jakie były przed nim skrywane, przez co czuł, jak od środka przepełnia go gorycz i żal do swoich przyjaciół. – Rozumiem, że inni nie wiedzieli, ale myślałem, że ja jestem waszym przyjacielem! Nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic. A wy…wy kłamaliście mi w żywe oczy! – Kibum wskazał na nich oskarżycielsko palcem, czując jak w oczach pojawiają mu się łzy. To było dla niego za wiele jak na dwa dni. Tyle emocji, wiadomości, przeżyć naraz sprawiały, że tracił powoli nad sobą panowanie.
- Zrozum, nie chcieliśmy cię w to mieszać – burknął Choi, widząc jednak srogi wzrok przyjaciela, wiedział już, że źle postąpił zabierając głos.
- „Nie chcieliście mnie w to mieszać”? – przedrzeźniał go Kibum, wywracając teatralnie oczami. – No tak, w końcu przyjaciele nie są po to, aby dzielić się zmartwieniami i problemami. – Key zaczął energicznie gestykulować, przez co o mało nie uderzył Jonghyuna, który siedział na podłokietniku fotela.
- Kibum, proszę, uspokój się – poprosił go Jong, łapiąc delikatnie za dłoń, która została po chwili wyrwana. Key wziął głębszy wdech, aby się uspokoić. Nadal bał się mężczyzny, pomimo że starał się odgonić od siebie to uczucie. Powinien mu w końcu ufać. Jako jedyny postanowił mu wyjawić prawdę, uratował i dał mu słowo, że go nie zrani.
- Ja… potrzebuję wody – mruknął Key, odwracając się na pięcie i idąc w stronę kuchni. Pozostała trójka wymieniła między sobą znaczące spojrzenia, pełne rezygnacji i zmęczenia.
- Idź z nim pogadać, Tae. Ciebie najszybciej wysłucha – zaproponował Minho, głaszcząc kochanka po kolanie. Jong przytaknął na ten pomysł. Sam zdążył zauważyć, że młodszy z wilkołaków jest najdroższą osobą dla Kibuma. Rudzielec kiwnął głową, idąc zmarnowany w stronę kuchni, dla efektu pociągając cicho nosem.
- Bummy – zaczął cicho Taemin, podchodząc do przyjaciela stojącego przy ladzie i wpatrującego się tępo w blat. – Ja naprawdę chciałem Ci powiedzieć, jednak bałem się twojej reakcji. – Drobny chłopak podszedł do Key, kładąc mu dłoń na ramieniu i patrząc przy tym na niego smutno ze łzami w oczach. Wiedział jak rozmiękczyć przyjaciela i wiedział, że nawet w takim momencie to podziała. I nie pomylił się, bo już po chwili Kibum westchnął cicho, spuszczając wzrok.
- Wiesz, że bym się cieszył z tego, że masz kogoś kto cię kocha. – Taemin przytaknął , uśmiechając się niemrawo. Widać Kibum nie rozumiał jakie konsekwencje ciągnęłyby się za faktem wyjawienia mu prawdy.
- Owszem, wiem to. W końcu mnie kochasz – zaśmiał się uroczo nastolatek, przytulając do ramienia blondyna. – Jednak jakbyś zareagował wcześniej na wieść, że ukrywamy się, ponieważ nie jesteśmy ludźmi i do tego powinniśmy się nienawidzić bo jesteśmy z innych frakcji? – na to pytanie Taemina, Key spiął się, nagle jakby zdając sobie sprawę z powagi całej sytuacji.
- Pewnie uznałbym cię za naćpanego albo niepoczytalnego – mruknął kwaśno Kibum, patrząc z rezerwą na przyjaciela. Tae wykrzywił usta w lekki grymas, przytakując mu. – Przepraszam – dodał po chwili milczenia, przytulając młodszego chłopaka. Taemin na te słowa, odetchnął w duchu, szczęśliwy, że Key mu wybaczył. Korzystając jednak z okazji, że rozmawiali na osobności, chciał mu przekazać jeszcze kilka informacji i własnych spostrzeżeń.
- Kibum – zaczął niepewnie, widząc ponaglająca i pytającą minę Kibuma, kontynuował. – Nie ufaj Jonghyunowi – odparł szybko na wydechu. Wiedział, że Key może być „inny”. Niemniej nie ufali z Minho temu wampirowi, wiedząc jakimi są podstępnymi stworzeniami. Dlatego też chcieli od teraz sami ochronić Kibuma oraz pomóc mu się odnaleźć.
- Nie ufać mu? – dopytał Key, patrząc gdzieś w boku. Tae kiwnął mniej pewnie głową, słysząc nieznaną mu dotąd emocję u Kibuma. Wydawał się zły i niezwykle oziębły, a spostrzeżenia młodszego chłopaka potwierdziło krótkie, wyniosłe prychnięcie i odsunięcie się blondyna od jego dłoni. – On jako jedyny był względem mnie szczery! Nie próbuj mi wmawiać, że on jest tym złym! - Key na powrót uniósł głos, patrząc z niedowierzaniem na Taemina, z niemą pretensją jak on w ogóle śmie tak mówić. Kibum nie rozumiał już samego siebie. Nie ufał teraz nikomu, nawet Jonghyunowi, jednak kiedy ktoś próbował go oczernić w jego oczach nagle wybuchał. – Mam dość – dodał ciszej, wyraźnie zmęczonym głosem. Odwrócił się w stronę wyjścia, wybiegając z mieszkania. Do Jonga i Choi siedzących w salonie dotarł jedynie trzask drzwi wejściowych, a następnie w przejściu do kuchni pojawił się Taemin z niezadowoloną miną.
- Chyba go zdenerwowałem – mruknął, krzywiąc się przy tym. Minho podszedł do niego, obejmując w pasie, dodać mu otuchy. Wszyscy trwali tak chwilę w ciszy, póki nie przemówił Jonghyun.
- Skoro go nie ma, porozmawiajmy o tym co wam przyniosłem – odparł brunet, rozsiadając się w fotelu, na którym wcześniej posadził teraz już nieobecnego Kibuma. Dwójka wilkołaków przytaknęła mu, zajmując miejsca na kanapie.
- Czyli, że wy jesteście wilkołakami i jesteście razem? Nie wierzę! Ukrywaliście przede mną coś takiego – warknął oburzony blondyn, wstając z miejsca i zaczynając chodzić w kółko. W przeciągu godziny w mieszkaniu Minho zdążył dowiedzieć się o wielu tajemnicach, jakie były przed nim skrywane, przez co czuł, jak od środka przepełnia go gorycz i żal do swoich przyjaciół. – Rozumiem, że inni nie wiedzieli, ale myślałem, że ja jestem waszym przyjacielem! Nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic. A wy…wy kłamaliście mi w żywe oczy! – Kibum wskazał na nich oskarżycielsko palcem, czując jak w oczach pojawiają mu się łzy. To było dla niego za wiele jak na dwa dni. Tyle emocji, wiadomości, przeżyć naraz sprawiały, że tracił powoli nad sobą panowanie.
- Zrozum, nie chcieliśmy cię w to mieszać – burknął Choi, widząc jednak srogi wzrok przyjaciela, wiedział już, że źle postąpił zabierając głos.
- „Nie chcieliście mnie w to mieszać”? – przedrzeźniał go Kibum, wywracając teatralnie oczami. – No tak, w końcu przyjaciele nie są po to, aby dzielić się zmartwieniami i problemami. – Key zaczął energicznie gestykulować, przez co o mało nie uderzył Jonghyuna, który siedział na podłokietniku fotela.
- Kibum, proszę, uspokój się – poprosił go Jong, łapiąc delikatnie za dłoń, która została po chwili wyrwana. Key wziął głębszy wdech, aby się uspokoić. Nadal bał się mężczyzny, pomimo że starał się odgonić od siebie to uczucie. Powinien mu w końcu ufać. Jako jedyny postanowił mu wyjawić prawdę, uratował i dał mu słowo, że go nie zrani.
- Ja… potrzebuję wody – mruknął Key, odwracając się na pięcie i idąc w stronę kuchni. Pozostała trójka wymieniła między sobą znaczące spojrzenia, pełne rezygnacji i zmęczenia.
- Idź z nim pogadać, Tae. Ciebie najszybciej wysłucha – zaproponował Minho, głaszcząc kochanka po kolanie. Jong przytaknął na ten pomysł. Sam zdążył zauważyć, że młodszy z wilkołaków jest najdroższą osobą dla Kibuma. Rudzielec kiwnął głową, idąc zmarnowany w stronę kuchni, dla efektu pociągając cicho nosem.
- Bummy – zaczął cicho Taemin, podchodząc do przyjaciela stojącego przy ladzie i wpatrującego się tępo w blat. – Ja naprawdę chciałem Ci powiedzieć, jednak bałem się twojej reakcji. – Drobny chłopak podszedł do Key, kładąc mu dłoń na ramieniu i patrząc przy tym na niego smutno ze łzami w oczach. Wiedział jak rozmiękczyć przyjaciela i wiedział, że nawet w takim momencie to podziała. I nie pomylił się, bo już po chwili Kibum westchnął cicho, spuszczając wzrok.
- Wiesz, że bym się cieszył z tego, że masz kogoś kto cię kocha. – Taemin przytaknął , uśmiechając się niemrawo. Widać Kibum nie rozumiał jakie konsekwencje ciągnęłyby się za faktem wyjawienia mu prawdy.
- Owszem, wiem to. W końcu mnie kochasz – zaśmiał się uroczo nastolatek, przytulając do ramienia blondyna. – Jednak jakbyś zareagował wcześniej na wieść, że ukrywamy się, ponieważ nie jesteśmy ludźmi i do tego powinniśmy się nienawidzić bo jesteśmy z innych frakcji? – na to pytanie Taemina, Key spiął się, nagle jakby zdając sobie sprawę z powagi całej sytuacji.
- Pewnie uznałbym cię za naćpanego albo niepoczytalnego – mruknął kwaśno Kibum, patrząc z rezerwą na przyjaciela. Tae wykrzywił usta w lekki grymas, przytakując mu. – Przepraszam – dodał po chwili milczenia, przytulając młodszego chłopaka. Taemin na te słowa, odetchnął w duchu, szczęśliwy, że Key mu wybaczył. Korzystając jednak z okazji, że rozmawiali na osobności, chciał mu przekazać jeszcze kilka informacji i własnych spostrzeżeń.
- Kibum – zaczął niepewnie, widząc ponaglająca i pytającą minę Kibuma, kontynuował. – Nie ufaj Jonghyunowi – odparł szybko na wydechu. Wiedział, że Key może być „inny”. Niemniej nie ufali z Minho temu wampirowi, wiedząc jakimi są podstępnymi stworzeniami. Dlatego też chcieli od teraz sami ochronić Kibuma oraz pomóc mu się odnaleźć.
- Nie ufać mu? – dopytał Key, patrząc gdzieś w boku. Tae kiwnął mniej pewnie głową, słysząc nieznaną mu dotąd emocję u Kibuma. Wydawał się zły i niezwykle oziębły, a spostrzeżenia młodszego chłopaka potwierdziło krótkie, wyniosłe prychnięcie i odsunięcie się blondyna od jego dłoni. – On jako jedyny był względem mnie szczery! Nie próbuj mi wmawiać, że on jest tym złym! - Key na powrót uniósł głos, patrząc z niedowierzaniem na Taemina, z niemą pretensją jak on w ogóle śmie tak mówić. Kibum nie rozumiał już samego siebie. Nie ufał teraz nikomu, nawet Jonghyunowi, jednak kiedy ktoś próbował go oczernić w jego oczach nagle wybuchał. – Mam dość – dodał ciszej, wyraźnie zmęczonym głosem. Odwrócił się w stronę wyjścia, wybiegając z mieszkania. Do Jonga i Choi siedzących w salonie dotarł jedynie trzask drzwi wejściowych, a następnie w przejściu do kuchni pojawił się Taemin z niezadowoloną miną.
- Chyba go zdenerwowałem – mruknął, krzywiąc się przy tym. Minho podszedł do niego, obejmując w pasie, dodać mu otuchy. Wszyscy trwali tak chwilę w ciszy, póki nie przemówił Jonghyun.
- Skoro go nie ma, porozmawiajmy o tym co wam przyniosłem – odparł brunet, rozsiadając się w fotelu, na którym wcześniej posadził teraz już nieobecnego Kibuma. Dwójka wilkołaków przytaknęła mu, zajmując miejsca na kanapie.
***
Key trzasnął mocno drzwiami lodówki, łapiąc za kubek z ciepłą herbatą i kanapkę. Poszedł z tym w stronę salonu, stawiając wszystko na stoliku. Owinął się w koc, wpatrując się tępo w ekran telewizora. Prawie godzinę temu wrócił do domu, pół godziny temu zadzwonił do LuHana zapytać się jak się ma właścicielka. Porozmawiali chwilę, przy czym dowiedział się, że muszą zostać w szpitalu jeszcze tydzień, jeśli nie więcej. Do tego czasu bar pewnie będzie zamknięty, o ile Key nie znajdzie zastępstwa do kuchni. Kibum jednak nie miał teraz głowy, aby myśleć o tak przyziemnych rzeczach. Jego myśli cały czas krążyły wokół wydarzeń ostatnich dni. Powoli zaczynało to wszystko do niego docierać, teraz kiedy miał chwilę ciszy i samotności, mógł na spokojnie wszystko przemyśleć. Sam się sobie dziwił, że bardziej zdziwił i oburzył go fakt, iż jego przyjaciele są razem niż to, że nie są ludźmi. A może po prostu gdzieś tam wierzył w siły nadprzyrodzone? Był osobą strachliwą i łatwowierną. Szybko potrafił w coś uwierzyć, a za każdym razem kiedy oglądał jakiś horror, nie mógł spać nocami gnębiony przez własną wyobraźnię.
Mimo to nadal czuł się otępiały i chyba nie do końca świadomy. Nadal pozostawała mu nadzieja, że to kolejny z jego dziwnych snów, a on za chwilę obudzi się we własnym łóżku i wszystko będzie po staremu. Chcąc sprawdzić swoją tezę, spojrzał na własne ramię, z wahaniem unosząc druga dłoń.
- Ał… – jęknął, kiedy uszczypnął się w przedramię. Ciężkie westchnienie wydostało się z pomiędzy wydatnych warg Kibuma, kiedy wszystko okazało się rzeczywistością. Chcąc ukoić nerwy sięgnął po herbatę uspokajającą, parząc sobie nią język. Oczy zaszkliły mu się z bezsilności i zdenerwowania na własną bezradność. Pociągnął głośno nosem, wtulając się w koc, który miał zarzucony na ramiona. Opadł na kanapę, podkulając nogi pod siebie i wsłuchując się w odgłosy z telewizora. Jeden dźwięk nijak jednak mu pasował do reszty. Uchylił niechętnie powieki, podnosząc się do siadu, wytężając słuch. – Ach – nagle go olśniło i zerwał się na równe nogi. Owym hałasem było krakanie ptaków. Były pewnie zbulwersowane z powodu braku jedzenia już drugi dzień z rzędu. Key z kocem na ramionach pobiegł po chleb, następnie idąc w stronę drzwi wejściowych. Nie spodziewał się jednak pewnego intruza na własnym ganku. Kruki na widok Kibuma uspokoiły się, zaprzestając krakać na przybysza siedzącego na barierce po prawo od drzwi. Brunet uśmiechnął się nieco niemrawo na widok blondyna w drzwiach. Key westchnął ciężko, bez słowa podchodząc do ptaków, krusząc chleb i wysypując go na ziemię pod rusztowaniem. Kiedy kruki zleciały na dół, Key obrócił się z powrotem w stronę wejścia do mieszkania. Jonghyun obserwował czujnie każdy jego ruch i z zachowania chłopaka wnioskował, że ten musi być na niego zły. Brunet jednak się mylił, Kibum był po prostu zaskoczony tym, że go tutaj widzi. – Wchodzisz czy nie? – zapytał Key, stojąc już w drzwiach. Wampir zeskoczył z barierki, idąc za blondynem do mieszkania.
- Dziękuję za zaproszenie mnie – odparł przymilnie brunet, zdejmując na wejściu buty i kurtkę. Kibum w tym czasie oddalił się nieznacznie od mężczyzny zachowując, według samego siebie, odpowiednią odległość. Pomimo że brunet mógł go dosięgnąć w mgnieniu sekundy to i tak dodatkowa odległość dawała blondynowi nieco pewności siebie.
- Co tutaj robisz? – zapytał, opatulając się szczelniej kocem, czując jak powietrze ochłodziło się przez otwarcie drzwi. Brunet poprawił jeszcze koszulkę, która miał na sobie, chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią, nie chcąc zabrzmieć jak prześladowca lecz jak facet martwiący się o chłopaka.
- Wolałem mieć na ciebie oko. Nie chciałem, aby coś cię znowu zaatakowało. – Key kiwnął głową na odpowiedź Jonghyuna, biorąc ją za całkowicie racjonalną.
W końcu mieszkał w środku lasu, logiczne więc, że kręcą się tutaj zwierzęta. Brunet poszedł za Kibumem do salonu. Blondyn usiadł w fotelu, zostawiając między nimi spory dystans. Jonghyuna to bolało, pomimo że rozumiał jego zachowanie. W tym momencie chłopak był niczym wystraszony kocur. Dlatego też nie chciał naciskać i pozwolił mu na przyswojenie nowej sytuacji w jakiej się znalazł. Ponadto on sam był skołowany. Pomimo wielu lat jakie miał na karku, nigdy nie widział takiego stworzenia, jak to, które zaatakowało Kibuma w lesie. Podobnie zresztą jak dwójka wilkołaków. Zajęło im sporo czasu dojście do tego, co to może być, a nadal nie mieli jednoznacznej odpowiedzi. Stawiali na hybrydę, jednak te nie rodzą się same. Ktoś musiał je stworzyć. W dzisiejszych czasach nie ma jednak już alchemików i szamanów, którzy wyginęli w czasie wielkie wojny. Przynajmniej taka była teoria, bo w praktyce nadal kilku żyło, sam Jonghyun znał nawet jednego. Jednak ukrywali się oni zazwyczaj przed cywilizacją, mieszkając na odludziach. Nie byli też na tyle głupi, aby napuszczać swoje stworzenia na miasta. Podsumowując: utknęli w martwym punkcie.
- Masz do mnie pewnie wiele pytań - odparł Jonghyun, czując na sobie od kilku minut wzrok Kibuma, którym przewiercał go na wskroś. Blondyn kiwnął głową, a Jong uśmiechnął się do niego zachęcająco, dając mu do zrozumienia, żeby się nie krępował i pytał o wszystko.
- Czy wampiry boją się słońca? I czy żyją wiecznie ? – Key zaczął od bardziej ogólnych pytań, które w sumie nurtowały go, odkąd zobaczył pierwszy film z wampirami.
- Nie, słońce nie może nas zabić, jeśli o to ci chodzi. Jednak nowonarodzonych może dość dotkliwie poparzyć. I tak, w teorii żyjemy wiecznie – Jong kiwnął głową, siadając po turecku na kanapie, przewidując długą rozmowę.
- Nie masz tych dwudziestu-paru lat, prawda? – Brunet pokręcił głową w odpowiedzi na pytanie chłopaka. – A więc ile? – Jonghyun zastanowił się chwilę, marszcząc brwi przy liczeniu. Już dawno nie zastanawiał się nad własnym wiekiem.
- Pamiętam jeszcze dynastie Ming w Chinach, więc to będzie w przybliżeniu 600 lat. Szczerze, to nie pamiętam zbyt dobrze okresu przed przemianą. – Brunet uśmiechnął się nieco niemrawo, co nie umknęło uwadze Kibuma. Był jednak zbyt zszokowany tym, ile mężczyzna ma lat, aby zawracać sobie głowę okresem „przed przemianą”, jak to określił Jong. Blondyn dłuższą chwilę milczał, bojąc się zadać kolejne pytanie, a raczej bał się odpowiedzi jaką dostanie.
- Zabiłeś kiedyś kogoś? – zapytał nieśmiało Key, zakrywając się mocniej kocem, tak, że tylko nos i oczy mu wystawały.
- Tak – Jonghyun niechętnie odpowiedział, jednak obiecał sam sobie, że nieważne, o co zapyta odpowie mu szczerze. Nie chciał jednak usłyszeć tego jednego pytania, wiedząc, iż to nie poprawi jego relacji z Kibumem, które naprawdę chciał naprawić.
- Ilu? – Brunet przymknął powieki, rozmasowując skronie. Pewnie gdyby był człowiekiem, teraz dostałby migreny, bo oto kolejne pytanie, którego nie chciał usłyszeć.
- Nie wiem, dużo – warknął, widząc jednak spłoszoną minę chłopaka i strach w jego oczach, wziął kilka wdechów. Nie lubił o tym rozmawiać, żałował tego, co robił i w tym momencie nienawidził siebie za to, że jest takim potworem. – Przepraszam. Po prostu… byłem młody, nowonarodzony i nie panowałam nad sobą. Nikt się mną nie zaopiekował, więc szalałem. – Brunet spuścił wzrok na swoje splecione dłonie, wracając wspomnieniami do dawnych czasów, kiedy to w szale zabił kilka rodzin. Dzieci, mężczyzn, kobiety w ciąży. Nie oszczędzał nikogo. Takim przełomem dla niego było chyba dzień, kiedy obudził się w morzu krwi. I nie jest to jakaś wydumana przenośnia. Wszystko było szkarłatne. Krew siedmiu ofiar pokrywała całą podłogę, ściany, meble i samego Jonghyuna, który leżał w samym środku, wpatrując się w sypiący się sufit.
- Żałujesz tego? – Kibum wychylił się nieco spod kołdry. Na widok smutku malującego się na twarz bruneta poczuł, jak coś kuje go w sercu. Już sam nie rozumiał samego siebie. Bał się, ale nadal szalał na punkcie Jonghyuna.
- Chciałbym o tym zapomnieć. – Wampir uniósł wzrok na Key, patrząc na niego bez cienia rozbawienia na twarz jak to miał w zwyczaju robić. Przez ten uśmiech Kibum uwielbiał go jeszcze bardziej. Sprawiał wrażenie, że jest ponad wszystko i wszystkich, kpi i bawi się innymi. Jednak to właśnie pociągało blondyna. Teraz był śmiertelnie poważny, przez co wyglądał w oczach chłopaka jeszcze seksowniej. Aż na samą myśl skarcił się, że zachowuje się jak jakiś frustrat seksualny.
- Jong… Czy to ty zabiłeś Stuarta? –Kibum spojrzał cielęco na mężczyznę, chcąc usłyszeć przeczącą wiadomość, jednak to, co zobaczył w oczach wampira, utwierdziło go w przekonaniu, że się nie doczeka tego upragnionego „nie”.
- Zanim zaczniesz o mnie źle myśleć, wiedz, że zrobiłem to na jego prośbę. Chciałem tylko wynająć u niego pokój, jednak staruszek uznał, że przeżył już wystarczająco dużo i chce odejść w spektakularny sposób. Nie wiem jak rozpoznał, że nie jestem człowiekiem, ale spełniłem jego prośbę. – Key skrzywił się. Jak można chcieć umrzeć? No może i Stuart był stary i chory. Żył niemal jak roślina, jednak powinno się szanować własne życie. Kibum sam się o tym przekonał, kiedy stanął twarzą w twarz z wielkim pyskiem bestii.
Zapanowała między nimi cisza, przerywana jedynie odgłosami dochodzącymi w telewizora. Żaden z nich nie był jednak zainteresowany tym co się na nim dzieje, skupiając się na sobie. Jonghyun czekał na kolejny ruch blondyna, natomiast Kibum układał sobie wszystkie informacje w głowie.
- Skoro… - zaczął młodszy chłopak, zastanawiając się jak ułożyć pytanie. – Możesz jechać wszędzie, żyjesz wiecznie, to czemu wybrałeś to miejsce? Nie ma tutaj nic ciekawego i jest wiele takich miast jak to na Alasce. – Key przechylił nieznacznie głowę, przyglądając się Jonghyunowi, który uśmiechnął się do niego delikatnie i nieco tajemniczo. Logiczne było też, że brunet tak naprawdę nie jest pisarzem, więc i jego przyjazd do tego miasta był w tym momencie niezrozumiały dla Key.
- Przyjechałem tutaj dla ciebie – odparł szczerze brunet, na co Kibum mimowolnie prychnął cicho. Mimo tego że uznał to za zwykłe kłamstwo, czuł jak jego poliki robią się ciepłe i pewnie są koloru dojrzałego pomidora.
- Daj sobie spokój z tymi tekstami na podryw. – Blondyn wywrócił teatralnie oczami, przybierając swój ulubiony, zarozumiały ton głosu. Jong jednak nie zrażał się tym. W końcu nie kłamał. Szczerze nienawidził tego miasteczka i mroźnego klimatu. Zdecydowanie bardziej wolał ciepłe i tłoczne miasta, jak Kalifornia czy Los Angeles lub Włochy, jednak miał powód, aby tutaj przyjechać…
- Mówię prawdę – zapierał się dalej brunet, a widząc nadal powątpienie w oczach Key, popędził z wyjaśnieniami. – Przyjechałem tutaj za twoim zapachem. – Kibum omal nie udławił się właśnie przełykaną śliną, kiedy Jonghyun mu to oznajmił. Teraz dopiero nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Wampiry? Spoko. Wilkołaki? Na luzie. Inne mistyczne stworzenia? A co tam… ale podążenie za kimś, kogo nigdy się nie widziało na oczy, tylko dzięki zapachowi? To jakoś nie mieściło się mu w głowie.
- Jeśli nawet tak jest… to czemu dopiero teraz? – Key uniósł z powątpieniem brwi, zaplatając ramiona na piersi pod kocem. Jong wzruszył ramionami, wykrzywiając usta w lekki grymas.
- Nie wiem. Siedziałem sobie, jak co dzień nad basem na dachu mojego mieszkania, z drinkiem i pięknymi kobietami, aż nagle to poczułem. – Brunet przymknął powieki, chcąc wrócić wspomnieniami do tego momentu. Delikatny uśmiech mimowolnie wpłynął mu na usta. – To było coś cudownego. Ta woń mnie zniewoliła, sprawiła, że moje martwe serce zabiło, a me ciało łaknęło tylko osoby, do której ten zapach należy. Byłem jak w amoku, czułem się jak narkoman złakniony swoich używek. Jeszcze tego samego dnia się spakowałem i wyjechałem. Jechałem przez pół kraju, aż w końcu znalazłem się tutaj. – Jonghyun otworzył oczy, wpatrując się teraz świdrująco w Kibuma. – Nawet nie wiesz, jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to właśnie dla ciebie jechałem przez cały kraj. Nie umiem też wyjaśnić, czemu akurat teraz to poczułem ani czemu ten zapach tak mną zawładną. – Jong widział doskonale pokaźny rumieniec na polikach blondyna, na widok którego czuł jak zaczyna się szczerzyć jak głupi. Może i nigdy nie gustował w mężczyznach, jednak kiedy go zobaczył pierwszy raz, wiedział, że ten słodki chłopak musi być jego. Zwłaszcza, że jego zapach sprawiał, że stawał się wygłodniały, a fakt, iż Kibum jest nadal nietknięty dodatkowo go nakręcał. Skąd o tym wiedział? Krew dziewic pachniała inaczej. I była o wiele smaczniejsza. Aż na samą myśl poczuł, jak kły go świerzbią. Wziął kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić. Nie może w końcu pozwolić, by jego potrzeby wzięły górę nad emocjami, tym bardziej teraz, kiedy musiał przekonać do siebie Kibuma.
- Jesteś dziwny – burknął blondyn, chowając się pod kocem. Mimo to jego głos brzmiał dość wesoło. Widać fakt, że ktoś przejechał dla niego tyle tysięcy kilometrów, nieco połechtał jego ego.
- Jakbyś miał sześćset lat, to też nie byłbyś normalny – zaśmiał się Jonghyun, przysuwając nieznacznie w stronę Key. Blondyn, słysząc szelest materiału poduszek kanapy, wychylił się spod kołdry, wwiercając swoje kocie spojrzenia w postać wampira. – Nadal się mnie boisz?
- Nie – odpowiedział Key, jednak Jonghyun słyszał powątpienie pobrzmiewające w jego głosie.
- Skoro się nie boisz, podejdź do mnie. – Brunet wyciągnął w jego stronę dłoń. Kibum spojrzał z powątpieniem na rękę mężczyzny. Jonghyun nie ponaglał go, czekając na jego ruch. Blondyn w końcu wstał nieco chwiejnie z fotela, czując jak nogi mu mrowią. Odsunął jednak delikatnie dłoń wampira, kładąc własne na jego ramionach i popychając go na kanapę. Jong posłusznie się położył, patrząc w napięciu na Kibuma, który oparł jedną dłoń na oparciu kanapy. Widać było, że się waha, aż w końcu przełożył nogę przez uda Jonghyuna, aby położyć się obok niego, głowę układając na piersi bruneta.
- Nie dotykaj – poprosił cicho Key, kiedy poczuł dłoń bruneta na swoim ramieniu. Jong posłusznie odsunął rękę, kładąc obie pod głową, pozwalając Kibumowi na robienie z siebie poduszki i przytulanki w jednym. Blondyn westchnął cicho, naciągając na siebie koc i wsłuchując się w rytmiczne bicie serce. Zaraz jednak go olśniło. Przecież Jonghyun sam powiedział, że jego serce nie pracuje. Przynajmniej tak to zrozumiał Key. – Czy wasze serca nie powinny nie pracować? – zadał pytanie blondyn, miętosząc w dłoniach koszulkę bruneta. Jong w odpowiedzi zamruczał potakująco.
- Owszem, nasze serca nie muszą bić, abyśmy żyli. Potrafimy zatrzymać ich pracę. Jednak ten dźwięk jest uspokajający, prawda? – Wampir uśmiechnął się do Kibuma, który kiwnął jedynie głową. Faktycznie, rytm bicia serca mężczyzny go uspokajał. Czuł, że zaczyna go to usypiać.
- Zaczynam ci ufać, JJong. Proszę, nie zawiedź mnie – wyszeptał sennym głosem blondyn, patrząc w górę na bruneta.
- Obiecuje, że cię nie skrzywdzę. – Jonghyun miał ochotę dotknął chłopaka. Pogłaskać go po delikatnej skórze, potargać aksamitne włosy i poczuć dokładniej jego ciepło. Niemniej nie mógł zaprzepaścić tego, co już osiągnął. Dlatego ograniczył się jedynie do wdychania odurzającego zapachu Kibuma, który niedługo uśpił i jego.
***
- Taeminnie, jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – zapytał sceptycznie starszy z dwójki mężczyzn, stojący aktualnie w wejściu do sypialni, opierając się nonszalancko o framugę drzwi i taksując kochanka wzrokiem. Rudzielec uśmiechnął się do odbicia szatyna w lustrze, przed którym stał, próbując zawiązać krawat.
- Tak, Minho. Jestem pewien. W końcu to może być ostatnia taka okazja. – Tae wykrzywił usta w grymas. Czarny humor go dzisiaj nie opuszczał, przez co dołował dodatkowo Choi, który nie miał ochoty słuchać tych pesymistycznych żartów kochanka.
- Przestań tak mówić. I daj mi to. – Minho wywrócił oczami, podchodząc do rudzielca, który którąś z kolei minutę mocował się z krawatem. Młodszy wilkołak spuścił wzrok, wtulając się w tors szatyna, kiedy ten skończył wiązać kawałek szmaty, jak zwykł nazywać tą część garderoby Taemin. Choi ucałował go w czubek głowy. – Będzie dobrze, zobaczysz – próbował go pocieszyć jednak z mizernym skutkiem, tym bardziej, że sam sobie za bardzo nie wierzył.
- Jak wyglądam? – zapytał Taemin, chcąc zmienić temat, odwracając się z powrotem w stronę lustra.
- Jeszcze mi jakaś dziewczyna ciebie ukradnie. – Minho wtulił się w jego plecy, patrząc na ich odbicia, skupiając wzrok głównie na kochanku. Wyglądał naprawdę cudownie. Nowocześnie, ale z klasą. Białe trampki na grubej podeszwie, do tego czarne, obcisłe spodnie, opięta koszula, na to marynarka oraz krawat. – Ale lepiej by było w muszce – wyszeptał w kark Taeminna, odwiązując mu sprawnie krawat. Choi uśmiechnął się mimowolnie, widząc te znajome ogniki w oczach rudzielca, a przygryziona warga tylko wskazywała na to, że chłopakowi podoba się to, o czym w tym momencie rozmyśla. – Niewyżyty dzieciak – Minho zdążył wypowiedzieć te dwa słowa, nim został pchnięty na podłogę. Taemin znalazł się nad nim, patrząc na niego podniecony i odpinając powoli guziki koszuli, rzucając gdzieś w kąt marynarkę.
- Za to mnie kochasz – wymruczał, pochylając się nad kochankiem i łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Minho wywrócił jedynie teatralnie oczami, przyciągając go mocniej za kark i pogłębiając pieszczotę. Cóż, nie da się ukryć, że Taemin miał bardzo duże potrzeby, a on nie mógł bynajmniej narzekać na brak barwnego życia erotycznego, nie z takim demonem seksu jak Tae…
__________________________________________________________________________
I równo 10 rozdziałów >D Jeszcze nigdy tak wiele nie
napisałam z jednego opowiadania…zazwyczaj odpuszczam w połowie. Postanowiłam
jednak, że dotrwam do końca. A wiele już nie zostało… Kiedy tak sobie
podliczyłam wyszło w przybliżeniu 17 rozdziałów o ile coś nie zmieni się w
trakcie.
W następnym rozdziale czeka was trochę sielanki no i w końcu
może jakaś ostrzejsza scena :3 Nie przedłużając odpowiem na wasze komentarze :
Datenshi189 – Wybacz, będziesz musiała jeszcze trochę
poczekać ;< Nawet dość sporo. Jednak kto wie.. plany lubią się zmieniać więc
może dowiesz się wcześniej xD I wiesz co..
życzyłaś mu aby coś go zaatakowało?! Och, niedobra ty ;< Lepiej
uważaj, bo następnym razem mogę sprawić, że nasz kochany Jong nie uratuje go
jak książę księżniczkę. Ale prawda, uratowanie ukochanego jest strasznie
romantyczne :3 I tobie tez radosnych wakacji xD
Maknae Star ☆ –
owszem, pewnie się pojawią i może nawet więcej… moja wyobraźnia nie zna granic
:D I no wiesz co… zwalać całe zło tego świata na biednego drobnego LuHana. Przecież
to taki słodki i niewinny chłopczyk xD I może cię to ucieszy, że za dwa/trzy
rozdziału pojawi się pewien ktoś kogo wyczekiwałaś przed tym jak dowiedziałaś
się, że 2min jest razem :3
Witness. – Wszystkich chyba było ich żal, a ja się cieszyłam z ich
cierpienia.. jestem złym człowiekiem xd I czy ja wiem czy tak wielki szok…
wielki to byłby gdyby zaczął świrować i bujać się w fotelu w przód i tył. I
pomimo, że wizja Key w zakładzie psychiatrycznym jest naprawdę kusząca to
jednak nie tym razem :3
Natasza Piluch – Przepraszam, mam nadzieję, że tym razem długość cię satysfakcjonuje
:] Również lubie scenę z JongKey <3 i
owszem, akcja się rozkręcił, ale dopiero po 11 rozdziale. Co do walki.. nie
wiem, nadal dużo się zmienia. A na ujawnienie kim jest kibum też jeszcze trochę
będziesz musiała poczekać ;<
I_want_youu – Bestia jest jedną z tych, które śniły się Kibumowi. A to,
że Key pamięta ma związek z tym, że nie jest normalny [ jezu, jak to brzmi xD ]
Jest trochę wyjaśnienia, ale głównie przeszłość Jonghyuna, powód jego przyjazdu
oraz śmierć staruszka. Może to nie to na co czekałaś, ale mam nadzieje, że cię
nie zawiodłam ;< I tak jak wspomniałaś, dałam mu herbatkę na uspokojenie. Chociaż
wątpię aby pomagała w takich sytuacjach xd
Marta K – Witaam. Cieszę się, że trafiłaś do mnie przypadkiem i szybko
mnie nie opuścisz. xD Nawiązując do twoich komentarzy pod innym rozdziałami :
Kto nie uwielbia wampirów czy wilkołaków? No oczywiście kiedy ci nie świecą w
słońcu i nie chodzą z gołą klatą po mieście ;3 To skąd Minho wiedział o
urodzinach Tae to dłuższa historia, która, co może zdziwić, zostanie ujawniona
wiec nie tylko ja i Minho będziemy wiedzieć skąd nasz duży wilkołak o tym
wiedział ;3 Nie wiem też gdzie zniknął twój komentarz pod 4 rozdziałem. ;<
Mam wiadomość na meilu, że napisałaś, ale pod rozdziałem komentarza brak… Jeśli
usunęłaś to spoko, jeśli sam zniknął to przepraszam D:
To chyba by było na tyle dzisiaj. Dziękuję za czytanie i wszelkie komentarze
<3
Oh jak słodkoooo *.* wampiro-poduszko-przytulanka ^^ *szczerzy się*
OdpowiedzUsuńCiekawa teoria na temat wampirów (a znam ich już napraaaawdę dużo :p) tekst o dziewicach mnie rozwalił xd może jong potrafi też wyczuć miesiączkę? :p
Ciekawe co nasz krwiopijca chce zrobić ze słodko pachnącym Kibumem (bo raczej go nie zje, najwyżej rozdziewiczy xd)
Mimo wszystko moimi faworytami zą Tae i Minho ^^ ach mój niewyżyty Minnie <3
Kurde nosi mnie z ciekawości...
No i nadchodzi Dubu! ^^ szkoda, że nie OnTae :( ale coz... twoja koncepcja xd
ojej ojej! Nowy szablon! *.* Jaki śliczny *.*
UsuńTae demonem seksu. *.* Coś mi się wydaje, że Jong też zbyt grzeczny nie będzie. :P Już wyczekuję tej ostrzejszej scenki. Najchętniej w wykonaniu JongTae, ale coś mi mówi, że będzie to raczej 2Min. I tak fajnie.^^
OdpowiedzUsuńJongi miał ochotę zatopić się w szyjce mojego uroczego Kibuma? Świerzbić to może go co najwyżej penis, a nie kły. Ten seksowny kociak na pewno nie skończy jako jego obiad, a niech ino spróbuje, to wyciągnę krzyże,wodę święconą i czosnek.
JongKey leżące na kanapie jest takie słodziutkie. :3 No i niewinne, bo przecież Kibum nawet nie pozwala się dotykać. Biedny Jongi. Ja bym chyba się nie powstrzymała.
Teraz jak na rasowego zboczuszka dodam, że mnie też dodatkowo nakręca fakt, że Key jest dziewicą. :P To oznacza, że ich pierwszy raz będzie super, genialnie czaderski i wręcz odpływam na samo wyobrażenie. *.*
Powodzenia i weny~~
Piszę teraz jeden i potem dodam drugi komentarz do odcinka :P Co do twojej wypowiedzi: Nawet nie wyobrażam sobie opuszczani tego bloga, więc wiedz, że masz mnie na głowie haha ;p Poza tym dziękuję za komentarz <3 No właśnie nie usunęłam tego komentarza hm... chwila sprawdzę.... Kurcze faktycznie nie ma, a dodawałam ;/ najwyżej dodam jeszcze raz ;p mam wakacje ,więc full czasu :) jeszcze pięć odcinków do nadrobienia i będę na bieżąco xD
OdpowiedzUsuńŚmieszy mnie Taemin i to jego wieczne niewyżycie :D rozmowa między Jonghyunem a Kibumem mnie rozbawiła xd słodcy są razem i tylko czekam, aż coś między nimi się wydarzy ^^ trochu źle szablon ustawiłaś, za bardzo wchodzi na zdjęcie i ramka z tekstem praktycznie całe je zakrywa
OdpowiedzUsuńRównież nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Więcej informacji na moim blogu.^^
OdpowiedzUsuńHeeej~Przepraszam, że ostatnio nic nie komentuje >.< Obiecuję, że jak się jakoś pozbieram do kupy to nadrobię ; )
OdpowiedzUsuńNo i nominowałam Cię <3
Szczegóły -> http://shineeopowiadania.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-po-raz-drugi-d.html
Ta rozmowa w domu Kibuma była tak cudowna i romantyczna i słodka, urocza... aww ^^ A końcówka kiedy leżeli obok siebie i Key szepnął mu, że mu ufa, całkowicie owładnęła moim sercem i wyzwoliła wielką radochę na moich ustach ponieważ przez pogodę jaka panuje u mnie w mieście, chodzę cała smętna i bez humoru ^^ A ten rozdział poprawił mi go :D Demon seksu Taemin ^^ Rozwaliło mnie to ke ke :> Temu to dobrze, chociaż nie narzeka na pustkę seksualną w ich związku :P
OdpowiedzUsuń