11
Cicha muzyka, głośne wybuchy i dobre, pachnące jedzenie.
Była to niby kolejna z nudnych sobót wieczorem, kiedy to Jong nie miał żadnych
planów i był zbyt leniwy, aby sobie znaleźć zajęcie. Tym razem to zajęcia
znalazło go. Nie wiedzieć czemu, Kibum przyszedł ze sklepu i zrobił mu pyszną
kolację, z domowym ciastem oraz wypożyczył film. Jeden z tych, których blondyn
unika, a Jonghyun uwielbia. Czyli akcja, pościgi, jeszcze raz akcja i seksowne
kobiety. Jong nie wiedział co ma o tym myśleć, jednak było miło spędzić w taki
sposób wieczór. Tym bardziej kiedy sam nie musiał nic robić. Kiedy chciał
pomóc, został zbesztany i kazano mu wrócić do salonu przed kanapę. Wiedział, że
to jednorazowe, jednak nie pogardziłby jakby miał taką żonę. Wtedy nie miałby
wyrzutów sumienia, że niewiele robi w domu.
- Skończyłeś? – dopytał brunet, półleżąc na kanapie. Key
pokiwał głową, skierowując swój wzrok na telewizor, gdzie leciała już końcówka
filmu. Jong jednak nie patrzył na akcje rozgrywaną się na ekranie, lecz na
Kibuma, podziwiając jego delikatnie oświetloną postać. W pokoju jedynym źródłem
światła była niewielka lampa przy telewizorze oraz migoczące urządzenie.
- Tak, już wszystko posprzątane – mruknął, marszcząc brwi w
konsternacji, kiedy aktor wykonywał niemożliwe sztuczki podczas jazdy autem.
Najwidoczniej próbował ogarnąć czy to w ogóle możliwe, tym bardziej, że
niewiele wiedział o jeździe, nie mając własnego auta.
- Właściwie to z jakiej okazji była ta kolacja? – dopytał,
chociaż nie powinien zaglądać darowanemu koniowi w zęby. Niestety był
człowiekiem z natury ciekawskim i gadatliwym, więc musiał wiedzieć co kierowało
blondynem. Ten dopiero teraz na niego spojrzał, a na jego twarz wstąpił
delikatny uśmiech, było w nim jednak coś innego. Coś, co spowodowało, że serce
Jonga szybciej zabiło.
- Sam nie wiem. Chciałem ci jakoś podziękować za to, że przy
mnie byłeś, a nie musiałeś – mruknął, wzruszając ramionami. Usiadł obok niego,
pochylając delikatnie głowę w prawą stronę, patrząc na Jonghyuna szczęśliwymi,
roześmianymi oczyma. Jongowi było tego brak przez ostatnie kilka dni. Teraz
Kibum znowu był w pełni szczęśliwy. Układało mu się w pracy, Taemin znowu się
do niego odzywał i nawet zaczął się dogadywać z Minho. Key był naprawdę
wdzięczny współlokatorowi, chociaż nie był świadom jak wiele ten dla niego
zrobił i zapewne się nie dowie. Wtedy nie wiedziałby co myśleć, już teraz miał
mętlik w głowie. Odpychał te uczucia na bok, mając w tym momencie ochotę na coś
zupełnie innego. Blondyn przymknął powieki, pochylając się delikatnie w jego
stronę. Dłonie położył na jego kolanach, stykając ich usta razem w niezwykle
subtelnym pocałunku. Jong po chwili złapał go mocniej za kark, przyciągając do
siebie. Kibum wciągnął mocniej powietrze, zaskoczony tak nagłym posunięciem,
chociaż powinien był się przyzwyczaić do tego, że brunet lubił ostrzejszą
zabawę. Dzisiaj jednak miało być inaczej i obaj o tym wiedzieli. Key powoli
wszedł na kolana bruneta, siadając do niego przodem. Jong objął go w pasie,
wodząc dłońmi po jego plecach. Chłopak nad nim wzdychał cicho w usta partnera,
ocierając się zniecierpliwiony o masywniejsze ciało. Pragnął poczuć go
intensywniej niż wcześniej. O wiele wolniej, mocniej, jednak był zbyt
niecierpliwy.
- Gdzie? – zapytał Jong, kiedy Kibum zaczął dobierać się do
paska w jego spodniach. Blondyn nie zawsze zachowywał się tak porywczo podczas
seksu. Zwykle, kiedy to robili, zachowywał dystans i nie przejmował inicjatywy,
dlatego też Jong był tak szczęśliwy. Nie wiedział czy chłopak jest po prostu
tak napalony, czy też przemawia za nim coś innego. To nie było ważne. Pragnął
już tylko rzucić go na łóżko, poduszki, stół, cokolwiek. Pragnął go popchnąć na
ścianę, całować po tej białej szyi i pieprzyć do utraty tchu.
- U mnie? – odpowiedział pytaniem na pytanie. W końcu tam
jeszcze tego nie robili. Gdyby robili listę miejsc, w których uprawiali seks
byłby na niej stół w kuchni, blat, kanapa, prysznic oraz łóżko i biurko w
pokoju Jonga. Nigdy jeszcze u niego. Jonghyun nie często bywał w pokoju
blondyna. Ostatni razy chyba wtedy, kiedy przyniósł go upitego z imprezy. Brunet
wiedział, że chłopak bardzo ceni sobie swoją prywatność, dlatego nigdy jej nie
naruszał, nie chcąc go drażnić. Jong mruknął tylko pod nosem na znak, że się
zgadza. Key, nie chcąc się od niego odrywać, oplótł go nogami w pasie,
obejmując niczym korala gałąź drzewa. Brunet uśmiechnął się delikatnie, unosząc
go delikatnie w górę, wstając bez większego problemu. Niosąc blondyna na
rękach, poczuł, że ten nieco przytył. Nie powie mu tego, bo chłopak był jak
kobieta. Nie umiałby raczej spokojnie przyjąć takiej uwagi. Jednak Jong nie
uważał, że to źle! Dla niego Kibum był za chudy i było widać niemal każdego
żebro. Wiedział, że to była wina szefa chłopaka, który znęcał się nad nim.
Dlatego, kiedy tylko stres z tym związany zniknął, blondyn na powrót mógł
przybrać na wadzę, która nie zakrawała o anoreksję. Brunet położył chłopaka na
materacu, ten jednak złapał go za koszulę, rzucając na pościel koło siebie,
samemu siadając mu na biodrach, uśmiechając się w lubieżny sposób. Zaczął
podwijać materiał koszuli, a kiedy tylko Jong chciał się unieść, Key popychał
go z powrotem na materac.
- Leż spokojnie – wymruczał mu do ucha, przejeżdżając
paznokciami po torsie kochanka. Ten pokiwał energicznie głową, unosząc się
tylko na tyle, aby móc wygodnie przyglądać się blondynowi i jego poczynaniom.
Key widząc, że ten nie ma zamiaru się wiercić, odsunął się i wrócił do zdejmowania
z siebie koszulki. Rzucił ją daleko za siebie, przez co ta wylądowała na lampie
w drugim kącie pokoju. Kibum przygryzł wargę, czując jak się rumieni. Nie
przywykł do prowokowania kogoś i wykazywania takiej inicjatywy, jednak było to
podniecające. Czuł niejaką władze, kiedy brunet pod nim leżał i pożerał
wzrokiem. To dodawało mu odwagi. Key zaczął błądzić dłońmi po własnym torsie,
nie odrywając wzroku od partnera. Czuł się zażenowany, mimo to nie przestawał.
Przygryzł mocniej wargę, szczypiąc sutki, drugą ręką zaczynając rozpinać
spodnie. Opadał przy tym i unosił się, zupełnie jakby już uprawiali seks, a
przecież ledwo zaczęli.
Spodnie, skarpetki i bielizna również poleciały w głąb
pokoju. Key był dzisiejszego wieczoru bezwstydny, a za razem był spełnieniem
marzeń i fantazji erotycznych Jonghyuna. Dziki, niezaspokojony i namiętny, a
przy tym taki subtelny, poruszając się z pełną gracją. Brunet nie mógł sobie
wymarzyć lepszego seksu. Kibum traktował go niczym bóstwo, któremu trzeba
dogadzać, podczas gdy ten leżał sobie wygodnie. Blondyn szybko ściągnął ubrania
również z kochanka, pieszcząc jego nagie, umięśnione ciało. Brał głęboko do
gardła twardą męskość, rozciągając się w międzyczasie, aby nie pozwolić mu
długo czekać. Jonghyun odciągnął go mocno za włosy, na co chłopak uśmiechnął
się drapieżnie, wdrapując na uda bruneta, klęcząc nad jego biodrami. Złapał w
dłoń męskość Jonghyuna, opadając sobie powoli, drugą ręką rozsuwając pośladki,
aby wbić się idealnie na członka. Kiedy ten był cały w nim, Kibum potrzebował
chwili przerwy, nim zaczął poruszać biodrami. W górę i dół, opadał rytmicznie,
jednak powoli. Jong czuł coraz większe zniecierpliwienie, aż w końcu złapał go
za biodra i zaczął nadawać własne tempo. Key drżał i ledwo trzymał się pionu,
aż w końcu, kiedy brunet uderzył w ten cudowny punkt w jego wnętrzu, opadł z
sił na tors kochanka. Był już w stanie jedynie jęczeć dla niego i błagać o
więcej. Kibum otępiały do tego stopnia, że nie pamiętał, kiedy właściwie dłoń
Jonghyuna znalazła się na jego członku i zaczęła go masturbować. Wystrzelił
między nimi, drżąc z przyjemności, całując leniwie mężczyznę bo obojczykach.
- Kibummy – wyszeptał cicho do ucha kochanka, łapiąc go
mocno za biodra, wchodząc w niego coraz brutalniej. Blondyn wiedział, że
mężczyzna jest już u kresu. Dlatego zebrał w sobie siły, samemu zaczynając się
nabijać na członka w swoim wnętrzu, opierając dłonie o tors starszego
mężczyzny. Pochylił się do niego, całując powoli w usta, przygryzając dolną
wargę.
- Możesz dojść we mnie – wymruczał mu wprost w wargi,
przymykając oczy z leniwym uśmiechem na ustach, kiedy ten warknął, nie musząc
się powstrzymywać wystrzelił w jego wnętrzu. Key jęknął cicho, czując dodatkowe
ciepło i wilgoć. Jong opadł całkowicie na poduszki, nie wysuwając się póki co z
chłopaka. Leżeli tak dłuższą chwilę, uspokajając oddech. W końcu Kibum, nieco
niepewnie, uniósł się, wstając z kochanka. Czuł jak po jego udach ścieka
nasienie bruneta. Skrzywił się, zaciskając mocno pośladki.
- Wrócisz? – zapytał cicho brunet, przekręcając się na bok,
aby mieć lepszy widok na cudowny widok nagiego kochanka. Ten spojrzał na niego
przez ramię, uśmiechając się delikatnie pod nosem, w ten sposób, który
powodował, że serce Jonga szybciej biło. Blondyn wrócił do łóżka, pocałował
chłopaka szybko w usta i zniknął z pokoju. Jonghyun nie wiedział co to miało
znaczyć, jednak już po dziesięciu minutach Key wrócił z wilgotnymi końcówkami
włosów, nadal nagi blondyn ułożył się obok kochanka, który od razu przytulił go
w pasie. Chcieli coś powiedzieć, ale jakiekolwiek słowa byłyby krępujące. Z
resztą co mieli sobie powiedzieć? Przecież nie miało być żadnych uczuć.
***
Kibum skrzywił się, słysząc irytujący, powtarzalny dźwięk.
Wtulił się mocniej w ciało bruneta, próbując się ukryć w jego ramionach. W
końcu miał dość i dźgnął go pod żebrami, wiedząc, że ten i tak nie śpi.
- Otwórz~! – mruknął marudnie, robiąc niezadowolony dzióbek
z ust. Zwykle nad ranem był nieznośny i marudny, ale dzisiaj wydawał się
Jonghyunowi uroczy. Zwłaszcza z tymi malinkami na szyi, napuchniętymi ustami i
roztrzepanymi włosami. Mimo to nie chciało mu się ruszać.
- To twój dom – oparł zgodnie z prawdą, a Kibum nie mógł
zaprzeczyć. Więc jedynie warknął cicho pod nosem, dusząc w sobie przekleństwo.
Uderzył jeszcze starszego mężczyznę w ramię, na co ten parsknął rozbawiony,
zakopując się głębiej w kołdrę, mając jedno oko otwarte, aby mógł przyglądać
się kochankowi. Kibum rozprostował zastałe stawy, wzrokiem szukając czegoś do
ubrania się. Jednak, kiedy dzwonek do drzwi się powtórzył, zdenerwowany złapał
za pierwszą lepszą koszulkę, która okazała się należeć do Jonghyuna oraz
bokserki. Jako że brunet był masywniejszy od niego, więc tonął w jego ciuchach,
a przez długi materiał wydawało się, że nie ma na sobie bielizny. Nie patrząc
kto jest po drugiej stronie, bo jednak nadal był zbyt nieprzytomny, otworzył
drzwi, marszcząc brwi w zamyśleniu, widząc starszą kobietę z walizkami przed
sobą.
- W czym mogę pomóc? – zapytał uprzejmie, z pewną dozą
niepewności. Nieznajoma zmierzyła go od góry do dołu wzrokiem, wykrzywiając
usta w niezadowolony grymas. Najwidoczniej nie przypadł jej do gustu, podobnie
jak i blondynowi kobieta.
- Mieszka tutaj Kim Jonghyun? – dopytała ochrypłym głosem
starej dewotki. Kibum uniósł niepewnie brwi, poddając ją ocenie. Raczej Jong z
nią nie sypiał, prawda? W końcu to było już dziwne sypiać z kimś kto mógł być
twoją matką.
- Mamo? – Key odwrócił się błyskawicznie, a kobieta od razu
uśmiechnęła pogodnie, popychając blondyna, wbiegając go domu, aby utulić
starszego mężczyznę. Kibum wyglądał na tak zaskoczonego, że nie wiedział co
powiedzieć, a Jong tylko klepał matkę po plecach, patrząc niepewnie na
blondyna.
Jak się okazało, Jonghyun zapomniał zapytać czy chociażby
wspomnień o tym, że jego matka chciałabym przenocować u nich przez trzy, może
cztery dni. Brunet chciał o tym porozmawiać nad ranem, jednak jego rodzicielka
postanowiła zrobić mu niespodziankę i przyjechała wcześniej o niemal tydzień.
Key wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć, wziął jednak kilka głębszych wdechów,
przeprosił ich gościa na chwilę i poszedł się ogarnąć. Nie będzie przecież
robił awantury chłopakowi przy jego matce. Był jednak bliski walnięci go w tą
przystojną mordę, kiedy Jong poprosił go o odstąpienie swojej sypialni. W końcu
brunet miał zbyt duży bałagan no i miał jeszcze przyjechać jego ojciec, a
Jonghyun nie miał zbyt wielkiego łóżka, dlatego Kibum się zgodził, jednak nie
miał zamiaru spać na kanapie. Jonga czekało kilka nieprzyjemnych nocy na
twardych poduszkach. Blondyn nie miałby nic przeciwko noclegowi jego matki,
gdyby ta nie obrała go sobie na cel kpin. Potrafiła się doczepić do
wszystkiego, wyolbrzymiała drobne wady, a Jonghyuna traktowała niczym
najpiękniejsze i najcudowniejsze stworzenie na świecie, a przecież z niego był
cholerny dupek, przynajmniej w tym momencie Key tak uważał.
- Doprawdy, tutaj jest istny burdel – mruknęła,
przejeżdżając palcem po półce, na której były raptem trzy drobinki kurzu. Poza
tym ta jędzą nawet weszła na stołek w kuchni, aby przyjrzeć się najwyższym
półką, kiedy na niższych nic nie znalazła.
- Burdel, to ma pani syn w pokoju – warknął przez zęby Key,
patrząc wilkiem na Jonghyuna, który właśnie wszedł do kuchni, od razu unosząc
dłonie w obronnym geście, chociaż nie wiedział za bardzo o co chodzi.
- Mój synek zawsze dba o porządek! – szatynka spojrzała
czule w kierunku syna, który odpowiedział niepewnym kiwnięciem głowy. Key
wywrócił oczami, uśmiechając pod nosem. Jonghyunowi już nie podobał się ten
uśmiech. Co prawda oboje wiedzieli, że brunet nie umie dbać o porządek, jednak
to była drugorzędna sprawa.
- Nie chodziło mi o taki typ burdelu – mówiąc to patrzył wyzywająco na kobietę, która prychnęła
wyniośle, mierząc go wzrokiem.
- Mówi to osoba, która sama wygląda jak wyciągnięta z domu
towarzyskiego – odparła, a Kibum czuł, że powieka mu drga. Miał ochotę się na
nią rzucić, bo doprowadzała go do szewskiej pasji. Jeszcze gorzej niż jej
kochany, cudowny synek, który jedynie przyglądał się wszystkiemu z boku. Widząc
jednak, że blondyn jest bliski wybuchu, postanowił się wtrącić i zmienić szybko
tempa, nim jego matka powie coś jeszcze, co zdenerwuje Key.
- Mamo! – krzyknął, stając przed blondynem, uśmiechając
szeroko, może nieco sztucznie, do kobiety – Przywiozłaś moje ulubione ciasto?
- Ach! Jak mogłam zapomnieć – mruknęła, uderzając się
delikatnie w polik, kręcąc głową z niedowierzania. – Mój Jjongi jest pewnie
spragniony dobrej kuchnie, prawda? W końcu kto miałby cię tu karmić, bo chyba
nie on – mówiąc to spojrzała na czerwonego ze złości Key za plecami jej syna.
- Bum… Kibum – poprawił się szybko, aby stworzyć pozory
dystansu między nimi – pracuje po nocach, więc nie ma czasu na gotowanie. Z
resztą jestem dorosły i nikt nie musi dla mnie robić obiadów – Jong próbował
wytłumaczyć kochanka przed własną matką. Ta jednak zignorowała go,
skoncentrowana na swoim nowym celu – obiedzie.
Po zjedzeniu wspólnego posiłku, pani Kim i jej mąż udali się
do miasta, a Jong robił za ich przewodnika, więc Key miał chwilę ciszy i
spokoju. Jednak już o godzinie osiemnastej cała ta zgraja irytujących ludzi
wróciła. No może ojciec Jonghyuna nie był taki zły, bo w sumie umieli się
pogadać, chociaż nie był rozmownym człowiekiem. Przynajmniej Kibum już wiedział
po kim brunet ma taki irytujący charakterek. Kiedy cała trójka wróciła, kobieta
znowu zaczęła mu docinać, tym razem ze zdwojoną siłą. Key czuł, że jest coraz
bliższy wybuchu. Rzuciłby się na nią, przy czym popłakał ze złości i
bezsilności.
- Jong, mam tego dość! Twoja matka o wszystko się mnie
czepia – blondyn wyciągnął bruneta do kuchni, kiedy tylko nadarzyła się na to
okazja. Do tego chłopak nie rozumiał, czemu akurat on. W końcu może pierwsze
spotkanie nie było najlepsze, jednak starał się potem być miły, oddał swoją
sypialnię i uchyliłby jej nieba, a ona już po kilku minutach zaczęła go
obrażać.
- Skąd ja to znam – Jong spojrzał na Key, uśmiechając się
przekornie. Mu bynajmniej nie udzielał się kiepski nastrój, więc pozwolił sobie
zażartować, co na pewno nie zostanie dobrze odebrane przez blondyna.
- Wal się, Jonghyun – warknął Kibum, któremu z minuty na
minutę zaczynało brakować elokwencji w wypowiedziach. To chyba było już
zmęczenie. Przy tej kobiecie, cokolwiek nie powiedział, ta zawsze miała
ripostę. – Mógłbyś ją chociaż trochę przystopować – dodał już spokojnie,
wiedząc, że jeśli jeszcze pokłóci się z Jongiem, to nie uzyska od niego pomocy.
– A najlepiej ją stąd wywal – ostatnie zdanie wypowiedział pod nosem. Niestety
Jonghyun je dosłyszał.
- To moja matka Kibum, nie mogę jej wyrzucić. Szanuję ją i
kocham, więc nie mogę jej wywalić na życzenie kogoś kogo… - przerwał w połowie
zdanie, nie wiedząc za bardzo co chciał powiedzieć. Czuł, że głowa zaczyna go
boleć.
- Kogo, co? No co?
Kim ja w takim razie jestem dla ciebie? – złość zaczęła oślepiać blondyna, kiedy
zdał sobie sprawę, że nie uzyska pomocy od kogoś, na kogo najbardziej liczył w
tym momencie. – W czym ta stara suka jest lepsza? – Kibum zaczął energicznie
wymachiwać rękoma, jak zawsze wtedy, kiedy się denerwował. Jong zacisnął mocno
zęby i pięści. I w nim wezbrał gniew, bo cenił swoją matkę, pomimo że była,
jaka była.
- To moja matka, a ty jesteś po prostu kimś, kogo pieprzę! –
warknął, uderzając pięścią w blat. Jak zwykle, w przypływie złości,
wypowiedział o kilka słów za dużo i nie do końca zgodnych z prawdą. Jong
wiedział już, że źle zrobił, kiedy spojrzał na blondyna. Key otworzył szeroko
usta, zapewne chcąc coś powiedzieć, ale nie był w stanie. Oczy zaszkliły mu się
i patrzył na bruneta z niedowierzaniem i smutkiem. Porównywalnym do tego, kiedy
pierwszy raz zobaczył Minho.
- A więc tylko tym dla ciebie jestem? – pierwsza słona
krople zebrała się w jego oku. – Zwykłym przedmiotem do zaspokajania się? – Key
miał nadzieje, że głos mu drży mniej, niż mu się wydawało. Jong otrząsnął się,
widząc jak pojedyncza, samotna łza spłynęła po poliku blondyna.
- Bummy, to nie tak – nim jednak zdążył skończyć czy wykonać
jakiś ruch, blondyn wybiegł z pomieszczenia, kierując się do drzwi wyjściowych.
– Kibum! – brunet pobiegł za nim, lecz nie był wystarczająco szybki, bo chłopak
wybiegł już dawno na ulicę, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Jong westchnął
cicho, wychylając się na zewnątrz, nigdzie jednak nie ujrzał znajomej, jasnej
czupryny.
- Kochanie, wszystko dobrze? – zapytała troskliwie kobieta,
która pojawiła się w korytarzu, wychodząc z sypialni Key, kiedy tylko usłyszała
hałas. Jong spojrzał na rodzicielkę, nie mogąc się pozbyć wrażenia, że słyszy w
jej głosie satysfakcję.
- Tak, wszystko dobrze. Idź spać, jesteś pewnie zmęczona –
mruknął, zamykając drzwi na dolny zamek, podchodząc do matki, całując ją
delikatnie w czoło. Ta kiwnęła głową, znikając w swojej tymczasowej sypialni,
podczas gdy brunet pokierował się do salonu, siadając na fotelu, wpatrując się
uporczywie w zegar.
***
Było już dawno po północy, kiedy Kibum dotarł do mieszkania.
Wyszukał w kieszeni spodni klucze, które na całe szczęście zawsze nosił przy
sobie. Nie to co telefon, który został w domu, przez co nie mógł zamówić
taksówki. Chwilę mu zajęło nim wysupłał pęk ze spodni. Nim wszedł do środka,
obiecał sobie, że zachowa ciszę. Zachował o tyle trzeźwego rozumu, aby nie
hałasować. W końcu nie chciał obudzić starej wiedźmy, jeszcze by go ugotowała w
piekarniku i podała Jonghyunowi jako przystawkę. W przedpokoju spokojnie i
skrupulatnie zdejmował sznurowane buty. Kiedy szedł do swojej sypialni, a
raczej Jonghyuna, zobaczył nikłe światło z salonu, a kiedy zajrzał tam,
dojrzał, że jego źródło było w kuchni, gdzie zaraz zawędrował. W środku, przy
blacie, siedział Jong, który przewiercał go spojrzeniem swoich szczenięcych,
brązowych oczu.
- Gdzie byłeś? – zapytał neutralnym, obojętnym tonem Jong.
Miał nieco podkrążone oczy, jakby nie spał co najmniej trzy noce. Chociaż może
taki był jego urok, a kilka godzin bez snu jedynie powiększały ten niewielki
defekt?
- U Onew. Pieprzyłem się z nim, jak na dziwkę przystało –
odparł Kibum, nawiązując do ich ostatniej wymiany zdań. – On w porównaniu do
ciebie nie traktuje mnie przedmiotowo. Był miły, czuły i kochający. On naprawdę
mnie kocha, mówił mi to cały czas – blondyn zaplótł ramiona na piersi, patrząc
butnie na mężczyznę przed sobą. Ten zacisnął mocno wargi, zaraz jednak jego
twarz złagodniała, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Nie zrobiłeś tego – pewność w głosie Jonghyuna spiła
Kibuma z tropu. Zająknął się, spuszczając głowę, nie chcąc patrzeć na te
wielkie, szczere oczy.
- Nie chce popełnić drugi raz tego samego błędu – ton Key
zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie było w nim dawnej złości czy
wrogości do rozmówcy. Został strach i zwątpienie. Brunet wstał z krzesła przy
blacie, podchodząc do blondyna. – Nie chce drugi raz zakochać się w hetero,
który prześpi się ze mną kilka razy i zostawi dla jakieś laski, albo kiedy
zacznie mi zależeć – Kibum wyglądał w tym momencie tak bezbronnie, stojąc przed
Jongiem skulony i zraniony. Brunet nie wiedział co powiedzieć, bo wszystko
wydawało mu się zbyt banalne. Jednak nie mógł też zbyt długo milczeć, pomimo że
chłopak wolniej kontaktował przez alkohol, nie może nic nie odpowiadać. Poza
tym, czy Jong już wspominał, że pijany Key jest cholernie słodki?
- Nie jestem taki, jak Minho – to było jedyne co przyszło mu
do głowy, co nie byłoby pustą obietnicą, chociaż nie był pewien, czy jego
obietnice względem Kibuma mogłyby być nic niewarte.
- Wiem – odparł od razu Kibum. – Jesteś gorszy. Dajesz mi
nadzieje, że się ułoży – Key zaśmiał się cicho, nieco gorzko i histerycznie.
Nie odsunął się jednak, kiedy brunet podszedł do niego, aby go przytulić. Jong
tulił go, zamykając w mocnym uścisku, scałowując ślady po łzach. Stali tak
dłuższą chwilę, aż w końcu to Jong odezwał się pierwszy.
- Gdzie byłeś?
- Najpierw w sklepie. Kupiłem alkohol, ale nie miałem co ze
sobą zrobić, więc poszedłem do Onew – Jong, na dźwięk tego imienia spiął się,
bo Key wcześniej o nim wspomniał. Wierzył jednak, że ten nie mógł się z nim
przespać, ale pozwolił blondynowi dalej opowiadać swoim pijackim bełkotem. –
Wypiliśmy trochę i powiedziałem mu to i owo – mruknął Key, wtulając się w
bruneta. Wiedział, że nie powinien się przyzwyczajać, ale czuł się dobrze w
jego ramionach.
- To i owo? –
powtórzył za nim Jong, bo jakoś nie brzmiało to dla niego dobrze, kiedy pijany
Kibum mógł opowiadać to i owo.
- O Minho, o szefie… - zrobił dłuższa przerwę, zerkając na
bruneta, aby po chwili ponownie wtulić się w zagłębienie jego szyi –
Powiedziałem mu jeszcze o tobie i naszej ostatniej kłótni. Wiem, że nie
powinienem, ale byłem smutny, a on zaczął mnie pocieszać. Potrzebowałem czyjeś
bliskości, a on był blisko i tulił mnie. Pozwoliłem mu się pocałować, potem..
potem postępował coraz śmielej. Niestety nie byłem w stanie. Wyszedłem i
postanowiłem wrócić, ale ciężko mi było znaleźć drogę do domu – Key zaśmiał się
ze swojej niezdarności i zerowej orientacji w terenie po pijaku, czego Jong już
doświadczył, kiedy którejś nocy musiał go szukać po mieście.
- Czemu nie byłeś w stanie? – to pytanie zaprzątało głowę
Jonghyuna tak bardzo, że nie mógł nie zapytać. Chciał usłyszeć odpowiedź i
wydusi ją z chłopaka, jeśli tylko będzie musiał. Czyli upiję go jeszcze
bardziej, aby był w stanie mówić tylko prawdę.
- Bo jestem idiotą, który nie uczy się na błędach – blondyn
uśmiechnął się delikatnie do bruneta. Odsuwając od niego delikatnie, patrząc na
niego nieco nieobecnym wzrokiem, zupełnie jakby myślami był zupełnie gdzie indziej.
– Co byś czuł, gdybym to z nim zrobił? – dopytał, chociaż sam obstawiał, że
brunetowi jest to raczej obojętne. Jednak bardzo się mylił, bo kiedy Jong sobie
uświadomił, jak bliski był stracenia go dla innego, coś w nim pękło. Była to
krótka chwila, jednak wystarczająca, aby uczucia zalały jego ciało i serce.
- Byłbym zły. Bardzo zły, ale na siebie, że pozwoliłem ci
wyjść – odparł, łapiąc chłopaka za rękę, głaszcząc jej wierzch. Key uśmiechnął
się w ten cudowny, uroczy sposób, a Jonghyunowi serce zabiło mocniej. – Możemy
zmienić trochę nasz układ? – zapytał, a Kibum pokiwał głową, chociaż nie
wiedział co Jong chce zmienić, jednak ufał mu. Ufał, że ten nie zrani go.
Jonghyun odetchnął kilka razy, szczęśliwy, że chłopak nawet jak się upiję i tak
pamięta co się działo poprzedniego dnia. Nie wiedział czy drugi raz uda mu się
poprowadzić tą rozmowę z trzeźwym Kibumem. – Odpuśćmy sobie to bez emocji i może dodajmy małą adnotację
o wyłączności? Nie będzie nikogo innego w czasie układu – dopytał, na co Key udawał, że się zamyślił, chociaż jasne
było, że i tak się zgodzi.
- Niech będzie – odparł, a aby zapieczętować umowę, pochylił
się i pocałował bruneta szybko w usta, zapominając o przykrościach sprzed kilka
godzin. Jong pogłaskał go po poliku, przymykając zadowolony oczy, opierając czoło
o obojczyki chłopaka, wsłuchując się w przyśpieszone bicie serca Key. Ten objął
go, czując się coraz bardziej senny i zmęczony. – Chodźmy spać – mruknął,
łapiąc bruneta za rękę. Ten jednak zatrzymał się, już chcąc coś powiedzieć,
jednak Kibum sam sobie przypomniał, że jego matka jest u nich w domu – Proszę,
śpij dzisiaj ze mną. Powiemy twojej matce, że plecy cię bolały i musiałeś spać
na łóżku – odparł, a Jong nie mógł się nie zgodzić. W końcu kanapa była mało
wygodna, a wizja miłego poranka z Key zbyt kusząca, aby się oprzeć. W sypialni
Jonghyuna, Key ściągnął z siebie wszystkie ubrania, poza bokserkami, więc
brunet poszedł w jego ślady i już po chwili oboje spali w swoich objęciach.
______________________________________________________________________________________________
Mam wam kilka rzeczy do przekazania, ale zacznę od początku:
Chciałabym was przeprosić, że musieliście dłużej czekać, jednak niestety przez nawał pracy nie miałam czasu napisać rozdziału, a z weną też ostatnio było kiepsko. Jednak już skończyły mi się wszystkie sprawdziany, projektu i inne zajmujące czas poza szkolny rzeczy, więc jestem w pełni oddana pisaniu.
Kolejna wiadomość raczej większości z was nie ucieszy. Jest to już przedostatni rozdział " Jak pies z kotem." Za tydzień wstawię epilog. Potem ruszy "zagraj dla mnie", które postanowiłam zmniejszyć z długości 7 rozdziałów za 3/4. Czemu? Otóż wpadłam na pomysł nowego opowiadania, w które sie wkręciłam niczym w From Hell. Będzie nosiło nazwę " small town, creepy town ".
No i ostatnia sprawa. Jako, że za tydzień przyjdzie czas na epilog, a zaraz po epilogu wyjeżdżam na plener, to już teraz was pytam o paring jaki byście chcieli do oneshota. Piszcie swoje propozycję w komentarzach. Wybiorę ten z największą liczbą lub taki, który wyda mi się najciekawszy~. No i oczywiście mowa tutaj o SHINee oraz EXO, chociaż inne zespoły też mogą być, jednak niestety nie znam też wszystkich. Jeśli chodzi o EXO, to uwzględniam Krisa, bo dla mnie on nadal jest członkiem zespołu i zawsze nim będzie, ale nie zagłębiajmy się w to. Po prostu chciałam tylko was upewnić, że paringi z Krisem też wchodzą w grę ^^
Na sam koniec chciałabym wam pokazać pracę, którą nadesłała do mnie jjangjjangboy
Jeszcze raz jej bardzo za nią dziękuję~! <3
Wszelkie zaległości nadrobię do czwartku najpóźniej.