4
Ciche jęki rozkoszy, skrzypienie starego, wymęczonego łóżka
i szuranie pościeli. Ciała zroszone potem, ocierające się o siebie. Wzrok
utkwiony w plecach młodej kobiety. Brunet obserwował pracę mięśni na jej drobnym
ciele, które napinały się, za każdym razem kiedy wykonywał kolejne, mocne
pchnięcia. Z każdym kolejnym był bliżej kresu. Podobnie jak kobieta, która
jęczała donośnie wprost w poduszkę, w którą wtulała twarz, z pośladkami wysoko
wypiętymi w górę. Jonghyun lubił kochać się w tej pozycji, czując, że ma
władzę. Uwielbiał patrzeć na plecy wygięte w łuk i drżenie ramion kochanek.
Odgarnął długie włosy kobiety, całując ją w łopatkę, gdzie widniał niewielki
tatuaż ze skowronkiem. Ta zadrżała, kwicząc niczym świnia. Przynajmniej Kibum
zawsze tak to określał, za każdym razem kiedy słyszał jak te jęczą. Co prawda ostatnio, aby móc
spokojnie zasnąć, zaczął słuchać muzyki lub wkładał zatyczki do uszu. To
zdecydowanie było lepsze wyjście, niż noc w noc słuchać tego kwitku dziewczyny
Jonghyuna. Sam brunet nie mógł powiedzieć, że mu się nie podoba, jak kobieta
wyraża przyjemność, bo wiedział, że jej dobrze. Mimo to nigdy nie poczuł, że
przez czyjeś jęki, robi się twardy. Chyba po prostu jeszcze nie trafił na taką
kobietę. Jednak nie zastanawiał się nad tym teraz, kiedy było mu przyjemnie.
Czuł, że niewiele mu trzeba aby dojść. Złapał mocniej kobietę za biodra,
nachylając się do niej. Pachniała truskawkami i cynamonem. Jej skóra natomiast,
pomimo słodkiego aromatu, była słona.
Shin ledwo trzymała się na nogach i gdyby nie mocno trzymający ją Jong,
uda rozsunęłyby się jej, tym samym runęłaby na materac. Brunet dyszał coraz
ciężej, a co jakiś czas wyrwało mu się ciche westchnienie. Był niczym w amoku.
Zamknął oczy, rozkoszując się doznaniami.
- Bummy – wyszeptał niezwykle cicho i gdyby nie nachylał się
nad uchem kobiety, ta pewnie by go nie dosłyszała. Jong nadal był zamroczony bo
właśnie przeżytym orgazmie. Całował ją leniwie po łopatkach, nie otwierając
póki co oczu. Kobieta pogłaskała go po włosach, nie mając zamiaru mu wypominać,
że gada bez sensu, kiedy dochodzi. To by zniszczyło nastrój.
***
Kibum postawił przed blondwłosym chłopakiem szklankę z
mlekiem bananowym. Key go nie lubił i jak się okazało Jong również. Stało w
lodówce tylko na wypadek gdyby przyszedł Taemin. Chłopak uwielbiał je, chociaż
Key nie mógł pojąć jego miłości do sztucznie smakowego mleka.
- Jak ci się mieszka z Jonghyunem? – dopytał chłopak,
siadając na blacie w kuchni. Rozmawiali cicho, bo w salonie siedziała
dziewczyna Jonga, czekając aż brunet się ogarnie i wyjdą do kina. Key zerknął w
stronę pokoju obok, wzruszając ramionami. Nie miał zamiaru marudzić na niego,
bo odkąd pojawiła się Shin, niewiele rozmawiali. Nadal było między nimi
niezręcznie, bo wspomnienia nadal były świeże. W końcu minęło kilka dni od tego
nieszczęsnego pocałunku, który śnił się Key po nocach. Sam nie wiedział czy
były to koszmary czy też fantazję erotyczne. Chyba wolał to pierwsze, bo kiedy
myślał o tym, że fantazjuje o nim, to już samo to stawało się koszmarem.
- Jest w porządku – odparł, nie chcąc mówić Taeminowi o pocałunku,
bo znając chłopaka, ten od razu zacząłby go pchać w objęcia Jonghyuna wszelkimi
sposobami. – Opowiedz lepiej co u ciebie – dodał, chcąc szybko zmienić temat.
Tae od razu uśmiechnął się delikatnie, spuszczając głowę. Key zauważył, że na
polikach pojawiły mu się dorodne rumieńce. W głowie starszego chłopaka od razu
zapaliła się lampka i sam uśmiechnął się szerzej. – Jest ktoś? – zapytał,
wiedząc, że przyjaciel zrozumie o czym mówi. Taemin uniósł niepewnie wzrok,
przygryzając wargę, aby powstrzymać zbyt szeroki uśmiech. Pokiwał energicznie
głową, wydając się nagle niezwykle rozpromieniony.
- Znaczy, na razie to jest tylko znajomym.
- Na razie –
powtórzył za nim Kibum, również się uśmiechając, zapominając na chwilę o
własnych problemach. Tae kiwnął głową, ukrywając się za szklanką z mlekiem
bananowym. – Kto to? – dopytał blondyn, siadając obok chłopaka, słysząc głos
Jonghyuna w salonie. Po czym ich ciche kroki i dźwięk zamykanych drzwi. Nawet
się nie pożegnał…
- Pracuję w kawiarni koło mojej uczelni. Chodzę do niego
codziennie i naprawdę dobrze nam się rozmawia. Mamy się spotkać w następnym
tygodniu poza jego pracą – odparł, kołysząc się na boki. W takich momentach,
kiedy był kimś zauroczony, wydawał się beztroski niczym małe dziecko. Uśmiechał
się tak naturalnie i szczerze, czego Key zawsze mu zazdrościł. Sam nie umiał
tak po prostu się zauroczyć czy pokochać. Nie po tym co się stało. – Liczę, że
coś z tego będzie – dodał, a przez jego twarz przemknął cień smutku i
niepewności.
- Na pewno mu się podobasz! Gdybyś nie był moim
przyjacielem, wtedy bym do ciebie zarywał – zaśmiał się Key, chociaż oboje
wiedzieli, że to nie miałoby miejsca. Mimo to humor Taeminowi od razu się
poprawił i pokiwał energicznie głową. Opowiedział jeszcze przyjacielowi kilka
historii o swoim nowym znajomym i ich znajomości. Dzięki temu dzieciakowi,
ciężki dzień minął mu niezwykle przyjemnie.
***
Kibum dziwił się, że związek Jonghyuna przetrwał ponad dwa
tygodnie. Dokładnie tyle minęło, odkąd dziewczyna pojawiła się w progu jego
mieszkania. Od tamtej pory niemal codziennie u nich przesiadywała, zupełnie
jakby nie posiadała własnego mieszkania. Brakowało tylko aby zaczęła zostawiać
szczoteczkę i swoje kosmetyki w łazience. Co jak co, ale Key nie miał ochoty na
kolejnego lokatora. Mimo swojej początkowej niechęci, postanowił być miły. W
końcu nie może przez całe życie oceniać ludzi po pozorach. Pomimo wielkich
chęci, nie umiał traktować jej poważnie. Już nawet nie dlatego, że samą swoją
osobą go denerwowała. Był względem niej sarkastyczny i wyniosły, a ona w
ogólnie tego nie zauważała. Z czasem zrobiło się to bardzo zabawne. Dogryzał
jej, a ta wpadała w jego pułapki. Nawet przy Jonghyunie to robił, a ten jedynie
uśmiechał się pod nosem, aby nie roześmiać się głośno. Jakoś ten pocałunek
odszedł zupełnie w niepamięć. Przynajmniej oboje starali się zachowywać jak
wcześniej. Można nawet powiedzieć, że pojawienie się dziewczyny polepszyło ich
relację. Shin przesiadywała u nich długie godziny i lubiła gadać z blondynem. Oboje
uwielbiali modę, jednak to było za mało, aby ten jeden temat ich połączył. Plus
jej obecności było to, że byli w większości i telewizor należał do nich. Jong
pod tym względem był na przegranej pozycji.
- Shin, mówiłaś, że gdzie pracujesz? – dopytał blondyn, z
nadzieją na nowy temat do dogryzania jej. Ta dziewczyna nigdy go jeszcze nie
zawiodła, począwszy od jej dzieciństwa po teraźniejszość. Co prawda ciężko mu
teraz podać jakiś przykład, jednak sporo tego było, a ubaw miał przedni.
Pojadał w międzyczasie pieczywo zbożowe, bo ostatnio strasznie schudł, ale nie
chciał jeść przez to niezdrowo.
- W kawiarni w centrum – odparł, zerkając na chłopaka, który
był skupiony na modelach w telewizji. – Niedługo mam awansować na kierowniczkę!
– dodała, chcąc się pochwalić i może zapunktować w oczach Key. Ten uśmiechnął się
pod nosem, powstrzymując się przed pogardliwym prychnięciem. Dziewczyna miała
ambicję, nie ma co. Jednak jak wspomniał, nigdy go nie zawodziła i każdym swoim
słowem umiała poprawić mu humor i go podbudować. Nie rozumiał jak Jong mógł być
z kimś takim mało ambitnym i głupim. Przecież jakby chciał, mógł mieć kogoś
seksownego, urocze, mądrego i z lepszą pracą. Kogoś, z kim umie pogadać na
każdy temat i świetnie się dogadują. Oczywiście nie był świadom, jak bardzo ten
opis pasuje do niego.
- Czyli się nie uczysz – mruknął, bardziej do siebie, niż do
dziewczyny. Ta pokiwała głową, uśmiechając się niczym głupia do sera. Key
wywrócił oczami, bo jak można być tak tępym? Albo po prostu przesadza i na siłę
próbuje doszukać się w niej wad? Jednak przecież nie miałby w tym żadnego celu!
Dlatego nie pozostawiało wątpliwości, że kobieta po prostu jest przygłupia. W
sumie Kibum trochę się zdziwił, bo miała maksymalnie dwadzieścia lat, a już
rzuciła naukę. On sam uczył się bardzo długo i nawet kiedy miał już pracę,
chodził na studia wieczorowe. Jednak to może on był nazbyt ambitny. – Masz zamiar
tam pracować na stałe? – dopytał, podejrzewając, że Shin nie zna się na niczym
innym, niż usługiwanie ludziom. To takie typowe…
- Tak, lubię tą pracę – odparła, nie widząc w wypowiedzi Key
nic złego ani złośliwego. Natomiast na ramieniu Key, mały diabełek śmiał się do
rozpuku, szepcząc kolejne obraźliwe uwagi.
- Rozumiem, to bardzo ambitne – dodał blondyn, na co
dziewczyna pokiwała energicznie głową. Key powstrzymał się w ostatniej momencie
przed wybuchnięciem śmiechem na jej naiwność. Powstrzymał go dźwięk otwieranych
drzwi wejściowym i wtargnięcie brunet, który przerwał ich miłą pogawędkę. Dziewczyna
od razu poderwała się z miejsca, obejmując chłopaka wokół szyi, całując go w
polik na przywitanie. Kibum włożył palec do ust, imitując wymioty. Jong
zauważył to, ale zamiast go za to opieprzyć, uśmiechnął się subtelnie w ten
swój specyficzny sposób, w jaki uśmiechał się tylko do Key. Kiedy kobieta się
od niego oderwała, pociągnęła go w stronię kanapy. Co prawda Jong nie usiadł,
ale Shin chciała go mieć przy sobie. – Zaliczyłeś już wszystkie koty w okolicy, że postanowiłeś wrócić
do swojej dziewczyny? – zapytał uszczypliwie blondyn. Można było od razu
zauważyć, że humor mu się poprawił, kiedy mógł dopiec Jonghyunowi. Ten
przynajmniej mu dorównywał i umiał mu odpowiedzieć, zamiast kiwać bezmyślnie
głową, przytakiwać i uśmiechać się, będąc obrażanym.
- Od kiedy zacząłeś mówić o sobie w trzeciej osobie i
liczbie mnogiej, Bummy? – odgryzł się instynktownie brunet, używając przezwiska
jakie mu wymyślił. Co prawda było to spore zdrobnienie ale Key nie
przeszkadzało. Jong był tak skoncentrowany na blondynie, że nie zauważył
przerażenia na twarzy swojej dziewczyny. Shin spojrzała wielkimi oczyma na
bruneta, zupełnie jakby ujrzała właśnie ducha lub dowiedziała się, że Jong jest
seryjnym mordercą. To było coś, co przechodziło wszelkie ludzkie pojęcie.
Kobieta wstała gwałtownie w momencie, kiedy Key miał się odgryźć. Trzęsła się
całą ze złości i wstydu. – Kochanie, wszystko dobrze? – Jong podszedł do niej z
wyciągniętymi rękoma, które te zaraz odtrąciła. Zacisnęła mocno zęby, patrząc
na niego wrogo. Jonghyun nie rozumiał o co jej chodzi, bo przecież to był nie
pierwszy raz, kiedy sobie dogryzali w ten sposób. Czasem nawet było gorzej, a
dziewczyna zwykle chichotała i śmiała się.
- Możemy pogadać na osobności, oppa? – SeKyung starała się zachować spokój, chociaż miała ochotę
rzucać w bruneta wszystkim co znajdzie pod ręką. Brunet przytaknął jej, z nieco
niepewną miną. Wyszli wspólnie z salonu, stając w korytarzu, blisko drzwi
wyjściowych. Kiedy kobieta uznała, że jest wystarczająco daleko, aby Key ich
nie usłyszał, odwróciła się przodem do swojego chłopaka. – Co to ma znaczyć? –
zapytała, powstrzymując się w ostatnim momencie przed bluźnieniem. Nie wypadało
jej takie słownictwo, nieważne jak wkurzona by była. Starała się też nie unosić
za bardzo głosu, jednak z mizernym skutkiem. Nawet jeśli Key nie stałby w tym
momencie pod ścianą, co aktualnie czynił, i tak słyszałby ich rozmowę. Kibum
nie wiedział co się jej nagle stało. Może miała jakiś napad? Blondyn nie zdziwiłby
się, gdyby się okazało, że jest chora psychicznie, co by tłumaczyło wiele
rzeczy. Nawet w tym momencie mógł sobie wyobrazić tą dezorientację na twarzy
bruneta. Oboje byli siebie warci.
- To tylko zwykłe przekomarzanie się – mruknął w swojej
obronie, nie wiedząc czemu dziewczyna się tak unosi. To tylko kolejna, mała
kłótnia i nic więcej.
- Przekomarzanie? –
powtórzyła za nim, kręcąc rozbawiona głową, chociaż nie było jej do śmiechu. –
W łóżku to też tylko przekomarzanie?!
– dopytała, uśmiechając się przyjaźnie, mimo że jej oczy trzaskały gromami. Nim
Jonghyun zdążył odpowiedzieć, drugi raz w ciągu miesiąca, dostał z otwartej
dłoni w polik. Syknął cicho, łapiąc za czerwone miejsce. To było przerażające,
że ta nadal się uśmiechała, chociaż teraz to bardziej przypominało grymas,
kiedy usta zaczęły jej drżeć z nerwów, niczym dłoń, którą nadal miała
uniesioną. Zaczęła coraz bardziej krzyczeć, gestykulując rękoma z nerwów. –
Masz mnie za idiotkę? – Jong znowu nie zdążył odpowiedzieć, kiedy oderwał drugi
raz. Tym razem po polikach dziewczyny pociekły łzy. Czuła się oszukana.
Pieprzył ją a myślał o nim. Brunet zaklął pod nosem, kładąc dłoń na drugim
poliku, równie czerwonym co pierwszy. – Jesteś obleśny! Wykorzystałeś mnie,
myśląc o nim! Całe czas tylko on się liczył! – kobieta zaczęła się miotać, wpadając
w istny szał. Brunet kolejny raz miał zostać spoliczkowany lub pobity, tym
razem jednak zareagował. Złapał ją za rękę, potrząsając delikatnie. Nie
pozwalał się bić, ale nie mógł oddać kobiecie.
- O czym, do cholery, mówisz? – Jonghyunowi również zaczęły puszczać
nerwy i uniósł głos. Było podobnie jak tego dnia, kiedy pokłócił się pierwszy
raz, tak na poważnie, z Key. Jednak przy nim nie musiał się tak hamować, bo
przecież miał do czynienia z mężczyzną. A kobieta, nieważne jak szalona i
nieobliczalna, nie mogła być pobita przez mężczyznę. Tak było wpajane brunetowi
już od najmłodszych lat. Dlatego postanowił ją unieruchomić, aby bardziej go
nie zdenerwowała i nie puściła mu nerwy.
- Chociażby o tym, że szepczesz jego imię, kiedy dochodzisz –
krzyknęła mu wprost w twarz, oddychając szybciej. Skorzystała z szoku jakiego
doznał brunet i wyrwała rękę z uścisku. Złapała szybko za swoją torbę, którą
zostawiła w korytarzu przy butach. Nosiła baletki, więc za chwilę już jej nie
było w mieszkaniu. Trzasnęła głośno drzwiami, co nieco otrzeźwiło jonga, który
do tej pory stał z dłonią uniesioną wysoko i szeroko otworzonymi ustami. Nie
wiedział czy może ufać jej słowom. Co jeśli kłamała? Bo sam nie przypominał
sobie, aby szeptał cokolwiek. Jednak czy wtedy tak by się denerwowała? Sam nie
wiedział co o tym myśli, bo przecież nigdy nie fantazjował o Kibumie! To
wszystko wydawało się jakieś chore. Po chwili wycofał się do salonu gdzie nie
zastał blondyna. Może ten chciał im dać trochę prywatności, za co był mu
wdzięczny. Nie wiedział jak się zachować, gdyby się okazało, iż współlokator
wszystko słyszał. To nie był temat, na który był gotów rozmawiać. Key stał przy
blacie, pijąc sok pomarańczowy w kartonie przez niebieską słomkę. Słysząc kroki
od razu uniósł wzrok. Jego spojrzenie było wyjątkowo miękkie i pełne
współczucia.
- Nie patrz tak na mnie – warknął nadal wściekły, chociaż nie
żywił urazy do blondyna. W ogóle nie wiedział co ma o nim myśleć i ich
relacjach. Na razie postanowił zepchnąć słowa swojej, zapewne, byłej
dziewczyny, gdzieś na sam koniec umysłu. Nie chciał w nie wnikać. – To tylko
dziewczyna, będą inne – mruknął bardziej do siebie niż Key, chcąc się
utwierdzić w tym, że jeszcze kogoś znajdzie. Zajrzał tylko do lodówki, zaraz
jednak zamknął ją i wyszedł z pomieszczenia, zamykając się w swoim pokoju.
Blondyn odprowadził go wzrokiem, popijając dalej sok. Przygryzł wargę,
wrzucając pusty kartonik do kosza obok. Był ciekaw co się stało. Niestety nie
został do końca, bo kiedy już stał przy ścianie, zadzwonił jego telefon. Nie
chciał się zdemaskować, ale nie mógł zignorować telefonu, ponieważ był od jego
szefa. Kiedy skończył rozmowę i chciał wrócić, usłyszał trzask drzwiami. Domyślił
się, że to Shin wybiegła z ich mieszkania, ale nie znał powodu! Co go bardzo
denerwowało, bo lubił wiedzieć co się dzieje w jego czterech ścianach. Blondyn
westchnął pod nosem, opierając się o blat, zaplatając ramiona na piersi.
Ciekawość go zżerała od środka lecz wiedział, że ten drań nic mu nie wyjawi, bo
nie jest typem, który się wyżala. Zwłaszcza jemu. Zauważył tylko, że ta mała
idiotka go spoliczkowała i to porządnie, biorąc pod uwagę jakie te były
czerwone. Przynajmniej umiała porządnie spoliczkować, tego nie mógł jej
odmówić.
_______________________________________________________________________________________________________________
Dzisiaj dość krótki rozdział, ale dodany wcześniej, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Shin długo z nami nie zabawiła, ale jeszcze nic straconego. Może pojawi się kolejna albo się pogodzą? W sumie przerwałam rozdział w połowie, ale tak lepiej dla akcji. Szykujcie się natomiast na przyszły tydzień, na nieco pikantniejszą akcję~
Pozostaje mi życzyć wszystkim miłego dnia ( czy też nocy ). Do zobaczenia ( a raczej napisania ) za tydzień~! <3